Florystka — Fleuriste
31 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Początkująca Businesswoman, skupiająca swoją uwagę głównie na pracy, bo życie prywatne pozostawia wiele do życzenia
#28

Aspen bardzo cieszyła się ze swojej roli matki chrzestnej. Nie miała zielonego pojęcia, czy się sprawdzała choćby w najmniejszym stopniu. Co prawda jeszcze nigdy nie zostało jej powierzone nigdy opiekowanie się małą Winnie choćby na pół godzinki, aby skoczyć samemu do supermarketu po zakupy, ale była gotowa podjąć się tego wyzwania. Nie miała absolutnie żadnego doświadczenia z opieką nad maluchami, ale jeśli tylko Giselle wyraziła by chęć, albo potrzebę, to Aspen postarałaby się wykroić ten czas dla niej. I dla Diona, oczywiście, też. Jeśli to lekarz poprosiłby ją o pomoc przy dziecku, to oczywiście, że by się zgodziła. Ostatnio starała się mieć zapełniony kalendarz po brzegi, ale to nie wyszło jej na zdrowie.
Nie tak dawno była u Winslowa w przychodni, poprosić o leki przeciwbólowe, bo jej lekcje gry w golfa nie dość, że nie wróżyły jej rychłej kariery i zastąpienia Tigera Woodsa na jego tronie, to jeszcze spowodowały spory ból w kręgosłupie. A może to wieczne noszenie ciężkich rzeczy w pracy oraz klęczenie przy roślinach miały coś do gadania? W końcu Aspen nie należała już do najmłodszych na świecie! Miała co prawda tylko trzydzieści jeden chwilami czuła się na siedemdziesiąt. Zwłaszcza jak jej strzykało w kolanie, lub siedziała sama, sącząc wino do jakiejś komedii romantycznej.
Jednak tabletki od Diona, a także wizyta u rehabilitanta, który porządnie ją wymasował i zalecił również siłownię, pomogły i od paru dni Aspen była już na nogach. Więc mogła też wrócić do dość regularnego, ale niezbyt częstego, by nie stać się ciężarem, odwiedzania swojej małej chrześnicy. Zazwyczaj przychodziła z pełnymi rękami, rozpieszczając nie tylko Winnie, ale również Giselle, Patty'ego i Diona. Czasem były to kwiaty, cięte lub doniczkowe, czasem jakieś dobroci z pobliskiej cukierni, czasem coś innego. Dziś właściwie przyszła z pustymi rękami, bo niespecjalnie zamierzała znajomym przeszkadzać. Od czasu przypadkowego spotkania Diona w Cairns, myślę że można było nazwać ich znajomymi. Jeszcze nie przyjaciółmi, ale kto wie?
Aspen zaparkowała pod domem Diona i Giselle, a właściwie tylko tego pierwszego, zebrała rzeczy z siedzenia pasażera i podeszła do odpowiednich drzwi. Miała w ręku książkę, którą czytała ostatnio w łóżku, jak musiała odchorować zbyt intensywne uprawianie sportu dla przegrywów(tak, musiała tutaj przyznać rację Kirby'emu choć gość był ewidentnie dziwny), a o której opowiadała przyjaciółce. Miała ją tylko podrzucić, po czym wrócić do siebie. Była zmęczona po całym tygodniu, a jeszcze musiała zajrzeć do Jamesa, aby nakarmić jego kota, bo ten wciąż doskonale bawił się w Grecji ze swoją byłą żoną.-Hej, ja tylko na moment, nie przeszkadzam?-zapytała, gdy tylko drzwi od mieszkania się otworzyły.

Dion A. Winslow
Lekarz rodzinny — Lorne Bay Medical Center
35 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Ma urwanie głowy nie z jednym, a z dwójką (wspaniałych) dzieci. Niestety wciąż nie zrozumiał, że niektóre (wyjątkowe) relacje zdarzają się tylko raz w życiu.
016.

