Właściciel i barman — w Rudd's Pub
34 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Prowadzi najlepszy pub w mieście. Wreszcie pogodził się z rozpadem związku i zamiast podrywać wstawione klientki, skupia uwagę na Donaldzie.
Niegdyś odnajdowanie niezbędnego b a l a n s u między pracą a odpoczynkiem nie sprawiało mu takich trudności, jak miało to miejsce w przeciągu ostatnich miesięcy. Może nawet w przeciągu ostatniego roku – prawidłowe oszacowanie wymagałoby od niego skupienia oraz rzetelnego zajrzenia w przeszłość, co w tym momencie było niemożliwe; wolał przeznaczyć uwagę Donaldzie. Ponadto praca, choć po takich słowach niektórzy uznaliby go za wariata, sprawiała mu przyjemność. Doskonale odnajdował się wśród rozgadanych gości, tworząc nowe kompozycje alkoholowych koktajli. Nieco inaczej wygląda kwestia obowiązków biurowych. Wykonywał je mniej chętnie, aczkolwiek z dużą dokładnością. Wszelkie błędy w zaopatrzeniu lub grafiku wywoływały niepotrzebne problemy a te wiązały się ze stresem i koniecznością główkowania nad ich naprawieniem. Bezpieczniej było się ich wystrzegać.
Przesunął wzrokiem po kobiecej sylwetce, na moment zatrzymując się na uśmiechniętej twarzy, której obserwowanie poruszało w nim dawno zardzewiałe struny. Zdał sobie sprawę, że teraz to właśnie Donnie równoważyła jego codzienność. Ściągała go na ziemię, przypominając, że życie nie kręciło się wyłącznie wokół Rudd’s. Bo przecież tego nie chciał – nie chciał zatracać się w obowiązkach. Jednak wbił sobie do głowy, że im więcej uda mu się wypracować teraz, tym mniej będzie musiał pracować w przyszłości. Niedługo częścią planów zamierzał podzielić się z dziewczyną. Niedługo; kiedy tylko otrzyma potwierdzenie.
Teraz zerknął na siebie, oceniając, czy rzeczywiście wczorajsza – obfita – kolacja odznaczyła mu się na brzuchu. — Musisz pamiętać, że w ostatnim czasie Rudd’s było wszystkim, co miałem. Wolałem skupić się na barze niż siedzieć bezproduktywnie — wspomniał. Rower zaskrzypiał, co na mgnienie oka odwróciło jego uwagę. — Ale nie rób ze mnie świętego, Donnie. Byłaś świadkiem, że lubię się zabawić, kiedy mam okazję. Chyba nie zapomniałaś o wieczorze w klubie, co? — zapytał z przekąsem, zerkając na nią spod uniesionych brwi. On nie zapomniał. Potrafił przywołać szczegóły tego – mimo wypitego alkoholu – jak dobrze bawili się w szatni. Oboje mieli swoje obowiązki, ale to nie oznaczało, że utrafili element szaleństwa pulsujący w żyłach.
— Wtedy tego nie doceniałem — zaznaczył, marszcząc czoło. Nie chciał, by Donalda wyrobiła sobie zdanie w oparciu o same przyjemne wspomnienia. — Byłem krnąbrnym dzieciakiem, nieposłusznym. Długo wykorzystywałem pieniądze rodziców, przekonany, że jako jedynakowi zwyczajnie mi się należą. Niewiele mieli ze mnie pożytku, a kłopotów sprawiałem… dużo. Chciałbym to wszystko odpokutować. Póki mam możliwość — wyjaśnił, świadomy tego, że czas, który pozostał jego matce był o g r a n i c z o n y. Wprawdzie nie mógł przewidzieć, w jakiej kolejności przyjdzie im się pożegnać, ale rozsądek podpowiadał mu, że choroba odbierze ją najszybciej.
Musiał przyznać jej rację, widok, który rozciągał się przed ich oczyma był wspaniały i przywoływał wiele równie pięknych wspomnień. Zachwyt wymalowany na twarzy Donaldy tylko utwierdzał go w tym przekonaniu. Nie żałował czasu poświęconego na monotonne p e d a ł o w a n i e, a o zniecierpliwieniu dziewczyny szybko miał zapomnieć.
