chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
Trochę już czasu minęło, odkąd Mitchell, syn Aidena, zgodził się zamknąć w zamkniętym ośrodku leczenia uzależnień. Jest milion historii o ludziach, którzy uciekali z takich ośrodków, milion jest też powodów, dla których uciekali. Tak naprawdę, co człowiek, to inny bagaż doświadczeń, inna forma psychiczna i fizyczna, no i inne motywacje, którymi się kierują. Thompson trochę się tego w życiu nasłuchał, więc pierwsze dni spędził jak na szpilkach, nie rozstając się z telefonem nawet na sekundę, bo wyczekiwał telefonu z ośrodka z informacją, że syn na własne życzenie przerwał proces terapii albo, że uciekł pod osłoną nocy. Może to źle świadczyło o Aidenie, jako o ojcu, bo wychodziło na to, że nie pokłada już żadnej wiary we własnym dziecku. A przecież nie powinno tak być, bo przecież chłopak w końcu podjął ten najważniejszy krok do uwolnienia się od uzależnienia, to dużo i starszy Thompson z pewnością powinien bardziej to doceniać.
Kiedy pierwsze dni nie przynosiły żadnych wieści, ani dobrych, ani złych, wówczas brunet sam zadzwonił do ośrodka. Nie było trudno uzyskać informacje, kiedy miało się nawet niezłą pozycję w świecie medycznym. To był jednak początek, więc terapeuci nie mieli nic konkretnego do powiedzenia, ale Aiden uskuteczniał takie telefony co kilka dni i z czasem w słowach specjalistów zaczął wybrzmiewać bardzo ostrożny optymizm. Jedynym problemem było to, że Mitch nie odbierał telefonów od ojca. Czy było to mocno zaskakujące? W sumie nie. Czy bolało? Jak cholera. Choć Thompson odniósł mały sukces, bo udało mu się sprawić, że chłopak złapał jego wyciągniętą na pomoc rękę i może uda mu się jeszcze wkroczyć na czysto w dorosłość, to bywały momenty, ostatnio nawet zdarzały się nieco częściej, że mężczyzna miał poczucie ogromnej porażki.
Choć ulewy już odeszły, to dokończył zbijać awaryjne ogrodzenie dla owiec. To samo ogrodzenie, przy którym syn usiłował pomóc mu w ostatnich swoich chwilach na wolności. Robił wszystko, byle tylko na moment zająć czymś myśli. Prace wokół domu w końcu jednak się skończyły, nie mógł też wiecznie siedzieć na głowie swojej byłej żonie, którego wieczora postanowił więc zawitać do lokalnego nocnego klubu, w którym kiedyś już był, pamiętał, że dają tam dobry alkohol, a on w domu nie miał praktycznie żadnej butelki z mocnym trunkiem. Przed wyjściem ogarnął się na tyle, by nikt nie pomylił go z żulem spod monopolowego, założył też granatową bawełnianą koszulę, bo nie miał pewności czy w dress code Shadow wpisuje się dżins i flanela, no i przyjechał do klubu.
Nie szukał wrażeń, przynajmniej nie takich przy udziale półnagich tancerek, więc pozostając obojętnym na trwający właśnie pokaz, skierował swoje kroki wprost do baru. Przypomniał sobie barmankę z poprzedniej swojej wizyty, nawet też była brunetką, jak kobieta za barem, która akurat była odwrócona tyłem do lady. Z tym że tamta wtedy była w ciąży i jeśli dobrze liczył, to byłaby teraz jakoś w okolicy rozwiązania albo tuż po więc to nie mogła być Julia. Zresztą mówiła wtedy, że to jej ostatnie chwile w Shadow.
Chwile trwało, zanim kobieta za barem wróciła pozbierać kolejną turę zamówień, ale kiedy w końcu do tego doszło, to Aiden szybko się zorientował, że to nie jest Julia, tylko Saskia, dziewczyna, której miał okazję już dwukrotnie pomóc.
- Saskia... czyli to tutaj są przydatne umiejętności bokserskie. - skinął głową, nawiązując do ostatniej nocnej wizyty młodej kobiety w jego domu. Po tych słowach rozejrzał się wokół, bo jednak nie chciał narobić ciemnookiej dodatkowych problemów. Wyglądało na to, że już i tak miała ich sporo w ostatnim czasie.

