FOTOGRAF KRYMINALNY — LORNE BAY POLICE STATION
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Jeden z Brooksów. Jest fotografem kryminalnym. Trochę nie umie w życie, ale w sumie jest młody, to może jeszcze ogarnie.
Chwilę się wahał zanim ostatecznie postanowił wybrać jej numer i zadzwonić. Pozwoliła mu na to, ale mimo wszystko nie był pewien czy to, aby na pewno dobry moment. I czy pozwoliła mu na wykonanie połączenia, bo naprawdę chciała z nim porozmawiać, czy może dlatego, że nie potrafiła odmówić nawet pomimo tego, iż czuła się niekomfortowo? Trochę jak z tymi wypadami na jedzenie, które tak licznie proponował Ezra, nie wiedząc, że dla dziewczyny to trochę jak rzucanie jej kłód pod nogi. Nieumyślnie, ale jednak. Ezra westchnął przeciągle, poprawił włosy i usiadł na podłodze w swoim pokoju, opierając się plecami o łóżko, a następnie odpalił kamerkę, uznając, że chyba lepiej będzie z nią porozmawiać, jeśli będzie miał również możliwość zobaczenia jej.
Cześć, Lisbeth — odezwał się jako pierwszy, gdy tylko odebrała, starając się zabrzmieć radośnie. Chwilę odczekał, oczekując od niej jakiegokolwiek przywitania. Miał jednak tyle pytań, że nie wiedział, od czego zacząć. Zwłaszcza, że Lis już ostatnim razem, kiedy się widzieli była raczej w kiepskim stanie. Przede wszystkim jednak chciał wiedzieć co takiego się stało, że doprowadziło to do jej pobytu w szpitalu. — Jak się czujesz? — zapytał ją i nerwowym gestem znów przejechał dłonią po włosach. Pytał szczerze i naprawdę chciał wiedzieć czy z Lis aby na pewno jest w porządku, tak jak twierdziła w smsach. — Chciałbym zapytać cię, co się wydarzyło, ale nie jestem pewien czy… będziesz chciała mi o tym opowiedzieć — wyjaśnił łagodnie jakby tłumaczył coś dziecku. Tyle, że Lizzie nie była dzieckiem. Nie był pewien nawet czy aby na pewno jest taka krucha, za jaką ją uważał. W jego spojrzeniu kryło się zapewne wszystko i nie potrafił zbyt dobrze ukryć, że się o nią najzwyczajniej w świecie martwi.
Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
41.

W zasadzie nie mogła narzekać... w szpitalu traktowali ją dobrze, w końcu jej ojciec był byłym dyrektorem, a chrzestny aktualnie piastował to stanowisko. Jej matka była na miejscu, nawet Remigiusa miała obok, więc naprawdę... nie mogła narzekać. Tylko, że to nigdy nie miało być takie łatwe. Nikt z personelu nie mówił jej tego wprost, ale widziała, jak na nią patrzą. Póki co jeszcze nie przyszło jej się tłumaczyć, że to nie była żadna próba, że przedawkowała leki przypadkowo i wcale nie chciała się zagłodzić, po prostu... nie miała siły jeść. Wymyśliła sobie w głowie wytłumaczenie, skrupulatnie je układając, ale no właśnie... nikt nie zapytał, a ją doprowadzało to do frustracji, w której tkwiła, odkąd obudziła się w szpitalnej sali.
Telefon zadzwonił, a ona powiedziała Remigiusowi, który był w pomieszczeniu, kto dzwoni. Po tym jak posłał jej znaczące spojrzenie, wyszedł, mówiąc, że porozmawia z Jonathanem. Westchnęła pod nosem, a następnie poprawiła się na patykowatych rękach i odebrała połączenie.
