Zawodnik rezerwowy — Brisbane Roar FC
40 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
I wish I could say everything in one word. I hate all the things that can happen between the beginning of a sentence and the end.
Był gburem, ale czy był przy tym jakiś nieuprzejmy? Chyba to miało znaczenie. Jakby jeszcze uprzykrzał ludziom życia to rzeczywiście można by się do niego przyjebać o cokolwiek. Ale on był sam sobie, nie sprawiał nikomu przykrości jeżeli rzeczywiście nie to było jego intencją. Chyba, hehe. Nie wiem sama.
-Nie przepadam raczej za planowaniem. – Przyznał chociaż nie do końca była to prawda. Jak był młodszy to uwielbiał planować, bo planowanie dawał mu uczucie tego, że ma nad czymś kontrolę. Teraz, jak był już nieco starszy i wiedział, że jego kariera się kończy, automatycznie przestał myśleć o przyszłości. Przyszłość go przerażała, bo nie wiedział czy w tej przyszłości jest dla niego miejsce. Bał się tego co będzie po nowym roku jak skończy mu się kontrakt i nie będzie miał pracy. Nie chciał o tym myśleć czy rozmawiać biorąc pod uwagę, że był na wycieczce, a wycieczki podobno miały ludzi relaksować, nie? – Wątpię, żeby to jakoś na nią wpłynęło. Jest przyzwyczajona do tego, że mnie nie ma. Jestem w szoku, że nie wpłynęło na jej zachowanie to, że jestem w mieście częściej niż zwykle. – Niby taki żarcik, ale oczywiście z jego stylem bycia wyszło dosyć poważnie, więc równie dobrze naprawdę mogło go to jakoś szokować.
Spojrzał na nią podejrzliwie. –Mówisz poważnie czy sobie ze mnie kpisz? – Zapytał wprost, bo jak zwykle nie owijał niczego w bawełnę. –Oczywiście pytam o twoje przywyknięcie do mojej osoby. O twarzy wiem. – Przecież to nie tak, że przychodziło mu to naturalnie. Tylko socjopaci nie mają problemów z tym, żeby nie okazywać uczuć. A jednak Kirby’emu [chyba] daleko do socjopaty. Potrzebował lat, żeby wyuczyć się tego czym teraz jest mistrzem. I nie mówię o piłce nożnej, bo naturalnie w tej nie jest już mistrzem. Jest legendą, ale jego lata minęły. –Stabilne środowisko pracy? – Parsknął śmiechem i nawet okazał jej jedną emocje – rozbawienie. –Praca w szkole z dziećmi, których nie sposób kontrolować jest stabilna? – Doprecyzował swoje pytanie, bo przecież musiał wiedzieć czy dobrze się rozumieli. No chyba, że zaraz się okaże, że jednak Ella nigdy nie była nauczycielką tylko nie wiem kim mogłaby być.
Skinął głową, bo rzeczywiście jego farma była piękna. Ze wschodami i zachodami słońca. Coś co warto było zobaczyć. Coś z czego był cholernie dumny. Tak prosta rzecz, a nigdy by nie pomyślał, że tak zmieni jego życie.
Usiadł sobie obok niej i lekko się krzywiąc wyprostował nogi. –Nie planuję. – Nie był fanem tego tragicznego święta, które wymagało otwierania drzwi. –Ale na wszelki wypadek się przygotuję. Nowe sąsiedztwo, więc muszę się jakoś pokazać od dobrej strony. – Wyjaśnił. Nie żeby mu zależało na opinii sąsiadów. –A ty? Planujesz straszyć dzieci? Masz jakieś plany? – Zapytał i nawet w jego głowie, całkiem niespodziewanie pojawiła się myśl, że jakby nie miała planów to mogliby mieć plany razem. Mogliby straszyć, albo nie straszyć razem. No i zobaczyłaby jego farmę.
sumienny żółwik
-
już nie
nauczycielka — szkoła podstawowa
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Jak zwykle obdarzasz go silną emocją. I bronisz się z całych sił, by emocji tej nie nazwać przypadkiem właściwym imieniem.
