żałobniczka / instruktorka boksu — The Last Goodbye / LB Gym
24 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
you are too nostalgic, you want memory to secure you, console you
Morgan coś powinna wiedzieć o tym jak niebezpieczni, albo chociaż posrani ludzie żyli w Australii. Wiedziała jakim człowiekiem jest jej ojciec. Właściwie to wiedziała tyle, że jest problematyczny i toksyczny. Nigdy jednak nie myślała o tym, że byłby zdolny do popełniania jakiś zbrodni, za które mógłby trafić do więzienia i zrujnować życia wszystkim na około. A jednak ostatecznie okazało się, że jest seryjnym gwałcicielem, który wykorzystywał swoje biedne studentki. Długo nie wiedziała, że żyła pod jednym dachem z takim potworem.
- Wiesz co się z nią stało? – Zdawała sobie sprawę z tego, że była na to mała szansa, że Mia rzeczywiście wiedziała, ale uznała, że zapyta. Może kobieta miała dobry powód, żeby go zabić? Może się nad nią znęcał? Może był złym człowiekiem? Najgorsze, że w sumie to niczego pewnie nie zmieni, bo kobieta na bank wylądowała w więzieniu. Nawet chociażby za zbezczeszczenie zwłok. – Ciekawe co ja bym zrobiła ze zwłokami w takiej sytuacji. – Miało to być jej przemyślenie, ale powiedziała to na głos. Trudno. Korzystając z okazji, że pracuje w zakładzie pogrzebowym, to ukryłaby ciało gdzieś tutaj. W jakiejś trumnie, albo dole. Może mieli też piec do palenia ciał w razie, gdyby ktoś chciał urnę, a nie trumnę.
Teraz to ona parsknęła śmiechem. – Nie wiem czy mogłabym to nazwać pójściem za radą. Widuję się z kimś, ale nie wiem czy to znalezienie kogoś. Bardziej… układ, z którego nie mam absolutnie nic. – Czasami jej się wydawało, że Tom ją lubił, później zastanawiała się dlaczego są razem, bo jest niemiły i chamski, a później jej gada, że chciałby ją przedstawić swojej rodzinie. Istny roller coaster. – Aczkolwiek zaczęłam ostatnio randkować. – Przyznała i właściwie to pierwszy raz powiedziała na głos o tym, że randkuje. Zawsze się obawiała, że ktoś jej zacznie sapać, że to za wcześnie, żeby randkować. I to najczęściej mówili ci ludzie, którzy mówili, że jest młoda i ma całe życie przed sobą.
- Nie rozumiem czemu oskarżają cię o coś takiego. – Westchnęła ciężko. – Przecież ludzie w stresowych sytuacjach, zwłaszcza takich, reagują na różnorakie sposoby. Niektórzy się zachowują jakby nigdy nic się nie stało i pękają później, niektórzy robią dziwne rzeczy… – Tutaj wskazała na Mię. No bo jednak było to dziwne zachowanie. Jednak z psychologicznego punktu widzenia czy było aż tak dziwne? – Ludźmi się nie przejmuj. Zdążyłam zauważyć, że jak ludzie chcą jakiś dramat, to go sobie znajdą i zrobią go ze wszystkiego. – Machnęła ręką. Jakimś cudem Morgan oberwało się za to, że to jej ojciec był gwałcicielem. – Sprawa nadal jest w toku? – Nie wiedziała ile w sumie takie rzeczy mogą się ciągnąć. Wiedziała, że to wszystko trwa dłużej niż w filmach czy serialach, ale nie miała pojęcia, że może się ciągnąć latami.
- Oo. To super. To chociaż tyle dobrego. – Byłoby to pojebane, jeśli przy tym wszystkim Mia musiała się martwić jeszcze mieszkaniem. – W razie co to dawaj mi znać. Chętnie pomogę. – Była pewna, że Cece nie miałaby nic przeciwko temu, żeby przygarnąć kolejną przybłędę pod swój dach. Miała w końcu farmę, było tam pełno miejsca. Morgan myślała, że dostanie kanapę na kilka dni, a dostała własny pokój na czas nieokreślony.
- Przez przypadek. – Nie miała zamiaru kłamać. – Jak straciłam wszystko to musiałam znaleźć jakąkolwiek pracę, żeby mieć jakiekolwiek dochody. Tutaj nie musiałam mieć doświadczenia. – A żadnego nie miała, bo mieszkając z rodzicami mogła się skupiać na studiowaniu. – To było jedyne miejsce, które nie narzekało na moje puste CV. A nie miałam nic przeciwko pracy w takim miejscu. – Nie była jakąś drażliwą dziewuchą, która rzygałaby na widok śmierci czy ciał.
tanatokosmetolog — The Last Goodbye
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
jedna z tych miłych dziewcząt, ale...
pracuje w zakładzie pogrzebowym, wie coś o śmierci przyjaciółki, gustuje w starszych mężczyznach i na domiar złego jeszcze prowadzi wojnę przeciwko krasnalom ogrodowym
Mia miała wrażenie, że z ojcami dorastających córek zawsze jest jakiś problem, choć o swoim wiedziała niewiele. Nigdy nie wpuścił ją za blisko, a po śmierci jej matki po prostu sam zdecydował się umrzeć. Metaforycznie, ale żałowała bardzo, że nie w sposób dosłowny. Skończyło się jej banicją i ucieczką z domu, więc pewnie kiedyś będzie mu wdzięczna za tę lekcję niezależności. Szkoda tylko, że normalni rodzice dbają o wykształcenie swoich pociech, a on obciął jej pieniądze na studia i skończyła jako marna kosmetyczka, która nie zasługiwała nawet na malowanie żywych.
Zwykle jednak nie podchodziła do tego aż tak fatalistycznie uznając, że martwa (dosłownie) cisza jej służy. Poza tym gdzie ona by zbierała te wszystkie anegdoty, gdyby była kosmetyczką dla żywych?
- Chciałabym wiedzieć - westchnęła. - Nie mam jednak aż takich znajomości, by mi powiedzieli czy ją postawili przed sądem i jaki otrzymała wyrok. Co ja bym zrobiła ze zwłokami? - zamyśliła się, zupełnie jakby odpowiedź nie była oczywista. Owszem, obie pracowały tutaj i we dwie mogłyby poradzić sobie z naprawdę ciężkim typem. To na wypadek, gdyby jednak randki Morgan nie szły po jej myśli i trzeba było ratować się czymś bardziej staroświeckim niż zwykły ghosting. W zasadzie to byłby tak naprawdę ghosting z drugiej strony i to dosłowny, bo gość stałby się duchem. To rozumowanie tak poprawiło jej humor, że uśmiechnęła się do niej.
- W razie problemów z tym typem służę więc pomocą wszelaką. Możemy iść za Biblią i obrócić go w proch - parsknęła i chyba jednak ciekawszy był fragment o randkowaniu, bo spojrzała na nią uważnie. - Mówisz im, że jesteś wdową czy po prostu udajesz jedną z tych porzuconych dziewczyn albo wiecznych singielek? - dopytała, bo chyba potrzebowała jakiegoś przewodnika jak się zachowywać jako dziewczyna podejrzana o morderstwo. Nie, żeby ostatnio randkowała jedynie z doktorem, który stwierdzał zgon jej przyjaciółki, więc sprawa była wygrana. Może powinna jeszcze wziąć się za tego policjanta, który prowadził to dochodzenie? Wtedy już nigdy nie będzie miała takich zmartwień.
