pediatra — lorne bay medical centre
32 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ma przymusowy urlop od pracy w przychodni, ponieważ sama przywitała na świecie swoje dziecko. A chociaż tym stara się cieszyć, sytuacja z jego ojcem nadal wydaje się zbyt skomplikowana.
018.
after all,
soulmates always end up together
{outfit}
Od narodzin Winnie nie było jej łatwo. Już w momencie, w którym zdecydowała się przenieść do Diona, miała świadomość tego, że wychowywanie dziecka u jego boku nie będzie łatwe, co niewiele miało wspólnego z ewentualnymi niepewnościami. Giselle obawiała się tego, ponieważ była świadoma uczuć, którymi go darzyła, i których nie potrafiła się wyzbyć, choć niejednokrotnie próbowała. Wydawało jej się jednak, iż była na tyle zdyscyplinowana, iż trzymanie ich na wodzy nie okaże się trudne, ale nawet w tej kwestii się pomyliła. Uświadomiła to sobie, kiedy ostatnio obudziła się obok niego i jego syna.
Z tyłu jej głowy pobrzmiewała myśl o tym, że właśnie tak mogłaby wyglądać ich codzienność, gdyby wszystko miało się inaczej. Gdyby dostrzegli dla siebie szansę, tego rodzaju poranki mogłyby stać się czymś częstszym, a jednak myśląc o tym Giselle uświadomiła sobie również to, jak bardzo nierealne były jej oczekiwania. Wiedziała, że nic nie miało się między nimi zmienić. Wiedziała też, że ich przyjaźń była cenniejsza niż ewentualne próby, które z łatwością mogłyby się nie powieść.
A to oznaczało, że w końcu skutecznie musiała poradzić sobie z tymi uczuciami.
I spróbowała, popchnięta ku temu trochę przez ten wspólny poranek, a trochę przez rozmowę, którą niedawno odbyła z Aspen. Wiedziała, że aplikacje randkowe nie są jej bajką, a mimo to postanowiła spróbować tam szczęścia. Dzisiejszego wieczora miała więc wybrać się na randkę, niemal do ostatniej chwili nie chwaląc się tym Dionowi. Prawdę wyznała mu dopiero, kiedy zaczęła się szykować, wspomniała mu o powodzie swojego wyjścia. Z niejasnych przyczyn czuła się naprawdę winna.
Ale przecież robiła to dla nich.
Do domu wróciła po niespełna dwóch godzinach. Dzisiejsze wyjście okazało się przeogromną klapą, a sama Giselle przez cały czas czuła się tak, jakby znajdowała się w niewłaściwym miejscu. Starała się, naprawdę, jednak nie była w stanie zmusić się do czerpania przyjemności z tej randki. To po prostu nie mogło się udać, dlatego Farber wróciła do domu nie do końca zadowolona. W środku zastała ją błoga cisza - no prawie, ponieważ z salonu dobiegał cichy dźwięk telewizora. Zdjęła ze stóp buty, które wzięła w dłoń i po cichu pomaszerowała w tamtą stronę. - Nie wierzę, że oglądasz to beze mnie - wytknęła mu, jednak na jej ustach pojawił się łagodny uśmiech. Nie czekając na zaproszenie, obeszła kanapę dookoła, żeby później się na niej usadowić. Tęskniła za chwilami, które spędzali w ten sposób w dwójkę.

Lekarz rodzinny — Lorne Bay Medical Center
35 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Ma urwanie głowy nie z jednym, a z dwójką (wspaniałych) dzieci. Niestety wciąż nie zrozumiał, że niektóre (wyjątkowe) relacje zdarzają się tylko raz w życiu.
018.

Poranek po spędzonej w swoich objęciach nocy był pełen niezręczności. W oczach Diona z pewnością pojawiły się wyrzuty sumienia, lecz niespowodowane ż a l e m a strachem o łączącą ich przyjaźń. Jak się wkrótce okazało, jego obawy były w pełni uzasadnione. Natomiast wspomnienie poranku po nocy spędzonej jako r o d z i n a boleśnie ściskało mu serce, uświadamiając, że wszystko, czego mógłby pragnąć, znajduje się w zasięgu jego ręki, a jednocześnie oddala za każdym razem, gdy ostrożnie próbuje po to sięgnąć. Dostrzegał bowiem zmiany w nastroju Giselle – tłumaczył to sobie niedawnym porodem oraz trudnościami związanymi z maleńką, kapryśną Winnie, byle nie dopuszczać do siebie myśli o tym, że dystans powodowało coś zupełnie innego. On.
Bo mógł żyć ze świadomością, że Giselle nigdy nie będzie j e g o. Pogodził się z tym, choć zdarzało się, że dręczyły go myśli przypominające, że nigdy nie będzie mógł chwycić jej dłoni lub zamknąć ust pocałunkiem. Latami kontrolował uczucia, więc nawet jeśli obecnie było to trudniejsze, wierzył, że poradzi sobie z tym wyzwaniem. Za to nie poradziłby sobie, gdyby miał ją s t r a c i ć. Wolał mieć przyjaciółkę niż pozostać z niczym.
