Nauczycielka plastyki — LORNE BAY STATE SCHOOL
30 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Girl, come show me your true colors
Paint me a picture with your true colors

Zapraszanie kobiety na wyjazd i ustalanie zasad podczas seksu powinno być zakazane. Kto to wymyślił, żeby w trakcie doprowadzania jej do szaleństwa, wymyślać wspólny weekend i mówić, że dalej niż do drugiej bazy nie dojdzie? Przecież Olive nie pamiętała, co on wtedy mówił. Jej umysł został odcięty od ciała, była w innym świecie. W świecie gdzie on ją doprowadzał swoimi umiejętnościami, więc mogła mu się zgodzić na wszystko. I zgodziła. To jest jej wytłumaczenie
Ale nie ma wytłumaczenia, dlaczego się zgodziła na to ponownie, gdy zadzwonił do niej kilka dni później oznajmiając o której po nią w sobotę przyjedzie. Przecież nikt jej wtedy nie wkładał nigdzie języka, palców, czy innych części ciała. Nie, miała akurat przerwę pomiędzy zajęciami. Mogła odmówić, mogła powiedzieć nie. Ba, mogła wcale nie odbierać telefonu! Tym bardziej, że kiedy wsiadła do samochodu spod jego gabinetu, to postanowiła, że już nigdy się nie zobaczą. To było ich pożegnanie, zaspokoił jej ciekawość (i ją całą), ale na tym się skończyło. Nie może się z nim spotykać, nie z mężczyzną, który sprawia, że uśmiecha się od ucha do ucha na jego myśl. Który jest jej muzą i nawet malując myśli o nim. To było niebezpieczne, nie chciała tego czuć. Bała się tych uczuć.
A jednak gdy zadzwonił, to nie potrafiła odmówić. Po pierwszym szoku, po prostu podała mu swój adres, jak gdyby nigdy nic. Znowu najpierw powiedziała, a potem zrobiła. I cholera, ale była podekscytowana na ten wyjazd. I nawet spodobała jej się jego zasada, że dalej niż do drugiej bazy do niczego nie dojdzie. Ona sobie postanowiła, że żadnej bazy nie będzie! Rączki będzie trzymać przy sobie i może pozna go na tyle bliżej, że będzie ją interesował wyłącznie jako przyjaciel? Nie taki z przywilejami! Może będą potrafili rozmawiać bez żadnych podteksów i pocałunków? Może w końcu przestanie wspominać jak leżała na jego biurku? Tak, to mogło sie udać.

Spakowała kilka ubrań, wzięła też szkicownik i pewien prezent dla niego. W końcu chciała się jakoś odwdzięczyć za zaproszenie. Podczas drogi albo rozmawiali albo ona rysowała, od kilku dni wena jej nie opuszczała. Gdy dojechali na miejsce, to musiała przyznać, że okolica była przepiękna! Mały, uroczy domek w środku lasu nad samym jeziorem robił wrażenie. Od razu chciała iść na spacer. Pozwoliła sobie i jemu tylko na szybki, odświeżający prysznic, oczywiście wzięty oddzielnie i po przebraniu się ruszyli zwiedzać okolicę. Założyła długą sukienkę jedynie z małym dekoltem, ale zasłoniętymi ramionami, bo przecież mogły być kleszcze! Nawet majtki założyła, taka z niej grzeczna dziewczynka. Rozmawiała z Gabrysiem i chłonęła widoki, nie mogąc się doczekać aż będzie je mogła przelać na płótno. Miała wrażenie, że Webster podstawia jej same najlepsze wizje obrazów, a ona była tym wszystkim zachwycona. Dawno nie spędziła weekendu poza miastem, więc cieszyła się, że ostatecznie zgodziła się z nim tutaj przyjechać. Nawet jeżeli miała ogromną ochotę, żeby się w niego wtulić i podziękować, ale nie mogła. Chyba nigdy tak bardzo nie walczyła sama ze sobą, zazwyczaj robiła to na co miała ochotę, a teraz hamowała się. W dodatku tu nie chodziło tylko o nią, ale równie istotny on był w tym temacie. Bo skoro sam ustalił takie zasady, to najwyraźniej nie był nią zainteresowany. Może wspomniał o tej drugiej bazie, żeby ją nie urazić? Więc skoro on nie był chętny na nic poza rozmową, ona rzucać się nie będzie na ładną buźkę.Potrafi utrzymać nogi złączone, naprawdę.

Wieczorem postanowiła przebrać się w dres. W domku było bardzo ciepło, więc nie zamierzała się grzać w jakieś bluzie. Przystała też grzecznie na puzzle, czego nie robiła wieki. Układając je przypomniała sobie dlaczego - była w tym fatalna. Irytowała się, gdy próbowała wcisnąć element, który nie pasował. Wszystkie elementy obok niej już sprawdziła, więc musiała sprawdzić te po stronie Gabriela. Oczywiście siedzieli przed ogromnym stołem, a ona nie będzie przecież wstawać i podchodzić tylko po to, aby wziąć kilka puzzli. Dlatego podwinęła nogi kucając teraz na krześle i pochylając się przed Gabrysiem. Wzrokiem przeglądała puzzli, które by pasowały do jej części układanki.

- Czyżbyś wybrał puzzle, aby poznać wkurzoną Olive?- uśmiechnęła się zerkając na niego, ale zaraz powróciła wzrokiem niżej na stół. Jedną ręką się opierała o blat, a drugą poprawiła zwisające włosy za ucho.


gabriel webster
wystrzałowy jednorożec
Miło
właściciel farmy ananasów — i jedenastu kotów
43 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Jego plan na razie wypadał ŚWIETNIE podczas realizacji. Spędzili miło pierwszą połowę dnia. Na rozmowach, całkiem grzecznych. Wymyślił tę krótką górską wędrówkę po pagórkach otaczających agroturystykę w której się zatrzymali, żeby ją zmęczyć. Miał nadzieje, że z Olive trochę jak ze zbyt nadpobudliwym pieskiem - jak się wybiega, to będzie spokojniejsza i grzeczniejszą! Dotychczas myślał, że uspokaja ją malowanie, ale odkąd zaczęła mówić, że chciałaby malować podziwiając jego nagość dla inspiracji - uznał, że musi znaleźć inne metody. Podczas obiadu gospodarze nie proponowali alkoholu - całe szczęście, więc musiał tylko zdecydować co będą robić wieczorem. Puzzle wydawały się oczywistym wyborem dlatego, że oddzielałby ich gruby stół.
W teorii, bo w praktyce, krótko po tym jak zaczęli, Olive zaczęła się nad stołem pochylać, centralnie tańcząc mu cyckami przed nosem; ledwo zasłoniętymi czymś, co dla niego było stanikiem, a nie bluzką, ALE OK. Ponieważ druga baza była uzgodniona, nie łamał się - zawsze istniała szansa, że wieczorem się z jej biustem lepiej zapozna, przedstawi, przywita, i może jeszcze utuli oba skarby do snu! Taki z niego romantyk, prawda?
- Wybrałem puzzle, żebyś miała szansę się wyciszyć przed spaniem - odparł rozbawiony, choć jak schodził spojrzeniem z jej twarzy w stronę puzzli na stole, zauważalnie zatrzymał się na moment na jej piersiach zamkniętych pod tym skrawkiem materiału. Ale nie mógł jej krytykować za ten ubiór, bo jemu też było w domku gorąco, więc miał na sobie jedynie czerwone spodenki. I bokserki pod spodem, oczywiście. - Nie tutaj - powiedział spokojnie, gdy kolejny raz próbowała upchnąć kawałek nie tam, gdzie trzeba. - Zobacz - złapał ją za dłoń, w której trzymała puzzla i nakierował w miejsce, w którym przewidywał, że będzie pasował. Sukces. - Nie musimy ich skończyć, wiesz? - zagadał ciepło, rozumiejąc, że mogła się denerwować i nie chcieć siedzieć nad puzzlami następne osiem godzin. - Jest kilka rzeczy, o które chciałbym cię zapytać - rzucił, patrząc teraz jedynie na stosik puzelków, które musiał odwrócić stroną obrazka do góry, bo utknął w swoim rogu planszy i nie mógł dalej składać. - Opowiedz mi jaki jest twój ulubiony film, i dlaczego - wymienił pierwsze; - Opowiedz mi o tym, jak skończyła się twoja pierwsza miłość - drugie, z grubej rury; - I opowiedz mi swój ulubiony sen.
Te trzy rzeczy, na początek, miały mu pozwolić lepiej ją zrozumieć i wykorzystać grzeczny weekend maksymalnie. - Jeśli będziesz chciała, również odpowiem szczerze na trzy twoje pytania - zadeklarował, posyłając jej ciepły uśmiech, po czym wrócił do szukania puzzli.