Ella czasem miała problem z określeniem czy on jest niemiły, czy po prostu taki jest. Odkąd zaczęli ze sobą rozmawiać to rzeczywiście raczej nie sprawił jej jakiejś większej przykrości. Jedyne przewinienia jakie mogła mu zarzucić to te sprzed lat, gdy nie powiedział jej o Jamiem. No i oczywiście mógł się u zasłaniać tym, że nie miesza się w sprawy innych ludzi, ale w momencie, w którym laski Tartta kręciły się mu po mieszkaniu, to już trochę była też i jego sprawa. Był jedyną osobą z otoczenia tego palanta, z jaką Ella rozmawiała trochę dłużej. Uważała go wtedy za całkiem fajnego i nie rozumiała dlaczego jej „chłopak” ma z nim taki problem. Trochę nawet jej się wtedy podobał, ale gdy dowiedziała się prawdy to wszystkie pozytywne odczucia wyparowały. Widywali się stosunkowo (bo na to głównie Ella przychodziła do Jamiego) często więc miał kilka okazji, by powiedzieć jaką śmierdzącą świnią jest jego kolega. Teraz, było inaczej. Zmieniła o nim zdanie, nie wiedziała jeszcze tylko jak bardzo.
- Planowanie jest czasem niezbędne – rzuciła, ale gdy się tak nad tym zastanowiła to w sumie nie koniecznie było to prawdą. – Przynajmniej dla takuch szaraczków jak ja – dodała, bo on pewnie mógł bezczynnie sobie siedzieć w domu nie wiedząc co dalej ze sobą począc i próbując odnaleźć nową ścieżkę w życiu. Ona, by nie miała na to możliwości, bo najnormalniej w świecie umarłaby z głodu. Nie mogła sobie pozwolić na przerwę w zatrudnieniu i to było smutne. – Ojciec mnie uczył, że nie powinnam nikomu zazdrościć, bo to nieładnie, ale czasem mi się zdarza zazdrościć ludziom, którzy mieli trochę więcej możliwości niż ja. Chciałabym mieć możliwość nieplanowania czegoś istonego w moim życiu. –Ona musiała planować nawet to co będzie jadła w ciągu miesiąca żeby wiedzieć mniej więcej ile wyda na to pieniędzy i czy wystarczy jej na to, by odłożyć do jakiejś skarpety z hajsem na czarną godzinę. – Dzieci nie zawszew ogarniając pojęcie czasu tak jak dorośli, może w jej głowie zawsze byłeś tak samo długo zanim wyjeżdżałeś gdzieś – dzieciaki były dziwne. Niektórzy mówią, że beznadziejne, ale Ella chyba lubiła takie beznadziejne przypadki.
Zachciało jej się śmiać widząc jego podejrzliwie spojrzenie. Trochę się nawet poczuła jakby zrobiła coś złego albo w jakiś śmietleny sposób go obraziła. – Nie śmiałabym sobie z Ciebie kpić, za kogo Ty mnie masz?! – Teraz sobie z niego kpiła oczywiście i to bardzo śmiało. Po chwili jednak spoważniała. – Mówię poważnie. Z przywyknięciem i z twarzą... chociaż co do twarzy, to czasem Ci się zdarza mieć jakieś skurcze mięsni. Lepiej nad tym zapanuj, bo jeszcze pomyślę, że się próbujesz uśmiechnąć. – Nie chciała żeby wyjeżdżał, bo rozmowy, czy nawet wymienianie wkurwionych spojrzeć, z nim byly bardzo stymulujące dla jej mózgu. Musiała po pierwsze zrozumieć o co mu chodzi, a po drugie zareagować szybko i to najlepiej ciętą ripostą. Był dla niej jak łamigłówka i połączona z bingo. Lubiła to. – Oczywiście, że jest – machnęła ręka. – To te same dzieciaki zazwyczaj robią raban więc idzie się przyzwyczaić. Jedyną rożnicą jest tylko to jak danego dnia będą w tym kreatywni – no i tu nasępował pewien problem, bo Ella w takich wypadkach nie wiedziała czy karać głupotę czy nagradzać kreatywność. – Rozsadzanie delikwentów po dwóch stronach klasy pomaga przez jakiś czas – dodała, ale później ogarnęła, że jest to informacja, króra dla Kirbyego była w zupełności zbędna. Teraz to już trudno.
