właściciel/pizzer — julius pizzeria
26 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
I got ninety-nine problems but a bitch ain't one
Korzystanie z Tindera w Lorne Bay było jak oglądanie albumu ze szkoły. Bardzo często pojawiały się te same osoby, które znał od dziecka. Nierzadko też nie poznawał kolezanek, które zestarzały się dużo lepiej niż kiedykolwiek przewidywał. Chociaż chyba nigdy jakoś poważnie nad tym nie rozmyślał. Zdecydowanie nie był typem, którego na siłę ciągnie do kobiet. Zwłaszcza po trochę zbyt burzliwym związku. No i nie mógł sobie robić lepszej darmowej reklamy swojej pizzerii.
To chyba było najfajniejsze. Ale spędzał tam stanowczo za dużo czasu, przynajmniej tak słyszał od znajomych. Ale nie kochał niczego bardziej niż fal i pizzy. Trochę jakby był cały czas nastolatkiem, który żyje swoim marzeniem. Chociaż po całym dniu pracy miał czasami ochotę położyć się na środku zamkniętej knajpy i nie ruszać się aż do otwarcia.
Ale nie dzisiaj. Dzisiaj po godzinach zamknięcia miał mieć randkę. Chyba, bo nie za bardzo odnajdywał się w tym życiu romantycznym. Jakby był kilkanaście lat starszy to pewnie zastanawiałby się czy dalej się chodzi na randki. Ale szpagat zrobiłem tym wywodem wow. Elena wpadła mu od razu w oko, bo miała w sobie to coś. Może to retusz zdjęć albo zmieniła kolor oczu ale wyczuł od niej jakąś taką energię, że od razu był na tak.
Czekał na nią tuż przed lokalem, no bo głupio by było jakby musiała się dobijać przez zamknięte drzwi. - To Ty mnie dzisiaj porwiesz i dorobisz się na moich organach wewnętrznych? - uśmiechnął się jak tylko zobaczył Elenę i wyciągnął rękę, żeby się przywitać. W sumie nie wiedział czy to ładnie czy nieładnie ale od razu się przedstawił -Riley, chodź.. - szeroki uśmiech nie znikał z jego twarzy prawie nigdy, więc otworzył z nim drzwi i pozwolił jej wejść. Chciał przez chwilę zamknąć drzwi na klucz, żeby nikt nie wszedł ale po swoim żarcie uznał, że chyba lepiej po prostu będzie zostawić tabliczkę z napisem zamknięte.
W środku był lekki półmrok, tylko przy ladzie, gdzie można było przygotować pizzę i usiąść na takim wysokim krześle paliło się światło. - Masz jakąś ulubioną pizzę? - zapytał od razu stając za ladą i oparł się tak, żeby stać na przeciwko Eleny. Jestem bardzo marnym kucharzem, więc oszczędzę sobie opisów przygotowywania jeśli pozwolisz..
- Moi rodzice mają swoją knajpę na drugim końcu miasta ale jak im powiedziałem kilka lat temu, że chce zrobić pizzę z cheetosami na Halloween to po ich reakcji wiedziałem, że ta współpraca szybko się skończy - nie wiedział na pewno, że Elena jest z Włoch i pewnie gdyby wiedział to nigdy by nie wpadł na pomysł zapraszania jej tutaj. Robienie pizzy komuś z tego kraju wywoływało w nim siódme poty i trochę stresowało, bo Włosi traktowali to jako swój skarb. - Jesteś stąd? - zagadnął po chwili, bo nie przypomniał sobie, żeby ją kiedykolwiek widział ale była kilka lat młodsza, więc mogło to trochę tłumaczyć.

elena castellano
ambitny krab
dominik
brak multikont
kelnerka — salsa bar and grill
22 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Sometimes I wonder, when you sleep are you ever dreaming of me?
002.
To prawda, przy takich okazjach Lenny uświadamiała sobie jakie to miasteczko było małe i jak bardzo ograniczone opcje miała. A ona i tak nie grała tylko do jednej bramki. Rozpoznawała większość twarzy na zdjęciach, zarówno tych obok, których z haczyka zwieszała się ryba, jak i tych, które wyglądały na zbyt gładkie, żeby być prawdziwe. Udawało jej się jednak kogoś nowego “upolować” od czasu do czasu albo dać szansę komuś ze starych czasów, które skończyły się ledwie cztery lata temu. Głównie jednak celowała w nowe znajomości z osobami od siebie starszymi.
Riley był jedną z takich właśnie osób. Lenny jak zwykle nie przebierała w słowach i dość szybko zaproponowała spotkanie, bo wolała z kimś spędzać czas, a nie pisać setki wiadomości. Nie dlatego, że była “lepsza na żywo”, ale dlatego, że inaczej szybko się nudziła. Klikanie w klawiaturę telefonu jej zupełnie nie ekscytowało. Z kolei widywanie się z kimś kogo zupełnie nie znała w pizzeri po godzinach brzmiało jak dobra zabawa. Mogła trochę spoważnieć po śmierci rodziców i stać się bardziej odpowiedzialna, ale nie do końca jeszcze w tych sprawach. Lubiła ten dreszczyk emocji. Ale jej współlokator miał włączoną jej lokalizację na swojej komórce i miała mu dać w pewnym momencie znać, że żyje.
To mój tekst — zaśmiała się, wyciągając drugą słuchawkę w ucha. Schowała je do etui, które potem włożyła do torebki. — Ale miło, że wierzysz, że dziewczyny też mogą to robić — dodała rozbawiona. Równouprawnienie górą. — Tak,wiem jak masz na imię — przypomniała mu, ściskając lekko jego dłoń na przywitanie. Miał je wypisane dużą czcionką w aplikacji, tak jak ona miala “Lenny”, bo nie posługiwała się swoim pełnym imieniem poza urzędem. Weszła za nim do środka i rozejrzała się po zaciemnionym wnętrzu. — Musi tu być naprawdę romantycznie jak odcinają Wam prąd — zauważyła, kiedy zajmowała miejsce przy ladzie. Wydęła usta i oparła brodę na splecionych dłoniach, zastanawiając się poważnie nad odpowiedzią, która mocno zależała od jej humoru. — Mascarpone, salami piccante, ostre papryczki i pasta z czarnych trufli na czerwonym spodzie z mozarellą — wybrała ostatecznie to, na co miała dzisiaj ochotę.