Z uwagi na to, że Winnie nie była jego pierwszym dzieckiem, Dion znacznie r o z s ą d n i e j pochodził do kwestii związanych z bezpieczeństwem dziewczynki. Nie obawiał się przekazać chwilowej opieki nad nią swoim rodzicom – którzy mimo początkowych wątpliwości, obecnie okazywali jemu oraz Giselle ogrom wsparcia – lub siostrze a nawet Aspen, mimo że nie znali się długo. Ufał rodzinie, ponieważ podobną pomoc uzyskiwał od nich, gdy Paddy był niemowlęciem pozbawionym bliskości matki. Podsumowując, miał znacznie więcej doświadczenia niż Giselle. Dla niej Winnie była całym światem. Oczkiem w głowie. Nie potrafiła przestać myśleć o córce choćby na chwilę, każdą sekundę dnia poświęcając opiece nad nią lub myśleniu o niej. Dion również był zakochany w swoim drugim dziecku – co do tego nie było żadnych wątpliwości. Jednakże prócz niej miał szereg innych obowiązków, których nie mógł zaniedbywać. Naturalnie wszelkimi sposobami starał się wspierać przyjaciółkę; co więcej, miał wrażenie, że udawało mu się to z niezłym skutkiem.
Tego dnia został z dziećmi sam – nie na długo, ponieważ Giselle nie zniosłaby więcej niż trzech godzin z daleka od Winnie. Potrzebowała jednak kilku chwil odpoczynku, które Dion zamierzał jej zapewnić.
Pukanie do drzwi rozległo się jednak w nieodpowiednim momencie; Winslow próbował uspokoić płaczącą Winnie, jednocześnie tłumacząc Patrickowi, dlaczego nie pozwoli mu na obejrzenie kolejnego odcinka ulubionej kreskówki zanim nie odrobi zadanych przez nauczycieli prac domowych. Kazał mu się uspokoić, ale chłopiec nerwowo tupał nogami, pokazując złość na ojca.
— Aspen, nie spodziewaliśmy się ciebie — rzucił, poprawiając na rękach wciąż krzywiącą się dziewczynkę. Otworzył przed nią drzwi i skinieniem głowy, zaprosił do środka.
— I nie, nie przeszkadzasz. Wchodź śmiało. Winnie jest dzisiaj strasznie marudna. Nie mogę jej uspokoić, a Paddy wyjątkowo nie pomaga — rzucił, krzyżując spojrzenie z synem, który zamiast usiąść do lekcji, wciąż siedział na kanapie, licząc na to, że Dion się ugnie.
Florystka — Fleuriste
31 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Początkująca Businesswoman, skupiająca swoją uwagę głównie na pracy, bo życie prywatne pozostawia wiele do życzenia
Posiadanie Diona było na pewno zbawieniem dla Giselle, mając u boku kogoś, komu może zaufać, a także z czyjego doświadczenia może korzystać. A przecież to nie jedyna rzecz, którą młoda matka otrzymywała, prawda? Aspen potrafiła to zauważyć i też mówiła o tym przyjaciółce, choć absolutnie nie nalegała na to, że tą dwójkę łączy coś znacznie większego i silniejszego niż wspólne dziecko i przyjaźń. Doskonale rozumiała też, czemu ta dwójka mogłaby się bać przyznać do tego na głos i bać się zaryzykować. Lepiej mieć przyjaciela, a nie wroga. To było jasne. Aspen kibicowała im, niezależnie od tego, co wspólnie zadecydują. Nie czuła się na miejscu, aby próbować cokolwiek mieszać, lub namawiać kogoś z nich. Dion nie musiał się martwić, że zostanie wzięty choćby na spytki, znienacka.