Przyglądała mu się, gdy siadał obok niej, ale jak już to zrobił to znów spojrzała przed siebie i grzejąc twarz w słońcu. Całe szczęście mogła mieć nierówną opaleniznę, bo i tak za bardzo tego nie było u niej widać. – Aż tak się przejmuejsz czy dzieci sąsiadów będą zadowolone? Urocze. – No sądziła, że chciał jednak aby w okolicy mówili, że ten Kirby to nie taki starszny typ, a spoko sąsiad, może trochę SPECYFICZNY, ale jest ok. Gdyby ona była na jego miejscu to na bank zależałoby jej na dobrych kontaktach z sąsiadami. – Nie za bardzo. Myślałam, żeby obejrzeć jakiś horrory i najeść się niezdrowych rzeczy, a później popić to piwem. – To nie było wcale skomplikowane. Ella to prosta dziewczyna jest. – Tak wiem, to jest fantastyczny plan – dodała uśmiechając się i teraz już na niego spojrzała. – Ale myślę, że wymyśliłam dla Ciebie idealny strój na Halloween – naprawdę było to coś co do niego bardzo pasowało jej zdaniem. – Model Adidasa – nic jej się bardziej nie kojarzyło z piłkarzami jak Adidas. Na bank miał w swojej szafie wszystko co było tej marki i mógłby się w to ubrać od czapki po buty.

kirby vandenberg
sumienny żółwik
mila przyjaciolka
luna - joshua - zoey - bruno - eric - cece - judith - owen - benedict - cait
Zawodnik rezerwowy — Brisbane Roar FC
40 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
I wish I could say everything in one word. I hate all the things that can happen between the beginning of a sentence and the end.
Tylko też, czy to, że jej nie powiedział o Jamiem było jego przewinieniem? Nie lubił się wtrącać w cudze sprawy. On nawet nie lubił się wtrącać w swoje sprawy. A z Jamiem sprawa wyglądała tak, że to przecież nie tak, że Tartt ukrywał przed światem, że miał żonę i dzieci. Był pewien, że Ella wiedziała na co się pisze i że robiła to świadomie. Ale też nie tak, że siedział i się martwił tym, że jego współpracownik ma kochankę. Nie jego sprawy. Żony Tartta też nie znał, więc nie miał poczucia, żeby stawać w jej obronie. Poza tym sam miał kochanki i też by go wkurwiało jakby ktoś mu się w to zaczął wpierdalać.
-Zależy od tego jak żyjesz. – No, bo jak ktoś chciał żyć chwilą no to planowanie nie było niezbędne. Znał taką typiarę z supermarketu w Cairns i ona na przykład nigdy w życiu niczego sobie nie planowała. A była biedniejsza niż mysz kościelna, albo inna typiara, którą znał Kirby, a która żyła ostatnio na ulicy. Wszystko zależało od człowieka. –Nie zgadzam się z tym stwierdzeniem. – Wierzył, że to nie była kwestia posiadania pieniędzy tylko nastawienia. Jego koledzy potrafili być bogatsi od niego, a planowali każdy skrawek swojego życia. Jak ktoś chciał mieć poczucie kontroli to planował. Jak ktoś nie potrzebował tego do życia to sobie funkcjonował nie planując każdego szczegółu życia.
