I wanna kiss you but I want it too much (too much)
: 24 cze 2023, 23:16
Bycie mężatką było uciążliwe. Nie chodziło o przysięgę, którą złożyła całkiem nieroztropnie i która była zupełnie niedostosowana do jej czasów. Wręcz przeciwnie, Julia czuła się całkiem na miejscu mając jednego mężczyznę do końca życia, poza tym akurat pod tym względem trafiła jak na loterii. Chodziło raczej o to, że wciąż czuła się jak na cenzurowanym nie będąc jeszcze w ciąży. Miała wrażenie, że grono matek już wydało na nią wyrok i obwołało ją najbardziej leniwym stworzeniem. To właśnie z tego powodu przeklinała bycie mężatką i zobowiązania, które nie sposób było podjąć. Były one tak wiążące, że z nudów wylądowała na tych letnich zajęciach.
Po części dlatego, że prowadził je słynny malarz made by America, a po części dlatego, że i tak nie miała jakiejś innej perspektywy. Poza zapłodnieniem, rzecz jasna.
Nic więc dziwnego, że z taką pasją wręcz uczęszczała na ten kurs ignorując absolutnie podszepty koleżanek, że to i tak tylko dla zwykłego szpanu. Nikt, absolutnie nikt nie wiedział, że już zdążyła wystawić kilka prac i tego typu przedsięwzięcia traktowała jako eksperyment socjologiczny. W końcu nikt i nic nie mogło zaburzyć jej absolutnie pędu do wiedzy i tego głodu, który objawiał się fascynacją profesorem.
Nikt jednak nie mówił, że małżeństwo wyklucza tego typu zaburzenia, zresztą mogła przysiąc, że były one całkowicie platoniczne. Wiedziała, że to raczej nie pójdzie dalej, gdy słuchała jego słów i chłonęła wiedzą będąc jedną z najbardziej oddanych fanek. Przemawiał jak jeden z tych amerykańskich wybrańców i mało brakowało, a Julia Crane z łatwością uwierzyłaby w jego wizję artystycznego świata, gdzie można było wyrazić wszystko za pomocą abstrakcji. Nie umiała jednak odgadnąć czy chodzi o to co mówi czy o to jak, bo wprawdzie i była mężatką, ale i tak zapatrzyła się na jego piękne usta i nie umiała wydać wyroku.
Sielanka trwała do momentu zero.
Wystarczyło B na jej pracy z historii sztuki i trafił w nią piorun, a piękny pan okazał się nalfe absolutnym wrogiem i to na dodatek ignorantem. Złapała się na tym, że obmyśla zemstę tak doskonałą w stosunku do człowieka, który użył na nią czerwonego cienkopisa i chyba świadomość własnej wojowczniczej natury sprawiła, że nareszcie odpuściła.
Na tyle, by schować własną pracę i poczekać całą godzinę na dyżur. Godzinny, w prywatnym gabinecie.
Brzydziła się takich miejsc i sytuacji, ale przecież nie mogła, nie powinna odpuścić. Jak w malignie więc zapukała do drzwi, a potem weszła nieproszona. Na palcu jej lśniła obrączka, ale dawno już przestała zwracać uwagę na takie drobiazgi, jak i na fakt, że nareszcie została sama z mężczyzną, który ją intelektualnie pociągał.
Na próżno, obecnie był jej wrogiem numer jeden, bo jej doskonałą pracę zamienił na B i to z minusem. Niezależnie od wszystkiego, Julia Crane aż tak nisko nie upadła i musiał to wiedzieć.
- Dzień dobry. Chyba się pan profesor pomylił- daleko jej było do skromności ale musiała przyznać, że ukorzyła się znacznie, gdy nie zaczęła rozmowy od zwykłego cześć, a zdecydowanie zachowała wszystkie grzecznościowe formy. Te z podręcznika dla grzecznych studentek, bo przecież mocno się starała się być jedną z tych przyzwoitych dziewcząt, które korzystają z nauk tego człowieka, a nie śliną się do niego.
Takie rzeczy, zresztą, jej nie dotyczyły, bo nadal na palcu miała być obrączkę, a on…On był jej profesorem, który właśnie obrywał jej własną pracą, która zdecydowanie powinna być oceniona na A.
