I'm not gonna spend ten weeks have everyone think I'm on the mend
: 20 maja 2023, 21:39
Powiedzieć, że Tom był wkurwiony, to tak, jakby nic nie powiedzieć. Nie był już nawet wściekły. Gdy wrzucał młodszego brata do samochodu (nie, to nie żadne przekłamanie rzeczywistości; niemalże siłą wcisnął go na fotel pasażera, zapiął pasy i zamknął go w środku swoim "pikaczem", żeby Luke przypadkiem nie uciekł"), czuł już jedynie wkurwienie. Nie miał już siły na to, by złościć się na młodego Winfielda, bo to, co wydarzyło się poprzedniego dnia, przeważyło już wszystkie szale, jakie kiedykolwiek ten starszy byłby w stanie sobie wyobrazić. Nie miał też siły na to, by stanąć po jego stronie i znów bronić go przed starszyzną rodzinną. Nie dziś. Nie wczoraj. Nie w tym momencie.
Zdawał sobie sprawę z tego, że Luke ma problemy. A bo to mało razy ściągał go do domu, gdy ten gdzieś zabalował? Mało to razy usprawiedliwiał go przed rodzicami, dziadkami, ciotkami? Godził się z tym. Taka była rola starszego brata, prawda? Wszystko ma jednak swoje granice, a Luke zdecydowanie przekroczył wszelkie granice tolerancji Thomasa.
Dostał przepustkę. Miał fajną żonę. Nic dziwnego, że swoje pierwsze kroki skierował do Lorne Bay. Spotkał się z rodziną, zjedli dobrą kolację i wtedy... Wtedy objawił się on. Australijski Tony Montana. Cały na biało, a może raczej z białą substancja pod nosem. Nie dosłownie, w przenośni, ale to wystarczyło, by skutecznie zepsuć humor Toma. Nigdy nie aspirował do miana gwiazdy rodziny Winfield. Liczył tylko na to, że jego przepustka będzie fajną okazją do spotkania z rodzicami, rodzeństwem oraz bliskimi znajomymi. Tak było, bo wieczór układał się całkiem sympatycznie, aż pojawił się Luke. Rodzina robiła dobrą minę do złej gry, udawała, że nic się nie dzieje, ale gdy tylko goście poszli do domu, odbyła się właściwa rozmowa. Interwencja. Niemalże odgórnie zapadła decyzja o tym, że Luke musi udać się na pewien turnus (no, na odwyk), a Tom powinien być tym, który go tam odwiezie.
Chyba właśnie to wszystko, cała kompilacja zdarzeń z poprzedniego dnia oraz trudnego poranka, sprawiły, że Tom miał dziś wyjątkowo podły humor. Zdecydowanie inaczej zaplanował sobie ten czas i nigdy nie przyszłoby mu do głowy, że jego brat mógłby odjebać taki numer. Że postanowi naćpać się akurat wtedy, kiedy on będzie na przepustce. Nie chodziło nawet o to, że Luke coś brał. Był dorosły. Mógł robić to, na co miał ochotę. Jeśli chciał skończyć w rynsztoku...
To Tom by go z niego wyciągnął. Był wkurwiony. Był bezsilny.
Był też jego bratem, więc zawiezie go na ten odwyk, nawet gdyby miał na wstępie dać mu w mordę, by Luke stracił przytomność i przespał całą drogę.
- Zamknij ryj i siedź na dupie. Jeśli się do mnie odezwiesz, to ci wpierdolę - zapowiedział, gdy ruszali spod rodzinnego domu. Oby udało im się dojechać w ciszy.
Luke Winfield
Zdawał sobie sprawę z tego, że Luke ma problemy. A bo to mało razy ściągał go do domu, gdy ten gdzieś zabalował? Mało to razy usprawiedliwiał go przed rodzicami, dziadkami, ciotkami? Godził się z tym. Taka była rola starszego brata, prawda? Wszystko ma jednak swoje granice, a Luke zdecydowanie przekroczył wszelkie granice tolerancji Thomasa.
Dostał przepustkę. Miał fajną żonę. Nic dziwnego, że swoje pierwsze kroki skierował do Lorne Bay. Spotkał się z rodziną, zjedli dobrą kolację i wtedy... Wtedy objawił się on. Australijski Tony Montana. Cały na biało, a może raczej z białą substancja pod nosem. Nie dosłownie, w przenośni, ale to wystarczyło, by skutecznie zepsuć humor Toma. Nigdy nie aspirował do miana gwiazdy rodziny Winfield. Liczył tylko na to, że jego przepustka będzie fajną okazją do spotkania z rodzicami, rodzeństwem oraz bliskimi znajomymi. Tak było, bo wieczór układał się całkiem sympatycznie, aż pojawił się Luke. Rodzina robiła dobrą minę do złej gry, udawała, że nic się nie dzieje, ale gdy tylko goście poszli do domu, odbyła się właściwa rozmowa. Interwencja. Niemalże odgórnie zapadła decyzja o tym, że Luke musi udać się na pewien turnus (no, na odwyk), a Tom powinien być tym, który go tam odwiezie.
Chyba właśnie to wszystko, cała kompilacja zdarzeń z poprzedniego dnia oraz trudnego poranka, sprawiły, że Tom miał dziś wyjątkowo podły humor. Zdecydowanie inaczej zaplanował sobie ten czas i nigdy nie przyszłoby mu do głowy, że jego brat mógłby odjebać taki numer. Że postanowi naćpać się akurat wtedy, kiedy on będzie na przepustce. Nie chodziło nawet o to, że Luke coś brał. Był dorosły. Mógł robić to, na co miał ochotę. Jeśli chciał skończyć w rynsztoku...
To Tom by go z niego wyciągnął. Był wkurwiony. Był bezsilny.
Był też jego bratem, więc zawiezie go na ten odwyk, nawet gdyby miał na wstępie dać mu w mordę, by Luke stracił przytomność i przespał całą drogę.
- Zamknij ryj i siedź na dupie. Jeśli się do mnie odezwiesz, to ci wpierdolę - zapowiedział, gdy ruszali spod rodzinnego domu. Oby udało im się dojechać w ciszy.
Luke Winfield