-Nie ma nic złego w zazdrości. Jak byłem młody to zazdrościłem chłopakom grającym na ataku. Chciałem strzelać gole, ale stawiali mnie na obronie. Więc ta zazdrość, którą miałem zaczęła mnie motywować do ciężej pracy nad sobą. W końcu udało mi się namówić jednego z pierwszych trenerów, że sprawdzę się jako strzelec. Nie do końca mi ufał, ale zaryzykował i postawił mnie na pozycji pomocnika. Od tamtego momentu grałem tylko jako pomocnik, albo napastnik. Nigdy nie obejrzałem się za siebie i nie wróciłem na obronę. – Ot może jego piękna i motywująca historia da jej do myślenia. Może będzie rozmyślać o tym, że mały Kirby kiedyś sobie dał radę to i ją to spotka.
-Polly nie jest jak te wszystkie niedorozwinięte dzieci, które muszą dorastać pod parasolem ochronnym rodziców, bo w innym wypadku nie dożyją poranka. – Polly jest wychowywana w czasie rzeczywistym. Jak wybuchnie apokalipsa, to Polly przeżyje wszystkich. Nawet Kirby’ego, bo wiadomo, że on przy apokalipsie za długo nie pożyje ze względu na słabe kolana. Chociaż w The Walking Dead ludzie po amputacjach funkcjonowali.
-Nie wiem. Za zbyt poważną kobietę jak na swój wiek? – On akurat preferował poważnych ludzi, a nie nieudaczników, którzy swoje niepowodzenia kamuflowali słabymi żartami, które nikogo nie śmieszyły. –Mhm. – Odpowiedział tylko uznając, że będzie potrzebował trochę czasu na przetrawienie tego co mu powiedziała. Jutro pod wieczór powinien znaleźć trochę czasu, żeby napalić sobie w kominku i patrząc jak ogień trawi drewno, myśleć o jej słowach.
-Nie musisz kłamać jak coś. Nikt cię tutaj nie śledzi i nie sprawdza czy kochasz swoją pracę. – Naprawdę wątpił w to, żeby tak bardzo lubiła pracę z dziećmi. Nikt normalny nie mógł lubić takiej pracy. Więc no na bank coś musiało z nią być nie tak. Nie zamierzał jednak wnikać. A przynajmniej nie teraz. Dodał kolejną rzecz do przemyślenia na później.
-Nigdy nie powiedziałem, że jestem zainteresowany zadowoleniem dzieci. Nie obchodzą mnie cudze dzieci. Nawet Polly nie jest zbyt wysoko na liście moich priorytetów. – Może i była jego chrześnicą, ale nadal była cudzym dzieckiem. –Nie chcę po prostu, żeby sąsiedzi mieli mnie za problematycznego. Neutralne relacje są wszystkim czego potrzebuję. – Skinął głową. Tak. Gdyby miał ze wszystkimi neutralne relacje to świat wydawałby się piękniejszy. Bardziej znośny.
-Brzmi jak całkiem standardowy i popularny pomysł na spędzenie Halloween. – To i tak miała więcej planów niż on. Uniósł brwi w zdziwieniu kiedy zasugerowała kostium dla niego. Naturalnie, jak to typowy Kirby, absolutnie nie zrozumiał jej pomysłu. –Który model Adidasa? – Pomyślał, że chodzi jej o model butów, albo model dresu. Nie pomyślał o modelu człowieku. –Skąd w ogóle pomysł, że będę się przebierać. – Skrzywił się. –Pogańskie święto dla ludzi bez pomysłu na życie. – Westchnął ciężko, aż go w płucach ukuło.
sumienny żółwik
-
już nie
nauczycielka — szkoła podstawowa
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Jak zwykle obdarzasz go silną emocją. I bronisz się z całych sił, by emocji tej nie nazwać przypadkiem właściwym imieniem.
