pediatra — lorne bay medical centre
32 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ma przymusowy urlop od pracy w przychodni, ponieważ sama przywitała na świecie swoje dziecko. A chociaż tym stara się cieszyć, sytuacja z jego ojcem nadal wydaje się zbyt skomplikowana.
019.
life as we know it
{outfit}

Choć początkowo zakładała, że ciężko będzie jej przyzwyczaić się do nieplanowanego macierzyństwa, coraz lepiej się w nim znajdowała. Nie była już aż tak przemęczona jak w pierwszych tygodniach, ponieważ Winnie nie budziła się już nocami tak często, a Giselle i Dion zdołali opracować całkiem dobrze działający system, który pozwalał im obojgu przynajmniej minimalnie wypocząć przed rozpoczęciem kolejnego dnia. W jej przypadku nie były one aż tak męczące, ponieważ nadal nie wróciła do pracy i nie zanosiło się na to, że zrobi to prędko. Chciała wykorzystać urlop macierzyński, bo chociaż tęskniła za pracą zawodową, miała świadomość tego, że aktualnie nie sprostałaby zadaniu. Ten mały nicpoń, który powoli wchodził w okres ząbkowania, pochłaniał całą jej energię. Nic więc dziwnego, że na spotkania z koleżankami również nie miała wiele czasu.
Dziś jednak postanowiła go znaleźć.
Jej życie znowu stanęło w miejscu po tym, jak przez krótką chwilę pozwoliła sobie uwierzyć, że może wrócić do randkowania. Aktualnie wiedziała już, że poniosła na tej płaszczyźnie porażkę, choć tym razem winą za to nie obarczała uczuć, którymi darzyła swojego najlepszego przyjaciela. Wydawało jej się, że nie mogła się przełamać dlatego, że było po prostu zbyt wcześnie, a ona, wychodząc z domu, myślami cofała się wyłącznie do swojej córki. Chcąc nie chcąc, musiała pogodzić się z faktem, że w najbliższym czasie nie uda jej się na nowo poukładać swojego życia. Może nigdy nie miało jej się to udać?
- Byłam ostatnio na randce - wspomniała, siedząc na podłodze salonu Diona, jedną dłonią kołysząc lekko bujany leżaczek, w którym znajdowała się Winnie. Dziewczynka dłońmi sięgała właśnie kolorowych zwierzaczków, które zawieszone były na plastikowej obręczy. - Koleżanka namówiła mnie na to, żeby skorzystać z tindera i… Nie był to może taki koszmarny pomysł, ale chyba trochę się pospieszyłam. Albo już kompletnie zapomniałam, jak to jest chodzić na randki - przyznała, zerkając na Lily wymownie. Nawet przed ciążą nie chadzała na nie zbyt często, ponieważ była za mocno pochłonięta innymi rzeczami, a później… Później wszystko zbyt mocno się skomplikowało i w ten sposób znalazła się tutaj - w domu swojego najlepszego przyjaciela, razem z którym wychowywała córkę, jednocześnie kompletnie nie potrafiąc ogarnąć tego, co się między nimi działo. Chyba tylko ona potrafiła wplątać się w taki chaos.

lekarz internista — Lorne Bay Medical Centre
36 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Internistka, która prawie dwa lata temu zamieniła szpital na miejscową przychodnie. Na co dzień dba o zdrowie mieszkańców Lorne Bay. Jej życie skomplikowało się przez chorobę mamy i problemy z niepłodnością, którą udało jej się zażegnać. Od dziesięciu lat żona Sawyer'a, szczęśliwa i spełniona mężatka.
s z e ś ć

Życie z noworodkiem bez dwóch zdań nie było prostą sprawą. Nieprzespane noce potrafiły dać człowiekowi w kość, ale Lily dałaby wiele, aby doświadczyć tego uczucia. Od prawie roku bezskutecznie usiłowała zajść w ciążę. Czuła się gotowa, aby nareszcie zostać mamą. Długo odkładała tę decyzję w czasie, ale obecnie nie miała już żadnych żadnych wątpliwości. Chciała mieć własne dziecko. Gdzieś z tyłu głowy ciągle męczyła ją myśl, że ciągle ucieka jej czas. Była grubo po trzydziestce. Tak naprawdę bliżej było jej już do czterdziestki. Obawiała się, że być zwlekała zbyt długo, ale nie chciała siać niepotrzebnej paniki. Beardsley wiodła naprawdę dobre życie. Czuła się szczęśliwa u boku swojego męża. Niedawno świętowała dziesięciolecie małżeństwa i miała szczerą nadzieję, że kolejne lata u boku Sawyera będą jeszcze lepsze.
Kiedy siedziały na miękkim dywanie, Lily uważnie przyglądała się Giselle. Przez chwilę słuchała swojej wieloletniej przyjaciółki, a na jej twarzy malował się delikatny uśmiech.
