psycholog — telefon zaufania
37 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Pani psycholog; karalna. Większość życia spędziła na zachodnim wybrzeżu udzielając pomocy psychologicznej przestępcom, byłym skazańcom i ofiarom przemocy. Wróciła do LB z planem sprzedania rodzinnego domu i ucieczką za granicę a zamiast tego spotkała brata i kobietę, z którą niegdyś dzieliła celę.
Nadal nie wyjechała..
Rozmowa o tym co mogłaby zrobić aby zbliżyć się do szychy z Cairns przywołała wspomnienia z dawnych lat oraz obecność samego sponsora, który z dnia na dzień rozpłynął się w powietrzu. Z początku sądziła, że na niego czekała, ale nie czuła się zawiedziona albo rozczarowana jego zniknięciem. Wręcz przeciwnie, poczuła ulgę i nawet nie pomyślała o tym aby go szukać. Jego nagłe postanowienie, że rzuca to w cholerę pozwoliło Joan otworzyć kolejne drzwi. Rozpocząć nowy rozdział tak aby bez żalu zamknąć poprzedni równie ważny i istotny w jej wychodzeniu na prostą. To jednak była przeszłość. Część jej życia i istoty, którą wtedy była. Już nie zamierzała się płaszczyć, trzepotać rzęsami, śmiać nawet z kiepskim żartów i udawać, że zawsze była zadowolona. Spaliła za sobą tamten most i parę kolejnych za nimi, a jednak była w stanie odgrzebać jeden z nich na rzecz świętego spokoju. Na rzecz wyjazdu, o którym codziennie myślała. Chciałaby go zrealizować. Pragnęła aby stało się to jak najszybciej, lecz z każdym kolejnym dniem i wraz z nowymi informacjami o Mii to marzenie uciekało. Nie – poprawka – nie uciekało. Ono wciąż było. Joan w każdej chwili mogłaby się spakować i wyjechać. Miała do tego pełne prawo i możliwości. Wystarczyłoby kupić na jutro bilet dokądkolwiek poza Australią i na zawsze pożegnać się z tym miejscem. Mogła to wszystko zrobić.
Mogła.
Czemu więc stała w domu Hyde’a proponując swą pomoc w czymś od czego uciekała?
Pozwól mi to rozegrać.
- Z gościem, który ma imię po psie? – wtrąciła z nutką ironii w głosie, bo nie uważała aby Dingo był rozwiązaniem wszystkich problemów. Owszem, nie znała go i być może za bardzo była cięta na wszystkich ludzi w otoczeniu Warren, która właśnie.. chwila, co powiedziała?
Zamarła. Nie chciała nadinterpretować słów. Wyciąganie zbyt pochopnych wniosków nigdy nie szło w parze z dobrem ogółu, dlatego nie zrobiła nic. Nie odpowiedziała, ale też nie drgnęła zbyt wstrząśnięta wyznaniem, które wcale nie musiało być tym, o czym myślała. Mogło się wymsknąć, bo Pria na pewno mówiła o rodzinie, zaś sama miłość miała wiele barw i niekoniecznie Terrell musiała wpasować się w tą, o której właśnie pomyślała. Nie, nie powinna wierzyć w własne interpretacje zwłaszcza w chwili, kiedy dosłownie powiedziała, że mogłaby znów wejść w role dziwki.
Przymknęła oczy czując pocałunek na czole. Sięgnęła dłonią do przedramienia Warren i zacisnęła na nim palce.
- Nie skrzywdzisz mnie. – Sama by się na to zgodziła nie zamierzając obarczać winą Prii. Drugą dłonią sięgnęła do jej karku i przyciągnęła do siebie opierając czoło o to drugie. Na chwilę zamknęła oczy walcząc pomiędzy olaniem sprawy i udawaniem, że jej to nie dotyczy a oczywistym zaangażowaniem się, co powinna zrobić już dawno.
- Prii, w duchu wiesz, że to najlepsza opcja – szepnęła cicho nie wyobrażając sobie Dingo w roli podwójnego agenta. Nie znała go, ale czy ktokolwiek inny zaufa, że nagle go oświeciło i zamierzał zdradzić swoją szefową mówiąc o jej sekretach? – Nie chcesz tego. Wiem, ale czy naprawdę wierzysz, że Dingo zbliży się do kogoś z Cairns na tyle aby uwierzyli, że chce ją podkopać? – Może i uda mu się podebrać od Mii dane, które posiadała, ale ktoś musiał uprzedzić inne szychy z miasta, że Argentynka grała na dwa fronty i chciała ich podkopać. Mówiąc prawdę komuś ważnemu po paru godzinach problem Mii stanie się starym koszmarem i nic więcej. Terrell uważała, że warte to było wciśnięcie się w ciasną kieckę, szpilki i potrzepanie rzęsami tam gdzie trzeba. – Wystarczy wybrać najlepszy cel. Kogoś, kto szybko upora się z problemem. – Przesunęła kciukiem po policzku Prii i spojrzała jej w oczy rozumiejąc smutek, który również czuła. To nie było nic przyjemnego, ale czasami trzeba było zrobić coś wbrew sobie, żeby móc ruszyć dalej.
