lorne bay — lorne bay
100 yo — 200 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
excuse me, but boo
event fabularny
Obrazek
opis fabuły
Wspólnie wybraliście się na tajemnicze after party, które znajdowało się w głębi lasu. Wydarzenie to okazało się intensywną imprezą pozbawioną jakichkolwiek zasad, a niektórzy z uczestników wydawali się wam niebezpieczni. Kiedy postanowiliście, że wracacie już do domu, zostaliście wyśmiani i nazwani tchórzami; w waszym kierunku padało wiele nieprzyjemnych zaczepek, aż w końcu ktoś rzucił wam wyzwanie - mieliście pójść na stary, będący wyłącznie częścią barwnych opowieści opuszczony cmentarz i ukraść z niego coś, co posłużyłoby jako dowód waszej udanej wyprawy. Dla jednego z was pomysł ten wydał się idiotyczny, ale dla drugiej osoby stał się walką o honor. Otrzymaliście więc wskazówki, jak odnaleźć cmentarz i mimo licznych niebezpieczeństw czających się w ciemnym lesie, ruszyliście w drogę.
lista zadań

obowiązkowe: trick or treat - wezwanie MG
  • to ty decydujesz, w którym momencie rozgrywki zajrzy do was MG! aby go wezwać, udaj się do tematu "rzut kostką" i zastosuj kod losowania 1d40. liczba parzysta oznaczać będzie treat, a więc pozytywne zdarzenie, a nieparzysta trick - zadanie negatywne; następnie udaj się do tematu "wezwanie" by zaprosić MG do fabuły
dodatkowe (wykonajcie przynajmniej 3 wybrane)

Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.
towarzyska meduza
mistrz gry
brak multikont
żałobniczka / instruktorka boksu — The Last Goodbye / LB Gym
24 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
you are too nostalgic, you want memory to secure you, console you
009.
Darkness falls across the land.
The midnight hour is close at hand.
{outfit}
Morgan z całych sił próbowała wrócić do normalnego trybu życia. Co prawda imprezowanie nie należało do jej normalnego trybu życia, ale przynajmniej sprawiało, że wydawała się być normalną dziewczyną w swoim wieku. Chyba. Ogólnie to i tak wolała zostać dzisiaj w domu i czytać sobie o rzymskim imperium, ale Claudia tak długo ją namawiała na tą imprezę halloweenową, że Morgan w końcu uległa. Trochę przekonało ją też to, że Cece już zamówiła im kostiumy, które miały przyjść dzisiaj. I miało to być coś naprawdę fajnego!!!!! Morgan aż się podekscytowała i wyczekiwała kuriera bardziej niż okresu po przygodnym seksie. A wiadomo, że z Tomem każdy seks był przygodą, bo nie wiedziałaś czy w ogóle do czegoś dojdzie. No, ale dobra. Przyszedł kurier, przyszły kostiumy i dziewczyny odpakowywały je razem i się okazało, że wcale nie przyszło to co miało przyjść. Dostały kostium dla pary. Morgan szybko zaklepała sobie mundur żołnierza głośno oznajmiając, że ona ma wrażenie, że była lesbijską wieśniaczka w poprzednim życiu i nie chce przez to przechodzić jeszcze raz. Cece jako prawdziwa “She is the mother I never had, she is the sister everybody would want. She is the friend that everybody deserves. I don't know a better person.”, nie wykłócała się z Morgan tylko przyjęła strój kobiecy.
Po dotarciu na imprezę Morgan bardzo szybko zamieniła się w osobę negative vibes only. To nie tak, że roztaczała takie vibes. Po prostu odnosiła wrażenie, że ci wszyscy ludzie takie mają. Z reguły nie była osobą, która się bała. Żyła w końcu na ulicy, ulica ją wychowywała przez kilka tygodni. Poza tym była szybka i ćwiczyła sztuki walki. To jej zawsze dodawało otuchy. Tym razem jednak zapominała o wszystkich skillach jakie miała i skupiała się na tym, że być może nie wyjdą stąd żywe. A przynajmniej, że tylko jedna wyjdzie stąd żywa. I to pewnie będzie Cece, bo Morgan szybko upadnie, żeby dać szanse przyjaciółce na ucieczce.
-Może jednak powinnyśmy wrócić do domu? - Wyszeptała do Cece po tym jak jakiś nieprzyjemny typek wręczył jej butelkę piwa. Wiedziała, że się nie napije, bo alkohol już był otwarty. -Możemy nawet pochodzić po domach i wyżebrać trochę słodyczy. Wyglądamy młodo. - Zerknęła jeszcze raz na twarz Claudii pokrytą krwawym makijażem. Może to jednak też nie był dobry pomysł.
Cece przewracając oczami w końcu przystała na prośby Morgan i zgodziła się wrócić do domu. Ale do domu. Nie do Lorne, żeby żebrać o słodycze. Morgan od razu poczuła się lepiej, ale dosłownie tylko na chwilę. Prawdziwy koszmar dopiero się zaczął. A przynajmniej Morgan myślała, że to jest koszmarem. Bogowie tylko wiedzą co jeszcze dzisiaj się przytrafi. Nagle, zupełnie jakby cała impreza skupiała się na tej dwójce, spora część ludzi zaczęła je wyśmiewać. Morgan nawet oberwała puszką po piwie. Starała się nie słyszeć rzeczy, które były wykrzykiwane w ich stronę. Już wiedziała jak czuła się Cersei kiedy Hannah Waddingham krzyczała "Shame! Shame!". Tylko, że Morgan wolałaby też patrzeć na Hannah, a nie na ludzi w przerażających przebraniach. I to takich serio strasznych. Ktoś miał na sobie nawet łeb świni i Morgan mogłaby przysiąc, że ta świnia była kiedyś żywą świnią. Claudia była bardziej pyskata i odważniejsza niż Morgan więc naturalnie zaczęła walczyć (słownie), żeby ocalić dobre imię swoje i Morgan. Adler stała obok i próbowała udawać groźną wyciągając przed siebie karabin, którym mogła jedynie zabić swoje marzenia o długim i spokojnym życiu. W końcu ktoś zaproponował "rozsądne" rozwiązanie, na które Cece od razu się zgodziła, bo w jej mniemaniu było rozsądne. Morgan wolała, żeby ją wyzywali, ale nie miała nic do gadania. Callawy ruszyła przed siebie.
