: 13 mar 2024, 17:34
Uśmiechnął się w jej stronę.
- Wiesz… faceci też czasem chcą być traktowani jak księżniczki. – Niby sobie zażartował, ale jednak było w tym niewielkie ziarenko prawdy. Nawet taki Ronan chciałby być przez kogoś rozpieszczany i traktowany jak księżniczka. Pewnie brakowało mu w życiu trochę czułości, bo przecież był taki wielce zapracowany, że nie miał czasu absolutnie na nic. Nawet na małe czułości. Nic dziwnego, że ostatecznie Philly od niego uciekała i jednocześnie nie chciała o tym nawet rozmawiać.
Parsknął śmiechem. – To rozumiem, że wcześniej wątpiłaś w to, że potrafię być słodki? – Pokręcił głową z niedowierzaniem i odwzajemnił szturchnięcie. – Mówię serio, Autumn. Jak kiedyś zobaczę, że spotykasz się z jakimś niewłaściwym typem, albo wyczuję jakieś czerwone flagi, to będę ci dawał znać, okej? Nie z powodu złośliwości czy zazdrości, ale czystej troski. - Oczywiście, że zależało mu na szczęściu przyjaciółki, także nie negowałby każdego człowieka, z którym ta zaczęłaby się spotykać. Po prostu chodziło o to, że jednak był mężczyzną i raczej byłby w stanie wyczuć mężczyznę, którego Goldsworthy powinna olać. Jej dobro było dla niego ważniejsze niż uczucia jakiegoś randomowego człowieka.
Poczuł jak jakiś ciężar spada mu z okolic serca. Właśnie to potrzebował usłyszeć. Że przyjazd tutaj nie był błędem tylko dobrą decyzją. Że nie wychodził na desperata i toksycznego człowieka, który chce ograniczyć swoją narzeczoną. – No nie. Niczego takiego nie powiedziała. – Potwierdził. Po prostu chodziło o tą farmę, którą musiała ogarnąć do sprzedaży i miała sprzedać. Tak to zapamiętał. – A nie wychodzę przy tym na jakiegoś zaborczego typa, który próbuje ją ściągnąć do domu i ogranicza? – Musiał zapytać, bo właśnie tego jakimś cudem obawiał się najbardziej. Że zostanie mu przypięta łatka toksycznego człowieka, który nie pozwala swojej narzeczonej mieć swoich spraw. Ronan odnosił wrażenie, że on pozwalał jej mieć swoje sprawy, ale te sprawy trochę się przeciągały i sprawiały, że się od niego odsuwała. – Może po prostu miała dosyć tego, że ciągle pracuje i uznała, że jak ma siedzieć sama to równie dobrze może siedzieć sama na rodzinnej farmie. – Wzruszył ramionami. Oczywiście Ronan jeszcze był na etapie, że szukał dla Philomeny różnych wymówek i zakładał, że to on jest problemem, a nie ona czy w ogóle ktoś trzeci.
- Wiesz… faceci też czasem chcą być traktowani jak księżniczki. – Niby sobie zażartował, ale jednak było w tym niewielkie ziarenko prawdy. Nawet taki Ronan chciałby być przez kogoś rozpieszczany i traktowany jak księżniczka. Pewnie brakowało mu w życiu trochę czułości, bo przecież był taki wielce zapracowany, że nie miał czasu absolutnie na nic. Nawet na małe czułości. Nic dziwnego, że ostatecznie Philly od niego uciekała i jednocześnie nie chciała o tym nawet rozmawiać.
Parsknął śmiechem. – To rozumiem, że wcześniej wątpiłaś w to, że potrafię być słodki? – Pokręcił głową z niedowierzaniem i odwzajemnił szturchnięcie. – Mówię serio, Autumn. Jak kiedyś zobaczę, że spotykasz się z jakimś niewłaściwym typem, albo wyczuję jakieś czerwone flagi, to będę ci dawał znać, okej? Nie z powodu złośliwości czy zazdrości, ale czystej troski. - Oczywiście, że zależało mu na szczęściu przyjaciółki, także nie negowałby każdego człowieka, z którym ta zaczęłaby się spotykać. Po prostu chodziło o to, że jednak był mężczyzną i raczej byłby w stanie wyczuć mężczyznę, którego Goldsworthy powinna olać. Jej dobro było dla niego ważniejsze niż uczucia jakiegoś randomowego człowieka.
Poczuł jak jakiś ciężar spada mu z okolic serca. Właśnie to potrzebował usłyszeć. Że przyjazd tutaj nie był błędem tylko dobrą decyzją. Że nie wychodził na desperata i toksycznego człowieka, który chce ograniczyć swoją narzeczoną. – No nie. Niczego takiego nie powiedziała. – Potwierdził. Po prostu chodziło o tą farmę, którą musiała ogarnąć do sprzedaży i miała sprzedać. Tak to zapamiętał. – A nie wychodzę przy tym na jakiegoś zaborczego typa, który próbuje ją ściągnąć do domu i ogranicza? – Musiał zapytać, bo właśnie tego jakimś cudem obawiał się najbardziej. Że zostanie mu przypięta łatka toksycznego człowieka, który nie pozwala swojej narzeczonej mieć swoich spraw. Ronan odnosił wrażenie, że on pozwalał jej mieć swoje sprawy, ale te sprawy trochę się przeciągały i sprawiały, że się od niego odsuwała. – Może po prostu miała dosyć tego, że ciągle pracuje i uznała, że jak ma siedzieć sama to równie dobrze może siedzieć sama na rodzinnej farmie. – Wzruszył ramionami. Oczywiście Ronan jeszcze był na etapie, że szukał dla Philomeny różnych wymówek i zakładał, że to on jest problemem, a nie ona czy w ogóle ktoś trzeci.