Saskia Ferreira
sex on the beach
pif-paf#8372
Barmanka — Shadow
27 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
A smile that hides the pain within the heart soothes the hearts of those who behold it. So smile even through difficult times
Trzeba przyznać, że ten czas, odkąd ostatni raz widziała się z Aidenem minął pod znakiem zlewających się ze sobą dni, nie będąc w stanie zapamiętać jakiś szczegółów z nich. Wstawiała zwykle popołudniu po odsypianiu nocki w pracy, wciąż kątem pomieszkując i Autumn, nie chcąc chyba jeszcze wracać do domku kempingowego, który służył jej za „dom”. Jednocześnie w wolnych chwilach, gdy akurat nie polewała drinków w Shadow, zajmowała się restaurowaniem starego Chevroleta Impali, którego kupiła na przyjaciółkę, za pieniądze, które gdzieś tam na boku odkładała. Zapewne wiele osób by było zdziwionymi słysząc o wydatkach w jej sytuacji życiowej, jednakże grzebanie w tym gruchocie było dla niej swego rodzaju terapią. A gdy o niej już mowa – chodziła na anonimowe spotkania dla osób, które doświadczyły przemocy tak jak ona. Nikt tam nie pytał o dokumenty, o pochodzenie. Po prostu, jeśli miało się ochotę, przychodziło się i siadało. Saskia była na etapie słuchania historii innych, nie będąc w stanie jeszcze powiedzieć swojej, jednak to był już jakiś plus. Zrobiła to na prośbę Goldsworthy i na początku była raczej średnio przekonana do tego pomysłu jednak… te spotkania dawały jej jakąś ulgę. Nawet jeśli sama była raczej bierną uczestniczką w nich. Całe szczęście nikt Sas do niczego tam nie przymuszał. Może z czasem będzie tylko lepiej?
Do Shadow przyszła jak zawsze półtorej godziny przed otwarciem, ogarniając bar, sprawdzając czy nie trzeba będzie w najbliższym czasie ogarnąć dostawy. Może i pracowała tutaj nielegalnie, tak mimo wszystko to było jedyne źródło dochodu Saskii i zdecydowanie wolałaby właścicielowi przybytku nie podpadać, więc pracowała dosyć dobrze. Wiedząc, że pewnie kiedyś i tak przyjdzie w jakiś sposób się mu odwdzięczyć za tę przysługę, bo sama praca do za mało i bardziej zaciąganie u niego długu, aniżeli jego spłacanie… na razie jednak ten problem nie istniał, więc starała się tym aż tak bardzo głowy nie zaprzątać.
Klub zawsze był pełen ludzi. W większości przypadków takich spod ciemnej gwiazdy, którzy szukali miejsca do robienia swoich brudnych interesów. Saskia doskonale wiedziała o tej mniej legalnej części biznesu w Shadow, ale udawała ślepą… bo jakby nie patrzeć trochę była częścią tego półświatka jako nielegalna imigrantka. Miała jednak nadzieję, że to wszystko się jakoś ułoży i kiedyś jej status tutaj się zmieni. Jakoś.
Nie kryła w sumie zdziwienia, kiedy zobaczyła Aidena. Ba, była naprawdę zdziwiona, mimo świadomości, że przecież już tu kiedyś był, przecież o tym rozmawiali. Saskia uśmiechnęła się do niego nieco zawadiacko. Była w pracy, więc zachowywała się trochę inaczej niżeli prywatnie.
Widzisz, nie kłamałam, że tu pracuje – odparła, z lekkim, udawanym wyrzutem, że wtedy w to powątpiewał. – Wyglądasz na kogoś kto pije tylko dobrą szkocką bez lodu – odparła, zerkając na Thompsona. Czasem lubiła zgadywać, co klienci mogliby lubić. I w sumie często się jej udawało.

aiden thompson
chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
Saskia dobrze zrobiła, że zdecydowała się spędzić nieco więcej czasu u przyjaciółki. Przez te ostatnie nawałnice, mieszkanie na polu kampingów mogłoby być niebezpieczne. No i po raz kolejny mogłoby ściągnąć kłopoty na Latynoskę. Teraz sytuacja pogodowa wydawała się już uspokajać, od kilku dni nie spadła ani kropelka deszczu, tereny miasteczka, które zostały podtopione, powoli wysychały, a ludzie mogli zacząć naprawiać to co zniszczyła nieprzewidywalna pogoda. Nieprzewidywalna dla Aidena, bo właściwie na żywo po raz pierwszy widział coś takiego, pewnie dla Ferreiry takie załamania pogody też nie są chlebem powszednim.