-Naprawdę myślisz, że to dobry pomysł? - Zapytała podbiegając do przyjaciółki. -Ta broń nie ocali nam życia. Myślisz, że ktoś się dowie jak po prostu skręcimy w stronę miasta i jakoś się tam dostaniemy? - Jak już miała umrzeć to równie dobrze mogła umrzeć w drodze do domu. Cmentarze był przerażające. Nie musiała ich zwiedzać w najbardziej koszmarną noc w roku.
sprzedawczyni — gia's candlewick
25 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
I care not.
003.
Am I everything you need?
You better rock your body now
{outfit}
Cece nie lubiła siedzieć w domu, gdy w okolicy działo się szaleństwo. Chciała się pobawić dopoki była młoda, ładna i szczupła, a na dodatek kręgosłup jeszcze jej nie bolał, bo nie miała 30 lat. Cieszyła się, że Morgan zgodziła się na to, by z nią pójść na tą imprezę, bo sądziła, że jej też się przyda trochę ozrywki po tym wszytskim co się przytrafiło ostatnio. Była tym podjarana i wybierała im kostiumy hallowenowe przez tydzień, aż w końcu zdecydowała, że przebiora się za dwie „bliskie koleżanki” z jakiegoś period drama, które Cece tak bardzo lubiła. Mogłaby oglądać cały czas kostumowe rzeczy, a taraz w końcu będzie miała okazję sama poczuć się jak Elizabeth Bennet z Dumy i Uprzedzenia.
Strasznie się więc wkurwiła, gdy okazało się, że zamówienie przyszło zupełnie inne, ale niestety nie było już możliwości, żeby je odsłać i wymienić. Dogadały się z Morgan, która co bierze i tak oto Claudia stała się chłopką. Czegoś jej jednak w tym kostiumie brakowało więc postanowiła pomazać się jeszcze sztuczną krwią dla lepszego efektu. Callaway miała naprawdę dobry humor, gdy dotarły na imprezę, ale później okazało się, że wcale nie jest tam az tak fajnie jak być powinno. Była trochę zrezygnowana i dlatego postanowiła przytaknąć na słowa Morgan żeby już sobie stad poszły. No trudno, za rok może będzie fajniej. Cece już postanowiła, że jak wrócą do domu to pooglądają sobie horrory, ale niestety ktoś musiał jej te plany popsuć, a bóg mi świadkiem, że Claudia nie lubiła jak ktoś jej psuł plany. Tak samo nie lubiła jak ktoś się z niej naśmiewał, dlatego wdała się w słowną przepychankę, która skończyła się wycieczką na cmentarz.
- Oj przestań – machnęła ręką. – Co niby nam się może stać na cmentarzu? Przecież to Lorne Bay. Nikt nas tu nie zabije – wywróciła oczami, bo jej przyjaciółka tutaj trochę przesadzała. W końcu już od dawna Inej Marlowe nie było w mieście więc nie ma się czego obawiac. – Nie panikuj Morgan, potrzymać Cię za rękę? – Zapytała i na chwilę przystanęła żeby popatrzeć na przyjaciółkę, może tego jej było potrzeba dla odwagi! – O zobacz, nawet nie będziemy tu same... – wskazała na jakąś postać, która coś mówiła, ale Cece nie rozumiała dokładnie co. Pewnie myślała, że ktoś tu jest nawalony. – Ciekawe czy ma szlugi, bo już mi się skończyły, a chciałabym zapalić – postanowiła więc podejść do tajemniczej osoby żeby zapytać czy ma papierosy i gdy znalazła się bliżej to ogarnęła, że to jakaś starsza babcia, która chyba ma coś z głową. – LOL, ludzie nie wiedzą, że powinni bardziej pilnować ludzi z demencją... tragedia – westchneła, bo zrobiło jej się smutno na widok starowinki, nawet jeżeli babcia wyglądała nieco przerażająco.

morgan adler
sex on the beach
catlady#7921
joshua - luna - zoey - bruna - eric - caitriona - benedict - owen - mira - olgierd - hannah - mei
żałobniczka / instruktorka boksu — The Last Goodbye / LB Gym
24 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
you are too nostalgic, you want memory to secure you, console you
Spojrzała na Cece przerażona. –A to Lorne jest jakoś odporne na morderstwa? – Może o czymś nie wiedziała, bo jednak ostatnie lata swojego życia spędziła w Cairns. A wiadomo, że to w Lorne przebywali zabójcy na zlecenie, mordercy i kto wie… może też wilkołaki, utopce i król królów Leszy. –Po prostu cmentarze są przerażające i nie powiesz mi, że nie. – Zniżyła głos do szeptu, żeby w razie co nikt ich nie usłyszał. Starała się też ostrożnie stawiać kroki, ale pewnie niewiele to dawało, bo Claudia szła jakby była panią lasu i cmentarzu. Odważnie z jej strony. Może to jednak Cece umrze pierwsza. –Muszę ci coś powiedzieć. – Ta cała otoczka cmentarza i myśl, że być może są to ostatnie chwile Morgan na tej planecie sprawiły, że uznała to za idealny moment, żeby powiedzieć jej o Leo. W końcu Cece też go znała. Była przecież na ich skromnym ślubie, była jej świadkową. Powinna wiedzieć, że Leo zmarł. Chociaż równie dobrze Cece może już wiedziała, może się domyśliła. W końcu mając męża mogłaby mieszkać z nim, a nie tułać się po ulicach.
