: 26 lis 2023, 21:44
Morgan kiedyś dużo rozkminiała na ten temat. Chciała być znana i bogata i chciała zmieniać świat i mieć jakąś władzę, żeby do tej zmiany dążyć. Z czasem jednak zrozumiała, że lepsze jest życie takiego kogoś niespecjalnie znaczącego. Przynajmniej mogłaś sobie to życie prowadzić tak jak chciałaś. Nikt cię nie obserwował, nie musiałaś się czuć zaszczuta, normalne życie ze zmartwieniami, które nie są jakoś specjalnie martwiące. A tacy bogaci i znani ludzie? Ciągle na celowniku, ciągle oczy całego świata skierowane na nich. Nic dziwnego, że tylu bogatych i znanych ludzi popełniało samobójstwa. Presja musiała być przeogromna.
-Nie ominęło cię tak wiele. – Odpowiedziała doskonale rozumiejąc co czuła Harper. Sama Morgan zawsze obawiała się tego, że za bardzo skupia się na nauce i ostatecznie życie przeleci jej przed oczami. Patrzyła z zazdrością na popularne dzieciaki, które tylko się bawiły i korzystały z życia. Nigdy nie martwili się o naukę. Z czasem jednak Morgan uznała, że jeżeli sama czegoś nie zmieni to będzie tego żałować. Zaczęła więc działać. –Wiesz… jak chcesz to możemy pójść w niedzielę do kościoła, a później mogę cię zaprosić na karmienie kaczek, a tak naprawdę to mogę cię pocałować. – Zaproponowała z delikatną nonszalancją i nawet wzruszyła ramionami. –Zadzwoń jak przemyślisz tą ofertę. – Dodała z uśmiechem i nawet wykonała telefon z palców, żeby pokazać, że absolutnie nie jest cool i jest chodzącą żenadą.
Słuchała uważnie opisu Nico i starała się dopasować opis do twarzy ze wspomnień licealnych. Nie było to tak dawno, więc nie miała z tym problemu. –Pamiętam, że był typ, któremu z koleżankami nadałyśmy pseudo Buldożer, bo był dosyć niski i szeroki i często chodził wkurwiony. Do tego stopnia, że ludzie na korytarzu się rozchodzili, żeby go puścić. – Tak, mówiła o Nico. Kojarzyła go, ale raczej nigdy z nim nie rozmawiała. –Cholera. To nie jest dobra zapowiedź. – Westchnęła ciężko. Miała problemy z ludźmi, którzy mieli opinię kogoś kto zdradza. To nigdy nie wróży niczego dobrego no i ciężko takiej osobie zaufać. Skoro raz zdradził to jest szansa, że zrobi to ponownie. Czasami nawet miłość nie wystarczy. –Wiesz… nie jestem osobą, która wierzy w to, że ktoś się zmieni w imię miłości. Ale jeżeli go lubisz i on ewidentnie lubi ciebie, bo raz, że cię całował, a dwa, że… Harper, nie da się ciebie nie lubić, to czemu nie spróbować? – Ponownie wzruszyła ramionami. Może jednak w drinku były narkotyki i nabawiła się jakiejś dziwnej reakcji. –Ryzykujesz tym, że złamie ci serce, ale o to chyba chodzi w miłości, nie? Że oddajesz drugiej osobie tą totalną wiarę w to, że jednak tego serca ci nie złamie. – Uśmiechnęła się i położyła dłonie na policzkach przyjaciółki. Pomyślała o Leo i o tym jak on złamał jej serce. Trochę nieumyślnie, bo jednak zmarł. Ale mimo wszystko do dzisiaj Morgan nie wyleczyła się ze złamanego serca. Wiedziała jednak, że Leo był miłością jej życia i warto było dać sobie złamać serce, żeby przeżyć wspólnie ten krótki odcinek czasu. Gdyby mogła to oddałaby wszystko, żeby móc go przytulić chociażby na ułamek sekundy. –Złamane serce to najgorsza na świecie rzeczy, ale jednocześnie to coś co może być naprawdę zajebistym i pięknym przeżyciem. A jest też 50% szans, że nigdy do tego nie dojdzie. – Może Nico był miłością życia Harper. Może Harper go nie zmieni, ale to Nico będzie chciał się zmienić dla niej. Może opinia zdradzacza, którą miał rzeczywiście była fałszywą opinią. Może zdradzał, bo nieświadomie szukał kogoś takiego jak Callaway.
Spojrzała na Harper szczerze przerażona. Aż obejrzała się za siebie, bo może rzeczywiście była naćpana i nie ogarnęła, że była z nimi jeszcze jakaś trzecia osoba. –Ja? Cool? – Nigdy w życiu tak o sobie nie pomyślała. Dobra, raz. Jak jej koleżanka ukradła ojcu piwo i wypiły je na pół i Morgan się upiła i wierzyła, że jest cool. Nie była. Wymiotowała później dwie godziny i nie było w niej niczego cool. –Jestem całkowitym przeciwieństwem bycia cool. – Jakby była cool to pewnie sama myśl o byciu cool nie sprawiałaby, że czuła się niezręcznie. Kiedyś chciała być cool, ale ostatecznie zrozumiała, że bycie anonimową wyszło jej na dobre. Dopóki jej stary nie okazał się być kryminalistą i skończyła się jej anonimowość.