Wichury nad miastem, przeniosły się na życie Thomposona i nie chodzi tylko o zagrodę dla owiec, która wymagała przeniesienia w wyżej położoną część działki, której właścicielem był Thompson. Może to nie koniec analogii. Być może skoro nad Lorne Bay wyszło słońce, to i w jego życiu w końcu rozproszą się czarne chmury? Na razie się nie zapowiada, ale przecież mężczyzna też nie może podporządkowywać swojego życia, dorosłym dzieciom, które w tym momencie nawet z nim nie mieszkają. Postanowił zrobić coś dla siebie. Dziś dobry drink, a jutro może podejmie decyzję w sprawie powrotu do skalpela, bo tęskni mu się ostatnio. Nie chciałby przeoczyć momentu, w którym mógłby jeszcze osiągnąć zawodowo coś znaczącego. Pewnie w Cairns nie będzie mu dane zrobić nic innowacyjnego, ale nie był też gotowy wyjechać. Stąd zaczął się już orientować nad możliwościami zatrudnienia.
- Nikt nie powiedział, że kłamiesz. - rzucił z miną niewiniątka. No dobra, Aiden mógł przez moment zawahać się, czy Saskia faktycznie pracuje w tym klubie, o którym wspomniała. Dużo bardziej jednak jej nie wierzył, że to zranienie, którego efektem była niespodziewana nocna wizyta dziewczyny na jego farmie, to faktycznie od zmagań ze zbirami w pracy. Co tu dużo mówić, podejrzewał, że zrobił jej to jednak tamten facet, przez którego w ogóle się poznali. Z drugim razem Ferreira nie wyglądała jednak tak źle, jak przy pierwszym spotkaniu, ale może po prostu udało jej się szybciej wywinąć i nie doszło do najgorszego.
Sporo się działo w życiu prywatnym Thompsona, dlatego też nie rozmyślał już tak żywo o kobiecie, której losem naprawdę się przejął. Pewnie gdyby się częściej spotykali, to postarałby się jej pomóc bardziej, niż tylko to doraźne wspomaganie środkami opatrunkowymi i kanapką.
- Zgadza się. - skinął głową. - W ogóle pijam tylko dobre alkohole. - stwierdził. Takie chamskie piwo z marketu, to ostatni raz w latach studenckich pił, od tamtego czasu nie schodził poza jakąś tam półkę cenową i jakościową. Po prostu cenił sobie smak, a nie tylko to, że ma kopnąć. - No i swego czasu dowiedziałem się, że macie tu takowe. - dodał. W Lorne Bay naprawdę ciężko było znaleźć miejsce, które sprzedaje alkohol z klasy premium. Pozostaje opcja stworzenia własnego barku, ale w przypadku chirurga, sprawa ta jest ostatnio bardziej skomplikowana, niż mogłoby się wydawać. Pozostaje więc Shadow. Tutaj pewnie oferta była częścią naciągania ludzi, na grube rachunki. Aiden jednak nie zamierzał tracić kontroli, więc co mu szkodzi skorzystać z tych niekoniecznie legalnych interesach, które się tutaj kręci. On czego złego nie robił i nie zamierzał mieć z tego powodu wyrzutów sumienia.

Saskia Ferreira
sex on the beach
pif-paf#8372
Barmanka — Shadow
27 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
A smile that hides the pain within the heart soothes the hearts of those who behold it. So smile even through difficult times
Zdecydowanie tego typu nawałnice nie były czymś, do czego przywykła. Brazylia jakby nie patrzeć była położona w tropikach i nawet zima była stosunkowo umowna, bowiem w trakcie takowej potrafiło być po dwadzieścia kilka stopni. Choć deszcze czasem też miały miejsce, zwłaszcza na przełomie marca i kwietnia, aczkolwiek nie miały aż takiej siły jak to, czego właśnie świadkami byli w Lorne Bay. Zdecydowanie dobrze, że mieszkała obecnie u Autumn, choć prawdę powiedziawszy – nawet jeśli nie, to Goldsworthy nie pozwoliłaby jej mieszkać w tym domku kempingowym, który służył przez wiele miesięcy jej za „dom”. Prawdę powiedziawszy, to nie była tam od dłuższego czasu i nie była nawet do końca pewna, czy ta buda nadal stała po ostatnich podtopieniach. Całe szczęście wszystko co było stosunkowo cenne było przeniesione do mieszkania przyjaciółki, więc tym się jakoś bardzo nie martwiła.