Brzmi to kusząco, mogłabym taką zjeść, jakbyś dorzucił jeszcze cheddar, mimolette, jalapeno i kurczaka — uznała z lekkim rozmarzeniem. Aż jej zaburczało w brzuchu. Nie była jakąś pizzową purystką tylko dlatego, że jej cała rodzina potrafiła robić pyszną pizzę z zamkniętymi oczami. Po prostu żadnej nie próbowała nawet porównywać do tej, którą przygotowywali jej dziadkowie. Chociaż i tak często wychodziła na krytyczną. — Tak, nigdy nie udało mi się stąd wyjechać — przyznała się i wzruszyła ramionami. — Mogę nam przygotować coś do picia w międzyczasie. Mam w tym wprawę — zaproponowała, bo nie chciała tu siedzieć o suchym pysku i tylko patrzeć jak Riley pracuje.

riley anderson
właściciel/pizzer — julius pizzeria
26 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
I got ninety-nine problems but a bitch ain't one
Bardzo rzadko się zdarzało, że Riley w nieskończoność przedłużał pisanie na Tinderze. Zwłaszcza, że w tym miasteczku było bardzo łatwo na kogoś trafić. On jakoś nigdy nie był przyzwyczajony do długich konwersacji przez internet, bo większość czasu spędzał ze swoimi znajomymi. W wolnym czasie oczywiście. A ostatnio bywało z tym różnie. Najbardziej chyba mu brakowało siedzenia po nocy na plaży. Ale cały czas sobie powtarzał, że jak wytrzyma jeszcze jakiś czas i nie zbankrutuje to będzie mógł korzystać z tych warunków kiedy tylko zachce.
Nie wiedział za dużo o Lenny, która tak się nazwała na Tinderze. Poza tym jak wygląda mógł tylko wywnioskować, że jest bardziej bezpośrednia niż większość dziewczyn co bardzo go cieszyło. Nudziły go ciągłe gry w kotka i myszkę. Jak chciał gonić za niespełnioną miłością to siedziałby pół dnia próbując poderwać Bowie.
- Sama pewnie znasz masę dziewczyn z którymi nie chciałabyś zostać sam na sam, bo są pieprznięte.. - odpowiedział jej z lekkim śmiechem. Z racji tego, że raczej nie wiązał się z nikim na dłużej to miał okazję poznać dużo różnych kobiet. I nie zawsze okazywało się, że chciałby się z nimi jeszcze kiedyś zobaczyć. - No niby tak.. Ale wiesz jak jest - wzruszył ramionami, bo przecież ktoś go mógł porwać i podać się za niego. Chociaż nie pomyślał, że przecież widziała jego zdjęcia. Tak to już jest.
- Jak chcesz to mogę Ci pokazać gdzie są bezpieczniki.. - powiedział schylając się za ladą i przez chwilę wygrzebywał coś z jednej z półek, żeby po chwili wyciągnąć pudełko ze świeczkami. - To jeszcze poprzednich właścicieli.. Może faktycznie da się być bardziej romantycznym.. - zaśmiał się nie wiedząc w sumie czy ma je zapalać czy nie. Póki co czuł się trochę obserwowany. Nie spięło go to jakoś bardzo ale, żeby się trochę wyluzować poklikał w telefonie kilka razy i z głośników poleciała muzyka.
Kiedy tylko usłyszał jaką pizzę preferuje Elena to zmrużył trochę oczy. - To najbardziej precyzyjna odpowiedź jaką w życiu usłyszałem, jesteś jakąś pizza influencerką? - kąciki ust uniosły się na skutek nieznacznego uśmiechu i zaczął się od razu krzątać za ladą zbierając po kolei składniki. - Mimolette nie mam.. I nie używam czarnych trufli.. Ale jesteśmy poza godzinami zamknięcia, więc nie dawaj mi jednej gwiazdki.. - odpowiedział jej roześmiany. Bardzo spodobało mu się to, że wiedziała czego chce. Ostatnią rzeczą jaką można było nazwać atrakcyjną to niezdecydowanie.
- O, faktycznie.. - pacnął się w głowę kiedy wspomniała o czymś do picia. - Przesiedziałem tu cały dzień, mogę mieć gorszy refleks.. - chodziło mu oczywiście o to, że nie pomyślał o tym od razu. - A skoro nie chcesz mnie zamordować to mogę tego użyć jako wymówki...
Znowu się na chwilę odwrócił i miał już sprytny plan, który nie mógł się powieść. Skoro mieszkała tutaj od urodzenia to nie pomyślał, że mogła mieć jakieś włoskie korzenie. - Piłaś kiedyś wino ze spritem? - zapytał pewnie wyciągając butelkę czerwonego, wytrawnego wina i butelkę sody. Postawił to na ladzie wyciągając też lampki.
- Pytam, bo naprawdę rzadko poznaję kogoś, kogo wcześniej nie widziałem, nie wiem gdzie się chowaliśmy przed sobą cały ten czas - podniósł głowę widząc z bliska twarzy Eleny. Poczuł, że lekko się czerwieni na policzkach kiedy tak się w niego wpatrywała, więc poprawił włosy wracając do swojej roboty.

elena castellano
ambitny krab
dominik
brak multikont
kelnerka — salsa bar and grill
22 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Sometimes I wonder, when you sleep are you ever dreaming of me?
