: 22 cze 2023, 17:55
Zawsze istniała między nimi olbrzymia namiętność. Oddziaływali na siebie jak mało kto. Ich ciała zdawały się wołać wzajemnie i błagać o przynajmniej chwilę upojenia. Pytanie tylko czy pasja nie była gwoździem do trumny ich związku? Być może pozostawała fundamentem owej relacji a czy uda się stworzyć głęboką relację na równie chwiejnej podstawie? - Szaleńcy... - mruknąwszy pokręcił łepetyną. Niestety, z Deonne zdążyli dotrzeć do momentu związku, gdy niegdyś czarujące aspekty osobowości kobiety z czasem zaczęły doprowadzać detektywa do szału. Jej urokliwa czepialskość bądź marudzenie niegdyś postrzegane jako ujmujące później stały się szpilkami wbijanymi w mózg. Nawet głos dziewczyny sprawiał wrażenie bardziej skrzekliwego, kiedy zaczynała... Była to jedna z przyczyn tragedii jaka ich spotkała. Nie rozmawiali dostatecznie otwarcie i właśnie dlatego się od siebie odsunęli. Eamon nie umiał dyskutować o uczuciach, unikał tego.
Słysząc komentarz panny Britton z początku starał się odruchowo wcisnąć sztuczną dłoń w kieszeń. Prędko jednak przypomniał sobie, że nie jest to aktualnie możliwe i zwyczajnie przesunął ręką po nogawce. - Tak, jest wspaniała. - tylko tyle. Miał w sobie na tyle taktu, by nie rozwijać tematu Kareeny. Ponadto, po prawdzie nie wiedziałby co powiedzieć. Podziwiał ją jako matkę, panią doktor, siostrę - jako człowieka. Oczywiście, podobała mu się i nie potrzebował viagry; żeby uprawiać z nią seks, niemniej ich rodzaj bliskości nie był równie płomienny. Nie istniało w nim charakterystyczne podniecenie oraz wyczekiwanie. Korven się z tym pogodził, akceptował taki stan rzeczy. Więcej miał do powiedzenia o Stevenie. - Reena też się stara. - burknąwszy dokończył papierosa. - Pasuje do Ciebie. Taki golden retriever, huh? Tu zamerda, tam wyliże... - odchrząknął, naraz wbijając ciemne oczy w rozmówczynię i kręcąc łepetyną. Nieme: Nie komentuj. Wiem To alkohol.
Zaskoczenie Dei przyjął z widocznym zniecierpliwieniem, irytacją oraz... spokojem? Jak gdyby spodziewał się podobnej informacji. Że Angelina słówkiem o nim nie wspomniała. - Oczywiście... - mimo wszystko doświadczał rozczarowania. Tłukł się przez pół świata po to, aby Angie potraktowała go jak kompletnego śmiecia. - Nie dzwoniłem, ponieważ Ang kazała mi się odczepić... Przyleciałem do Ciebie, Dea. - wbił w nią poważny wzrok. - Kiedy tylko się dowiedziałem... Byłem tam... - palcem wskazującym gwałtownie wskazał jakiś kierunek, robiąc również krok w stronę blondynki. - Byłem w szpitalu, rozmawiałem z lekarzem. Byłem tam przez dwa dni. Trzeciego dostałem bardzo uprzejmą wiadomość od Twojej przyjaciółeczki. Kazała mi się pieprzyć. W skrócie. - tak to odebrał bo czy nie o to chodziło?
Deonne Britton
Słysząc komentarz panny Britton z początku starał się odruchowo wcisnąć sztuczną dłoń w kieszeń. Prędko jednak przypomniał sobie, że nie jest to aktualnie możliwe i zwyczajnie przesunął ręką po nogawce. - Tak, jest wspaniała. - tylko tyle. Miał w sobie na tyle taktu, by nie rozwijać tematu Kareeny. Ponadto, po prawdzie nie wiedziałby co powiedzieć. Podziwiał ją jako matkę, panią doktor, siostrę - jako człowieka. Oczywiście, podobała mu się i nie potrzebował viagry; żeby uprawiać z nią seks, niemniej ich rodzaj bliskości nie był równie płomienny. Nie istniało w nim charakterystyczne podniecenie oraz wyczekiwanie. Korven się z tym pogodził, akceptował taki stan rzeczy. Więcej miał do powiedzenia o Stevenie. - Reena też się stara. - burknąwszy dokończył papierosa. - Pasuje do Ciebie. Taki golden retriever, huh? Tu zamerda, tam wyliże... - odchrząknął, naraz wbijając ciemne oczy w rozmówczynię i kręcąc łepetyną. Nieme: Nie komentuj. Wiem To alkohol.
Zaskoczenie Dei przyjął z widocznym zniecierpliwieniem, irytacją oraz... spokojem? Jak gdyby spodziewał się podobnej informacji. Że Angelina słówkiem o nim nie wspomniała. - Oczywiście... - mimo wszystko doświadczał rozczarowania. Tłukł się przez pół świata po to, aby Angie potraktowała go jak kompletnego śmiecia. - Nie dzwoniłem, ponieważ Ang kazała mi się odczepić... Przyleciałem do Ciebie, Dea. - wbił w nią poważny wzrok. - Kiedy tylko się dowiedziałem... Byłem tam... - palcem wskazującym gwałtownie wskazał jakiś kierunek, robiąc również krok w stronę blondynki. - Byłem w szpitalu, rozmawiałem z lekarzem. Byłem tam przez dwa dni. Trzeciego dostałem bardzo uprzejmą wiadomość od Twojej przyjaciółeczki. Kazała mi się pieprzyć. W skrócie. - tak to odebrał bo czy nie o to chodziło?
Deonne Britton