Niestety, pogoda nie ułatwiała reanimacji jej Chevroleta, bo co rusz czegoś brakowało Saskii i musiała zamawiać części. Zwykle robiła to przez Internet, aczkolwiek pogoda nie sprzyjała jakimkolwiek usługom kurierskim i dużo rzeczy zostało opóźnionych. Nie wspominając o tym, że same dostanie się do pracy potrafiło być upierdliwe. No ale całe wszystko powoli wracało do normalności i miała nadzieję, że znowu nie będą świadkami żadnych anomalii.
Oboje wiemy, że nie do końca mi wierzyłeś – odparła, choć w jej głosie nie było słychać wyrzutu. W sumie to nie dziwiła się, że miał jakiekolwiek wątpliwości, biorąc pod uwagę fakt, w jaki sposób po raz pierwszy się poznali. To zdecydowanie nie były najbardziej sprzyjające okoliczności i Aiden miał jak najbardziej prawo do wszelkich wątpliwości co do słów Saskii, choć wtedy gdy pojawiła się w nocy u progu jego domu mówiła serio prawdę. I nawet jakoś za specjalnie nie pomijała mniej wygodnych szczegółów.
Saskia starała się prowadzić względnie normalne życie, mimo że wcale nie było to takie łatwe, jakie mogłaby sobie tego życzyć. Tamten wieczór wracał do niej niczym bumerang i sprawiał, że budziła się w środku nocy niemal z krzykiem. Zdecydowanie potrzebowała profesjonalnej pomocy, by móc sobie z tym poradzić. Na razie musiała się zadowolić anonimową terapią grupową, bo na inne luksusy nie pozwalała sytuacja, w której się znajdowała.
Skłamałabym, gdybym powiedziała to samo o sobie – zaśmiała się, sięgając po szklankę i biorąc do ręki dwie butelki dobrej szkockiej. Obydwie były dużo ponad przeciętną, ale jedna była po prostu wybitna, czysta ambrozja można powiedzieć, choć za tym szła odpowiednia cena. Spojrzała pytająco na Aidena, którą chciał, by drugą, odrzuconą odłożyć na półkę i polać alkoholu Thompsonowi. – Swoją drogą, takie miejsce jak Shadow nie pasuje mi do tak porządnego mężczyzny. – Miała w głowie pewien obraz Aidena po tych dwóch spotkaniach i zdecydowanie nie wydawał się być typem spod ciemnej gwiazdy, który by w przybytkach jak Shadow się pojawiał.

aiden thompson
chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
Przyczepy kempingowe mogły nadal stać na swoim miejscu, chociaż nie wykluczone, że dostała się tam woda. Jeśli wiele domów i nawet część bloków została podtopiona, to co dopiero takie metalowe puszki, w których siłą rzeczy muszą być jakieś szpary. Aiden aż tak bardzo nie był w temacie, orientował się jedynie jak rozwija się sytuacja w Carnelian Land, bo też tam mieszkał i kilka razy zdarzyło mu się udzielić komuś pomocy w podwózce albo wyciągnięciu samochodu z błota. Sam też doświadczył drobnych kłopotów, ale teraz już wszystko było dobrze.
- Przez jakiś czas nie wiedziałem w ogóle, jak masz na imię, więc wiesz, to nie pomaga w budowaniu zaufania. - odpowiedział. Wcale nie mówił tego z wyrzutem, rozumiał, że mogła mieć swoje powody i choć kobieta mogła go z łatwością zweryfikować, to nadal nie świadczyło jednoznacznie o jego dobrych zamiarach. A początkowo miał całkowicie profesjonalne podejście do Saski, potem z czasem zaczął też tak po ludzku się martwić i za każdym razem kiedy widzi brunetkę — dzisiaj również — myśli sobie o tym, że tamten gość, który zrobił jej wtedy krzywdę, pewnie nadal bezkarnie chodzi sobie po świecie, a pewnie nawet po tym samym mieście. Gdyby Aiden wiedział kim on jest, to pewnie nie miałby odruchu mu przyłożyć, bo są szanse, że i tak byłby na przegranej pozycji, ale zależało mu, żeby sprawiedliwości stało się zadość i poczyniłby coś w tym kierunku.
Terapia grupowa to już pierwszy krok w dobrą stronę, tym bardziej że w głowie Thompsona wydaje się być dużo bardziej skuteczna w temacie traum, niż w leczeniu uzależnień. Jeśli chodzi o to drugie, to jego syn był koronnym przykładem na to, że terapia grupowa się nie sprawdza. Teraz był w ośrodku zamkniętym i Aiden jest zdania, że jest do zdecydowanie lepsze związanie. Przynajmniej pacjenci są pod opieką profesjonalisty, a nie jak w przypadku grupowych mitingów anonimowych uzależnionych, pozostawieni na pastwę losu. Mitchell miał przynajmniej Aidena — chociaż mężczyźni dalecy byli od normalnej relacji — ale wielu pacjentów było z tym kompletnie sami.