Dziwnie by było wpaść na kogoś z kim się wymieniało wiadomości na Tinderze w warzywniaku. Chociaż nie trzeba by się było przynajmniej dłużej zgadywać na spotkanie w dymkach czatu. Na żywo o wiele łatwiej było załatwić większość spraw. A na dodatek można się było przekonać czy ktoś w ogóle przypominał tę wersję siebie, którą prezentował na zdjęciach. Riley na szczęście nie odstawał za mocno, więc nie musiała mu tego wypominać.
Tak, ale nie wiem czy któraś jest na tyle obrotna, żeby mi wyciąć odpowiednie narządy i je sprzedać przy okazji mordowania mnie — stwierdziła rzeczowym tonem. Znała też te laski, które były pieprznięte w sposób, przez który Lenny chciała zostać z nim sam na sam, ale na razie zostawiła tę informację dla siebie. Może mu kiedyś o tym wspomni jak nadarzy się odpowiednia okazja.
Nie trzeba — zapewniła go. Nie potrzebowała więcej romantyzmu na ten moment. Ale skoro już wyciągnął to sięgnęła po nie i rozłożyła na ladzie w równych odstępach, a potem odpaliła je zapalniczką ze swojej torebki. — Już jest bardziej romantycznie — uznała i uśmiechnęła się do niego lekko. Na pierwszą randkę styknie, o ile nie planował jej wyznawać miłości i snuć planów na dalsze życie. Wtedy mógłby zapalić więce świeczek, ale ona by wyszła i zostawiła go tu samego.
Nie — pokręciła głową. — Po prostu jadłam w swoim życiu bardzo dużo dobrej pizzy — powiedziała zgodnie z prawdą. Nie dodała, że robionej przez ludzi pochodzących z obszarów, gdzie pizza się narodziła. — W takim razie chcę tę z cheetosami i sam cheddar będzie musiał starczyć — zdecydowała się, nie siejąc dramatu, że nie dostanie dokładnie tego, co by chciała. Nie płaciła za tę pizzę i nie chciała psuć im tego wieczoru. — Ale jak chcesz robić dobrą pizzę to radzę się zaopatrzyć w pastę z trufli — zasugerowała mu jednocześnie luźno. — Pasowałaby do mozarella sticksów na czerwonym spodzie — wydawało jej się, że to połączenie, które znajdowało się gdzieś w tym samym wszechświecie, co cheetosy na pizzy.
Widzę — stwierdziła rozbawiona, dzięki czemu zabrzmiało to trochę milej, ale nie jakoś przesadnie. Przyglądała się nieco skonsternowana temu co tam majstrował. Jej oferta zrobienia im czegoś do picia wciąż wisiała w powietrzu, kiedy się do niej z powrotem odwrócił. — Ten hiszpański wymysł? — zapytała go nieco skonsternowana. — Nigdy — przyznała. — Ale to jest za dobre wino, żeby je mieszać ze Sprite’m — uznała dość poważnie i przechyliła się do przodu, żeby zobaczyć jakie wina stały na półce. — Weź to z zieloną etykietką, nada się — powiedziała i wróciła do swojej poprzedniej pozycji. — I dlatego pytasz mnie o to czy piłam wino ze Spritem? — zapytała go, unosząc lekko brew, ale uśmiechnęła się do niego lekko, kiedy się jej tak przyglądał.
Mogę nam zrobić tę hiszpańską abominację — zaproponowała, bo nudziła się nie robiąc nic, tylko siedząc i patrząc jak Riley pracuje. Nie żeby wyglądał przy tym źle, ale była bliska oparcia głowy o rękę i wybijania miarowego rytmu stopą o bar, a to było coś, co irytowało ją nieziemsko, kiedy pracowała za barem. — Zobaczymy czy wymyślili coś sensownego — dodała. Miała w sobie trochę iberyjskiej krwi, ale jej ojciec był bliżej związany z Włochami i nie przekazał jej i jej młodszemu bratu zbyt dużo wiedzy i kultury Hiszpanii. Potrafiła sklecić ledwie kilka zdań w tym języku i bardzo rzadko tamtejsza kuchnia gościła na ich stole w domu. Nie miała więc wcześniej zbyt wielu okazji by pić takie wymysły. Ale była zdania, że wszystkiego trzeba w życiu spróbować.

riley anderson
właściciel/pizzer — julius pizzeria
26 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
I got ninety-nine problems but a bitch ain't one
Jeśli sądzisz, że w dobie komputerów, sztuka randkowania zanikła, zwłaszcza wśród młodych dorosłych, to nieodzowny znak, że jesteś mugolem. W końcu tyle ile razy Riley słyszał, że kiedyś to były randki, a teraz to już nie ma.. Nie mógłby tego policzyć na palcach jednej ręki.
- Ja generalnie nie wiem co o tym myśleć, bo widząc jakie dziewczyny potrafią zrobić makijaże jestem niemal pewien, że potrafiłyby skalpelem wyciąć każdy organ wewnętrzny. - i wcale nie mówił tego jakoś poważnie określając to jako problem. - W sensie nie jestem jakimś świrem i przeciwnikiem, serio doceniam to, bo mi się trzęsą ręce jak mam linię prosto narysować na kartce - od razu wytłumaczył z lekkim uśmiechem, żeby Elena nie pomyślała sobie, że on to na pierwsze randki chodzi tylko na basen.
Skinął z uśmiechem głową, kiedy Lenny zajmowała się odpalaniem świeczek, które może nie były najlepszym towarem dostępnym na rynku ale na pewno dodawały klimatu. Zrobił kilka kroków do przełącznika którym przygasił delikatnie światło. - Hmmm, mam nadzieję, że chociaż będę w takim razie w top20 pizz, które jadłaś - zaśmiał się odwracając się do niej na chwilę plecami, bo musiał pochować niepotrzebne składniki i wyciągnąć to, co było mu potrzebne. Słynnych Cheetosów Flamin' Hot mieli nawet za dużo, więc to co wiedział, że zostanie nasypał do miski i położył na blacie.