— Naprawdę? — zapytała w końcu, w jej melodyjnym głosie można było wyczuć lekkie zdziwienie. Jej słowa mocno ją zaskoczyły, ale w pozytywnym sensie. Cieszyła się, że jej przyjaciółka zdecydowała się na tak śmiały krok. Czasem trudno było się przełamać. Lily domyślała się, że powrót do randkowania po porodzie mógł stanowić całkiem spore wyzwanie.
— Kiedy moi znajomi opowiadają mi o randkach z tindera, czuję się trochę jak dinozaur. Nigdy nie korzystałam z tej aplikacji — odparła nieco rozbawiona. Taki obrót spraw nie wynikał z tego, że Lily była uprzedzona do aplikacji randkowych. Wręcz przeciwnie, wychodziła z założenia, że to naprawdę fajne narzędzie. Po prostu kiedy poznała swojego męża świat nie słyszał jeszcze o czymś takim jak tinder. Po tym jak w jej życiu pojawił się Sawyer kompletnie wypadła z randkowego obiegu.
— Wypadłaś z obiegu, a początki zawsze są trudne. Gdybym teraz miała iść na randkę z obcym facetem, nie wiedziałabym jak się zachować. Czasem chodzę na randki z Sawyerem, ale z mężem to nie to samo — rzuciła, ponieważ z biegiem randki wyglądały zupełnie inaczej, niż na początku znajomości. — Chcesz opowiedzieć mi jak było? Nie ukrywam, że czuję się zaciekawiona — uśmiechnęła się szeroko i kątem oka spojrzała na małą Winnie, która była prawdopodobnie najsłodszym dzieckiem na całym świecie. Lily sięgnęła po grzechotkę i pomachała ją, a dziewczynka spojrzała na nią zaciekawionym wzrokiem.

Giselle Farber
pediatra — lorne bay medical centre
32 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ma przymusowy urlop od pracy w przychodni, ponieważ sama przywitała na świecie swoje dziecko. A chociaż tym stara się cieszyć, sytuacja z jego ojcem nadal wydaje się zbyt skomplikowana.
Giselle, z kolei, nigdy tego nie planowała. Jasne, jeszcze jako nieco młodsza kobieta marzyła o tym, że w przyszłości doczeka się rodziny, jednak zawsze wyobrażała sobie to inaczej. Wydawało jej się, że najpierw pozna odpowiedniego mężczyznę, ten wciśnie na jej palec pierścionek, a później wspólnie podejmą decyzję o postaraniu się o dziecko. W rzeczywistości jednak nic podobnego nie miało miejsca, ponieważ Winnie nie była planowana, a na domiar złego była owocem jednej nocy spędzonej z przyjacielem. Z przyjacielem, na punkcie którego Farber szalała przez długie lata, jednocześnie mając świadomość tego, że nigdy nie będzie go mieć.
A kiedy na jedną noc go dostała, te pociągnęła za sobą ciężkie konsekwencje.
Nie znaczy to jednak, że Giselle była z tego obrotu spraw niezadowolona. Teraz, kiedy wpatrywała się w duże oczy swojej córki, nie miała nawet cienia wątpliwości względem tego, że była najcudowniejszym, co ją w życiu spotkało. Ta mała istotka rozświetlała każdy jej dzień i żadne komplikacje nie mogły jej tego popsuć, choć bez wątpienia byłoby łatwiej, gdyby w końcu udało jej się ruszyć naprzód. Rzecz w tym, że Giselle nie była pewna, czy to w ogóle było jeszcze możliwe.
- Ja też! - odezwała się, nie będąc pewną, czy korzystanie z tego rodzaju aplikacji powinno być czymś wstydliwym, czy jednak w dzisiejszych czasach było już normą. - Koleżanka podrzuciła mi ten pomysł, więc umówiłyśmy się, że spróbujemy obie… Ona chyba wyszła na tym lepiej - stwierdziła, lekko wzruszając przy tym ramionami. Wsłuchała się w słowa przyjaciółki, a potem przechyliła lekko głowę na bok, przez krótką chwilę milcząc. - Kiedyś myślałam, że randkowanie jest fajniejsze, ale teraz… Zdecydowanie nie masz czego żałować. Też wolałabym po prostu mieć przy sobie kogoś, kto zna mnie na wylot i spędzanie ze sobą czasu nawet w domu sprawia nam przyjemność - przyznała, myślami mimowolnie uciekając w stronę Diona. Znów przypomniała sobie o tym, że te wizje pozostać miały wyłącznie w sferze marzeń. - Tak naprawdę nie był nawet taki zły. Wyglądał minimalnie gorzej niż na zdjęciach, ale dalej był przystojny - zaczęła, sięgając po jedno z ciastek leżących na kawowej ławie. Przegryzła je, a potem wróciła spojrzeniem do Lily. - Ale cały czas myślałam tylko o tym, co dzieje się w domu. Trochę tak, jakbym wcale nie chciała tam być - przyznała, krzywiąc się lekko. Miała wrażenie, że nie tak powinno to wyglądać, ale niczego nie była w stanie na to poradzić. Gdyby się zmuszała, nie byłoby to w porządku względem tamtego chłopaka, a przecież bynajmniej nie zależało jej na tym, aby kogoś skrzywdzić.