przemytniczka/szkutniczka — Blue Line Boats Rental
40 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Była policjantka, uwikłana w intrygę skutkującą pozbawieniem wolności, nadzorująca rodzinny biznes łódkowy przy okazji toczenia batalii z byłą narzeczoną, u boku dawnej współlokatorki
Wiedziała, jak niepewnie brzmiał plan z wykorzystaniem Dingo. Facet może i miał dobre chęci, ale w porównaniu z innymi graczami wychodził na płotkę, zdolną co najwyżej do pokrzyżowania lichych planów, obieranych przez grubsze ryby. Warren również nie posiadała tak dużej siły przebicia. Nigdy nie zależało jej na wyrabianiu sobie renomy w przestępczym świecie, z obawy o narażenie rodziny. Nie wybaczyłaby sobie, gdyby w wyniku porachunków mniejszych i średnich rzezimieszków ucierpiała jej ciotka, wuj czy bracia. Szanowała również decyzję Hectora, związaną z wycofaniem z biznesu. Miał rodzinę – żonę i dzieci, a ich bezpieczeństwo stawało się najważniejsze, w porównaniu z zyskiem ze sprzedaży nielegalnych towarów.
Pozostawał jeszcze Paxton przy czym wykorzystanie brata swojej byłej niedoszłej byłoby zwyczajnie nie na miejscu. Zamiast tego po prostu poinformuje go o potencjalnych agentach węszących wokół Mii. Im więcej osób wkurwi Argentynka, tym szybciej cała śmietanka zechce się jej pozbyć. Nikt nie lubił tracić kontroli na rzecz aroganckiej dziewuchy, wyskakującej dosłownie znikąd.
Przesunęła jedną z dłoni na biodro Joan, korzystając z chwili bliskości. Nie zamierzała się spierać na temat „najlepszej opcji”. Wykorzystanie Terrell do powstrzymania Mii brzmiało cholernie samolubnie i bardziej pasowało do przemytniczej wersji Prii z czasów działalności razem z Leah. Wtedy nie miała oporów przed niezobowiązującymi zbliżeniami, pomagającymi w dobijaniu interesów. Korzystała z tego, że kobiety się do niej przymilały i wprost sugerowały wspólną zabawę czy to łazience, hotelowym pokoju czy własnym domu, pod nieobecność drugiej połówki. Traktowała to jako coś jednorazowego, chociaż zdarzały się osoby, które chętniej zatrzymałaby przy sobie na dłużej. Miała kilkukrotnie taką okazje, jednak pod naporem Leah rezygnowała z wplątywania zauroczonych kobiet do swojego świata. Wybijała im z głowy naiwne marzenia, ruszając dalej w świat, aby zapewnić ciotce środki na leczenie przewlekłej choroby.
Teraz, kiedy sytuacja się ustabilizowała, zmieniła strategię.
Musiała schować dumę do kieszeni i pozwolić Joan działać, jakkolwiek niepoprawnie by to nie brzmiało.
- Znam jedną osobę, ale… - westchnęła głęboko, trącając nosem policzek Joan. - Nie mogę cię puścić samej. Pójdę z tobą i razem doprowadzimy to do końca.
To był warunek, na który Terrell musiała się zgodzić. Wysłanie kobiety samej do jaskini lwa zbyt mocno namieszałoby w jej myślach i osobistych uczuciach. Jeszcze w więzieniu obiecała Joan, że będzie o nią dbać i zamierzała nadal się tego trzymać, nawet kosztem własnego komfortu oraz zdrowia. Już taka była i nic na to nie poradzi.
- Jakbyś to rozegrała? - zapytała, powoli odsuwając głowę od czoła Terrell. - I skąd wiesz, że ta akurat osoba weźmie cię na poważnie w… wiesz jakiej roli.
Nie miała okazji obserwować Joan „w akcji” czego wolała sobie oszczędzić. W przeszłości zadręczała samą sobie nieprzyjemnymi myślami, słysząc od Leah, co jej droga koleżanka z celi mogła wyprawiać w Perth. Nie sądziła, że w ogóle Joan ma w sobie coś takiego, pchającego do instrumentalnego wręcz wykorzystywania swoich wdzięków oraz umiejętności interpersonalnych.