Wskazał palcem na alkohol z najwyższej półki, co było jednoznaczną odpowiedzią na pytanie barmanki. Nie bał się o stan portfela, nawet jeśli na koniec rachunek osiągnie kilkaset dolarów, to jego karta kredytowa to udźwignie. Już po samym domu Thompsona, widać było, że do biednych nie należy, nie obnosił się z tym, nie było tam żadnych złotych balustrad i tak dalej, ale dbał o dobrą jakość. Podobnie w kwestiach spożywczych, mogły być proste składniki, ale wysokiej jakości. Kiedy Saskia zażartowała, że u niej to niekoniecznie tak wygląda, wcale go to nie zdziwiło. Priorytety są bardzo indywidualną sprawą, a czasami ważniejsze są nawet warunki, w których przyszło nam żyć.
- Nie przychodzę dla wrażeń, poza jedną barmanką... teraz to już dwiema, nie znam tutaj nikogo. Wiem, że tylko tutaj w tej okolicy macie dobrą szkocką, więc czasami zaglądam na jednego albo dwa drinki i tyle. - wyjaśnił. Kluby nie są mu obce, może w takich jak ten, gdzie odbywają się różne przekręty, to nigdy nie bywał, ale jak na pierwszy rzut oka nic go nie dziwiło.

Saskia Ferreira
sex on the beach
pif-paf#8372
Barmanka — Shadow
27 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
A smile that hides the pain within the heart soothes the hearts of those who behold it. So smile even through difficult times
Saskia miała trochę szczęścia z tym, że mogła pomieszkiwać kątem u Autumn. Nawet spanie na kanapie nie było takie złe, była w sumie wygodniejsza niż łóżko polowe, które miała w „swojej” przyczepie. Nie przejmowała się zbytnio tym, czy resztki rzeczy, które tam zostawiła jakoś ucierpiały, bo nie było to nic wartościowego. To, czym bardziej się przejmowała to zdecydowanie swoją przyjaciółką – strażaczką, która przez te fale deszczów częściej musiała wyjeżdżać na akcję, ryzykując w ten sposób, że mogła stać się jej jakaś krzywda. Sas nie mówiła tego na głos – powiedzmy sobie szczerze, nie była najlepsza w wyrażaniu uczuć – jednakże naprawdę jej na Goldsworthy zależało, dużo dziewczynie zawdzięczała i zdecydowanie nie chciała, by stała się jej jakakolwiek krzywda.
Nie mówię, że nie miałeś powodów, by mi nie ufać – odparła ze spokojem. Zupełnie rozumiała podejście Aidena i do dzisiaj się dziwiła, że nie zadzwonił wtedy na policję albo wręcz siłą zabrał do szpitala. Przecież mógł to zrobić, była w takim stanie wtedy, że nie było takiej siły, której by się oparła. Prawdę powiedziawszy te zobojętnienie które wtedy poczuła… w sumie było Saskii wszystko jedno, co się z nią stanie, a chociaż wtedy. Jeśli zaś chodziło o samego Thompsona, to podobnie jak w przypadku Autumn, była mu wdzięczna. Za to, że spełnił prośbę ku niemu skierowaną, że zaoferował pomoc… i nie zdawał zbyt wielu niewygodnych pytań.
W przypadku każdej osoby działało coś innego. Saskia chodziła na terapię dla osób, które chciały się uporać z jakąś traumą, to zupełnie inna sprawa niż w przypadku spotkań osób uzależnionych… choć pewnie niejedna osoba by stwierdziła, że Sas piła stanowczo zbyt dużo alkoholu, głównie po to właśnie by zapomnieć. Trochę się to ukróciło, gdy zaczęła mieszkać z Autumn, no i gdy udało się na nazwisko przyjaciółki kupić starego rozwalonego Chevroleta Impalę, przy którym dłubała w wolnym czasie po pracy, tak by zająć po prostu czymś myśli.