Powtarzał to sobie niczym mantrę, gdy z uśmiechem przyklejonym do twarzy zapewniał Giselle, że poradzi sobie z opieką nad dziećmi pod jej nieobecność. Życzył, by dobrze się bawiła, jednocześnie rozmyślając nad tym, jak k u r i o z a l n a była ich obecna sytuacja. Nie przypuszczał, że kiedykolwiek znajdzie się w centrum takiego bałaganu.
Zamknął za nią drzwi, po czym z trudem wypuścił nagromadzone w płucach powietrze; wstrzymywał je nieświadomie, widząc, jak pięknie wyglądała, idąc na randkę. Następnie skupił się na dzieciach.
Dopiero gdy zasnęły, sięgnął po przyniesioną z przychodni teczkę wypełnioną czekającymi na uzupełnienie dokumentami, zasiadł przed telewizorem i próbował skupić się na pracy. Stawiane przez niego litery nigdy nie były zgrabne, a pisanie na kolanie temu nie pomagało. Podobnie jak zerkanie na głupawy program, który mimo wszystko wzbudzał w nim śmiech. Prawdopodobnie przez niego nie usłyszał otwierając się drzwi wejściowych; nie przypuszczał, że Giselle wróci tak wcześnie.
— Mogę włączyć od początku — powiedział, gdy usiadła obok niego. Uśmiechała się łagodnie, lecz domyślał się, że to tylko powierzchowne zadowolenie. Odłożył dokumenty na bok i sięgnął po pilot, by ponownie odtworzyć odcinek. — Dobrze się bawiłaś? — spytał, spoglądając na nią ukradkiem.
pediatra — lorne bay medical centre
32 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ma przymusowy urlop od pracy w przychodni, ponieważ sama przywitała na świecie swoje dziecko. A chociaż tym stara się cieszyć, sytuacja z jego ojcem nadal wydaje się zbyt skomplikowana.
Kiedyś marzyła, by być tylko jego. Pragnęła, by w końcu zwrócił na nią uwagę tak, jak ona spoglądała na niego od długich lat, jednak im więcej czasu mijało, tym dobitniej docierało do niej, że nie było to możliwe. Paradoksalnie to właśnie wspólnie spędzona noc oraz to, co nadeszło po niej, uświadomiło Giselle, że jej pragnienia nie powinny sięgać tak daleko. Uświadomiło jej to, że nie miała prawa życzyć sobie, by Dion spojrzał na nią inaczej, ponieważ teraz ryzykowali nie tylko przyjaźnią, ale też i tą dość pokracznie stworzoną rodziną, której ona naprawdę chciała. Po raz pierwszy zaczęła myśleć, że nie pragnęła już żadnych zmian, dlatego znów zdecydowała się podjąć walki z własnymi uczuciami.
Nie robiła tego przez niego. Robiła to dla nich.
Wiedziała, że nie miało przyjść jej to łatwo, wiedziała też, że pierwsza randka na pewno nie zakończy się sukcesem, a jednak zdecydowała się tego podjąć, ponieważ potrzebowała rozproszenia. Nie była jednak w stanie go uzyskać, a gdyby tego było mało, podczas tego wyjścia raz po raz wracała myślami do tego, co czekało na nią w domu. Wracała myślami do Winnie, do Paddy’ego, ale wracała też i do Diona.
Nie umiała tak po prostu przestać o nim myśleć.
A przecież naprawdę musiała.
Uśmiech, który teraz malował się na jej ustach, nie był wymuszony. Nie był przybraną przez nią maską, ponieważ bynajmniej nie pojawił się tam za sprawą wyjścia, z którego wróciła wcześniej. Odpowiadała za niego obecność Winslowa, a także przyjemne wspomnienia, z którymi wiązał się oglądany przez niego program. Uświadomiła sobie, jak bardzo tęskniła za czasami, kiedy wszystko było między nimi proste. Czy te miały już nie wrócić? - Mógłbyś? - poprosiła, najwyraźniej z utęsknieniem wyczekując przedłużenia czasu, który mieli razem. Wciągnęła głębiej powietrze, jakby zastanawiając się nad odpowiedzią na jego pytanie, choć ta nasuwała się sama. - Nie - wyznała szczerze. Przez krótką chwilę spoglądała na ekran telewizora w milczeniu, po czym przeniosła spojrzenie na Winslowa. Kiedyś wydawało jej się, że potrafiła odczytać jego myśli, jednak obecnie nie miała nawet cienia wątpliwości co do tego, że tej umiejętności już nie posiadała. - Chyba jest jeszcze za wcześnie na randki. Nie mogłam pozbyć się uczucia, że wolałabym być w domu - przyznała, opierając głowę o oparcie kanapy. Wiedziała, że nie tylko czas odpowiadał za jej odczucia, jednak tę część prawdy zachowała dla siebie. W ich przyjaźni zawsze istniał przecież temat tabu - nigdy przenigdy nie zamierzała wyznać mu tego, jak się względem niego czuła.

Lekarz rodzinny — Lorne Bay Medical Center
35 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Ma urwanie głowy nie z jednym, a z dwójką (wspaniałych) dzieci. Niestety wciąż nie zrozumiał, że niektóre (wyjątkowe) relacje zdarzają się tylko raz w życiu.
