game developer — Santa Monica Studio
36 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
Thank you for loving me when I still tasted of heartache and war.
1.

Była więźniem własnego umysłu. Była też więźniem ośrodka, do którego została przymuszona. Nikogo nie obwiniała. Grupa profesjonalistów wyjaśniła jej dokładnie powód, dla którego musiała spędzić tutaj ostatnie dwa miesiące. Wyjaśnili jej, jej przeszłość, przedstawili dokumentację odnośnie leczenia, które już kiedyś przeszła. Wyjaśnili wszystko. Prawdopodobnie nawet za dużo. Wieczorami miała problemy ze snem, bo myślała o wszystkim i jednocześnie o niczym. Tak bardzo na siłę starała sobie przypomnieć cokolwiek, że przyprawiała się o migreny i bezsenność. Lekarze niejednokrotnie mówili jej, że powinna do wszystkiego podchodzić z dystansem i powoli. Dawali jej spore szanse na odzyskanie pamięci, ale nikt nie potrafił powiedzieć kiedy to się wydarzy. Z jednej strony cieszyła się, że podczas przebywania w ośrodku odwykowym nie pamiętała kim była. Może wyjście z nałogu wtedy byłoby czymś trudniejszym. Z drugiej strony, musiała się mierzyć nie tylko z nałogiem, ale też z tym, że nie ma zielonego pojęcia kim jest.
Nieopisanym wsparciem w tym wszystkim była Freya. Miłość życia, najlepsza przyjaciółka i żona. A przynajmniej tak siebie opisywała. Naima widziała jak się starała, jak wychodziła z siebie, a jednocześnie robiła wszystko, żeby za bardzo się nie narzucać. Naima każdego dnia wyczekiwała wizyty Frei. Wiedziała, że ta nie zawsze będzie mogła do niej przyjechać, bo miała pracę i zobowiązania, a dodatkowo, ośrodek był oddalony od Lorne Bay, w którym zamieszkiwały. Naima nie mogła się doczekać wyjścia z odwyku. Chciała zobaczyć dom, w którym mieszkały z nadzieją, że przejście się po miejscu, które podobno wspólnie urządzały przyniesie jakieś wspomnienia. Jednocześnie obawiała się tego, bo nie miała okazji w tym domu zamieszkać.
Dzisiaj był jej ostatni dzień na odwyku. Personel oraz współuzależnieni organizowali imprezy pożegnalne dla każdego kto odchodził. Oczywiście były to bardzo spokojne imprezy. Żadnych używek, żadnego alkoholu. Tylko olbrzymi tort, owoce i muzyka. Naima poznała wielu świetnych ludzi, którzy na długo zapadną jej w pamięci, a także takich, od których zebrała numery telefonów w nadziei na nawiązanie kontaktu po wyjściu z odwyku. Uwielbiała tych ludzi. Byli przy niej w trakcie walki z nałogiem. Nie byli w stanie jej pomóc z odzyskaniem pamięci, bo wszyscy byli nowymi ludźmi, ale większość znała jej historię. Naima wbrew pozorom nie miała problemu z dzieleniem się tym co jej się przytrafiło. Wręcz było to częścią terapii, a naprawdę chciała wyzdrowieć.
Impreza miała się niedługo zacząć, ale Naima nawet nie był w pobliżu sali, na której wszystko miało być organizowane. Pożegnalne imprezy miały do siebie to, że osoba opuszczająca ośrodek mogła zaprosić swoich bliskich, żeby ją wspierali. Naima zaprosiła mamę oraz żonę. Mama niestety nie mogła się pojawić i Naima nie miała o to pretensji. Cieszyła się, że Freya przyjdzie. Nadal odnosiła wrażenie, że ją poznaje, ale była to osoba, na którą mogła zawsze liczyć.
Czekała na recepcji wymieniając niezręczne spojrzenia i uśmiechy z recepcjonistką. Była pewna, że kobieta na recepcji zaraz ją oskarży o jakąś próbę ucieczki. Działo się tak nie raz. Naima jednak nie planowała niczego takiego. Chciała po prostu wejść na salę w towarzystwie Freyi. Nie chciała tam być sama. Nie chciała, żeby ludzie sobie myśleli, że Naima została porzucona przez wszystkich. Nerwowo zerkała na zegarek, który wskazywał, że Freya ma już kilka minut spóźnienia. Przygryzając kciuk wyglądała przez okno za każdym razem kiedy słyszała przejeżdżające, albo nadjeżdżające auto. Mieli zakaz wychodzenia na zewnątrz, na dziedziniec główny, więc stanie na recepcji było jedynym co jej zostało. Powoli zaczynała wpadać w panikę. Nie chciała, żeby personel zaczął poszukiwania zaginionej Naimy. Usiadła na fotelu i rytmicznie machała nogą próbując uspokoić nerwy. W końcu najpierw usłyszała, a później dostrzegła Freyę. Zerwała się z tego fotela i do niej podeszła. Momentalnie poczuła jak oblewa ją poczucie ulgi i wewnętrznego spokoju. –Myślałam, że już nie przyjdziesz. – Od razu zwierzyła się ze swoich trosk i chwyciła ją za rękę, żeby uspokoić dygotanie swojej. Lekarze i terapeuci doradzali, żeby nie trzymała niczego w sobie. Musiała być szczera z innymi i z samą sobą. Podobno to najszybsza droga do wyzdrowienia. –Cześć. – Przywitała się po chwili i poprowadziła Freyę gdzieś na bok. Nie chciała iść jeszcze na imprezę, a recepcjonistka mimo, że znała je obie obserwowała je dosyć podejrzliwie. –Lubię torty czekoladowe? Bo taki mi kupili. – Zapytała przerażona tym, że nie wiedziała o sobie nawet tak prostej rzeczy.
agentka nieruchomości — freelancer
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I po chwili płaczą oboje lecz w głębi serca płaczą ze szczęścia.
To co wspólne dzielą na dwoje w tę noc.
