kierownik supermarketu w Cairns — Coles
25 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Wastin' our youth on each other that beautiful summer we lost one another, but we'll always have the soundtrack
of us fallin' into love. And I know that we can't go back but we'll always have the soundtrack.
- No, a pamiętaj jak to jest, że jak wspaniały manager jak ja, dostaje baty to niestety ale musi za to obwinić swoich pracowników - Bruno był w szkole biznesowej i wiedział, że tak trzeba, bo przecież manager zawsze ma rację! No i jeżeli zaczną ginąć mu kamizelki to oczywiście, że będzie podejrzewał o to wszystko Mati, bo kogo innego? Już on ją znał, pewnie, by chciała przehandlować te kamizelki za darmowe szlugi. Nigdy nie wiadomo, ona była dla Bruna kobietą zagadką, ale trochę się bał zgadywać, bo mógł zostać zjedzonym... tak jak w wypadku gry Golluma z Bilbem, Bilbowi się udało, ale Bruno nie był pewien czy ma aż tyle szczęścia.
- On ma starych co mają dom z plażą? ON!? Przecież on ma jakiś kurde dziewiczy wąs pod nosem - czyli zupełnie nie tak jak Bruno. Zimmerman miał swoj meszek też na pyszczku, ale uważał, że jego zarost jest o wiele lepszy niż zarost Bo. - Dziwne, znając Bo to jestem pod wrażeniem, że dożył tego wieku mieszkając przy wodzie... - no, bo to nie był za mądry typ! Bruno go nie lubił. - Jestem jak Sherlock Holmes, wszystko bym rozpoznał metodą dedukcji - to absolutnie nie miało większego sensu, ale to Bruno, nie ma się co po nim spodziewać za wiele.
Ucieszył się, że Mati zgodziła się na wspólne granie, bo jakoś tak miło się mu tu siedziało razem z nią. To było akurat bardzo dziwne, bo jeszcze mu się to chyba nie zdarzyło wcześniej, żeby sobie tak z nią siedział poza pracą i było miło, a na dodatek nie było tu ani grama alkoholu.
- Za to Glenn sie na bank ucieszy, że o nim myślimy poza pracą i zapunktujemy u szefa... dwie pieczenie na jednym ogniu - oni to są spryciule! Cwaniaki jebane. - Ugh... wolałbym żeby tego nie robiła... nie jest w moim typie, chociaż w sumie nie wiem czy Dina jest w typie kogokolwiek- chciaż podobno każda potwora znajdzie swego adoratora. - Mam nadzieję, że mnie nie zaprosi na randkę - skrzywił się aż na samą myśl, bo to było tak dziwne i obrzydliwe, że aż mu było niedobrze.
- No dobra... niech będzie - poczekał wiec grzecznie aż Mati stworzy Glenna, a później zabrał się za robienie Diny. Starał się jak mógł żeby odwzorować to co było w realu. - Cecha charakteru: wredny, uparty... żarłok? - No widział jaką Dina ma tuszę i cóż... samo się narzucało. - Ale weź im jakiś taki chujowy dom, nie ma co im życia ułatwiać - bo totalnie byli biedakami, którzy w ramach rozrywki powinni chodzić i zbierać kamienie.

mathilda brubaker
przyjazna koala
catlady#7921
Luna- Joshua - Zoey - Ellasandra - Eric - Cece - Cat - Judith - Benedict - Owen
wykładacz towarów w supermarkecie — supermarket
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Pracownik sklepu Coles. Wykłada towar na półki, odnosi jogurty z działu elektroniki na miejsce. Pomaga jak trzeba, a nawet sprawdzi na zapleczu czy jest inny rozmiar tego sweterka, który tak bardzo ci się podoba
Zmarszczyła brwi i spojrzała na niego podejrzliwie.