- Wolisz bardziej ostre smaki? - zagadnął ją przygotowując ciasto. Wycierał się co chwila w fartuch, który leżał obok po czym zerknął na swoje ubranie i postanowił, że lepiej będzie jak go ubierze. - Jak masz jakąś sprawdzoną pastę to nie będę się dwa razy zastanawiał, tylko głupi by nie skorzystał - prawda była taka, że jedyne co w kulinariach się dla niego liczyła to była właśnie pizza. Nie korzystał z żadnych szkół ani kursów, wszystko czego się nauczył wynikało z pracy u rodziców i eksperymentowaniu samemu dlatego nigdy nie odrzucał sugestii innych.
- Wydaje mi się, że czerwone wytrawne wino ze spritem to ewolucja tego co we Włoszech wymyślili z prosecco. Ja pierwszy raz o tym usłyszałem jak z rodzicami byłem w Niemczech.. - zaczął jej opowiadać skąd mu się to wzięło. Kiedy wskazała mu palcem etykietkę od razu sięgnął po butelkę i zaczął siłować się z korkiem. - Ale jak mam być szczery to miałem wtedy z siedemnaście lat i łatwo było mi się zakochać w czymś, co było nowe. - aż się zaśmiał na wspomnienie tego wyjazdu. W Europie był tylko raz, na całe lato, kiedy rodzice postanowili odwiedzić rodzinne strony.
- No i to były najtańsze możliwe opcje ale od tamtego czasu to chyba mój ulubiony drink, tak wiesz, z sentymentu - nie wiedział czy taka odpowiedź na jej pytanie była satysfakcjonująca ale nie było zupełnie innego powodu.
- Jak wyplujesz całego drinka na mnie to nie będę zły, w końcu sama nazwałaś to.. abominacją - parsknął śmiechem ale w głębi duszy liczył na to, że nie skończy opluty przez Elenę. Sam w sobie nie był jakimś wielkim koneserem alkoholu, głównie zdawał się na proste drinki, które po prostu mu smakowały. Nie byłby w stanie odróżnić kilkudziesięcioletniego wina od kilkunastoletniego. - A Ty czym się zajmujesz? - sam nagadał się już trochę o sobie, więc uznał, że to pora zachęcić Elenę do tego samego.

elena castellano
ambitny krab
dominik
brak multikont
kelnerka — salsa bar and grill
22 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Sometimes I wonder, when you sleep are you ever dreaming of me?
Może nie chodzili na takie randki jak ich rodzice, ale Lenny wcale nie miała wrażenia, że sztuka randkowania zanikła. W końcu siedziała właśnie przy barze i patrzyła jak typ, którego ledwie zna przygotowuje jej pizzę na życzenie.
A kółko narysujesz? — zapytała go. Skoro nie prosta linia to może chociaż krzywa i zamknięta. Inaczej to nie była pewna czy powinni się dalej widywać. Nie przejęła się specjalnie jego spojrzeniem na makijaże i umiejętności, które mogły lub nie się z tego wywodzić. Najważniejsze, że ustalili, że żadne z nich nie jest seryjnym mordercą ani wyrzynaczem organów by je potem sprzedać na czarnym rynku. Zerknęła na niego z lekkim uśmiechem na ustach, kiedy przygaszał światło. W połączeniu ze świeczkami i muzyką lecącą w tle zrobiło się naprawdę romantycznie. Prawie jakby Riley próbował ją poderwać. Nie planowała na to narzekać.
Zobaczymy — rzekła jedynie nie chcąc mu robić żadnej nadziei, bo jej lista top dwudziestu pizz była zapełniona. Jeśli nie tymi, które robiła z rodziną to takimi, które jadła we Włoszech. — Nie mam nic przeciwko — odpowiedziała i sięgnęła po kilka Flamin’ Hot Cheetosów. Nie dla potwierdzenia swoich słów, ale po to, żeby zająć czymś ręce. Obserwowanie go przy pracy było dość przyjemne, ale chciała się na coś przydać. Nie lubiła siedzieć tak bezczynnie. — Wyślę Ci na Tinderze link — stwierdziła, a od razu potem sięgnęła po telefon, żeby to uczynić. Nie była żadną wielką kucharką, ale potrafiła sobie w kuchni poradzić. Nie na poziomie szefa kuchni w Salsa Bar and Grill, gdzie pracowała. Mieli tam jednak składniki bardzo dobrej jakości i tę samą pastę truflową, którą kupowała jej babcia, kiedy nie miała czasu robić sama, więc mogła ją polecać tutaj z czystym sumieniem.
Masz na myśli Spritzery? — zapytała go, bo nie była pewna o czym takim mówi. — I słodkie? — dorzuciła rozbawiona. Pamiętała jak to jest mieć siedemnaście lat. Nie było to tak dawno temu. — Byłeś tylko w Niemczech? — dopytała go zaciekawiona. Sama zwiedzała głównie Włochy i Hiszpanię, podczas rodzinnych świąt i dłuższych wakacji.
Szkoda by było Cię opluć — powiedziała jedynie, sięgając po przygotowany przez niego drink. Najpierw go powąchała, a potem uniosła w geście toastu w powietrze. Dopiero wówczas spróbowała. Przez chwilę patrzyła na Andersona z nieodgadnioną miną, ale ostatecznie kiwnęła głową. — Znośny — oceniła i upiła kolejnego łyka. — Jakbym trafiła jeszcze kiedyś na jakieś wybitnie złe wino to można je w ten sposób uczynić pijalnym — uznała. Jej ulubionym drinkiem się to na pewno nie stanie, ale mogło być znacznie gorzej. Na miano abominacji nie zasługiwało.