Uśmiechnęła się smutno, gdy Morgan stwierdziła, że nie rozumie. Były więc we dwie i Mia wreszcie zaczęła szukać w swojej lodówce (nie tej na zwłoki) kolejnej butelki, bo nadal była za mocno trzeźwa, by to ogarnąć.
- Widzisz, oni chyba po prostu bardzo nie chcą uznać tego za samobójstwo, bo miała wpływowych starych i oni mocno próbują znaleźć kozła ofiarnego. Z tą pracą w zakładzie pogrzebowym pasuję im jak ulał - i aż dygnęła przed nią i się zaśmiała. - Ludzie są najgorsi, zwłaszcza ci, którym ktoś umarł. Sorry, ale taka prawda - choć akurat Adler ją miło zaskoczyła. Nie spodziewała się, że jest taka wyluzowana po tym co robiła i że tak naprawdę będzie szczera z wyznaniem jej dlaczego akurat tutaj pracuje.
- Jak to straciłaś wszystko? Jakiś hazard czy oszustwa? - może nie powinna tak dopytywać, ale zakres tematyki poruszanej przez nich był tak bogaty, że trzeba było odpowiednio rozwinąć temat. Nie, żeby mogła jej jakoś pomóc, skoro pomieszkiwała kątem w zakładzie pogrzebowym, ale dobrze było wiedzieć, że nie tylko ona ma nieco pochrzanione życie. Jeszcze nie orzekła która bardziej i pewnie powinny urządzić sobie konkurs na jedną z tych najbardziej pokręconych historii.
- Miałam to samo. To znaczy pracowałam wcześniej w zakładzie piękności, ale ludzie gadali i to mnie denerwowało, więc znalazłam się tutaj. Nie wiem czy to moje miejsce na ziemi, pewnie nie, ale przynajmniej mam spokój i może kiedyś odłożę na studia, o ile mnie nie zamkną - westchnęła, bo widmo życia za kratkami było dość realne.
Głównie dlatego, że nadal nie powiedziała śledczym całej prawdy o tym, co się wtedy stało. Może powinna, ale uznała to za drobny i nieznaczący szczegół.
żałobniczka / instruktorka boksu — The Last Goodbye / LB Gym
24 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
you are too nostalgic, you want memory to secure you, console you
Bo prawda była po prostu taka, że mężczyźni byli beznadziejni. Morgan coraz bardziej się w tym utwierdzała. Jasne, nadal uważała, że poniekąd są potrzebni, ale nie zmieniało to faktu, że jedyne co robią to przynoszą wstyd, zawód i zażenowanie i po prostu są beznadziejni. Gdyby Morgan dane było resztę swojego życia spędzić u boku kobiety to z pewnością by to zrobiła. Nawet jakby w przyszłości miała dzieci, to byłaby dla nich lepszym ojcem niż jakikolwiek mężczyzna. Miała w końcu skąd wyciągać wnioski. Miała ojca zboczeńca i gwałciciela, miała brata, który ją porzucił (a przynajmniej w to wierzyła).
- Szkoda. – Posłała jej smutny uśmiech. Morgan to by pewnie była głupią typiarą, która zadaje dużo irytujących pytań. Wszystko po to, żeby dowiedzieć się więcej. Nie w ramach plotek czy coś. Po prostu dla zaspokojenia własnej ciekawości. Myśląc o tym jak pozbyłaby się ciała spojrzała na Mię, która też o tym myślała. – Myślisz… myślisz, że myślimy o tym samym? – Zniżyła głos do konspiracyjnego szeptu co najmniej jakby już miały ciało, którego musiałby się pozbyć. – Myślisz, że to ten moment kiedy zostajemy tymi przyjaciółkami, które do siebie dzwonią kiedy trzeba pozbyć się ciała? – Zawsze chciała mieć taką przyjaciółkę. No i zawsze uważała, że każda jej przyjaciółka była osobą, do której będzie mogła się z czymś takim zgłosić. Jednak to z Mią pierwszy raz w życiu, miała do czegoś takiego sposobność. Była nawet gotowa wyczuć więź, która się w tym momencie formowała.
Zaśmiała się na propozycję pozbycia się Toma. Brzmiała kusząco chociaż jednocześnie odnosiła wrażenie, że wystarczyłoby po prostu z Tomem zerwać, ale jakoś nie mogła się do tego zdobyć. Co było głupie, bo jednocześnie chodziła na randki z innymi. – Będę o tym pamiętać jak zrobi się niebezpiecznie. – Ewidentnie Morgan miała zadatki na kogoś kto najzwyczajniej na świecie, albo chce się kogoś pozbyć, albo po prostu chce się pozbyć ciała. – Odważnie zakładasz, że dochodzę do etapu randek, że ktokolwiek o coś takiego pyta. – Parsknęła. Nie potrafiła randkować. Nie wiedziała czy jest wybredna czy po prostu tak bardzo zatrzymała się na etapie kochania zmarłego męża, że nie chce nikogo innego, ale też nie chce być sama. – Udaję kogoś kto jest otwarty na wizję randkowania. Leo jest… za bardzo go kochałam, żeby zrobić z niego temat do rozmowy na randkę. Jak będę o nim mówić to komuś przed kim będę czuła, że mogę się otworzyć. – Automatycznie sięgnęła ręką do okolic klatki piersiowej, gdzie na łańcuszku nosiła obrączkę Leo. On został pochowany z jej obrączką, ona zostawiła sobie jego. Ostatni namacalny dowód na to, że Leo istniał.
- To prawda. – Wyzerowała resztkę z butelki wina, którą przyniosła i odstawiła ją na bok. Pamiętała jaka sama była okropna po tym jak Leo umarł i jak próbowała uzyskać odpowiedzi na pytanie, których nie potrafiła zadać, bo wiedziała, jaka jest odpowiedź. Po prostu nie chciała w nic wierzyć. – Zwłaszcza wpływowi ludzie są najgorsi. Nie odpuszczają tak łatwo wierząc, że wpływy i pieniądze załatwią wszystko. – Westchnęła cicho. Może gdyby ona była bogatsza, albo rodzice Leo to tez walczyliby bardziej zażarcie i ostatecznie Leo może nadal by żył.
- Mój stary poszedł do więzienia. Moja matka zmyła się w momencie, w którym okazało się, że stary idzie siedzieć. A brata nie widziałam od lat. – A bez doświadczenia, bez żadnych prawd do czegokolwiek, zabrali jej wszystko. Jako niezbyt popularna osoba nie miała też zbyt wielkiej ilości znajomych czy przyjaciół, do których mogła się udać. – Kilka miesięcy mieszkałam nawet na ulicy. – Później postanowiła pogodzić się z Cece i stanęła u jej progu i udało jej się wyjść na prostą. A przynajmniej na mniej zakrzywioną. – Pomogę ci z tym. – Wzięła od Mii butelkę wina i zajęła się otwieraniem jej. Chyba też nie była wystarczająco pijana. Nie chodziło nawet o tematy rozmowy. Bardziej chyba chodziło o picie w kostnicy. Bała się tylko, że w pewnym momencie wypije za dużo i poprosi Mię o zamknięcie w szufladzie, żeby zobaczyć jak się czują zwłoki.
- Jezu. Zawsze podziwiam ludzi, którzy chcą pracować w miejscu gdzie ludzie gadają. – Ona by nie mogła. Odpadłaby przy pierwszym tygodniu. Potrafiła być miła, ale ile człowiek może być miłym? A niektórzy to nie mają żadnego zahamowania. Pierdolą o sobie jakby to kogokolwiek interesowało.