Rozsądek oraz (naiwna) nadzieja toczyły ze sobą nieustającą walkę. Wspólne układanie dzieci do snu, robienie zakupów w akompaniamencie błagań Paddy’ego o nową zabawkę, ale również – lub przede wszystkim – zasypianie w jednym łóżku sprawiały, że na przekór wszelkim argumentom oraz wyraźnym przeciwwskazaniom, Dion nie mógł całkowicie wymazać z myśli obrazu wspólnego życia z Giselle. Powtarzające się małe gesty (które rozsądna osoba uznałaby za wyraz łączącej ich przyjaźni) wciąż na nowo rozbudzały w nim nadzieję, którą za każdym razem próbował zdusić w zarodku.
Nic jednak nie potrafił poradzić na piekące uczucie zazdrości, które pojawiło się w chwili, w której powiedziała, że wychodzi na r a n d k ę. Wiedział, że ten moment nadejdzie, lecz nie myślał, że stanie się to tak szybko, jeszcze pod jego ich dachem. Zatrzymanie przyjaciółki oczywiście nie wchodziło w grę. Przecież niczego nie pragnął bardziej od tego, by wreszcie znalazła szczęście przy boku właściwego mężczyzny; jednocześnie wcale nie uważał, by to on zasługiwał na miano tego właściwego. Przełknął to. A jednak poczuł cholerną satysfakcję – dosłownie jakby ciężki kamień spadł mu z serca – gdy Giselle wróciła zdecydowanie wcześniej, niż się spodziewał. Żadna, ż a d n a dobra randka nie kończy się przed podaniem deseru.
Włączył odcinek od początku; zrobiłby dla niej znacznie więcej, a powtórne wysłuchanie bzdur wychodzących z ust uczestników programu było drobnostką.
Obserwując uśmiech na jej twarzy, mimowolnie się rozpromienił. Wtedy jeszcze nie wiedział, czy wywołała go owocna randka czy może uczucie ulgi po jej zakończeniu.
— Rozumiem — rzucił, obracając głowę, by móc na nią spojrzeć. Nie mógł dodać, że cieszy się z takiego obrotu spraw, ale wyraz jego twarzy nie wyrażał współczucia. — Wyglądasz niesamowicie — dodał. — Zasługujesz przynajmniej na dobry deser po nieudanym spotkaniu. Chyba mamy w zamrażarce pudełko lodów. Masz ochotę? — spytał, zupełnie nie zwracając uwagi na to, co działo się na ekranie telewizora.
pediatra — lorne bay medical centre
32 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ma przymusowy urlop od pracy w przychodni, ponieważ sama przywitała na świecie swoje dziecko. A chociaż tym stara się cieszyć, sytuacja z jego ojcem nadal wydaje się zbyt skomplikowana.
Oboje zdawali sobie sprawę z tego, że nie powinni przyzwyczajać się do tej wersji codzienności, którą znali obecnie. Nie powinni zbyt mocno przywiązywać się do myśli, że to drugie zawsze będzie obok, bo choć przyjaźnili się i zależało im na sobie nawzajem, nie mogli na zawsze zatrzymać się w tym miejscu. Giselle wiedziała, że obraz rodziny, który tworzyli obecnie, był przekłamany. Starali się stanąć na wysokości zadania, aby nie zawieść Winnie, ale przecież to, co próbowali jej pokazać, nie było bezwzględną prawdą. Mama i tata nie mieli przez całe życie zajmować tego samego domu udając, że przynosiło im to szczęście. No bo właśnie, choć Giselle momentami czuła się w tej rzeczywistości naprawdę szczęśliwa, zdarzały się też chwile, kiedy dopadała ją myśl, że nie mogła mieć tego na stałe. To po prostu nie było jej pisane, a ta myśl, ilekroć się pojawiała, łamała jej serce.
A ona desperacko próbowała posklejać je, wciągając w to wszystko innego mężczyznę.
I oczywiście przy tym zawiodła. Nie umiała skupić swoich myśli na nikim innym.
Teraz zresztą też w oka mgnieniu powędrowały w jego stronę. Nigdy nie należała do grona tych kobiet, które swoją wartość określały na podstawie męskich komplementów, jednak te, które padały z ust Diona, miały dla niej szczególne znaczenie. Sprawiały też, że serce Farber biło szybciej za każdym razem, kiedy się na nie zdobywał. Sprowadzały też do jej umysłu wspomnienie tamtej nocy…
Koniuszkiem języka nerwowo zwilżyła dolną wargę, kiedy zdała sobie sprawę z tego, że zbyt długo i zbyt intensywnie wpatruje się w jego oczy. Uciekła spojrzeniem w stronę kuchni, przez chwilę milcząc, jakby nad czymś właśnie się zastanawiała. - Myślisz, że zamiast lodów moglibyśmy napić się wina? - zapytała, przenosząc na niego pełne niepewności spojrzenie. - Wiem, że nie powinnam, ale jeden dzień na butelce chyba nie zrobi Winnie różnicy - wyjaśniła swój punkt widzenia, jakby bojąc się, że źle ją oceni, ponieważ ten jeden raz chciała pomyśleć o sobie. To chyba nie było tak wiele, prawda? - Powinniśmy skorzystać z tego, że możemy chwilę odpocząć - a to przecież nie zdarzało się ostatnio często. Życie z noworodkiem pod jednym dachem potrafiło być utrapieniem.