-No wiesz… jak już oferujesz. – Wzruszyła ramionami i złapała ją za tą rękę. Chamsko było tak odmówić jak już zaproponowała. A może rzeczywiście doda to Morgan nieco otuchy. Albo odwagi. –To najgorsza wiadomość. Wolałabym, żebyśmy były same. – Powoli spojrzała w kierunku postaci, którą wskazała Cece. Tak, na bank kobieta ubrana na czarno, samotnie stojąca na cmentarzu miała szlugi. Poszła za przyjaciółką, ale już puściła jej dłoń. Kochała Cece, była jej najlepszą przyjaciółką. Jednak na tym etapie, Cece była nierozważna. Sama pchała się w paszczę śmierci. Morgan jeszcze chciała trochę pożyć. Nie była nigdy w Adelaide i Canberze, a słyszała, że jest tam ładnie.
Morgan nawet nie próbowała ukrywać tego, że jest przerażona i że za jej stan była odpowiedzialna ta staruszka. Nie podchodziła bliżej w razie gdyby kobieta miała zza pazuchy wyjąć jakąś maczetę, albo laleczki voodoo. –Cece… – Szepnęła chcąc zwrócić na siebie uwagę przyjaciółki, ale niespecjalnie jej to wychodziło, bo cokolwiek mówiła kobieta zagłuszało wszystko inne. –Myślę, że powinnyśmy stąd iść. – Nie chciała już nawet nikomu niczego nie udowadniać. Dobra, nie chciała tego robić od samego początku. Ale teraz nie wiedziała czy ta kobieta mówiła w szkockim dialekcie czy po prostu… -Myślę, że ona jest opętana. – Brzmiało to jak bełkot chorej osoby, ale w tym momencie Morgan bardziej się skłaniała ku klątwom. A jednak ona nie miała zielonego pojęcia jak zdjąć z siebie klątwę. Wycofała się o kilka kroków. –Jebać twoje fajki. – Nie ma opcji, żeby papierosy były priorytetem.
sprzedawczyni — gia's candlewick
25 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
I care not.
Zmarszczyła czoło. – No jeszcze nie słyszałam, żeby komuś się tu stało coś tak okropnego – stwierdzila, chociaż pewnie po prostu mało słyszała. – Naprawdę musiałybyśmy mieć okronego pecha, żeby coś nam się stało. Wyluzuj. – Cece dokładnie była tą osobą, która umierała pierwsza, bo nie wierzyła w to, że coś może się im stać. Z drugiej strony, to że było Halloween, wcale nie sprawiało, że nagle miasta robiły się bardziej niebezpieczne. To przeciez tak nie działało. Równie dobrze każdego dnia coś im się mogło stać. Dlatego Callaway była dobrej myśli. – Nie są to najprzyjemniejsze miejsca na świecie, ale czego tu się bac? Kości w ziemi? – Cece nie wierzyła w duchy, bo wtedy, by chyba zwariowała sądząc, że nawiedza ją duch człowieka, którgo potrącił jej eks. Była pod tym względem bardziej pragmatyczna i sądziła, że po prostu są w miejscu, w którym dochodzi do masowego rozkładu ludzkiego mięsa. Obrzydliwe? Owszem. Straszne? Nie koniecznie. – O co chodzi? – Zapytała, bo skoro już Morgan zaczęła coś mówić to teraz Cece chciała posłuchać co się stało.
Uśmiechnęła się do niej i już chciała powiedzież, że straszny z nichj tchórz, ale ugryzła się w język i po prostu trzymała przyjaciółkę za rękę w ramach dodania jej otuchy. – To tylko starsza pani – wywróciła oczami, bo przeciez to nie bylo nic strasznego. Jedna kobieta. A ich było dwie, młode, pełne wigoru, na pewno miały większe szanse w razie co. Była przekonana, że to nic takiego. Nie ma się co bać. Gdy starsza baba zaczęła gadać do nich jakieś dziwne rzeczy to autentycznie bardziej zrobiło jej się typiary szkoda. Zaczęła się nawet zastanawiać czy nie powinny wezwać pogotowia żeby ją stąd zabrało!
- O nie, nie. Już tu przyszłyśmy, to zrobimy co mamy robić. Nikt nas nie będzie wyzywać, ani kwestionować naszej odwagi – powiedziała, bo skoro już dotarły tak daleko to nie mogły się wycofać tylko dlatego, że spotkaly na swojej drodze jakąś starowinkę. – Nie istnieje coś takiego jak opętanie Morgan – wywrociła oczami i westchnęła. – Dobra walić ją, jak będziemy wracać i dalej tu będzie to najwyżej zadzwonię po pogotowie – powiedziała i jeszcze raz spojrzała w stronę starszej kobiety, ktora zaczęła teraz coś wykrzykiwac i dziwnie machać rękoma. Cece tylko pokręciła głową i zrobiła kilka kroków przed siebie żeby skierować się wgłąb cmentarza. Nie zaszła jednak za daleko, bo noga jej się zapadła do jakiejś dziury i nie mogła jej wyciagnąć. – Morgan, pomożesz mi? – Zapytała siłując się. – Kurwa, jak zwykle muszę gdzieś wleść – bo oczywiście nie powiązała tego z jakąś rzuconą przez starszą panią, klątwą.