- Nie zamkną cię. – Zapewniła ją. Chciała powiedzieć, że może sprawa się przedawni, ale na przedawnienie sprawy potrzeba było kilku lat chyba. – Jaka jest szansa, że znajdą coś czego nie byli w stanie znaleźć do teraz? – Nie miała porównania, bo dowody na jej ojca znaleziono bardzo szybko. I to takie, z których nigdy by się nie wybronił. Od razu było widać, że jest winny.
tanatokosmetolog — The Last Goodbye
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
jedna z tych miłych dziewcząt, ale...
pracuje w zakładzie pogrzebowym, wie coś o śmierci przyjaciółki, gustuje w starszych mężczyznach i na domiar złego jeszcze prowadzi wojnę przeciwko krasnalom ogrodowym
Wiedziała, że sama za często myśli o ojcu, który ją porzucił. Nie o matce, która się powiesiła. Gdyby pewnie nie zostawiła listu i Mia mogła snuć domysły, co się stało i dlaczego wtedy to częściej gościłaby w jej myślach, ale kobieta była na tyle skrupulatna i dokładna, że skoro się zabijała to z listem wyjaśniającym bardzo dokładnie powody swojej decyzji. Mało brakowało, a rozpisałaby w punktach albo zrobiła wykres, żeby sprecyzować kto był winny bardziej jej śmierci. Jasnym było, że Ginsberg po tym wszystkim musi być obdarzona czarnym humorem, choć akurat ten wyostrzył się, gdy zaczęła pracować jak jedna z tych trumiennych aniołków. Tak ją określał Greg, którego chętnie by zmieliła w odpowiedniej maszynce, ale gdzie ona by upchała wtedy jego dużą głowę.
Za to dobrze było mieć przyjaciółkę i to właśnie taką, którą ratuje się łopatą w razie konieczności zakopania zwłok, więc roześmiała się na jej słowa i wystawiła mały palec, by złożyć tę przysięgę.
- Zadzwoń, gdy będzie zbyt sztywny. Wezmę karawan- i wskazała podbródkiem na kluczyki, które właściciel czasami tutaj zostawiał. To była kolejna z tajemnic Mii, że czasami wypełzała z niej, zwłaszcza nocą buntowniczka, która szukała okazji, by zaszaleć. Za czasów Mindy miało to sens, a teraz sądziła, że na wieki zostanie sama. Najwyraźniej jednak naprawdę przyroda nie znosiła próżni i zjawiała się Morgan, która przynajmniej (w przeciwieństwie do tej pogromczyni królików rabatowych) nie negowała sensu pracy w kostnicy.
Za to randek owszem i to był tak ciekawy temat dla Ginsberg, która się wprawiała w randkowaniu, że aż uniosła brwi.
- To co z nimi robisz? Idziesz do łóżka i porzucasz rano?- nie, żeby ona widziała się w roli takiej femme fatale, zwłaszcza z mizernym (bo nieistniejącym) doświadczeniem, ale była wielce zaintrygowana jak to działa. Jakoś nie wyobrażała sobie jednak sprawdzania tej teorii w towarzystwie Dillona czy Adama (o Vinnim w tym ujęciu wolała w ogóle nie myśleć). Nie zamierzała jednak przyznać się jeszcze Morgan, że czeka, bo to brzmiało abstrakcyjnie, jeśli wziąć pod uwagę, że miała do czynienia z wdową. Nie wiedziała której życie całkowicie się pokręciło, ale współczuła jej, jeszcze bardziej, gdy dostrzegła, że dotyka obrączkę. - Ja wiem, że to są frazesy, które mówimy klientom, ale to cholernie ssie, że jego nie ma- i objęła ją delikatnie ramieniem próbując sobie wyobrazić coś tak niedorzecznego jak utrata kogoś bliskiego. Może nie powinna, bo przecież i tak wszyscy jej umierają, więc jak się zbliży do któregokolwiek dżentelmena, będzie po nim.
- Chciałabym być wpływowa, ale mój stary się gdzieś zgubił, by to osiągnąć- wtedy pewnie skończyłaby na studiach, nie w kostnicy, a tak raczej nie przewidywała nagłej odmiany losu. Mogła jeszcze polować na bogatych wdowców i zmuszać ich do ślubu, to też było jakieś rozwiązanie.
Teraz jednak powinna skupić się na teraźniejszości, a raczej na słowach dziewczyny, które sprawiły, że Mia pokiwała głową, bo przez moment miała wrażenie, że Morgan gra w jakimś mało zabawnym bingo, gdzie po kolei zgarnia wszystkie pola z bolączkami tego świata. Westchnęła, najwyraźniej zakład pogrzebowy przyciągał takich popaprańców jak one.
- To jesteś sama? Z psem?- doprecyzowała i chętnie oddała jej butelkę, bo przecież znając jej umiejętności manualne jeszcze by sobie krzywdę zrobiła. O dziwo za to malowanie zwłok szło jej wybitnie.
- Jestem za bezczelna na pracę z ludźmi. Trupom to nie przeszkadza- wzruszyła ramionami i przepchała wózek z ciałem do odpowiedniej komory z lodem. Przecież to nie tak, że jej ucieknie, gdy dziś sobie daruje tę całą pielęgnację. Nie chciała tego spieprzyć, a z każdym łykiem jej ręka zaczynała być chwiejna. Jak i wyznania, które musiała wreszcie skwitować śmiechem.
- Słuchaj, może i by nie zamknęli, ale jest tam policjant, który to drąży i się uparł na poznanie mnie bliżej, więc albo mu oddam cnotę albo ręce do kajdanek. Zacny wybór, co?- ups, chyba jednak niepotrzebnie się rozgadała, ale uśmiechnęła się przepraszająco i miała nadzieję, że Adler nie odnotuje tego słowa.
Kto to widział, że w wieku dwudziestu jeden lat tylko się całowała, a jeśli już kogoś rozbierała to trupa.
Może o tym drugim jednak lepiej nie wspominać?
żałobniczka / instruktorka boksu — The Last Goodbye / LB Gym
24 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
you are too nostalgic, you want memory to secure you, console you
Morgan to by chciała, żeby jej rodzice byli martwi. Przynajmniej nie myślałaby o nich tak często. Wiedziała, że to dość okropne myśleć o czymś takim, ale czasami lepiej nie mieć rodziców wcale niż mieć takich, którzy swoim nieszczęściem rujnują ci życie. A tak to miała oboje żyjących i musiała się nimi stresować. Bała się tego, że ojciec zacznie do niej dzwonić i czegoś od niej chcieć. Bała się, że matka wróci i Morgan nie będzie wiedziała jak na to zareagować. Była dorosła i można powiedzieć, że już była niezależna, ale i tak żyła w stresie, który wywoływała u niej myśl o rodzicach.
- Tak zrobię. – Obiecała, chociaż jednocześnie marzyła o tym, żeby nie doszło do sytuacji, w której będzie musiała się pozbywać zwłok. Powędrowała wzrokiem w stronę wskazaną przez Mię i oczywiście jej wzrok zatrzymał się na kluczykach. – Masz kluczyki do karawanu? – Zapytała i momentalnie zaczęła żałować, że obie piły. W innym przypadku zaczęłaby namawiać Mię, żeby zaszalały i zrobiły sobie rundkę po mieście takim wyczesanym autkiem. – Możesz nim jeździć czy je po prostu przechowujesz? – Na razie jednak postanowiła rozegrać to na spokojnie. Chociaż była bliska tego, żeby zacząć się trząść z ekscytacji. Na szczęście panowała nad sobą.