Lekarz rodzinny — Lorne Bay Medical Center
35 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Ma urwanie głowy nie z jednym, a z dwójką (wspaniałych) dzieci. Niestety wciąż nie zrozumiał, że niektóre (wyjątkowe) relacje zdarzają się tylko raz w życiu.
Lubił swoje dawne życie. Nawiązywanie niezobowiązujących relacji sprawiało mu satysfakcję i pozwalało poczuć się dowartościowanym. Każde zakończone sukcesem spotkanie dodawało mu atrakcyjności oraz na jakiś czas zaspokajało potrzeby związane z bliskością drugiej osoby. Wprawdzie bardzo rzadko dochodziło do drugiego spotkania, a to dlatego, że Dion nie szukał w tych kobietach partnerek – w jego opinii żadna z nich nie miała cech, dzięki którym mogłaby sprawdzić się w takiej roli. Koniec końców, był tylko c z ł o w i e k i e m. Lubił zainteresowanie, lubił czułość. A mimo to obecnie w ogóle mu tego nie brakowało. Nie zamieniłby czasu, który spędzał z dziećmi oraz Giselle na żadną z przypadkowych r a n d e k. Przerażało go to. Bardzo szybko przyzwyczaił się do obecności Winnie oraz jej mamy. Dzięki nim dom zaczął tętnić życiem; zyskał również energię, której do tej pory w nim brakowało. Przerażała go, a jednocześnie w k u r w i a ł a świadomość, że prędzej czy później to wszystko straci. Aby w przyszłości nie cierpieć z powodu ich odejścia, powinien był wyzbyć się uczuć, zamknąć się na szczęście, które wprowadziły do jego życia, lecz nie chciał tego. Jeśli – jako rodzina – mieli mieć tylko ten jeden moment, chciał wykorzystać go w pełni. A przynajmniej zbliżyć się do tego, ponieważ tym, przed czym nieustannie się wzbraniał, było sięgnięcie poza granice wytyczane przez przyjaźń. Jeśli zdobyłby również to, miałby wszystko – a być może wcale na to nie zasługiwał.
Omal nie zaśmiał się, gdy zrozumiał, że szukała u niego zgody na napicie się wina. Jeszcze przed porodem Giselle zmagała się z licznymi obawami, powtarzając, że nie poradzi sobie jako matka. W jego mniemaniu radziła sobie doskonale. Dawała mu poczucie współdzielenie obowiązków, rozkładając odpowiedzialność na dwoje, czego nie doznał wychowując Paddy’ego. I choć dla przeciętnego rodzica nie było to niczym szczególnym, dla niego znaczyło bardzo wiele.
— Nie powinnaś? Giselle, jesteś matką, ale to nie oznacza, że musisz odmawiać sobie wszystkiego — odparł, nie chcąc, by czuła się winna. Po długich miesiącach wstrzemięźliwości pozwolenie sobie na trochę alkoholu było w pełni uzasadnione. Nie było też nagrodą, a małą przyjemnością, do której miała pełne prawo. — Zdecydowanie powinniśmy z tego skorzystać — zgodził się. Zrezygnował z uzupełniania dokumentów, całkiem tracąc zainteresowanie pracą. Zamiast tego wstał i skierował się do kuchni, by wybrać wino (ostatecznie postawił na butelkę czerwonego, półsłodkiego trunku) oraz odpowiednie kieliszki. Otworzył je dopiero po ponownym zajęciu miejsca na kanapie. Nalewając je do kieliszków, uronił kilka kropel, które spadły na mały stolik, ale niespecjalnie się tym przejął. — Proszę — powiedział, podając jej kieliszek szczodrze wypełniony winem. — Dostałem je od pacjentki. Kojarzysz panią Ferguson? Głupie pytanie, nie tak dawno pytała o ciebie. Dotarły do niej wieści o Winnie — wspomniał, po czym upił nieco alkoholu. W przychodni p l o t k i roznosiły się szybciej niż zarazki.
pediatra — lorne bay medical centre
32 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ma przymusowy urlop od pracy w przychodni, ponieważ sama przywitała na świecie swoje dziecko. A chociaż tym stara się cieszyć, sytuacja z jego ojcem nadal wydaje się zbyt skomplikowana.
Przez tak długi czas zmagała się z uczuciami, jakie w niej budził, iż obecnie nie pozwalała sobie już nawet na odrobinę nadziei. Wiedziała, że cokolwiek się stanie, ich relacja nie miała wykroczyć poza ramy przyjaźni - nawet teraz, kiedy za sprawą chwili słabości sprowadzili na świat dziecko. Od samego początku tłumaczyła sobie, że aktualna sytuacja była wyłącznie czymś przejściowym, dzięki czemu łatwiej było jej przekonać się do myśli, że musiała poszukać sobie jakiegoś rozproszenia. Nie od razu, jednak w którymś momencie zaczęła brać pod uwagę to, że powinna okazać trochę zainteresowania komuś innemu, jednocześnie starając się zaprzestać porównywania wszystkich mężczyzn do tego, którego nigdy nie mogła mieć. Dziś próbowała wierzyć, że nieudana randka wcale nie była efektem uczuć, których nie potrafiła w sobie stłumić. Pragnęła wierzyć, że wczesny powrót do domu wynikał z tego, iż było po prostu zbyt wcześnie, aby bawić się w randki, ponieważ jej myśli raz po raz uciekały w kierunku tego, co czekało na nią w domu Winslowa. Jej myśli cały czas uciekały do małej Winnie.