Ruszył z miejsca, by dokładniej się rozejrzeć. — Ona musi tu gdzieś być — mruknął pod nosem, lecz wystarczająco głośno, by mogła go usłyszeć. Był przekonany, że lina – zapewne cholernie zniszczona – wciąż gdzieś tutaj była. Nie mylił się. Odnalazł właściwe drzewo i wychylającą się nad wodę gałąź, z której zwisała dokładnie ta sama lina, którą pamiętał z dzieciństwa. — Po jednym z takich skoków poważnie rozciąłem kolano. Do dzisiaj mam jasną bliznę — wspomniał, spoglądając na Donaldę przyglądającą mu się z zaciekawieniem. Zacisnął palce na skruszałej linie i pociągnął, chcąc sprawdzić, czy jeszcze do czegoś się nadawała. Niestety zerwała się już przy pierwszej próbie. — Cholera — mruknął, odrzucając ją na bok. Starł też krzu z dłoni. — Będziemy musieli poradzić sobie inaczej — powiedział, jednocześnie zsuwając buty ze stóp. Nie zamierzał zmarnować takiej okazji. Może nie był to najcieplejszy okres w Australii, a wartka, niestojąca woda zawsze była zimniejsza niż w przypadku jezior, ale Harden po prostu musiał spróbować się w niej zanurzyć.

donalda beardsley
Pomaga ojcu prowadzić winiarnie — Passing Clouds Winery
30 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Podjęła decyzje o wyjeździe i powrocie na studia, jednak przez chorobę matki wraca do miasta i u boku ojca prowadzi rodzinną winiarnie, która zepsuła jej całe dzieciństwo. Próbuje szczęścia z Hardenem ale boi się rozczarowania.
Rozumiała, że Caulfield wciąż był młody, ambitny i pragnął zadbać o swą przyszłość, dokładając wszelkich starań by jego biznes rozwijał się i zarabiał na jego potrzeby. Jeśli w późniejszym czasie zamierzał odrobinę korzystać z życia i zaznać choć trochę odpoczynku, musiał wypracować sobie renomę i zaoszczędzić zarobione pieniądze ale kluczową sprawą było także godne zaufania zastępstwo, które reprezentowałoby go podczas jego nieobecności i pracy na odległość. Tak zaczynał także jej ojciec, który obecnie doglądał wszystko raz w tygodniu i prowadził papirologie i płatności na odległość. Miał stałych kontrahentów, dostawców i pracowników - w tym zaufaną córkę, która pełniła rolę jego prawej ręki i zastępcy. Także Hardenowi przydałaby się taka osoba i sam na pewno zdawał sobie sprawę z tego, że gdy przyjdzie czas, będzie musiał powierzyć komuś nowe obowiązki i swe z a u f a n i e.
Wiem to doskonale i nie myśl, że jakkolwiek neguje twój zapał do pracy i ambicje. Imponuje mi twoja zaradność i chęć rozwijania tego miejsca ale nie chce byś zapomniał o takich rzeczach jak własne zdrowie i życie poza barem. Ja.. chciałabym móc planować takie wycieczki częściej — przerwała i uśmiechnęła się uroczo — I nie, raczej nigdy nie zapomnę powrotu do domu bez bielizny — zachichotała i poczuła jak jej policzki oblewają się rumieńcem. Wciąż potrafił ją zawstydzić i sprawić by czuła się jak największa grzesznica. Budził w niej tę bardziej szaloną Donaldę, która na długo zapomniała o spontaniczności, zabawie i czerpaniu przyjemności z każdej chwili w swoim życiu. — Mam tylko nadzieje, że Harden-podrywacz zrobił sobie dożywotni urlop od skakania po klubach i podrywania skąpo ubranych dziewcząt. W przeciwnym razie, nie wiem czy złośliwa i zaborcza Donnie nie zdecyduje się wcześniej wrócić z wakacji — dodała żartobliwie i posłała mu surowe spojrzenie. Nie chciała taka być i starała się za wszelką cenę zmienić w sobie pewne zachowania, jednak nic nie mogła poradzić na to, że zwyczajnie się w nim z a d u r z y ł a.
Rodzice cię kochają i na pewno doceniają czas, który im poświęcasz — odparła i podeszła do niego by móc swą dłonią pogładzić jego policzek. Imponowało jej to jak postrzegał rodzinę i była pewna, że niczego nie musiał odpokutowywać. Wystarczy, że będzie dbał o wspólne spotkania i pamięć, to jest najważniejsze. Nie wiedziała jaki czas pozostał jego matce i nie chciała o to dopytywać, wiedząc, że podjęcie tego tematu jedynie popsuła by mu nastrój. Chętnie więc przystała na poszukiwania gałęzi z liną i ruszyła niepewnie za nim, patrząc pod nogi.