Słysząc sugestię Mii zaśmiała się histerycznie i po chwili wyprostowała się i zakasłała trzy razy. Zanim odpowiedziała jeszcze odchrząknęła i próbowała udawać, że rumieniec, który zagościł na jej twarzy był spowodowany ilością wypitego wina, a nie taką sugestię od nowej przyjaciółki. – Absolutnie nie. – Odpowiedziała marszcząc brwi. – Nie robię… czegoś takiego. – Zamachała rękoma, bo nie chciała nikogo oceniać i jak ktoś sobie tak robił to to już była ich sprawa. – To nie tak, że jestem jakąś romantyczką i wierzę w prawdziwą miłość i w ogóle. – Przewróciła oczami teatralnie, chociaż tak trochę to lubiła wierzyć w prawdziwą miłość. – Nie lubię tej idei chodzenia do łóżka z kimś kogo się nie zna. Nie mówię, że trzeba zaraz być zakochanym czy coś. Po prostu… trzeba mieć kogoś komu się ufa i z kim oboje będziecie czerpać przyjemność. – Nie wiedziała za bardzo jak rozmawiać na takie tematy, bo nie była specjalistką. Była niezręczna i nie chciała, żeby ktokolwiek kiedykolwiek brał jej słowa na poważnie. A przynajmniej nie teraz i nie w takich tematach. – Chodzę na te randki, bo chcę mieć co jakiś czas ten moment, że ktoś patrzy na mnie z potencjałem na przyszłość. I lubię mieć tą świadomość, że mogę randkować, że jestem gotowa. Poza tym przez te kilka miesięcy życia na ulicy, po prostu dobrze jest raz na jakiś czas się dla kogoś wystroić i zrobić makijaż mocniejszy niż na co dzień. – Wzruszyła ramionami. Może była to dziwnie posrana wizja chodzenia na randki, ale ona bardziej na te randki chodziła dla siebie niż dla kogokolwiek innego. A jak przy okazji wydarzy się, że trafi na kogoś w kim będzie mogła się zakochać, to po prostu na tym skorzysta.
- Dziękuję. – Doceniła słowa Mii. Rzeczywiście dla nich to były frazesy, ale bardzo często człowiek mógł wyczuć, kiedy takie słowa są wypowiadane na poważnie i ze szczerością.
- Tak. – Potwierdziła skinieniem głowy. – Mieszkam teraz u przyjaciółki, z którą się kilka lat nie odzywałam, ale tak poza tym to jestem sama. Z psem. – Spojrzała na psa, który naturalnie podnosił głowę z zainteresowaniem jak tylko słyszał wyraz „pies”. Jak Morgan szybko nie wymyśli mu jakiegoś imienia to będzie reagował tylko na „pies”.
- Jesteś bezczelna czy ludzie są po prostu ostatnimi czasy bardzo przewrażliwieni? – Uniosła brwi i obserwowała jak Mia przepycha wózek do komory. Interesujące, że po śmierci ludzie byli tylko takimi worami na narządy, które ostatecznie lądowały w gigantycznej lodówce. W dodatku jeszcze leżysz sobie martwy, a dwie typiary rozprawiają nad tobą o swoim życiu i różnych pierdołach.
- Czekaj, czekaj, coo? – Potrząsnęła głową i wstała ze stołka odstawiając butelkę z winem gdzieś na bok. Teraz jak już nie mogła siedzieć przy zwłokach, to czuła się dziwnie siedząc na tym stołku. – Cnotę? – Zapytała i się zaśmiała. Ale nie z tego, że Mia prawdopodobnie jest dziewicą. – Jak ja dawno nie słyszałam tego wyrazu. Wow. – Oparła dłonie na biodrach. – Policjant prowadzący twoją sprawę chce cię bliżej poznać? – Uniosła brwi. – W sensie romantycznym? Na zasadzie chodzenia na randek czy po prostu tak bardzo wierzy, że jesteś winna, że chce wiedzieć więcej? – Miała tyle pytań. Aż musiała napić się tego wina i po dwóch łykach podała butelkę Mii.
tanatokosmetolog — The Last Goodbye
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
jedna z tych miłych dziewcząt, ale...
pracuje w zakładzie pogrzebowym, wie coś o śmierci przyjaciółki, gustuje w starszych mężczyznach i na domiar złego jeszcze prowadzi wojnę przeciwko krasnalom ogrodowym
Gdyby ojciec dołączył do zacnego grona aniołków w niebie (choć z tym jego porzuceniem to chyba czekał na niego kocioł) to też wszystko byłoby dla niej jasne i klarowne. Mogłaby go umalować, odbębnić roczną żałobę (szacunkowo, bo przecież nikt tego nie sprawdzał) i żyć po swojemu. Oczywiście zapisałby jej jakiś dom albo przynajmniej pieniądze na wynajem, więc nie byłaby bezdomna i jednocześnie niepewna swoich korzeni. Może dlatego tak bardzo ciągnęło ją do mężczyzn o podejrzanej metryczce, bo który normalny czterdziestolatek zadawałby się z dwudziestolatką. Mogli i jej wmawiać, że to dlatego, że jest dojrzała, ale doskonale znała odpowiedź na to pytanie i przerażało ją to, bo trzeba było wyzbyć się pewnego nawyku, jakim było trwanie w czystości.
Najgorszym był fakt, że nie brało się ono ani ze względów religijnych ani estetycznych. W końcu Mia nie była aż tak wierząca ani tak brzydka, by nikt nie chciał jej zaliczyć. Chodziło jedynie o to, że wmówiła sobie, że to ma być coś pięknego i wyjątkowego, a życie ostatnio szczędziło jej takich momentów i wszystko było albo prozaiczne albo makabryczne.
- Nie wiem czy mogę, ale nim jeżdżę. Jeszcze nikt mi nie zwrócił uwagi- co w uniwersalnym języku młodych dziewcząt brzmiało tyle, że może, bo ona sama tak wywnioskowała. Pewnie w zestawieniu z właścicielem zakładu pogrzebowym to założenie okazałoby się mylne, ale przecież nie wiedział, więc uznała, że jest wolno.
Tak jak i myślała o jednorazowym seksie, ale jakoś jej ulżyło, gdy Morgan stwierdziła, że tak nie robi. Może dlatego, że Mindy to była ta puszczalska i nie potrafiła u niej tego zaakceptować czując czasami dziwne ukłucie zazdrości. To na pewno nie było normalne, jeśli chodzi o przyjaciółkę, ale przecież nie miała matki, by z nią na ten temat porozmawiać.
- To też zależy czy facet, z którymi idziesz na randkę, ma gest. Równie dobrze możesz wylądować z nim na hamburgerze i czuć się jak kretynka, bo się wystroiłaś. Tak miałam- parsknęła, ale tak po prawdzie nie pamiętała już swojej ostatniej randki. Po tej jednej, konkretnej śmierci zamknęła się na tę możliwość i choć miała Dillona, jakoś nawet z nim wszystko obracało się wokół śmierci i martwych ciał. Może ta estetyka m obojgu odpowiadała, a przecież o tym mówiła jej koleżanka. O tym, by znaleźć coś, co pasuje jej i partnerowi, więc było całkiem normalnie.
Dla nich.
Ginsberg nie wiedziała jednak jak na to zapatrują się inni ludzie, więc wolała to na razie zostawić dla siebie i skupić się na żałobie, która momentami przypominała również bezpańskiego psa i domagała się ciągłej uwagi. Nie dziwiła się więc Morgan, która wkładała sporo wysiłku, by zaspokoić ten głód, a jednocześnie żyć normalnie i umawiać się na randki.
