lorne bay

Brunet od samego rana musiał przerabiać kawałki jednego z artystów, które nagrywali kilka dni temu. Podczas każdego kolejnego odsłuchu czegoś tam brakowało. Nie mógł się skupić i pomyśleć jak to przerobić, więc odpuścił to na chwilę i zamówił sobie obiad. Była już taka godzina, że powoli głód przejmował nad nim kontrolę. Dzisiejszy dzień jest zwariowany, ponieważ zanosiło się na to, że wcześniej niż środek nocy Neptune swojego studia nie opuści. Tym bardziej, że jest jeszcze ta cholerna sesja.
Jeden z magazynów muzycznych wymyślił sobie, że Shephard Records ma złą reklamę jeśli chodzi o szatę graficzną. Zdjęcia studia, zdjęcia producenta itd. To oczywiście pierdoły, ale za reklamę też dostawał kasę, dlatego musiał to zmienić, chociaż bardzo nie chciał. Na szczęście brunet znał kogoś, kto jest doskonałym fotografem i kilkukrotnie wyciągała go z opresji - Melis. Neptune napisał do niej kilka dni temu i dziewczyna nie rozczarowała. Zgodziła się, a termin sesji przypadał na dziś.
Spephard przygotował sobie kilka outfitów na to wydarzenie i z pewnością Pani fotograf będzie musiała mu poniekąd pomóc. On jest tragiczny w tego typu sprawach. Za każdym razem potrzebował pomocy.
Po raz kolejny usiadł do edycji utworu, gdy nagle w pomieszczeniu pojawiła się Melis. Od razu wstał, uśmiechnął się i zapoczątkował — Czemu za każdym razem musisz ratować mi dupsko? — było to chyba bardziej pytanie retoryczne, ale to pierwsze co przyszło mu do głowy. Brunetka już wiele razy musiała mu pomagać w sytuacjach, gdzie wymagany był fotograf i za każdym razem świetnie wykonywała swoją pracę. Dlatego też dziś był taki spokojny, bo wiedział, że i tym razem świetnie sobie ona poradzi.
— Mam nadzieje, że będziesz głodna, bo ja jestem jak cholera, ale nic nie zamawiałem jeszcze — zaznaczył, bo czuł jak w jego żołądku zaczyna odbywać się smutny taniec. No ale jeśli nie będzie głodna to powinien mieć w swojej mini lodówce coś, co mógłby zjeść sobie na szybko.