Olive Halsworth
Nauczycielka plastyki — LORNE BAY STATE SCHOOL
30 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Girl, come show me your true colors
Paint me a picture with your true colors

Niektóre nadpobudliwe pieski po wybieganiu są jeszcze bardziej nakręcone i potrzebują innych aktywności, aby je zmęczyć. Olive teraz na pewno nie odczuwała zmęczenia. Ani trochę. Ale była grzeczna, rączki trzymała przy sobie tak jak postanowienie, że nie będzie już ŻADNEJ bazy. No bo kto zabiera dziewczynę na weekend nie chcąc jej zaliczyć, skoro ona jasno dała mu znać, że jest zainteresowana? Chyba tylko mężczyzna, który z kolei jest zainteresowany samą czystą znajomością bez żadnych dodatków. Więc Olive nie zalecała się do niego, nie rzucała żadnych podtekstów. Pilnowała się tak wiele godzin, ale on wyskakując w takim stroju do układania puzzli ani trochę jej nie pomagał. Żałowała, że nie założyła krótkich spodenek, bo za każdym razem gdy na niego zerkała robiło jej się coraz bardziej gorąco. I może gdzieś podświadomie specjalnie zaczęła się do niego pochylać.

- Jak chcesz mnie wyciszyć, to możesz mi dać kartkę i ołówek. Już chyba wiesz, że to na mnie działa. A nie próba ułożenia elementów, które do siebie nie pasują- odparła znowu lekko zirytowana próbując wcisnąć element, który do siebie nie pasuje. Dopiero, kiedy złapał ją za rękę i nakierował spokojnie w odpowiednie miejsce, uśmiechnęła się szeroko z duma wymalowaną na twarzy, jakby sama dała sobie z tym radę.- O faktycznie, dziękuję- przyznała wpatrując się w ułożoną część, a potem zerknęła znowu na niego. - Naprawdę? Nie pogniewasz się, jeżeli ich nie skończymy? I tak układasz za nas dwoje, bo mi idzie z tym fatalnie- oh jak było mu za to wdzięczna! Strasznie się irytowała, gdy kolejne elementy do siebie nie pasowały, a jednocześnie nie chciała mu sprawić przykrości odmową. Zaraz jednak zaintrygował ją tym, że chciałby ją o coś zapytać. Oparła łokcie na stole, a głowę na dłoniach i słuchała jego pytań wpatrując się w niego jak tak kontynuował układanie puzzli podczas swojej wypowiedzi. Przeszło jej przez myśl, że byłaby nawet spokojniejsza po prostu go obserwując. Lubiła na niego patrzeć.

- Moja dziewczyna- wypaliła od razu w odpowiedzi na pierwsze pytanie.- Obie części. Płakałam razem z nią, gdy zginął jej przyjaciel, a ona krzyczała gdzie są jego okulary, bo bez nich nie będzie widzieć- na to wspomnienie momentalnie łzy stanęły w jej oczach, więc zamrugała szybko kilka razy, aby je przepędzić i uśmiechnęła się słabo.- I byłam pod jej wrażeniem, gdy zapisała się na zajęcia z pisania dla dorosłych, bo chciała zostać pisarką. Oh i jak napisała wiersz o swoim przyjacielu, przelewając na papier swoje uczucia, swoje serce. To piękny film, o przyjaźni, miłości, stracie, cierpieniu, dojrzewaniu- dodała i podniosła się lekko na łokciach, bo trochę ta pozycja była niewygodna. - Pierwsza miłość zostawiła mnie, gdy Jane z drugiej klasy dostała nowy różowy rowerek. Ja miałam taki już trochę zniszczony po starszej siostrze- powiedziała rozbawiona chcąc trochę rozładować atmosferę, ale podejrzewała, że nie o taką miłość mu chodziło. Wahała się chwilę przed tym, czy mu o tym powiedzieć, ale było coś w nim, co ułatwiało jej otworzenie się w jego towarzystwie. Podniosła się i usiadła ostatecznie po turecku na stole, nie przejmując się tym, że część puzzli zakryła sobą. Ale odsunęła się od niego na tyle, żeby mógł wciąż układać swoją część. Wzięła jeden puzzel w rękę i zaczęła się nim bawić, nie patrząc na Gabriela.- A tak serio, to moja pierwsza miłość nie skończyła się jakoś tragicznie. To była jego decyzja, ale w sumie rozstaliśmy się w zgodzie. Nie nadawałam się do tego. Wiecznie zapominałam o rocznicach czy nawet jego urodzinach. Nie raz też nie przyszłam na umówione spotkanie, bo wypadło mi z głowy. Albo wolałam malować zamiast iść z nim do kina czy na imprezę. Potem miałam drugiego chłopaka, ale skończyło się tak samo. Po tych dwóch razach uznałam, że to nie dla mnie. Nie nadaję się do związków, do bycia czyjąś dziewczyną. To byli naprawdę fajni faceci i po rozstaniu było mi cholernie smutno. Dlatego uznałam, że nie chcę już mieć złamanego serca i nie chcę łamać serca komuś innemu. To okropne uczucie- słowa płynęły z jej ust z krótkimi pauzami na wzięcie oddechu. Mówiła tak jak zwykle- bez większego zastanowienia, z łatwością. Ale temat nie był dla niej łatwy, bo gdy skończyła mówić to sobie uświadomiła, że w sumie nigdy nikomu o tym nie powiedziała. To był jej wstydliwy sekret, który trzymała głęboko w sobie , a teraz ot tak mu go wyznała. Speszona zeszła ze stołu szybko i usiadła z powrotem na krześle podciągając kolana pod brodę i próbując się ponownie uśmiechnąć. - A snu Ci nie opowiem, bo nigdy ich nie pamiętam. Kiedyś próbowałam je zapisywać od razu po przebudzeniu, ale albo zapominałam albo gdy w końcu obudził mnie dziesiąty z rzędu budzik, to szybko wylatywałam z łóżka, aby zdążyć do pracy- powiedziała rozbawiona, a humor pomału z powrotem jej wracał i skoro zaproponował, że i ona może mu zadać pytanie, to zamierzała z tej opcji skorzystać.

- Jakie jest Twoje najmilsze wspomnienie? Nie musi być z dzieciństwa, obojętnie z jakiego okresu-wolała doprecyzować, bo już wiedziała, że jego dzieciństwo niekoniecznie było udane. - Co jest Twoją pierwszą myślą po przebudzeniu? I skoro już wiemy, że spełniasz msrzenia innych, to jakie jest Twoje?- bo jakieś musi mieć!