-Myślę, że manager nie powinien tak działać. – Ona kiedyś przez ułamek sekundy, w zeszłym roku, miała ambicję i właśnie chciała zostać jakimś kierownikiem czy managerem w sklepie z ciuchami. Nie pamiętała jaka to była marka, ale akurat szukali kogoś takiego i postanowiła się zgłosić. Na tamtej rozmowie dowiedziała się, że jak zespół jest chwalony, to zasługi spadają na cały zespół oraz na managera i kierownika, kiedy jednak przychodzi do negatywnego feedbacku to powinien go przyjmować manager/kierownik, ale nie zwalając winy na konkretnych pracowników. Podobało jej się takie podejście. Dlatego była zaskoczona tym, że Bruno takiego nie miał.
-No nie wiem czy dom był dom konkretnie z plaża. Wiem tylko, że plaża była obok i jak ktoś chciał zrobić siku w komfortowych warunkach to musiał kawałek do tego domu iść. – Co ona tam biedna widziała. Szybko zaczęła w siebie wlewać darmowy alkohol i samotnie paliła swoje skręty. Nie chciała się z tymi ludźmi za bardzo dzielić. Z Brunem to może by się może podzieliła. Z nimi nie. –No wiesz, jakoś wyrwał swoją laskę na tego wąsa. Opowiadała przy ognisku, że ten wąs to jej daje nawet dodatkowe doznania, jak Bo… wiesz… jak się nią zajmuje. – Nie wiedziała czy powinna mówić coś takiego Bruno, bo to jednak kierownik, a nie randomowy pracownik jak oni. No, ale trudno. Herbata się wylała. Powiedziała. Teraz Bruno wiedział. –Zaczął budować tratwę w zeszłym tygodniu. Powiedział, że chce opłynąć Australię. – Teraz to aż się zaśmiała, bo dopiero teraz ogarnęła jak beznadziejny jest ten pomysł. Pewnie na imprezie go chwaliła, że miał oryginalną myśl.
-Gdyby nie była w niczyim typie, to nie miałaby tylu związków za sobą. Poza tym, niektórzy faceci chyba lubią takie dominujące osobowości. – O tak, Dina potrafiła dominować. Do tego stopnia, że w pracy było to często bardzo nieprzyjemne i utrudniające prace. –W razie gdyby cię zaprosiła i miałbyś odmówić… bądź dla niej miły, okej? Pamiętaj, że jak coś odjebiesz to konsekwencję będą mieli wszyscy. WSZYSCY. W S Z Y S C Y. – Nie wiedziała jak to inaczej podkreślić, ale ona na bank nie chciałaby mieć chujowej atmosfery tylko dlatego, że Dina sobie wmawiała dziwne rzeczy.
-Ty nie lubisz otyłych ludzi czy coś? – Zapytała trochę rozbawiona, ale zauważyła, że Bruno strasznie się czepia wagi Diny. –No ja tam zawsze zaczynam grać od najgorszego domu. Tylko, że w ich przypadku, nigdy im się nie poprawi. – Pewnie będą mieli pełno dzieci i wszyscy będą nieszczęśliwi.

Bruno Zimmerman Jr
kierownik supermarketu w Cairns — Coles
25 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Wastin' our youth on each other that beautiful summer we lost one another, but we'll always have the soundtrack
of us fallin' into love. And I know that we can't go back but we'll always have the soundtrack.
- Oczywiście, że nie powinien, ale tak się dzieje - pewnie jak Bruno miał staż w jakiejś korporacji to właśnie tak było. Manager zawsze był nieomylny i miał najlepsze pomysły, które jak nie wypaliły to zwalał na zaangażowanie pracowników, a nie na to, że pomysł był po prostu głupi. Okej, akurat jeżeli chodziło o głupotę to Bruno mógł wziąć durne pomysły na klatę, bo pewnie byli na tym samym poziomie. - Ja jestem fajnym szefem nie? - Zapytał patrząc na Mati. - Nie jesteśmy w pracy więc możesz mi powiedzieć wprost, pytam jak kolega koleżankę - miał nadzieję, że dziewczyna teraz powie coś w stylu, że na lepszego kierownika nie mogła liczyć, że o takim właśnie śniła i jest spełnieniem jej marzeń. Wiedział jednak, że nadzieja jest matką głupich i co najwyżej mógł liczyć na "jest ok". Całe szczęście Glen mu zawsze dawał pozytywny feedback i według niego wszystko było zajebiście, ale Bruno nie był aż tak głupi i zdawał sobie sprawę, że Glen po prostu nie umie inaczej i prawdopodobnie zrobi wszystko żeby Zimmerman po prostu nie odszedł ze sklepu.