morgan adler
sex on the beach
catlady#7921
joshua - luna - zoey - bruna - eric - caitriona - benedict - owen - mira - olgierd - hannah - mei
żałobniczka / instruktorka boksu — The Last Goodbye / LB Gym
24 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
you are too nostalgic, you want memory to secure you, console you
Na chwilę aż się zatrzymała, bo nie wierzyła w to co właśnie usłyszała. Jak to nie była przepowiednia śmierci dla Morgan to ona nie wiedziała co mogłoby taką przepowiednią być.
-Czy ty mnie poznałaś? Moje życie jest pasmem okropnego pecha. – No taka prawda. Wszystkie nieszczęścia, które jej się przydarzyły? Nie miała na nie wpływu. Wszystko działo się nie z jej woli, nie przez jej działania. Była po prostu szkodą kolateralną. –No na przykład. – Kości w ziemi były akurat straszne. Może nie jakoś śmiertelne czy groźne, ale były straszne. –To jedyna noc w roku, gdzie ludziom wyjątkowo odbija. Myślą, że będę nietykalni przez Halloween. Poza tym jest pełnia. – Jeszcze by tego brakowało, żeby w tym roku Halloween wypadło w piątek trzynastego, hehehehe. Żart jak coś. Nie jestem taka głupia ok. Morgan to mogłaby na tym cmentarzu być i 1 czerwca, tak czy siak byłoby to dla niej traumatyczne przeżycie. To, że była tutaj w Halloween, było związane z tym, że jednak była na imprezie halloweenowej i Cece przyjęła jakieś durne wyzwanie.
-Nie. To postać, która wygląda jak starsza pani. Nie wiesz co się z nią działo. – W tym, albo w poprzednim życiu. Albo może to po prostu dobry kostium w stylu Heidi Klum? Równie dobrze to mogła być Heidi Klum, bo przecież któregoś razu rzeczywiście przebrała się za starą kobietę. W sumie co Heidi miałaby tutaj robić?
-Ja nie mam nic przeciwko temu, żeby kwestionowano moją uwagę. Cece, ja dosłownie nie znam tych ludzi. Nie zależy mi na ich opinii. – Cały czas utrzymywała szept, żeby nie przywołać większej ilości kripi ludzi. Poza tym może znała tych ludzi. Nie wiedziała. Wszyscy mieli jakieś przebrania. Gdyby wiedziała, że tak łatwo będzie Cece do czegoś namówić, to wyzwałaby ją do tego, żeby jednak zostały w domu i zobaczyły, która szybciej pójdzie spać. Brzmiało to jak sensowne rozwiązanie, które Morgan z przyjemnością by przegrała. Albo wyzwała. Jakby miała sobie iść wcześniej spać? W Halloween? O tak, widziała siebie śpiąca o 22:00. Miała tyle nieprzespanych nocy do odespania.
-Mówisz tak, bo pewnie sama jesteś opętana. – Mruknęła pod nosem, ale cieszyła się, że Cece wymądrzała i postanowiła zostawić tą kobietę w spokoju. Niczego więcej nie pragnęła jak po prostu wrócić do domu. Morgan obserwowała kobietę tak długo jak się dało. Chciała zobaczyć czy ta zrobić coś dziwnego. Głównie jednak nadal stała przy nagrobku i mamrotała do siebie. A nie mogła też patrzeć za długo, bo musiała się skupić na ewentualnym niebezpieczeństwie z przodu.
-O kurwa. O nie. – Zarzuciła sobie karabin na ramię i padła przy nodze przyjaciółki, żeby jej pomóc. Nie miała zamiaru grzebać rękoma w ziemi, więc ponownie chwyciła broń i użyła bagnetu, żeby powiększyć dziurę i spróbować uwolnić nogę Claudii. –Czujesz jakby coś cię chwyciło? – Zapytała, bo najwyżej będzie musiała się przygotować do amputacji.
-Cece… – Przestała na chwilę grzebać bagnetem w ściółce, bo kątem oka dostrzegła znajdujące się w pobliżu nagrobki. –Masz tutaj pochowaną rodzinę? – Zapytała i wskazała na bliższy nagrobek. –Zobacz!! – Wskazała palcem na kolejny, na którym było jej imię i nazwisko. –Ja nie mam tu rodziny. – A już na pewno nikt w jej rodzinie nie miał jej imienia. Była pierwsza. Jej stary chciał mieć syna, więc wybrał męskie imię, a później miał wyjebane, że to jednak córka.
sprzedawczyni — gia's candlewick
25 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
I care not.
Pokręciła głową. - To nie pech, to Twój stary - Cece nie wierzyła w coś takiego jak szczęście i pech. Zaraz wyjdzie na to, że ona w nic nie wierzyła... pewnie tylko w to, że kosmici zbudowali piramidy. Nie no żart, Claudia w życiu, by czegoś tak obrzydliwego nie zrobiła. Miała szacunek do siebie. - A co ma pełnia do wiatraka? Nie napadnie nas stado wilkołaków - wywróciła oczami. Jeżeli już ktoś miał na nie napadać to prędzej jakieś pijane typy wracające z imprezy, chociaż to też mało prawdopodobne, bo nikt raczej nie wracał przez cmentarz. Gdyby Cece mogła sobie wybierać odpowiedniego napastnika to poprosiłaby o Dracule w wersji Garryego Oldmana, albo o... Lucjusza Malfoya. - Nic nam nie będzie - zapewniła ją, bo była przekonana, że nic im się nie stanie. Nie były dziećmi żeby bać się jakiś wymyślonych stworków.