- W tym wszystkim jest tak wiele zmiennych…
Nie chciała, aby jeden błąd sprowadził na nie poważne konsekwencje, skutkujące jeszcze większym chaosem. Bycie przykutym metaforycznym łańcuchem do miejscowych socjopatów to jak strzał w kolano. Małe potknięcie sprawi, że będą zmuszone przełożyć wyjazd, aby nie ściągnąć na siebie popleczników, domagających się przysługi, w zamian za spławienie żmii z rejonu wpływów.
Póki co, tylko Warren siedziała w tym bagnie. Nie chciała na siłę pakować w to Terrell, marzącą o wyjeździe poza granice kraju. W całym tym zamieszaniu Val obiecała sobie, że będzie kierować się przede wszystkim zdaniem Joan; jakiekolwiek by ono nie było. Zasługiwała na to, po dostarczeniu cholernie ważnych dokumentów, demaskujących rolę byłej narzeczonej.

psycholog — telefon zaufania
37 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Pani psycholog; karalna. Większość życia spędziła na zachodnim wybrzeżu udzielając pomocy psychologicznej przestępcom, byłym skazańcom i ofiarom przemocy. Wróciła do LB z planem sprzedania rodzinnego domu i ucieczką za granicę a zamiast tego spotkała brata i kobietę, z którą niegdyś dzieliła celę.
Nadal nie wyjechała..
- Dlatego usiądziemy i wszystko na spokojnie zaplanujemy. – Starała się uspokoić Warren, chociaż sama w środku szalała na samą myśl o tym, że znów miałaby przymilać się do kogoś żeby coś osiągnąć. Mówiło się, że kobiety robiły to na co dzień, ale to były drobne rzeczy, czasami te większe, acz żadna z nich nigdy nie nazwałaby się dziwką. Bo nie były nimi. Po prostu umiały coś ugrać. Tylko Joan była na tyle (mądra) szalona aby na tym zarabiać.
- Musimy ustalić cel, skupić się na nim i rozważyć wszystkie możliwości. – Przesunęła dłońmi po ramionach kobiety w dalszym ciągu próbując ją uspokoić. Nie mogły teraz mówić o rozwiązaniach lub o tym w jaki sposób Joan rozłożyłaby swoje nogi karty. Dopóki nie wiedziała, z kim miałaby do czynienia ani w jakich okolicznościach przyszłoby jej rozmawiać z ów osobą, to mogła co najwyżej gdybać a tego nie chciała robić. Wolała nie opowiadać Warren o swoich technikach, zagłębiać się w szczegóły dawnej pracy wraz z prezentowaniem przykładów. To nie było coś, czym chciałaby się chwalić. Wolałaby opowiadać o więźniach po wyroku, którym na nowo pomogła zaaklimatyzować się w świecie niż o facetach i ich różnorodnych fallusach.
- Zrobimy to jak należy. Rozważnie i bez pośpiechu. – Wzięła głęboki wdech starając się również uspokoić samą siebie. – A teraz może dokończymy film? – zaproponowała niepewnie wiedząc, że raczej żadna z nich nie będzie mogła się na nim skupić. Uważała jednak, że lepsze to niż zarywanie nocy na planowaniu kolejnego ruchu. Równie dobrze mogły zacząć od rana i zrobią to w domu Hyde’a. Tu nikt ich nie znajdzie ani nie będzie przeszkadzać. Duży dom, spora lodówka, udogodnienia w ramach relaksu pomiędzy planowaniem i święty spokój z dala od Mii i Leah, z którą Pria mogła spotkać się gdziekolwiek indziej bez ujawniania ich chwilowego lokum.
To mogło się udać.
To mogło być coś.
Albo wpakują się w straszliwe bagno, które i tak zgotowałaby im Mia.
Z dwojga złego lepiej w tę stronę, co mocno wpłynęło na nie podczas kolejnych dni planowania następnego kroku.
Skupiły się na pracy, na researchu, jedzeniu, piciu, relaksu w jacuzi i planowaniu szybkiego działania. Samo zbliżenie się do kogoś Joan uważała za pestkę, lecz trudniej było wybrać cel – kogoś, kto faktycznie miał pogłos i rozprawiłby się z Mią w trybie natychmiastowym. Kogoś, kto im uwierzy i zechce to zrobić. Kogoś na czyj widok obie powiedziałyby – to jest to.
Nic innego się nie liczyło, przez co w pewien sposób oddaliły się od siebie.
Rozmawiały, jadały razem, leżały na kanapie i obok siebie w łóżku, ale intymność przepadła czego żadna z nich nie miała odwagi skomentować. Obie miały ku temu swoje powody. Joan na pewno znała własne i wierzyła, że gdy tylko skończą robotę to wszystko wróci do normy.

z/tx2
ODPOWIEDZ