- Ughhh... fuj... - skrzywił się - pewnie już się podjarałaś i sama chciałaś spróbować? Dlatego później wyszukiwałaś na uberze jakiś typów, ale akurat Ci się trafił bez wąsa... już Cię rozgryzłem Mati - stwierdził i skierował na nią swój palec. Ale Sherlock z tego Bruna. - Mam nadzieję, że nas zaprosi na inaugurację tego odpływania, bo to będzie ostatni raz kiedy będziemy go widzieć żywego - stwierdził, bo był pewien, że chłopak, by się utopił jakieś 20 metrów od brzegu i to na oczach ich wszystkich, a on jeszcze nigdy nie widział jak się ludzie topią... no może tylko na filmach. Nie żeby to jakoś bardzo chciał oglądać, ale w sumie lepiej wiedzieć z czym się ma do czynienia, żeby później ja zobaczy, gdy ktoś się podobnie zachowuje w wodzie, to wiedzieć, że taka osoba się topi i trzeba jej pomóc.
- A miała ich aż tyle? Fajnie, że sobie o takich rzeczach plotkujecie i nikt mnie w tych rozmowach nie uwzględnia. - Może też by chciał posłuchać o życiu romantycznym Diny!? Chociaż najważniejsze dla niego było to, by się w tym jej życiu nie pojawiał. - To nie tak, że nie lubię - wywrócił oczami. - Po prostu nie są dla mnie atrakcyjne w taki wiesz... seksualno-romantyczny sposób - każdy miał swój gust, a Bruno lubił kuzynki... pff wróć... kruszynki! - Jezu, będzie opcja Bara bara z Glenem... nie wiem czy jestem na to gotowy - stwierdził zaglądając Mati przez ramię.
Przez chwilę tak siedział blisko niej obserwując jak tworzy sobie Glena w simsach. - Dobrze, że Cię jednak nikt nie zamordował po tej imprezie - stwierdził nagle z dupy. - Znowu masz ten kokosowy szampon - dodał i dopiero wtedy ogarnął, że mówi to na głos, a nie tylko w swojej głowie więc od razu szybko odwrócił wzrok na okno, bo akurat przeleciał tam ptak więc udawał, że go wypatruje.

mathilda brubaker
przyjazna koala
catlady#7921
Luna- Joshua - Zoey - Ellasandra - Eric - Cece - Cat - Judith - Benedict - Owen
wykładacz towarów w supermarkecie — supermarket
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Pracownik sklepu Coles. Wykłada towar na półki, odnosi jogurty z działu elektroniki na miejsce. Pomaga jak trzeba, a nawet sprawdzi na zapleczu czy jest inny rozmiar tego sweterka, który tak bardzo ci się podoba
Mati doskonale zdawała sobie sprawę z tego jacy potrafią być przełożeni. Pracowała już w naprawdę wielu miejscach i miała dobrych przełożonych, miała złych przełożonych i miała przełożonych, którzy powinni smażyć się w piekle. No i nie ma co się oszukiwać, poza osobowością i podejściem do życia jakie Mathilda miała, to głównie przełożeni byli powodem, dla którego pracę zmieniała i dla którego nigdy nie zagrzewała miejsca zbyt długo.
-Jesteś fajnym szefem, Bruno. – Potwierdziła i nawet się uśmiechnęła, żeby sobie nie pomyślał, że go tutaj ściemniała. Co prawda bardziej uważała Glenna za szefa, a Bruna za przełożonego. Nie wiedziała czy miało to sens, ale tak po prostu sobie wszystko w głowie ułożyła. Czy była jakaś różnica? Nie wiedziała, może ktoś kiedyś na jakimś meetingu jej to wyjaśni. –Jestem w ogóle pewna, że jesteś lubiany przez wszystkich pracowników. Może też dlatego nie zaprosili cię na imprezę. Nikt nie chciał zmienić o tobie zdania. – Bo może Bruno jako przełożony nie wyznawałby zasady „co się dzieje na imprezie zostaje na imprezie”, może byłby człowiekiem, który nie lubiłby ludzi bazując na tym co się wydarzyło na imprezie. A coś się musiało wydarzyć skoro Mati było zimno i wróciła do domu nie pamiętając jak wróciła.