- Pewnie tak – to jak się żyło też było wyborem. Ona nie mogla sobie pozwolić na przerwę w pracy. Miała za dużo do stracenia. Niestety szkoła w Lorne była tylko jedna, a nie po to spędzila lata ucząc się tego jak być dobrą nauczycielką żeby teraz zmieniać zawód i zostać sprzedawczynią w warzywniaku. Nie żeby to był jakaś ujma, bo żadna praca nie hańbi, ale jednak wtedy Ella czułaby się tak jakby straciła 5 lat studiów i całą masę hajsu ojca, który inwestował w jej naukę. Ella znała takiego typa co był biedny i mimo wszystko żył chwilą, ale głównie dlatego, że nie miał nic do stracenia. Pracę jako barman mogł mieć wszędzie, spał w przyczepie i nie potrzebował do szczęścia zbyt wiele. Ella potrzebowała stabilności i bezpieczeństwa, które niestety przychodziło z zapleczem finansowym. Gdyby miała to zapewnione przez tysiące na koncie, to też mogłaby sobie żyć z dnia na dzień i nie planować niczego. Nie miała też w planach go przekonywać do swojego zdania, bo nie było jej to do szczęścia potrzebne. Zdanie podobno jest jak dupa i każdy może mieć swoje, chociaż znała takie osoby, które tego nie rozumiały.
- Widać, że byłeś zdeterminowany – powiedziała i pokiwała głową. – To bardzo ładna historia, pouczająca – znow mówiła szczerze, a nie robiła sobie z niego żartów. Kiedyś uważała piłkarzy za takich nierobów co tylko się lansują w mediach, ale zmieniła zdanie w momencie, w którym zaczeła się spotykać z Jamiem. Nawet taki palant jak on miał karierę dzięki wielogodzinnym treningom i wyrzeczeniom, a to wcale nie było takie proste. Zyskała do nich wtedy większy szacunek, bo widziała jak ciężko trzeba było pracowac na sukces.
- To wciąż dziecko – a dzieci mimo tego, że były rożne to miały niektóre cechy wspólne i rozwijały się w podobny sposób. Niektóre szybciej inne wolniej, ale jednak. – Mogę zapytać co się stało z jej tatą? – Nie chciała być wścibska ale zauwazyła, że Polly nigdy nie wspomina o ojcu. Miała inny męski wzorzec, który teraz siedział obok.
- Za zbyt powazną kobietę!? – Zaśmiała się. – Przed chwilą myślałeś, że sobie z Ciebie żartuje... – więc chyba nie była az tak poważna. – Poza tym, Ty w ogóle wiesz ile ja mam lat? – W to szczerze wątpiła. Niewiele o niej wiedział, a ona o nim pewnie nawet jeszcze mniej. Pokręciła aż głową, bo teraz to on ją rozbawił. Dobrze, że się nie popłakała ze śmiechu. – Nie kłamię, lubię moją pracę. Zawsze chciałam być nauczycielką...zaraz po tym jak przestałam chcieć być łowca duchów. – Naoglądała się za dużo filmów i później ojciec miał z nią problem. – Wiem, że to nie jest najbardziej ekscytująca prana na świecie, ale daje satysfakcje. Lubię dzieci, nawet jeżeli czasem mam ich serdecznie dość. – Uważała, że jak na jej możliwości to było to naprawdę dobre stanowisko i naprawdę czuła się dobrze w swojej pracy.
- Mam nadzieję, że jej tego nie powiedziałeś – żadne dziecko chyba nie chciało słyszeć, że nie jest dla kogoś priorytetem, jak to musi zabić poczucie własnej wartości. No chyba, że Polly rzeczywiście była na to za głupia, albo za mądra żeby wierzyć Kirbyemu na słowo. – Yhmm czyli martwisz się co ludzie powiedzą – teraz sobie już z niego żartowała.