lekarz internista — Lorne Bay Medical Centre
36 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Internistka, która prawie dwa lata temu zamieniła szpital na miejscową przychodnie. Na co dzień dba o zdrowie mieszkańców Lorne Bay. Jej życie skomplikowało się przez chorobę mamy i problemy z niepłodnością, którą udało jej się zażegnać. Od dziesięciu lat żona Sawyer'a, szczęśliwa i spełniona mężatka.
Chyba żadną tajemnicą nie jest fakt, że oczekiwania bardzo często w ogóle nie pokrywają się z rzeczywistością. Życie wielokrotnie potrafiło zaskoczyć, ale zdaniem Lily było w tym coś pięknego. Sama od zawsze wiedziała, że w przyszłości chciałaby założyć rodzinę, ale długo z tym zwlekała, ponieważ męczyły ją natrętne myśli. Bała się, że nie sprosta trudnej roli rodzica. Sama wychowała się w dość specyficznym domu. Jej rodzice byli surowi i traktowali swoje córki z pewnym dystansem. Lily nie chciała popełnić ich błędów. Pragnęła być ciepłą, kochającą i zaangażowaną mamą.
Beardsley znała historię swojej przyjaciółki. Wiedziała, że na przestrzeni ostatnich miesięcy nie było jej łatwo. Lily starała się wspierać ją na każdym kroku. W ostatecznym rozrachunku uważała, że Giselle była świetną mamą. Kiedy patrzyła, jak opiekuje się Winnie, robiło jej się cieplej na sercu. Była w tym autentyczna i bardzo naturalna. Macierzyństwo stanowiło trudną sztukę, zwłaszcza na samym początku. W teorii obsługa noworodka wydawała się prosta, ale w praktyce trudno było ogarnąć pewne rzeczy. Zwłaszcza, że nie wszystko przebiegało książkowo.
— Lepiej? To znaczy, że poznała inteligentnego przystojniaka, z którym ma taki sam plan na życie? — zapytała żywo zainteresowana. Lily poznała kilka zgranych par, które poznały się przy pomocy aplikacji randkowych. Niektóre z nich wzięły nawet ślub. Czasem niepozorna randka z tindera potrafiła wiele zmienić, a czasem człowiek chciał, jak najszybciej o niej zapomnieć.
— Z biegiem czasu związek się zmienia, nabiera innej dynamiki, ale moim zdaniem nie jest to zła rzecz — przyznała z delikatnym uśmiechem. Lily czuła się szczęśliwa u boku swojego męża i nie tęskniła za wrażeniami. Zresztą, nawet kiedy była młodsza, nie była typem dziewczyny, którą kręciły przygody na jedną noc i seryjne randki. Zawsze ceniła sobie spokój i stabilizację.
— Rozumiem… moim zdaniem wygląda to trochę tak, jakbyś nie była gotowa. Daj sobie czas, randki na siłę to najgorsze, co może być. Jestem pewna, że jeszcze spotkasz kogoś wyjątkowego, bo zdecydowanie na to zasługujesz — oznajmiła, a w tonie jej głosu można było usłyszeć pewność. Giselle była świetną partią. Miała do zaoferowania zdecydowanie więcej, niż tylko ładną buzię. Zdaniem Lily faceci powinni się o nią zabijać.

Giselle Farber
pediatra — lorne bay medical centre
32 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ma przymusowy urlop od pracy w przychodni, ponieważ sama przywitała na świecie swoje dziecko. A chociaż tym stara się cieszyć, sytuacja z jego ojcem nadal wydaje się zbyt skomplikowana.
Realizowała się w roli matki, temu nie da się zaprzeczyć, a jednak nie można też powiedzieć, że dzięki temu jej życie stało się idealne. Nabrało barw, a Giselle zyskała w nim jakiś cel, choć jednocześnie obawiała się, że w pewnym stopniu się blokowała. Wydawało jej się bowiem, że teraz znacznie trudniej będzie jej znaleźć kogoś, kto razem z nią będzie chciał jakoś to życie sobie uporządkować. Była w takim wieku, w którym większość ludzi myślała o założeniu własnej rodziny, jednocześnie nie biorąc pod uwagę tego, że ich partner mógłby okazać się kimś, kto ciągnie za sobą pewien bagaż. Co więcej, w jej przypadku tym bagażem był jej najlepszy przyjaciel, który był jednocześnie ojcem jej dziecka - Farber wiedziała przecież, że dla większości mężczyzn mogło to stanowić prawdziwy red flag. Kolejną rzeczą było natomiast to, że Giselle zdawała się w ogóle nie chcieć sobie tego życia poukładać, skoro każda jej próba kończyła się katastrofą. Wyglądało to tak, jakby nie była w stanie wyobrazić sobie przyszłości bez Diona. Nie umiała wyleczyć się z uczuć, które do niego kierowała.