- Hej - przywitała się, patrząc na znajomą twarz na ekranie. Własnej kamery jeszcze nie włączyła, mocno się wahając. Mimo to już dłonią wygładzała włosy, tak gwoli przezorności. - Jest nieźle... nie wiem, czy wiesz, mój chrzestny jest teraz dyrektorem szpitala, dostałam prywatny pokój z ładnym widokiem i wszyscy są dla mnie mili - mówiła, żeby mówić. Bo lepiej było dyskutować o personelu, niż o faktycznym powodzie dla którego Ezra dzwonił, czy bardziej dokładnie - przez który znalazła się w szpitalu. Zmarszczyła więc delikatnie nos, czego widzieć nie mógł, bo nie umiała w głowie znaleźć dobrej odpowiedzi na jego słowa. Głowiła się i głowiła, ale wciąż doskwierał jej brak pomysłu. -Mega kiepsko wyglądam... dlatego nie włączyłam kamery - powiedziała więc coś całkiem nie na temat, znów w odruchu wygładzając piżamę i włosy, jakby jednak mógł coś dostrzec. Te słowa jednak nie mogły ukryć tego, co on sam powiedział, po prostu kupiły nieco czasu. - Zrobiłam coś głupiego... przez przypadek. Straciłam przytomność, ale jak masz w rodzinie lekarzy, to wszyscy niepotrzebnie panikują - wyjaśniła więc tak, pozwalając by te słowa zawisły w taki sposób, jakby miała nastąpić po nich jeszcze jakaś kontynuacja, tyle, że... że nie powiedziała już nic więcej, pozwalając mu się oswoić z tymi informacjami. - A jak u ciebie? - mimo wszystko bała się jednak ciszy, więc dodanie pytania wydawało się bezpiecznym posunięciem.

ezra brooks
FOTOGRAF KRYMINALNY — LORNE BAY POLICE STATION
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Jeden z Brooksów. Jest fotografem kryminalnym. Trochę nie umie w życie, ale w sumie jest młody, to może jeszcze ogarnie.
Nie wiedziałem — wymamrotał tylko i przejechał dłonią po twarzy. Naprawdę nie miał pojęcia, bo o ile kojarzył jej rodziców, to nie wiedział, kim był chrzestny Lis. Przynajmniej do tego momentu, bo po jej słowach ewidentnie lampka w mózgu mu się zaświeciła. Ona miała nad nim to zwycięstwo, że faktycznie była w stanie go zobaczyć, więc poniekąd musiał pilnować się nad mimiką twarzy i gestami. Posłał jej jednak delikatny uśmiech, bo przecież bardzo cieszył się, że może ją chociaż usłyszeć. I cieszył się, że dostała lepszy pokój i każdy był dla niej miły. — W porządku. Jeśli nie czujesz się komfortowo, nie musisz włączać kamerki — powiedział szczerze, bo bynajmniej nie miał zamiaru jej do niczego zmuszać. Podejrzewał, że przebywanie w warunkach szpitalnych mogło nie być dla niej łatwe i że jej obecny stan nie był czymś, czym chciał przed się chwalić. Poza tym miał w sobie na tyle empatii, by jej zwyczajnie nie naciskać.
Brzmi… poważnie, Lizzie — powiedział powoli i ostrożnie, z wypisaną na twarzy powagą. Bo to owszem – brzmiało poważnie i Ezra nie rozumiał jak można zrobić coś głupiego przez przypadek, czego konsekwencją będzie wylądowanie w szpitalu. Przez głowę przemknęła mu głupia i nieznośna myśl, że może Lis próbowała targnąć się na swoje życie. Szybko to jednak wyrzucił z głowy, nie chcąc, by jego myśli się urzeczywistniły i okazały się prawdą. Westchnął ciężko i znów mogła dostrzec niepokój na jego twarzy. Zignorował pytanie o to, co u niego. U niego było wszystko w porządku. A on dzwonił, by porozmawiać o niej. I upewnić się, że u niej też jest względnie w porządku. — Lisbeth, czy twój pobyt w szpitalu ma coś wspólnego z zaburzeniem odżywiania? — zapytał wprost i momentalnie się skrzywił, bo nie wiedział do końca czy faktycznie mógł sobie pozwolić na takie przypuszczenia. Ale z jakiegoś powodu nie wycofał pytania – jedynie wpatrywał się w telefon intensywnie, zupełnie jakby wpatrywał się w twarz Lis, choć przecież jej nie widział.
Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Zacisnęła mocniej wargi, kiedy dostrzegła, że przeciera swoją twarz. Zastanawiała się, czy to dlatego, że Ezra jest kolejną osobą, którą już pewnie przytłaczało to, jaka była Lisbeth. Nie miałaby mu tego za złe, nikomu nie mogłaby mieć tego za złe, nawet ona sama ledwo już ze sobą wytrzymywała. Z resztą... nie bez powodu tutaj była.
- Dzięki... nie chcę ciebie przestraszyć, czy coś... i jeszcze nie myłam włosów - wytłumaczyła się może nieco głupio w odniesieniu do skali jej aktualnych problemów, ale skupianie się na tych mniej istotnych było po prostu łatwiejsze. Wydęła na moment usta, nie wiedząc, co więcej mogłaby powiedzieć. Brzmiało poważnie, owszem, a przecież nawet nie znał całkowitej prawdy, a ona obawiała się, że nie będzie umiała jej przyznać na głos. Pozwoliła więc, by cisza między nimi wybrzmiała i w takim milczeniu po prostu przyglądała się jego twarzy, próbując rozszyfrować obecne tam emocje. Liczyła, że odpowie na jej pytanie, ale zamiast tego zadał własne, jedno z tych których się tak bardzo bała. Chociaż jej nie widział, musiała odwrócić wzrok i znów na moment zapanowała cisza, która mogła zdradzać tak wiele.
- Poniekąd - w końcu zdobyła się na jakąś odpowiedź, czując, jak wzbiera w niej przemożna panika i uczucie wstydu. Tutaj, w szpitalu, wszyscy wiedzieli dlaczego trafiła na oddział. Znano jej historię, a teraz rozmawiała z kimś, kto nie miał żadnych danych wyczytanych z karty szpitalnej i nagle dotarło do niej, jakie to komfortowe, gdy inni sami dochodzili do wniosków. - To dość... skomplikowane, Ezra - przyznała, jedynie tracąc na pewności, a nie ją zyskując. Co miałaby mu powiedzieć? Że nie odżywiała się, a potem jeszcze połknęła garść tabletek, których składu nawet nie znała. W zasadzie nawet nazwy... poprosiła po prostu o coś mocnego dealera z Shadow, a że była wypłacalna... dostała woreczek strunowy pełen pastylek, które miały jej przynieść ukojenie. No to teraz miała ukojenie, pod postacią wzroku personelu szpitalnego, który patrzył na nią jak na wariatkę, chociaż wolała mówić, że traktowano ją dobrze. - Umm... to pewnie dość niekomfortowy temat, nie musisz w to wnikać, nie chcę ciebie martwić i tym obciążać - dodała nieco szybciej, potykając się w tych słowach, ale musiała czymś wypełnić te wzbierające emocje.

ezra brooks
FOTOGRAF KRYMINALNY — LORNE BAY POLICE STATION
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Jeden z Brooksów. Jest fotografem kryminalnym. Trochę nie umie w życie, ale w sumie jest młody, to może jeszcze ogarnie.
Nie straszne mi nieumyte włosy, Lizzie. Mieszkałem z braćmi przez całe życie. Cóż… nadal z jednym mieszkam… — stwierdził z nikłym rozbawieniem, bo mimowolnie wyczuł, że ten argument był rzucony zupełnie jako przykrywka dla czegoś innego. Ale bynajmniej nie miał zamiaru naciskać na Lisbeth. Dużo było milczenia w tej rozmowie i Ezra lekko obawiał się tego, że Lis zwyczajnie czuje się zbyt przytłoczona na jakiekolwiek rozmowy. Zwłaszcza z nim. Ale cierpliwie czekał i tylko dawał jej czas na zebranie wszystkich myśli, bo jeśli tego właśnie potrzebowała w tym momencie to dla niego to było okej.
