żałobniczka / instruktorka boksu — The Last Goodbye / LB Gym
24 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
you are too nostalgic, you want memory to secure you, console you
Ucieszyła ją wiadomość, że jej bezimienny pies jest dobrze wychowany. Pewnie ulica go tak wychowała, bo naprawdę wątpiła w to, żeby ktoś bestialsko porzucił takiego grzecznego i miłego pieska. Chociaż nie. Przecież ludzie robili gorsze rzeczy. Na bank ktoś porzuciłby takiego przystojniaka.
-To cieszę się, że udało mi się przygarnąć ogarniętego psa. Czaisz jakbym poza sobą przyniosła ci tu też jakiegoś zawszonego szajbusa? – Aż ją otrzepało. Najgorsze w takim scenariuszu byłoby to, że Morgan nie miałaby serca, żeby odstawić psa tam gdzie go znalazła. Zwłaszcza umytego. Jeszcze ktoś by zobaczył taką scenę i uznaliby, że znudził jej się pies, który nie jest już słodkim szczeniakiem. Morgan zostałaby z takim szajbusem i po prostu żyłaby z konsekwencjami jakie niosło ze sobą branie nieznanego psa do domu.
-O. Okej. Wow. Nigdy nie myłam psa. – Sama propozycja nieco ją zaskoczyła. No, ale Cece sama wspomniała, że znajdzie coś dla niej tutaj do roboty. Morgan nie miała zamiaru protestować chwilę po tym jak skorzystała z ciepłej kąpieli. A jeszcze po wszystkim musiała przecież umyć wannę, żeby nie zostawić po sobie brudu i zapchanego odpływu. Nie była taką dziewczyną. Była jeszcze gorszą, ale to o tym Cece się przekona później. Na razie Morgan będzie wzorowa. Chociaż już była zmęczona. Jedzenie i kąpiel nieco ją przymuliły. Była właśnie TAKĄ dziewczyną. Taką, która ciągle by drzemała.
Rzeczywiście Morgan nie złapała tej butelki z szamponem. Ta odbiła jej się od cycków i spadła na ziemię. Dopiero jak spadała na ziemię to Morgan uniosła rękę, żeby ją złapać. Refleks godny prawdziwego sportowca, którym przecież była.
-Dzięki bogu. Nie chciałabym, żeby moja kariera sportowca była przekreślona. – Oczywiście już była, bo była przecież za stara, żeby w ogóle zarabiać jako sportowiec. Podwinęła rękawy ciucha, który miała na sobie i podeszła do psa, żeby się nim zająć. Pierdoliła do niego słodkie słówka jak jakaś katarynka i delikatnie go przy tym myła. Skoro Claudia zajęła się szorowaniem, to pies zasłużył teraz na masaż. –A co u ciebie? Bo w sumie wpadłam i gadałam o sobie i nawet nie zapytałam. – Teraz to już poczuła się jak cham.
sprzedawczyni — gia's candlewick
25 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
I care not.
Zaśmiała się. - Ja pierdole, miałabym dwóch wariatów na głowie. P A R A N O JA - Odpowiedziała wywracając oczami i pokręciła lekko głową. Jakby pies był walnięty, to by to zrozumiała, bo to jednak zwierzak, ale Morgan? Przez lata wydawała się byc RACZEJ normalna, dlatego wcale nie uważała, że jest jakaś dziwna i upośledzona. Po prostu miała trochę smutnych przeżyć ostatnio. Trzeba będzie do tej rozmowy wrócić jak Cece się dowie z kim jej przyjaciółka się zadaje, wtedy może zmienić zdanie na temat jej stanu psychicznego.
- To jest mi niezwykle miło, że będziesz mieć ze mną i z nim swój pierwszy raz - taki dziwny, raczej niespotykany trójkąt. Jednak nie ma co oceniać. Ważne, żeby pies był czysty i dało się go normalnie trzymać w domu. - To nic skomplikowanego, tylko nie zalej mu wodą uszów, je trzeba będzie wyczyścić wacikiem albo chusteczką - nikt nie lubił jak się mu zalewało uszy! Tak poza tym to nie było jakoś mocno straszne. - Weź sobie trochę szamponu na dłonie i wmasuj w niego, one się mocno pienią - poinstruowała ją patrząc na jej poczynania. Później znalazła sobie jakiś stary stołek, na którym sobie przysiadła. Stara już była, musiała oszczędzać nogi.