- To POSTAĆ, która ma pewnie z 83 lata jak nie lepiej - ona naprawdę uważała, że to jakaś biedna babuszka, pewnie miała na imię Anuzka i kiedyś przypłynęła tu na tratwie z Czech, które nigdy nie miały dostępu do morza. - Pewnie się po prostu zgubiła - bo co się mogło dziać ze starszą babcią na cmentarzu? - Albo przyszła odwiedzić męża, to by było akurat w chuj romantyczne - Cece była w chuj romantyczna i na bank chciałaby żeby ktoś ją pokochał tak mocno, żeby nawet po śmierci obchodzić z nią Halloween.
- Morgan... ja też ich nie znam i co z tego? Nie będzie mi jakiś biały, heteroseksualny mężczyzna mówił czego się boję, a czego nie. - Prychnęła i położyła sobie dłonie na biodrach w bojowej postawie. Nie da sobie wmówić, że nie jest odważna. Nie żeby jej zależało na opinii tych ludzi, tu bardziej chodziło o jej honor, który został zbrukany przez jakiś debili.
- Spadaj - zaśmiała się w głos i pokazała przyjaciółce język, bo ona w przeciwieństwie do Morgan była w naprawdę dobrym nastroju. Do czasu aż noga jej sie nie zaklinowała. - Co? Nie, nie czuje jakby mnie coś tam wciągało. - Prychnęła i usiadła na ziemi próbując ciągnąć swoją stopę. Niestety na niewiele sie to zdało, więc chyba rzeczywiście trzeba było trochę ta dziurę rozkopać. - Ja pierdole, będę cała brudna - bo ona sie czymś takim przejmowała w tym momencie. - Nie mam pojęcia, dużo nas jest, może się jakiś trafił - powiedziała i zamiast sie szarpać ze stopą to rzeczywiście zerknęła na te nagrobki. Trochę się zdziwiła, bo jednak to akurat było strasznie chamskie... wiedziała, że nie wszyscy w mieście je lubią, ale żeby aż tak!? - No zobacz do czego ta idiotka jest zdolna! - Aż wskazała na te nagrobki. - Wiedziałam, że Gaia jest pojebana, ale że aż tak? Co za upośledzone dziecko - bo oczywiście wzięła to za nieśmieszny i mocno złośliwy dowcip ze strony swojej nemezis. - Pewnie te typy to też jacyś jej znajomi, albo tego jej chorego na umyśle braciszka - prychnęła i wyciągnęła komórkę żeby zrobić zdjęcie i później pokazać co ona musi znosić z tą wariatką.

morgan adler
sex on the beach
catlady#7921
joshua - luna - zoey - bruna - eric - caitriona - benedict - owen - mira - olgierd - hannah - mei
lorne bay — lorne bay
100 yo — 200 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
excuse me, but boo
ingerencja mistrza gry
Obrazek

Już na początku głośnej, intensywnej imprezy, odpowiadająca za jej organizację grupka postanowiła odnaleźć wśród uczestników swoje ofiary. Nie chodziło o dokonanie makabrycznych, niezgodnych z prawem działań, a o zwykłe żarty, które, według upojonych alkoholem osób, były w dodatku niewinne. Kiedy więc jedna z dziewczyn dostrzegła Cece oraz Morgan, zaczęła błagać, by to właśnie one stały się najważniejszym punktem tej imprezy - w niedługim czasie wmanewrowano je więc w odbycie idiotycznej, ale pozostającej w duchu Halloween misji, a gdy tylko dziewczyny się oddaliły, ich tropem podążył chłopak o imieniu Mike, który miał uprzykrzyć im dodatkowo życie.

Drobna, wyglądająco złowrogo staruszka nie była jednak częścią żartu; przychodząc codziennie na zapomniany już cmentarz nabrała pewności, że miejsce to należy wyłącznie do niej - pamiętała w dodatku jeszcze kilka osób, które tak dawno temu zostały na nim pochowane. Oburzenie wiążące się z zakłóceniem spokoju poruszyło nią do tego stopnia, że jej lamenty stawały się coraz dotkliwsze, a determinacja, by pozbyć się intruzów, niezwykle niebezpieczna: co prawda schylała się z trudem, ale poczęła podnosić z ziemi kamienie oraz ułamane części konarów, a następnie rzucała nimi w nieproszonych gości. Rozbawiło to na tyle czającego się w krzakach chłopaka, że zaczął się śmiać na głos, po czym, nieprzygotowany do takiego ataku, otrzymał od staruszki bolesny cios w głowę. Las coraz bardziej zanikał pod naporem gęstej, mlecznej mgły, a Mike postanowił swoją złość skierować nie na staruszkę, a Cece i Morgan: gniewnie ruszył w ich kierunku, sprawiając nieprzyjemne wrażenie, po czym nagle zniknął, wpadając do niezabezpieczonej, skrytej pomiędzy innymi nagrobkami dziury w ziemi, przygotowanej jakby na pochówek. Początkowo się nie odzywał, ale niedługo potem zaczął głośno jęczeć, jako że podczas upadku dość mocno uszkodził swoje ciało.

CECE
Jeden z kamieni rzucanych w szale przez staruszkę trafił cię w kolano, ale uderzenie nie wywołało dotkliwego uszkodzenia ciała. Staruszka jednak niestrudzenie usiłowała przegnać was z cmentarza, aż w końcu, odarta z sił, opadła na jedną z płyt nagrobnych i zaczęła na niej głośno płakać.
W tym samym czasie siedzący w dziurze chłopak powrócił do przekleństw i zaczął głośno obrażać Morgan, jako że tylko ją z waszej dwójki kojarzył. W pewnym momencie jego groźby zaczęły stawać się niebezpieczne, chociaż Mike chciał jedynie zmusić was nimi, żebyście pomogły się mu wydostać.
Możesz wybrać tylko jedną z dwóch decyzji: pomoc staruszce bądź nastraszenie Mike'a, jako że każda z tych akcji wymaga twojego pełnego zaangażowania.