Skinął głową, gdy poniekąd potwierdziła jego przypuszczenia i wciąż czekał, czując to napięcie w jej głosie. Zawahał się, ale krótko. — Co mogę dla ciebie zrobić? — spytał, ignorując jej przyznanie się, iż temat był skomplikowany. Chciał jej pomóc – i to w zasadzie wszystko. Jeśli mógł zrobić cokolwiek by poczuła się lepiej, to był gotów to zrobić. Jako przyjaciel. Bo wiedział przecież, że pewnie otacza ją rodzina i – być może – chłopak i ktoś jej jeszcze bliski. Ale Ezra chciał dla niej zrobić coś miłego. Jakoś jej ulżyć. Zwłaszcza, że ich ostatnie spotkanie jasno pokazało mu, że z Lis prawdopodobnie nie jest najlepiej.
Ciężko westchnął. — Nie musisz się przejmować tym, że dla mnie będzie coś niekomfortowe. Jeśli chcesz albo potrzebujesz z kimś pogadać, czy po prostu chcesz się wygadać, ale chcesz, żebym ja milczał to tak zróbmy. Niczym mnie nie obciążasz — powiedział szczerze i stanowczo. — Ja i tak… no wiesz, ja i tak się o ciebie martwię — dodał nieco bezradnie, bo przecież nic nie mógł poradzić na to, że się o nią martwił. Dlatego do niej zadzwonił. — Chyba, że nie chcesz rozmawiać? Chyba, że… nie wiem, może potrzebujesz czegoś innego? — spytał. Naprawdę się starał i nie chciał na nią naciskać, ale w tej chwili nie bardzo wiedział, jak jeszcze może jej zaoferować pomoc.
Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Uśmiechnęła się pod nosem, raczej koślawo, ale ostatecznie i tak nie mógł tego dostrzec.
- Co innego bracia... mi byłoby wstyd się tak pokazać, z resztą nawet z czystymi włosami wyglądam dwa na dziesięć - wyjaśniła, w palcach mieląc kawałek szpitalnej pościeli, którą była okryta. Miałą w tym całym nieszczęściu sporo szczęścia. Traktowano ją tutaj względnie dobrze, z uwagi na powiązania rodzinne, ale jednocześnie widziała, jak personel szepce po kątach. Nie powinna mieć im tego za złe, ale i tak miała. Jednocześnie wcale nie prosiła o wypisanie, nie mówiła, że chce wracać do domu, w jakiś absurdalny sposób czuła się tu bezpiecznie, a powrót do normalności budził w niej lęk, z którym jeszcze nie była gotowa się mierzyć.
- Niczego mi chyba nie potrzeba, ale dziękuję - nie umiała prosić o pomoc, od zawsze po prostu tego nie robiła, nie widząc nawet, jak miałaby się za to zabrać. - Samo to, że dzwonisz, jest wystarczające. Wiesz... mało kto do mnie dzwoni - jakby nie patrzeć o mało co nie wykończyła siebie i nikt nawet by nie zauważył. Była młoda, ale w jej życiu nie było wcale za dużo bliskich osób. Miała cudowną rodzinę, to fakt, ale kiedy mieszka się osobno, o wiele trudniej o częsty kontakt. Poza tym każdy miał swoje problemy, a ona nigdy własnych nie uważała za bardziej poważne od tych, które dotykały jej bliskich.