#1

Patrzyła na swoje odbicie w lustrze i nie wiedziała, czy wygląda juz wystarczająco dobrze, by wyjść z domu. Tak naprawdę niewiele ze sobą zrobiła, bo zazwyczaj nie używała zbyt dużej ilości makijażu, a i tak nie mogła teraz oderwać się od swojego odbicia. Widziała zmarszczki na swojej twarzy, zmęczone, nieco podkrążone oczy i nie umknął jej uwadze nawet jeden siwy włos, którego natychmiastowo pozbyła się wyrywając go ze swojej głowy. Od tygodni marzyła o tym dniu, czekała aż Naima znów na stałe zagości w jej życiu, a gdy miało się to w końcu spełnić czuła porażający strach. Miały razem mieszkać, był małżeństwem, ukochanymi żonami, a Freya wiedziała, że jak na razie jest dla Yarrow jedynie obcą osobą, która podobno kiedyś była jej bliska. To łamało serce Freyi za każdym razem, gdy o tym myślała. W sumie to za każdym razem gdy widywała sie z Naimą podczas jej odwyku czuła tak strasznie skrajne emocje. Z jednej strony tak mocno cieszyła się widząc jak stan zdrowia jej ukochanej się poprawia, a z drugiej widząc jak bardzo stara sie przypomnieć sobie chociaż najmniejszą ich wspólną chwilę sprawiało, że miała ochotę zacząć płakać. Wiedziała, że nie może tego zrobić. Musiała być silna, dla swojej żony, dla nich obu. W końcu oderwała się od swojego odbicia w lustrze, ubrała czarny kostium i wyszła z domu, by wsiać do auta i pojechać do Queensland.
W końcu dojechała pod ośrodek odwykowy. Chwilę jeszcze siedziała w aucie strasznie się stresując tym, że za chwilę spotka się z Naimą. Zawsze tak miała, gdy ją tu odwiedzała, a teraz było jeszcze gorzej. Wzięła głęboki oddech i wyszła z samochodu kierując się na spotkanie ze swoim przeznaczeniem. Przeszła przez drzwi i od razu zauważyła znajomą postać siedzącą w fotelu. Momentalnie na jej twarzy pojawił się uśmiech i nagle poczuła się nieco lepiej. Widok Naimy zawsze działał na nią kojąco, nawet teraz w takich mało sprzyjających okolicznościach się to nie zmieniło. -Jak mogłabym nie przyjechać? - Pokręciła głową, bo było to wręcz niezrozumiałe. - Hej - przywitała się i ścisnęła nieco mocniej dłoń kobiety. - Nie wątp w to, że zawsze po Ciebie przyjadę jeżeli będzie taka potrzeba - dodała i znów się do niej uśmiechnęła. Chciała żeby uwierzyła w to, że może jej ufać i, że Freya nigdy jej nie zostawi. - Nie powiem Ci, sama się przekonasz - uniosła brew, bo nawet jeżeli kiedyś lubiła torty czekoladowe, a teraz jej nie posmakują to co z tego? Ludziom zmieniały się czasem upodobania smakowe. - Ale mało komu nie smakuje czekoladowy tort więc widzę, ze zagrali bardzo bezpiecznie - dodała, bo nie chciała jej jednak stresować tym czy lubi czy nie lubi tort. Było to skomplikowane. - Chcesz tam iść? - Zapytała, bo widziała, że Naima się wacha. - Jeżeli nie, to możemy zabrać Twoje rzeczy i wrócić do domu - powiedziała przyglądając się kobiecie z czułością, której nie była w stanie ukryć. Troszczyła się o nią i chciała żeby czuła się jak najbardziej swobodnie. - Możemy sobie kupić kilka tortów w drodze powrotnej i zobaczymy, który Ci będzie najbardziej smakował - powrót Naimy do domu był wielkim wydarzeniem więc nie musiały się ograniczać.

naima yarrow
ambitny krab
barbie westworld
luna - joshua - james - zoey - bruno - ella
game developer — Santa Monica Studio
36 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
Thank you for loving me when I still tasted of heartache and war.
Po spędzeniu ostatnich trzech miesięcy życia w ośrodku, zdążyła tutaj zbudować sobie bezpieczne miejsce. Nadal miewała problemy ze snem, ale nie było to nic ciężkiego co uniemożliwiało jej przesypianie całej nocy. Chciała wrócić do domu, chciała zobaczyć jak mieszkają z Freyą, ale jednocześnie dodatkowo ją to stresowało. Powrót do domu był ekscytujący, ale jednocześnie przerażający. Nie chciała jednak mówić tego żonie, bo nie chciała, żeby ta sobie pomyślała, że może Naima w ogóle do domu nie chce wracać, bo nie wiem, woli sobie mieszkać w ośrodku odwykowym. Byłoby to zdeka pojebane.
- Nie wiem. Po prostu się martwiłam. - Nie da się ukryć, że po przeżyciu wypadku samochodowego, który zmienił ich życia, miała traumę. Siedziała zestresowana mając nadzieje, ze Freya dojedzie do niej cała i zdrowa. Druga sprawa była całkiem inna. Tym Naima jednak nie chciała za bardzo się podzielić. Obawiała się tego, ze Freya się rozmyśliła i jednak jej nie chce i po prostu po nią nie przyjedzie. Teraz jednak cieszyła się, ze się myliła i ze Freya tutaj była. - Dziękuję. - Posłała jej delikatny uśmiech. Przez sekundę nawet poczuła pragnienie przytulenia kobiety, ale jednak na to się nie odważyła. Było zdecydowanie za wcześnie na takie rzeczy. Dodatkowo puściła już jej rękę, wierząc, ze być może przeginała z tym kontaktem cielesnym. W jej oczach coś takiego było dla Freyi zapewne niesamowicie krępujące.
- Proste rozwiązanie. O tym nie pomyślałam. - Aż się nawet cicho zaśmiała, ze była taka głupiutka i zestresowana tym, ze będzie musiała jeść tort. Przy okazji chciała wybadać reakcje Freyi na jedzenie słodkości. Zdążyła zauważyć, ze Freya jest zadbana i wysportowana. Widziała to tez po sobie, wiec albo któraś to zainicjowała, albo po prostu wspólnie o siebie dbały. Zbliżyła się do Freyi i nachyliła w jej stronę. - Szczerze mówiąc pomyślałam, ze to może mieć jakis związek z kolorem mojej skory. - Taki trochę żarcik z jej strony, ale naprawdę przez chwile miała takie podejrzenia. Tym bardziej, ze na tym odwyku byli ludzie, którzy wymyślali jej jakieś „urocze” przezwiska, którymi się zwracali do niej czule, ale przy niektórych momentach zalatywało to lekkim rasizmem.
Kolejne pytanie Freyi nieco zaskoczyło Naime. Oczywiście, ze nie chciała tam iść, bo nie lubiła być w centrum uwagi. Nie była jak jej dawna koleżanka z gęstymi brwiami, która potrafiła o sobie napierdalac non stop. - Nie chce. - Przyznała uznając, ze w tym momencie może być szczera z żona. - Z drugiej jednak strony nie chciałabym okazywać im braku szacunku. Byłam z nimi cały czas przez ostatnie trzy miesiące. - Wolała nie używać zwrotu, ze są dla niej jak rodzina. Zdawała sobie sprawę z tego, ze mogłoby to być nieco raniące i chamskie. Tym bardziej, ze No jednak nie byli dla niej absolutnie jak rodzina. Doceniała to co dla niej zrobili i ze ja wspierali, ale z drugiej strony, najlepsza decyzja będzie chyba odcięcie się od tego życia. - Może zjemy chociaż po kawałku i dopiero pojedziemy? Jestem już spakowana, wiec uwiniemy się szybko. - Brzmiało to jak rozsądne rozwiązanie.