MORGAN
Zostajesz niesłusznie zaatakowana przez zawodzącego chłopaka, który uważa, że specjalnie zwabiłyście go w to miejsce i zaplanowałyście jego upadek. Początkowo jego wyzwiska nie robią na tobie wrażenia, ale kiedy zaczyna ci grozić (klasycznym modelem, jeśli mi nie pomożesz, to...) sytuacja staje się naprawdę nieprzyjemna, tym bardziej, że początkowo zamierzałaś mu pomóc.
Do ciebie więc należy podjęcie decyzji: możesz, mimo wszystko, wydostać chłopaka z pułapki i liczyć na to, że z wdzięczności pozwoli wam po prostu odejść, albo zemścić się na nim za cały ten wieczór i zostawić go w dziurze na kilka godzin - w końcu, w pewnym momencie, ktoś z jego przyjaciół przyjdzie go szukać.
towarzyska meduza
mistrz gry
brak multikont
żałobniczka / instruktorka boksu — The Last Goodbye / LB Gym
24 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
you are too nostalgic, you want memory to secure you, console you
Cece nie była w błędzie. Rzeczywiście to ojciec Morgan był odpowiedzialny za wszelkie jej nieszczęścia. Nie oznaczało to jednak, że słowa Cece nie wytrąciły jej na chwilę z równowagi. Stała i gapiła się przed siebie myśląc o tym jak na to zareagować. Postanowiła jednak nie reagować wcale. Bardziej niż na rozmawianiu o jej ojcu, zależało jej na przeżyciu i wyjściu z tego lasu cało. –Wbrew pozorom pełnia jest istotna. Wiesz, że ludzie pracujący na nockach w szpitalu w czasie pełni nie lubią takich zmian, bo wtedy jest najwięcej wypadków? – Potwierdzone. Może rzeczywiście nie są to wilkołaki, ale coś z tym księżycem było, że jednak wpływał na ludzi, zachowania i jakieś pojebane akcje. Tak czy siak Morgan nie zgadzała się z tym, że nic im nie będzie. Nawet jak wyjdą z tego cało i jedyną, straszną rzeczą jaką im się przydarzy to rozmowa z tą kobietą, to Morgan i tak będzie miała traumę.
-To jeżeli się zgubiła to nie powinnyśmy jej pomóc? – Chciała nawet odważnie ułożyć dłonie na biodrach i wyczekująco patrzeć na Cece, żeby wymusić u niej podejście do starszej kobiety, która rzucała w nie zaklęciami. Wiedziała jednak, że to tragiczny pomysł, bo nie zatrzymała się nawet na sekundę. No i nie chciała tam wracać. Teraz mogła mieć tylko nadzieję, że nikt się nie dowie, że odmówiła pomocy starszej kobiecie.
-Jak stwierdziłaś, że jest heteroseksualny? – Tak, to była jedyna rzecz, którą Morgan z tego wszystkiego wyłapała. Ona w ciemności i w kostiumach nawet nie była w stanie stwierdzić czy ten typ w ogóle był biały, ale ocenienie seksualności było już sporym wyczynem.
-Co jak będę musiała amputować? – Spojrzała na przyjaciółkę z przerażaniem. –Ten nóż jest tępy. Nie dam rady. – Już widziała jak znajduje jakiś kamień i go ostrzy robiąc z niego kamienny grot i później tym grotem jakimś cudem pozbawia Cece nogi. Co prawda przy takiej robocie Cece by zdążyła się wykrwawić, albo zemdleć z bólu dziesięć razy, ale Morgan naprawdę próbowała zachować trzeźwy umysł. –Poważnie myślisz, że to ona? – Claudia tak szybko wyleciała z podejrzaną, że Morgan nawet na chwilę była pod wrażeniem. Nie rozumiała tylko czemu ona jest w to zamieszana. Dopiero co wróciła do Lorne, a ten nagrobek wydawał się stary jak jej stary. No i ona nie miała chyba aż takiej spiny z tymi ludźmi, z którymi spinę miała Cece. Czy zamieszali ją do tego tylko dlatego, że się razem trzymały? Obrzydliwe.
-Musimy wyjąć nogę i uciekać. – Znowu zaczęła poszerzać bagnetem dziurę, w której utkwiła noga Cece. Byłoby łatwiej, gdyby nie to, że staruszka stawała się głośniejsza niż wcześniej i była przy tym przerażająca. Morgan czuła, że była bliska płaczu. Jednak kłamała w CV i wcale nie działa tak dobrze pod presją i w stresie. To, że zaczęła w nich rzucać wszystkim co miała pod ręką tylko potwierdziło Adler, że koszmar był prawdziwy. I że poważnie dzisiaj umrze. Ale o tym drugim starała się nie myśleć. Do tego wszystkiego doszedł fakt, że ewidentnie były śledzone przez jakiegoś zboczeńca. Widząc postać chłopaka kroczącego w ich stronę poprzez mgłę, Morgan chwyciła broń i była gotowa go zaatakować. Trudno, najwyżej dołączy do swojego ojca w więzieniu. Za morderstwo. Fajnie. Nie zdążyła jednak zrobić nic. Chłopak zniknął. Oczywiście siadło to na banię Morgan i nawet zaczęła myśleć, że oszalała i jednak koszmar nie był prawdziwy, ale usłyszała jego jęczenie. –Cece wstawaj i idziemy stąd. – Powiedziała do przyjaciółki licząc na to, że dziura jest już na tyle spora, że Claudia poradzi sobie z wyciągnięciem nogi. Sama Morgan wstała i stawiając ostrożnie kroki zbliżyła się do dziury, żeby spojrzeć na chłopaka i mu pomóc (jeśli nie będzie potworem z koszmaru). Włączyła nawet latarkę w telefonie, żeby potwierdzić, że nie jest wilkołakiem.