I do jej ojca.
Nie chciała zawieść żadnego z nich, stąd ostrożność, z którą podchodziła do serwowania sobie tego rodzaju przyjemności. Kiedy Dion uświadomił jej, że nie było to konieczne, na jej policzki wkradł się delikatny rumieniec - zupełnie tak, jakby uważała, że znów pozwoliła sobie na drobną gafę. Wciągnęła głębiej powietrze i odprowadziła go wzrokiem w kierunku kuchni, jednocześnie nie będąc w stanie pozbyć się uczucia, które podpowiadało jej, iż nie było innego miejsca, w którym chciałaby się teraz znaleźć. Choć pierwsze dni, które spędziła w jego domu, były okresem, w którym czuła się tutaj jak intruz, teraz miała wrażenie, że nigdzie nie pasowała lepiej. Do nikogo nie pasowała lepiej, niż do rodziny, którą wspólnie tworzyli. - Dziękuję - odparła, przejmując od niego lampkę z alkoholem. Zerknęła na jej zawartość, jakby nie do końca pewna tego, czy powinna po nią sięgać. Nim cokolwiek zrobiła, przeniosła na Winslowa pełne zainteresowania spojrzenie. - I z tego powodu postanowiła rozpieścić cię winem? - zapytała przekornie, po czym na moment uciekła wzrokiem w kierunku telewizora. - Nie czujesz się tam dziwnie? W pracy? - doprecyzowała, obracając w dłoni szkło. - Nasza sytuacja nie jest… typowa, a oni wszyscy naprawdę lubią plotkować. Na pewno stworzyli już kilka wersji wydarzeń - wyjaśniła, w końcu wracając spojrzeniem do jego oczu. Czy w ogóle przejmował się tego rodzaju plotkami? - Nie piłam tak dawno, że po tej lampce będziesz musiał zanieść mnie do łóżka - zupełnie tak, jak zrobił to ostatnim razem.

Lekarz rodzinny — Lorne Bay Medical Center
35 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Ma urwanie głowy nie z jednym, a z dwójką (wspaniałych) dzieci. Niestety wciąż nie zrozumiał, że niektóre (wyjątkowe) relacje zdarzają się tylko raz w życiu.
Wydawać się mogło, że to maleńka Winnie związała ich ze sobą na zawsze, lecz tak naprawdę sami zdecydowali – latami budując przyjaźń, o jakiej niektórzy mogli jedynie marzyć – że będą trwali przy sobie niezależnie od sytuacji. Zanim przekroczyli granice, ich relacja była bez skazy. Dopiero seks sprawił, że zaczęli odsuwać się do siebie. Zasmakowanie w tym, co przez tak długi czas było dla niego niedostępne, sprawiło, że poczuł strach. I jednocześnie utwierdził się w przekonaniu, że nie mylił się do co rodzaju ich znajomości. Sposób, w jaki Giselle zaczęła go traktować, odczytywał jako dowód; nigdy nie powinien próbować zbliżać się do niej. Doprowadzając do tamtego pierwszego pocałunku, sprawił jej więcej bólu niż przyjemności. W innym wypadku nie zareagowałaby tak długą separacją, taką złością, a może nawet rozczarowaniem. Obwiniał się za to, że nigdy nie zdołają wrócić do czasów, gdy ich przyjaźń była tak silna – a wszystko przez to, że nigdy nie zdoła zapomnieć szczegółów tamtej nocy ani smaku jej ust. Ilekroć na nią spojrzy, będzie myślał o tym, by wziąć ją w ramiona. A przecież żadna przyjaźń nie mogła działać w taki sposób. Dlatego wolał nie wiedzieć, co by było gdyby… Bał się, że odpowiedź mogłaby go rozczarować.
— Nie zatrułem go, możesz mi wierzyć — zażartował, gdy z wahaniem spojrzała na kieliszek, w którym mieniło się czerwone, aromatyczne wino; sam jego zapach skłaniał do spróbowania.