- Wiem, że jest pan nowy i w Ameryce są inne zwyczaje, ale ja zawsze dostaję najwyższą ocenę, każdym kosztem - wyjaśniła całkiem zgrabnie, a potem rozgościła się na fotelu, naprzeciwko niego i patrzyła prosto w jego oczy.
Była mężatką, ale zdecydowanie Julia Crane nie była ślepa
Flann Rohrbach
Po części dlatego, że prowadził je słynny malarz made by America, a po części dlatego, że i tak nie miała jakiejś innej perspektywy. Poza zapłodnieniem, rzecz jasna.
Nic więc dziwnego, że z taką pasją wręcz uczęszczała na ten kurs ignorując absolutnie podszepty koleżanek, że to i tak tylko dla zwykłego szpanu. Nikt, absolutnie nikt nie wiedział, że już zdążyła wystawić kilka prac i tego typu przedsięwzięcia traktowała jako eksperyment socjologiczny. W końcu nikt i nic nie mogło zaburzyć jej absolutnie pędu do wiedzy i tego głodu, który objawiał się fascynacją profesorem.
Nikt jednak nie mówił, że małżeństwo wyklucza tego typu zaburzenia, zresztą mogła przysiąc, że były one całkowicie platoniczne. Wiedziała, że to raczej nie pójdzie dalej, gdy słuchała jego słów i chłonęła wiedzą będąc jedną z najbardziej oddanych fanek. Przemawiał jak jeden z tych amerykańskich wybrańców i mało brakowało, a Julia Crane z łatwością uwierzyłaby w jego wizję artystycznego świata, gdzie można było wyrazić wszystko za pomocą abstrakcji. Nie umiała jednak odgadnąć czy chodzi o to co mówi czy o to jak, bo wprawdzie i była mężatką, ale i tak zapatrzyła się na jego piękne usta i nie umiała wydać wyroku.
Sielanka trwała do momentu zero.
Wystarczyło B na jej pracy z historii sztuki i trafił w nią piorun, a piękny pan okazał się nalfe absolutnym wrogiem i to na dodatek ignorantem. Złapała się na tym, że obmyśla zemstę tak doskonałą w stosunku do człowieka, który użył na nią czerwonego cienkopisa i chyba świadomość własnej wojowczniczej natury sprawiła, że nareszcie odpuściła.
Na tyle, by schować własną pracę i poczekać całą godzinę na dyżur. Godzinny, w prywatnym gabinecie.
Brzydziła się takich miejsc i sytuacji, ale przecież nie mogła, nie powinna odpuścić. Jak w malignie więc zapukała do drzwi, a potem weszła nieproszona. Na palcu jej lśniła obrączka, ale dawno już przestała zwracać uwagę na takie drobiazgi, jak i na fakt, że nareszcie została sama z mężczyzną, który ją intelektualnie pociągał.
Na próżno, obecnie był jej wrogiem numer jeden, bo jej doskonałą pracę zamienił na B i to z minusem. Niezależnie od wszystkiego, Julia Crane aż tak nisko nie upadła i musiał to wiedzieć.
- Dzień dobry. Chyba się pan profesor pomylił- daleko jej było do skromności ale musiała przyznać, że ukorzyła się znacznie, gdy nie zaczęła rozmowy od zwykłego cześć, a zdecydowanie zachowała wszystkie grzecznościowe formy. Te z podręcznika dla grzecznych studentek, bo przecież mocno się starała się być jedną z tych przyzwoitych dziewcząt, które korzystają z nauk tego człowieka, a nie śliną się do niego.
Takie rzeczy, zresztą, jej nie dotyczyły, bo nadal na palcu miała być obrączkę, a on…On był jej profesorem, który właśnie obrywał jej własną pracą, która zdecydowanie powinna być oceniona na A.
- Wiem, że jest pan nowy i w Ameryce są inne zwyczaje, ale ja zawsze dostaję najwyższą ocenę, każdym kosztem - wyjaśniła całkiem zgrabnie, a potem rozgościła się na fotelu, naprzeciwko niego i patrzyła prosto w jego oczy.
Była mężatką, ale zdecydowanie Julia Crane nie była ślepa
Flann Rohrbach