- Zazdroszczę przyjaciółki. Moja odkąd wypadła z okna, jest dość milcząca i na pewno nie karmiłaby mojego psa- musiała jednak zażartować, by przerwać ten patos. Swoją drogą widywała Mindy, ale wiedziała, że nie jest realna i to tylko efekt traumy, w którą wpadła od czasu jej śmierci. Jasnym było, że w jej sytuacji mieszkaniowej nie znajdzie psychologa, by go zadręczać tym, że widzi martwą przyjaciółkę, więc pozostawało to tylko przeczekać.
Ewentualnie roześmiać się na jej pytanie.
- Jedno i drugie chyba, z tego powodu lubię trupów. Żaden ci nie powie, że makijaż mu nie leży- zauważyła rozbawiona i chyba wolałaby pozostać w tym zakresie tematów niż wygadać się z tą cnotą i patrzeć jak Morgan reaguje na to jakby słyszała jakiś archaizm.
- Dobra, jestem dziewicą- poprawiła się i teraz była wdzięczna za podanie jej wina, bo zanim zaczęła snuć opowieść o policjancie, musiała się prędko napić. - Nie wiem o co mu chodzi szczerze mówiąc- zaczęła. - Mam wrażenie, że poznać to on chce mój orgazm, a nie mnie, a szczerze mówiąc nie wiem czy w tej kwestii miałabym coś przeciwko. To mnie paraliżuje i trochę przeraża- stwierdziła wreszcie czując, że rumieni się cała na samo wspomnienie Vinniego i jego spojrzenia. - Widzisz, powiedziałabym ci o sobie tyle, że chyba będę musiała cię w końcu zabić- zażartowała, choć tego typu żarty mogły brzmieć ponuro w kostnicy, gdzie roiło się od dziwnych sprzętów i trupów.
Miała nadzieję, że jednak Morgan nie z tych, które uciekają z krzykiem.
żałobniczka / instruktorka boksu — The Last Goodbye / LB Gym
24 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
you are too nostalgic, you want memory to secure you, console you
Nie mogła uwierzyć w to co teraz słyszała. Łakomie patrzyła na te kluczyki. Naprawdę żałowała, że piła, bo już by jechały na jakąś rundkę wokół cmentarza.
- Przejedziemy się kiedyś razem? – Wypaliła w końcu, bo nie mogła tego dłużej trzymać w sobie. To było jej marzenie. Nawet miałam to rozegrać z oficjalnym kierowcą, ale nigdy nie doczekałam się odpowiedzi na post, więc Mia i te kluczyki pojawiają się w idealnym momencie. – Nie muszę nawet kierować. Mogę siedzieć na miejscu pasażera! – Dodała szybo, żeby nie było, że łasi się na prowadzenie tego auta. Miała prawo jazdy i pewnie by sobie poradziła. Chociaż nie wiedziała czy na taki pojazd trzeba było mieć jakąś osobną licencję czy coś. – Może jak kiedyś będzie trzeba odebrać skądś zwłoki to się zgłosimy i pojedziemy po nie razem? – Zaproponowała. Pewnie załatwiłyby wszystko razem sprawniej niż ten oficjalny kierowca karawanu. Równie dobrze mogły szybciutko ten zakład pogrzebowy przejąć i zrobić z tego poważny biznes prowadzony przez kobiety przed trzydziestką.
- Ale to akurat może być coś super. – Zauważyła. – Jeżeli on też byłby wystrojony. W jakiś garniak, to w sumie czemu nie iść do fast fooda na burgera? Przynajmniej bym wiedziała, że ma do siebie dystans i ma poczucie humoru. – A na tą chwilę właśnie czegoś takiego by szukała w randkach, albo związku. Kogoś z kim mogłaby się dobrze bawić. Gdzie randka byłaby zajebistym spędzaniem czasu z drugą osobą i poznawaniem kogoś, ale takim niewymuszonym. Bez żadnego zbędnego stresu. – Udała się ostatecznie taka randka? – Dopytała, bo właściwie była ciekawa jakie podejście do tego mogła mieć Mia.
- Też jej sobie zazdroszczę. Właściwie to nie wiem czym sobie na nią zasłużyłam. – Cece miała miliony powodów, żeby kazać Morgan spadać. Nie odzywały się do siebie przez parę lat. Pokłóciły się i na tym etapie Morgan nawet nie pamiętała o co i szczerze nie pamiętała, która z nich zawiniła. Wiedziała tylko, że Adler się od całej paczki odcięła i została sama, a one pozostały wszystkie przyjaciółkami. Nie miała jednak do Cece pretensji. Teraz tak wiele jej zawdzięczała. – Taka przyjaciółka to też skarb. Przynajmniej wszystkie sekrety są z nią bezpieczne. – Szturchnęła delikatnie Mię mając nadzieję, że nie przekroczyła w tym momencie żadnej granicy żartując sobie z martwej, cudzej przyjaciółki.
- Oh, okej. Przepraszam. – Teraz to było jej głupio i bała się, że Mia sobie pomyśli, że Morgan się wyśmiewa z jej dziewictwa. – Nie chciałam się z tego śmiać. Chodziło mi tylko i wyłącznie o wyraz. Jeśli chodzi o dziewictwo to… dobrze dla ciebie. – Posłała jej uśmiech. – Seks jest przereklamowany, a mężczyźni są beznadziejni. Polecam kobiety. Tez krótkimi i zadbanymi paznokciami. Bardziej się spełnisz w seksie z kobietą. Kobiety wiedzą co robią. Mężczyźni? To egoiści. – Machnęła tylko ręką. Różnica w seksie między tym z kobietą, a tym z mężczyzną była diametralna. Kobietom bardziej zależy na zaspokojeniu drugiej osoby. Mężczyźni myślą penisami. – Wiesz… powiem ci może coś kontrowersyjnego i nie oceniaj mnie i absolutnie nie sugeruj się tym co powiem. – Wolała na wstępie powiedzieć obronne słowa zanim zaczęła szerzyć swoją opinię. – Nie wiem jakie masz powody i w ogóle, ale jeżeli czekasz na kogoś wyjątkowego i miłość życia, to… nieważne czy będzie to ktoś nieznajomy czy miłość życia, pierwszy raz jest zawsze niezręczny i bolesny. Właściwie to kilka pierwszych razów jest dziwne. Nie mówię, że powinnaś to zrobić z byle kim, ale myślę, że nie powinnaś się sugerować miłością i uczuciem. – Nie wiedziała czy dokładnie to paraliżuje Mię, ale taka Morgan nie miała swojego pierwszego razu z miłością swojego życia, ale jednocześnie nie żałowała swojej decyzji. Preferowała seks z kobietami, ale ten z mężczyznami jej nie obrzydzał, żeby nie było.
- To chociaż pozwól mi się położyć na szufladce. Nie będziesz musiała targać ciała. – Kontynuowała żarcik chcąc ułatwić Mii uśmiercenie swojej osoby.
tanatokosmetolog — The Last Goodbye
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
jedna z tych miłych dziewcząt, ale...
pracuje w zakładzie pogrzebowym, wie coś o śmierci przyjaciółki, gustuje w starszych mężczyznach i na domiar złego jeszcze prowadzi wojnę przeciwko krasnalom ogrodowym
- Tak, mogę nawet posadzić cię na wózku do trumien i możesz się wyspać- obiecała jej solennie, ale wypadałoby, by powtórzyła jej tę obietnicę na trzeźwo, bo wiadomo, że głowa tym stanie mogła być zawodna. Jak i odwaga, więc i Ginsberg korciło sięgnięcie po kluczyki i zaimponowanie nowej koleżance. Powstrzymywała ją jednak całkiem słusznie obawa przed utratą pracy, która zapewniała jej nie tylko pieniądze na jedzenie, ale i przyjemny kąt do spania.
