: 29 paź 2023, 20:39
Molly zdecydowanie należała do grzecznych dzieci, jak i dorosłych, które szanowały zdanie wszystkich, prawo wszystkich i absolutnie nie miały nic przeciwko rdzennym mieszkańcom Australii. Brak szacunku czasem można pomylić z niewiedzą, a o to można było ją zdecydowanie oskarżyć... Zwłaszcza w młodości, bo teraz się starała zrozumieć miejsce, w którym mieszkała. Szło jej czasem lepiej, czasem gorzej, w zależności od sytuacji, ale się starała. Mogła popełnić parę pomyłek na początku, zaraz po wprowadzeniu, przyzwyczajona do innego życia zarówno w Cairns, jak i w Brisbane.
-Totalnie Cię rozumiem.- O tak, poznawanie mężczyzn po trzydziestce na pewno było problematyczne. Molly się jakoś wybitnie nie starała, ale absolutnie nie było tak, że musiała się wzbraniać. Totalnie nie. Jeśli poznawała mężczyznę, to z reguły dlatego, że był czyimś ojcem, lub partnerem lub mężem. A wiadomo że taki na podryw się nie nadaje, nawet jeśli byłby do tego chętny. Następne słowa nowo poznanej Megary trochę ją zmieszały.-Zdecydowanie jestem za tym, aby prosić o takie przysługi znajomych, w końcu przedstawią kogoś, kogo sami akceptują, ale... nie mam męża. Ani partnera...-cóż, partnera miała, ale nie w takim romantycznym aspekcie. Właściwie, to z Grahamem była tylko przyjaciółmi, więc mogłaby jego polecić, ale trzeba przyznać, że jakoś nie wpadło jej to do głowy, że Flanagan mógłby poznać się z Megarą. Absolutnie nie dlatego, że byłaby zazdrosna, że nie chciałaby, aby ten kogoś sobie znalazł, ani dlatego, ze absolutnie nie nadaje się na zabranie go na randkę. Pierwszy raz była tak naprawdę zmuszona, czy zachęcona, bo to zmuszanie zabrzmiało źle, pomyśleć o swojej sytuacji życiowej w taki sposób. -Kurczę, to skomplikowane, a ja nie jestem pewna, czy powiedziałam prawdę...-Adams naprawdę się zmieszała, choć doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że to pytanie nawet nie było zadane na poważnie!
-Nie zazdroszczę. Choć jeden na całą grupę to i tak nie jest źle, gorzej jakbyś miała takich kilkunastu!-Molly lubiła patrzeć na świat przez różowe okulary, szukając pozytywów w nawet najtrudniejszych sytuacjach. Na pewno trochę to pomagało w ogarnięciu życia, nie lubiła się użalać nawet przed samą sobą. Jej komentarze mogłyby być niezrozumiałe dla wszystkich, ale to nic. Trochę prawdy w tym co powiedziała było, niezależnie od walorów humorystycznych.
-Dokładnie. Co robić z takim zwierzęciem. Wyprowadzać na spacer? Bawić się w aport? Miziać za uchem?-zwierzęta domowe z reguły wiązały się z czymś, co można było z nimi chodzić. Rzucać piłkę psu, biegać z nim, oddychać świeżym powietrzem, czy miziać kota za uchem, gdy ten leżał na kolanach i mruczał. A taki krokodyl? Absolutnie nuda. Były co prawda inne zwierzęta, konie, kury, krowy... One jednak też miały jakąś funkcję, czy cel, niezależnie od tego, że niektórzy mówili, że to totalnie okrutne i nieludzkie. -Kot urocze stworzenie... I nie trzeba się nim opiekować aż tak jak dzieckiem-wystarczyło dać saszetę, wysprzątać kuwetę. A głaskać czy machać piórkiem można było nawet w sytuacji, gdy człowiek był daleki od idealnej formy. Molly na pewno w tym momencie jednak nie myślała o nowym domowniku, wiedząc, że najpierw muszą w trójkę, z Sally i Grahamem wszystko ogarnąć. -O, ktoś tu się obudził chyba-powiedziała kucając przy wózku, bo zobaczyła, że nogi dziewczynki zaczęły się poruszać, co wiąże się z tym, że ta zaczęła szukać sobie jakiejś wygodniejszej pozycji.
