: 29 lis 2023, 21:54
Do tej pory zakładał, że prawdopodobnie nic już nie będzie w stanie go zaskoczyć, pracował w końcu w policji federalnej i by doczłapać się swojego stołka przerobił całą drabinę społeczną od krawężnika po służby specjalne. Najwyraźniej jednak miało okazać się, że życie i po czterdziestce będzie w stanie odpowiednio go w tym temacie zaskoczyć, na dodatek w wyjątkowo prosty sposób - stawiając mu na drodze jego rodzoną siostrę. Nie był pewien, czy jakiekolwiek więzy krwi uprawniają do roszczenia sobie prawa do relacji po osiemnastu latach bez żadnego kontaktu, ale teraz było już odrobinę za późno by to oceniać. Tak mu się przynajmniej wydawało w momencie, w którym w odpowiedzi na jego - niewinne jak zakładał - zaczepki, ta wyskoczyła z pretensją, że rzekomo miał oczekiwać tego, że po gwałcie podcięłaby sobie żyły. Patrzył więc na nią jak sroka w gnat, źrenicami olbrzymimi jak u tych wszystkich ćpunów, którym trzeba okazjonalnie pomoc się poskładać są w manii dawniej jestem królem świata, a w szoku był takim, że nawet nie mrugnął.
- Ty - wydukał w końcu i musiał solidnie sobie odchrząknąć, by ponownie połączyć język z mózgiem. Najlepiej jakby na tym odcinku zaczęła teraz działać jakaś niemiecka autostrada, ale prawdopodobnie niewiele miał do gadania. Z pustego i Salomon nie naleje. - Zadzwoń może po karetkę, bo ja muszę mieć, nie wiem, jakiś wylew albo udar skoro nie wiem jakie słowa opuszczają moją gębę - i aż się skrzywił, i to tak mocno, bo owszem - Vinnie Crane był największą gnidą jaką przyjdzie wam w życiu spotkać, ale nawet ten zaszczytny tytuł miał swoje ograniczenia. Nigdy nie dopuściłby się tego rodzaju świństwa przeciwko kobiecie, nie nadużyłby jej komfortu psychicznego jeśli chodzi o jej przestrzeń osobistą, a tym bardziej nie startowałby z łapami kiedy ta mówi n i e. Aż się wzdrygnął, dosłownie. - Dobrze wiesz, że nie to miałem na myśli - kiedy zebrał myśli i poczuł, że jego siostra w jakiś chory, niepisany sposób stawia go w jednym rzędzie z tymi wszystkimi zwyrolami, zrobiło mu się niedobrze. Wycedził w złości do niej tą odpowiedź i najchętniej zostawiłby ją teraz z tymi jej mądrościami, ale przerobił to gdzieś głęboko w swojej przystojnej główce na tyle, by móc założyć że zapewne ona też nie chciała, by jej wypowiedzieć miała taki chujowy wydźwięk. Może jednak będą z nich ludzie?
A na sugestię o rzucaniu się mu na szyję, omal się nie zaśmiał.
- Rzuciłaś to ty się dzisiaj o jeden raz za dużo i za skutecznie, szkoda tylko że zniosło cię na lewo - a nie był żadną pizdą żeby w tym momencie wypominać jej, że dzięki jej chłodnym reakcjom przez kilka lub kilkanaście dni będzie prezentował pod okiem okazałą - nomen omen - pizdę.
Zaśmiał się drugi raz, głośniej i mocniej, na sugestię o spreparowaniu dowodów.
- A co to za wstrętne pomówienia? - aczkolwiek nagle uderzyło go jeszcze jedno. - Nie wiem czy bardziej bawi mnie założenie, że to ja miałbym preparować dowody czy, że ta sprawa wymagała preparowania czegokolwiek. Facet to śliski zwyrol najwyższej ligi, dostał tylko to na co zasłużył - skończył dosyć obojętnie. Starał się do takich spraw podchodzić obojętnie, niezależnie od tego czy przedmiotem skazania miał być jakiś zupełnie randomowy typ, czy człowiek, który lata temu w tak okrutny i obrzydliwy sposób skrzywdził jego siostrę. Pewnie niejeden uznałby to za śmieszną i zupełnie niewymierną prywatną vendettę, ale na Boga, Vinnie Crane nie potrafił markować się w żadnym aspekcie życia, czemu więc miał to zrobić akurat teraz?
- Nie umiem obsługiwać gołębi pocztowych - burknął więc w charakterystycznym dla siebie stylu skrzywdzonego chłopca, którego właśnie skarcono. W ogóle poczuł się być mocno obok całej sytuacji, przyglądając Julii palącej swojego papierosa i najwyraźniej walczącej z jakimś huraganem dziejącym się w jej głowie. Cóż, jego papieros znikał zdecydowanie wolniej, tego był pewien. - Dość świeżo rozwiedziony, bezdzietny, psów mam pod dostatkiem w firmie - wzruszył ramionami i odbił piłeczkę. - A ty? Mam nadzieję, że spotykasz się z jakimś porządnym chłopcem - może i powiedział tonem surowego ojca, ale zupełnie rozbrojony uśmieszek zdradzał, że właśnie w najlepsze dokuczał swojej młodszej siostrzyczce.