-Absolutnie nie. Obrzydliwe. – Aż się skrzywiła na samą myśl o Bo. Jego partnerka, której imienia nie pamiętam była śliczna w porównaniu do niego. Mati nie potrafiła sobie wyobrazić w jakim świecie ta dziewczyna dała się zaciążyć takiemu typowi. –Poza tym nigdy w życiu nie podjaram się na myśl o osobie, która jest w związku. – Mathilda nie była z tych co wzdychali do zajętych mężczyzn. Jakby teraz na przykład się dowiedziała, że Bruno ma dziewczynę to pewnie po 100 latach samotności i smutku, w końcu przestałaby go traktować jako kogoś w kim mogłaby się podkochiwać. –Nie lubisz go? – Zapytała i zastanawiała się czy może Bruno lubił go wcześniej, ale teraz nie lubi go wcale, bo nie zaprosił go na imprezę. W sumie to nawet teraz Mati zdała sobie sprawę z tego, że Bo nie pracował z nimi w sklepie, a był jakimś cudem częścią sklepowej rodziny.
-Miała. Ma nawet swój ranking, który był najlepszy. Wiemy o nich tyle, że sami też mamy osobiste rankingi odnośnie jej byłych facetów. – Zaśmiała się, bo było to niesamowicie absurdalne. Tym bardziej, że taka Mati nie podzieliłaby się historią swoich związków z ludźmi z pracy. A już na pewno nigdy nikomu nie powiedziałaby o Rockym. –Moim ulubionym jest Garrett. Wiedziałeś, że byli razem? – Z tego co Mati się orientowała to nadal od czasu do czasu się gdzieś ze sobą spotykali, ale Dina była bardziej zaaferowana Brunem, żeby przejmować się Garrettem.
-Niczego nawet nie zobaczysz. Wszystko będzie pod kołdrą. Nie mam modów do usunięcia cenzury. Miałam, ale nie było tam nic interesującego. Poza tym laptop mi się przez to przegrzewał i zacinał. – Miała całkiem spoko laptopa jak na swoje życiowe standardy, ale nadal był to zbyt słaby laptop, żeby pociągnąć simsy na modach.
Powoli, po usłyszeniu jego ostatnich słów, przeniosła na niego wzrok. Dwie miłe rzeczy w przeciągu 10 sekund? Tego się po nim nie spodziewała. –Kupiłam w Coles. Na zniżkę pracowniczą. – Tak naprawdę wzięła po prostu dwie butelki z palety jak stały na zapleczu, ale tego nikt nie musi wiedzieć. Przez chwilę przyglądała się jego twarzy, której nigdy jeszcze nie widziała z tak bliskiej odległości. Szybko jednak odwróciła wzrok do gry, kiedy zaczęły się pojawiać nieczyste myśli i chęci, z którymi wolałaby jednak nie walczyć. –Damy im jakiś dom, gdzie będą ich nawiedzać lisy. Dina brzmi jak ktoś kto przyjaźniłby się ze szkodnikami. – Powiedziała dorabiając Glennowi okropny nos.

Bruno Zimmerman Jr
kierownik supermarketu w Cairns — Coles
25 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Wastin' our youth on each other that beautiful summer we lost one another, but we'll always have the soundtrack
of us fallin' into love. And I know that we can't go back but we'll always have the soundtrack.
Uśmiechnął się i kiwnął głową. - Tak właśnie myślałem. - Oczywiście, że uważał się za dobrego szefa. Na nikogo nie krzyczał, krył im dupy, gdy trzeba było i traktował ich trochę jak swoją rodzinę. Chyba jeszcze mu się nie zdarzyło kogoś w pracy zjechać. Uważał, że warto być dla ludzi dobrym człowiekiem, bo wtedy jeżeli Cię polubią to będą się starać wykonywać swoją pracę tak, by nie robić problemu swojemu kumplowi Bruniowi. - Może... chociaż pewnie mówisz tak po to żeby nie było mi przykro. - No nie musieli go przecież zapraszać na imprezy. Był dorosły, miał też swoich innych znajomych, z którymi mógłby wyjść gdyby chciał. Miał też swoją siostrę, ktora miała w pizdu znajomych więc zawsze mógł się dopiąć do niej. Najwyraźniej nie chciał.