Jestem kelnerką w restauracji w Port Douglas — wyjaśniła mu krótko, nie wdając się w szczegóły. — Też koneserką taniego, dobrego wina i jeszcze lepszej muzyki — dorzuciła żartobliwym tonem, choć obydwa te stwierdzenia były zgodne z prawdą.

riley anderson
właściciel/pizzer — julius pizzeria
26 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
I got ninety-nine problems but a bitch ain't one
W całym życiu, poza książkami przygodowymi jak te o Robinsonie Crusoe, Riley nie przeczytał nic poważnego. Nie był zwolennikiem jakichś dramatów albo poważnych rozterek życiowych. On po prostu lubił być szczęśliwy. I tego życzył każdemu.
Podniósł głowę, bo zupełnie nie spodziewał się pytania o to czy umie kółko narysować. - Z technicznego punktu widzenia to pewnie raczej jest owal czy jak to tam się nazywa.. Mam tendencję do zaginania rysowanej linii tak, że wiesz.. - próbował to wytłumaczyć ale wziął ciasto i na nim przejechał jednym z nożyków i pokazał Elenie. - Zawsze gdzieś się robi taka laseczka.. - pokazał jej, że do prostej linii faktycznie brakowało mu kilku stopni odchylenia. Poza tym też nigdy nie umiał rysować. Jego dziecięce fantazje raczej wyładowywał na piasku formując różnorakie budowle. Pewnie miał dużo lepszą wyobraźnie w trójwymiarze ale przez to zawsze cierpiał na zajęciach z plastyki jak mieli rysować na kartkach. Ale nie sadził, że to na tyle duży red flag, żeby musieć się go wstydzić i ukrywać.
Był często rozmowny i towarzyski ale zawsze miał problem z odpowiadaniem na takie krótkie wypowiedzi. Dlatego Zajął się przez chwilę przygotowaniem pizzy kiedy Elena sięgnęła do miski z Cheetosami i zaczął smarować ciasto powoli. Kiwnął głową skupiając się przez chwilę na swojej pracy kiedy poczuł jak telefon mu w kieszeni wibruje po tym jak Elena wysłała mu wiadomość o której mówiła. Przez chwilę poczuł się przytłoczony, bo nie powiedział przez chwilę nic konkretnego i postawił się sam w niekomfortowej sytuacji.
- Chyba tak, ja naprawdę jestem bardzo słaby w te wszystkie nazwy.. - zaśmiał się kiedy zapytała o nazwę tego drinka o którym mówił. I chyba o to chodziło, chociaż on sam nigdy go nie próbował. - Z perspektywy czasu było słodkie ale wydaje mi się, że to właśnie przez sodę.. Mnie nawet pół szklanki potrafi zatkać, bo rodzice mnie trzymali pod schodami przez dziesięć lat prawie i nie widziałem na oczy ani Coca-Coli ani nic takiego na oczy.. - zaśmiał się podnosząc wzrok. Lubił dzielić się swoimi historiami, czuł, że jakoś większą więź ma z rozmówcą.
- Byliśmy jeszcze w Danii i Austrii.. Moi pradziadkowie żyli bardzo długie lata we Wiedniu, od strony mojej mamy.. A znowu tata jest spod Kopen... coś tam, nigdy nie potrafię zapamiętać. No ale mówili mi, że było jak było i skończyli w Niemczech i że mam nigdy dziadków nie pytać dlaczego - to mógłby być od razu red flag ale na szczęście nie przenieśli się do Argentyny. - No a moi rodzice uznali, że chcą czegoś nowego i ja się już tutaj urodziłem. - w wielkim skrócie opowiedział jej historię rodzinną pewnie o której nawet nie chciała aż tyle słyszeć.
Kiedy pizza już była posmarowana sosem pomidorowym zaczął rozkładać cheddar po czym sięgnął ręką po lampkę, żeby napić się drinka. - Byłem na tylu dziwnych imprezach i poznałem tyle dziwnych osób, że plucie na kogoś mnie zupełnie nie dziwi - śmiał się nawet pod nosem, bo kiedyś kolega mu o tym opowiadał. Odstawił lampkę tuż obok siebie i zaczął rozsypywać Cheetosy po placku.
- Dlatego właśnie lubie tak rozcieńczać alkohol, nie jestem ani jakimś degustatorem ani koneserem, więc kupuje tanie wino i dosładzam dobrą sodą.. - zauważył wycierając się znowu w fartuch.
- Och, chcesz w takim razie coś puścić? - kiedy wycierał ręce to sięgnął też po telefon i położył go na ladzie. Nie miał żadnych sekretów, więc otworzył aplikację do odtwarzania muzyki i obrócił w jej stronę -Śmiało - uniósł brwi zachęcając ją.
- Mój gust muzyczny odpowiada chyba mojemu gustowi co do pizzy.. Taki totalny chaos i anarchia - wyszczerzył się do niej zadowolony, bo jak się nie pospieszy to pewnie z jego playlisty pójdzie zaraz coś zaskakującego.

elena castellano
ambitny krab
dominik
brak multikont
kelnerka — salsa bar and grill
22 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Sometimes I wonder, when you sleep are you ever dreaming of me?
Roześmiała się, kiedy zaczął się tłumaczyć o tym jak mu wychodzi rysowanie kółek. Żartowała sobie tylko, a on ją wziął na poważnie.
Bardzo mi przykro — powiedziała współczująco, ale wciąż się przy tym śmiała, więc nie wyszło to zbyt szczerze. Raczej nie potrzebowała by rysował jej kółka na randkach. Nie potrafiła sobie wyobrazić sytuacji, w której jedno z ich żyć by od tego zależało.