- Sama nie wiem, czego mi trzeba - zanim wypowiedziała te słowa, nastąpiła długa przerwa, w której po prostu milczała, próbując zapanować nad emocjami, jakie w niej wzbierały. Nie najlepiej jej to poszło, bo tak szybko, jak się odezwała, oczy zaczęły jej zachodzić łzami, w końcu dotarło do niej jak wiele prawdy skrywało to proste zdanie. - Sama nie wiem czy.... wiesz, ja... jakby... - oddech jej przyspieszył i przez to nie umiała sklepić zdania, musiała więc zamilknąć ponownie, oczyścić umysł, spróbować od nowa. - Wiesz, byłam nieprzytomna... znaleźli mnie, ale jak się obudziłam... ja nie wiem, czy chciałam. Nie wiem, czy to dobrze i nie wiem, czy mam siłę się dowiadywać. Nie wiem też co robić... nie wiem nic, Ezra - czy w jej słowach była jakakolwiek logika? Nie była pewna, mogła jedynie pociągnąć nosem i liczyć, że cokolwiek sensownego z jej słów wynika, albo, że nie brzmią one tak fatalnie, jak jej się wydawało.

ezra brooks
FOTOGRAF KRYMINALNY — LORNE BAY POLICE STATION
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Jeden z Brooksów. Jest fotografem kryminalnym. Trochę nie umie w życie, ale w sumie jest młody, to może jeszcze ogarnie.
Choć sytuacja była raczej poważna, Ezra uśmiechnął się łagodnie i tylko potrząsnął głową. — Przestań, girl. Zawsze jesteś dziesięć na dziesięć — oznajmił z przekonaniem acz lekkim i nieco żartobliwym tonem, by jej nie zawstydzać. Ale nie nalegał, by włączyła kamerkę. Rozumiał, że może czuć się na tyle skrępowana, by tego nie zrobić. Zresztą, on też pewnie był mocno zażenowany swoim stanem i wyglądem tuż po wypadku, który przydarzył mu się jakieś dwa lata wcześniej, a kiedy też trochę czasu spędził w szpitalu podziurawiony i połamany.
Skinął następnie głową w geście zrozumienia. — Oczywiście. W pierwszej chwili chciałem cię odwiedzić, ale nie chciałbym, żebyś czuła się osaczona. Pewnie masz na głowie rodzinę i… innych gości. — Chyba nie był zupdejtowany co do tego czy pogodziła się ze swoim chłopakiem, czy też nie, więc nie chciał strzelać w ciemno. Natomiast podejrzewał, że jej rodzina prawdopodobnie ma na nią teraz nieustannie oko. Zwłaszcza w takiej sytuacji.
Lizzie — zaczął łagodnie, bo siłą rzeczy wyczuł zmianę w jej tonie i nagłe trudności ze skleceniem zdania. Sam przełknął ślinę nerwowo. Ale milczał, cierpliwie czekając aż Lisbeth zbierze własne myśli do kupy. Pozwolił jej na wypowiedzenie tych kolejnych zdań, słuchając w milczeniu i nerwowo zaczął bębnić palcami o podłogę, na której siedział od początku ich rozmowy. Boleśnie dotarło do niego, co prawdopodobnie próbowała zrobić Lis i aż go zmroziło na sekundę. — Ale… teraz… teraz nie chcesz, prawda? — wypowiedział powoli być może najgorsze słowa, jakie mu przyszły do głowy i cicho westchnął, nie odrywając wzroku od pustego ekranu telefonu. — Próbowałaś już z kimś o tym porozmawiać? — spytał. Bo jego zdaniem powinna i zdecydowanie powinna mieć osobę, do której zadzwoni, jeśli nagle owe myśli do niej wrócą. — Lis, nie wiem, co powiedzieć, naprawdę — oznajmił szczerze. — Ale przykro mi, że choćby przez sekundę pomyślałaś, że to jedyne wyjście — dodał niepewnie, ale jeśli popatrzyła na jego twarz to musiała wiedzieć, że powiedział to z największym wyrazem troski.
ODPOWIEDZ