Słuchała gróźb i wyzwisk chłopaka, ale nie to było najbardziej raniące. Chociaż nie da się ukryć, że długo będzie myślała o tych wyzwiskach. Najbardziej pojebane w tym wszystkim było to, że to był tylko chłopak. Był młodszy od Cece i Morgan. Była nawet spora szansa na to, że jest nieletni. –Musimy mu pomóc, Cece. – Postanowiła i zaczęła rozglądać się za jakimś kijem, który mu poda, żeby go z stamtąd wyciągnąć. Oczywiście wszystko było utrudnione przez mgłę. Nawet oświetlanie latarką z telefonu niewiele dawało.
sprzedawczyni — gia's candlewick
25 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
I care not.
Wywróciła oczami. – Pewnie dlatego, że jest jasno i ludzie przez to nie mogą spać więc zamiast siedzieć na dupie i spać to się kręcą. Nic dziwnego, że wtedy jest więcej wypadków. – Przykro mi, ale Cece była w stanie znaleźć argument na każde „paranormalne” zjawisko. Nawet jeżeli było to ciężkie do wymyślenia, ale zawsze się starała. – Oczywiście, że powinnyśmy. Chciałam do niej iść to mnie tu namawiałaś żeby ją zostawić – niech ta Morgan się zdecyduje. Cece chciała zapytać baby o szlugi to nie mogła. Słysząc jej kolejne pytanie to spojrzała na nią jakby to było bardzo oczywiste. – Jakby nie był hetero to, by się nie nabijał z kobiet – i by ich nie wyzywał. Tylko hetero mógł to zrobić. Przynajmniej w oczach Cece. Mocno byłaby zdziwiona, gdyby to jednak był niehetero mężczyzna i to jeszcze nie biały.
- To ją przegryziesz – zażartowała sobie i puściła do niej oczko, a później wzięła od niej ten nóż i zaczeła nim wykopywać ziemię żeby można było wyciagnąc jej ta nogę. – Złap mnie za rekę i ciagnij – powiedziała podając jej rękę i chwilę później jakimś cudem była juz wolna. Nie zmieniało to jednak faktu, że w tej samej chwili oberwała czymś. – Co do kurwy... – jęknęła i zobaczyła, że ta starsza kobieta nie dość, że się drze to jeszcze w nie czymś rzuca. – Ej! Przestań! – Krzyknęła w stronę baby i zasłoniła rękami twarz i głowę, bo nie chciałaby zranić sobie swojej pięknej buzi. Spojrzała na swoją noge, w którą oberwała tym czymś czym staruszka w nie rzucała. – You old bitch... – po angielsku to lepiej brzmi, ale to była reakcja Cece na to, że nagle okazalo się, że ma dość spore przecięcie na nodze, z którego delikatnie ciekła krew. Całe szczeście nie było to nic powaznego i mogła normalnie chodzić. Spojrzała na Morgan, która nagle się zaciekawiła jakimś typem, którego Cece kompletnie zlała. Słyszała jego groźby, ale bardziej zajęła sie tym, że baba w nie czymś rzuciała. – Pieprzyć go, sam jest sobie winien. – Warkneła, bo absolutnie nie było jej smutno z powodu tego głupiego dzieciaka, który chciał je nastraszyć. Co innego myślała o tej biednej kobiecie, która nagle zaczeła zawodzic i płakac nad jakimś grobem. Zrobiło jej się strasznie smutno i było jej szkoda tej pani. – Zobacz na nią – wskazała palcem na kobietę. – Ten typ sobie poradzi, młody jest, nauczy się szacunku do kobiet – wskazała na dziurę w ziemi, z której dalej było słuchac przekleństwa. – A ona? Musimy ją stąd zabrać. – Jej serce skłaniało się ku pomocy starszej babci niż jakiemuś troblodycie.

morgan adler
sex on the beach
catlady#7921
joshua - luna - zoey - bruna - eric - caitriona - benedict - owen - mira - olgierd - hannah - mei
żałobniczka / instruktorka boksu — The Last Goodbye / LB Gym
24 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
you are too nostalgic, you want memory to secure you, console you
Dla Morgan to nie był wcale żaden argument. To było po prostu coś co Claudia powiedziała, żeby nie zaakceptować prawdy, że tak jest. To nie było nawet zjawisko paranormalne. To była prawda. Ale nie wykłócała się. Miała ważniejsze rzeczy na głowie. Ale z pewnością powróci kiedyś do tego tematu. W najmniej odpowiednim momencie. Pewnie w takim, gdzie Cece będzie leżeć w łóżku i będzie umierająca, a Morgan jej wtedy wyzna prawdę. Że Cece była w błędzie.
-Ale ty… ty nie chciałaś jej pomóc. – Opuściła ramiona zrezygnowana. Wiadomo, że jakby Cece naciskała na to, żeby pomóc tej kobiecie, to Morgan nie pozostawiłaby tej sytuacji w taki sposób. Jasne, że chciałaby jej pomóc. Cece jednak chciała fajki. Nie myślała o niczyim dobrze. Nawet o dobrze Morgan, która zaczynała panikować coraz bardziej. A miała być takim odważnym żołnierzem wojny secesyjnej. Na wyjaśnienie skąd wiedziała, że typ jest hetero machnęła tylko ręką. To nie był czas ani miejsce na dyskusje tego typu.
