kierowca karawany — the last goodbye
48 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Kiedyś pracował jako chirurg urazowy w szpitalu w Cairns, potem spędził 18 lat w zakładzie psychiatrycznym za kilka morderstw. Wyszedł parę miesięcy temu, zamieszkał na łodzi swojego dawnego psychiatry i pracuje w zakładzie pogrzebowym jako kierowca karawany.
trigger warning
historia postaci osadzonej w zakładzie psychiatrycznym za morderstwa, może zawierać informacje nieodpowiednie dla niektórych użytkowników
Spoiler
Dobrze, przejdźmy w takim razie do rozmowy, jeśli nie masz nic przeciwko. Nie masz, prawda?
Czy wiesz, co zrobiłeś i za co zostałeś tu osadzony?


- Nie mam nic przeciwko.
Liam przez chwilę wpatrywał się w ścianę przed sobą, zupełnie jakby nie zauważał siedzącego w pobliżu mężczyzny. To jednak nieprawda, widział go doskonale, zdawał sobie sprawę z jego obecności i przede wszystkim wyraźnie czuł woń jego perfum. Była przyjemna. Przełknął ślinę, zanim odpowiedział, dłonie nerwowo zaciskając na swoich kolanach.
- Wiem co zrobiłem. Nie jestem idiotą. - zacisnął wargi, plecy wtulając mocniej w oparcie krzesła za sobą. Nie było przesadnie wygodne, ale ostatnio nie miał zbyt wielu wygód, zwłaszcza w areszcie, a potem w swoim pokoju. Czy można go było nazwać celą? Chyba nie. W szpitalu psychiatrycznym jednak panowały nieco lepsze warunki niż w takich klasycznych więzieniach.
- Zabiłem... kogoś. - dodał po chwili.

Kilka osób, tak. Nie powiedziałem, że jesteś idiotą i nie to miało na celu moje pytanie - sprawdzałem, na ile zdajesz sobie sprawę z tego, co się stało. Nie denerwuj się na mnie, bo nie jestem twoim wrogiem - chcę ci pomóc.
Czy możesz mi powiedzieć, dlaczego to zrobiłeś?


Popatrzył na niego nie do końca jasnym spojrzeniem, lekko mętnym i nieprzytomnym, gdy usłyszał, że zabił kilka osób. Przełknął ślinę, milcząc przez chwilę.
- Nie denerwuję się na ciebie - westchnął cicho, unosząc jedną z rąk, żeby przeczesać swoje loki palcami. Opuścił ją powoli chwilę później. Dzisiaj był wyjątkowo otępiały i powolny, bo leki które dostał mocno na niego działały i czasem czuł się tak, jakby nie znajdował się w ogóle w swoim własnym ciele. Dziwne, nieprzyjemne uczucie.
- Nie jestem pewien - odpowiedział po chwili cicho, znów przenosząc wzrok na ścianę. - Chyba po prostu nie chciałem być sam. Nie lubię być sam.

Boisz się samotności?

- Tak, chyba tak. Samotność jest... przerażająca. Smutna. Milcząca.

Chcesz mi opowiedzieć o swoim dzieciństwie? Relacjach z rodzicami, może z rodzeństwem...?

- Nie, nie chcę opowiadać o moim dzieciństwie. Nie ma o czym opowiadać. Nie miałem rodzeństwa, mam tylko rodziców. - skrzywił się, ucinając ostro i krzyżując ramiona na piersi niczym obrażony pięciolatek.

Co robiłeś z ciałami, kiedy już zabiłeś tych ludzi?

Zacisnął zęby i warknął coś krótko, ale chyba chwilę później stwierdził, że nie jest to najlepszy pomysł, bo wtulił się bardziej w krzesło i odpowiedział:
- Zostawiałem je w domu. Nie chciałem się z nimi rozstawać, więc... Zostawali u mnie.

I co się z nimi działo?

- Leżeli w moim łóżku czasami. Czasem sadzałem ich w fotelach, oglądaliśmy razem filmy. Przytulałem ich. Mówiłem do nich. - wzruszył ramionami, zupełnie jakby mówił o najzwyklejszych rzeczach. - Później zwykle zaczynali się psuć, więc musiałem się ich pozbyć. Chyba wiesz, że ciała znaleźli w kawałkach...? - popatrzył bezczelnie w oczy swojego psychiatry.

Wiem. Ale nie wszystkie. I nie w całości. Co zrobiłeś z resztą?

- Gotowałem, smażyłem... Robiłem sos. Jadłem.

Dlaczego?

- Żeby nigdy mnie nie zostawiali. - odwrócił wzrok w stronę okna. Jego mina mówiła, że tego dnia nie odpowie już na żadne pytanie.
Na kolejną wizytę przyszedł jeszcze bardziej nieobecny i zmęczony. Pod okiem miał siniaka, aktualnie w kolorze niemalże zielonym, a jego dolna warga była rozcięta. Jeden ze strażników posadził go na krześle przed terapeutą i zanim wyszedł przypiął jego ręce pasami do poręczy. Liam nie zareagował na to w żaden sposób, po prostu patrzył przed siebie, jakby nikogo nie widział i nic nie czuł.

