lorne bay — lorne bay
21 yo — 155 cm
Awatar użytkownika
about
Nowa w Lorne, przyjechała z misją odnalezienia ojca w tajemnicy przed matką. Młoda, głodna przygód i nieco naiwna
#16

India do tej pory swój pobyt w Lorne Bay oceniała jako bardzo pozytywnie, fajne miasteczko, świetni ludzie... Choć nie wszyscy. Z miejsca zdobyła tu parę koleżanek, nawiązywała bez problemu relacje z osobami w jej wieku, młodszymi, ale także i starszymi od siebie. Odnowiła nawet relacje rodzinne, choć te ją trochę przerażały. Jedno na co mogła narzekać, to relacje damsko-męskie. A może lepiej, zważywszy na jej wiek, powiedzieć dziewczęco-chłopięce? Mimo że do pewnego wieku większość dziewuch lubuje się w starszych partnerach i marzy o jakimś przystojnym i bogatym trzydziestolatku, to India nie należała do takich osób. Nie sądziła, że potrafiłaby się dogadać z taką osobą, najlepiej jej się czas spędzało z osobami maksymalnie parę lat starszymi od niej, studentami na przykład. To chyba jeszcze nie było nic złego i nie zaliczało się do "romansów z różnicą wieku", prawda? A nawet jeśli, to te parę lat różnicy, wcale nie znaczyło, że ci jej koledzy byli mądrzy. Niestety. I to właściwie był powód, dlaczego pojawiła się na tej konkretnej farmie w tym momencie.
Miła tyyyle do opowiedzenia Maeve, potrzebowała ojojania, pogłaskania po głowie i powiedzenia jej, że ma rację, że ma się nie przejmować i na pohybel facetom! Może Maeve nie była aż tak odpowiednią osobą do feministycznych zawołań, jako że sama nie miała wielu doświadczeń w tej dziedzinie, ale nie znaczyło to, że będzie gorszym towarzyszem.
Norris zdawała sobie sprawę, że jej koleżanka mieszka z rodzicami, że zawsze ktoś będzie na farmie, więc zamiast butelki alkoholu, przyniosła dwie paczki czipsów i dwulitrową colę. Tak też można się pocieszać, gdy tylko przychodzi potrzeba! Był tylko jeden malutki problem. India wciąż nie dostała odpowiedzi od swojej psiapsi, czy ta jest w domu i czy może do niej wpaść. A brunetka wybiegła z pracy, poszła do sklepu i skierowała się pod znany jej adres, bo już bywała u Halsworthów.
Doszła już prawie do bramy, kiedy wciąż nie dostała odpowiedzi na smsa. Ani na wiadomość na facebooku. A jeśli najmłodszej pociechy nie ma w domu, to nie ma sensu, aby w ogóle tutaj zaglądała. Więc chodziła po ulicy pięć metrów wte i pięć metrów wewte, wpatrując się w ekran swojego telefonu. Jako że w głębi duszy była wciąż małą dziewczynką, znalazła gałąź, po której chodziła, próbując nie wpaść w żadną kałużę. Nie było to do końca łatwe, bo w jednej ręce miała ciężką siatkę, a patrzyła się bardziej w telefon, niż pod nogi. Szło jej nad wyraz dobrze, co nie było dziwne, bo była zwinna niczym wiewiórka, do momentu. Do momentu aż nie usłyszała nadjeżdżającego samochodu. Wiedziała, ze to nie Marve, bo nie miała samochodu, ale i tak się zainteresowała, bo została zauważona. -Dzień dobry-powiedziała pochylając się lekko do okna samochodu, który podjechał. Patrząc po wieku, to musiał być brat jej koleżanki. Pewnie wszystko wiedzący i znający wszystkich Lennart. O drugim mniej nieco wiedziała. -Ja do Maeve, ale jej chyba nie ma w domu-powiedziała wskazując na telefon. Oczywiście, że dzisiejsza młodzież wolała napisać smsa "stroję pod drzwiami, schodź[/i] zamiast zadzwonić dzwonkiem i czekaż aż ktoś ją wpuści.

thad halsworth