Na kolejna propozycje od Freyi uśmiechnęła się lekko, a nawet trochę zachichotała. - To brzmi jak lepsza wizja świętowania tego, ze w końcu wracam do domu. - Miała nadzieje, ze Freya cieszy się z jej powrotu tak samo jak ona. Mimo, ze będzie w chuj niezręcznie. - Cieszysz się? Ze wracam do domu? - Zapytała, bo na chwile wyłączyły jej się hamulce i najzwyczajniej na świecie była ciekawa. Ignorowała nawet to, jak szybko zaczęło jej bić serce wiedząc, ze może Freya powie jej prawdę, która Naime wewnętrznie uśmierci.

freya yarrow
agentka nieruchomości — freelancer
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I po chwili płaczą oboje lecz w głębi serca płaczą ze szczęścia.
To co wspólne dzielą na dwoje w tę noc.
- Nie musisz sie tym martwić - miały wystarczająco wiele problemów na głowie, że te wymyślone mogły odstawić na boczny tor. Freya starała się za wszelką cenę pokazać Naimie, że ma w niej wsparcie na dobre i na złe, ale zdawała sobie też sprawę, że przez te ostatnie trzy miesiące nie widywały się często. Raz - dwa razy w tygodniu, to trochę mało jak na małżeństwo. Dlatego teraz obawiała się tego, czy życie z nią przypadnie Naimie do gustu, szczególnie, że cała ich relacja była dla niej teraz zupełnie nowa. Freya chciała zrobić wszystko, by jej to w jakiś sposób ułatwić i jednocześnie nie naciskać na nią w zbyt wielu kwestiach. Dlatego nie rzucała się na nią z objęciami czy pocałunkiem na przywitanie, chociaż oczywiście bardzo chciałaby to zrobić. Brakowało jej tej bliskości między nimi. Starała się jednak uwierzyć, że na wszystko przyjdzie czas i prędzej czy później ich życie ponownie się ułoży, musiała myśleć pozytywnie, bo inaczej nic, by z tego nie wyszło.
- A to dziwne, mi nigdy nie dawali waniliowych tortów - pociągnęła ten żart i lekko się uśmiechnęła. No wiadomo, ona była white privileged woman, co prawda należała do mniejszości, ale chyba nie miała aż tak przejebane jak osoby ciemnoskóre. - Coś tu się działo nieprzyjemnego w związku z Twoim odcieniem skóry? - Zapytała jednak po chwili, bo trochę taki żart mógł być podyktowany czymś innym. Wolała się więc zapytać, żeby w razie co zrobić rozróbę i opierdolić kogo trzeba. Nie miałaby z tym problemu, zrobiłaby wszystko, żeby każdy kto w jakikolwiek sposób skrzywdził Naime za to zapłacił. Wolałaby żeby mogły się już stąd wynieść i wrócić do domu, ale nie chciała być też nie miła i jeżeli jej żona rzeczywiście chciała spędzić jeszcze trochę czasu w towarzystwie nowych znajomych to nie miała prawa jej stać na drodze. Kiwnęła więc głową godząc się na to, że posiedzą z tymi ludźmi chwilę, a później wrócą do domu.
- Na pewno bardziej kaloryczna, ale podobno szczęśliwi tego nie liczą - szczególnie, że było co świętować więc kilka tortów nie było niczym ciężkim. Mogłyby później porozdawać po znajomych czyli w sumie tylko Selene, bo Freya nie miała zbyt wiele nowych znajomych w mieście. Miała ważniejsze rzeczy na głowie niż socjalizowanie się. Słysząc jej pytanie to z automatu się zatrzymała żeby spojrzeć na żonę z uwagą. - Oczywiście, że się cieszę. Długo czekałam aż w końcu wrócisz. Trochę się co prawda stresuje czy Ci się spodoba, ale nie chcę tam być kolejnego dnia bez Ciebie - może to było zbyt śmiałe wyznanie, ale pytanie też było dość odważne więc Freya postanowiła sobie pozwolić na więcej. - Ale jakby Ci się coś nie podobało to mi powiedz, najwyżej się pokłócimy o kolor dywanu - małżeństwa tak robiły, kłóciły się o pierdoły tylko po to żeby za chwilę się pogodzić i wieść wspólne, szczęśliwe życie. Tego Freya dla nich pragnęła. - Dobra, wchodźmy do sali... będziesz musiała mnie przedstawić swoim znajomym - bo pewnie znała jedną czy dwie osoby, ale nic poza tym. Była trochę ciekawa jak Naima ją zaprezentuje... jako żonę, przyjaciółkę czy po prostu współlokatorkę.

naima yarrow
ambitny krab
barbie westworld
luna - joshua - james - zoey - bruno - ella
game developer — Santa Monica Studio
36 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
Thank you for loving me when I still tasted of heartache and war.
-Wiem, wiem. Wybacz. – Machnęła ręką uznając, że w sumie warto ten temat zbyć. Freya miała rację. Naima niepotrzebnie się tym wszystkim martwiła. Już tyle ich w życiu spotkało nieszczęść, że chyba wyczerpały pulę tego co mogłoby ich spotykać w tym roku czy nawet życiu. Zasługiwały teraz na odrobinę szczęścia i spokoju. Nie będzie już żadnych wypadków i z pewnością nie będzie powrotu Naimy do alkoholizmu. Wystarczył jej widok matki, która przed całą grupą musiała opowiadać jak nałóg Naimy rujnował życia ludziom, których kochała i którzy kochali ją. Głupie i negatywne myślenie mogło zrobić to samo dla Freyi.
-Tobie to pewnie pozwolili wybrać jaki smak chciałaś. Ja nie miałam wyboru. – Też sobie żartowała, chociaż nie wiedziała, że być może stąpała po cienkim lodzie. Może Freya była jak heteroseksualni, biali mężczyźni, których obraziłoby wytknięcie im tego, że mają więcej przywilejów niż każdy inny człowiek na tej planecie. –Nie, nie. Absolutnie nie. Wszystko jest okej. – Złapała Freyę za rękaw jakby się spodziewała tego, że jej żona zaraz pójdzie do biura złożyć skargę czy coś. –Najważniejsze, że już jest koniec i że mogę wrócić do domu. Cokolwiek się wydarzyło tutaj, zostaje tutaj. Ja ruszam do przodu. – Nie żeby tutaj się działy jakieś tragiczne rzeczy, które miały pozostać tematem tabu. Po prostu Naima naprawdę chciała porzucić świat, w którym była alkoholiczką. Może nie pamiętała całego swojego życia, ale pamiętała jak się czuła w pierwsze dni po odstawieniu alkoholu. Pamiętała też jak Zoey znajdowała ją zarzyganą u siebie w pokoju, więc… naprawdę poza tym, że wyzdrowiała, nie miała z tym miejscem żadnych dobrych wspomnień.