Uśmiechnęła się na samą myśl o tej wizji, jednak już moment później lekko pokręciła głową. - Nie, ale czy przypadkiem nie wystarczy sam fakt, że nie skapitulowała już po kilkunastu minutach randki? - wspomniała, po czym wypuściła głośniej powietrze. Mimowolnie zaczęła zastanawiać się nad tym, kiedy sama ostatnio czuła się na tego typu spotkaniu dobrze i uświadomiła sobie, że nie była w stanie sobie tego przypomnieć. Nic dziwnego, iż zaczynała uważać, że jej życie stopniowo zatrzymywało się w miejscu. - Oczywiście, że to nic złego - zapewniła, bo sama bynajmniej tak nie uważała. Wręcz przeciwnie, odrobinę zazdrościła jej tej stabilizacji i faktu, że posiadała przy swoim boku kogoś, kto rozumiał ją doskonale i mogła na tę osobę liczyć bez względu na wszystko. Właśnie o takim życiu Giselle marzyła. - Nie byłabym tego taka pewna, ale… Nieistotne. Opowiadaj lepiej, co u ciebie. I co w pracy? Chyba trochę tęsknię za tym miejscem - przyznała, ponieważ była jedną z tych osób, które naprawdę lubiły to, co robią. Uwielbiała pracować z dziećmi, jednak dzięki kwestiom zawodowym wcale nie było jej łatwiej jako mamie. Tym bardziej, że odkąd urodziła, można było ją zaliczyć do grona tych szalenie nadopiekuńczych, które najchętniej nie odstępowałyby swojego dziecka na krok. Czy to znaczy, że trochę jej odbiło?

lekarz internista — Lorne Bay Medical Centre
36 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Internistka, która prawie dwa lata temu zamieniła szpital na miejscową przychodnie. Na co dzień dba o zdrowie mieszkańców Lorne Bay. Jej życie skomplikowało się przez chorobę mamy i problemy z niepłodnością, którą udało jej się zażegnać. Od dziesięciu lat żona Sawyer'a, szczęśliwa i spełniona mężatka.
To fakt, nie każdy był w stanie wejść w związek z samotnym rodzicem. Zdaniem Lily nie było w tym nic złego, ponieważ wyznawała zasadę, że każdy miał prawo do tego, aby samodzielnie wyznaczać swoje granice. Sama, gdyby na swojej drodze spotkała mężczyznę, który miałby już dziecko, to nie miałaby nic przeciwko temu, aby wejść z nim w jakąś głębszą relację. Była pewna, że wbrew pozorom wiele osób miało podobne podejście do niej. Brunetka wiedziała, że z czasem w życiu Giselle pojawi się ktoś wyjątkowy. Jej przyjaciółka miała wiele do zaoferowania, a dla odpowiedzialnego faceta z zasadami dziecko nie powinno stanowić żadnego problemu. Przez chwilę zastanawiała się, czy sama nie znała jakiegoś fajnego singla, ale nikt nie przychodził jej do głowy. Wielu jej znajomych było już zajętych. W takich chwilach cieszyła się, że zbyt długo nie zwlekała z zamążpójściem. Jednocześnie zdawała sobie sprawę z tego, że związki były trudne i nie każdy miał tyle szczęścia, co ona.
— Myślę, że po prostu nie byłaś gotowa. Kto wie, może na kolejnej randce wytrwasz do końca? — odparła z nadzieją w głosie, a na jej twarzy pojawił się charakterystyczny uśmiech. Lily była bardzo ciepłą osobą. Zawsze widziała szklankę do połowy pełną i starała się wspierać swoich bliskich. Giselle była jedną z jej najbliższych przyjaciółek i życzyła jej szczęścia. Wiedziała, że sprawy z ojcem jej dziecka były mocno skomplikowane. Prawdę mówiąc, były takie momenty, kiedy Lily zastanawiała się, czy to faktycznie skończona sprawa.
— U mnie tak właściwie bez większych zmian. Dobrą wiadomością jest fakt, że moja mama nareszcie czuję się trochę lepiej. Poprawiły się jej wyniki, co bardzo mnie cieszy — przyznała wyraźnie zadowolona. Choć jej relacje z rodzicami były skomplikowane, bardzo przejęła się chorobą swojej rodzicielki. Miała nadzieję, że kobieta z tego wyjdzie. — Poza tym zaliczyłam ostatnio dużą wpadkę i przez cały ten stres zapomniałam o rocznicy ślubu. Dasz wiarę? Kiedy zobaczyłam minę Sawyera, pękło mi serce — przyznała zasmucona. Ciągle było jej głupio, ale znalazła już sposób na zadośćuczynienie. — A i adoptowaliśmy psa, golden retriever, koniecznie musisz go poznać. Myślę, że za jakiś czas Winnie bardzo go polubi — oznajmiła podekscytowana. Długo marzyła o psie i cieszyła się, że w jej życiu nareszcie pojawiła się przesłodka, beżowa kulka.