Obyś teraz nie skończył z połamanymi i rozciętymi kończynami. Nie dowiozę cię na ramie roweru i nie wiem czy jakiekolwiek pogotowie by tu dojechało. Nie stresuj mnie niepotrzebnie, dobrze? — odparła mniej entuzjastycznie, nie mając pewności czy ta zabawa to na pewno dobry pomysł. Widząc jak lina swobodnie spoczywa w jego dłoni, jedynie pokręciła głową. To mogło się źle skończyć.
I dobrze, chyba obudziła się we mnie ta m a ł o szalona i odpowiedzialna Donalda — odparła z uśmiechem i chwyciła za skrawek koszulki by móc przeciągnąć ją przez głowę. Nie była pewna czy zdoła cała wejść do tak chłodnej wody ale przynajmniej zamierzała spróbować.

Harden E. Caulfield
Właściciel i barman — w Rudd's Pub
34 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Prowadzi najlepszy pub w mieście. Wreszcie pogodził się z rozpadem związku i zamiast podrywać wstawione klientki, skupia uwagę na Donaldzie.
Podsumowując całe życie, Harden na swoim koncie więcej miał lat obfitujących w zabawę niż tych, które poświęcał pracy zawodowej. W pewnym sensie czuł, że powinien nadrobić tamten okres, dlatego przykładał się do prowadzenia Rudd’s ze zdwojoną siłą. Rozbudzone ambicje również nie były bez znaczenia, bo wraz z szybko rozwijającym się zainteresowaniem, dostrzegał w branży coraz większy potencjał, którego zmarnowanie nie wchodziło w grę. Zamierzał kuć żelazo, póki było gorące. Nawet rozmowa z ojcem Donaldy podziałała na niego motywująco. Podziwiał mężczyznę za stworzenie firmy prężnie rozwijającej się i utrzymującej na rynku od tak wielu lat. Nie chciał być gorszy. I choć dorównanie mu mogło okazać się niemożliwe lub bardzo trudne, nie zamierzał się poddawać bez podjęcia próby.
Teraz miało stać się to jeszcze bardziej skomplikowane. Ponieważ im częściej widywał się z Donaldą, tym mniej czasu mógł poświęcać pubowi. I nie, nie widział w tym niczego złego. Zwyczajnie miał świadomość, że zarówno kobieta jak i praca wymagały poświęceń. Od teraz będzie musiał między nimi wybierać, bo nie zawsze zdoła pogodzić obowiązki z przyjemnościami. — Wiesz, że Rudd’s jest dla mnie ważne. I nie zrozum mnie źle, bo bardzo mi na tobie zależy, ale nie możesz wymagać ode mnie, żebym sobie odpuścił — powiedział. Prawdopodobnie wkraczał na grząski grunt, lecz chciał być z nią szczery, chciał, żeby miała świadomość, że jego priorytety nie ulegną zmianie w mgnieniu oka. — Ale to nie oznacza, że nie będę miał dla ciebie czasu, Donnie. Po prostu czasami zdarzy się tak, że będę miał go mniej — dodał, licząc na wyrozumiałość. Byli u progu wejścia w z w i ą z e k (bo choć nie chciał przyznać tego głośno, doskonale to wyczuwał) i wiele kwestii musieli przegadać. Tak naprawdę wszystko zależało od wzajemnego zrozumienia i uszanowania niektórych spraw. Bo chociaż oboje chcieli tego samego, zapewne trafią na tematy, w których ich opinie będą odmienne. Jeśli dadzą radę z tym żyć – świetnie. Jeśli nie – ich wspólna przyszłość stanie pod znakiem zapytania.
Spojrzał na nią, nonszalancko przygryzając wargę; wystarczyło kilka słów, by odwróciła jego uwagę. — Bardzo lubiłem zaborczą Donnie — przyznał bez oporów. — Miała w sobie pazur — dodał. Podszedł do niej, by chwycić ją w pasie i przyciągnąć ku sobie. — Ale podrywaczem będę zawsze. Z tą różnicą, że teraz zamierzam podrywać tylko ciebie — wyjaśnił z błyskiem w oku, który zwiastował nadchodzący pocałunek. Krótki, wzmagający apetyt. Harden przerwał go, gdy zaczął nabierać głębszego charakteru.
Na wzmiankę o rodzicach jedynie się uśmiechnął. Donalda nie miała pełnego obrazu sytuacji, nie wiedziała, jakim był utrapieniem, zanim na ich rodzinę spadła wiadomość o diagnozie. Z tego względu miała o nim lepsze zdanie, niż na to zasługiwał.