-No właśnie! A my jesteśmy szczęśliwe, więc nie będziemy niczego liczyć. – Tutaj nawet nie pytała. Miała nadzieję, że są szczęśliwe. Albo, że były. Chociaż bardzo istotne było dla niej to, żeby nadal szczęśliwe były. Będzie nad tym pracować. Tak sobie postanowiła i tak samo obiecywała swojej sponsorce i wszystkim ludziom, z którymi miała pozytywne relacje. –A czemu miałby mi się nie spodobać? – Zaśmiała się cicho. –Z tego co opowiadałaś to wybrałyśmy go w sumie wspólnie, a później upewniłaś się, że jest idealny, więc wątpię, żeby mi się nie spodobał. – Pokładała całą nadzieję we Freyi. –Poza tym ty tam będziesz. Niczego innego nie potrzebuję. – Podniosła rękę, żeby ułożyć ją na przedramieniu Freyi, ale ostatecznie tego nie zrobiła, bo może to było za dużo publicznego okazywania uczuć i byłoby tylko dziwnie. Może Freya tego nie lubiła. A ta recepcjonistka ciągle się gapiła, więc kto wie, może jeszcze zadzwoni na policję, żeby zgłosić dwójkę ludzi, którzy się kochają i którzy to sobie okazują.
-No tak, kłótnia doda trochę pikanterii i zabije nudę. – O taką pierdołę to mogłaby się w sumie pokłócić. Byleby taka pierdoła nie ciągnęła za sobą masy konsekwencji. Ludzie rozstawali się z wielu najróżniejszych powodów. Nie chciała, żeby ona i Freya były jednym z takich związków.
Skinęła tylko głową i złapała Freyę za rękę, żeby ją poprowadzić na tą salkę. No i jak tam weszły to Naima rzeczywiście zaczęła od przedstawienia Freyi tym, którzy jej nie znali. I wbrew przypuszczeniom żony, przedstawiła ją jako swoją żonę. Nie miała się czego wstydzić. Mówiła o Freyi otwarcie na spotkaniach, które odbywała przy okazji przebywania w tym ośrodku. No i wymieniły z ludźmi uprzejmości, zjadły po kawałku ciasta i nawet Naimie tort smakował. Nie zjadła co prawda całego kawałka, bo stres ściskał jej żołądek, ale było miło i spoko. Później musiała powiedzieć parę słów o nie wiadomo czym, ludzie jej klaskali i poinformowała przy okazji wszystkich, że mogą sobie tort zjeść, a ona wraca do domu. Poprzytulała się z ludźmi, dostała nawet jakieś kartki z życzeniami na pamiątkę, ktoś uronił parę łez i było okej, ale w końcu dały radę wyjść.
-Okej. To chyba wszystko. – Powiedziała chowając prezenty, które dostała do torby i narzucając tą torbę na ramię. –Na recepcji muszę tylko odebrać „niebezpieczne” przedmioty. – Telefon, sznurówki i zapewne obrączkę. –I możemy jechać do domu. – Dodała z uśmiechem i spojrzała na Freyę, żeby wybadać czy Freya na pewno się też cieszyła.

freya yarrow
agentka nieruchomości — freelancer
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I po chwili płaczą oboje lecz w głębi serca płaczą ze szczęścia.
To co wspólne dzielą na dwoje w tę noc.
- Nie mam czego wybaczać - uśmiechnęła się do niej wesoło i nawet miała ochotę ją przytulić, ale wiedziała, że to nie jest dobry pomysł więc tylko stała taka z uśmiechem. Strasznie było jej ciężko ciągle myśląc o tym, by nie zrobić względem Naimy żadnego głupiego kroku, który mógłby sprawić, że czułaby się nieswojo. Wiedziała, że kobieta jej nie zna i, że nawet nie mogła powiedzieć, że wróciły do etapu, gdy poznawały się jako nastolatki po raz pierwszy. Nawet wtedy od razu między nimi zrodziła się wielka nic porozumienia i czuły, że znają się od lat. Teraz to nie było takie proste, głównie dlatego, że nie były dziećmi i Freya naprawdę robiła wszystko, by dać Naimie jak najwięcej przestrzeni i możliwości odkrycia tego kim jest. Bała się, że "nowa" Naima jej nie pokocha i będzie czuła się zobligowana do bycia z nią, a to chyba byłoby dla Frey najgorsze, bo pokazywałoby, że zawiodła nie tylko jako żona, ale także i przyjaciółka. Chciała, by jej żona mogła powiedzieć jej o wszystkim, nawet jeżeli nie byłoby to dla niej do końca przyjemne. Wolałaby żeby ją zostawiła niż tkwiła w ich relacji tylko dlatego, że tak zdecydowana w swoim poprzednim życiu. Uczucia mogły sie zmienić, szczególnie, gdy musiały zostać rozpalone a nowo.
- No co Ty, ja bym pewnie dostała tort o smaku oliwki i chałwy - i to pewnie w kształcie waginy, bo ludzie lubili lecieć stereotypami. No, a ona? Biseksualna greczynka. Całe szczęście, że nikt z jej greckich znajomych nigdy nie wpadł na to, by pod choinkę jej dać jakieś różowe dildo czy coś. To byłoby niezwykle złe. Mogła się wiec cieszyć, że pomimo tego iż w życiu wiele rzeczy jej nie wyszło to przynajmniej jakiś znajomych miała normalnych. Niestety nie widywali się często od czasu, gdy opuściła wyspę i przeniosła się do Australii. - To dobrze, obie zamkniemy za sobą ten rozdział - i bardzo słusznie, bo Freya o niczym nie marzyła jak o tym, by po prostu zacząć z Naimą wspólne życie, takie zwykłe, bez problemów, z którymi musiały się borykać praktycznie od zawsze. Teraz czekała tylko na to aż stan zdrowia jej żony się polepszy i naprawdę wszystko wróci do normy.