Giselle Farber
pediatra — lorne bay medical centre
32 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ma przymusowy urlop od pracy w przychodni, ponieważ sama przywitała na świecie swoje dziecko. A chociaż tym stara się cieszyć, sytuacja z jego ojcem nadal wydaje się zbyt skomplikowana.
Pokiwała głową na boki, przez moment zastanawiając się nad słowami przyjaciółki. Chciała spojrzeć na nie z takim samym entuzjazmem, ale zwyczajnie nie potrafiła. Było przecież tak wiele rzeczy, które mogły pójść nie tak - począwszy od faktu, że mężczyzna, którym by się zainteresowała, nie potrafiłby zaakceptować istnienia Winnie, a kończąc na tym, że ona sama nie potrafiła się zaangażować, bo ilekroć próbowała, myślami wracała do Diona. Nie umiała tak po prostu się z niego wyleczyć, co szalenie ją frustrowało, ponieważ wiedziała, że nie może go mieć. Te myśli jeszcze silniej doskwierały jej właśnie teraz, kiedy oboje tak dzielnie próbowali sprostać zadaniu zbudowania razem rodziny. Wychodziło im to tak dobrze, że ilekroć zostawała ze swoimi myślami sama, bolało ją to ze zdwojoną siłą.
- Dobrze to słyszeć - przyznała i uśmiechnęła się ciepło. Relacje z rodzicami potrafią być skomplikowane - sama zresztą się o tym przekonała, bo chociaż nigdy nie mogła narzekać na to, jakie stosunki miała z własnymi, przez to, jak długo zwlekała z poinformowaniem ich o ciąży, momentami nadal było między nimi dziwnie. Co więcej, Giselle bezustannie odnosiła wrażenie, że chociaż jej mama starała się zaakceptować obecną sytuację, nadal nie potrafiła zrozumieć tego, dlaczego jej córka nie była z ojcem swojego dziecka. Ona natomiast nie miała już siły jej tego tłumaczyć. - Daj spokój, to przecież nic wielkiego. Nie powiesz mi chyba, że Sawyer tego nie zrozumiał - stwierdziła, spoglądając na przyjaciółkę ze szczerą troską. Miała ich za zgrane małżeństwo i naprawdę nie sądziła, że taka drobnostka mogłaby jakkolwiek między nimi namieszać, co zresztą potwierdziły kolejne słowa Lily. Na ich skutek Giselle szeroko się uśmiechnęła, wyobrażając sobie to, jak po domu przyjaciółki grasował teraz szczeniak. Bo właśnie tak go sobie wyobraziła, chociaż Beardsley nawet słowem nie zająknęła się na temat wieku psa. - Myślę, że będzie zachwycona, ale zanim dojdzie do zapoznania, Winnie najpierw musi oduczyć się tego morderczego chwytu. Nauczyła się wszystko łapać i kiedy ostatnio chwyciła mnie za palec… Lepiej, żeby pies tego nie doświadczył - wyjaśniła z rozbawieniem, po czym sięgnęła po kubek z herbatą, z którego upiła kilka łyków. - To szczeniak? - dopytała jeszcze, chcąc dowiedzieć się czegoś więcej. Sama nie była specjalistką od psów, choć odkąd zamieszkała w domu Diona, była przyzwyczajona do tego, że gdzieś ciągle obecny był czworonóg.

lekarz internista — Lorne Bay Medical Centre
36 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Internistka, która prawie dwa lata temu zamieniła szpital na miejscową przychodnie. Na co dzień dba o zdrowie mieszkańców Lorne Bay. Jej życie skomplikowało się przez chorobę mamy i problemy z niepłodnością, którą udało jej się zażegnać. Od dziesięciu lat żona Sawyer'a, szczęśliwa i spełniona mężatka.
Gdy ktoś patrzył na całą sprawę z boku, relacje Lily z jej rodzicami wydawały się być po prostu poprawne. Państwo Beardsley od lat prowadzili miejscową winnicę i byli szanowani w wielu kręgach. Niestety zawsze stawiali pracę na pierwszym miejscu, zaniedbując przy tym swoje córki. Lily była najstarsza, więc w dzieciństwie często opiekowała się młodszymi siostrami. Dodatkowo rodzice mieli wobec niej bardzo wysokie wymagania, ponieważ oczekiwali, że będzie przykładem dla młodszego rodzeństwa. Lily zawsze była typem piątkowej uczennicy. Przychodziło jej to jednak dość naturalnie. Dużo się uczyła, ale robiła to, ponieważ to lubiła. Ponad to, gdy siedziała z nosem w książkach nie musiała pomagać w winnicy, a to bardzo jej odpowiadało.