Uśmiechnęła się jedynie, widząc jak Aiden wskazuje na droższy trunek. Odłożyła drugą butelkę z powrotem na miejsce i polała mężczyźnie. Normalnie by pewnie go jeszcze jakoś bajerowała, by naciągnąć na jakieś dodatkowe rzeczy, tak jak zwykle to robiła w przypadku klientów, ale resztki przyzwoitości jakie w sposobie Fereirra miała po prostu na to kobiecie nie pozwalały.
Co prawda to prawda, szef na alkoholu nie oszczędza – zaśmiała się. W Shadow zdecydowanie było dużo dobrego rodzaju trunków, które czasem dostawała w ramach napiwku od klientów, choć w sumie po prostu wolała gotówkę, bo tak istniała szansa, że kupi za to jakieś jedzenie. Albo chociaż części do samochodu, nie zaś procentowe napitki; W trakcie rozmowy z Aidenem, Saskia oczywiście cały czas ogarniała bar, polewając zamówienia, choć zawsze koniec końców do niego wracała. – Może dobrze, że nie znasz. Większość ludzi tutaj to nie są osoby, które chciałoby się mieć za znajomych. I chyba sama się do tego zaliczam – odparła, posyłając Aidenowi lekko smutnawy uśmiech, jednocześnie polerując szkło.

aiden thompson
chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
Ostatni okres to dla wszystkich służb czas wzmożonej pracy. Również w Carnelian Land, gdzie swój dom posiada Aiden, ulewne deszcze dały mocno w kość miejscowym farmerom. Mężczyzna nie ma tak dużego poglądu na to, jak sytuacja wyglądała w poprzednich latach, bo przecież sezon deszczowy powraca w te strony rok rocznie, dlatego nie był w stanie stwierdzić czy za utrudnieniami stoi żywioł, czy jednak człowiek nie dopilnował czegoś, co cało się przewidzieć. Zaczęły jednak docierać do niego krytyczne słowa mieszkańców na temat władz miasta. Na szczęście sytuacja wydawała się już normować, choć faktycznie teraz bardziej niż zwykle znaczenia nabierają słowa o tylu samych wyjazdach z bazy, co powrotach do niej. Strażacy wykonują kawał dobrej roboty.
Może przyjdzie taki moment, ze Aiden zacznie zadawać więcej pytań. A może kobieta zaufa mu do tego stopnia, że sama zacznie opowiadać. Pewne rzeczy zresztą już ostatnio mu powiedziała, co pozwalało mu stworzyć w głowie jakąś tam historię. Takie rozwiązanie jest chyba lepsze. Tym bardziej że są tak naprawdę obcymi sobie ludźmi i Saskia nie ma absolutnie żadnego obowiązku opowiadania mu swojej historii medycznej. Nie wiadomo, ile jeszcze razy się spotkają, być może to ich ostatnia okazja do rozmowy i nigdy nie będą nawet blisko zostania znajomymi, a co dopiero przyjaciółmi.
W tym konkretnym przypadku bajerowanie było zupełnie zbędne, bo chirurg i tak zostawi napiwek. Korzystając z właściwie jedynej okazji, by zostawić Latynosce trochę grosza. Co prawda mógł mieć już pewność, że Ferreira mają pracę, dostaje też jakąś pensję, więc na codzienne potrzeby powinno jej wystarczyć, ale czasami wydarzy się coś niecodziennego, wtedy tych dodatkowych pieniędzy nigdy za wiele. A dodatkowe atrakcje? Chyba go nie pociągają. Zdecydowana większość pracownic to młode dziewczyny, pewnie takie, które dopiero co wkroczyły w dorosłość i które spokojnie mogłyby być córkami Thomsona. Taka wyraźna różnica wieku nigdy nie była dla niego atrakcyjna. W pewnych okolicznościach, pod wpływem niekoniecznie legalnych specyfików mogłoby się wydarzyć sporo i też konto Thompsona mogłoby zostać nieco uszczuplone, ale nic go jeszcze tutaj złego nie spotkało, więc nie miał powodów do obaw.
- Pracujesz za barem? - zapytał. Mógł zacząć pocieszać i podnosić na duchu brunetkę, ale to chyba nie miejsce na takie rozmowy, więc zadał, wydawać by się mogło, że neutralne pytanie. A zapytało o to, bo kobieta, która przy poprzedniej wizycie przygotowywała mu drinki, okazała się być DJ-ką, która za złość właścicielowi wcieliła się w rolę barmanki. - Da się z tego wyżyć? - zadał kolejne pytanie, kiedy twierdząco odpowiedziała na to wcześniejsze.

Saskia Ferreira
sex on the beach
pif-paf#8372
ODPOWIEDZ
cron