- Tak, ale wiesz... to było przed wypadkiem, teraz może Ci się spodobać coś innego. No i będziesz miała mnie ciągle obok, może cię nagle zacznę wkurzać - tego chyba bała sie najbardziej. - Teraz tak mówisz, a za tydzień będziesz już mieć mnie dość - tym razem się uśmiechnęła, że niby sobie żartowała, ale tak nie do końca. Na pewno będzie dla niej nadopiekuńcza, ale nie ma się chyba co dziwić po tym wszystkim co przeszły. - Cieszę sie, że w końcu wrócisz, za długo byłam tam sama - pogrążona z własnymi negatywnymi myślami. Teraz przynajmniej będzie miała się do kogo odezwać, a to już wielki plus.
No i całe szczęście, że ich pobyt na tym "przyjęciu" nie był długi. Freya stała sobie grzecznie z boku i uśmiechała się jak przystało na szczęśliwą żonę odbierającą swoją silną druga połówkę po trzech miesiącach prawdziwej i ciężkiej walki z nałogiem. - Jasne, poczekam w samochodzie, daj torbę to od razu zaniosę - wzięła od niej rzeczy, nawet jeżeli Naima trochę protestowała i udała się do auta. Odłożyła torbę do bagażnika, a później usiadła na miejscu kierowcy czekając aż jej żona do niej dołączy. Teraz dopiero miała się rozpocząć praca nad ich związkiem. - Gotowa? - Zapytała, gdy Naima zajęła miejsce pasażera. - Chciałabym żebyś wiedziała, że jestem z Ciebie bardzo dumna, to musiało być dla Ciebie wyzwanie i cieszę się, że Ci się udało. Mam dla Ciebie też mały upominek z okazji powrotu do domu - wyciągnęła więc ze swojej torebki małe opakowanie, w którym znajdowało się takie cudeńko.

naima yarrow
ambitny krab
barbie westworld
luna - joshua - james - zoey - bruno - ella
game developer — Santa Monica Studio
36 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
Thank you for loving me when I still tasted of heartache and war.
Nie ma co, Naima zaśmiała się z tego żartu o torcie o smaku chałwy i oliwek. Cieszyła się, że Freya była zabawną osobą, a nie jakąś tam sztywniarą, której zależy tylko na tym, żeby opchnąć ludziom jak największą ilość domów czy apartamentów czy powierzchni użytkowych, a później spijać drogie wino gapiąc się na taras drogiego domu. Naima ogólnie nie mogła się doczekać domu. Naturalnie nie pamiętała tego jak wyglądał, a uzgodniły z Freyą, że ta jej nie będzie pokazywać fotek, żeby Naima miała naturalną reakcję na ten dom. Freya opisała go jako „komfortowy” i „obszerny”, ale Naima nie wiedziała jak to odebrać, więc po prostu podekscytowana czekała na to, aż w końcu ten dom zobaczy. –Wiesz, kiedyś któraś z opiekunek pokazywała mi na telefonie, że ludzie robią sobie torty z boczku, albo tort hamburger, więc myślę, że tort o smaku oliwki i chałwy nie byłby dziwaczny. Poza oczywiście połączeniem smaków. – Trochę się skrzywiła. Nie pamiętała smaku ani chałwy, ani oliwek, ale odnosiła wrażenie, że połączenie tych smaków niekoniecznie by do siebie pasowało.
-Czemu miałabym cię mieć dosyć? – Zapytała rozbawiona. –Podejrzewam, że jak brałyśmy ślub to wiedziałam na co się piszę. – Dodała żartując, żeby nie było, że stara Naima wiedziała, że Freya jest sztywniarą, którą będzie chciała unikać, ale i tak się z nią hajtnęła. –Chyba nie kłóciłyśmy się z powodu tego, że ze sobą mieszkamy, co? – Mogła zapytać mamę, ale wątpiła, żeby mama wiedziała sporo rzeczy o tym jak jej się mieszkało z Freyą. W końcu nie wszystkim się ludzie dzielą z rodzicami. –Oczywiście bądź szczera jeśli wyjdzie, że to ja byłam bardziej męcząca! – Bo przecież to nie tak, że Naima była chodzącym ideałem, a wszystko co złe to Freya. Naima była gotowa przyjąć wszystko na klatę. A teraz, z „czystym kontem”, łatwiej byłoby oduczyć się nawyków, które w oczach Freyi były złe.
-Ja również. – Ona też była tutaj sama. Jasne, niby miała ludzi 24/7, ale jednak byli to trochę wymuszeni współlokatorzy i nie mogła robić rzeczy, które chciałaby robić. Chociaż też nie wiedziała co chciałaby robić. Ale to już inna sprawa. Rzeczywiście po chwilowych przetargach na temat tego, kto będzie dźwigał torbę, Naima w końcu pozwoliła zrobić to Freyi, a sama poszła na recepcję. Wydanie jej rzeczy trwało chwilkę. Wszystko było już przygotowane. Naima jeszcze chwilkę pogadała z kobietą, która się nią opiekowała, przytuliły się na pożegnanie i dzierżąc plastikowy worek ze swoimi rzeczami wyszła na zewnątrz. Nie skierowała się od razu do auta, bo na dnie worka zobaczyła coś co przykuło jej uwagę. Obrączką. Wyjęła ją, przez chwilę obracała między palcami jak Smeagol, który zdobył pierścień i schowała ją do kieszeni spodni. Wyjęła też telefon, który nie dość, że był rozładowany, to jeszcze miał potłuczony ekran. Domyślała się, że w wyniku wypadku samochodowego, a nie przez warunki przechowywania tuta. W końcu dostrzegła może nie tyle auto, ale bardziej Freyę w środku i dołączyła do niej.
Zapięła pasy, wypuściła powietrze i ściskała przyciśniętą do klatki piersiowej torbę z rzeczami. Pokiwała głową w ramach odpowiedzi na pytanie Freyi. Nie była gotowa, ale nie mogła tego odwlekać. –Dziękuję. – Odpowiedziała i nawet lekko się wzruszyła, bo słowa Freyi wiele dla niej znaczyły. Dobrze jest mieć kogoś kto jest z ciebie dumny. Chciała ją nawet przytulić i rozpłakać jej się w ramię albo pierś, ale Frey zaskoczyła ją upominkiem. –Upominek? Dla mnie? – Zapytała i nawet otarła kącik oka, z którego prawie niezauważalnie spadła łza. Odłożyła plastikową torbę na podłogę i wzięła pudełko, które ostrożnie otworzyła. –Wow, Freya. – Aż zaniemówiła. –Jest piękna. – Pogładziła kamień palcem. –Nie będę na razie nakładać, bo średnio będzie się komponowała z dresem, ale jest śliczna. Dziękuję. – Zamknęła pudełko i spojrzała na żonę. –Mogę cię przytulić? – Zapytała z lekkim uśmiechem i nawet odpięła pas, żeby było jej wygodnie w razie, gdyby Freya się zgodziła. Nawet lekko rozłożyła ramiona, żeby ją przywitać tym uściskiem.