Słyszałem, że stała się komuś krzywda. Opowiedz mi o tym.

- Nic wielkiego. Po prostu... ktoś miał mi kilka rzeczy do powiedzenia. Na temat tego, co o mnie myśli. - cały czas patrzył przed siebie. - Broniłem się. Nie chciałem... zrobić nikomu krzywdy.

Słyszałem, że coś mu odgryzłeś.

Zmarszczył brwi, wyraźnie niezadowolony z tej uwagi.
- No, może. Ale zasłużył.

Jak się z tym czułeś? I jak czujesz się teraz?

- Myślę, że ktoś powinien go wreszcie nauczyć, że nie znaczy nie. I że być może byłem to ja. - chyba najwidoczniej postanowił powiedzieć co faktycznie się stało, a nie opowiadać bajeczki.

Pytałem, jak się z tym czujesz.

Wzruszył ramionami.
- Nie wiem. A jak powinienem się z tym czuć?

Nie ma nic, co powinieneś. Pomyśl.

Patrzył na niego przez chwilę zdziwiony, jakby nie do końca rozumiał co ten do niego mówi. W końcu, po dłuższej chwili milczenia, odpowiedział:
- Czuję satysfakcję, bo być może nigdy więcej nie zrobi tego, co robił mnie.

Tylko to? Co czułeś, kiedy to robiłeś? Tylko satysfakcję? Nazwij swoje emocje. Dotrzyj do nich.

- Wcześniej się bałem. Brzydziłem się go po tym, co mi robił i co chciał zrobić wtedy. I... bałem się, że znowu będzie bolało. Nie lubię się bać.

Kilka lat później

Co zrobisz, jeśli ktoś odmówi ci swojego towarzystwa?

- Nie wiem. Chyba... chyba będę zły, ale pozwolę mu odejść. Ostatecznie nie każdy musi chcieć spędzać ze mną czas, prawda?

Nie każdy musi. Dlaczego będziesz zły? Jesteś pewien, że to właśnie złość poczujesz?

- Hm... Nie, nie jestem pewien. Może rozczarowanie? Jeśli chciałem czegoś, a tego nie dostanę... chyba rozczarowanie.

Będziesz miał ochotę go jakoś zatrzymywać? Jeśli tak, to w jaki sposób?

- Jeśli jakkolwiek będę go zatrzymywał, to tylko prośbę. Może złapię go za rękę...? Nie wiem, jak tak o tym myślę, to jest to możliwe. Ale jeśli będzie chciał sobie pójść, to go puszczę.

Nie łap za rękę - to może być źle odebrane. Nie zatrzymuj nikogo siłą.

- No tak, też mam takie wrażenie. To nie będę łapał za rękę. Chyba że ktoś będzie chciał. - uśmiechnął się przeuroczo, a jego dłoń zawisła nad ręką Irvinga.

Popatrzył na niego i pokręcił głową, rzucając mu ostrzegawcze spojrzenie.

Liam wzruszył ramionami, wciąż niewinnie uśmiechnięty i cofnął rękę.
- Myślisz, że mnie wypuszczą?

Myślę, że tak. Napiszę ci opinię.

~~~~

Pukanie do drzwi.
- Mogę zostać?

~~~~

Nie mogę być już twoim psychiatrą, Liam.
× był dobrym uczniem i praktycznie od zawsze wiedział, że chciałby robić coś związanego z medycyną. Na studia wyjechał do Sydney, a po nich wrócił do Lorne Bay, natomiast staż odbywał w szpitalu w Cairns. Pracował jako chirurg urazowy i dość szybko stał się jednym z bardziej cenionych lekarzy w mieście.
× urodził się w Nowym Orleanie, ale do Lorne Bay przeprowadził się w wieku 19 lat, uciekając od rodziców najdalej jak się dało.
× ma pamięć fotograficzną, co dość mocno ułatwiało mu zarówno naukę w szkole, jak i całe studia.
× gotowanie sprawia mu przyjemność i naprawdę go relaksuje.
× miał dość trudne dzieciństwo z bardzo przemocowym ojcem, który w dodatku był alkoholikiem, ale stara się tego nie rozpamiętywać. Przepracował to dopiero na oddziale, podczas odsiadki, o ile w ogóle przepracował to do końca.
× z zakładu psychiatrycznego wyszedł po 18 latach dzięki opinii swojego psychiatry pod warunkiem nie pakowania się w kłopoty z prawem i kontynuowania terapii.

Liam Landrieu
01.03.19745r.
Nowy Orlean, Luizjana
KIEROWCA KARAWANY
THE LAST GOODBYE
sapphire river
kawaler, biseksualny
Środek transportu
Głównie jeździ karawaną, bo to jego praca. Prywatnie porusza się motocyklem.

Związek ze społecznością Aborygenów
Brak powiązań.

Najczęściej spotkasz mnie w:
Łódź Irvinga, dom pogrzebowy, w trasie, na cmentarzu, w barze.

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Irvinga, z którym mieszka.

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Tak, ale jak zawsze proszę o konsultacje w razie gdyby MG chciał zrobić jakieś kuku.
Liam Landrieu
Matthew McConaughey
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Zablokowany
cron