and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Wziął laptopa na kolana, leżąc w łóżku i zaczął bez większego przekonania przeglądać filmy dostępne na serwisach streamingowych. Było Halloween, więc większość z proponowanych, to były horrory. Czy któryś go interesował...?
Właściwie chyba nieszczególnie skupiał się na opisach. Odpalił coś, ale nie mógł się na tym skupić. Zerknął na telefon sprawdzając godzinę. Dochodziło wpół do dziesiątej wieczorem. Może Ray nie był na żadnej imprezie...? Quinn wybrał jego numer i czekał na połączenie, odpaliwszy Sapera. Już miał się rozłączyć zrezygnowany, kiedy w końcu po drugiej stronie zabrzmiał głos O'Briena.
- No, hej - przywitał się trochę niepewnie - Nie przeszkadzam? Nie obudziłem albo nie przerwałem jakiejś imprezy?
Ray O'Brien
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Ray dzisiaj nie miał ochoty ruszać się z domu. Nie to, że czuł się stary, bo co to to nie, ale miewał czasem takie dni, że jedyne na co miał ochotę to zakopać się pod kocem z jakąś książką albo odpalonym filmem na laptopie - no i dzisiaj był właśnie jeden z takich dni. Nie miał żadnych planów, jedyne co przychodziło mu do głowy to napisanie smsa Christianowi, ale ostatecznie z tego zrezygnował - nie chciał, żeby wyszło na to, że jakoś bardzo mu na nim zależało. To znaczy... zależało, jasne, gdy pojawił się w Lorne Bay te kilka miesięcy temu, wracając po ośmiu latach, znów przewrócił życie Raymonda do góry nogami, ale nie zamierzał mu tego mówić i nie zamierzał go w tym upewniać. Przypuszczał, że Christie sam doskonale o tym wiedział, bo przecież sposób, w jaki Ray na niego patrzył był dość jednoznaczny, ale nie zamierzał proponować mu tego, że może jednak powinni do siebie wrócić. Udawał, że sytuacja fwb w której byli mu odpowiada i zamierzał udawać jeszcze przez jakiś czas przynajmniej, zanim nie trafi go szlag i nie uzna, że tak dłużej się nie da. A póki co... bawił się w aktora, z lepszymi lub gorszymi skutkami.
Gapił się bezmyślnie w jakiś odpalony na laptopie horror, popijając piwo z butelki, gdy usłyszał dźwięk telefonu. Uniósł brwi, zaskoczony, bo nie spodziewał się że ktokolwiek będzie do niego dzwonił o tej porze, ale widząc numer Quinna uśmiechnął się pod nosem, przesunął zieloną słuchawkę i przyłożył telefon do ucha.
- No cześć - rzucił na powitanie, zatrzymując chwilę później horror; tuż po tym, jak do uszu Quinna doleciały jakieś dźwięki sugerujące morderstwo. Wtulił się plecami w poduszkę, pociągając łyka z butelki. - Nie, nie obudziłeś. Oglądam jakiś głupawy horror na Primie - wywrócił oczami, czego znający go dość dobrze Russo mógł się domyślić. - Nie miałem siły na imprezowanie dzisiaj, a spać mi się jeszcze nie chciało, więc... no. A ty, co tam? Co się sprowadza?
Tarquinn Russo
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
No, miał nadzieję, że to film, ale zaraz sam O'Brien go w tym utwierdził. Zresztą, te odgłosy były zbyt zniekształcone, by być prawdziwym wydarzeniem, a Ray raczej był pokojowym i ciepłym człowiekiem, więc nie oglądałby morderstwa na żywo, a już tym bardziej - nie popełniałby go.
- W sumie... - przeciągnął się i przeczesał włosy palcami - szczerze mówiąc, brakowało mi towarzystwa, żaden film mnie nie zachwycił, patrząc po opisach, a jestem teraz sam w domu, więc stwierdziłem, że może masz ochotę pogadać o głupotach. Nie dzwonię z niczym konkretnym, tylko tak po prostu.
Wzruszył ramionami i również wywrócił oczami, klikając bezmyślnie w kolejne tytuły i beznamiętnie przyglądając się opisom. Żaden go nie zainteresował.