Stojąc przed drzwiami, Hall była w stanie powiedzieć, że w mieszkaniu ktoś jest. Nie dało się tego ukryć, że dochodziły dźwięki, może nie jakieś dramatyczne wskazujące na tym, że każdy z mieszkańców wstał tego dnia lewą nogą i nic mu nie pasuje. Ot, po prostu było słychać jakieś dźwięki i krzątanie się we wnętrzu. Dlatego też grzecznie czekała na to, aż ktoś jej otworzy, ona poda tej osobie książkę i będzie mogła się odwrócić na pięcie i wrócić do domu. Nigdy nie lubiła być dla kogoś problemem, ta sytuacja nie była ani trochę inna. Tak wyglądał plan, jednak jak Winslow wskazał głową, aby weszła do środka, to wystarczyło, aby ją przekonać. -Hej, akurat byłam w pobliżu i mam książkę, o której mówiłam Giselle, chciałam ją podrzucić-powiedziała, kładąc rękę na torebce, w której miała tą rzeczoną książkę, aby nie wyszło, że to tylko taka wymówka. To dopiero by było, jakby okazało się, że zostawiła ją w samochodzie i musi tam wrócić, albo zrezygnować z tego pomysłu -Może będę mogła wam jakoś pomóc?-zapytała wchodząc do środka i miziając po pleckach Winnie, tak w ramach przywitania. Nie wiedziała, w jakim aspekcie mogłaby się przydać, w końcu ani nie znała się zbyt dobrze na dzieciach, ani nie była mistrzynią w odrabianiu lekcji. Choć kto wie, może na poziomie szkoły podstawowej dałaby sobie radę? Kto wie, powinna. Nie była jakoś szczególnie wykształcona, ale liceum udało się jej bez najmniejszego problemu skończyć! Rozejrzała się po wnętrzu, widząc Paddy'ego siedzącego przed wyłączonym telewizorem, poczuła że tu chodzi o coś grubszego. Jej propozycja pomocy wciąż była aktualna, niezależnie od tego, co by zostało jej zlecone. Własnej rodziny nie miała, ba nawet współlokatora, wiec dobrze się czuła u Winslowów, gdzie było widać te więzy rodzinne, których ona w tym momencie była totalnie pozbawiona. -Wziąć małą? Zrobić herbatę? Nie wiem, co mogę jeszcze zaproponować-powiedziała, odkładając gdzieś na bok swoją torebkę.
Lekarz rodzinny — Lorne Bay Medical Center
35 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Ma urwanie głowy nie z jednym, a z dwójką (wspaniałych) dzieci. Niestety wciąż nie zrozumiał, że niektóre (wyjątkowe) relacje zdarzają się tylko raz w życiu.
Miał szczęście nazywać Giselle p r z y j a c i ó ł k ą od wielu lat i nie wyobrażał sobie, by mogło się to zmienić. Nie mógł pozwolić sobie na utratę kobiety; była mu bardzo bliska, przez co stała się nieodłączną częścią jego życia jeszcze zanim na świecie pojawiła się ich wspólna córka. Niestety, mimo nazywania się przyjaciółmi, było między nimi wiele tajemnic. Ukrywali przed sobą więcej niż można było przypuszczać, przez co ich relacja nigdy nie była w pełni szczera. Była za to prawdziwa, tego Dion był pewien jak niczego innego. Bo przecież posiadanie sekretów nie oznaczało, że nie stanowi dla siebie wsparcia tak potrzebnego w codziennym życiu.
— Tak, tak. Na pewno się ucieszy — rzucił z uśmiechem, choć gdyby Aspen poprosiła, aby powtórzył to, co przed chwilą powiedziała, nie zdołałby przytoczyć nawet słowa. Głowę zaprzątały mu dziecięce hałasy i z trudem skupiał się na pozostałych kwestiach. — Połóż to… — rozejrzał się, poprawiając Winnie na rękach, która może zdołała się nieco uspokoić, za to zaczęła wierzgać, machając nóżkami i rączkami tak, że kilka razy zdołała uderzyć Diona w twarz. — Wiesz co, połóż to gdziekolwiek. Postaram się pamiętać, by przekazać Giselle, że ją przyniosłaś — skończył myśl.
Niewątpliwie Paddy był już dużym dzieciakiem, o czym przypominał ojcu na każdym kroku. I choć mogłoby się wydawać, że to opieka nad maleńką Winnie była trudniejsza, tak naprawdę dziewięcioletni Patrick sprawiał więcej kłopotów i wymagał znacznie większej uwagi. Dion podejrzewał – nie bez powodu – że chłopiec jest zazdrosny o nową siostrę. Mimo że starał się to ukrywać, wyraźnie markotniał, kiedy Dion musiał poświęcić czas dziewczynce. Winslow był przekonany, że to minie, lecz obecnie nie miał innego wyjścia, jak udowadniać synowi, że nie przestał się dla niego liczyć.
— Możesz przez chwilę się nią zająć? — spytał, ale nie czekając na odpowiedź, przekazał Winnie chrzestnej matce. — Uważaj na włosy, zaczyna za nie ciągnąć — przestrzegł Aspen, gdy dziecko znalazło się w jej ramionach. — Zajmę się tym szkodnikiem i zaraz do was wrócę — obiecał i uśmiechnął się przepraszająco. Zdawał sobie sprawę, że postawił kobietę przed faktem dokonanym, ale – co mógł poradzić – pojawiła się w idealnym momencie. Niewykorzystanie jej obecności byłoby głupotą.