- U mnie w sumie nic ciekawego - wzruszyła ramionami. Nie chciała jej mówić o tym strasznym wypadku, w jaki była zaangażowana ze swoim, już byłym chłopakiem. - Zerwałam z Robertem jakiś czas temu i wróciłam tutaj. Całe szczęście znajomy rodziców miał do sprzedania tą farmę i to w sumie za grosze więc rodzice trochę mi pomogli i o... mam swoje cztery kąty. - Była zadowolona z tego jak udało jej się odremontować tą farmę i to w sumie wcale nie kosztowało jakoś wybitnie dużo, bo Cece była fanka zero-waste wiec wiele rzeczy kupowała na starociach i sama odnawiała. Miała do tego smykałkę. - Mam w planach teraz ogarnąć kurnik, a za jakiś czas chcę wyremontować oborę i stajnie. Na razie jest tam trochę prowizorycznie, a chciałabym kupić owce, a później przygarnąć schorowane konie - widziała taki program o starych i chorych koniach, które miały iść na ubój, bo do "niczego" się nie nadawały, chciałaby zrobić miejsce, w którym takie koniki sobie mogą spokojnie żyć. Może jej się uda. - Niedawno zaczęłam też pracę w sklepie u pani Blackwell i próbuje się nauczyć rękodzieła, ale na razie wychodzą mi tylko świeczki i bransoletki - skrzywiła się, bo mogłaby już mieć jakieś większe umiejętności!

morgan adler
sex on the beach
catlady#7921
joshua - luna - zoey - bruna - eric - caitriona - benedict - owen - mira - olgierd - hannah - mei
żałobniczka / instruktorka boksu — The Last Goodbye / LB Gym
24 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
you are too nostalgic, you want memory to secure you, console you
Odwzajemniła śmiech, ale po cichu zastanawiała się czy jest jednym z wariatów. Raczej była spokojna i normalna. A przynajmniej tak lubiła o sobie myśleć. Ale miałoby to sens jakby jednak nie była normalna. Z takimi rodzicami i takimi przeżyciami? Nikt nie uszedłby z tego będąc normalnym. No, ale w sumie była normalna, ale kto wie, może jak żyła pod gołym niebem, to gdzieś ją owiało i coś jej się zasiało w mózgu i była jaka była.
-Wiesz… nie chciałam nigdy nic mówić, ale zawsze wiedziałam, że w końcu do czegoś między nami dojdzie. – Wskazała palcem na siebie i na Claudię. Oczywiście psa nigdy w tym scenariuszu nie było, bo Morgan nigdy nie zakładała, że psa będzie miała. Nawet nie robiła sobie takich planów na przyszłość. –Okej, okej. Tak zrobię. – Nabrała tego szamponu na ręce, rozmasowała go w dłonie, które później przeniosła na psa. Pies rzeczywiście był grzeczny. Siedział posłusznie i tylko z wywalonym jęzorem dyszał. Pewnie też czuł się niekomfortowo będąc takim brudasem. Chociaż psy raczej lubiły być brudne. Nie wiedziała. Nie znała się na zwierzętach.
-Cooo? Ale przecież ty i Robert… – Zacięła się, bo nie wiedziała co powiedzieć o Robercie. Ogólnie to miała wiele do powiedzenia. Ale nic dobrego. –Dobra. Nie będę kłamać. Nigdy go nie lubiłam, więc jestem pewna, że na lepsze ci wyszło. – Typowy Robert. Nie był co prawda Tomem, ale był Robertem. Okropne. –Ta farma jest cała twoja?!?!?! Łoooo! – Myślała, że Cece sobie wynajmuje, albo to jakieś podwórko farmy jej starego, a tu proszę. Miała całą farmę dla siebie. Zajebiście.