— Nie panikuj. Robiłem to setki razy — próbował ją uspokoić, zerkając na nią przez ramię, gdy przemierzali zarośla w poszukiwaniu z a g i n i o n e j liny. Mógł być odpowiedzialnym człowiekiem, ale wspomnienia z dzieciństwa i chęć powtórzenia wyskoków z tego okresu okazały się silniejsze od niego. Niestety lina nie okazała się równie silna, bo prędko znalazła się w jego rękach, zamiast pozostawać przytwierdzoną do gałęzi.
Pozbył się większości ubrań, zostawiając na sobie jedynie przylegające do ciała bokserki. Przez cały czas obserwował rozbierającą się dziewczynę, bo widok ten sprawiał mu niemałą przyjemność; nawet jeśli robiła to nieco niezdarnie i z wymalowanym na twarzy zakłopotaniem. Była w tym niesamowicie urocza.
Chwycił ją za rękę i poprowadził w najmniej strome miejsce. Zanurzył stopę. Woda okazała się zimna, lecz nie lodowata. Harden prędko uznał, że będzie w stanie znieść tę temperaturę. Tylko czy Donalda również się do niej przyzwyczai?
Pomaga ojcu prowadzić winiarnie — Passing Clouds Winery
30 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Podjęła decyzje o wyjeździe i powrocie na studia, jednak przez chorobę matki wraca do miasta i u boku ojca prowadzi rodzinną winiarnie, która zepsuła jej całe dzieciństwo. Próbuje szczęścia z Hardenem ale boi się rozczarowania.
Mocno szanowała jego podejście do pracy i cieszyła się, że ma własne miejsce w które może wpompować całą swa energię, wiarę i ambicje. Przez długi czas prawo było dla niej dziedziną w której pragnęła się rozwijać, by pewnego dnia postawić własną kancelarię ale nawet ukończenia studiów i otrzymania dyplomu nie doczekała. Za pierwszym razem porzuciła je bez namysłu i wyjechała w świat za mężczyzną, którego pragnęła, a za drugim.. za drugim nie miała żadnego wyjścia. Teraz jednak należało o tym zapomnieć, bo wielokrotne próby zakończone fiaskiem, jedynie ostudziły jej zapał i sprawiły, że przestała myśleć o sobie jak o przyszłej pani adwokat. Pragnęła jednak znaleźć własną drogę, by nie być zależną od ojca, który był właścicielem winiarni ale na tę chwilę, błądziła po omacku.
Usłyszawszy jego słowa, zarumieniła się i uśmiechnęła. Nie dosłyszała nawet części o tym, że będzie miał mniej czasu, bo jedyne na czym się skupiła to na skromnym wyznaniu, które zawładnęło nią bez pamięci. Potrzebowała tego tak bardzo, że omal nie potknęła się o wystającą z ziemi gałąź. No tak, brakowało jeszcze by upadła twarzą w piach!
Wiem i rozumiem to w zupełności, nie zamierzam wywracać twojego dotychczasowego życia do góry nogami — odparła widocznie zadowolona i uspokoiła go. Owszem, bywała nieprzewidywalna i niekiedy jej zachowania mocno przeczyły zapewnieniom, które składała na jego ręce ale pragnęła spróbować; wierzyła, że warto. W końcu uwierzyła w to, że ma u swego boku właściwego faceta i nie zamierzała tego zaprzepaścić przez sceny zazdrości czy ograniczanie go. Pragnęła jedynie lojalności, szczerości oraz jego ciepła i wierzyła, że w zamian może podarować mu najlepszą wersje samej siebie.
Jezu, masz dziś niesamowity zasób słów, wiesz? Czy to jakiś podstęp? — zapytała z rozbawieniem, będąc odrobinę zdezorientowaną tym jak się z nią obchodził — Wiesz doskonale co chciałabym usłyszeć — dodała i ułożyła dłoń na jego policzku, muskając w odwzajemnieniu jego miękkie usta. Chciała być jedyną kobietą na która spoglądał w ten sposób i jedyną, która zajmie miejsce w jego sercu. Caulfield jednak nie musiał martwić się o żadna konkurencje, bo dziewczyna odprawiła wszystkich z kwitkiem na długo przed ich wyjazdem do domku letniskowego jego rodziny. Przy nim każdy dzień był niespodzianką, bo nie potrafiła niczego przewidzieć. Zaskakiwał ją i sprawiał, że była chętna ryzyka. — I na pewno wiesz też, że nie chce być podrywana przez żadnego innego faceta. Żaden nie zdobył się na to by wypuścić mnie z klubu bez bielizny — zachichotała i przegryzła wargę, wracając pamięcią do imprezy, którą w dużej mierze poświęciła brunetowi. On wywracał jej świat do góry nogami.