-A co jeżeli ona nie ćpa, ale po prostu handluje? – Zaproponowała, bo jednak trochę chciała wybronić Jayę. Przecież zauważyłaby jakby ktoś kogo zna całe życie nagle ćpał. Co prawda ostatnio miały przerwę i za bardzo ze sobą nie rozmawiały, ale jednak spotkały się i Morgan na bank zobaczyłaby drastyczną zmianę. No chyba, że Jaya po prostu dobrze się z tym kryła. –Nie traktuj tego jako włamania… udawaj, że… poszłaś odkurzyć jej pokój czy coś. – Zaproponowała. Nie wiedziała jakie tam umowy mają mieszkając ze sobą, ale Harper mogłaby udawać, że sprzątała akurat cały dom i uznała, że odkurzy też w pokoju Jayi. Idealna okazja do tego, żeby się rozejrzeć za potencjalnymi narkotykami.
-Może zabrzmi to okropnie, ale nie miałabym z tym problemu. Głównie dlatego, że po prostu robiłabym to dla niej. – Nie chciałaby, żeby ktoś kogo uważała za przyjaciółkę miał coś wspólnego z narkotykami. Mogła przeżyć popalanie trawki, ale biały proszek? To nie wróżyło niczego dobrego. –Okej, Vanessa. – Pokiwała głową i wyzerowała swojego drinka. –Wszyscy znani ludzie ćpają. – Zaproponowała. Nie znała Vanessy, ale skoro była youtuberką to musiała być znana, a to oznaczało, że ćpała. Proste. –Ktoś kto dobrowolnie pracuje z dziećmi też może ćpać. Może bycie nianią to przykrywka? – Nie chciała nikogo oskarżać, ale najbardziej chciała odsunąć podejrzenia od Jayi. Może nie tyle odsunąć podejrzenia, ale po prostu chciała wierzyć, że jej przyjaciółka jest niewinna. –A co jeżeli przechowują te narkotyki dla kogoś innego? – Może rzeczywiście dziewczyny były niewinne. Człowiek z miłości robi durne rzeczy. Może one kogoś kryły? –Potrzebujemy jeszcze alkoholu. – Oznajmiła i obróciła się do barmana, który na szczęście był obok. –JESZCZE RAZ TO SAMO, ALE BEZ SZOTÓW, BO ZROBIŁO SIĘ NAPRAWDĘ POWAŻNIE. SPRAWY WAGI PAŃSTWOWEJ! – Oznajmiła zdecydowanie za głośno, ale chciała pokazać barmanowi, że są ważnymi osobistościami, chociaż barman znał prawdę.
-Nie ominęło cię tak wiele. – Odpowiedziała doskonale rozumiejąc co czuła Harper. Sama Morgan zawsze obawiała się tego, że za bardzo skupia się na nauce i ostatecznie życie przeleci jej przed oczami. Patrzyła z zazdrością na popularne dzieciaki, które tylko się bawiły i korzystały z życia. Nigdy nie martwili się o naukę. Z czasem jednak Morgan uznała, że jeżeli sama czegoś nie zmieni to będzie tego żałować. Zaczęła więc działać. –Wiesz… jak chcesz to możemy pójść w niedzielę do kościoła, a później mogę cię zaprosić na karmienie kaczek, a tak naprawdę to mogę cię pocałować. – Zaproponowała z delikatną nonszalancją i nawet wzruszyła ramionami. –Zadzwoń jak przemyślisz tą ofertę. – Dodała z uśmiechem i nawet wykonała telefon z palców, żeby pokazać, że absolutnie nie jest cool i jest chodzącą żenadą.