-Będę mogła ci w tym pomóc. – Zaproponowała. –Może i nie myłam nigdy psa, ale często udzielam się w schroniskach dla zwierząt, więc co nieco wiem co robić. – Wiadomo, że w takiej Australii to te schroniska były inne i pewnie tam były schorowane pająki i węże. –Myślę, że powinnaś też sobie postawić tarczę do strzelania. To zawsze dobry pomysł. – Zaproponowała niewinnie. Cece tego nie potrzebowała, ale Morgan chętnie wróciłaby do strzelania z łuku. A no niestety nie było jej stać na powrót na treningi. To były zajęcia dla bogatych dzieci, a nie biedaczek.
-Pani Blackwell? – Próbowała sobie przypomnieć nazwisko i skojarzyć, ale nic jej to nie mówiło. Słyszała o jakimś Loganie, ale nie wiedziała czy to ten sam, a wiedziała też, że nie można wywoływać wilka z lasu. –Pochwalisz się później? – Chciała zobaczyć jaką zdolniachą jest Claudia.
sprzedawczyni — gia's candlewick
25 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
I care not.
Wybuchła śmiechem i spojrzała na Morgan mrużąc lekko oczy. – Trzeba było mówić wczesniej – rzuciła wciąż lekko rozbawiona, a później nieco spoważniała i posłała przyjaciółce taki trochę niewinny uśmiech. – Ale jeszcze nie wszystko stracone – dodała i puściła do niej oczko. Oczywiście w ramach żartów, bo Cece wiedziała co się dzieje jak kobiety nie panują nad swobą w takich kwestiach. Wtedy nagle są nieszczęśliwe i rozpadają się przyjaźnie. Tak, mówię tu o Tobie Gaia i o tym jak ta wredna Zimmerman potraktowała biedną Jaide Essence-Hall.
- Nie Ty jedna – pokręciła głową – najwyraźniej calkiem sporo osob go nie lubiło, a ja byłam w niego glupio zapatrzona, aż mi siebie żal. Naprawdę. Mogłam wczesniej go wywalić ze swojego życia i pewnie by mi było lepiej. – Ale niestety Robert okręcił ją sobie dookoła palca. Całe szczęście, że w końcu się wyrwała od tego toksycznego związku. Być może teraz była sama, ale przynajmniej szczęśliwa. Miała swoją farmę, rodziców, zwierzaki i przyjaciół. Nie potrzebowała więcej. – Taaak, ciesze się, że ją mam. To naprawdę była dobra okazja, ale nic bym z tego nie miała gdyby nie rodzice. - Była im za to naprawdę mocno wdzięczna.
- To super! Przydzadzą mi się dodatkowe ręce do pracy, szczególnie takie darmowe – uśmiechnęła się, bo teraz wierzyła, że we dwie poradza sobie o wiele szybciej i będzie w stanie kupić kury do kurnika już niedługo. Bog jeden wie jak bardzo Cece chciała mieć kury i jeść sobie świeże jajka. Mięsa nie jadła i w teorii próbowała być weganką, ale taka dobra jajecznica? No kto, by odmówił!?
- To taka miła pani, ma sklep w Tingeree – nie wiedziała jak to jej bardziej wytłumaczyć. – Jej syn był zamieszany w jakąś aferę z hajsem na Kajmanach – może to będzie lepiej kojarzyć. – Ale całe szczęście tylko jeden, drugiego już poznałam i jest całkiem okej – wzruszyła ramionami, bo zdecydowanie ta praca jej się podbała i mogła dać upust swojej kreatywności. – Jasne, świeczki mam w domu to zaraz Ci pokażę jak wrócimy – no i rzeczywiście jak już psa wykąpały i wysuszyły to wrociły na chatę i Cece pokazała jej różne świeczki, które zrobiła. Później rozmawiały przez prawie cały dzień i cąłą noc, tak jakby ostatnie 1,5 roku nie istniało.

2xzt

morgan adler
sex on the beach
catlady#7921
joshua - luna - zoey - bruna - eric - caitriona - benedict - owen - mira - olgierd - hannah - mei
ODPOWIEDZ