- No, pewnie mogłabym iść na jakąś imprezę, ale to za duzo roboty. Nie chce mi się. – Machnęła ręką, bo w tym roku nie miała nastroju na imprezy. – A ja wiem, nie znam konktetnych modeli – no przecież zazwyczaj to były jakieś randomy co pozowały. Nie wpadła na to, że Kirby nie załapał o co jej chodziło. – Na pewno masz jakiś czarny dres z adidasa i czarne adidasy i czarną czapkę z daszkiem – bylaby zdziwiona gdyby nie miał chociaz trochę miała nadzieję, że Kirby jej teraz powie, że nie ma czarnego tylko seledynowy. Wtedy by się do niego wprosiła żeby to zobaczyć na własne oczy. – No żeby sąsiedzi mieli o Tobie neutralne zdanie – odpowiedziała uszczypliwie i zaśmiała się cicho. – Nie wiedziałam, że jesteś taki religijny, że aż Halloween Ci przeszkadza. – Może nie powinna jednak obok niego siedzieć, bo taki przykładny chrześcijanin miałby siedziec ramię w ramię z niewierną muzułumanką? Obrzydliwe. – Nigdy się za nic nie przebierałeś? – Była ciekawa czy miał takie konserwatywne poglądy zawsze, czy tylko teraz.

kirby vandenberg
sumienny żółwik
mila przyjaciolka
luna - joshua - zoey - bruno - eric - cece - judith - owen - benedict - cait
Zawodnik rezerwowy — Brisbane Roar FC
40 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
I wish I could say everything in one word. I hate all the things that can happen between the beginning of a sentence and the end.
Rzucił jej tylko szybkie spojrzenie ozdobione uniesioną brwią. Nadal nie potrafił ogarnąć czy to co mu teraz powiedziała było szczerze czy znowu sobie z niego kpiła. Jak kpiła to strasznie niemiło z jej strony, ale jednocześnie nie mógł jej tego wytknąć, bo jednak nie miał pewności, że rzeczywiście była niemiła. A jak była szczera to cóż… to rzeczywiście była piękna i pouczająca historia. Jak ktoś kiedyś będzie chciał napisać jego biografię to Kirby upewni się, żeby ta historia została zawarta. Pewnie dlatego, że nic mądrzejszego nigdy od niego nie wyjdzie.
-Wiem. Ale czasy są inne. Inaczej się wychowuje dzieci. – Nie chciał też za bardzo o tym rozmawiać, bo ostatecznie on nie miał nic do powiedzenia w kwestii wychowania Polly. Wiedział, że często się wtrącał, ale jego siostra była też na niego za to wściekła. Kłócili się o to często, ale ostatecznie się godzili, bo Polly kochała wujka, a Kirby prędzej by umarł niż dopuścił do tego, żeby jego chrześnicy stała się krzywda. –Możesz. – Skinął głową. –Był dupkiem. Nadal nim jest. Bardzo w stylu Tartta. Polubiłabyś go. – Nawet uniósł kącik ust w czymś co miało być uśmiechem. –Nigdy nie lubiłem tego, że moja siostra zaczęła się z nim spotykać. Od razu było po nim widać, że nie zostanie długo. No i rzeczywiście, wytrzymał półtora roku i po prostu się zmył wysyłając smsa, że to jednak nie dla niego. – Nie było o czym mówić, bo ojciec Polly nie był skomplikowanym człowiekiem. Był tak prosty i beznadziejny, że historię jego życia Kirby mógł wybekać. Pozwolę sobie jeszcze nadmienić, że absolutnie nie wiem czy kiedykolwiek wspominałam coś o jej ojcu i o tym czy żyje czy nie. W KP swoją też nie zajrzałam, więc trudno. Kanonem jest to co jest w postach.
-Jedno nie wyklucza drugiego. – Mogła być poważna, ale od czasu do czasu spróbować zarzucić jakimś żarcikiem. Nawet tym niezbyt udanym. –Nie wiem. Osiemnaście i pół? – Oczywiście żartował. Wiedział, że nie jest aż tak młoda. Wiedział też, że z kobietami i wiekiem trzeba ostrożnie. Wolał więc zaniżyć wiek i dać jej mniej niż dosrać, że pewnie ma z trzydzieści pięć wiosen na karku. Był gburem, ale nie chamem. A przynajmniej nie umyślnie. Albo umyślnie, ale nie non-stop.