freya yarrow
agentka nieruchomości — freelancer
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I po chwili płaczą oboje lecz w głębi serca płaczą ze szczęścia.
To co wspólne dzielą na dwoje w tę noc.
- Czasem się kłóciłyśmy, to normalne w związkach i w sumie podobno jest to zdrowe, bo można od razu wyrzucić wszystkie swoje irytacje i negatywne emocje, ale nigdy nie były to poważne kłótnie - pewnie głownie się kłóciły o to, że zupa była za słona, bo odkąd Freya przeprowadziła się do Australii to nie miały jakiś większych problemów. Aż do teraz... miała nadzieję, że niedługo wrócą do tych sielskich czasów. - Dobrze, myślę, że obie musimy sobie obiecać, że jeżeli cokolwiek będzie nie tak to sobie o tym powiemy. Musimy być ze sobą szczere. -Teraz mogły w sumie popracować jeszcze nad swoim związkiem, może to doświadczenie, które na nich spało sprawi, że ich relacja będzie jeszcze silniejsza i nikt jej nigdy nie ruszy. Uodpornią się na wszelkie negatywy życia i później już wszystko będzie dla nich błahostką.
Czekała na Naime starając się już nie stresować i po prostu zachowywać się normalnie, ale jednak obawiała się tego jak będzie wyglądał ich pierwszy dzień w domu. Co jak się okaże, że nie mają o czym rozmawiać? To było super dziwne i nie czułaby się wtedy komfortowo, Naima pewnie zresztą też nie. Wzięła kilka głębokich oddechów żeby się nieco uspokoić, a że akurat zauważyła żonę idącą w jej stronę to się uśmiechnęła. Kolejny stres był związany z tym czy Naimie się w ogóle ta broszka spodoba, bo teraz jej gust też mógł się nieco zmienić, albo sama nie wiedziała co tak naprawdę lubi. Ech, to wszystko było ciężkie, całe szczęście najwyraźniej głupio się martwiła, bo chyba upominek przypadł jej żonie do gustu. - Podoba Ci się? - Głupio szukała upewnienia i uśmiechnęła się do niej szerzej zadowolona, że prezent okazał się być udany. - Nie ma sprawy, to może być na jakieś specjalnie wydarzenia, których pewnie będzie pełno - w sumie to jedno z nich się zbliżało i były ro urodziny jej babci i ich podróż do Grecji, pewnie już o tym mówiła Naimie, gdy się widziały na odwyku. - Oczywiście, że możesz - z jednej strony bardzo się cieszyła, że Naima się odważyła na kontakt fizyczny, a z drugiej straszne było to, że musiała się o takie coś pytać. - Nie musisz się mnie o takie rzeczy pytać - powiedziała, a później się pochyliła w jej stronę żeby ją przytulić i gdy to zrobiła to z automatu łza spłynęła jej po policzku. Tak bardzo potrzebowała chociaż sekundy czułości. - Jedźmy już, jestem ciekawa Twojej reakcji na dom - dodała po chwili i szybko otarła łzę, a później założyła okulary przeciwsłoneczne i odpaliła samochód, by po chwili wyjechać już na drogę, która miała prowadzić do Lorne Bay. - Chcesz posłuchać muzyki? - Zapytała, bo jeżeli wolałaby siedzieć w ciszy to też była taka możliwość.

naima yarrow
ambitny krab
barbie westworld
luna - joshua - james - zoey - bruno - ella
game developer — Santa Monica Studio
36 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
Thank you for loving me when I still tasted of heartache and war.
Słuchając Freyi kiwała głową. Zgadzała się z jej każdym słowem. Była tego samego zdania, że trzeba się kłócić. Gdyby związek odbywał się bez żadnych kłótni, to nie byłoby ujścia dla negatywnych emocji. Nie byłoby dodatkowego dreszczyku i w końcu, któraś ze stron zaczęłaby tego szukać gdzieś indziej. Dlatego ostatecznie Naima cieszyła się z tego, że ona i Freya miały zdrowe kłótnie. Pewnie gdyby nie te kłótnie to Naima wracałaby teraz do domu autobusem. Albo w ogóle nie miałaby domu, do którego mogłaby wrócić. A tak to Freya tutaj była i chciała ją w domu.
-Okej, cieszę się, że to poruszasz, bo sama chciałam to zaproponować. Wiem, że mi może być łatwiej, bo nie wiem co wydarzyło się wcześniej i czy nie będzie się to zgadzało z dotychczasowymi ustaleniami czy coś, ale… tak, zdecydowanie powinnyśmy postawić na szczerość. W każdej kwestii. – Dobra, trochę nie wiedziała co mówi, bo już stresowała się samym przyznaniem do tego, że chciałaby być kompletnie szczera. –Jeśli będę robić coś źle, albo będziesz się przeze mnie czuła niekomfortowo, to mi o tym mów, okej? – Spojrzała jeszcze na Freyę. Nie miała zielonego pojęcia co mogłaby robić, co sprawiłoby, że jej żona czułaby się niekomfortowo, ale w tym przypadku lepiej jest dmuchać na zimne. Kto wie do jakich dziwactw była zdolna przed utratą pamięci. Albo kto wie co jej odjebie teraz.
-Bardzo. Jest cudowna. Dziękuję. – Schowała broszkę delikatnie do pudełka. Chciała dopytać czy jest to coś co było w guście Naimy sprzed wypadku. Chciała się dowiedzieć czy miała ten sam gust, czy jej osobowość była taka sama. Postanowiła jednak na razie nie pytać, bo nie chciała zepsuć ładnego momentu, który dzieliła właśnie z żoną. –Założę od razu jak będzie jakaś okazja. – Obiecała i zaczęła się zastanawiać jakiego rodzaju okazje będą mieć. Czy były kobietami, które chodziły na gale czy zbiórki charytatywne? Czy raczej widywały się z eleganckimi znajomymi? Powinna sobie notować te wszystkie pytania. –Wiem… ale jednak wolę się upewnić. Jestem poza więzieniem raptem od pięciu minut. – Zażartowała. Co prawda jak Freya ją odwiedzała, to żaden strażnik nie krzyczał, że jest zakaz kontaktu fizycznego, ale po prostu nie było okazji do tego, żeby jakiś mogły zaliczyć. Dlatego teraz, z czystą przyjemnością nachyliła się i wtuliła się w żonę. Co prawda pierwsze sekundy były dziwne i nie potrafiła się oddać temu przytuleniu w całości, ale winę o to zrzuciła na fakt, że jedna siedziały w samochodzie, a to nie było zbyt wygodne.