Cóż, Bruno też chciałby powiedzieć, że nie wzdycha do osób, które są w związku, ale nie byłoby to zgodne z prawdą. W końcu myślał, że Selene ma męża, gdy ją zaprosił na randkę i z dumą chciał byc jej kochankiem, nie widział w tym problemu. Był nauczony, że trzeba się dzielić z innymi. Co może też wskazywało na to, że jednak swojej relacji z Selene nie traktował aż tak poważnie, bo gdyby mu zależało jakoś wybitnie to chciałby ją mieć tylko dla siebie. No chyba, że nie, bo to był jednak Bruno. Może nie wierzył w monogamie, chuj go tam wie. - To nie tak, że go nie lubię... po prostu jakoś nie mam z nim wspólnych tematów i na pewno nie zostalibyśmy przyjaciółmi, ale tak jak sobie jest i żyje to mi nie przeszkadza. Nie chciałbym go eksterminować czy coś - jego naród już się wyleczył z takich zapędów, chyba.
- Garrett? Mój przyjaciel? Garrett? Ten Garrett, którego znamy? Garrett? - Musiał się kurde dopytać, bo nie mógł uwierzyć w to co słyszał. - Garrett? - Może o jakimś innym człowieku tutaj myśleli. Nie no, na pewno jego czworokołowy przyjaciel nie byłby w stanie zaliczyć Diny bez odruchu wymiotnego. Rozmawiali przecież o tym i za każdym razem mocno protestował.
Pokiwał głową, a później sobie westchnął. - Mati, muszę Ci coś wyznać... wiem, że pewnie się tego nie spodziewasz i będzie to dla Ciebie zaskoczeniem... dla mnie też było i nie wiem jak mam to ubrać w słowa - zaczął robiąc dramatyczne pauzy, a później spojrzał jej prosto w oczy. Na chwilę się też zawiesił, bo okazało się, że ma bardzo ładne oczy. Całe szczęście udało mu się ogarnąć. Złapał ja nawet za dłoń, bo to miała być poważna rozmowa. - Mati... nie wiem jak Ci to wyznać... nie mamy zniżki pracowniczej w Coles - w końcu to z siebie wyrzucił cały czas się na nią patrząc. - Ale spoko, też mam trochę rzeczy w domu, których mieć nie powinienem - dodał i puścił jej dłoń, bo nie oszukujmy się ludzie z tego sklepu wynosili dużo rzeczy. - Ona pewnie, by z tych lisów zrobiła czapkę - absolutnie, by się nie zdziwił.
- Wiesz co, powinniśmy zrobić własną imprezę i nie zaprosić tych dziwaków - powiedział marszcząc czoło. Niby miał wyjebane, na to, że go nie zaprosili, ale jednak dalej go to trochę gniotło w serduszku. - Może wpadniesz do mnie na chatę i się zjaramy? - Zaproponował, chociaż z tą "chatą" to trochę przesadził, bo nazywanie w ten sposób łódki mogło być trochę mylące.

mathilda brubaker
przyjazna koala
catlady#7921
Luna- Joshua - Zoey - Ellasandra - Eric - Cece - Cat - Judith - Benedict - Owen
wykładacz towarów w supermarkecie — supermarket
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Pracownik sklepu Coles. Wykłada towar na półki, odnosi jogurty z działu elektroniki na miejsce. Pomaga jak trzeba, a nawet sprawdzi na zapleczu czy jest inny rozmiar tego sweterka, który tak bardzo ci się podoba
W odpowiedzi posłała mu tylko uśmiech. Nie miała zamiaru mu tu ciągle schlebiać jakim to był super przełożonym. Gdzie jej pochwały za bycie super pracownikiem? Nie chciała, żeby Bruno obrósł w piórka. Aczkolwiek, poza tym, to tak, miał rację, gdyby był chujowym przełożonym to Mathilda by go w tym momencie okłamywała. Lubiła go i nie chciała zranić jego uczuć, a Bruno jednak sprawiał wrażenie człowieka, który jest bardzo uczuciowy. Poza tym, prawda była taka, że jakby był naprawdę chujowym managerem, to by teraz nie rozmawiali, bo nie mieliby tak dobrej relacji, żeby typ mógł sobie przychodzić do niej do domu. A ona z pewnością by do niego nie dzwoniła po pijaku, żeby dał jej bluzę, bo było jej zimno. Prędzej dzwoniłaby na stary numer Joshuy. Chyba, że numer miał ten sam, a tylko postanowił się od niej odciąć.