-Wręcz przeciwnie. Opinia ludzi nie mogłaby mnie obchodzić mniej. – Westchnął sobie, bo już zaczynał się męczyć tym, że tak dużo dzisiaj powiedział. –Po prostu chcę, żeby dali mi spokój. – Jak go będą mieli za spoko sąsiada to dadzą mu spokój i tylko będą wymieniać uprzejmości jak będzie to konieczne. Nikt nie będzie go nachodził. Gdyby mieli z nim problem, to z pewnością notorycznie utrudnialiby mu życie. Chociażby wiecznymi wizytami, albo nasyłaniem na niego policji. Wszystko zależy od tego jakimi sami byli ludźmi.
-Nie szkoda ci młodości? – Nawet on jak był młody to chodził na imprezy. Co prawda jego imprezy były inne, bo jemu rzeczywiście płacono, żeby się na nich pojawiał. To, że mu się nie chciało to inna sprawa. Zmarszczył brwi, bo zbyt intensywnie próbował nadążyć za jej tokiem myślenia o jego stroju halloweenowym. –Chodzi o Predatory? – To jedyny czarny model jaki przyszedł mu na myśl jeśli chodzi o korki adidasa. Dosyć stary model. Jeśli dobrze kojarzył to promował go Raul Gonzales. A jak Raul był gwiazdą Realu Madryt to Ella pewnie jeszcze po tej planecie nie chodziła. Dziwne czasy.
-Nie jestem religijny. Po prostu nie rozumiem idei takiego pajacowania. – On w ogóle wielu rzeczy nie rozumiał. Był jak ten człowiek, który chodził i głośno napierdalał, że kokosy są obrzydliwe i ich nienawidzi, a tak naprawdę nigdy prawdziwego kokosa nie jadł. No taki typ. Taki wiek. –Nie przypominam sobie. – Tak naprawdę to pamiętał, ale nie chciał o tym rozmawiać, bo to były jedne z najbardziej żenujących decyzji w jego życiu. –A ty? Jestem pewien, że masz jakieś imprezy halloweenowe za sobą. – No bo ona była w porównaniu do niego młoda. Poza tym Halloween było zazwyczaj popularne tylko w Ameryce. Dopiero od niedawna obchodzi się je na całym świecie.
sumienny żółwik
-
już nie
nauczycielka — szkoła podstawowa
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Jak zwykle obdarzasz go silną emocją. I bronisz się z całych sił, by emocji tej nie nazwać przypadkiem właściwym imieniem.
- Bardzo śmieszne – wywróciła oczami. Ella nie miała jakiegoś dziwnego problemu, który sprawiał, że leciała tylko na dupków. Lubiła też zwykłych, miłych chłopaków, czego dobrym przykładem był jej eks chłopak Joel. Porządny chłop. – Niektórzy faceci są beznadziejni – to też wiedziała z doświadczenia i w tym wypadku akurat mówiła o Jamiem. – To dobrze, że ma Ciebie i, że jej pomagasz. Rodzina jest ważna. – Ona nie miała rodzeństwa, ale za to była blisko ze swoim ojcem, który był dla niej niesamowicie istotny. Nie miała nikogo innego. Może jeszcze gdzieś w świecie żyła sobie jej matka, ale Ella wątpiła w to, że kiedykolwiek ją spotka.
Spojrzała na niego lekko unosząc brew. – To miłe, ale nie musisz kłamać. – Nie miała problemu z wiekiem, no może gdyby jej powiedział, że ma 40 lat to, by się obraziła, ale chyba nie wyglądała aż tak staro. Chociaz kto wie. – Mam 27 i wolę być bardziej dojrzała niż zachowywać się jak głupia nastolatka – wzruszyła ramionami. Praca w szkole wymagała od niej dojrzałości i odpowiedzialności, bo przez te kilka godzin miała jednak w swoich rękach, życie, zdrowie i umysły młodych dzieciaków.