Okej — pokiwała głową, bo skoro nie pamiętał to nie było co kontynuować tej dyskusji. Ona miała głowę do takich rzeczy, stała przez kilka lat za barem. Jakby nic z tego nie wyciągnęła to trochę głupio by było. — Nie dawali Ci słodyczy? — zapytała, robiąc wielkie oczy. — To można zgłosić do opieki społecznej — żachnęła się oburzona, bo brzmiało to dla niej jak wielkie przestępstwo. Sama nie jadła zbyt wiele mocno przetworzonych rzeczy jako dziecko, bo jej rodzina nie tylko gotowała, ale też piekła, więc raczej objadała się ciastami, ciastkami i wszelkiej innej maści wypiekami, ale nieraz wypijała całą butelkę Coca Coli i potem biegała na cukrowym haju, po którym następował zjazd i drzemka.
Ciekawe — uznała. — Mówisz po niemiecku albo po duńsku? — dopytała. Jako że sama pochodziła z rodziny imigrantów to mogła porównywać sobie to jak zostali oboje wychowani. Ona od zawsze nurzała się we włoskiej kulturze i dziabnęła też trochę hiszpańskiej. — Myślałeś kiedyś, żeby się tam przeprowadzić? Do Niemiec albo Danii? — dorzuciła jeszcze jedno pytanie, bo to też chciała porównać do swoich własnych doświadczeń.
Hm… Interesujących masz znajomych — powiedziała ostrożnie, mrużąc przy tym lekko oczy. Nie wiedziała co o tym myśleć, więc tylko tyle powiedziała. Patrzyła jak szykuje pizzę, podjadając Cheetosy i popijając je słodką mieszanką wina ze Sprite’m, która zyskiwała przy bliższym poznaniu. — Jeśli tak robisz to ten Sprite to rzeczywiście dobra opcja — stwierdziła. — Mogę Ci kiedyś pokazać dobre wina, które są też tanie — zaproponowała mu, uznawszy, że nikt nie powinien żyć bez takiej wiedzy, która niejednokrotnie życie mogła uratować.
Jasne — stwierdziła i bez wahania chwyciła jego telefon. Byli na pierwszej randce. O ile zaraz nie dostanie wiadomości z pytaniem kiedy dostarczy nerki do przeszczepu to nie interesowały jej szczególnie jego sekrety. Wpisała nazwę jednej z playlist, które sama ułożyła i po chwili z głośników poleciały pierwsze nuty The Stroke. — To nas łączy w takim razie — powiedziała i uśmiechnęła się do niego lekko. — Ja obecnie odkrywam współczesny grecki pop — przyznała się bez wstydu. Nie uważała by istniała jakakolwiek zła muzyka, tak długo jak się komuś podobała. Z roku na rok coraz trudniej było jej znaleźć jakiś gatunek, którego jeszcze nie znała. Wychyliła się przez blat baru i skubnęła garść sera z miseczki, z której brał go Riley. — Ale już mi się powoli nudzi i nie wiem, co odkrywać dalej — westchnęła.

riley anderson
właściciel/pizzer — julius pizzeria
26 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
I got ninety-nine problems but a bitch ain't one
Każdy miał w życiu jakiś talent ale rysowanie to nie było to, z czego Riley był dumny. Nie przejmował się tym jednak od kiedy skończył dziesięć lat, bo mniej więcej wtedy już nikt na to nie zwracał uwagi. Wolał jednak nie mieć talentu niż rysować jakieś upiorne obrazki węglem jak te dzieci z horrorów.
- Ej, mówiłem tylko o sodzie, chociaż w sumie słodyczy też za dużo nie było - uśmiechnął się pod nosem wyczuwając, że żartuje. Ale miało to swoje plusy, bo chociaż nie przyzwyczaił się za bardzo do cukru. - Moja mama sobie wymyśliła, ze ma jednego syna i musi o mnie dbać i jadłem pół dzieciństwa same owoce jako słodycze.. - wzruszył ramionami już teraz jakoś bardziej o tym myśląc. Właściwie to zrozumiał, że właśnie przez to tak kochał owoce, tutaj były wszystkie owoce ale ogarnąłem, że ich nie lubisz, więc nie zrobię Ci tego, całuski.
Największy minus mieszkania tutaj był taki, że jego rodzice czasami bardzo tęsknili za rodziną. Dziadkowie przyjeżdżali na niektóre święta ale im bardzo ciężko było się zorganizować, żeby to odwzajemnić. Dlatego podróż do Europy zajęła bardzo dużo czasu. -Po niemiecku, moi rodzice w domu cały czas mówią tylko w tym języku.. I w sumie nie wiem, który jest moim pierwszym językiem - odkąd z nimi nie mieszkał to bardzo rzadko się nim posługiwał. Rodzice mówili perfekcyjnie po angielsku ale jak to mówili, skoro poznali się w tym języku to w tym języku też razem umrą. - Właśnie powiem Ci, że coraz częściej o tym myślę.. Ale za bardzo kocham surfowanie, żeby robić to raz czy dwa razy w roku na jakimś sztucznie napędzonym basenie - globalne ocieplenie nie postąpiło jeszcze tak mocno, żeby mógł mieć podobne warunki nawet w północnych Niemczech. A najlepiej to jakby nigdy tak się nie stało.
Tak naprawdę ten tekst o pluciu to był żart ale powiedział to za szybko i jego mózg nie przetworzył, że może lepiej takie coś powiedzieć komuś z kim się zna już dłużej. Ale na swoją obronę miał to, że coraz rzadziej poznawał jakieś nowe osoby, no bo ilość osób w Lorne była dosyć ograniczona. - Słuchaj, jak tylko będziesz chciała to możemy zrobić wielki test tanich win, miejsce już mamy, a wszystko i tak wrzucę w koszta operacyjne firmy - bardzo lubił korzystać z tej opcji, nigdy nie spodziewał się, że będzie takim szczęściarzem, żeby żyć z czegoś, co lubi i mieć jeszcze tyle dziwnie fajnych benefitów.