-Myślę, że tak naprawdę to nikt nie ma z nim wspólnych tematów. On jest zainteresowany tylko rapem i zrobieniem kariery rapera, ale jednocześnie jakbyś ty był fanatykiem rapu, to nie mielibyście wspólnych tematów. Jego wizja rapu jest bardzo… specyficzna. – Jak czasami Bo się wypowiadał o swoich idolach ze świata muzyki, to ona biedna nie wiedziała nawet o czym on mówi. A jednak Mati jakieś tam pojęcie o muzyce i popkulturze miała. Może nie takie jak Gaia, ale rozróżniała raperów. Mogłaby wziąć udział w quizie Buzzfeeda i dostałaby przyzwoitą ilość punktów.
-Ten sam Garrett. – Rozłożyła bezradnie ramiona i przez chwilę była zaintrygowana tym, że Bruno o tym nie wiedział. Rzeczywiście z Garrettem często się bujali razem po sklepie. Oczywiście wkurwiało to Mati, bo w tym czasie Bruno powinien się bujać z nią, ale co zrobisz. –Może było mu wstyd? – Zasugerowała chociaż nie wiedziała czego Garrett mógłby się wstydzić. Dina była spoko jak się ją bliżej poznało.
-Okej. – Zestresowała się i nawet zapauzowała Simsy. Nie chciała, żeby simowi Glenn i Dina zaczęli się do siebie dobierać jak ona będzie patrzeć na Bruna. –Z reguły ludzkie wyznania mnie zaskakują. – Jak ktoś coś wyznawał to raczej było to szokujące. A jak ktoś czegoś nie wyznawał to najczęściej wypierdalał z kraju, żeby pojeździć kamperem po Ameryce. Były tylko te dwie opcje. Spojrzała na jego dłoń, która teraz trzymała jej dłoń i prawie zasłabła. Nie wiedziała czego się spodziewać, ale na tym etapie była pewna, że straci pracę. A nie wiedziała czy jak straci pracę w Coles w Cairns to czy będzie mogła aplikować do tego samego sklepu w Lorne. –Jak to nie mamy? – Zmarszczyła brwi. –Mam fizyczną, plastikową kartę, która świadczy o tej zniżce. – Pewnie miała wersje z Tesco albo z Biedronki, ale jakimś cudem kody działały. –To jakie mamy przywileje z tej pracy? – Już postanowiła nie komentować tego, że ona rzeczy stamtąd wynosiła nawet nie używając żadnej zniżki pracowniczej. Po prostu je brała, a sklep nigdy się nie orientował.
-Tylko ja i ty? – Nie wiedziała kogo miał na myśli mówiąc o dziwakach. A impreza raczej zakładała zaproszenie większych tłumów. –Jasne. – Zgodziła się, bo nie widziała nigdy jak on mieszka. –Teraz? – Zapytała i zerknęła na zapauzowanych w czasie Glenna i Dinę. Dina pewnie już miała pragnienie bara-bara i posiadania dziecka z Glennem.

Bruno Zimmerman Jr
kierownik supermarketu w Cairns — Coles
25 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Wastin' our youth on each other that beautiful summer we lost one another, but we'll always have the soundtrack
of us fallin' into love. And I know that we can't go back but we'll always have the soundtrack.