— Widziałam, że było mu przykro, ale zrozumiał całą sprawę. W ramach prezentu zabieram go niedługo na wakacje. Oboje dużo pracujemy, dlatego potrzebujemy odpoczynku — przyznała z delikatnym uśmiechem. Odkąd Lily zamieniła szpital na przychodnię, miała zdecydowanie więcej czasu. Mimo to, kiedy była taka konieczność brała dodatkowe dyżury. Ze względu na nieobecność Giselle musieli działać w okrojonym składzie, a to zawsze stanowiło pewne wyzwanie.
— Tak, to szczeniak. Zawsze byłam raczej typem kociary, ale pies to całkiem fajna odmiana. Zabieram ją często na długie spacery i słucham podcastów kryminalnych — Lily bardzo lubiła taką formę spędzania czasu. Pewnie wiele osób uznałoby ją za totalną nudziarę, ale ona po prostu ceniła sobie spokój. W życiu nie poszukiwała wrażeń, a szczęście odnajdywała w codziennej rutynie. Miala swoje rytuały, które zawsze wprawiały ją w dobry humor. Starała się doceniać małe rzeczy. Uśmiech na jej twarzy wywoływała poranna kawa z ekspresu, randka z mężem czy spotkanie ze znajomymi przy dobrym jedzeniu.
—Ale dobra, my tu gadu, gadu, ale lepiej powiedz mi, jak się mają sprawy z Dionem? — zapytała sugestywnie. Oczywiście wiedziała, jak miewa się Dion, ponieważ niemal codziennie mijała się z nim w pracy, ale nie wypytywała go raczej o jego życie uczuciowe. Przeważnie rozmawiali o rzeczach związanych z pracą, ewentualnie o małej Winnie. Lily była świadoma tego, że jego relacja z Giselle była zawiła i skomplikowana.

Giselle Farber
pediatra — lorne bay medical centre
32 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ma przymusowy urlop od pracy w przychodni, ponieważ sama przywitała na świecie swoje dziecko. A chociaż tym stara się cieszyć, sytuacja z jego ojcem nadal wydaje się zbyt skomplikowana.
Jej rodzice także stawiali przed nią wymagania, jednak Giselle nie dostrzegała w tym niczego niewłaściwego. Będąc jeszcze młodą dziewczyną, doskonale wiedziała, że pragnie pójść w ślady swojego ojca, dlatego nawet chwili nie wahała się, kiedy składała podanie na medycynę. Była dobra w tym, co robiła, a praca z dziećmi dodatkowo sprawiała jej radochę. Wiedziała, że sprawdzała się w tej roli, ale kiedy na nią samą spadła wieść o ciąży, zaczęła panikować. Choć o dzieciach wiedziała wszystko - przynajmniej pod względem medycznym, nie miała bladego pojęcia, jak funkcjonowało rodzicielstwo. Bała się, że temu zadaniu nie sprosta, ale mając obok Diona, mogła zwalczyć w sobie te obawy. Widziała, że nie mieli zawieść swojej córki i nie mogłaby być z tego powodu bardziej zadowolona.
Pokiwała głową ze zrozumieniem, przy okazji chyba odrobinę zazdroszcząc jej tego, że miała szansę wyrwać się z miasteczka i odpocząć. Ona jeszcze przez długi czas miała być przemęczona, ponieważ właśnie z tym wiązało się macierzyństwo. Podróż z dzieckiem byłaby dla niej jeszcze bardziej męcząca, a nie należała do tych matek, które skłonne byłyby oddać swoje dziecko na kilka dni pod opiekę kogoś innego, aby powygrzewać się w blasku słońca na jakiejś wyspie. To po prostu nie wchodziło w grę. - Dokąd się wybieracie? - zapytała, ciekawa ich planów. Skoro sama nie mogła się nigdzie wybrać, mogła przynajmniej posłuchać o tym, co wymyśliła dla siebie przyjaciółka. - Na kolejny musisz koniecznie zabrać nas ze sobą - stwierdziła, a jej twarz rozświetlił łagodny uśmiech. Sama ostatnio także korzystała z pogody i wsadzała Winnie w wózek, aby wybrać się na dłuższy spacer. Była to praktycznie jedyna aktywność, na jaką mogła się teraz zdobyć - o czasie na ćwiczenia mogła przecież zapomnieć, bo kiedy tylko zdarzała się wolna chwila, Giselle potrzebowała wykorzystać ją na odpoczynek.
Wciągnęła głębiej powietrze, kiedy usłyszała pytanie Lily. Choć było ono pozornie proste, tego samego nie można powiedzieć o odpowiedzi. - Nie wiem, Lils. Sporo przeszliśmy przez tę wpadkę, a teraz w końcu wszystko się unormowało. Zachowujemy się jak rodzina, ale nic między nami nie ma. Zastanawiam się, jak to by mogło wyglądać, gdybyśmy… - nie dokończyła, ponieważ to, co miała na myśli i tak było oczywiste. - Ale nie chcę tego popsuć - a przecież tego właśnie się bała. Obawiała się, że jeśli chociaż wspomni o swoich uczuciach, wszystko znowu się skomplikuje, a przecież teraz w końcu było dobrze. Naprawdę nie chciała tego zaprzepaścić.