gabriel webster
wystrzałowy jednorożec
Miło
właściciel farmy ananasów — i jedenastu kotów
43 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nie do końca wiedział dlaczego, ale pomyślał sobie, że Olive jest słodka, gdy tak się denerwuje i próbuje walczyć z puzzlami. Gdyby korzystając z romantycznej lokalizacji i czasu sam na sam zabrał ją w obroty w sypialni, zamiast teraz z nią układać puzelki, nigdy by się nie dowiedział o niej wielu cennych rzeczy - które wiedzieć chciał. I wcale nie dlatego, że postanowił ją wrzucić we friendzone i nie chciał od niej niczego więcej. Przeciwnie: jakoś nie potrafił jej zakwalifikować do żadnej kategorii. Nie pasowała mu na... rozrywkę, kochankę, randomowe spotkania w samotne wieczory. Nie pasowała mu też na przyjaciółkę, bo był po ich ostatnim grzecznym obiedzie zbyt zdesperowany, by odkrywać kolejne fragmenty jej ciała. Dziewczyny, oczywiście, nie szukał - złamane serce podpowiadało, że o zakochiwaniu się nie ma mowy, ale jednocześnie właśnie spędzał GRZECZNY weekend z kobietą, która sprawiała, że mówił więcej niż by chciał. Więc może... Nigdy nie mów nigdy, Webster.
- Poczekaj - westchnął patrząc, jak się denerwowała. Wstał - choć z wyraźnym zawahaniem, bo przecież stół miał ich ROZDZIELAĆ dla BEZPIECZEŃSTWA i przeszedł na jej stronę. - Zaraz będziesz miała fory - pocieszył ją i zaczął szybciutko układać elementy z jej strony, żeby ta jej połowa obrazka wyglądała lepiej i pełniej, niż jego. Zajęło mu to kilka(naście) minut podczas których słuchał jej odpowiedzi na swoje pytania. Gdy już jej połowa obrazka zauważalnie wyprzedzała jego o kilka długości, zerknął na nią z usmiechem. - Ale szybko ci poszło, zobacz - po czym wrócił grzecznie na swoje miejsce, dziubdziać w swoich puzlach, w których był teraz mocno do tyłu. Liczył jednak, że ten drobny zabieg da Olive poczucie, że nie musiała się ani spieszyć układając, ani denerwować tym, czy jej nie wychodzi.
- Nie oglądałem, ale chętnie obejrzę z tobą. Gdybyś chciała - odparł na jej opis filmu. Może niekoniecznie brzmiało jak coś, po co sięgnąłby sam, ale skoro to jej ulubiony? Jeśli mieli spędzać jeszcze kiedyś razem czas, nie byłby przeciwny. - Ja płakałem tylko na jednym filmie. "Mój przyjaciel Hachiko". Obejrzałem go raz, i nie obejrzę już nigdy więcej - pokręcił głową przecząco. Płakania się nie wstydził, bo jego zdaniem tylko zwyrole i psychopaci nie płacza na Hachiko, halo!!! Ale już wiedział, że to jest coś, czego nie może puścić nigdy więcej, bo się nie pozbiera i już żadna terapia mu nie pomoże.
Słuchał co mówiła o związkach, i doszedł do wniosku, że są w tym zakresie podobni. To znaczy, mają podobne oczekiwania - nie pakować się w nic poważnego. Nie komentował tego szczególnie, ale zrobił w głowie mentalną notatkę na tę wiadomość. - Dziękuję, że mi o tym opowiedziałaś - powiedział tylko ciepłym, spokojnym głosem, nie chcąc w żaden sposób oceniać tego, co powiedziała, ani dopytywać o szczegóły. Nie uważał, żeby to pomagało. Szkoda, że nie pamiętała snów... - Zapytam cię rano, od razu, jak wstaniesz. I wtedy mi opowiesz - zadecydował za nich oboje! Są na wyjeździe, nie będzie żadnych budzików, Olive się wyśpi, a gdy już wstanie... To on wykorzysta jej senność żeby wypytać o sen. Genialne.
Zastanowił się krótko, gdy zadała mu swoje trzy pytania. Nie były łatwe, ale zamierzał się postarać.
- Moje najmilsze wspomnienie, to kiedy zarobiłem pierwsze, większe pieniądze i powiedziałem mamie, że spłaciłem hipotekę jej domu - odparł po chwili zastanowienia. Za tym szły kolejne "najmilsze" wspomnienia jak, gdy mógł kupić mamie luksusowy samochód o którym marzyła, i kiedy wysłał ją na tropikalne wakacje, aż w końcu w całości wziął na siebie obowiązek jej utrzymania, żeby nie musiała już nigdy pracować. Ostatecznie jednak mama pracować chciała i idzie jej świetnie w jednej z firm, w której inwestuje Gabriel w Londynie, więc stała się niejako przez jego sukces taką business mom, która budziła postrach. - Moja pierwsza myśl po przebudzeniu jest najczęściej taka, że zdrętwiały mi wszystkie kończyny, bo śpi na mnie jedenaście kotów. A jak śpi na mnie kot, to wiadomo - nie mogę się ruszać, żeby futrzaki się wyspały - roześmiał się, po czym zamilkł na dłużej, skupiając w pełni na puzzlach. Niby zapewniał Olive, że nie muszą ich kończyć, ale on... Musiał je skończyć. Choćby sam. Tego jej jednak nie mówił. - A marzeń... Nie mam - powiedział w końcu, dość smutno. - Jest taka piosenka: I'm sad in my Porsche, I was happy in my Honda
I just can't afford to be rich any longer
'Cause I got so bored of the stuff I was fond of
I'm crying backstage, but I'm playing The Fonda
.
Recytował cicho, wciąż patrząc jedynie na puzzle przed sobą. - Życie traci swoją magię, gdy masz za dużo pieniędzy - wzruszył ramionami. Bogactwo oznaczało nudę. Brak ekscytacji. Siłą rzeczy smutek. Gabriel pracował, i pracował, i pracował jeszcze więcej, zarabiał jeszcze więcej, a ostatecznie... Przez to, że stać go było na wszystko, nie potrafił się cieszyć. Nie musiał na nic czekać. I niejeden wieczór wzdychał nad tym, że lepiej by mu było w tej Hondzie... Wtedy życie miało sens, smak, mógł do czegoś dążyć, na coś czekać, o czymś marzyć, a teraz? Może mógłby mieć marzenia w sensie relacji - żona, dzieci, ale tego nie chciał, kompletnie nie. - Czasem żałuję swojego sukcesu, ale wtedy do mnie dociera, że nie mam prawa narzekać na to, że jestem ogromnie uprzywilejowany. Że to brzmi... Niesmacznie. To prawda, że pieniądze dają szczęście - ale tylko do pewnej kwoty. W jakichś ilościach rozwiązują problemy... Ale od pewnego progu... Problemów tylko przybywa. I zmartwień. I nudy...

Olive Halsworth
Nauczycielka plastyki — LORNE BAY STATE SCHOOL
30 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Girl, come show me your true colors
Paint me a picture with your true colors

Olive również nie potrafiła jednoznacznie określić relacji z Gabrielem. Miała swoją jasną zasadę od dawna - zero związków. Była zapominalska, szybko się nudziła, potrafiła na godziny zamknąć w swoim świecie... I to co zaczynała czuć do Webstera było dla niej swego rodzaju nowością. Chciała go poznać, jego historię, jak się zachowuje gdy jest zły i jaki jest jego rytuał dnia. Chciała też go całować, dotykać, odkrywać kolejne części jego ciała i oddawać mu do kontroli jej własne. Potrafiła się przy nim wyciszyć, skupić, otworzyć, słuchać go... Przez chwilę starała się to wszystko zagłuszyć, zakopać, zapomnieć o nim i odejść nie oglądając się za siebie. Próbowała to też ułożyć w jakieś ramy, ale za każdym razem gdy patrzyła na niego, słyszała go albo czuła obok siebie to zapominała o wszystkim. O swoich obawach, zasadach, rozważaniach - pozwalała sobie płynąć z prądem, poddawać się temu, co dyktuje jej serce i tak jak robi na codzień w innych kwestiach- nie myśleć, a działać.
I łatwo przy nim było zapomnieć o wszystkim, gdy zamiast się denerwować na jej irytację układaniem puzzli po prostu jej pomagał. Aż przeszło jej przez myśl, że traktuje ją jak takiego niesfornego dzieciaka. Ona tak traktowała właśnie dzieci w swojej szkole - cierpliwie, czasami dając im fory, aby podbudować ich pewność siebie. Widok układającego go jej część w pewien sposób rozczulił jej serce. Nic dziwnego, że bez problemu mu się zwierzyła ze wszystkiego o co zapytał.

- Naprawdę?? W przyszłym tygodniu akurat puszczają w kinie pod gołym niebem, gdybyś chciał iść. Ja na pewno się wybieram- zaproponowała od razu zadowolona jego propozycją. Może powiedział to tylko z grzeczności? Nieważne, Olive tego nie wyłapała i jedynie głośno westchnęła słysząc o Hachiko. - Bo jak można nie płakać na Hachiko?? Piękny film tak jak Marley i ja- i w ogóle jak można nie płakać na każdym filmie, gdzie umierają pieski? No psychopaci, bez dwóch zdań. - W ogóle zawsze marzyłam o posiadaniu psa, ale chyba nie nadaję się do tego. I teraz tak sobie myślę, że serce by mi się rozpadło, gdybym go straciła potem- pokręciła szybko głową chcąc odgonić przykre myśli, bo przecież nie o to chodziło w tym wieczorze. I mimo, że poruszała tematy, które nie do końca były wygodne i przyjemne, to nie mogła na nic narzekać. Dobrze jej się z nim rozmawiało, słowa same wypływały z jej ust i cieszyła się, że nie naciskał na kwestie jej uczuć. Czuła, że ją zrozumie, w końcu sam mówił, że nie interesują go stałe związki. Jasno się określił podczas pierwszego spotkania.

- Jak zamierzasz to zrobić, gdy zamknę się na noc w pokoju?- spytała zaciekawiona unosząc brew do góry. Musi się zamknąć dla jego bezpieczeństwa! On tez powinien, bo inaczej Olive będzie próbowała mu się wpakować do łóżka. Oczywiście im częściej zerka na jego tors, tym coraz bardziej odpuszcza zamykanie sobie drzwi. Ale podpuścić go może.
Gdy powiedział o swoim najmilszym wspomnieniu, to ze wzruszenia jej oczy znowu się zaszkliły. Poczuła taką dumę, jak wtedy kiedy uczeń przychodzi do niej i mówi, że pokochał sztukę dzięki niej.- Mama musi być niesamowicie z Ciebie dumna. Wychowała cudownego mężczyznę-powiedziała patrząc na niego z czułością i szczerością w głosie. To było naprawdę piękne i wiele o nim świadczyło. Widząc, że on dalej układa puzzle uznała, że nie chce go w tym zostawić samego. Nawet jeżeli ma nie trafić z żadnym elementem, to chociaż się postara. Dla niego. Pochyliła się z powrotem nad stołem, ale tym razem po swojej stronie, nie wymachując mu biustem przed oczami. - A co robisz z kotami, jak sprowadzasz kobietę na noc? Czy każesz każdej zmykać przed północą jak Kopciuszek?- spytała zerkając na niego. Randki i seks nie musiały w końcu oznaczać także wspólnie spędzonej nocy.