Pokiwał głową, bo to co mówiła brzmiało logicznie. - No, może jakbym sobie zapuścił taki obrzydliwy wąs to wtedy by się nagle pojawił jakiś temat do dyskusji. Nie wiem, mierzylibyśmy sobie kto ma większy wąs, w lepszym kształcie... zawsze coś nie? - Tonący łapał się brzytwy i tak było w przypadku Bruna. Szukał jakiegoś światełka w tunelu związanego ze znajomością z Bo, ale chyba nie miało to większego sensu i niestety nie będzie w stanie zmienić swojego nastawienia do tego chłopaka, bo serio, nie mieli ze sobą nic wspólnego.
Bruno ciągle kręcił głową, bo nie był w stanie uwierzyć, że jego przyjaciel zrobiłby mu coś takiego. Nie powiedział o takim przeżyciu jak sex z Diną. No przecież... ech, Bruno odczuł jak zaczyna go kłuć serce i już wiedział, że pojawiła się tam wielka rysa, która nigdy nie zniknie. - Ty byś mi powiedziała gdybyś przespała się z Diną nie? - Zapytał, bo musiał się upewnić kto jest jego prawdziwym przyjacielem, bo definitywnie Garrett już do tej elitarnej grupy nie należał. - To co ona... chce zaruchać wszystkich facetów w sklepie? - Zmarszczył czoło. - Tym bardziej się z nią nie umówię skoro wchodził w nią Garrett - aż mu się zrobiło nieco niedobrze, a to nie on był wczoraj na imprezie. - Powinniśmy teraz za karę zrobić też Garretta w simsach... w sumie to trochę dyskryminujące, że nie można tam zrobić osoby na wózku, nie sądzisz? - Powinni napisać skargę do EA Games. Może wtedy dostaliby za darmo jakiś nowy dodatek.
Uśmiechnął się do niej, bo doskonale ją rozumiał. On też miał tak, że nie był czasem w stanie ogarnąć o co ludziom chodzi i potrafili go zszokować. Bywały też momenty, w których to on szokował ludzi swoich zachowaniem, które często odbiegało od normy, przynajmniej w myślach Bruna. Nie wiedział czy chciał postrzegać siebie i to jak sie zachowuje jako coś oryginalnego czy może jako jakąś jednostkę chorobą, która sprawiłaby że mógłby pracować krócej. A może był normalny i wszystko było z nim w porządku, tylko ludzie z boku krzywo na niego patrzyli i po prostu zaczął wierzyć w to, że coś jest z nim nie tak. - Nie-e, wycofali to podobno z rok temu.. Może masz do carrefoura? Podobne kolory można się pierdolnąć... ale skoro działa - machnął ręką, bo to nie jego problem. - Przywileje... hmm... dobrą, rodzinną atmosferę i pracę w młodym, dynamicznym zespole - nic innego nie mógł na te chwilę wymyślić. Będzie musiał zapytać szefostwa o to. Może jak Jeff się pojawi to spróbuje go jakoś podejść i wyciągnąć potrzebne informacje.
- No... mam trawy tylko dla naszej dwójki - gówno prawda, miał więcej, ale chyba chciał chwilę pobyć sam na sam z Mati. Miło się tu z nią siedziało. - Może być teraz, chyba, że jesteś zmęczona po imprezie... to możemy później. O 17.30? Możemy to zrobić o 17.30. - Zaproponował, bo jednak ona tu miała nieprzespaną nockę, a nie on. - Chociaż teraz fajna pogoda to moglibyśmy posiedzieć na zewnątrz - bo no miał tą łódkę i w sumie lepiej było siedzieć na zewnątrz niż pod pokładem. Mógłby się też popisać swoimi żeglarskimi umiejętnościami. Do czego tu doszło, że chciał się popisywać przed Mati.
- Dobra, będę mężczyzną... podjąłem decyzję. Chodź, spierdalamy stąd zanim nas ta cygańska czarownica zajebie - powiedział i zamknął Mati lapka, a później wstał z kanapy i wyciągnął do niej rękę żeby jej też pomóc wstać. No i sobie poszli, do niego, do Łodzi.

mathilda brubaker

2xzt
przyjazna koala
catlady#7921
Luna- Joshua - Zoey - Ellasandra - Eric - Cece - Cat - Judith - Benedict - Owen
ODPOWIEDZ