: 19 paź 2023, 16:29
O, chyba nawet już wiem, w którym momencie zasnęłaś! Good job, Sherlock heh. Harper nie skomentowała jego słów o koszmarach. Sama zaczynała się zastanawiać, czy sama przypadkiem nie trafiła do jakiegoś horroru. I oczywiście jak to w tego typu filmach bywa, blondynka prędzej czy później musi umrzeć, bo idzie tam, gdzie każdy z widzów jej odradza, bo wiadomo że nie czeka tam na nią morderca z wypiekami. No i Harper dokładnie to zrobiła, wepchnęła się tam, ignorując te wszystkie „No gdzie idziesz idiotko!”.
– Jeszcze raz wspomnisz o sobie uprawiającym seks, to się wyrzygam -skwitowała krótko i nawet zrobiła teatralnie odruch wymiotny. Nie miała ochoty o tym słuchać, bo wtedy czuła się jak jedna z wielu dziewczyn, które całował i obracał. Jej akurat nie obrócił, chyba że wtedy na urodzinach, na plecy… No, wiadomo o jakie obracanie chodzi! W każdym razie źle się z tym poczuła, bo zinterpretowała słowa Nico tak, jakby umyślnie chciał jej w ten sposób pojechać.
A potem go słuchała. W pewnym momencie nawet rozchyliła lekko usta, żeby coś wtrącić… ale dała mu dokończyć. Zmarszczyła brwi słuchając tego wszystkiego pod swoim adresem i wtedy uświadomiła sobie, jak bardzo bezsensowne było jej przyjście tutaj. Absolutnie wszystko, co robiła, wydawało jej się w tym momencie bezcelowe. No bo… w zasadzie czego oczekiwała? Tego, że się zaprzyjaźnią? Oklasków? Że faktycznie zbawi świat? No nie. Chyba za bardzo uwierzyła, że jej działania faktycznie mogą przyczynić się do tego że życie nagle zacznie być sprawiedliwe. No ni chuja, pora zejść na ziemię. I pora dać sobie spokój z tą swoją samozwańczą… misją ratunkową? Nawet sama nie wiedziała, jak to nazwać.
– O...okej. W takim razie sobie pójdę. Na razie – odparła po dłuższej chwili, nie mając teraz siły na odbijane piłeczki po piłeczce… Była małą wścibską pchłą, ale nawet i ona miała swoje granice. I do takiej granicy właśnie dotarła. Straciła już nawet apetyt, więc tylko zerknęła z tęsknotą na rogala, po czym odwróciła się i wyszła z zaplecza.
– Jeszcze raz wspomnisz o sobie uprawiającym seks, to się wyrzygam -skwitowała krótko i nawet zrobiła teatralnie odruch wymiotny. Nie miała ochoty o tym słuchać, bo wtedy czuła się jak jedna z wielu dziewczyn, które całował i obracał. Jej akurat nie obrócił, chyba że wtedy na urodzinach, na plecy… No, wiadomo o jakie obracanie chodzi! W każdym razie źle się z tym poczuła, bo zinterpretowała słowa Nico tak, jakby umyślnie chciał jej w ten sposób pojechać.
A potem go słuchała. W pewnym momencie nawet rozchyliła lekko usta, żeby coś wtrącić… ale dała mu dokończyć. Zmarszczyła brwi słuchając tego wszystkiego pod swoim adresem i wtedy uświadomiła sobie, jak bardzo bezsensowne było jej przyjście tutaj. Absolutnie wszystko, co robiła, wydawało jej się w tym momencie bezcelowe. No bo… w zasadzie czego oczekiwała? Tego, że się zaprzyjaźnią? Oklasków? Że faktycznie zbawi świat? No nie. Chyba za bardzo uwierzyła, że jej działania faktycznie mogą przyczynić się do tego że życie nagle zacznie być sprawiedliwe. No ni chuja, pora zejść na ziemię. I pora dać sobie spokój z tą swoją samozwańczą… misją ratunkową? Nawet sama nie wiedziała, jak to nazwać.
– O...okej. W takim razie sobie pójdę. Na razie – odparła po dłuższej chwili, nie mając teraz siły na odbijane piłeczki po piłeczce… Była małą wścibską pchłą, ale nawet i ona miała swoje granice. I do takiej granicy właśnie dotarła. Straciła już nawet apetyt, więc tylko zerknęła z tęsknotą na rogala, po czym odwróciła się i wyszła z zaplecza.