lekarz internista — Lorne Bay Medical Centre
36 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Internistka, która prawie dwa lata temu zamieniła szpital na miejscową przychodnie. Na co dzień dba o zdrowie mieszkańców Lorne Bay. Jej życie skomplikowało się przez chorobę mamy i problemy z niepłodnością, którą udało jej się zażegnać. Od dziesięciu lat żona Sawyer'a, szczęśliwa i spełniona mężatka.
Lily już jako nastolatka wiedziała, że w przyszłości chciałaby zostać lekarzem. Śmiało można rzecz, że czuła prawdziwe powołanie. Zdawała sobie sprawę, że objęła sobie dość trudną ścieżkę kariery, ale po latach czuła ogromną satysfakcję. Uwielbiała pracować w szpitalu, chociaż w przychodni też nie było źle. Jej dni były teraz znacznie spokojniejsze, no i odpadły jej nocne dyżury, co całkiem jej odpowiadało. Dalej chciała realizować się zawodowo, ale w tej chwili chciała w stu procentach skupić się na założeniu rodziny. Zawsze o tym marzyła i żałowała, że tak długo zwlekała z tą decyzją. Chwilami bała się, że nawet zbyt długo, ponieważ od prawie roku bezskutecznie usiłowała zajść w ciążę.
— Lecimy na Balii, złapaliśmy loty w dobrej cenie i znaleźliśmy świetny hotel. Mam nadzieję, że będziemy zadowoleni — uśmiechnęła się, patrząc na swoją przyjaciółkę. Lily bardzo cieszyła się na ten wyjazd. Dawno nie była na prawdziwych wakacjach, a nie była pewna, kiedy znów taka sytuacja się powtórzy. Z racji tego, że aktywnie próbowała zajść w ciążę, miała świadomość, że niemal w każdej chwili jej życie może obrócić się o sto osiemdziesiąt stopni. Szczerze? Bardzo tego pragnęła, ponieważ czuła się zmęczona ciągłymi nieudanymi próbami.
— Koniecznie, może wybierzemy się na jakiś rodzinny wyjazd. Nie ukrywam, że też marzy mi się taka mała Winnie — przyznała, zerkając na dziewczynkę. Lily zawsze wiedziała, że chciałaby mieć dzieci, ale przed trzydziestką jej instynkt macierzyński nie był zbyt silny. Teraz sprawy miały się zupełnie inaczej.
Lily wiedziała, że zadane przez nią pytanie było z gatunku tych niewygodnych. Gdyby Giselle nie była jej taka bliska, pewnie ugryzłaby się w język.
— Wiem, że ten temat jest mocno śliski. Cieszę się, że pomimo tych wszystkich przejść udaje wam się funkcjonować jako rodzina. To ważne dla Winnie — przyznała z delikatnym uśmiechem. Lily cieszyła się, że udało im znaleźć się jakieś rozwiązanie, które przynajmniej na razie się sprawdzało. — Wiem, że ryzyko jest spore, ale może powinnaś zrobić coś więcej, niż tylko się zastanawiać? Wiem, że to trudne, ale może mogłoby być jeszcze lepiej? — zasugerowała, chociaż wiedziała, że istniały też inne scenariusze. Lily uważała jednak, że Giselle nie była Dilonowi zupełnie obojętna, wręcz przeciwnie.

Giselle Farber
pediatra — lorne bay medical centre
32 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ma przymusowy urlop od pracy w przychodni, ponieważ sama przywitała na świecie swoje dziecko. A chociaż tym stara się cieszyć, sytuacja z jego ojcem nadal wydaje się zbyt skomplikowana.
Giselle od pewnego czasu nie potrafiła niczego zaplanować. Odkąd rozwinęła skrzydła w zawodzie, cała reszta jej życia jakby stanęła w miejscu. Próbowała ruszyć naprzód, pakując się w przeróżne relacje, jednak każda z nich prędzej czy później kończyła się sporym zawodem. W którymś momencie przestała wierzyć, że zdoła doczekać szczęśliwego zakończenia, którego oczekiwali od niej bliscy - nie przypuszczała, że na jej palcu kiedykolwiek znajdzie się obrączka, ani też nie wierzyła, że jeszcze doczeka się dzieci. Ta druga kwestia uległa zmianie za sprawą przypadku, ale z pierwszą nic nie miało się zmienić. Tym jednak nie próbowała się przejmować, obecnie ukierunkowując wszystkie swoje myśli wyłącznie na Winnie. To właśnie ona była jej oczkiem w głowie i sprawiała, że jej własne pragnienia schodziły na dalszy plan. W obliczu potrzeb dziecka nie wydawały się przecież tak istotne.