Pokręcił przecząco głową i podrapał się po brodzie. — Nie. Wino było podziękowaniem za pomoc, ale nie mogę powiedzieć nic więcej. Tajemnica lekarska — zaznaczył, udając, że niewidzialnym suwakiem zamyka sobie usta. Nie stała za tym żadna ciekawa historia, gdyby było inaczej, bez względu na ograniczenia podzieliłby się nią z przyjaciółką. Słysząc następne pytanie, uśmiech zniknął z jego twarzy, a zastąpił go niewzruszony spokój. Nie chciał, by wiedziała, że mierzył się w pracy z niekomfortowymi sytuacjami. Z reguły ignorował plotki, jednak niektóre z nich zakrawały o niesmaczne pomówienia. Uznał, że jakakolwiek reakcja spotęguje to zachowanie (szczególnie wśród pielęgniarek starszej daty), dlatego udawał, że nie dochodziły do niego żenujące pogłoski, że absolutnie się nimi nie przejmował. — Bywa… interesująco — westchnął i zanurzył usta w winie. Nie chciał przytaczać żadnych komentarzy, które dotarły do jego uszu. — Najważniejsze, że zanim wrócisz wszystko się unormuje. Dlatego nie powinnaś zaprzątać sobie tym głowy. No, chyba że chcesz podpowiedzieć k o l e ż a n k o m, jaki pierścionek zaręczynowy powinienem dla ciebie wybrać — wycisnął z siebie, uśmiechając się nienaturalnie. — To zabrzmiało tak, jakbyś uważała, że nie jestem do tego zdolny! — przyczepił się, bo zmiana tematu bardzo mu odpowiadała. — Przytyłem odrobinę, bo dobrze gotujesz, ale wciąż jestem w stanie cię podnieść — zapewnił, spoglądając na nią z uśmiechem mówiącym, że nie byłoby to dla niego żadne wyzwanie.
pediatra — lorne bay medical centre
32 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ma przymusowy urlop od pracy w przychodni, ponieważ sama przywitała na świecie swoje dziecko. A chociaż tym stara się cieszyć, sytuacja z jego ojcem nadal wydaje się zbyt skomplikowana.
W ogóle się nie rozumieli. Nie nadążali za własnymi pragnieniami, zupełnie inaczej odczytując pobudki tej drugiej osoby. Właśnie tak wyglądało to w przypadku Giselle, która izolowała się od niego, ponieważ zwyczajnie bała się rozczarować. Bała się tego, że dla Winslowa tamto zbliżenie było wyłącznie sposobem na odreagowanie rozstania, którego nie znosił dobrze. Wiedziała natomiast, że sama nie chce być dla niego wyłącznie nagrodą pocieszenia, ponieważ nie od dzisiaj darzyła go uczuciami, które stopniowo wymykały się spod kontroli. Wcześniej myślała, że panowała nad sobą, a jednak wystarczył jego delikatny dotyk i jeden pocałunek, by zatraciła się w tym na nowo. Tamtej nocy uczucia, którymi go darzyła, eksplodowały. Przypomniały o sobie ze zdwojoną siłą, stając się dla Farber czymś, z czym nie była w stanie sobie poradzić. Właśnie dlatego uciekła, wmawiając sobie, że jeśli to zrobi, złapie dystans, jednak to się nie udało. Im bardziej się starała, tym większą zdawała się ponosić porażkę. Nie była w stanie przestać się w nim kochać.
Uśmiechnęła się łagodnie, bynajmniej nie próbując ciągnąć go za język. Nie musiała, mając świadomość tego, że gdyby tylko chciał, nic nie powstrzymałoby go przed podzieleniem się z nią pewnymi spostrzeżeniami. W przeszłości często to robili, nie tylko w ramach zawodowych konsultacji, ale przede wszystkim w ramach przyjaźni, która ich łączyła. A ta, choć przez pewien czas stała się relacją wyjątkowo kruchą, znów zdawała się wrócić na odpowiednie tory. Giselle czuła się tak, jakby to wszystko w końcu między nimi działało i nic, nawet ewentualne konflikty wynikające z niezrozumienia, nie były w stanie im zaszkodzić. - Zawsze podobały mi się te z kamieniami w takim kolorze - stwierdziła, po czym zakręciła w dłoniach kieliszkiem z winem. Choć po jej ustach błąkał się delikatny uśmiech, w tym momencie zdała sobie sprawę z tego, iż nikłe było prawdopodobieństwo, że kiedykolwiek w ogóle doczeka się takiego pierścionka. Nie od Diona, ponieważ w to nie wierzyła nigdy, ale coraz częściej zaczynała łapać się na myśli o tym, że nigdy nie uda jej się odpowiednio poukładać swojego życia. Może to właśnie Winnie musiała po prostu jej wystarczyć?
Rozchmurzyła się, kiedy usłyszała jego słowa. Pociągnęła niewielki łyk wina z lampki, a później ukryła za nią usta, jakby w ten sposób chciała zamaskować własny grymas. - Może naprawdę myślę, że miałbyś z tym pewien problem? - odezwała się, zerkając na bruneta z ewidentnym rozbawieniem wymalowanym na twarzy. W przeszłości, kiedy jeszcze sprawy między nimi nie były w żaden sposób skomplikowane, naprawdę lubiła się z nim droczyć. - Ja też nie zrzuciłam jeszcze wszystkiego po Winnie - stwierdziła, a choć żartowała teraz, odrobinę zaczynało frustrować ją to, jak prezentowało się jej ciało. Wiedziała, że ciąża je odmieni, jednak wcale nie tak łatwo było jej się z tym pogodzić. Akurat tej części posiadania dziecka nigdy nie miała polubić.

Lekarz rodzinny — Lorne Bay Medical Center
35 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Ma urwanie głowy nie z jednym, a z dwójką (wspaniałych) dzieci. Niestety wciąż nie zrozumiał, że niektóre (wyjątkowe) relacje zdarzają się tylko raz w życiu.