Miała już powiedzieć, że to niemożliwe, że nie ma marzeń. Wszyscy je mają! Ale gdy zaczął rozwijać swoją myśl, to już rozumiała o co mu chodzi. Odłożyła puzzel, który miała w ręku i całkowicie skupiła swój wzrok i skupienie na nim. Podparła głowę na dłoni i oddała mu całą swoja uwagę.- Niedawno rozmawiałam z kolegą na podobny temat. Próbuje napisać książkę, która się wpisze w tak zwany kanon, będzie bestsellerem, a on milionerem. A ja... nie do końca to rozumiem. Nie mogłabym malować czegoś z myślą, że musi się to koniecznie podobać innym, abym zarobiła na tym mnóstwo pieniędzy. Maluję dla samej siebie, maluję aby wyrazić siebie. Chyba by mnie szlag trafił, gdybym miała malować pod kogoś, dla jakiś zasad. Dlatego zarabiam głównie jako nauczycielka, bo rachunki za coś trzeba opłacić, ale nie narzekam na to- przyznała i było jej go cholernie przykro. Tak bardzo, że chciała wstać, przytulić go i głaskać jak ostatnio. Już miała to zrobić, nawet podniosła się delikatnie, ale nagle oprzytomniała. Nie, to miał być GRZECZNY weekend. Nie będzie mu się wpakowywać na kolana, mimo że tego chciała. Usiadła z powrotem jak gdyby nigdy nic, mając nadzieję, że niczego nie zauważył. - A nie rozważałeś kiedyś tego, aby trochę mniej pracować? Możliwe, że zarabiałbyś wtedy mniej. Może i nie mieszkałbyś już wtedy w tak dużym domu i nie miał farmy ananasów, ale przynajmniej miałbyś czas, aby skorzystać z życia. Mógłbyś wtedy więcej czasu spędzać z kotami, częściej patrzeć na ocean. Albo po prostu spacerować i układać puzzle. I oczywiście, że masz prawo narzekać. Nie wszystko musi Ci odpowiadać- jej wiele rzeczy nie odpowiadało, więc unikała ich w swoim życiu.


gabriel webster
wystrzałowy jednorożec
Miło
właściciel farmy ananasów — i jedenastu kotów
43 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Szkoda, pomyślał gdy zaprosiła go na kino plenerowe - chciałby pójść, ale nie mógł. Zamierzał jej powiedzieć dlaczego nie może, ale przeszła mu przez myśl obawa, że odbierze to za wymówkę i będzie jej przykro. Nie chciał, żeby czuła się odrzucona… Ale chciał też powiedzieć prawdę.
- Przykro mi, Olive - zaczął przepraszającym tonem. - Nie będę dostępny w przyszłym tygodniu. Mój wspólnik przyleciał z Londynu… Z córką… - z którą kiedyś się przespałem, czego bardzo żałuję… - Poprosił mnie, żebym się nią zajął. - i mam nadzieję, że zajmę się nią na bezpieczny dystans kilku metrów.
Nie chciał kłamać. Naprawdę bardzo nie chciał kłamać. Nie czuł się źle z pominięciem pewnego szczegółu, ale tylko dlatego, że spowiadanie jej się ze wszystkich „przeszłych numerków” byłoby nienaturalne i niesmaczne. Generalnie powiedział prawdę - będzie zajęty odwiedzinami. Nie chciał umawiać się z Olive, a później odwoływać w ostatniej chwili, bo wspólnik wymyślił, żeby zwiedzili ogród botaniczny. Zapamiętał jednak że chciała obejrzeć z nim ten film, jak już znajdzie luźniejszą chwilę.
Zaśmiał się głośno na ten tekst o zamykaniu drzwi. - Nie musisz zamykać się na noc w pokoju. To utrudniłoby ci ewakuację w razie pożaru - mruknął rozbawiony. - Potrafię uszanować granice. Powiedz tylko, że nie życzysz sobie odwiedzin - dodał, całkiem serio, bo oczywiście nie chciał, żeby miała go za jakiegoś zboka, gwałciciela i w ogóle nie wiadomo co jeszcze. Gdyby tylko powiedziała, że chce być sama, zakradanie się do jej sypialni nie przyszłoby mu w ogóle do głowy.
- Większość kobiet zostaje na śniadanie, potem się żegnamy - wyjaśnił bez większych oporów. W końcu od początku był z Olive szczery, niczego nie ukrywał. Czuł, że mogą rozmawiać o jego stylu życia bez focha. - Koty nie lubią obcych, więc śpią wtedy w innych pokojach - dodał, wyraźnie rozbawiony tym, że Olive była ciekawa akurat tego co z kotami. Nikt go jeszcze o to wcześniej nie zapytał, ale z drugiej strony, było wiele rzeczy które w ostatnich dniach mówił Olive, a nie chciałby mówić nikomu innemu. Słuchał, gdy opowiadała o malowaniu dla wyrażania siebie i trochę jej zazdrościł. Na pewno w niejednym obszarze życia byłoby jej łatwiej, gdyby miała więcej pieniędzy; z drugiej strony pomyślał o Julii, która jako znana malarka żyła na bardzo wysokim poziomie, a jednocześnie ostatnio opowiadała mu o straconej ciąży, rozpadzie narzeczeństwa i innych trudnych doświadczeniach. Trochę zazdrościł Olive wolności, która wynikała z „normalnej pracy” i „normalnego życia”. - Potrzebujesz czegoś? - spytał troskliwie, gdy wstała i usiadła, bo w ogóle nie przyszło mu do głowy, że chciała podejść do niego; raczej, że chciała się czegoś napić, albo UBRAĆ. Chwilę później Olive rozbawiła go - choć próbował tego nie okazać - mówiąc, że mógłby mniej pracować. Och, jednak jeszcze niewiele wiedziała o świecie Webstera.
- Nie pracuję dla pieniędzy - powiedział, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie. - Nigdy nie chodziło o pieniądze. One były tylko efektem ubocznym… - czego? Nie mówił. Nie chciał zabrzmieć jak dupek. A prawda była taka, że chciał udowodnić, że może. Chciał pokazać tym, którzy w niego nie wierzyli, że osiągnie co tylko zechce. Więc… Pracował ciężko. Odkąd był nastolatkiem. Raz się nie udało, siedemnasty raz się nie udało, aż w końcu zaczął doświadczać pierwszych sukcesów… A teraz pieniędzy miał więcej, niż umiałby wydać i to był jego problem. Gdyby jutro przestał pracować, to wciąż miałby za dużo; i pieniędzy, i czasu wolnego na własne myśli.
- Mam dla ciebie kolejne pytania - zmienił temat, a w międzyczasie dostrzegł, że Olive znów męczy się z puzzlem, więc złapał ją za dłoń i nakierował w odpowiednie miejsce. To był jedyny dotyk, na jaki pozwolił sobie odkąd przyjechali do domku, więc doceniał każdą sekundę. - Gdybyś mogła mieć dowolną supermoc, jaką byś wybrała? Jakie jest twoje wymarzone miejsce na podróż? Co najbardziej lubisz w sobie?

Olive Halsworth
Nauczycielka plastyki — LORNE BAY STATE SCHOOL
30 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Girl, come show me your true colors
Paint me a picture with your true colors

- Jak Cię do tego przekonał? Myślałam, że nie lubisz dzieci- spytała śmiejąc się z tego, bo skąd mogła wiedzieć, że córka wspólnika już dzieckiem nie jest? A na pewno nie jest dziewicą. Uszanowała jednak to, że nie ma czasu. W końcu sam mówił, że dużo pracuje. Fakt, zrobiło jej się trochę przykro, bo chciała obejrzeć ten film razem z nim, ale może będzie im dane, obejrzeć go innym razem?