Pokiwała energicznie głową, żeby dać znać Cece, że rozumie jej polecenie i że je wykona jak tylko informacja dotrze do jej mózgu. No i rzeczywiście po chwili łapała już dłoń przyjaciółki i ciągnęła ją z całej siły. Dobrze, że tą siłę miała. Nie była jakimś słabeuszem. Żadna z niej basic bitch. Ulga, którą poczuła po tym jak Cece została wyciągnięta z dziury, była nie do opisania. Ciągnęła tak mocno, że jak w końcu noga ustąpiła to Morgan zatoczyła się trochę do tyłu. Była przerażona tym, że starsza kobieta była, albo tak chora, albo tak mściwa, że postanowiła atakować Cece. Z pewnością zabrzmi to niesamowicie chamsko, ale trochę się cieszyła z tego, że tylko Cece jest jej ofiarą. Morgan nie chciałaby obrywać kamykami i tymi wszystkimi rzeczami, które kobieta podnosiła.
-Może nie jest temu winien. – Spojrzała na przyjaciółkę. –Może jest tak samo ofiarą swoich kolegów tak jak i my? – Może tamci wywarli na niego presję, może do czegoś go zmusili, może też nie miał wyboru.
-Po prostu… może musimy się rozdzielić? – Wiedziała, że to jest najgorszy ze wszystkich możliwych pomysłów. Nikt nigdy nie powinien się rozdzielać w takich sytuacjach. Z drugiej jednak strony… dlaczego miałaby pomagać kobiecie, która przed chwilą obrzucała Cece przedmiotami tak intensywnie, że doprowadziła do jej krzywdy? Chłopak natomiast nic nie zrobił. –Pomogę jemu. Albo chociaż zostawię coś co mogłoby mu pomóc w wydostaniu się stąd. – Nie wiedziała co, ale z pewnością mogłaby coś znaleźć. Na przykład nadal rozglądała się za kijem odpowiedniej wielkości, żeby móc go jakoś wyciągnąć. Wiedziała jednak, że bez pomocy Cece nie da rady tego zrobić.
sprzedawczyni — gia's candlewick
25 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
I care not.
Może i wtedy nie chciała jej pomagać tylko wyżulić szluga, który teraz swoją drogą bardzo by się jej przydał, bo cała ta sytuacja zaczynała jej działać na nerwy. Czy ludzi pojebało do reszty? Muszą im uprzykrzać życie jakimś rzucaniem patykami albo darciem mordy i wyklinaniem na nie? No pojebało ich do reszty. Z dwojga złego Cece jednak bardziej sympatyzowała ze starszą panią. Ten dzieciak sam się prosił o to i niech teraz gnije w tej dziurze. Callaway miała go głęboko w dupie i nie rozumiała dlaczego Morgan się nim w ogóle przejmuje, szczególnie, że to ją strasznie wyzywał.
- Oh proszę Cię - prychnęła - w takim razie to go nauczy, że ma chujowych kolegów i powinien sobie znaleźć innych. Niech tam siedzi i się nauczy, że każda chujowa akcja ma jakieś konsekwencje. Te są jego. Proszę bardzo, darmowa lekcja od cioci Claudii. - Cece zazwyczaj nie używała swojego pełnego imienia, którego po prostu nienawidziła, dlatego było widać, że teraz już mówi poważnie. - Nie bądź jak te wszystkie naiwne typiary co tłumaczą toksycznych typów - Cece przez dwa lata była jedną z nich więc teraz nie miała litości do facetów, a szczególnie takich, z których mord było słychać same wyzwiska. - Ty słyszysz jak się do Ciebie odzywa? - Zapytała, bo może przez to wszystko Morgan nieco ogłuchła.
Spojrzała na nią unosząc brew. Tak zaczynały się wszystkie horrory i nawet Cece, która nie była fanką takiego kina doskonale o tym wiedziała. - Nie, nie rozdzielimy się - prychnęła, bo to było bardzo głupie. - Jedyne co mu powinnaś zostawiać to kurwa krzyżyk na drogę. - Pokręciła głową nie rozumiejąc Morgan w tej chwili. Teraz już wiedziała dlaczego starsi ludzie tak nie lubią młodych, jeżeli Ci zamiast pomagać starszym babcią wolą wyciągać z dołów toksycznych idiotów. - Zostaw go tam i jak stąd wyjdziemy to zadzwonimy na straż pożarną i powiemy, że tu wpadł to go wyciągną. - Nie były mu nic winne. Wzrok Cece powędrował jednak na starszą panią, która zanosiła się płaczem nad jakimś grobem i serce jej się łamało widząc ją w takim stanie. Już przed oczami miała scenę, w której ta pani w młodości była polską kelnerką, która poznała przystojnego angielskiego tłumacza na kilka miesięcy przed wojną. Gdy tylko wojna wybuchła to postanowili się pobrać żeby kobieta mogła razem z nim wyjechać do Anglii. Niestety wojna ich rozdzieliła i spotkali się po latach w zniszczonej Warszawie, a po wojnie wyjechali wspólnie do Australii, gdzie w końcu byli szczęśliwi. Tak, to na bank była ta historia. - Podaj mu po prostu tą swoją długą broń, niech spróbuje po tym swoją grubą dupę wciągnąć - wywróciła oczami i wyciągnęła telefon żeby zadzwonić po pogotowie, które mogłoby stąd zabrać tą starszą panią. Zanim jednak wykonała telefon to zobaczyła TEN nagrobek. - Zobacz Morgan... - krzyknęła podekscytowana. - To ten szaman... musimy zabrać krzyż - skoro miała dowieść swojej odwagi i zaszła aż tutaj to cóż. Nie mogła odpuścić. Próbowała się siłować z tym krzyżem, ale niewiele to dało. - Chodź pomóż mi, później się nimi zajmiemy - typ im z dołu nie uciekne, tak samo jak ta starsza baba.

morgan adler
sex on the beach
catlady#7921
joshua - luna - zoey - bruna - eric - caitriona - benedict - owen - mira - olgierd - hannah - mei
ODPOWIEDZ
cron