- Grecki pop? - zapytał trochę niedowierzając, bo po pierwsze nie za bardzo wiedział nawet jak brzmi grecki, a po drugie w życiu by o tym nie pomyślał. - Mam bardzo wielką ochotę wymyślić, że słucham jakiegoś indie rocka z Bliskiego Wschodu ale tylko po to, żeby nie zabrzmieć jak nudziarz - kiedy to mówił to właściwie cała pizza była już przygotowana, wiec odwrócił się na chwilę, żeby wsunąć ją do środka.
- Ale prawda jest taka, że jestem bardzo podatny na to, co jest trendami po prostu.. Nie takie viralowe kawałki, żeby nie było.. Ale jak jestem sam w domu to lubię sobie puścić Cartiego albo Central Cee - to w sumie chyba do niego pasowało. Jakby się postawił przed sobą i miał zgadnąć jakiej muzyki słucha to strzelałby w podobnych artystów.

elena castellano
ambitny krab
dominik
brak multikont
kelnerka — salsa bar and grill
22 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Sometimes I wonder, when you sleep are you ever dreaming of me?
Sorry, zapędziłam się — zreflektowała się, wykrzywiając usta na chwilę. Mówiła to całkiem poważnie, bo dla niej było to niewyobrażalne. Nie była jakimś wielkim żarłokiem ani teraz, ani za dzieciaka, ale uważała, że to okrutne, że ograniczało się prawie do zera słodkie napoje i słodycze. — To prawie słodkie. Ale czekolada byłaby słodsza — uznała żartobliwie i jednocześnie zaczęła się wycofywać z tego tematu. Nie będzie wchodzić w relacje pomiędzy matką a synem na pierwszej randce. To było coś, o czym mogli pogadać po trzech miesiącach. Czy coś. Lenny nie była zbyt skora do dzielenia się naprawdę personalnymi tematami z ludźmi, którym w pełni nie ufała. A jej zaufanie było czymś, na co trzeba było zapracować.
Wow — skwitowała z uznaniem i pokiwała głową, bo zrobiło to na niej wrażenie. W teorii dużo osób znała więcej niż jeden język, ale mało kto posługiwał się dwoma płynnie. Niemiecki był jej daleki. Wiedziała co to Kinder, bo uwielbiała ich czekoladowe słodycze i skojarzyła dziecko na opakowaniu ze słowem. Jeszcze kilka słów by w ten sposób uzbierała, ale niewiele. — Rozumiem to. Dużo rzeczy ciągnie tam, ale jest tyle takich, za którymi by się mocno tęskniło — pokiwała głową. — Też się nad tym czasem zastanawiam — przyznała się, popijając swojego drinka.
Jestem za — przystała bez zastanowienia, uśmiechając się do niego lekko. Skoro oferował to planowała z tego skorzystać. Tanie wino w dużych ilościach brzmiało jak bardzo dobry wieczór. A i towarzystwo zapowiadało się całkiem przyjemnie.
Daj telefon — poprosiła i wyciągnęła rękę, żeby móc mu puścić. Zdecydowanie łatwiej było to pokazać niż opowiadać. — O, indie rock z Bliskiego Wschodu brzmi jak coś, czego bym chciała posłuchać — stwierdziła po chwili i zapamiętała, żeby zobaczyć czy coś takiego istnieje i czy warte jest słuchania. Istniała całkiem spora szansa, że takiego gatunku z tych krajów po prostu nie ma, ale bardzo by chciała, żeby było. Klasnęła w dłonie, kiedy pizza zniknęła w piecu. Zrobiła się już głodna od tego patrzenia na to jak przyrządzał im jedzenie. — Central Cee jest bardzo spoko, Carti to nie do końca moje klimaty — powiedziała szczerze. W jej szklance już nic nie zostało, więc odsunęła się od baru i wstała.
Teraz moja kolej, żeby nam zrobić drinka — oznajmiła i bez pytania go o zgodę, przeszła na drugą stronę lady. — Zanim zaczęłam pracować jako kelnerka, stałam za barem przez ponad trzy lata — wyjaśniła i sięgnęła po dwie szklanki. Odwróciła się tak, żeby na niego spojrzeć i zmrużyła lekko oczy w zastanowieniu. Dużo o sobie odpowiedział i piła drinka, którego robił, ale zawsze istniała szansa, że się myli. — Wyglądasz jak ktoś, kto lubi słodko-kwaskowe drinki — uznała. — Mam rację?

riley anderson
właściciel/pizzer — julius pizzeria
26 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
I got ninety-nine problems but a bitch ain't one
Ludzie dosyć często reagowali w podobny sposób co Elena kiedy mówił im o swojej młodzieńczej przygodzie ze słodyczami. Dlatego zaśmiał się tylko widząc jej reakcję, bo był zupełnie na to przygotowany. Sam nie miał z tym nigdy jakiegoś wielkiego problemu, bo tak naprawdę nie tracił za wiele przez to, że nie wiedział co go omija.
Przez długą część dzieciństwa słyszał po prostu, że w Australii to dzieci się rozpieszcza, a to, że on tu się urodził wcale nie musiało znaczyć, że będzie żył tak jak one. Nie za bardzo to rozumiał no ale co mógł zrobić? Największym absurdem dla niego było tylko to jak często narzekali na marnowanie się butelek. Nigdy mu nie wytłumaczyli o co chodzi. - Zastanawiasz się nad tym, żeby się przeprowadzić do Niemiec? - spojrzał na nią pytająco, bo nie do końca zrozumiał teraz o czym mówi.- Czyyyy też Twoi rodzice uznali, że poszukają tu nowego życia? - może byli jakimiś poszukiwanymi zbrodniarzami? Chociaż w sumie o jego rodzicach też ktoś tak mógł pomyśleć, więc nie nastawiał się w żaden sposób.