W końcu jak znała właściciela to był na tyle przenikliwy, że pewnie zdawał sobie sprawę, że nie ma domu i jak dotąd nie zwrócił jej uwagi. Pewnie uznał, że najgorszą z możliwych kar jest spanie wśród zombie in spe oczekując na apokalipsę, która w tym momencie zakończyłaby się dla niej intrygująco. O ile intrygujące jest wyżeranie jej mózgu przez jakiegoś denata jej łyżeczką do jogurtu.
Zdecydowanie powinny (a raczej ona) powrócić na tematy randkowe.
- Tak właściwie to poszliśmy na tego burgera i obraził się, bo nie smakował jak ten mamy. Drugiej randki nie było- ani żadnej innej z kimś innym również, bo wtedy chyba poczuła swoisty przesyt i już nie szukała nowych wrażeń. Od śmierci Mindy jednak coś w niej się na nowo przestawiało i jak nigdy dotąd chciała wreszcie mieć komu o tym opowiadać.
Może właśnie dlatego, że może i sekrety były bezpieczne, ale rzadko miała swoje zdanie na jakikolwiek temat. Nie była się jednak urażona ani trochę słowami Morgan. Wręcz przeciwnie, parsknęła i wreszcie zaśmiała się w najlepsze.
- Jak znam… znałam tę wywłokę to specjalnie odwali szopkę ze zmartwychwstaniem, by kilka z nich zdradzić i na przyszłą Wielkanoc będziemy obchodzić jej śmierć- ta wizja pasowałaby jak ulał do tej narcystycznej osobowości, jaką posiadał ten demon wypadający z okna. - To dobrze, że masz kogoś, kto się o ciebie troszczy. Podobno to ważne- ale nie sprawdzała tego na własnej skórze, więc poczuła się całkiem nieźle, gdy zeszło im na tematy, których nie szło poruszyć z umarlakami.
Seks dotyczył ludzi żywych i jeszcze uraziłaby ich uczucia czy coś.
- Myślałam o tym. O kobietach- przyznała spokojnie zastanawiając się czy powinna przekroczyć jeszcze jedną granicę. Na razie jednak chciała skupić się na samym seksie, a ten jak zostało wspomniane, dotyczył ludzi żywych. - Tyle, że zarówno z jedną i z drugą płcią będę stresować się tak samo, a gdy odkładam to coraz bardziej to czuję się z tym wyjątkowo nieswojo- zauważyła cicho i mało brakowało, a wytrzeźwiałaby, choć pewnie było to złudne wrażenie i wpadała raczej w te pijackie zwierzenia. - I to nie tak, że mam jakiś specjalny powód, po prostu tak wyszło i dotąd mnie nikt sobą tak nie zakręcił… - ale mówiąc te słowa musiała przerwać, bo przecież to nie do końca JUŻ była prawda i ktoś się pojawił. Jak dotąd jednak nie zeszło im do tego, by w szale zdzierać swoje ubrania. - A potem jest już mniej niezręcznie?- dopytała, bo Mia Ginsberg wychodziła z założenia, że na naukę nie jest za późno i skoro przyznała się do tego, że jest dziewicą, należało teraz grać w te karty do końca i zdobyć jak najwięcej wiedzy.
- Poza tym to nie tak, że planuję się zakochać w wieku dwudziestu jeden lat- uprzedziła ją lojalnie i nawet przy tym dość nieelegancko przewróciła oczami, ale wreszcie roześmiała się i objęła ją ramieniem. - Jesteś kochana. Może okej, po lodówce będziesz bardziej zimna, ale coś na to poradzimy - mrugnęła jej okiem, choć przecież to nie tak, że planowała tego typu posunięcie.
Nie, gdy wreszcie znalazła kogoś żywego, z kim dogadywała się niemal tak samo dobrze jak z martwym. Takich ludzi należało strzec.
żałobniczka / instruktorka boksu — The Last Goodbye / LB Gym
24 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
you are too nostalgic, you want memory to secure you, console you
Morgan nie mogła uwierzyć w to, że przyszła do „byle jakiej” pracy, żeby po prostu mieć pieniądze, a teraz powoli się okazuje, że jakimś cudem spełni marzenia o istnieniu, których nawet nie wiedziała. Nawet nie wiedziała czym jest wózek do trumien, ale brzmiało to jak coś co będzie chciała spróbować, żeby się tam wyspać. Chociaż istniała spora szansa, że te marzenia były takie fajne, bo rzeczywiście była pijana. Może jak wytrzeźwieje to będzie przerażona tym, że nowopoznanej koleżance przedstawiała się jako jakaś fanatyczka leżenia w trumnie i jeżdżenia karawanem.
- Słucham? – Skrzywiła się, bo co za powód do tego, żeby drugie spotkanie się nie odbyło. – W sensie wiesz… dobrze dla ciebie, bo taki powód brzmi jak poważna czerwona flaga. – Spoko jak ktoś ma sentyment do jedzenia od mamy, ale, żeby się obrażać o coś takiego? Wow. Mężczyźni naprawdę byli postaciami z innej planety. Randkowanie musi być naprawdę tragiczne jeżeli twoją jedyną opcją są mężczyźni. Kobiety były nieco przyjemniejsze w tych kwestiach. Co prawda często oczekiwały tego, że zawsze będą traktowane jak księżniczki, ale ostatecznie… good for them! Morgan nie miałaby problemów z traktowaniem mężczyzny jak księcia jeżeli tylko będzie na to zasługiwał. Ten od burgera od mamy zdecydowanie na to nie zasługiwał.
- Jezu. – Teraz to Morgan się zaśmiała, bo dobrze wiedziała, że są kobiety, które są zawistne do tego stopnia, że rzeczywiście odjebałyby coś takiego. – Brzmi trochę jak ten serial. Ten co te typiary dostawały pogróżki od kogoś kto nie żył, ale ciągle okazywało się, że żył. Ahhh… nie pamiętam. – Machnęła tylko ręką. Pewnie gdyby nie była już lekko pijana, to wiedziałaby, że chodzi jej oczywiście o Pretty Little Liars. Sama nie wiem czy fabuła jest rzeczywiście taka, bo oglądałam to sto lat temu i nigdy nie do końca. Ale podobny vibe. – Słuchaj… wiem, że to może być pojebane, ale ja mogę być kimś kto zadba o ciebie. – Zaproponowała i nawet chwyciła Mię za rękę. Znały się raptem chwilę, ale takie rzeczy się czuje. Obie miały podobne przeżycia. Wiedziały jak to jest kiedy cały świat jest przeciwko tobie.
- Z mojego doświadczenia wiem, że kobiety są bardziej… jeżeli będziesz z nimi szczera na temat swojego stresu to… skupią się na tym, żeby cię poprowadzić. Dla kobiety seks jest bardziej skomplikowaną sprawą. Mamy więcej możliwości na to, żeby zrobić seksu kwestię bardzo indywidualną. Mężczyźni? Kilka pchnięć i są zadowoleni z siebie. No poza tymi co lubią palec w tyłek, ale wstydzą się do tego przyznać. Myślę, że jeżeli jest to dla ciebie stresujące to może spróbuj najpierw przełamać się z kobietą. Poza tym nie wiem co jest z kobietami, ale wbrew pozorom lubią kogoś niedoświadczonego i tą intymność związaną z nauką i szkoleniem. – Rozgadała się co najmniej jakby była niewiadomo jaką ekspertką w sprawach seksu. Miała co prawda jakieś tam doświadczenie zarówno z kobietami i mężczyznami, więc ostatecznie nie kłamała. – Później jest już mniej niezręcznie. – Potwierdziła z uśmiechem. – Ważne… właściwie to bardzo ważne jest na początku poznanie samej siebie. Sprawdź w pojedynkę co lubisz najbardziej. Nie włączaj żadnego porno, ani nic. Spróbuj być sama ze sobą, dotykaj się i sprawdź co sprawia ci najwięcej przyjemności. Takie wskazówki też będą przydatne dla drugiej osoby. Nawet jeśli będzie bardziej doświadczona. – Nie chciała generalizować mężczyzn, ale to jednak kobiety miały większe pole do popisu jeżeli chodziło o to jak lubiły być dotykane czy gdzieś. Mężczyźni ponownie, byli nieco prości w tej kwestii.