- A co oglądasz? Bo ja właśnie tak łażę po serwisach i nie wiem... cos bym obejrzał, ale nie wiem, co. Nic mnie jakoś nie wciąga tak z opisu... Może bym zobaczył coś, co już znam...? "Sinister" mi się podobał, chyba to maja na Primie...
Wklepał tytuł i faktycznie wyskoczył mu jeden z filmów, które mu się w przeszłości podobały.
- O, albo polecę sobie maraton "Kręgu"...?
Szczerze mówiąc nie pamiętał, o czym dokładnie był "Sinister" - jedynie wrażenie, że lubi ten film i wiedział, że oglądał go kilka razy. Czy to było to o lustrach w jakimś opuszczonym centrum handlowym...? Nie, to nie to.
- "Lustra!" - wykrzyknął, przypominając sobie tytuł filmu, o którym przed chwilą myślał - To to było o tym centrum handlowym z lustrami, nie "Sinister"... Widziałeś to?
Ray O'Brien
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nie, Ray zdecydowanie nie był człowiekiem, który oglądałby popełniane na żywo morderstwo - a tym bardziej nie był człowiekiem zdolnym do jego popełnienia. Chociaż gdzieś kiedyś czytał teorię, że każdy człowiek jest zdolny do zabójstwa, wszystko zależy od okoliczności i miliona różnych czynników, więc... idąc tym tropem każdy mógłby popełnić morderstwo, nawet Ray.
- Zawsze chętnie dotrzymam ci towarzystwa, wiesz o tym - zaśmiał się do słuchawki, nakrywając się kocykiem pod samą brodę. Dzisiaj czuł się kiepsko, było mu zimno i przechodziły go nieprzyjemne dreszcze. - Mam wrażenie, że coś mnie rozkłada, ale oby to było tylko wrażenie. - westchnął krótko, wodząc palcem po touchpadzie i sprawdzając ile filmu jeszcze mu zostało. - Kto mi przyniesie leczki jak się rozchoruje? - pociągnął smutno noskiem.
Słysząc pytanie o to co ogląda najechał kursorem ponownie na film; był tak angażujący, że nawet nie wiedział co ogląda.
- "Halloween zabija", to chyba ta najnowsza część, ale jest tak durna, że nie mogę się skupić. Nawet nie wiem ile razy już ten Myers wstawał po tym, jak niby umarł - westchnął teatralnie. - Oglądałem "Sinister", tak - pokiwał głową, zupełnie jakby Quinn miał to zobaczyć. Pewnie wiedział o kiwaniu głową Raya, ostatecznie znali się nie od dzisiaj i niektóre swoje zachowania na pewno byli sobie w stanie zwizualizować.
- Tak, "Lustra" były w centrum handlowym i były tam lustra, istotnie - parsknął śmiechem krótko. - Widziałem. Głupawe ale fajne, lubię do tego wracać. - przeciągnął się na łóżku i odstawił laptopa na materac, bo przeszkadzał mu teraz nieco, gdy stał na jego kolanach. - A "Sinister" to chyba było o tym pisarzu... i tych dzieciach co go nawiedzały...? Albo i nie, nie pamiętam. - ziewnął krótko. - A, w ogóle! - nagle mu się coś przypomniało. - Oglądałem ostatnio "Lament", taki horror koreański. Śmiałem się na nim jak pojebany, więc myślę, że ci się spodoba, jeśli go jeszcze nie widziałeś!
Tarquinn Russo
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
- Ja ci mogę leczki przynosić - zaproponował półżartem, chociaż faktycznie gdyby okazało się, że zachodzi taka potrzeba, to byłby skłonny to zrobić. Nie wiedział tylko, czy jemu by to nie zaszkodziło, z jego mocno osłabioną odpornością (czy raczej: z jej brakiem), ale przecież na razie się trzymał. Jeszcze nie umierał...
- Chyba kiedyś widziałem "Halloween zabija", ale faktycznie to durne było, nic nie pamiętam - przyznał - A "Lamentu" chyba nie oglądałem. A to komedia jakaś? Czemu mówisz, że się śmiałeś? Bo za horrorami komediowymi nie przepadam...
On również błądził kursorem po ekranie, przeglądając tytuły.