Z uśmiechem kiwnął głową uznając, że mają jakieś podwaliny na kolejne spotkanie. Może faktycznie nie wypada tak źle? Nie miał o sobie złego mniemania ale nie zawsze jego relacje damsko-męskie wychodziły. I raczej tendencja wskazywała na jego niekorzyść. Ale oczywiście nie z jego winy. Milej mu się jakoś przy tym zrobiło, więc jak poprosiła go o telefon to bez wahania wyciągnął rękę odblokowując go.
- Jestem prawie pewien, że jedyna muzyka jaka tam jest legalna w większości krajów to ludowe pieśni - zaśmiał się pod nosem. Nie chciał być jakiś uprzedzony ale po pierwsze nie za dużo o nich wiedział, a po drugie to było zupełnie losów poruszone. - Chociaż tam na południu te kraje, które są bardziej wolne i niezależne to chyba całkiem fajnie sobie radzą.. Chociaż nie mogą pić alkoholu, to pewnie muzykę też ciężko robić - uśmiechnął się pod nosem, bo jego znajomy miał kapelę i większość piosenek, które stworzyli wynikała z całkiem długich i intensywnych libacji alkoholowych.
- Ja generalnie mam problem z muzyką, nie umiem szukać czegoś co mnie zaciekawi, więc czekam aż los mi ześle coś, co mi się spodoba - rozłożył bezradnie ręce jakby tłumacząc się dlaczego ich gust muzyczny może się tak różnić.
Kiedy zauważył, że Elena przejęła inicjatywę to zrobił jej miejsce i sam zajął to, które ona zajmowała. Zerkał co jakiś czas na piec, żeby mieć kontrolę pod sytuacją. - Trzy lata? To Ty pracujesz od jakiegoś szesnastego roku życia? - spojrzał na nią badawczo. On sobie w liceum dorabiał, żeby mieć na jakieś różne przyjemności ale nigdy by nie powiedział, że była pełnowymiarowa praca.
- Nic Ci nie powiem, zaufajmy Twojemu przeczuciu - szeroko się uśmiechnął, bo akurat przeczucie to coś, co bardzo cenił i mógł teraz ją z tym skonfrontować.

elena castellano
ambitny krab
dominik
brak multikont
kelnerka — salsa bar and grill
22 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Sometimes I wonder, when you sleep are you ever dreaming of me?
Czy ja wyglądam jak Niemka? — zapytała go lekko oburzona jego insynuacją. Trochę sobie żartowała, ale nie do końca. Widziała sporo dość niezbyt ładnych Niemek i porównywanie ich do niej było niemalże obraźliwe. Trochę sobie też żartowała. Podpuszczanie go okazało się być dla niej całkiem przyzwoitą rozrywką i jego reakcje niezmiernie ją bawiły. — Moja rodzina pochodzi z Włoch — wyjaśniła mu i wydęła usta, które chwilę później rozciągnęły się w szerokim uśmiechu. Wciąż mogło to oznaczać, że jej rodzice byli zbrodniarzami, członkami mafii lub czegoś takiego. Z tego co wiedziała, nie było tak, ale może ktoś w jej rodzinie skrywał mroczną tajemnicę.
Wzięła od niego telefon, znalazła odpowiednią playlistę i puściła. Z głośników poleciały pierwsze nuty “Na Soun Psema”Andromache.
Nie, znam całkiem sporo różnorodnej muzyki z tamtych obszarów — zaprotestowała niezobowiązująco. Nie była jakimś zapalonym pasjonatem tego rodzaju melodii, który musiał zaparcie tłumaczyć wszystkim o co chodziło i zacząć tu zaraz jakąś prelekcję na temat różnych rodzajów muzyki w krajach muzułmańskich. — Niektórym alkohol nie jest do życia potrzebny — dodała jeszcze ze wzruszeniem ramionami. Jakoś musieli sobie radzić, skoro to nie był żaden zakaz wprowadzony w ostatnim czasie, tylko setki, jeśli nie tysiące lat temu. Pasjonatką historii też nie była, jak widać. — Nie wiem jak oni to robią — dorzuciła jeszcze swoje stanowisko kwestii wyboru między piciem a niepiciem alkoholu. Dla niej był on, jeszcze do niedawna, dość prosty. Teraz piła już zdecydowanie mniej, ale nie zrezygnowała z tej przyjemności całkowicie. Uczyła się umiaru i rozwagi w tej oraz kilku innych kwestiach.
Rozumiem — pokiwała głową z zagadkową miną. — W takim razie dobrze, że przesunąłeś palcem w lewo — stwierdziła pewnym siebie głosem i obdarzyła go całkiem ładnym uśmiechem. Mógł być pewien, że dostanie jakieś polecenie jak tylko o takowe zapyta. Albo i bez pytania.
Osiemnastego — poprawiła go niefrasobliwie, kiedy rozglądała się po dostępnych składnikach, żeby móc wymyślić co takiego będą teraz pić. — Ale to uroczo, że myślisz, że mam dwadzieścia lat — skomentowała jeszcze z miną pełną samozadowolenia i wyćwiczonym ruchem dłoni odrzuciła włosy na plecy. Zaśmiała się na jego kolejne słowa i pokiwała jedynie głową. Znalazła wszystko, czego potrzebowała, czyli wódkę, likier truskawkowy, jogurtowy oraz limonkę. Nasypała lodu do dwóch wysokich szklanek, wlała wszystkie składniki do shakera z lodem i wytrzęsła porządnie. Spróbowała i pokiwała głową. Nalała im różowy, lekko spieniony płyn, wypełniając szkło po brzegi i dorzuciła po słomce. Przesunęła jeden w stronę Riley’a, a z drugiego napiła się sama. Koktajl smakował jak truskawkowy Chupa Chups. — Jaką ocenę dostanę? — zapytała go zaczepnie.
Pizza już gotowa? — zapytała, zerkając na piec. Już bardzo chciała ją jeść.

riley anderson
ODPOWIEDZ