: 05 lis 2023, 20:20
Dla nikogo, kto z nim pracował lub miał kontakt na płaszczyźnie prywatnej (bądź rodzinnej) nie było raczej tajemnicą, że Marcy był absolutnie nieogarnięty, jeśli chodziło o relacje międzyludzkie. Był gównianym wsparciem dla innych, bo bał się, że pochłonie go to za mocno, gdy jednocześnie pozwalał, żeby jego problemy zjadały go od środka i nie chciał się dzielić nimi z innymi, bo wydawało mu się to egoistyczne i samolubne i nadal nie potrafił pozbyć się poczucia, że tak naprawdę przecież nie miał na co aż tak narzekać, więc po co się żalić. Łatwiej więc było odpychać ludzi, żeby przypadkiem nie dowiedzieli się za dużo, nie zaczęli drążyć i grzebać, żeby wyciągnąć to wszystko na zewnątrz. Bo wtedy byłoby to czymś, z czym trzeba się zmierzyć. A w tym był jeszcze gorszy niż w relacjach międzyludzkich. I znał się jeszcze mniej niż na medycynie estetycznej, z której wcale nie musiał korzystać, aby zachować kamienny wyraz twarzy w każdej sytuacji, tego akurat nauczyła go praca w kuchni, gdzie od szefa oczekuje się opanowania każdego dramatu, a nie wprowadzania chaosu i paniki. Chyba, że akurat nagrywa się reality show, to już inna sprawa.
Wzruszył nieznacznie ramionami na jej słowa, a potem zajął się swoimi sprawami, gdy Lenny wyszła zająć się swoimi. Każdy miał co robić, więc nie było czasu, aby jakoś specjalnie się tutaj nad kimkolwiek rozczulać. Był właśnie zajęty robieniem jednego z deserów, gdy podeszła do niego kelnerka, prosząc aby podszedł. NIe zirytował się nawet, przynajmniej jeszcze nie teraz. Jego brwi powędrowały nieznacznie w górę, gdy usłyszał tę jakże wspaniałą nowinę, a usta wykrzywił grymas, który być może można było uznać za cień nieco ironicznego uśmiechu.
— Wspaniale — stwierdził i przez jakieś 10 sekund się nie odzywał. — W takim razie zrobimy dla niej taco — powiedział po chwili. — Z kurczakiem — dodał, chociaż to przeszło mu z trudem przez gardło, bo nie po to miał dopracowane menu z lokalnych i sezonowych produktów, aby ktoś chciał najnudniejszego rodzaju mięsa na świecie, które odpowiednio przyrządzić potrafił w wieku sześciu lat na kilka różnych sposobów. Czy aktualnie się w nim gotowało? Oczywiście, że tak. Potrzebował papierosa, a najchętniej może by czymś rzucił, bo stres, który w sobie dusił od dwóch dni, zachowując ten pieprzony spokój w tym momencie osiągnął bardzo wysoki poziom i najzwyczajniej w świecie potrzebował ujścia. Powstrzymał się jednak przed tym jednak, wydając instrukcje jednemu z kucharzy, co ma mu przynieść. — Coś jeszcze, o czym powinniśmy wiedzieć? — zapytał, odwracając się do Lenny. Jego głos coraz mocniej zdradzał, że wcale nie jest zadowolony. Ogólnie z sytuacji, ale nie ma co ukrywać, że trudno było poznać jego motywację, więc dziewczyna równie dobrze mogła odebrać to personalnie, a on się tym ani trochę nie przejął. — Jeśli nie, to możesz wracać i poinformować blondi — jak to ją określiła — Że przygotujemy dla niej taco z kurczakiem, ale w innej odsłonie — dodał oschle. Na pewno nie poda jej jednak tego samego, co kiedyś, skoro było to w gotowych taco shells z hurtowni. — Powodzenia — uśmiechnął się do niej podobnie, jak ona do niego, gdy przekazywała mu te radosne wieści, a potem się odwrócił, aby wrócić do swojej roboty. Ach nie, tak naprawdę to do robienia taco.
elena castellano
Wzruszył nieznacznie ramionami na jej słowa, a potem zajął się swoimi sprawami, gdy Lenny wyszła zająć się swoimi. Każdy miał co robić, więc nie było czasu, aby jakoś specjalnie się tutaj nad kimkolwiek rozczulać. Był właśnie zajęty robieniem jednego z deserów, gdy podeszła do niego kelnerka, prosząc aby podszedł. NIe zirytował się nawet, przynajmniej jeszcze nie teraz. Jego brwi powędrowały nieznacznie w górę, gdy usłyszał tę jakże wspaniałą nowinę, a usta wykrzywił grymas, który być może można było uznać za cień nieco ironicznego uśmiechu.
— Wspaniale — stwierdził i przez jakieś 10 sekund się nie odzywał. — W takim razie zrobimy dla niej taco — powiedział po chwili. — Z kurczakiem — dodał, chociaż to przeszło mu z trudem przez gardło, bo nie po to miał dopracowane menu z lokalnych i sezonowych produktów, aby ktoś chciał najnudniejszego rodzaju mięsa na świecie, które odpowiednio przyrządzić potrafił w wieku sześciu lat na kilka różnych sposobów. Czy aktualnie się w nim gotowało? Oczywiście, że tak. Potrzebował papierosa, a najchętniej może by czymś rzucił, bo stres, który w sobie dusił od dwóch dni, zachowując ten pieprzony spokój w tym momencie osiągnął bardzo wysoki poziom i najzwyczajniej w świecie potrzebował ujścia. Powstrzymał się jednak przed tym jednak, wydając instrukcje jednemu z kucharzy, co ma mu przynieść. — Coś jeszcze, o czym powinniśmy wiedzieć? — zapytał, odwracając się do Lenny. Jego głos coraz mocniej zdradzał, że wcale nie jest zadowolony. Ogólnie z sytuacji, ale nie ma co ukrywać, że trudno było poznać jego motywację, więc dziewczyna równie dobrze mogła odebrać to personalnie, a on się tym ani trochę nie przejął. — Jeśli nie, to możesz wracać i poinformować blondi — jak to ją określiła — Że przygotujemy dla niej taco z kurczakiem, ale w innej odsłonie — dodał oschle. Na pewno nie poda jej jednak tego samego, co kiedyś, skoro było to w gotowych taco shells z hurtowni. — Powodzenia — uśmiechnął się do niej podobnie, jak ona do niego, gdy przekazywała mu te radosne wieści, a potem się odwrócił, aby wrócić do swojej roboty. Ach nie, tak naprawdę to do robienia taco.
elena castellano