-Totalnie Cię rozumiem.- O tak, poznawanie mężczyzn po trzydziestce na pewno było problematyczne. Molly się jakoś wybitnie nie starała, ale absolutnie nie było tak, że musiała się wzbraniać. Totalnie nie. Jeśli poznawała mężczyznę, to z reguły dlatego, że był czyimś ojcem, lub partnerem lub mężem. A wiadomo że taki na podryw się nie nadaje, nawet jeśli byłby do tego chętny. Następne słowa nowo poznanej Megary trochę ją zmieszały.-Zdecydowanie jestem za tym, aby prosić o takie przysługi znajomych, w końcu przedstawią kogoś, kogo sami akceptują, ale... nie mam męża. Ani partnera...-cóż, partnera miała, ale nie w takim romantycznym aspekcie. Właściwie, to z Grahamem była tylko przyjaciółmi, więc mogłaby jego polecić, ale trzeba przyznać, że jakoś nie wpadło jej to do głowy, że Flanagan mógłby poznać się z Megarą. Absolutnie nie dlatego, że byłaby zazdrosna, że nie chciałaby, aby ten kogoś sobie znalazł, ani dlatego, ze absolutnie nie nadaje się na zabranie go na randkę. Pierwszy raz była tak naprawdę zmuszona, czy zachęcona, bo to zmuszanie zabrzmiało źle, pomyśleć o swojej sytuacji życiowej w taki sposób. -Kurczę, to skomplikowane, a ja nie jestem pewna, czy powiedziałam prawdę...-Adams naprawdę się zmieszała, choć doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że to pytanie nawet nie było zadane na poważnie!
-Nie zazdroszczę. Choć jeden na całą grupę to i tak nie jest źle, gorzej jakbyś miała takich kilkunastu!-Molly lubiła patrzeć na świat przez różowe okulary, szukając pozytywów w nawet najtrudniejszych sytuacjach. Na pewno trochę to pomagało w ogarnięciu życia, nie lubiła się użalać nawet przed samą sobą. Jej komentarze mogłyby być niezrozumiałe dla wszystkich, ale to nic. Trochę prawdy w tym co powiedziała było, niezależnie od walorów humorystycznych.
-Dokładnie. Co robić z takim zwierzęciem. Wyprowadzać na spacer? Bawić się w aport? Miziać za uchem?-zwierzęta domowe z reguły wiązały się z czymś, co można było z nimi chodzić. Rzucać piłkę psu, biegać z nim, oddychać świeżym powietrzem, czy miziać kota za uchem, gdy ten leżał na kolanach i mruczał. A taki krokodyl? Absolutnie nuda. Były co prawda inne zwierzęta, konie, kury, krowy... One jednak też miały jakąś funkcję, czy cel, niezależnie od tego, że niektórzy mówili, że to totalnie okrutne i nieludzkie. -Kot urocze stworzenie... I nie trzeba się nim opiekować aż tak jak dzieckiem-wystarczyło dać saszetę, wysprzątać kuwetę. A głaskać czy machać piórkiem można było nawet w sytuacji, gdy człowiek był daleki od idealnej formy. Molly na pewno w tym momencie jednak nie myślała o nowym domowniku, wiedząc, że najpierw muszą w trójkę, z Sally i Grahamem wszystko ogarnąć. -O, ktoś tu się obudził chyba-powiedziała kucając przy wózku, bo zobaczyła, że nogi dziewczynki zaczęły się poruszać, co wiąże się z tym, że ta zaczęła szukać sobie jakiejś wygodniejszej pozycji.