I focus on the pain, the only thing that's real
: 30 sie 2023, 17:38
Luke wyczuwał w kościach, że niebezpiecznie zbliżał się do tego momentu, w którym był niespełna 4 lata temu. W skrócie – do osiągnięcia dna. Odkąd wrócił do Lorne Bay – sam – nie było nocy, w której mógłby bez problemu zasnąć, nie było dnia ani wieczoru, podczas których nie upijałby się w samotności. Nawet chodzenie do pracy (którą btw zdołał utrzymać tylko dzięki lewemu zwolnieniu lekarskiemu) niespecjalnie przeszkadzało mu w jego codziennym rytuale, no bo czy było lepsze miejsce do strzelania sobie szota po szocie niż nocny klub? Nocny klub, w którym ostatnio zresztą, po spotkaniu z dziwną starszą kobietą – co do której dałby sobie rękę uciąć, że skądś ją zna – w stanie jakiegoś nieznanego mu niepokoju kupił dwa gramy koksu. Niczego jeszcze nie wziął, ale czuł się… bezpieczniej wiedząc, że ma je w schowku w swoim aucie. Wiedział, że dragi wspaniale sprawdziłyby się w roli towarzysza, pocieszyciela i powiernika, ale jednocześnie czuł, że to jeszcze nie czas. Że jeszcze może być, kurwa, gorzej. Dlatego postanowił zaciągnąć rady od jedynej obecnej w Lorne osoby, która zawsze doskonale go rozumiała. Well, obecnej jedynie ciałem i nie do końca osoby… Drugiej takiej osoby w jego życiu obecnie nie było, choć Luke wiedział że Cami wróciła do miasta. W końcu odważna uciekinierka podrzuciła mu do mieszkania psa, choć sama jeszcze nie wyściubiła nosa ze swojej kryjówki, co tylko jeszcze bardziej wkurwiło Winfielda. Kiedyś nawet w nerwach zaczął wypisywać sobie w notatniku pomysły na sposób zamordowania jej, jeśli mieliby się gdzieś tu w końcu spotkać, ale ciii!
Luke nawet nie pojawił się na pogrzebie Erin. Nie był w stanie wyciągnąć z mieszkania swojego dupska będącego na delirce. Kiedy zjawił się nad ranem w chatce Erin, która dobijała się do niego przez pół nocy, zastał w niej nie tylko policjantów i medyków, ale również Eve Paxton – jej znajomą z grupy AN, do której Erin zdołała się wtedy dodzwonić. Wściekła na Luke’a Eve niemal siłą kazała mu zajrzeć do czarnego worka z drobnym ciałem panny Jozefowic. Był to dla młodego i naćpanego jeszcze Luke’a taki szok, że od tamtej pory postanowił już nigdy nie tknąć dragów. Efekt? Miesiące spędzone w czterech ścianach, walka ze stanami lękowymi i atakami paniki.
I choć nie określiłby Erin miłością swojego życia (ani nawet miłością…), to jednak nie mógł jednak zaprzeczyć temu, że na tamtym etapie jego życia Erin była najbliższą mu osobą. I z pewnych przyczyn założył, że po wizycie na cmentarzu będzie wiedział, co powinien zrobić z tym koksem zalegającym w jego aucie. Oczywiście żeby ich impreza we dwójkę nie była zbyt nudna, zabrał ze sobą małą małpkę, z której ochoczo zaciągnął pierwszy łyk.
– …no i tak to kurwa jest. Wolałbym wiedzieć, czy już jestem w spierdolinie głębokości rowu mariańskiego, czy dopiero lekko o niego zahaczam – westchnął i zrobił nawet pauzę, jakby naprawdę czekał na jakąś odpowiedź ze strony nieboszczki. Nagle usłyszał za sobą szmer i odwrócił głowę w tamtym kierunku.
Luke nawet nie pojawił się na pogrzebie Erin. Nie był w stanie wyciągnąć z mieszkania swojego dupska będącego na delirce. Kiedy zjawił się nad ranem w chatce Erin, która dobijała się do niego przez pół nocy, zastał w niej nie tylko policjantów i medyków, ale również Eve Paxton – jej znajomą z grupy AN, do której Erin zdołała się wtedy dodzwonić. Wściekła na Luke’a Eve niemal siłą kazała mu zajrzeć do czarnego worka z drobnym ciałem panny Jozefowic. Był to dla młodego i naćpanego jeszcze Luke’a taki szok, że od tamtej pory postanowił już nigdy nie tknąć dragów. Efekt? Miesiące spędzone w czterech ścianach, walka ze stanami lękowymi i atakami paniki.
I choć nie określiłby Erin miłością swojego życia (ani nawet miłością…), to jednak nie mógł jednak zaprzeczyć temu, że na tamtym etapie jego życia Erin była najbliższą mu osobą. I z pewnych przyczyn założył, że po wizycie na cmentarzu będzie wiedział, co powinien zrobić z tym koksem zalegającym w jego aucie. Oczywiście żeby ich impreza we dwójkę nie była zbyt nudna, zabrał ze sobą małą małpkę, z której ochoczo zaciągnął pierwszy łyk.
– …no i tak to kurwa jest. Wolałbym wiedzieć, czy już jestem w spierdolinie głębokości rowu mariańskiego, czy dopiero lekko o niego zahaczam – westchnął i zrobił nawet pauzę, jakby naprawdę czekał na jakąś odpowiedź ze strony nieboszczki. Nagle usłyszał za sobą szmer i odwrócił głowę w tamtym kierunku.