Gdy powiedział o szanowaniu granic, to jej się głupio momentalnie zrobiło, że w ogóle tak pomyślał. - Nie, nie Gabryś to nie tak- powiedziała szybko, aby przypadkiem nie posunął się dalej i nie rzucił jakimś tekstem, że ma go za zboczeńca. Mógł do niej różnie mówić podczas seksu, ale pomimo tej krótkiej znajomości, wiedziała, że to wszystko to była tylko gra. W rzeczywistości uważała go za dżentelmena i nie obawiała się ani trochę. - W tym rzecz, że życzę sobie odwiedzin, ale to miał być grzeczny weekend, więc muszę walczyć z pokusami i szanować również Twoje granice- nie była pewna jak odbierze jej słowa. Nie chciała flirtować z nim w tym momencie, ale też nie potrafiła kłamać. Samej sobie nie ufała w jego towarzystwie, więc jeżeli Gabryś wolał nie być wodzony na pokuszenie, to powinien zamknąć i ją i siebie w oddzielnych pokojach. Dla własnego dobra! Bo jak drzwi będą otwarte, to Olive nie wie, co jej wpadnie do głowy, gdy nagle zobaczy na przykład pająka na swojej kołdrze.

- Jak to nie lubią obcych? Kate Purry się łasiła do mnie niczym rasowa kocica- zaśmiała się na wspomnienie ich pierwszego wspólnego wieczoru. Był raptem tak niedawno, a miała wrażenie, jakby z Gabrielem znali się o wiele dłużej. I cieszyła się coraz bardziej, że przyhamował jej zaloty, dzięki czemu mogła go lepiej poznać. Od początku się nim zainteresowała i podejrzewała, że jest wart bliższego poznania i ani trochę się nie myliła. Im więcej odkrywała, tym ceniła i podejrzewała go coraz bardziej. Za jego odwagę, perfekcjonizm, upartość, szacunek do innych... Nic w nim jej nie odrzucało, a tylko przyciągało, co powinno zacząć ją martwić.

I jak już by miała wstać, to aby się ROZEBRAĆ, bo odnosiła wrażenie, że temperatura w pomieszczeniu się robi coraz wyższa. I oczywiście jak na złość zauważył jej ruchy. Tak- Ciebie- Nie, nieważne. Coś sobie przypomniałam-że to miał być GRZECZNY weekend. Olive uznała, że po powrocie do Lorne będzie zasługiwała na nagrodę. Pójdzie na lody!

- Oh to nie rozumiem... skoro nie pracujesz dla pieniędzy, to dlaczego tyle pracujesz, jeżeli praca nie daje Ci satysfakcji?- spytała lekko skonsternowana. Może coś jej umykało? Może powinna znać odpowiedź? Ale nie była alfą i omegą i nie wstydziła się przyznać, że czegoś nie wie, nie rozumie. Tego też uczyła dzieci w szkole. Tak jak tego, że wszystko co tworzą jest piękne, dlatego u niej każdy uczeń wykazujący zainteresowanie przedmiotem ma same najwyższe oceny. Nie wszyscy pochwalali jej system oceniania, ale póki co jeszcze miała pracę.

Gdy ponownie złapał ją za rękę, to prawie jęknęła, gdy po jej ciele przebiegło przyjemne ciepło. Lubiła z nim rozmawiać, lubiła go poznawać, opowiadać o sobie, ale... brakowało jej dotyku. Nie chodziło od razu o bliższe, bardziej intymne zbliżenie, ale najchętniej układałaby te puzzle siedząc na jego kolanach, a on jedną ręką by ją obejmował. - Zatrzymywanie czasu, bez dwóch zdań- wypaliła gdy tylko doszła do siebie - Przez większość czasu jestem zbyt nakręcona, żeby po prostu na chwilę przystanąć, coś docenić, przyjrzeć się temu. Szybko się nakręcam i muszę coś robić, dlatego rysowanie mi pomaga w zapamiętywaniu tych najlepszych momentów- szkoda tylko, że wiele obrazów nie kończy, bo zaraz zaczyna kolejne i kolejne...- Marzę o podróży po Europie. Nigdy tam nie byłam, ale sądząc po zdjęciach, to chyba najpiękniejsze miejsce na świecie. Muzea, zabytki, widoki, to moje marzenie- nie sądzi, że kiedyś będzie ją na to stać, bo w oszczędzaniu jest fatalna. Ale może wygra w totka? Kto wie! Byleby nie zgubiła kuponu. Opowiadała wciąż układając puzzle, starając się mu pomóc. - A w sobie najbardziej lubię szczerość, chociaż może to brzmi głupio. Tym bardziej, że przez nią nie raz palnęłam coś w mało odpowiednim momencie albo zdradziłam czyjś sekret. Ale nie potrafię kłamać i uważam, że w dzisiejszych czasach niestety nie wszyscy potrafią być wobec siebie szczerzy- przyznała i w końcu na niego ponownie zerknęła, a z jej ust wyleciały słowa, nad którymi nie zdążyła się zastanowić. - Dlatego teraz Ci mówię szczerze, żebyś w końcu założył jakąś koszulkę. Od kilku godzin pastwisz się nade mną, co chyba Cię bawi- w końcu z siebie wyrzuciła i powinna spalić się ze wstydu, ale po prostu się roześmiała z własnej słabości. Jednak odłożyła puzzla, trzymającego w ręku i wstała od stołu. - Albo nie, możesz być ubrany jak chcesz. Ja pójdę się napić- podeszła do blatu kuchennego, który był niedaleko stołu. Nalała sobie wody i od razu wypiła całą szklankę, którą ponownie zaraz napełniła i odwróciła się do niego. Ta odległość była BEZPIECZNA. Widziała go, słyszała, ale oddzielała ich wystarczająca ilość metrów. Podskoczyła delikatnie i usiadła na blacie naprzeciwko niego. - Wiesz co, jednak zostanę tutaj. Poprzyglądam się temu, jak układasz puzzle i chętnie posłucham jak odpowiadasz na te same pytania- uśmiechnęła się szeroko i upiła łyk. Okej. Chciał grzecznego weekendu? Będzie go mieć, Olive tym razem trzyma rączki przy sobie. Nawet majtki założyła. Potrafi zapanować nad ciałem. Gorzej z jedną częścią- językiem. Nie potrafi zapanować nad tym co mówi, a zawsze mówi to co myśli, więc w końcu uświadomiła Gabrysia, co jej chodzi po głowie.