- No i nie planuj. Po co planować zakochanie? To powinno cię strzelić nagle i tak porządnie, że nie będziesz w stanie się pozbierać. – Miłość była fajna. Nawet jak czasami była nieodwzajemniona to i tak była super uczuciem. Sprawiała, że człowiek miał lepszy humor. – Przykryjesz mnie kocykiem, okej? – Zażartowała i też objęła jeszcze Mię ramieniem przyciągając ją do siebie.
tanatokosmetolog — The Last Goodbye
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
jedna z tych miłych dziewcząt, ale...
pracuje w zakładzie pogrzebowym, wie coś o śmierci przyjaciółki, gustuje w starszych mężczyznach i na domiar złego jeszcze prowadzi wojnę przeciwko krasnalom ogrodowym
- Większość facetów to same czerwone flagi, łącznie z moim ojcem- odpowiedziała po głębszym namyśle, bo może to był klucz do jej porażek. Szukała instynktownie kogoś podobnego do tego gnojka, który ją zostawił dla muzyki albo dla prochów. Sama nie wiedziała który scenariusz jest bardziej prawdopodobny i który tak naprawdę uderza w nią nieco mniej. Tak właściwie to powinna już dawno być na terapii, ale skoro nie było jej stać na cztery ściany to zostawały jej nocne rozmowy z trupami. Właściwie przy odrobinie wyobraźni mogła widzieć w nieboszczykach psychiatrów z notesami, którzy kiwają głową ze zrozumieniem.
To chyba była i tak zdrowsza wizja niż łudzenie się, że jej przyjaciółka łamane na śmiertelny wróg ocknie się do życia i wszystko będzie po staremu. Nawet to, o czym jeszcze nie zdążyła powiedzieć Morgan, a co poczuła, gdy dziewczyna złapała ją za dłoń i zapewniła, że może być dla niej kimś, kto się nią zaopiekuje. To ciepło w klatce piersiowej nie zwiastowało niczego dobrego i pewnie dlatego nie odpowiedziała na ten komentarz wcale uznając, że to i tak takie pijackie czułości, które dzieli ze sobą sporo dziewczyn.
Jak i rozmowy o seksie, choć przecież Mia co najwyżej mogła narysować komuś penisa w zeszycie i na tym kończyło się jej obcowanie ze strefą erogenną człowieka. Cudowne osiągnięcia jak na dwudziestolatkę. Podejrzewała, że nawet własna matka zza grobu się z niej śmieje i pewnie z tego powodu nosiło ją, by zmienić ten stan rzeczy, nawet jeśli dotąd spotykała raczej samych dojrzałych mężczyzn, którzy faktycznie chcieli ją zaliczyć, a nie nauczyć czegoś nowego. Adam się do tej puli nie wliczał, bo przecież był seksoholikiem i samo to wykluczało go ze strefy kandydatów do pierwszego razu.
Za to kobieta… Nie myślała nigdy o tym i dopiero uśmiech, który skierowała w stronę Morgan sprawił, że zastanowiła się nad tą ewentualnością jeszcze bardziej. Nie ze względu na nią (tym razem), ale ze względu na słowa, które padły.
- Myślisz, że mogłabym spróbować z jakąś starszą kobietą i nie wyśmiałaby mnie, bo nie mam doświadczenia? Mam wrażenie, że faceci to traktują czasami jak jakąś stygmę- prychnęła, bo wcale nie czuła się gorsza tylko dlatego, że ktoś nie zdążył jej posiąść. W ogóle to było jedno z tych słów, za które uczyniłaby trupa z każdego.
Może podejście Morgan jednak sprawiało, że mówiła coraz więcej i otwierała się na tematy tak intymne jak masturbacja.
- Zdarza mi się. Ostatnio zrobiłam to nawet u jednego faceta, gdy był w łazience. Podniecało mnie cholernie, że może mnie nakryć- aż parsknęła, bo nic takiego nie miało może miejsca, ale jak bardzo jarała ją ta tajemnica. I chyba ta myśl (razem z alkoholem) sprawiała, że Mia była coraz bardziej odważna i gdy wreszcie Morgan przyciągnęła ją do siebie i objęła, poczuła, że teraz albo nigdy.
Odrzucenie to też był jakiś proces w zbieraniu doświadczeń, prawda?
Dlatego zaśmiała się jeszcze z tego kocyka, ale już była skupiona na czymś innym i właśnie ta myśl teraz ją przecięła jak ostry sztylet, bo zamiast przytulić się do nowopoznanej przyjaciółki, delikatnie odgarnęła jej włosy z policzka, a potem zsunęła palec pod jej podbródek, by wreszcie złączyć usta w pierwszym (ich) pocałunku, choć przecież nie wiedziała nawet czy Morgan to odwzajemni i czy nie narusza jej prywatnej przestrzeni.
W idealnej sytuacji zapytałaby, ale teraz była jej po prostu głodna i tego, co mogła jej zaoferować, więc postanowiła spróbować licząc się z tym, że wyzwie ją od wariatek i cała ta przyjaźń okaże się jedynie złudzeniem.
Tyle, że do odważnych świat należy, prawda?
Oby i to była mantra wdowy Adler.
Boże, jak to koszmarnie… i zaraz podniecająco brzmiało.
żałobniczka / instruktorka boksu — The Last Goodbye / LB Gym
24 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
you are too nostalgic, you want memory to secure you, console you
Ciężko było się tutaj nie zgodzić. Morgan dosłownie nie znała żadnego mężczyzny, który nie sprawiłby jej zawodu, albo który nie byłby chodzącą czerwoną flagą. No dobra, może z wyjątkiem Leo, który był ideałem. Oczywiście nim nie był, ale w oczach Morgan był wszystkim czego potrzebowała. Jego jedną czerwoną flagą było to, że umarł i ją zostawił. Wiadomo, nie do końca była to jego wina, albo coś co wybrał, ale Morgan postanowiła być zła na cały świat za to. Pomagało jej to funkcjonować.
Morgan lubiła rozmawiać o seksie. Nie miała co prawda jakiegoś zajebistego doświadczenia, a swoich partnerów i partnerki seksualne byłaby w stanie wymienić na palcach jednej ręki. Albo jednej i pół. Po prostu nie rozumiała za bardzo czemu z tematu seksu robi się coś o czym nie powinno się rozmawiać, albo coś co sprawia, że jak ludzie o tym rozmawiają to stają się obrzydliwi. Niby wszystko jest dla ludzi, ale jednocześnie ci sami ludzie potrafią zrujnować dosłownie wszystko.