Zauważyła łzę Freyi, ale niczego nie skomentowała, bo była kobietą z taktem. A przynajmniej taka chciała być. –Ja też. – Uśmiechnęła się na myśl o domu. Zapięła pasy i upewniła się, że są sprawne. –Jasne. Chętnie. – Nawet nie czekała aż Freya zajmie się radiem tylko sama sięgnęła do ekranu i zaczęła coś tam wybierać. –O, wow. Playlista z naszymi imionami. – Zauważyła, bo pewnie miały Spotify Duo czy ki chuj. No tak czy siak Naima wybrała właśnie taką playlistę, oparła głowę wygodnie o zagłówek i z uśmiechem na ustach obserwowała widok za oknem.
Droga do Lorne z ośrodka odwykowego była nieco długa, więc Naimie nawet na jakieś pół godziny się przysnęło. Głównie dlatego, że zaczęły jej puszczać nerwy związane z wyjściem na zewnątrz. Przebudziła ją Freya informując, że dojeżdżają do Lorne. W tym samym momencie w Naimie obudziły się inne nerwy. Te związane z faktem, że rzeczywiście jest już na zewnątrz i będzie mogła rozpocząć swoje życie. Kiedy Freya oznajmiła, że są już pod domem to Naima myślała, że ta sobie żartuje. –Mówisz poważnie? To jest nasz dom? – Zapytała nie wierząc w to co widzi. Powoli odpięła pas i wysiadła z auta. Zostawiła w środku wszystkie swoje rzeczy, jedyne co trzymała do pudełeczko z broszką od Freyi. Stała przed tym domem nadal myśląc, że Freya sobie robi z niej jaja. –Mamy basen? – Obróciła się do żony, bo dostrzegła przez palmy w ogrodzie, że rzeczywiście mają basen. –Ten dom jest prawie tak wielki jak placówka ośrodka odwykowego. – No dobra, mocno przesadziła, ale po prostu niedowierzała, że przyjdzie jej mieszkać w tak wielkim domu. –Nic dziwnego, że miałaś dosyć bycia tutaj w samotności. – Była pewna, że nawet jak będą tutaj we dwie, to dadzą radę poczuć się samotnie.

freya yarrow
agentka nieruchomości — freelancer
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I po chwili płaczą oboje lecz w głębi serca płaczą ze szczęścia.
To co wspólne dzielą na dwoje w tę noc.
Freya nie miała problemu z tym, żeby na spokojnie wróciły do domu tylko w towarzystwie muzyki. Nie musiały przegadać całej drogi, bo na to będą miały jeszcze czas. Poza tym obie potrzebowały chyba chwili, żeby jakoś przetrawić to co się wydarzyło i to za chwilę miało nastąpić. Teraz zamkną za sobą temat odwyku i będą mogły rozpocząć nowy rozdział wspólnego życia, a to chociaż ekscytujące było też nieco przerażające. Nie był to jednak ich pierwsze rozpoczęcia wspólnego życia. Miały już kilka takich początków za sobą. Oby ten był już definitywnie ostatni. Podróż minęła bez problemów, na drogach było dość spokojnie przez co Freya mogła nieco mocniej wdepnąć na pedał gazu i dzięki temu pojawiły się w domu nieco szybciej niż wcześniej to kobieta planowała.
Zaśmiała się widząc zdziwienie Naimy. - A czego sie spodziewałaś? Kabiny w lesie? - Zapytała wychodząc z samochodu i była wyraźnie rozbawiona tą całą sytuacją. - Mamy, ale jeszcze z niego nie korzystałam, jakoś nie było czasu - zawsze miała inne rzeczy na głowie niż taki po prostu relaks. Zresztą nie umiałaby odpoczywać nie mając u boku swojej żony. - Nie przesadzaj, nie jest aż taki duży... wydaje się taki z zewnątrz - okej może i miał kilka sypialni, ale sąsiedzi pewnie mieli większe domy! - Zrobiłam Ci specjalny pokój do grania... kiedyś bardzo lubiłaś konsole więc pomyślałam, że może byś chciała kiedyś wrocić do grania, szczególnie jak postanowisz wrócić do pracy - Freya się na tym kompletnie nie znała, ona i gry to były dwa odmienne światy. No i dobrze, bo nie musiały mieć takiego samego hobby, każda miała coś co było tylko jej. - Jak masz ochotę to możemy posiedzieć chwilę nad basen, albo nawet spróbować z niego skorzystać... mogę nam zrobić mrożonej kawy - zaproponowała, bo wspólnie mogły chillować bombe i zdecydowanie lepiej się wtedy Freya bedzie czuła.

naima yarrow
ambitny krab
barbie westworld
luna - joshua - james - zoey - bruno - ella
game developer — Santa Monica Studio
36 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
Thank you for loving me when I still tasted of heartache and war.
-Nie no co ty. – Prychnęła. Kabiny to akurat się nie spodziewała. A przynajmniej nie po Freyi, do Freyi właśnie pasował taki dom jak miała przed sobą. Albo jakiś luksusowy apartament na dwudziestym piętrze z widokiem na miasto. Zauważyła jednak, że w Lorne nie ma tak wysokich wieżowców. W sumie to nawet dobrze, nie czułaby się przytłoczona czymś takim. No tak czy siak, kabina w lesie pasowałaby do Naimy. Chętnie by się w takiej zaszyła, żeby odzyskać pamięć. Wiedziała jednak, że byłoby to nieco bezsensowne. –W poprzednim domu też miałyśmy basen? – Zapytała, ale zaraz machnęła ręką. –Dobra, pamiętam. Mieszkałyśmy w moim mieszkaniu. – Pamiętała, że było niewielkie i że postawiły na coś większego w związku z tym, że obie kosiły niemałe pieniądze. Chociaż nietrudno było zgadnąć, że to Freya przynosiła prawdziwe miliony do domu. Jak sprzedawała posiadłości podobne do tej, to jej prowizje musiały być milionowe. Nieźle. –Nie miałaś czasu się zrelaksować? – Zapytała zdziwiona i cofnęła się w stronę auta, bo jednak dom był wielki i nieco ją przerażał. Poza tym musiała zabrać swoją plastikową torbę i torbę z ciuchami. Wzięła więc wszystko i ponownie wróciła do Freyi. –Jest ogromny. Na Krecie też w takim mieszkałaś? – Może jako nastolatka też mieszkała w dojebanej willi, więc to nie robiło na niej wrażenia. Naima mieszkała z rodzicami w domku jednorodzinnym, ale to co pamiętała zmieściłoby się w tej posiadłości może ze cztery razy jak nie więcej. –Serio? Brzmi super. Dziękuję. – Pokój do grania brzmiał ekscytująco. Pewnie bardziej ekscytująco niż pokój do grania, który był w ośrodku odwykowym. Tam mieli tylko stolik do piłkarzyków i stolik do ping ponga. Same ekscytujące rzeczy.