Słuchała uważnie opisu Nico i starała się dopasować opis do twarzy ze wspomnień licealnych. Nie było to tak dawno, więc nie miała z tym problemu. –Pamiętam, że był typ, któremu z koleżankami nadałyśmy pseudo Buldożer, bo był dosyć niski i szeroki i często chodził wkurwiony. Do tego stopnia, że ludzie na korytarzu się rozchodzili, żeby go puścić. – Tak, mówiła o Nico. Kojarzyła go, ale raczej nigdy z nim nie rozmawiała. –Cholera. To nie jest dobra zapowiedź. – Westchnęła ciężko. Miała problemy z ludźmi, którzy mieli opinię kogoś kto zdradza. To nigdy nie wróży niczego dobrego no i ciężko takiej osobie zaufać. Skoro raz zdradził to jest szansa, że zrobi to ponownie. Czasami nawet miłość nie wystarczy. –Wiesz… nie jestem osobą, która wierzy w to, że ktoś się zmieni w imię miłości. Ale jeżeli go lubisz i on ewidentnie lubi ciebie, bo raz, że cię całował, a dwa, że… Harper, nie da się ciebie nie lubić, to czemu nie spróbować? – Ponownie wzruszyła ramionami. Może jednak w drinku były narkotyki i nabawiła się jakiejś dziwnej reakcji. –Ryzykujesz tym, że złamie ci serce, ale o to chyba chodzi w miłości, nie? Że oddajesz drugiej osobie tą totalną wiarę w to, że jednak tego serca ci nie złamie. – Uśmiechnęła się i położyła dłonie na policzkach przyjaciółki. Pomyślała o Leo i o tym jak on złamał jej serce. Trochę nieumyślnie, bo jednak zmarł. Ale mimo wszystko do dzisiaj Morgan nie wyleczyła się ze złamanego serca. Wiedziała jednak, że Leo był miłością jej życia i warto było dać sobie złamać serce, żeby przeżyć wspólnie ten krótki odcinek czasu. Gdyby mogła to oddałaby wszystko, żeby móc go przytulić chociażby na ułamek sekundy. –Złamane serce to najgorsza na świecie rzeczy, ale jednocześnie to coś co może być naprawdę zajebistym i pięknym przeżyciem. A jest też 50% szans, że nigdy do tego nie dojdzie. – Może Nico był miłością życia Harper. Może Harper go nie zmieni, ale to Nico będzie chciał się zmienić dla niej. Może opinia zdradzacza, którą miał rzeczywiście była fałszywą opinią. Może zdradzał, bo nieświadomie szukał kogoś takiego jak Callaway.
Spojrzała na Harper szczerze przerażona. Aż obejrzała się za siebie, bo może rzeczywiście była naćpana i nie ogarnęła, że była z nimi jeszcze jakaś trzecia osoba. –Ja? Cool? – Nigdy w życiu tak o sobie nie pomyślała. Dobra, raz. Jak jej koleżanka ukradła ojcu piwo i wypiły je na pół i Morgan się upiła i wierzyła, że jest cool. Nie była. Wymiotowała później dwie godziny i nie było w niej niczego cool. –Jestem całkowitym przeciwieństwem bycia cool. – Jakby była cool to pewnie sama myśl o byciu cool nie sprawiałaby, że czuła się niezręcznie. Kiedyś chciała być cool, ale ostatecznie zrozumiała, że bycie anonimową wyszło jej na dobre. Dopóki jej stary nie okazał się być kryminalistą i skończyła się jej anonimowość.
-A co jeżeli ona nie ćpa, ale po prostu handluje? – Zaproponowała, bo jednak trochę chciała wybronić Jayę. Przecież zauważyłaby jakby ktoś kogo zna całe życie nagle ćpał. Co prawda ostatnio miały przerwę i za bardzo ze sobą nie rozmawiały, ale jednak spotkały się i Morgan na bank zobaczyłaby drastyczną zmianę. No chyba, że Jaya po prostu dobrze się z tym kryła. –Nie traktuj tego jako włamania… udawaj, że… poszłaś odkurzyć jej pokój czy coś. – Zaproponowała. Nie wiedziała jakie tam umowy mają mieszkając ze sobą, ale Harper mogłaby udawać, że sprzątała akurat cały dom i uznała, że odkurzy też w pokoju Jayi. Idealna okazja do tego, żeby się rozejrzeć za potencjalnymi narkotykami.
-Może zabrzmi to okropnie, ale nie miałabym z tym problemu. Głównie dlatego, że po prostu robiłabym to dla niej. – Nie chciałaby, żeby ktoś kogo uważała za przyjaciółkę miał coś wspólnego z narkotykami. Mogła przeżyć popalanie trawki, ale biały proszek? To nie wróżyło niczego dobrego. –Okej, Vanessa. – Pokiwała głową i wyzerowała swojego drinka. –Wszyscy znani ludzie ćpają. – Zaproponowała. Nie znała Vanessy, ale skoro była youtuberką to musiała być znana, a to oznaczało, że ćpała. Proste. –Ktoś kto dobrowolnie pracuje z dziećmi też może ćpać. Może bycie nianią to przykrywka? – Nie chciała nikogo oskarżać, ale najbardziej chciała odsunąć podejrzenia od Jayi. Może nie tyle odsunąć podejrzenia, ale po prostu chciała wierzyć, że jej przyjaciółka jest niewinna. –A co jeżeli przechowują te narkotyki dla kogoś innego? – Może rzeczywiście dziewczyny były niewinne. Człowiek z miłości robi durne rzeczy. Może one kogoś kryły? –Potrzebujemy jeszcze alkoholu. – Oznajmiła i obróciła się do barmana, który na szczęście był obok. –JESZCZE RAZ TO SAMO, ALE BEZ SZOTÓW, BO ZROBIŁO SIĘ NAPRAWDĘ POWAŻNIE. SPRAWY WAGI PAŃSTWOWEJ! – Oznajmiła zdecydowanie za głośno, ale chciała pokazać barmanowi, że są ważnymi osobistościami, chociaż barman znał prawdę.