- Myślę, że mogłabyś. – No bo dlaczego nie. – Tylko wiesz… mówiąc „starsza kobieta” nie mam na myśli jakiejś seniorki. Myślę o kimś może około trzydziestki? Przed czterdziestką? – Dla takiej młodej Morgan, która niewiele wie o życiu to jasne, że trzydziestolatki są już starszymi i dojrzałymi kobietami. Nadal zakładała, że ona w wieku trzydziestu lat będzie tą samą, bezmózgą i nieporadną dziewuchą. – Mężczyźni to z tym dziewictwem to mają jakąś dziwną obsesję. Albo jest to, tak jak mówisz, stygma, albo są gotowi zapłacić miliony na czarnym rynku, żeby jakąś laskę rozdziewiczyć. – Nie miała zielonego pojęcia jak działa czarny rynek i czy rzeczywiście można tam kupić cudze dziewictwo, ale jak się weźmie pod uwagę to, że mężczyźni są zjebani, to pewnie można kupić dziewictwo. Szkoda tylko, że na tym dziewictwie nigdy nie zarabia osoba, która je traci. Nie, żeby to w jakikolwiek sposób było lepsze.
- Serio? – Uniosła brwi, bo automatycznie uznała, ze to godne podziwu. Morgan to by się wstydziła, że zostanie przyłapana na czymś takim, a ona już znała mężczyzn i typ by wrócił i zarzucił obrzydliwym tekstem „Dotykasz się? Tak beze mnie? Hehe”. Nie chciałaby usłyszeć czegoś takiego na żywo. Cycki by jej opadły z cringe’a i pewnie miałaby uraz i nie mogłaby się dotknąć przez dobre trzy miesiące.
W momencie, w którym Mia odgarnęła włosy z jej policzka, Morgan wiedziała co się wydarzy. Takie momenty czuło się chwilę przed. Ciężko byłoby być zaskoczonym. Jedyne co ją zaskakiwało to to, że nie tak wyobrażała sobie dzisiejszy wieczór. Nie, żeby w ogóle miała jakieś wyobrażenia. Szła się dobrze bawić z nową koleżanką. Szła nawiązywać nowe znajomości. Początkowo odwzajemniła pocałunek. Nie widziała powodu w tym, żeby Mię odrzucać. Chociaż oczywiście powinna. Chociażby ze względu na to, że miała chłopaka. Była w związku. Z drugiej jednak strony, Mia była prawdopodobnie bardziej podatna na bycie zranioną, a Adler nie chciała jej zranić odepchnięciem, albo odmową. Ułożyła dłonie na policzkach Mii, żeby na parę sekund obdarzyć ją namiętniejszym pocałunkiem. W końcu jednak przerwała i odsunęła się z uśmiechem. – Przepraszam. Tom jest beznadziejny, ale… nie chcę być tą, która zdradza. – Nie mogłaby spojrzeć później w odbicie i uważać się za dobrą osobę. Chociaż już powinna sobą gardzić, bo jednak chodziła na randki. – Ale… gdyby ktoś mi powiedział, że kiedykolwiek będę się całować w kostnicy to bym go wyśmiała. – Dodała z uśmiechem, żeby dać Mii do zrozumienia, że jak dla niej to nic nie zostało zrujnowane. Ani ich znajomość, ani ten moment, ani nawet praca w zakładzie pogrzebowym.
tanatokosmetolog — The Last Goodbye
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
jedna z tych miłych dziewcząt, ale...
pracuje w zakładzie pogrzebowym, wie coś o śmierci przyjaciółki, gustuje w starszych mężczyznach i na domiar złego jeszcze prowadzi wojnę przeciwko krasnalom ogrodowym
Nie byłaby zaskoczona, gdyby Morgan jej przyznała, że wini męża za to, że umarł. To samo robiła ze swoją matką, choć tu akurat można było przyznać jej rację. W końcu sama się zabiła, więc jakiś wpływ na swoją śmierć miała. W przypadku Mindy sprawa się komplikowała, bo Mia wyzywała ją od skończonych idiotek i napluła na jej grób, ale podejrzewała, że ktoś miał coś wspólnego z jej nagłym wypadnięciem z balkonu. Jeszcze tylko nie rozgryzła kto, bo to przecież było życie, a nie film z Patrickiem Swayze’em, który przychodzi po swojej śmierci i wskazuje narzeczonej swojego mordercę. Właściwie powinna być wdzięczna, że takie rzeczy zdarzają się w filmach, bo choć widywała Mindy, gdy przeszarżowała z pewnymi substancjami to dostałaby zdecydowanie zawału, gdyby zaczęła do niej mówić.
Miejsce zmarłych było na cmentarzu, dlatego tak zawsze na koniec szczelnie domykali trumny. Za to im pozostawały rozmowy o romansach.
- Nie wiem czy z taką kobietą miałabym o czym rozmawiać. Cholera, nie znam żadnej babki w tym wieku- zastanowiła się. Inne przynajmniej miały matki, a jej pozostawały jakieś martwe ciała, którym opowiadała o swoich niepowodzeniach z chłopakami. W innej sytuacji pewnie mogłaby się z tego powodu załamać, ale miała bardziej przyziemne problemy jak brak stałego meldunku, na przykład. Kasa też by się przydała, ale chyba jeszcze nie była tak zdesperowana, by oddawać swoje dziewictwo. Poza tym rosła sobie przy Mindy, więc jej poczucie wartości było na tyle zaniżone, że nie sądziła, by ktokolwiek chciał za to zapłacić. - A po ile chodzi takie dziewictwo?- zapytała więc czysto hipotetycznie, bo skoro już chciała dumnie odmawiać takiego procederu to chociaż chciałaby wiedzieć, ile kasy przez to traci.
To była dość paląca kwestia, a skoro nie miała oporów przed masturbacją w czyjejś obecności to może przynajmniej mogłaby rozważyć jakieś kamerki? Słyszała, że ludzie nieźle na tym zarabiają, a przecież takie transmisje z zakładu pogrzebowego na pewno przyciągnęłyby miliony. Kogo ona jednak chciała oszukać? Nawet tego nie byłaby w stanie ogarnąć.
- Tak. Zrobiłam to. Pewnie nawet nie był tego świadom- machnęła ręką, choć nie wiedziała jak bardzo się myli. Nie uważała tego jednak za akt odwagi, bo była wtedy na kwasie, a poza tym… To co zrobiła teraz, było dla niej trudniejsze. Obnażyła się przed Morgan i postanowiła przynajmniej tak pokazać jej rosnące zainteresowanie jej osobą. Pewnie nie był to najlepszy sposób i wymagał randek, ale po pierwsze, upiła się tanim winem, a po drugie, potrzebowała jakiegoś nieokreślonego dotąd wsparcia albo przeświadczenia, że jednak nie jest z nią tak źle, nawet jeśli usiłuje podrywać dziewczyny.
Najwyraźniej jednak nieudolnie, bo może i Adler odwzajemniła początkowo pocałunek, ale wreszcie się wycofała, co niestety, ale miało sprawić, że zrobi się między nimi dziwnie.
Cóż, tego na pewno nie dało się uniknąć, więc westchnęła lekko, gdy dziewczyna zaczęła się jej tłumaczyć.
- Luz. Rozumiem, że masz kogoś- nawet posłała jej jeden z tych niewyraźnych uśmiechów, by ukryć zakłopotanie i to poczucie odrzucenia. Nie wiedziała jednak czy jest odpowiednio przekonująca w tej roli, więc wzięła się za porządki, które powinna wykonać już dawno, a na które jakoś dotąd nie miała weny. Na przyszłość zacznie całować swoje współpracownice, nic tak potem nie skłania do roboty niż pewne unikanie ich!
- To zawsze jakiś pierwszy raz, co?- odniosła się do jej słów podnosząc wreszcie wzrok na nią.
Może uda się jej to przełknąć i zdołają się zaprzyjaźnić?
ODPOWIEDZ