- O, mają tu "Sierociniec", dawno tego nie widziałem - ożywił się nieco - Lubię to. Widziałeś? To hiszpański film, dość znany, więc pewnie widziałeś... Jeśli dobrze pamiętam, to jakaś laska przyjeżdża do sierocińca pracować i tam jest jakiś duch czyjegoś synka, który chodzi w worku na głowie. Czy jakoś tak. A może ona była wychowanką tego sierocińca...? Nie pamiętam dokładnie, ale lubię tego reżysera w ogóle. Guillermo del Toro, dobry facet jest. Od niego jest też "Labirynt fauna" i "Oczy Julii".
Zastanowił się chwilę, zsuwając laptopa ze swoich kolan i kładąc się na boku. Oparł się na łokciu, z telefonem przy uchu i przesuwał dalej palcem po touchpadzie.
- Ej, a może razem coś obejrzymy? Połączymy się na kamerkach z telefonu i będziemy oglądać. Albo może udałoby mi się udostępnić ci ekran... Albo tobie, bo ty bardziej techniczny jesteś.
Ray O'Brien
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Parsknął śmiechem, słysząc, że Quinn może mu przynosić leczki - tak zupełnie serio zrobiło mu się miło i jakoś tak cieplej na sercu, gdy to usłyszał. Dobrze było wiedzieć, że miało się przyjaciela; jakimś cudem mógł bez problemu przyjaźnić się z kolesiem, z którym kiedyś sypiał, ale chyba w tym momencie żaden z nich nie miał z tym żadnych wewnętrznych problemów moralnych.
- Na Ciebie zawsze można liczyć, Quinnie - cmoknął krótko do telefonu, jakby wysyłał mu buziaczka i znów się roześmiał, moszcząc się wygodniej na łóżku. Teraz zrobiło mu się z kolei trochę za ciepło, więc podniósł się na moment z łóżka i uchylił okno, a potem wrócił grzecznie pod kocyk, znów podciągając go sobie pod samą brodę.
- Nie, właściwie nie jest to horror komediowy, wiesz... sam nie wiem jak to nazwać. Raczej jest to horror po prostu, ale niektóre sceny i niektóre teksty bohaterów są tak poprowadzone, że po prostu się zaśmiewałem do łez. - podrapał się po podbródku. - Myślę, że ci się spodoba, bo mamy podobne poczucie humoru. Odpal sobie któregoś dnia, naprawdę warto.
- Widziałem "Sierociniec", ale nie jestem pewien czy pamiętam o co tam chodziło. Ale tak, musiałem go kiedyś oglądać. Z podobnych klimatów to mi się też przypomniał film "Inni", pewnie przez skojarzenie z dzieciakami. To było o tej kobiecie która wychowywała dzieciaki, które niby to były chore na coś i nie mogły z domu wychodzić, chyba miały jakieś uczulenie na słońce czy coś - przeczesał palcami swoje włosy, nie chcąc wnikać jakoś bardzo w treść całego filmu i zdradzać głównego suspensu, na wypadek, gdyby Quinn jednak tego horroru akurat nie widział. - Tą matkę gra Nicole Kidman i jeśli nie byłbym gejem, to byłaby moją królową, przysięgam na Boga - zaśmiał się do słuchawki.
- Możemy spróbować obejrzeć coś razem, jeśli masz ochotę. Jak wejdziemy na discorda to mogę udostępnić ci ekran, tam możemy też gadać na luzie na głosowym i na czasie, jak będziemy sobie oglądać - wziął znów laptopa na kolana i odpalił aplikację. - Masz discorda, nie?
Tarquinn Russo
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
- Mhm, kumam... No, dobra, jak polecasz, to chyba to obejrzę kiedyś.
Faktycznie, film brzmiał ciekawie, skoro był to poważny horror, ale bywały w nim wstawki humorystyczne - Quinn lubił takie filmy i uważał, że jeśli całość była zbyt poważna, to filmu nie dało się oglądać. Chociaż bywały i takie, które nie miewały zbyt wiele humoru w sobie, a i tak mu się podobały.
- O, "Innych" też lubię, klasyka - przytaknął - Zakochałem się kiedyś w tym filmie, bo to pierwszy, jaki widziałem, gdzie okazało się, że duchami są tak naprawdę główni bohaterowie, którzy myśleli, że w ich domu są duchy. Super! A Nicole Kidman przecież chyba jest jedną z gejowych ikon, nie? Czy się mylę? Trochę stary jestem, ale tak mi się wydaje - więc spokojnie może być twoją królową, ja też ją bardzo lubię, piękna kobieta.