gabriel webster
wystrzałowy jednorożec
Miło
właściciel farmy ananasów — i jedenastu kotów
43 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
- Olive, skarbie - zawołał pieszczotliwie, cały czas się przy tym śmiejąc. - Zapominasz chyba, że jestem stary - bardzo go rozbawiła tym założeniem, że dziecko jego wspólnika faktycznie byłoby DZIECKIEM. Gabriel to już stary chłop! Zakładając, że wspólnik byłby w jego wieku - dość intuicyjnie - można było śmiało założyć, że jego "dziecko" to takie dwudziestoletnie, nie? Ale wspólnik Gabriela był trochę starszy, to i jego "dziecko" mniej "dziecięce". - Neive ma... - zatrzymał się, żeby policzyć - Dwadzieścia sześć? siedem? lat - nie był pewny rocznika, ale doskonale wiedział, kiedy ma urodziny. Wiedział, bo myślał o tym tysiąc razy, wkurwiony na siebie, że zrobił głupotę idąc z nią do łóżka. Ale więcej o tym Olive nie mówił, bo nie chciał będąc z nią na wyjeździe rozpamiętywać przeszłych romansów.
A na tym wyjeździe "romansu" jako takiego wcale miało nie być, bo trzymali się oboje grzecznie zasady "rączki przy sobie", choć Gabrielowi trochę ulżyło jak powiedziała, że nie myśli o zamykaniu drzwi żeby się przed nim zabezpieczać! A jednocześnie poczuł się dowartościowany jej słowami. - No proszę, teraz zaczęłaś myśleć o moich granicach? - przewrócił oczami rozbawiony; wspominał, jak zaprosił ją na GRZECZNY obiad a ona bezczelnie go uwiodła - gdzie był wtedy jej szacunek do granic, co? Oczywiście nie miał jej tego za złe, obiad był udany, a swoich drzwi wcale nie planował na noc zamykać.
- Praca daje mi satysfakcję - poprawił ją, skoro dopytała - to pewnie oczekiwała bardziej rozbudowanych wyjaśnień. - Ale jednocześnie odbiera satysfakcję z czasu wolnego. Rozumiesz? - spojrzał na nią pytająco, choć sam wiedział, że to masło maślane i wcale rozumieć nie musiała. - Po prostu... Życie "poza pracą" było bardziej ekscytujące piętnaście, dwadzieścia lat temu - zanim dorobił się ogromnych pieniędzy, które teraz sprawiały, że wszystko stało się jakieś... Nijakie, zbyt łatwo dostępne. - Pierwszy lot prywatnym samolotem to ogromne emocje. Satysfakcja. Duma. Poczucie, że "udało mi się", namacalny dowód sukcesu... Setny lot prywatnym samolotem nie różni się niczym od podjechania samochodem do biura. Nuda. A teraz pomyśl, że tak jest ze wszystkim: najpierw się cieszysz, że możesz się dostać do tej jednej konkretnej restauracji, gdzie na stolik między Kim Kardashian i Obamą czeka się dwa lata. To wielkie przeżycie, wydarzenie. Ale zaczynasz tam jadać regularnie i okazuje się, że... To nie robi już na tobie żadnego wrażenia; obiad jak obiad. Smaczny, ale... To wszystko - próbował jej wytłumaczyć jak najlepiej potrafił, ale ostatecznie potrafił przyjąć, że jego narzekanie na klęskę dobrobytu i urodzaju brzmiało po prostu słabo. A jednak - człowiek obojętnieje na bodźce, które otrzymuje regularnie. Dlatego także Gabriel obojętniał na uciechy, które gwarantowały mu pieniądze, bo... Wszystko to nie było już wyjątkowe, ani trochę.
Wysłuchał uważnie jej odpowiedzi uważnie, starając się zapamiętać o niej jak najwięcej. Jeszcze nie wiedział po co - w końcu nie miał wobec niej żadnych planów, ale skoro już udało mu się podstępem przymusić ją do grzecznego weekendu, zamierzał wycisnąć z niego jak najwięcej informacji na jej temat. Nawet chciał coś powiedzieć, nawiązać do jej słów, ale wypaliła z tym, żeby założył koszulkę i zgłupiał. Było widać, że jest zdezorientowany, jak zgubione dziecko we mgle. Spojrzał najpierw na nią, pytająco - później po sobie, na swoją gołą klatę - z wyraźną konsternacją, a potem znów na nią... I wtedy jego mina stopniowo przybrała szeroki uśmiech, minę ośmiolatka dumnego, że strzelił bramkę na boisku. Och, jaką on teraz czuł satysfakcję! - Mogłaś wcześniej powiedzieć - to znaczy, że dłużej czułby się dowartościowany, wiadomo! Przy okazji zdradził, że wcale się nad nią nie pastwił - bo w ogóle nie miał świadomości, że goła klata jakkolwiek zwracała jej uwagę. Ponieważ ostatnio przez zapracowanie ominął kilka sesji kardio, a asystentka przyniosła mu pudełko pączków, i on zjadł wszystkie w środku nocy, więc teraz czuł, że ma trochę "brzuszka". Ale słowa Olive szybko go przekonały, że jednak formę miał całkiem całkiem.
Nie podobało mu się, że poszła do kuchni. To już było za daleko. Ok, chciał grzecznego weekendu, ale jakoś... Chciał jej bliżej, zatem wstał i podszedł do niej. Oparł obie dłonie o blat, niejako zamykając ją w ciasnej przestrzeni pomiędzy swoimi ramionami. - Wiesz, to całkiem daleko... Mogłabyś mnie nie usłyszeć - rżnął głupa z miną niewiniątka. - Chciałbym wiedzieć, co teraz myślisz - szepnął jej do ucha, odpowiadając na pytanie pierwsze; - Chciałbym odbyć podróż... Tutaj - dłońmi złapał ją za kolana i delikatnie rozsunął jej nogi, odpowiadając na pytanie drugie; - Najbardziej w sobie lubię to, że... - mówił cicho prosto do jej ucha, po czym nagle się odsunął, zrobił krok w tył i... - To było pastwienie się, Olive. Wcześniej zostałem niesłusznie oskarżony! - teatralny Gabryś nie mógł jej darować tego, że posądziła go o celowe kuszenie klatą, podczas kiedy on tylko grzecznie układał puzle! Postanowił więc dać jej nauczkę. - Chodź - podniósł ją bez pytania i przeniósł kawałek, by posadzić ją na stole obok puzzli. - Zobacz, już mało brakuje - usiadł na krzesełku obok niej i wrócił do układania, jak gdyby nigdy nic.

Olive Halsworth
Nauczycielka plastyki — LORNE BAY STATE SCHOOL
30 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Girl, come show me your true colors
Paint me a picture with your true colors

Gdy dowiedziała się, ile wspomniane dziecko ma lat to poczuła się... dziwnie. Przez jej głowę przebiegła myśl, że sama jest niewiele starsza i chciałaby zostać zaopiekowana przez Gabriela. Z drugiej strony kim Olive w ogóle jest, aby zastanawiać się nad tym z kim i co robi Webster, gdy jej nie ma w pobliżu? Może robić co chce, z kim chce, więc to swoje dziwne uczucie stłamsiła w środku i tylko uśmiechnęła się słabo na jego odpowiedź. Nie mówiła już nic więcej, chociaż dla niej nie był stary! W sumie to nawet nie wiedziała, ile ma lat.

Zaraz jednak się roześmiała na wspomnienie o szanowaniu granic. Przecież je szanowała od początku! Dopiero pod koniec się na niego rzuciła, ale raczej nie narzekał.- Mój drogi, ani razu nie powiedziałeś nie. Przypominam też, że to Ty pierwszy się na mnie rzuciłeś. Ja przyjechałam tylko na grzeczny obiad, na który mnie zaprosiłeś- to on do niej podszedł jak tylko przełożyła nogę na nogę. Miała cały czas rączki przy sobie! I sukienkę również.
I próbowała zrozumieć jego tłumaczenia odnośnie pracy. Naprawdę próbowała, ale coś jej nie pasowało. Zastanawiała się co powiedzieć, aby go nie urazić. - To może spróbuj oddzielić pracę od pieniędzy. Pracuj dla własnej satysfakcji, a pieniądze niech sobie gdzieś tam leżą. Spróbuj znaleźć satysfakcję w innych rzeczach, niż jedzenie w wykwintnej restauracji czy drogi samochód. Przesiądź się do Hondy i przypomnij sobie, co Cię uszczęśliwiało dwadzieścia lat temu- zaproponowała niepewnie, bo nie chciała go urazić. - Nie jesteś taki stary, żeby już niczego w swoim życiu nie zmienić ani nie próbować nowych rzeczy- uśmiechnęła się szerzej, bo przecież na zmiany nigdy nie jest za późno! - I serio Webster? Prywatny samolot??- to ją zaskoczyło! Ją ledwie było stać na prywatny samochód i to z tych, co by chociaż jeździły. Nie wiedziała, że jest tak dziany, ale w sumie niewiele to zmieniało w jej odczuciu. Domyśliła się jedynie, że sam się wszystkiego dorobił, skoro jego mama miała hipotekę domu. To ją napawało dumą i podziwem w stosunku do niego.

I oczywiście, że mogła wcześniej powiedzieć! Ale raz- zarzucił jej już, że jest dla niej tylko ładną buźką, więc nie chciała od razu komentować jego wyglądu, żeby mu udowodnić, że jest inaczej i naprawdę go lubi i chce poznać bliżej. A dwa - miały być granice, miał być grzeczny weekend, to sobie powtarzała Olive licząc, że przestanie zwracać uwagę na jego wygląd. Ale było jej coraz ciężej, już wiedziała co namaluje, gdy zamknie się w swoim pokoju. Tym bardziej, że bezczelnie olał jej prośbę i wcale się nie ubrał. Za to jeszcze do niej podszedł, kusząc ją, oj kusząc. Momentalnie jej serce przyspieszyło, gdy się zbliżył na bardzo niebezpieczną odległość. Odsunęła się dobra dla ich obojga, a on jej takie numery wywijał. I dla dobra ich obojga na szczęście nie potrafi czytać w jej myślach. W tym momencie w bardzo brudnych myślach, ale nic nie mogła na to poradzić czując jego oddech na swojej skórze. Pod jego dotykiem, jej uda zazdrżały i cicho westchnęła słysząc, gdzie chciałby odbyć podróż. Ona też by tego chciała i już miała mu o tym powiedzieć, gdy nagle się odsunął. Tak brutalnie, tak daleko, że poczuła nagle chłód przelatujący przez jej ciało. Czuła jak jej sutki próbują się przebić przez materiał bluzki, w tym momencie chyba zarówno z zimna jak i z podniecenia. I miał rację- to było ogromne pastwienie się!