W tym czasie zabrał Paddy’ego na górę. Weszli do jego pokoju, gdzie Dion przysiadł z nim na k r ó t k ą chwilę, która zmieniła się w piętnaście, a następnie dwadzieścia minut, po których upływie zszedł na dół.
— Widzę, że świetnie dałaś sobie z nią radę. Dobrze, że przyzwyczaja się do twojej obecności, bo prawdę mówiąc, bywa wybredna. Nie lubi być na rękach u mojej matki, którą z kolei strasznie to irytuje — powiedział, podchodząc do kanapy, na której siedziała Aspen z Winnie na rękach. — Usnęła? — dopytał i wychylił się, by spojrzeć na córkę.
Florystka — Fleuriste
31 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Początkująca Businesswoman, skupiająca swoją uwagę głównie na pracy, bo życie prywatne pozostawia wiele do życzenia
Teoretycznie w przyjaźni powinno tak być, może można mówić absolutnie o wszystkim, rozmawiać na każdy temat i absolutnie nie bojąc się żadnej reakcji, jednak tak było tak naprawdę utopią, która w codziennym świecie się zbyt często nie zdarzała. Człowiek zawsze się czegoś obawia, niezależnie czy to reakcji, czy poniesienia odpowiedzialności za te słowa czy czyny. Trzeba było zdawać sobie sprawę z tego, że dopóki tych niedopowiedzeń, czy tajemnic było mniej niż zaufania, to było to w pełni akceptowalne. Nikt nie jest idealny, a próbowanie zaprzeczyć tym słowom było po prostu śmieszne i nie na miejscu. Choć przez dłuższy czas Aspen znała Diona tylko z opowieści, zaznajamiając się z nim nie tak dawno temu, widziała, że ta para darzy siebie przede wszystkim sympatią, ale i szacunkiem. A to już było naprawdę wiele, jeśli miało ich rodzicielstwo połączyć na naprawdę wiele lat.
Przez moment pojawiła się myśl w głowie Aspen, że ma wziąć od niego Winnie, w końcu zaproponowała pomoc. I to nie tak, że to wypadało, bo nawet jeśli tak było, to ona zrobiła to z innych pobudek. Miała trochę wolnego czasu, chęci i przede wszystkim zdawała sobie sprawę z tego, że taka pomoc mężczyźnie zdecydowanie się przyda. Nie, że sobie nie radził, była absolutnie daleka od takich stwierdzeń! Nigdy w życiu nie nazwała by go złym ojcem. -Napiszę jej smsa na wszelki wypadek, także nie zaprzątaj sobie tym głowy-dodała. Tak, jeśli będzie pamiętać po wyjściu, to go na pisze. Czasem pamięć była dobra, bo krótka i takich mało znaczących informacji się nie pamięta.
-Z przyjemnością-wyciągnęła ręce do swojej chrześnicy, małej córki chrzestnej, która była takim słodziakiem, że nawet ciągnięcie za włosy nie było niczym złym. Co do Paddy'ego... Znawczynią totalnie nie była, jednak nie można było mu się dziwić, że ciężko mu przestawić się z bycia totalnym i jedynym oczkiem w głowie ojca, do dzielenia się nim z dwiema innymi kobietami. Bo przecież Giselle również trochę uwagi otrzymywała.
Hall przytuliła do siebie Winnie i weszła w głąb mieszkania, zapewne do salonu, gdzie usiadła na kanapie, rozmawiając z dziewczynką i pokazując jej znalezione w zasięgu ręki zabawki. No i jak Dion przewidział, ciemne włosy cioci Penny były znacznie ciekawsze, a zwłaszcza jakie ta zabawka wydawała dźwięki.
-Tak, łapiemy nić porozumienia-uśmiechnęła się i im dłużej Hall spędzała czasu z nią, tym bardziej pragnęła w którymś momencie swojego życia mieć własne dzieci. -Może używa jakiś mocnych perfum, które się Winnie nie podobają?-zaczęła główkować. Na pewno na miejscu babci byłoby jej przykro, totalnie ją rozumiała -Chyba jeszcze nie, ale jest bardzo blisko-powiedziała, gładząc rytmicznie małą po plecach. -Zadanie odrobione?-zapytała, nawiązując do Patricka, czy wszystko już zrobili, co mieli zrobić, czy może Winslow tylko po coś zszedł. Książkę, czy kalkulator, jeśli chodziło o odrabianie matematyki.
ODPOWIEDZ