Kochał matkę Paddy’ego. Była pierwszą kobietą, która zawróciła mu w głowie. Gotów był stworzyć z nią rodzinę i przyrzec, że będzie trwał przy niej do końca życia. Ba, tego właśnie chciał. Bardziej niż czegokolwiek innego. Przez to jak szeroko otworzył przed nią serce, cierpiał katusze, gdy odeszła.
Natomiast uczucia, jakimi darzył Giselle były inne. Dojrzewały w nim przez lata, poddawane były wielu próbom, jakie przed ludźmi stawia codzienne życie. Ich przyjaźń nie rozwijała się w idealnych warunkach, a każda pokonywana przeszkoda sprawiała, że Dion zaczynał rozumieć, jak olbrzymią wartość ma dla niego ta znajomość.
Nie, nie było to ogniste uczucie, które równie szybko, co zaczyna płonąć, gaśnie.
Było znacznie bardziej złożone, bo nie opierało się na płonnej namiętności. Rozwijało się powoli, bez zbędnego pośpiechu, gruntując sobie miejsce w jego sercu. Kiedy tylko zdał sobie z tego sprawę, wystraszył się. Wiedział bowiem, jak wiele ma do stracenia.
Minione miesiące zaserwowały mu przedsmak owej straty. Starał się naprawić sytuację, przede wszystkim będąc dla Giselle tym samym przyjacielem co zawsze. Wydawało mu się, że właśnie tego od niego oczekiwała. Nie miał pojęcia, że liczyła na coś całkowicie innego; coś czego i on nie mógł wypędzić z głowy, mimo usilnych starań.
— Hmm… — westchnął w zadumie, jednocześnie podejrzliwie spoglądając na przyjaciółkę bawiącą się lampką wina. — Byłem przekonany, że wolałabyś szmaragdowy — przyznał, jakby latami zastanawiał się nad kamieniem, który mógłby jej ofiarować. Zaskakiwało go, jak niewiele – mimo tak długiej znajomości – wiedział o upodobaniach Elle. Uśmiechnął się do swoich myśli, bo naprawdę dawno nie nazywał jej tym skrótem, który przecież tak lubił.
— Bardzo skutecznie uderzasz w moją męskość — stwierdził z urazą, samemu również kosztując ciemnego wina. — Nabawię się kompleksów z twojego powodu. Całe szczęście, że matka do znudzenia powtarza mi, jaki jestem wspaniały — wspomniał, uśmiechając się z dumą. Podobnie jak przy narodzinach Paddy’ego, tak również teraz matka Diona wykazywała się dużym zaangażowaniem, prosząc o częstsze odwiedziny lub zjawiając się (czasami bez zaproszenia) na progu ich domu. Nigdy nie powiedział tego głośno, ale był przekonany, że bardziej niż o wnuku marzyła o wnuczce, którą mogłaby do woli rozpieszczać.
— Ja tak nie uważam — odparł, starłszy z twarzy rozbawienie. — W moich oczach wyglądasz idealnie — dodał, prędko odwracając wzrok, jakby czuł, że powiedział coś niewłaściwego. Jakkolwiek inne miało być jej ciało, dla niego zawsze będzie wyjątkowe. Atrakcyjniejsze od wszystkich innych, bo naznaczone wysiłkiem, jaki musiało włożyć w wydanie Winnie na świat.
pediatra — lorne bay medical centre
32 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ma przymusowy urlop od pracy w przychodni, ponieważ sama przywitała na świecie swoje dziecko. A chociaż tym stara się cieszyć, sytuacja z jego ojcem nadal wydaje się zbyt skomplikowana.
Od wielu lat była świadoma uczuć, którymi go darzyła, a jednocześnie wiedziała, że nigdy nie będzie mogła wypuścić ich na światło dzienne. Pozwalała sobie wyobrażać to, jak ich życie wyglądałoby, gdyby Winslow to odwzajemnił, ale mimo to nie pozwalała sobie o tym marzyć. Nie była naiwna, choć raz pozwoliła sobie na tę naiwność, prędko przez nią cierpiąc. Do tej pory pamiętała gorycz, która rozlała się po jej wnętrzu, kiedy Dion oznajmił, że jego rzekomo zakończony związek dostał kolejną szansę po tym, jak ich dwójka spędziła ze sobą noc. Ilekroć pozwalała na to, aby jej myśli zagalopowały się zbyt daleko, przypominała sobie smak tamtego rozczarowania i w oka mgnieniu sprowadzała się na ziemię. Nie mogła go mieć, jednak przekonanie go tego samej siebie nie było tak proste, jak początkowo mogłoby się wydawać.
Wzruszyła lekko ramieniem i uśmiechnęła się łagodnie, zerkając na niego kątem oka. Bynajmniej nie uważała, aby jego nieświadomość była jakąkolwiek ujmą na ich relacji, ponieważ to nie błahostki były tym, co ją definiowały. Znacznie ważniejsze były te bardziej rozbudowane, głębsze sprawy, z którymi (przynajmniej z częścią) radzili sobie nienagannie. Idealnie sprawdzali się w roli przyjaciół, jeszcze lepiej radzili sobie z rolą rodziców, a jedynym, co sprawiało im kłopot, zdawało się być podłoże uczuciowe, na którym nie rozumieli się kompletnie. I nic nie wskazywało na to, by kiedykolwiek miało się to zmienić.