Poruszył się na łóżku, ponownie zmieniając pozycję: niewygodnie mu było w tym momencie i ramię zaczęło go trochę boleć od opierania się.
- Starość nie radość - stęknął, przewracając się na drugi bok razem z laptopem - Tak, mam discorda, możemy się na niego przełączyć. Czekaj, tylko znajdę...
Wszedł w zakładki, poszukując charakterystycznej niebieskiej ikonki z mordką. Zmarszczył brwi, nie mogąc jej odnaleźć wśród wszystkich zakładek, które sobie przez lata pozapisywał.
- Jeeezu, więcej was matka nie miała...? - burknął pod nosem - Muszę to pousuwać, bo już dawno nie korzystam, a tylko mi zaśmieca przeglądarkę... Też tak masz, że masz pierdyliard zakładek u siebie? To straszne jest... O, znalazłem.
Kliknął w odpowiedni link i czekał chwilę, aż discord raczy się załadować.
- Co oglądamy w ogóle? Może coś, co już widzieliśmy? Bardzo lubię "The Boy" na przykład, gra tam ta dziewczyna, co w "The walking dead" i "Supernatural", nie pamiętam, jak się nazywa... Wiesz, ta, co była córką Hershela i miała męża, którego Negan utłukł. Albo "Crimson Peak" - ten film lubię za piękne zdjęcia, scenografię i... no, najbardziej za Toma Hiddlestona. Gość jest hot...
Ray O'Brien
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
- Oczywiście, że jesteśmy - odpowiedział z uśmiechem. Dla niego również nie miało większego znaczenia to, że kiedyś ze sobą sypiali, a teraz jedynie się przyjaźnili; odpowiadała mu taka kolej rzeczy, nie potrzebował dzielić z nim łóżka, żeby uważać go za bliskiego sobie przyjaciela. Ostatecznie nie z każdym przyjacielem należało sypiać... Mimowolnie pomyślał o obu swoich byłych, zarówno o Saulu jak i o Christianie i złapał się na tym, że na moment odleciał myślami. Szybko jednak wrócił na ziemię, nie chcąc żeby wyszło na to, że go nie słuchał.
- A w sumie nie wiem, też się nie znam na gejowych ikonach. Wiem, że Lady Gaga jest jedną z nich, jeśli chodzi o ostatnie czasy. I Madonna zawsze nią była. Ach, potańczyłbym do klasyków Madonny... musimy się wybrać do klubu jak się lepiej poczujemy - zaśmiał się, przygładzając kocyk na swojej piersi.
Milczał przez chwilę, odpalając w międzyczasie swojego discorda i cierpliwie czekając aż mężczyzna po drugiej stronie telefonu znajdzie właściwą zakładkę. Parsknął krótko pod nosem słysząc jego pytanie chwilę później.
- Tak, też tak mam, że mam pierdyliard zakładek. Spora część jest sprzed kilku lat i nie mam pojęcia po co je dodałem, ale nie chce mi się ich wszystkich przeglądać, żeby usunąć te, których nie potrzebuje - podrapał się po policzku. Miał przeczucie, że powinien się w końcu za to zabrać, ale jakoś póki co nie miał do tego serca.
- Lauren Cohan - uśmiechnął się słysząc o aktorce z filmu "The Boy". - Też ją uwielbiam, prześliczna jest. Dla niej też mógłbym przez chwilę być hetero - westchnął, rozmarzony. - A w sumie możemy obejrzeć "Crimson Peak" jeśli masz ochotę, bo na Hiddlestona zawsze mogę się gapić. Ewentualnie, jeśli chcemy pogapić się na Negana na przykład, to "Sanktuarium" albo "The Postcard Killings" też są spoko. I "Kronika opętania", tak jeśli chodzi o trochę młodszą jego wersję. Noo, pogapiłbym się na Negana... - cmoknął, zadowolony. - To nie wiem, co chcemy, bejb?
Tarquinn Russo
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Parsknął śmiechem słysząc, że dla Lauren Ray mógłby być hetero.
