: 16 wrz 2023, 22:02
Potrzebował chwili, dobrej, porządnej chwili na dojście do siebie w jakimkolwiek stopniu. Jego wzrok był zamglony, mięśnie ud i ramion drżące, podbrzusze pulsowało spełnieniem sprzed kilkunastu sekund, a w głowie… W głowie miał jedno wielkie nic. Albo jedno wielkie wszystko. Sam nie był już pewien.
Hej, Bear sprawiło, że podniósł powieki i bystrze spojrzał na Elise. Szlag, widział ją nagą i w tym po-orgazmowym wydaniu nie raz, nie dwa razy, nie trzy, a zdecydowanie więcej, ale to wciąż wprawiało go w takie cholernie nakręcające uczucie. Satysfakcji, zadowolenia, apetytu na więcej. - A gdybym zrobił to wcześniej… Uwierzyłabyś mi? - odbił piłeczkę, wpuszczając na pysk tak samo drański grymas, jaki prezentowała mu Debenham. Przysunął się do niej mocniej i przyparł ją do krawędzi blatu. Do siebie przodem, blatu dotykały jej pośladki. Jego łapska szybko stały się jej bardzo osobistym, bardzo surowym więzieniem. Czując pod palcami gładką kobiecą skórę, czując jej ciepło, to jaka była miejscami delikatna… Aż miał lichy wyrzut sumienia za te klapsy z wcześniej. - Powiedziałabyś to, co powiedziałaś? Że tego chcesz… Że chcesz, żebym cię… - znów urwał w kluczowym momencie, ale tym razem zrobił to z pełną premedytacją i pomyślunkiem. Znów też uśmiechnął się jak drań i cwany lis, szczerząc przez moment kły i zaraz mówiąc dalej… - Żebym cię kochał. Jesteś pewna, że tego właśnie chcesz? Absolutnie, na milion milionów procent pewna? - nie, nie prowokował Elise, żeby się z tego wycofała. Nigdy w życiu, robił raczej coś zupełnie odwrotnego. Chciał mieć pewność, że ona bierze to na poważnie. Że wie, że to nie był tylko przypływ podniecenia albo silniej przyprawiona testosteronem krew w jego mózgu. Jeśli to powiedział, to znaczy, że tak było. To znaczy, że Debenham naprawdę owinęła go sobie wokół palca, rozkochała go w sobie, uzależniła go od siebie… Dla niej przecież był gotów zaryzykować swoje dobre imię. Dla siebie samego? Nie, zdecydowanie nie. - A co jeśli to spieprzymy? Koncertowo, rozwalimy w drobny mak? - zawsze przecież była taka szansa, tak? Że mogli czuć do siebie to wszystko i dalej nawzajem się psuć.
Elise Trevisano