- A czy nikt Ci nigdy nie mówił, że nie można bawić się ogniem, bo się poparzysz?- spytała z diabelskim uśmiechem, gdy niósł ją na rękach. Wdzięczna, że odstawił ją na stół blisko niego. Inaczej i tak musiałaby się przesiąść, a tak to ułatwił jej zadanie. Uśmiechnęła się szeroko, gdy powrócił do układania puzzli jak gdyby nigdy nic. Chciałaby mu pomóc w tym, ale teraz już na pewno się na nich nie skupi. Jednak przez chwilę próbowała dopasować kilka elementów siedząc grzecznie, lecz w końcu dała sobie spokój. Przekręciła się tak, że leżała teraz na brzuchu zakrywając bezczelnie część puzzli. Zaczęła delikatnie koniuszkami palców gładzić go po dłoni i przyglądała mu się z uśmiechem. - To opowiedz mi co najbardziej w sobie lubisz- bo ostatecznie jej nie odpowiedział, a ona chciała to wiedzieć. Podniosła się delikatnie na stole, klęcząc na nim i opierając się na dłoniach, aby miał lepszy widok na puzzle. Powróciła wzrokiem na rozłożone elementy niby szukając odpowiedniego, ale kompletmie na tym się już nie mogła skupić. - I wiemy już, gdzie chciałbyś odbyć podróż. Szkoda tylko, że to nie jest jeden z dozwolonych przez Ciebie przystanków- dodała nie podnosząc wzroku i jedynie w tym momencie przekręciła się tak, że tym razem bezczelnie mu kręciła tyłkiem przed twarzą. Ale cóż, trzeba było się rozejrzeć po puzzlach rozłożonych po drugiej stronie stołu.


gabriel webster
wystrzałowy jednorożec
Miło
właściciel farmy ananasów — i jedenastu kotów
43 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Miał prywatny samolot. Miał - już nie ma. Sprzedał, bo szybko do niego dotarło, że to jest… Nudne, a w dodatku okropne dla środowiska. Pierwsza klasa w luksusowych liniach lotniczych w zupełności mu wystarczała! Ale tego już Olive nie mówił, bo wyszedłby na jeszcze większego dupka. A koniec końców dupkiem nie był - przynajmniej starał się nie być. Mimo statusu społecznego wciąż był miły dla pracowników fizycznych niższego szczebla, na przykład. Odstawał swoje w kolejkach, poświęcał bardzo dużą część pracy filantropii i projektom charytatywnym… Miewał typowe zachcianki ekscentrycznego bogacza, jak najbardziej, ale starał się to równoważyć.
Powoli zaczynało do niego docierać, że źle zrobił. Sam pomysł grzecznego weekendu był dobry, nadal w to wierzył, ale kolejne godziny spędzone przy Olive podsuwały mu na myśl wniosek, że zachował się nie fair nie tłumacząc jej powodów takiej decyzji. Widział, doskonale widział co próbowała zrobić kręcąc się na tym stole, niby układała puzzle, ale miziała go po dłoni, machała tyłeczkiem w jego stronę i nie wiadomo, co jeszcze jej przyszło do głowy. Westchnął tylko krótko - uprzednio napawając się widokiem, bo wiadomo, musiał zrobić mentalne zdjęcie jej ciała w tej pozycji „na później”. Aż powiedziała o tym niedozwolonym przystanku i zrozumiał, że musi coś zrobić. Schylił się po nią i podniósł ją ponownie - delikatnie, ale pewnym ruchem, przerzucił sobie przez ramię jak ręcznik po treningu na siłowni i zaniósł na kanapę. Posadził ją delikatnie i zarzucił na nią kocyk, którą dokładnie ją opatulił - nie mówiąc nic, ale przeczuwał, że stojące w tej cienkiej bluzeczce sutki utrudnią mu zadanie, musiał więc temu przeciwdziałać.
- Chyba musimy porozmawiać - zaczął dość niepewnie, bo nie chciał jej przestraszyć; a z drugiej strony czuł, że musi powiedzieć parę rzeczy. Usiadł obok niej. Bliżej, niż dotychczas się starał, ale nie zwracał na to szczególnej uwagi. - A potem powiem ci, co najbardziej w sobie lubię. Dobrze? - odłożył ten temat w czasie, ale nie chciał żeby myślała, że go unikał, albo ignorował jej pytania. Spojrzał na nią wyraźnie zamyślony, gdy szukał odpowiednich słów. Te jednak nie przyszły, więc… - Olive, to nie tak, że ja nie chcę - powiedział w końcu. Nie do końca wiedział jakie wyjaśnienie tej sytuacji ona sama wytworzyła w swojej głowie, ale domyślał się, że z jej strony ta sytuacja wyglądała co najmniej dziwnie. - Uwierz, że chcę - leniwie przesunął dłonią po jej nodze, od kolana, aż po udo, na którym na chwilę się zatrzymał, nim całkiem zabrał rękę. - Po prostu… Zawsze to robię, wiesz? Poznaję piękne kobiety. Spotykamy się kilka razy. Seks jest świetny. I… Koniec - wzruszył ramionami, przyglądając się badawczo jej twarzy. Nie był pewny, czy zareaguje strachem, czy awanturą, nie chciał też użyć złych słów, ale dobrych nie wymyślił niestety. - Chciałem cię poznać z innej strony, a ty… Dałaś mi do zrozumienia, czego oczekujesz… - ostrego seksu w miejscu publicznym? Przecież z tym mu wyskoczyła na pierwszej kolacji, która nawet nie była randką! - … I nie chciałem… Nie chcę, żeby to się tak skończyło. Po kilku fajnych razach - przyznał w końcu. Ani jej się nie oświadczał, ani miłości nie deklarował. Jedynie to, że nie chciał być dla niej przygodą kilku nocy. Lubił z nią rozmawiać, lubił jej słuchać, podobało mu się patrzenie, jak rysowała. - Chyba wolałbym, żebyś była moją koleżanką, niż żeby nie było cię w ogóle - dodał ciszej i odwrócił wzrok. Nie wstydził się swoich słów, ale wolał nie widzieć jej miny, jak będzie wstawać obrażona z kanapy i domagać się, żeby natychmiast odwiózł ją do domu. Nie próbował wrzucić jej we friendzone, nie o to chodziło. Widziała, jak jego ciało na nią reaguje; musiała wiedzieć, że mu się podobała jako kobieta. Ale… Kobiety z którymi łączył go tylko seks znikały po paru spotkaniach. A Gabriel nie chciał, żeby Olive zniknęła.

Olive Halsworth
Nauczycielka plastyki — LORNE BAY STATE SCHOOL
30 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Girl, come show me your true colors
Paint me a picture with your true colors

Olive należała do bardzo rozgadanych osób. Potrafiła wysłuchać innych, ale potrafiła też nawijać bez przerwy jedynie z krótkimi przerwami na wzięcie oddechu. I z uwagi na to, że zawsze mówiła to co myśli, to zawsze miała coś do powiedzenia.
PRAWIE ZAWSZE.
Gdy Gabriel chwycił ją na ręce, to wręcz była pewna, że zabierze ją do sypialni, ale tak się nie stało. I z każdą sekundą była skonsternowana coraz bardziej. Wpatrywała się w niego nie rozumiejąc kompletnie niczego, ale przez jej ciało przebiegł dreszcz. Niestety nie z tych przyjemnych, rozgrzewających ciało. To był taki, jakby nagle zawiał silny wiatr, a temperatura opadła o dobre kilka stopni. Opatuliła się szczelnie kocem i nie tylko z zimna, ale też dlatego że słowa Gabriela sprawiły, że poczuła się goła. Czuła się żałośnie. Czuła się zażenowana. On chciał ją poznać, a ona rzucała się na niego jakby nigdy wcześniej faceta na oczy nie widziała. Ale czuła też strach. Dlaczego? Czy dlatego, że mogła go w pewien sposób stracić? Czy, że nie była pewna czego oczekiwał od ich relacji Gabryś i ona sama? A co najdziwniejsze czuła też radość. Chociaż tutaj też nie była w stanie określić źródła tej emocji. Przez to, że potwierdził, że ją chce?
Natłok przeróżnych emocji i myśli w głowie Olive sprawił, że siedziała nieruchomo wpatrując się ślepo w jakiś punkt przed sobą. Nawet na niego nie spojrzała. Nie była w stanie.