- Dzióbku, czy ty chcesz mi o czymś powiedzieć? - zapytał rozbawiony - Już drugi raz w ciągu pięciu minut mówisz mi, że dla jakiejś laski mógłbyś być hetero albo że gdybyś był hetero, to ona byłaby twoją królową. Czy potrzebujesz może o tym porozmawiać? To przygotowania do coming outu? Bo wiesz, ja wszystko rozumiem, ale bycie hetero, to jednak trochę przesada. Zaakceptowałby cię, bo jesteś moim przyjacielem, ale no... Może ci przejdzie? Wyrośniesz z tego, to taka faza. Moda. Nie daj się zwieść. Kto właściwie zrobił z ciebie heteryka, co? Jak ją znajdę...
Zastanowił się chwilę nad zaproponowanymi przez Raya filmami.
- Nie wiem, czy wszystkie znam. "Sanktuarium" to to, gdzie on znajduje jakąś laleczkę pod drzewem i tam jakieś demony są, nie? A reszty nie kojarzę, możesz mi pokazać któryś z tych filmów. Już odpaliłem discorda, możemy się przenieść, tylko daj mi ekran.
Ray O'Brien
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Tak, Ray od jakiegoś czasu też nie chadzał po klubach - zastanawiał się nawet parę razy czy nie jest już na to przypadkiem za stary, ale póki co postanowił nie dzielić się tymi przemyśleniami z przyjacielem. Może to po prostu chwilowe zmęczenie albo faktycznie wynik przeziębienia? Bo zwykle jednak nie czuł się stary, sprawdzał się w swojej robocie i nadal dobrze sobie radził w łóżku, więc... pewnie to po tu prostu chwilowa chandra i nie należało się nią przejmować.
- W takim razie jak obaj się poczujemy nieco lepiej, to musimy się umówić na któryś weekend. O ile oczywiście ten twój nie będzie miał nic przeciwko albo o ile będzie chciał nam towarzyszyć - uśmiechnął się wesoło i spojrzał w stronę okna. Trochę irytujące, że za oknem taki ładny wieczór, a on miał siłę jedynie na oglądanie filmów w łóżku, no ale cóż.
- Dzióbku? Awansowałem na dzióbka? - parsknął, nie mogąc się powstrzymać, po czym wysłuchał jego kazania, chichrając się pod nosem w najlepsze. - Kotku, jeśli będę na tyle szalony, żeby zmieniać orientację, to dowiesz się o tym pierwszy, ale Lucyferze, broń mnie przed tym jak przed wodą święconą - prychnął krótko i wzdrygnął się lekko; bycie hetero wydawało mu się przerażającą i ultranudną wizją.
- Dobra, to obejrzyjmy "The Postcard Killings", bo on tam szuka mordercy swojej córki i to było całkiem fajne. To czekaj, już ci udostępniam eeeeekraaaaan - ziewnął krótko i zabrał się za kilka kliknięć w aplikacji, a Quinnowi pojawiła się możliwość dołączenia do publikowanych przez Raya treści. Rozłączył się też w telefonie, bo nie było sensu rozmawiać na dwóch urządzeniach, podłączył słuchawki i do lapka i obserwował ikonkę Quinna, sprawdzając, czy ten dołączył już do rozmowy na głosowym.
- Halo halo, słyszysz mnie? Masz obraz z mojego kompa? - zapytał, gdy na discordzie pojawiła mu się ikonka profilu przyjaciela. Chciał się upewnić że się słyszą i że Tarquinn na pewno widzi udostępniony przez niego film; Ray odpalił już napisy początkowe i zapauzował, czekając na informację, że może odpalać.
Tarquinn Russo
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Spoiler
Nie był zły, ale istotnie nie pozwalał w ten sposób mówić o swoim facecie. Kochał go całym sercem (choć nie mówił mu tego i często go od siebie odpychał, a przez parę lat wręcz nie uznawał czegoś takiego, jak wyłączność dla siebie w łóżku; zdarzało też mu się go bić, kiedy się wkurzył) i bronił go, kiedy zachodziła taka potrzeba. Jak teraz, kiedy chłopak został nazwany "tym jego".
- Zapytam go, czy będzie chciał, zobaczymy.
