: 29 paź 2023, 21:36
Przyglądała mu się, gdy o niej mówił. Zresztą… przyglądała mu się, gdy po prostu mówił. I nie przestawała się uśmiechać. Była miła i pacjenci ją lubili… ale nie powiedział, czy była ładna! Czy powinna się o nią martwić? A może go podrywała? Ha! Na pewno go podrywała! W końcu w rzeczywistości Trevisano jak jakikolwiek facet rozmawiał z nią – podrywał ją. Więc na pewno rozmawiająca z nim pani doktor – podrywała jego. Na pewno! Przeszło jej to do razu przez myśl, więc nie mogła się nie uśmiechnąć szczerze rozbawiona. I nie spuszczała z niego wzroku nawet na sekundę, bo nie chciała nic stracić… z tego, co mówił i jak mówił.
- Oczywiście, że będę miała w głowie brudne workery i wygniecioną koszulę. – rzuciła swobodnie, nie przestając się uśmiechać, bo nie widziała w tym absolutnie żadnego problemu. Wiedziały gały, co brały! Nie zakochała się w garniturowej wersji Trevisano. Właściwie w samym garniturze widziała go zaledwie parę razy, więc nawet nie miała okazji się do tej wersji przyzwyczaić, a co dopiero w niej zakochać – Więc dlaczego miałabym ci mówić, co wolą inne kobiety? Żebyś się dla nich stroił? Ja lubię twoje workery i wygniecione koszule. – więc nie oczekiwała, że nagle zacznie się dla niej zmieniać, inaczej ubierać (albo jeszcze gorzej – przebierać) i straci coś, co było cząstką jego. Nie na tym przecież polegało partnerstwo, prawda? – A najbardziej to i tak wolę cię w wersji bez koszuli. – przewróciła wymownie oczami, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie, ale hej… no w sumie trochę była! – Ale akurat to wersja tylko dla mnie. – uprzedziła – Jej nie pokazuj miłej pani doktor psychiatrii, którą lubią pacjenci. – nie mogła się powstrzymać, no nie mogła! – I nie powiedziałeś mi o niej jeszcze najważniejszego. Jest ładna? Podrywa cię? Tymi gadkami i wspólnymi lunchami próbuje cię zaciągnąć do łóżka? Zorganizować ci prywatną sesję terapeutyczną w pokoju lekarskim? – używała sobie, ale właśnie walczyła z nim jego własną bronią! Sam taki był! To zawsze on tak robił… a teraz mogła się odrobine zemścić i szczerzyła się przy tym szczerze rozbawiona.
Logan Trevisano
- Oczywiście, że będę miała w głowie brudne workery i wygniecioną koszulę. – rzuciła swobodnie, nie przestając się uśmiechać, bo nie widziała w tym absolutnie żadnego problemu. Wiedziały gały, co brały! Nie zakochała się w garniturowej wersji Trevisano. Właściwie w samym garniturze widziała go zaledwie parę razy, więc nawet nie miała okazji się do tej wersji przyzwyczaić, a co dopiero w niej zakochać – Więc dlaczego miałabym ci mówić, co wolą inne kobiety? Żebyś się dla nich stroił? Ja lubię twoje workery i wygniecione koszule. – więc nie oczekiwała, że nagle zacznie się dla niej zmieniać, inaczej ubierać (albo jeszcze gorzej – przebierać) i straci coś, co było cząstką jego. Nie na tym przecież polegało partnerstwo, prawda? – A najbardziej to i tak wolę cię w wersji bez koszuli. – przewróciła wymownie oczami, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie, ale hej… no w sumie trochę była! – Ale akurat to wersja tylko dla mnie. – uprzedziła – Jej nie pokazuj miłej pani doktor psychiatrii, którą lubią pacjenci. – nie mogła się powstrzymać, no nie mogła! – I nie powiedziałeś mi o niej jeszcze najważniejszego. Jest ładna? Podrywa cię? Tymi gadkami i wspólnymi lunchami próbuje cię zaciągnąć do łóżka? Zorganizować ci prywatną sesję terapeutyczną w pokoju lekarskim? – używała sobie, ale właśnie walczyła z nim jego własną bronią! Sam taki był! To zawsze on tak robił… a teraz mogła się odrobine zemścić i szczerzyła się przy tym szczerze rozbawiona.
Logan Trevisano