: 25 wrz 2022, 11:10
Był ciekaw tego, czy mogli jeszcze normalnie ze sobą obcować, czy zdolność ta zniknęła wraz z rozpadem ich małżeństwa. Odnalezienie się na nowo w swojej obecności nie było proste, a jednak Gabe próbował dołożyć wszelkich starań, aby to się udało. Zależało mu na Noel – choć przed kilkoma miesiącami mógł udowodnić coś zupełnie innego, to przecież nie tak, że nie była dla niego ważna. Wręcz przeciwnie; cenił sobie jej obecność we własnym życiu i nie chciał tak po prostu z niej rezygnować, jeśli istniał choćby cień szansy, że nie musiał. Domyślał się jednak, że jeżeli im się to uda, wszystko to będzie rozgrywać się na innych zasadach, a to rodziło jeszcze jedno, ale niebywale istotne pytanie – czy rzeczywiście potrafił? Czy umiałby zostać jej przyjacielem? Czy byłby w stanie trwać przy niej, kiedy ona zaczęłaby układać sobie życie na nowo z kimś innym? Wystarczyła zaledwie myśl o tym, aby coś ścisnęło go w żołądku. Jednocześnie chyba w końcu uświadomił sobie, jak brunetka musiała się czuć, kiedy on zaprzepaścił ich wspólną codzienność. Zepsuł to. Zepsuł bliskość, którą mieli i teraz nie byli już w stanie jej odbudować. Nie byli w stanie jej naprawić, a to nie było uzależnione od ich starań. Mogli włożyć w to naprawdę dużo siły, a to nie oznacza, że musiało im się udać. Los mógł przygotować dla nich coś innego.
Uniósł jedną brew ku górze, kiedy oglądał się na nią przez ramię. Posłał jej przy tym pełen politowania uśmiech, który miał sugerować, iż ani trochę nie wierzył, że mogłaby chcieć zrobić mu krzywdę. Mogła być na niego wściekła i mieć mu za złe to, co jej zrobił, ale wiedział, że taka nie była – że nie chciała z premedytacją doprowadzić do jego zranienia. Ale może coś się w tej kwestii zmieniło? Może ona zmieniła się na skutek tej zdrady? Nie mógł przecież tak po prostu tego wykluczyć. - Mógłbym to rozważyć, jeśli obiecasz, że później to ty zajmiesz się rehabilitacją - stwierdził z niewinnym uśmieszkiem przyklejonym do twarzy. Wzruszył lekko ramionami, a potem skupił swoją uwagę na piłce. A może raczej na Noel, która właśnie się nią zajmowała. Przyglądając się temu, skrzyżował ramiona na piersi, pozwalając na to, by na jego twarzy nadal błąkał się zadziorny uśmiech. W odpowiedzi na jej oskarżenie, lekko pokręcił głową na boki, a później przejął piłkę, zakozłował nią kilkukrotnie i znów rzucił prosto w obręcz kosza. Jak widać, jego nie zawodziła. - Poddajesz się? - rzucił zaczepnie, a później lekko cisnął piłkę w jej stronę. Tak, po raz kolejny rzucał jej wyzwanie, ponieważ wiedział, że nie potrafiła odpuszczać. Czerpał więc przyjemność z pogrywania sobie w ten sposób. - Zawsze możesz poprosić o instrukcję - wtrącił i naprędce omiótł ją spojrzeniem. Sam nie zamierzał jej się narzucać, ale nie miałby problemu z tym, aby odpowiednio ją poinstruować. Zawsze zresztą chciał zabrać ją na boisko i podzielić się z nią własną pasją – na to jednak nigdy nie znaleźli czasu.
Uniósł jedną brew ku górze, kiedy oglądał się na nią przez ramię. Posłał jej przy tym pełen politowania uśmiech, który miał sugerować, iż ani trochę nie wierzył, że mogłaby chcieć zrobić mu krzywdę. Mogła być na niego wściekła i mieć mu za złe to, co jej zrobił, ale wiedział, że taka nie była – że nie chciała z premedytacją doprowadzić do jego zranienia. Ale może coś się w tej kwestii zmieniło? Może ona zmieniła się na skutek tej zdrady? Nie mógł przecież tak po prostu tego wykluczyć. - Mógłbym to rozważyć, jeśli obiecasz, że później to ty zajmiesz się rehabilitacją - stwierdził z niewinnym uśmieszkiem przyklejonym do twarzy. Wzruszył lekko ramionami, a potem skupił swoją uwagę na piłce. A może raczej na Noel, która właśnie się nią zajmowała. Przyglądając się temu, skrzyżował ramiona na piersi, pozwalając na to, by na jego twarzy nadal błąkał się zadziorny uśmiech. W odpowiedzi na jej oskarżenie, lekko pokręcił głową na boki, a później przejął piłkę, zakozłował nią kilkukrotnie i znów rzucił prosto w obręcz kosza. Jak widać, jego nie zawodziła. - Poddajesz się? - rzucił zaczepnie, a później lekko cisnął piłkę w jej stronę. Tak, po raz kolejny rzucał jej wyzwanie, ponieważ wiedział, że nie potrafiła odpuszczać. Czerpał więc przyjemność z pogrywania sobie w ten sposób. - Zawsze możesz poprosić o instrukcję - wtrącił i naprędce omiótł ją spojrzeniem. Sam nie zamierzał jej się narzucać, ale nie miałby problemu z tym, aby odpowiednio ją poinstruować. Zawsze zresztą chciał zabrać ją na boisko i podzielić się z nią własną pasją – na to jednak nigdy nie znaleźli czasu.