Zdawał sobie sprawę również z tego, że Call jest od niego młodszy i być może czasem potrzebuje towarzystwa innych ludzi, nie tylko starego. Chciałby powiedzieć samemu sobie, że nie miał nic przeciwko temu, ale to nieprawda - miał, i to dużo, tylko nie zamierzał tego chłopakowi mówić. Był o niego cholernie zazdrosny, czasem być może chorobliwie, a z drugiej strony na swój pokręcony sposób ucieszyłby się, gdyby nagle się okazało że Call znalazł sobie kogoś innego, lepszego, młodszego... zdrowego. Kogoś, do kogo będzie mógł odejść, nie patrząc, jak jego facet się wykańcza i umiera w męczarniach. I nie patrząc na te cholerne plamy, które pojawiały się na jego ciele w coraz to nowych miejscach. Naliczył już pięć i one się rozrastały. Nie mówił o nich Callowi, nie pokazywał ich. Od diagnozy nie sypiał z nikim, również ze swoim chłopakiem.
- Lucyferze? - zapytał ze śmiechem - Nie mieszaj go w to lepiej, to nie jego sprawa. Mówią wręcz, że to on nas zwiódł, ale w to akurat nie wierzę: jakby nie miał lepszych rzeczy do roboty.
Nie był satanistą, ale z dwojga złego wolał już tego archanioła, którego - paradoksalnie - uważał za lepszego, niż Boga. Diabeł nie był taki znów zły, jak go opisują i tak naprawdę to nie on wyrządzał zło. A jeśli nawet robił to sam, to za przyzwoleniem Boga.
Rozłączył się i podłączył słuchawki z mikrofonem do swojego laptopa. Kliknął zaproszenie do ekranu Raya i ułożył się wygodniej.
- No, słyszę cię, tak, a ty mnie? Jest okej? A nie jesteś śpiący? Na pewno chcesz oglądać? Bo przed chwilą ziewałeś...
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Spoiler
Poczuł się skarcony przez Quinna, ale może i słusznie - ostatecznie faktycznie nie powinien nazywać w ten sposób jego faceta. Zagryzł dolną wargę i podrapał się po głowie, na moment wlepiając wzrok w ścianę przed sobą.
- Jasne, masz rację, przepraszam. Nie chciałem cię urazić, wybacz.
Miał nadzieję, że Russo nie będzie chował urazy, ostatecznie faktycznie nie chciał go w żadne sposób urazić; ani jego, ani jego faceta. Wiedział, że Quinna i Calla dzieliła różnica wieku, która niektórym mogłaby przeszkadzać, ale jemu akurat nie wadziła - uważał, że ludzie po prostu powinni być ze sobą szczęśliwi i to było najważniejsze, a jeśli się dogadywali mimo tego, że dzieliło ich ładnych parę lat, to w sumie czemu ktokolwiek miałby to jakoś negatywnie oceniać?
- Myślę, że Lucyfer się nie obrazi za to, że go w to mieszam - parsknął śmiechem. - Przypuszczam, że to w rzeczywistości fajny koleś, chociaż rzecz jasna nigdy nie miałem okazji go poznać. A może miałem i o tym nie wiem...? W sumie aż mi się przypomniało o takiej książce, którą kiedyś czytałem, w której Diabeł odwiedzał ziemię i zabawiał się z ludźmi, chyba grając z nimi w karty i zakładając się o różne rzeczy. Całkiem fajnie się czytało, ale chyba jej w końcu nie skończyłem.
Właściwie nie wiedział skąd mu się wzięło to nawiązanie od książki, ale czasem otwierały mu się dziwne szufladki podczas rozmowy i najwyraźniej w tym momencie "Lucyfer" wyzwolił w nim skojarzenia, którymi postanowił się podzielić z przyjacielem.
- Nie, nie jestem jeszcze śpiący. Znaczy trochę jestem, ale w granicach takich, że wytrzymam jeszcze jeden film. Potem pewnie grzecznie pójdę spać, żeby wstać do pracy jak prawilny obywatel - prychnął krótko i odpalił film, starając się ustawić głośność tak, żeby nie drażniła ani jego ani przyjaciela, ale jednocześnie żeby było dobrze słyszalne. - Jakby coś było nie tak z dźwiękiem to mi powiedz, bo ja nie wiem czy możesz to ściszyć u siebie... chociaż nie, chyba możesz, tylko wtedy pewnie będziesz mnie też słyszał ciszej. - podrapał się po podbródku. - Możemy wyciszyć mikrofony jeśli chcesz, bo wiesz, że ja lubię gadać na filmach... - zaśmiał się pod nosem.