- Chyba jesteś pierwszą osobą, która sprawiła, że nie wiem co powiedzieć. I to znowu- w końcu już raz wypalił na pierwszym spotkaniu, że mógłby mieć taką żonę, wcześniej deklarując, że nie jest fanem stałych związków.- Przepraszam Cię Gabriel, nie mogę zrozumieć wielu rzeczy z tego, co mi właśnie powiedziałeś. I do cholery, ale nawet nie wiem jak się z nimi czuć- przyznała trochę ostrzej czując narastającą irytację z powodu mętliku w głowie, którego autorem był mężczyzna przed nią siedzący. Ilość sprzecznych znaków, które od niego otrzymała ją przytłoczyła, więc wstała szybko wciąż owijając się kocem. - Chyba pójdę już pod prysznic, dobranoc- rzuciła chłodno i nawet na niego nie patrząc, poszła do łazienki w swojej sypialni. Potrzebowała stanąć pod prysznicem, aby dojść do ładu z własnymi myślami. Spędziła tam sporo czasu pozwalając, aby woda obmywała jej ciało z nadzieją, że zmarze ten chaos w jej głowie. Niestety zakładając piżamę, czym dla niej był zwykły, duży i rozciągnięty tshirt ze spodenkami ,wciaż myślała nad jego słowami i czuła jak przez to, że nie może dojść do ładu z tym wszystkim, denerwuje się jeszcze bardziej. Próbowała zasnąć, ale myśli wciąż zaprzątały jej głowę, a odpowiednie ich uszeregowanie jej się nie udawało. Może dlatego, że na codzień zazwyczaj nie myślała nad tym, co robi, a po prostu pozwalała sobie płynąć z prądem. Teraz jednak starała się go zrozumieć i swoje uczucia. Czuła zażenowanie, że po tym jak kręciła przed nim tyłkiem, on ją odrzucił i przykrył kocem, jakby nie mógł na nią patrzeć. Lecz cieszyła się, że Gabriel chce ją w swoim życiu, nawet jako koleżankę, ale po prostu nie chce żeby zniknęła z niego. Natomiast odczuwała też strach, bo nie wiedziała co z tego wyniknie i czego ona w ogóle chce, bo przecież od dawna nie chciała żadnego związku. I do cholery, ale czuła złość na niego. Zaprasza ją na wspólny weekend i nie ustalał zasady ŻADNEJ bazy, a jednak... Odniosła wrażenie, jakby się nią bawił i jej uczuciami. Poczuła się w pewien sposób wykorzystana.
W końcu wstała wkurzona i zaczęła się kręcić po pokoju, jakby to jej pomogło podjąć decyzję. Rozważała nawet pójść do niego i nakrzyczeć! Ale dokładnie nie wiedziała, co powiedzieć. Przy którymś okrążeniu zauważyła oparty o ścianę pakunek. Był to prezent dla niego, który zabrała ze sobą i oczywiście zapomniała mu wcześniej wręczyć. Wzięła go do ręki i zrobiła coś, co robiła w większości sytuacji- pozwoliła sobie działać bez zastanowienia. Dlatego w następnej chwili pokoju stała już przed jego drzwiami, cicho pukając i licząc, że jeszcze nie śpi.

- Mam nadzieję, że Cię nie obudziłam. Przyszłam, bo...- powiedziała od razu, gdy tylko go zobaczyła. Większość swoich myśli wygłuszyła idąc tutaj, ale teraz zaczęła się trochę stresować. Zerkała to na obraz, to na niego. Ściskała mocno płótno, jakby mogło jej dodać odwagi. - Zapomniałam Ci to wcześniej dać. Namalowałam to jakiś czas temu na podstawie zdjęcia z ogłoszenia. Nie wiem w sumie po co... To pewnie żałosne... Po prostu chyba chciałam, żebyś miał jakąś pamiątkę po swoim kocie, jeżeli się nie znajdzie. Oczywiście nie musisz go sobie zostawiać, możesz wyrzucić albo zrobić z nim co tylko chcesz- powiedziała wręczając mu obraz przedstawiająy DiCatrio i dopiero wtedy skupiła wzrok całkowicie na nim. Pozwoliła kolejnym słowom wylecieć z jej ust nie zastanawiając się nad tym. - I przypomniałam sobie, że nie dałam Ci szansy, żebyś powiedział mi, co najbardziej w sobie lubisz. A chciałabym się tego dowiedzieć...- powiedziała niepewnie, bo przecież jest noc, ona zostawiła go w salonie wychodząc wkurzona i teraz przychodzi jak gdyby nigdy nic. Ale stała tak jak kołek i zaczęła ze stresu pocierać ramię dłonią.


gabriel webster
wystrzałowy jednorożec
Miło
właściciel farmy ananasów — i jedenastu kotów
43 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Liczył się z tym, że jej reakcja nie będzie pozytywna. Domyślał się, że będzie to rozmowa trudna. Mimo wszystko miał nadzieję, że to w ogóle rozmowa BĘDZIE, że on powie o swojej perspektywie, ona o swojej i poszukają w tym nici porozumienia. Och, jak bardzo się zdziwił i rozczarował, gdy Olive właściwie nie powiedziała nic i… Wyszła.
Był zły. Pierwszy raz był na nią zły. Nie winił jej za zmianę nastroju gdy na hamaku wyskoczył z niewłaściwym tekstem, wtedy to było zrozumiałe. Ale teraz wierzył, że nie zrobił niczego złego. I nie miał się czego wstydzić, bo jedyne, co chciał jej powiedzieć to: chciałbym cię lepiej poznać. Uważał, że zachował się porządnie chcąc z nią szczerze porozmawiać o powodach stojących za pomysłem „grzecznego weekendu”, kiedy więc postanowiła nie docenić jego dojrzałości i chęci załatwienia spraw po dorosłemu, zwyczajnie się wkurwił.
Nie okazał tego. Czekał, aż zamkną się za nią drzwi. Wtedy dokończył puzzle; spokojnie, w pełnym skupieniu, bo nie umiał wyjść ze świadomością, że gdzieś na stole leży niedopasowany element. Przesunął niezadowolonym spojrzeniem po całości obrazka, przez ledwie sekundę, po czym bezceremonialnie wrzucił wszystkie puzzle do pudełka. Wcześniej chciał, żeby to Olive ułożyła ostatni element obrazka, chciał ją pochwalić, że się starała, ale teraz kompletnie nie miał na to ochoty. Zamknął kartonowe pudełko i odłożył na regał, z którego wziął go wcześniej.
Sam również wziął prysznic, następnie ubrał się w jedwabną piżamkę PRADA oraz wykonał swój wieczorny rytuał pielęgnacyjny. Skontrolował zarost, nałożył kremik, serum, mgiełką się popsikał nawet - Webster uważał, że dbanie o siebie jest akurat bardzo męskie, i wcale się nie wstydził tego, że zna różnicę pomiędzy witaminą c a retinolem w produktach na zmniejszenie porów.
Następnie grzecznie położył się w swoim łóżku, zostawiając drzwi przymknięte, ale z kilkucentymetrową przerwą. Sięgnął po książkę, którą zabrał ze sobą - nigdy nie podróżował bez przynajmniej jednej awaryjnej, właśnie na takie leniwe wieczory. Ułożył sobie wygodnie pod plecami kilka poduszek, żeby w pozycji wpółsiedzącej czytać, i spokojnie przewracał kolejne kartki. Aż ze skupienia wyrwało go pukanie. No proszę. I kto przyszedł do czyjej sypialni? Może to on powinien był zamknąć drzwi na klucz.
Patrzył na nią znad książki i liczył na to, że ochłonęła, przemyślała i chce wrócić do tematu, tymczasem Olive… Dała mu prezent? I wracała do POPRZEDNIEGO tematu, na który Gabrielowi ochota dawno minęła. Był jednak dżentelmenem, dlatego obraz wziął w ręce, odłożywszy książkę, i obejrzał. Był piękny; i samo to, że pomyślała o jego uczuciach w związku z zaginięciem przyjaciela też było piękne, co nieco go w tej chwili udobruchało. Nie całkiem, ale trochę. - Jest piękny - powiedział; szczerze, jak najbardziej, ale jednak jego ton był podszyty wkurwieniem i rozczarowaniem. - Dziękuję. Na pewno go nie wyrzucę - tak jak i obrazka, który trzymał w notesie. Może i był na nią zły, ale nie był obrażonym dzieciakiem. Odstawił płótno na szafkę przy łóżku, po czym spojrzał na nią ponownie i westchnął ciężko. - Olive, próbowałem z tobą porozmawiać - odparł. Nie zamierzał teraz odpowiadać na jej pytanie, jak gdyby nic się nie stało. Nie zamierzał udawać, że nie ma emocji w związku z jej zachowaniem. Miał. - Chciałem potraktować cię z szacunkiem. Powiedzieć, co myślę i usłyszeć, co ty myślisz. Żebyś nie miała później pretensji, że nie byłem z tobą szczery, że nie byłem wobec ciebie fair, że cię wykorzystuję, albo się tobą bawię. Ale ty… - pokręcił głową wyraźnie rozczarowany. - Nie chciałaś ze mną rozmawiać. Nawet nie spróbowałaś. A teraz udajesz, że nic się nie wydarzyło?
Gabrielowi taki rozwój sytuacji nie odpowiadał. Rozumiał, że mogła potrzebować czasu żeby przemyśleć jego słowa, nie był kompletnie pozbawiony empatii, ale nie podobało mu się to, że teraz ignorowała wcześniejsze zdarzenie. Był jej zachowaniem z r a n i o n y. I nie ukrywał przed nią tego faktu.

Olive Halsworth
ODPOWIEDZ