- Bo nie zna cię tak dobrze, jak ja - odparła niby to złośliwie, jednak po wyrazie jej twarzy dało się ocenić, że jedynie się z nim droczyła. Zaraz zresztą na jej ustach wymalował się wesoły uśmiech, który niemal nie schodził z jej twarzy, choć za sprawą tego ostatniego komentarza rozpłynął się w oka mgnieniu. Nie chodziło o to, że powiedział coś złego - jego słowa były przez nią na tyle pożądane, iż teraz jakby nie była w stanie uwierzyć, że padły z jego ust. Jej policzki oblały się rumieńcem o barwie tak intensywnej, jak kolor tego wina, po które zresztą musiała teraz sięgnąć, byle tylko odciągnąć własne umysł od tych uporczywych myśli, które sprawiły, że po jej ciele rozlało się uczucie przyjemnego gorąca. Cholera, zainteresowanie, które jej okazywał, sprawiało, że w głowie szumiało jej bardziej niż wtedy, kiedy przesadzała z procentami. Zacisnęła zęby na swojej dolnej wardze, przez moment bijąc się jeszcze z myślami, a później zerknęła na niego ukradkiem, niepewnie. - Myślisz czasami o tamtej nocy? - zapytała, już teraz czując, że miała tego pożałować. Chciała brzmieć, jakby była to drobnostka - jakby za tym pytaniem nie kryło się żadne z najgłębiej skrywanych pragnień, jednak nie miała pojęcia, czy udało jej się to ukryć. Nie wiedziała też, czego powinna się teraz spodziewać, tym bardziej, że przecież dla niej wspomnienie tamtej nocy było równie żywe jak wtedy, kiedy pozwoliła sobie zatonąć w jego bliskości.

Lekarz rodzinny — Lorne Bay Medical Center
35 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Ma urwanie głowy nie z jednym, a z dwójką (wspaniałych) dzieci. Niestety wciąż nie zrozumiał, że niektóre (wyjątkowe) relacje zdarzają się tylko raz w życiu.
W tamtym czasie nawiedzała go świadomość popełnionego błędu, mającego podstawy w zbyt pochopnie podjętych decyzjach. Wydawało mu się bowiem, że mimo niezapomnianej nocy, krępujący poranek był wystarczającym powodem do skłonienia się ku takim rozwiązaniom. Nerwowość i niezręczność ich obojga, o których chciałby zapomnieć, pozwoliły mu wytłumaczyć sobie, że postępuje właściwie. Wracając do tamtej kobiety, chciał udowodnić Giselle, że to niczego między nimi nie zmienia, że wciąż mogą się przyjaźnić. Poprzez tamtą decyzję chciał zdjąć z niej ciężar niepewności oraz uniknąć trudnej rozmowy, podczas której – jak podejrzewał – usłyszałby, że popełnili błąd. Ale nie był to jedyny powód. Zgodził się dać szansę tamtej relacji, bo obecność kobiety pozwalała mu nie myśleć o Giselle. Wiele wysiłku musiał włożyć w przekonanie samego siebie, że tamta noc niczego nie zmieniła. Więc choć chciałby, żeby jego intencje okazały podyktowane wyłącznie dobrem przyjaciółki, prawdą było, że myślał również o sobie. A może przede wszystkim? Z perspektywy czasu ocena tego zdawała się niemożliwie trudna.
Komplementy nie miały wynagrodzić Giselle nieudanego spotkania, lecz w pewnym sensie były z nim związane. Dokuczała mu świadomość tego, że wróciła do randkowania i poniekąd próbował w ten sposób zaznaczyć, że nie musiała szukać uwagi wśród innych mężczyzn. Miała jego zainteresowanie, choć prawdopodobnie nie tego chciała.
Nie zdołał ukryć zdziwienia zadanym pytaniem. Wcale nie wydawało się niewłaściwie, bo również jemu zaprzątało myśli, lecz poruszenie tematu, skutecznie unikanego przez tak długi czas, rozbudziło w nim niepokój. Zaognione policzki powiązał z powoli sączonym winem i wysoką temperaturą. Mimo to zdawało mu się, że dostrzegł w obliczu przyjaciółki niepewność. Oparł kark o kanapę, wahając się nad odpowiedzią. Obawiał się, że szczerość w tym wypadku może okazać się niewłaściwa. — Tak — odparł po chwili, tym samym przenosząc spojrzenie na Giselle, jakby próbował dostrzec w jej obliczu więcej, niż kryło w sobie samo pytanie. — Niełatwo o tym nie myśleć, kiedy jesteś obok — dodał. Mieli za sobą wiele skomplikowanych rozmów, ale ta wydawała się wyjątkowo nieczytelna. Nie wiedząc, z jaką spotka się reakcję, przesunął rękę po zagłówku kanapy, kierując ku niej otwartą dłoń.
ODPOWIEDZ
cron