Walcząc z bluzką, której nie mogła przeciągnąć przez głowę z powodu naszyjnika o który zahaczyła jedna z nitek, nie zastanawiała się nad tym jak musiała wyglądać w jego oczach, jednak nie dbała o to. Nie zawsze będzie wszystko kontrolowała i nie mogła przy każdej czynności prężyć się by cieszyć jego oko. W końcu jej się udało, a ona nie musiała prosić go o pomoc, więc uznała to za sukces. Gdy zrzuciła z siebie ubranie, stanęła przy nim i gdy splotła palce z jego dłonią, ruszyła za nim do wody. Chłód który oblał jej stopy nie był najprzyjemniejszy, jednak na tym etapie nie zamierzała przecież wracać na brzeg i rezygnować z zabawy. Wiedziała jednak, że im dłużej stali, tym ciężej będzie im się zanurzyć, dlatego odważyła się by machnięciem nogi chlusnąć go wodą. Wiedziała jednak, że mężczyzna nie omieszka się zemścić, dlatego nie czekając na odwet, rozbiegła się i rzuciła w wodę.

Harden E. Caulfield
Właściciel i barman — w Rudd's Pub
34 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Prowadzi najlepszy pub w mieście. Wreszcie pogodził się z rozpadem związku i zamiast podrywać wstawione klientki, skupia uwagę na Donaldzie.
Wprawdzie zastanawiał się, jak będzie wyglądała jego codzienności oraz nad tym, ile zmian zajdzie w planie jego dnia, lecz nie przerażało go to. Nie bał się, że z niektórych rzeczy będzie musiał zrezygnować na rzecz stojącej obok niego kobiety. Natomiast tym, czego naprawdę się obawiał, było r o z c z a r o w a n i e. Niewielkie doświadczenie w związkach kazało mu zachować ostrożność; dobrze pamiętał siłę bólu, jaki towarzyszył mu, gdy dowiedział się o zdradzie, dlatego tak trudno było mu opuścić gardę i w pełni otworzyć się na kolejną próbę. Donalda raz za razem zaskakiwała go złożonością swojej osobowości; lubił zarówno jej szalone usposobienie, jak i tę bardziej delikatną, uczuciową i ciepłą stronę. W połączeniu dawały coś, czego – jak mu się wydawało – pragnął. Mimo to stopował swój optymizm. Im bardziej był powściągliwy, tym mniej miał do stracenia.
— O niczym nie wiedziałaś? — spytał nagle, próbując ukazać na twarzy wyraz głębokiego zaskoczenia. — Potrafię czytać w myślach — odkrył przed nią tajemnicę, a następnie uśmiechnął się zawadiacko.
To, co ich łączyło, chciał odkrywać, ale nie spiesząc się przy tym. Jednocześnie wiedział, że zbyt długie zwlekanie nie pomoże im rozwinąć się, ani odkryć, czy naprawdę do siebie pasowali.
R y z y k o było w to wpisane.
I Donalda postanowiła zaryzykować, wbiegając do chłodnej wody, kiedy Harden otrząsał się po tym, jak jego skórę przeszyły zimne dreszcze. Ochlapała go, czego się nie spodziewał. Gdy otrzeźwiał, pobiegł za nią, brodząc coraz głębiej. Omal nie pisnął, gdy zanurzył j ą d r a. Zacisnął zęby. Po kilku chwilach znalazł się bliżej dziewczyny. W ostatniej chwili, nim się odsunęła węsząc zemstę, złapał ją za rękę i przyciągnął ku sobie. Zamierzał się zabawić. Odgarnął z jej twarzy mokre włosy i założył za jej uchem, tym samym odsłaniając twarz oraz usta, w które wbił niecierpliwe spojrzenie. Nachylił się, jakby chciał ją pocałować, lecz w ostatnim momencie zmienił zdanie i wciągnął ją pod wodę. Oboje znaleźli się pod powierzchnią, ale równie szybko zdołali się wynurzyć. Zaskoczenie nie sprzyjało długiemu wstrzymywaniu powietrza. Tym razem, zanim Donalda zdążyła zareagować, na jej wilgotnych wargach złożył długi pocałunek. Zimna woda wokół nich zdecydowanie nabrała temperatury, a sam Harden poczuł niewygodne naprężenie.
Chętnie wróciłby do lat młodości, gdy jeszcze lina utrzymywała jego ciężar, ale z drugiej strony nie zrezygnowałby z tego dla chwilowego podniesienia adrenaliny.

Koniec <3
ODPOWIEDZ