Kiwnęła głową, chociaż gdyby ona miała takie problemy jak Kirby to jednak wybrałaby byciem gburem dla sąsiadów, bo wtedy daliby jej spokój i nikt nie chciałby nawet do niej zagadywać. Jakby była dla nich mila albo nawet neutralna to jeszcze komuś wpadłoby do głowy żeby ją zagadywać. Całe szczęście, ona nie miała z tym problemu i była miła dla każdego... prawie każdego. Zazwyczaj lubiła sobie z kimś porozmawiać, szczegolnie jeżeli była to osoba dorosła. Po godzinach siedzenia w szkole z dziećmi spotkanie z kimś kto mógł legalnie pić alkohol, było czasem bardzo potrzebne.
- Na imprezy? Nie. Każdy młody człowiek musi chodzić na imprezy? – To nie był wyznacznik młodości. – To nie tak, że nie wychodzę z domu. Czasem mi się zdarza wyjść na miasto, ale jakoś Halloween do mnie nie przemawia aż tak. Ludzie zapomnieli, że kostiumy mają byc straszne, a nie seksowne. – Ona pewnie, by się przebrała za jakiegoś potwora i wszyscy by na nią się krzywo patrzyli, że nie jest seksowną pielęgniarką, albo innym czymś. – Predatory? Nie... nie mówię o modelu butów – zaśmiała się. – Mówię o modelu, o człowieku, co pokazuje ciuchy – nawet nie wpadłaby na to, że on pomyślał, że idealnym przebraniem dla niego byłoby przebranie się za buta.
- Nie ma tu większej idei, to robi sie dla zabawy – wzruszyła ramionami i spojrzała na niego z uśmiechem. – Zabawa to taka aktywność... – zaczęła żartując sobie, chociaż może rzeczywiście powinna mu to wytłumaczyć i jednak nie było to takie śmieszne. – Czasem się przebierałam, chociaż bardziej to przebierał mnie mój ojciec jak byłam mała. Pamiętam, że raz byłam księżniczką Jasminą, a on był dżinem. – To takie idealnie, kulturowe przebranie dla nich. – Jak byłam dorosła to przebrałam się za Gnijącą Pannę Młodą, co było super – chyba jeden z jej ulubionych strojów, ale była pewna, że Kirby nie wie o czym ona mówi więc nie kontynuowała tego. – Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem, chyba tak długo jeszcze ze sobą nie rozmawialiśmy. – Stwierdziła i chciała coś jeszcze powiedzieć, ale słychać już było chmarę wracających dzieci więc zeszła z tych schodków żeby wyjść do nich na przeciw i jeszcze przez jakiś czas tam z nimi stała i gadała, bo uczniowie opowiadali co widzieli. Po chwili zapakowali się do autokaru i tym razem Ella już nie zmuszała Kirbyego do rozmowy, dała mu odpocząc od pogawędek. Gdy dojechali do Lorne zaczynało się już ściemniać. Rodzice odebrali dzieci, a Ella jeszcze na chwilę poszła do klasy żeby coś tam zostawić. Gdy wyszła zobaczya biegnącą Polly, która krzyczała, że bardzo musi iśc siku i poleciała do toalety.
- Ma bardzo mały pęcherz – powiedziała do Kirbyego, który czekał jeszcze na siostrzenicę przed szkołą. – Dzięki, że pojechałeś – dodała podchodząc nieco bliżej i wtedy pomyślała o czymś... w sumie, czemu nie. Zrobiła kolejne dwa kroki i gdy była już wystarczająco blisko to go pocałowała. Pomyślała, że nie będzie gorsza od niego. – Dobranoc – rzuciła gdy się od niego odsunęła i poszła w stronę samochodu.

kirby vandenberg

2xzt
sumienny żółwik
mila przyjaciolka
luna - joshua - zoey - bruno - eric - cece - judith - owen - benedict - cait
ODPOWIEDZ