- Nie wiem, czy chciałabyś psuć sobie wyjazd w ten sposób. Na razie nie wygląda na zło wcielone, ale kiedy jest głodna… - zaczęła, po czym z uśmiechem zerknęła na córkę. Czasami naprawdę potrafiła dać im popalić, jednak Giselle uważała, że nawet chroniczne zmęczenie nie przeszkadzało jej w obliczu posiadania takiego szkraba. Choć jeszcze niedawno była przerażona tą perspektywą, obecnie naprawdę czuła się szczęśliwa. - Zresztą, przekonasz się o tym, jak już sama zostaniesz mamą - no bo właśnie, Farber wierzyła, że i Lily w końcu się uda. Wiadomym jest, że los uwielbia płatać różnego rodzaju psikusy i kiedy komuś naprawdę zależy na posiadaniu dziecka, czasami trudno jest dopiąć swego. Wierzyła jednak, że Beardsley doczeka się swojego szczęśliwego zakończenia. - No nie wiem - odezwała się po zachęcie do działania. Jak widać, targały nią wątpliwości, których wcale nie da się tak łatwo zwalczyć. - Nie mogę myśleć teraz o sobie. Nie chciałabym niczego popsuć, skoro w ten sposób ona ma szansę być szczęśliwa - przyznała i skinęła głową w kierunku córki. Naprawdę uważała, że powinna teraz myśleć przede wszystkim o niej, a przy okazji wydawało jej się też, że nie wykonując żadnego kroku, chroniła swoje dziecko przed zawodem. Może w ten sposób usprawiedliwiała jednak przed sobą brak jakiegokolwiek działania, bo zwyczajnie się bała. Nie chciała się przecież rozczarować.

lekarz internista — Lorne Bay Medical Centre
36 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Internistka, która prawie dwa lata temu zamieniła szpital na miejscową przychodnie. Na co dzień dba o zdrowie mieszkańców Lorne Bay. Jej życie skomplikowało się przez chorobę mamy i problemy z niepłodnością, którą udało jej się zażegnać. Od dziesięciu lat żona Sawyer'a, szczęśliwa i spełniona mężatka.
Znalezienie odpowiedniego balansu było trudną sztuką i udawało się jedynie nielicznym. Lily długo szukała równowagi. Kariera była dla niej ważna. Chciała rozwijać się jako lekarz i odnosić liczne sukcesy, ale jej małżeństwo było dla niej równie ważne, a nawet ważniejsze. Sawyer był miłością jej życia, dlatego robiła wszystko, aby nie zaprzepaścić wszystkiego, co razem zbudowali. Miała to szczęście, że jej mąż także był lekarzem, dlatego doskonale rozumiał realia tej pracy. Czasem było im ciężko i jak każda para przechodzili przez trudne momenty, ale wspierali się zarówno na płaszczyźnie zawodowej, jak i prywatnej. Lily wiedziała, że była szczęściarą. Wiodła naprawdę dobre życie u boku mężczyzny, którego kocażego hała najbardziej na świecie. Zawsze podkreślała, że nie mogła trafić na lepszego męża. Choć sama wiodła dość standardowe życie, wychodziła z założenia, że szczęśliwe zakończenie dla każdego oznacza trochę coś innego.
Słysząc kolejne słowa swojej przyjaciółki, zaśmiała się i wyraźnie rozbawiona pokręciła głową.
— Chyba powinnam stanąć w obronie Winnie i powiedzieć, że to jakieś brednie i wcale Ci nie wierzę, ale wiem, że dzieci bywają nieprzewidywalne — przyznała, przypominając sobie wszystkie sytuacje, kiedy opiekowała się cudzymi dziećmi. Lily wprost przepadała za dziećmi, ale na własnej skórze przekonała się o tym, że nawet z pozoru najgrzeczniejsze dziecko potrafiło dać w kość.
— Mam nadzieję. Nigdy nie przypuszczałam, że po trzydziestce włączy mi się tak intensywny instynkt macierzyński. Wcześniej nie byłam jakąś przeciwniczką dzieci, ale miałam do nich raczej neutralny stosunek — przyznała zgodnie z prawdą. Kiedy była młodsza, miała w głowie inne rzeczy. Ciągle powtarzała sobie, że na dziecko przyjdzie jeszcze czas. Odkładała założenie rodzinny na później, co teraz trochę odbiło jej się czkawką.
— Chciałabym powiedzieć coś mądrego, ale jak mówiłam, temat jest trudny. Musisz pamiętać o Winnie i kierować się jej dobrem, ale nie możesz też zapominać o sobie. To niewygodne, ale pewne rzeczy zawsze wyjdą na światło dzienne — przyznała z ciężkim westchnieniem. Niestety w życiu tak już było, że prędzej czy później pewne rzeczy i tak wychodziły na jaw. W dodatku praktycznie zawsze działo się to w najmniej odpowiednim momencie.

Giselle Farber
ODPOWIEDZ