Margo <-> Beverly
: 08 paź 2023, 21:19
Usiadła na kanapie i rozejrzała się na boki zadowolona z nowego mieszkania, które udało jej się znaleźć. O dziwo poszło szybciej niż z poszukiwaniem w Cairns, co jak sądziła było spowodowane niechęcią zamieszkania w większym mieście z dala od Lorne Bay. Tu na nowe cztery kąty nie marudziła zwłaszcza, że nie miała już wymówek aby nie nocować u Beverly, która wyszła z hojną propozycją skorzystania z sypialni gościnnej. Przeciągała ten moment tak długo jak tylko mogła i wreszcie musiała przystać na dar, który w innych okolicznościach przyjęłaby z otwartymi ramionami. Naprawdę chciałaby to zrobić, ale nie ręczyła za siebie ani za swoje wątpliwe moralnie wizje oraz sny z udziałem Strand. Mogłaby je zrealizować, ale wtedy zrobiłoby się naprawdę dziwnie a Jen na zdjęciach (które jak zmora prześladowały Margo) już by się nie uśmiechała tylko pokazywałaby jej środkowego palca wraz z wymierzonym kopem w zgrabny tyłek.
Wolała nie kusić losu ani samej siebie, nawet jeśli ostatni pełen spędzony razem dzień wspominała bardzo miło. Właściwie każdy z nich był miły i nadal uśmiechała się przypominając sobie wycieczkę na plażę z Oliverem, który był w szoku na widok wysokich fal. Jego mina rozbroiła system a wspólnie zjedzona ze Strand kolacja utwierdziła Margarite w przekonaniu, że dobrze robiła wracając do miasteczka.
Potrzebowała chwili aby przypomnieć sobie, gdzie zostawiła telefon i wraz z nim wróciła na kanapę przy okazji wybierając numer do Beverly. Odruchowo wybrała video chat, z pomocą którego najczęściej rozmawiała z rodziną i kiedy się zorientowała pomyślała, że może powinna zmienić formę rozmowy tylko, że Strand właśnie odebrała.
- Hej, Bella. – Uśmiechnęła się szeroko. – Zgadnij, kto właśnie się rozpakował. Pierwszy raz, od kiedy jestem w Lorne Bay. – Kiedy przyleciała do Australii nie była pewna swej pracy a kiedy już ją miała to brakowało czasu na ogarnięcie paru kartonów, w których i tak nie posiadała zbyt wielu rzeczy. Większość kupiła będąc na miejscu, co powiększyło kolekcję pudeł. – Nie chodzę do pracy, więc mam sporo czasu i.. teraz nie wiem, co będę robić. – Z jednej strony trafiła na przymusowy, bo narzucony przez ordynatora urlop, ale z drugiej nie była pewna, czy da radę wrócić na salę operacyjną. – Może pomyślę nad przemalowaniem ścian? – Rozejrzała się na boki, aż zatrzymała wzrok na blondynce na małym ekranie. Zmrużyła oczy i zmarszczyła brwi dostrzegając w Beverly coś, co wzbudziło w niej niepokój. – Co się stało? – Do tej pory jedynie do siebie pisały. W żadnej wiadomości Beverly nie dała do zrozumienia, że coś było nie tak, co Margo dostrzegła na jasnej twarzy. - Widziałaś się z rodzicami - stwierdziła zanim uzyskała odpowiedź z drugiej strony. To był jej pomysł. To ona namawiała panią oficer do spotkania z rodzicami a teraz mogło jej się za to dostać rykoszetem.
Wolała nie kusić losu ani samej siebie, nawet jeśli ostatni pełen spędzony razem dzień wspominała bardzo miło. Właściwie każdy z nich był miły i nadal uśmiechała się przypominając sobie wycieczkę na plażę z Oliverem, który był w szoku na widok wysokich fal. Jego mina rozbroiła system a wspólnie zjedzona ze Strand kolacja utwierdziła Margarite w przekonaniu, że dobrze robiła wracając do miasteczka.
Potrzebowała chwili aby przypomnieć sobie, gdzie zostawiła telefon i wraz z nim wróciła na kanapę przy okazji wybierając numer do Beverly. Odruchowo wybrała video chat, z pomocą którego najczęściej rozmawiała z rodziną i kiedy się zorientowała pomyślała, że może powinna zmienić formę rozmowy tylko, że Strand właśnie odebrała.
- Hej, Bella. – Uśmiechnęła się szeroko. – Zgadnij, kto właśnie się rozpakował. Pierwszy raz, od kiedy jestem w Lorne Bay. – Kiedy przyleciała do Australii nie była pewna swej pracy a kiedy już ją miała to brakowało czasu na ogarnięcie paru kartonów, w których i tak nie posiadała zbyt wielu rzeczy. Większość kupiła będąc na miejscu, co powiększyło kolekcję pudeł. – Nie chodzę do pracy, więc mam sporo czasu i.. teraz nie wiem, co będę robić. – Z jednej strony trafiła na przymusowy, bo narzucony przez ordynatora urlop, ale z drugiej nie była pewna, czy da radę wrócić na salę operacyjną. – Może pomyślę nad przemalowaniem ścian? – Rozejrzała się na boki, aż zatrzymała wzrok na blondynce na małym ekranie. Zmrużyła oczy i zmarszczyła brwi dostrzegając w Beverly coś, co wzbudziło w niej niepokój. – Co się stało? – Do tej pory jedynie do siebie pisały. W żadnej wiadomości Beverly nie dała do zrozumienia, że coś było nie tak, co Margo dostrzegła na jasnej twarzy. - Widziałaś się z rodzicami - stwierdziła zanim uzyskała odpowiedź z drugiej strony. To był jej pomysł. To ona namawiała panią oficer do spotkania z rodzicami a teraz mogło jej się za to dostać rykoszetem.