-O tak. Zdecydowanie. Ta propozycja brzmi super. Skorzystanie z basenu i napicie się dobrej kawy. Nie chciałabyś próbować tego co nam serwowali. Wątpię, żeby to była kawa. – Pewnie ośrodek odwykowy kupował tą samą kawę, którą Mathilda raczyła Bruno w innej grze. Naima zamiast wejść do środka, postanowiła z tymi tobołami przejść od razu na taras. Tak była zafascynowana tym, że mieszka w domu, w którym ma basen. Dopiero po chwili dotarło do niej też to, że basen to nie jedyna niespodzianka. Miały swoje prywatne zejścia na plażę. –Mamy też swoją plażę?! – Aż jej torba spadła z ramienia. Podeszła do barierki i patrzyła na ogród, który sam w sobie był też imponujący. –Musimy być serio bogate. – Ta to ma szczęście, obudzić się z czystą kartą do bogatego życia. –Pomóc ci z kawą? W ośrodku czasami byłam dyżurną i roznosiłam talerze. – Pochwaliła się, ale w formie żartu, bo tak naprawdę to nie było czym się chwalić. Przez pierwszy miesiąc nie mogła być dyżurną, bo za bardzo jej się ręce trzęsły.

freya yarrow
agentka nieruchomości — freelancer
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I po chwili płaczą oboje lecz w głębi serca płaczą ze szczęścia.
To co wspólne dzielą na dwoje w tę noc.
Freya zmarszczyła nieco czoło, a później delikatnie się uśmiechnęła. Zdecydowanie jej twarz stała się mniej napięta, a stres trochę odszedł gdy stanęła w znajomym miejscu. Jednak wiązało się to też z tym co Naima właśnie powiedziała. - Naprawdę pamiętasz? - Zapytała, bo nawet taka mała drobnostka dawała jej nutkę nadziei na to, że kiedyś wszystko wróci do normy, a Naima z każdym kolejnym dniem będzie sobie więcej przypominać. - Tak, tamten apartament był niewielki, ale dawałyśmy radę. Później pomyślałyśmy, że może warto coś zmienić w życiu, szczególnie, że miałyśmy plany na przyszłość, a że tu mieszka moja siostra to wpadłyśmy na pomysł, by się tu przenieść no i o - rozłożyła ręce żeby zademonstrować dom. Nie powiedziała jej jeszcze o tym, że planowały powiększyć rodzinę, bo nie wiedziała w jaki sposób miałaby to zrobić. - No wiesz, zawsze było coś do roboty... byłam sama, a weź to wszystko posprzątaj. Teraz będę Ciebie zaganiać do roboty - rzuciła żartując sobie, bo oczywiście na bank miała wynajętą jakąś panią ze wschodniej Europy, która tu przyleciała szukać szczęście i je znalazła sprzątając u nich na chacie. - Nie, nasz dom na Kracie był w nieco innym stylu, też był wielki, ale myślę, że Grecki styl ciężko byłoby tu podrobić. Zresztą zobaczysz jak tam polecimy, już się nie mogę doczekać. Dawno nie widziałam się z babcią ani z rodzicami. - No, a może to byłaby idealna okazja, by sprawić aby relacje jej rodziców i Naimy były nieco lepsze! W końcu oni mogli się postarać zrobic na niej dobre wrażenie, a ona nie pamiętałaby o tym jakie podejście do ich związku mieli rodzice Freyi. - Nie ma sprawy, wiem, że to Ci sprawiało przyjemność. Ja co prawda nie jestem fanką gier, ale to może i lepiej - jak Naima będzie grać to ona sobie porobi coś innego, zajmie się sobą i może w końcu pójdzie na paznokcie do kosmetyczki, bo te jej były w opłakanym stanie.
- O mój boże... to zdecydowanie kawa jest wymagana i to ja najszybciej - szkoda, że nie miały zatrudnionej osoby ze wschodniej Europy, która by im jeszcze tą kawę podawała. To by dopiero było! Szczyt lenistwa. - Tak, ale jeszcze schodki nie są do końca zrobione, ekipie remontowej zabrakło materiałów i muszą czekać na dostawę. Powinni to ogarnąć w przyszłym tygodniu - odpowiedziała jakby posiadanie prywatnej plaży to była rzecz najnormalniejsza pod słońcem. - Mamy tam idealne warunki do surfowania - a to akurat było cos co Freya uwielbiała robić więc bardzo się z tego cieszyła. - Nie przesadzajmy, nie jesteśmy aż tak bogate, ale też nie mamy na co narzekać... zresztą właśnie, dobrze że mówisz, bo muszę Ci dać karty do banku. Mogą Ci się przydać - to, że miała problemy z pamięcią nie znaczyło, że nie mogła się rządzić swoimi pieniędzmi. Freya jej ufała i wierzyła, że nie przejebie wszystkiego na dziwki i koks. - Jasne, w sumie to przy okazji pokażę Ci gdzie co trzymamy w kuchni. - Powiedziała i w końcu otworzyła drzwi do domu i przetrzymała drzwi żeby Naima mogła wejść pierwsza do środka. - Witaj w domu żono - tak, to miało zabrzmieć tak głupio. Freya zrobiła to z premedytacją tylko po to, by się do Naimy uśmiechnąć. - Zostaw na razie torbę gdziekolwiek, później się nią zajmiemy - teraz ważna była kawa. Freya zaprowadziła Naime do kuchni i pokazała jej gdzie są wszystkie najpotrzebniejsze przybory. - Kurdę ale z nas oślice... nie kupiłyśmy tych tortów - no to, że Naima zapomniała to akurat da się zrozumieć, ale że Freya! Niedopuszczalne. - Idź z tym proszę na taras, ja zaraz przyjdę... poszukam może się znajdzie coś słodkiego na deser - powiedziała i rzeczywiście zaczęła przeszukiwać szafki, aż w końcu przypomniała sobie, że miała odłożony kubełek lodów w zamrażalniku. Wyjęła go, wzięła dwie łyżeczki i dołączyła do Naimy. - Masz ochotę na lody? - Zapytała i podała jej jedną łyżkę po czym usiadła obok niej. Bez sensu było brudzenie talerzyka skoro mogły zjeść lody z jednego pojemniczka.

naima yarrow
ambitny krab
barbie westworld
luna - joshua - james - zoey - bruno - ella
ODPOWIEDZ