If you need me
: 27 kwie 2023, 21:46
Córka.
Pojęcie abstrakcyjne w świecie McQueen, która swe pierwsze dziecko musiała oddać, zaś drugiego nie kochała i poczuła wewnętrzną ulgę, kiedy je straciła. Z prostej matematyki wynikało, że nie powinna mieć do czynienia z żadnym z nich a na pewno w stu procentach z tym drugim. O pierwszym zdążyła zapomnieć uznając, że to nie była jej sprawa i bardzo dobrze na tym wyszła dopóki w hotelu nie pojawiła się nieznośna blondynka uważająca się za jej pierworodną. Oczywiście, że jej nie uwierzyła. Gdyby ufała każdej osobie to już dawno skończyłaby w grobie. Nie otworzyła więc ramion i nie ucałowała w czółko swej córuni, bo bez dowodów mogła co najwyżej uwierzyć na słowo komuś, kto stwierdzał, że miał ochotę ją zerżnąć.
Nie zamierzała sprawdzać, czy słowa nieznajomej z hotelu były prawdą. Uznała, że o wiele lepiej będzie jej się żyć bez tej wiedzy i tak też było. Niestety Karim (ochroniarz i kierowca pracujący dla niej od paru lat) miał w tej kwestii inne plany. Dokładnie prześwietlił niejaką Desiree i bezczel uraczył szefową wszystkimi informacjami dosłownie rzucając na biurko całą teczkę.
Nie otworzyła jej. Nie od razu.
Dopiero po paru dniach zerknęła na pierwszą kartkę a ta doprowadziła Jackie do Shadow. Ona i oczywiście układ z Nathanielem, z którym parę tygodni temu weszła we współpracę. Od tamtej pory nie zamierzała odwiedzać Lorne Bay, ale musząc pojawić się na spotkaniu w ów beznadziejnej mieścinie uznała to za dobrą do porozmawiania Riseborough.
- Desiree, masz to zanieść do VIP roomu. – Menager wskazał tacę z drogą butelką whisky i dwiema szklankami z lodem. Młoda kobieta nie mogła spodziewać się, że osobą oczekującą na nią we wspomnianym pomieszczeniu będzie McQueen, którą zwyzywała od burdel mamy a co nie było najgorszą wymierzoną ku niej obelgą.
Siedząc na kanapie Jackie przeglądała aukcje unikatowych płyt winylowych tuż po tym, gdy obejrzała stronę internetową artysty Flanna Rohrbacha i przy okazji także Julii Crane (a co, wszyscy byli powiązani). Kiedy drzwi się otworzyła uniosła wzrok na młodą blondynkę, u której spodziewała się dostrzec ogrom niezadowolenia, którym wtórowałyby obraźliwe słowa.
- Nie jestem matką, której potrzebujesz – powtórzyła słowa Desiree z ich ostatniego spotkania, które w tej chwili potwierdziła. – Jednak po coś przychodziłaś do hotelu i jak sama stwierdziłaś – potrzebujesz. – Mogło jej się to wymsknąć, ale w złości, irytacji lub innych emocjach człowieka mówił prawdę o tym, co krył w swym wnętrzu. Świadomie czy nie, Desiree wyznała swoje pragnienia. – Usiądź. – Wskazała wolne miejsce na półokrągłej kanapie. – Napij się. Opłaciłam menagerowi twój wieczór w pracy, więc tak czy siak dostaniesz wypłatę. – Odczekała aż kobieta zdecyduje co zrobić i zakładając, że postanowiła zostać (skoro i tak dostanie kasę) Jackie bardzo długo przyglądała się jej w milczeniu. Znów tym samym wzrokiem co w biurze w hotelu; przenikliwym, spokojnym i niezwykle uważnym, jakby próbowała wniknąć w jej duszę (ale bardziej niczym wąż a nie kochanek pragnący spełnić marzenia).
- Czemu chciałaś mnie poznać? – Uznała, że nie musi tłumaczyć Desiree, że już wie o prawdziwości jej słów. Sama jej postawa świadczyła o tym, że dotarła do prawdy i teraz pragnęła rozwikłać niektóre zagadki. – Czego oczekiwałaś? – A czego ci nie dałam; wydawało się mówić surowe spojrzenie lazurowych oczu. Nie oszukujmy się. Jackie dobrze wiedziała, że długowłosa blondynka się zawiodła i wcale nie zamierzała tego zmieniać. Kierowała nią typowa terapeutyczna ciekawość.
Desiree Riseborough
Pojęcie abstrakcyjne w świecie McQueen, która swe pierwsze dziecko musiała oddać, zaś drugiego nie kochała i poczuła wewnętrzną ulgę, kiedy je straciła. Z prostej matematyki wynikało, że nie powinna mieć do czynienia z żadnym z nich a na pewno w stu procentach z tym drugim. O pierwszym zdążyła zapomnieć uznając, że to nie była jej sprawa i bardzo dobrze na tym wyszła dopóki w hotelu nie pojawiła się nieznośna blondynka uważająca się za jej pierworodną. Oczywiście, że jej nie uwierzyła. Gdyby ufała każdej osobie to już dawno skończyłaby w grobie. Nie otworzyła więc ramion i nie ucałowała w czółko swej córuni, bo bez dowodów mogła co najwyżej uwierzyć na słowo komuś, kto stwierdzał, że miał ochotę ją zerżnąć.
Nie zamierzała sprawdzać, czy słowa nieznajomej z hotelu były prawdą. Uznała, że o wiele lepiej będzie jej się żyć bez tej wiedzy i tak też było. Niestety Karim (ochroniarz i kierowca pracujący dla niej od paru lat) miał w tej kwestii inne plany. Dokładnie prześwietlił niejaką Desiree i bezczel uraczył szefową wszystkimi informacjami dosłownie rzucając na biurko całą teczkę.
Nie otworzyła jej. Nie od razu.
Dopiero po paru dniach zerknęła na pierwszą kartkę a ta doprowadziła Jackie do Shadow. Ona i oczywiście układ z Nathanielem, z którym parę tygodni temu weszła we współpracę. Od tamtej pory nie zamierzała odwiedzać Lorne Bay, ale musząc pojawić się na spotkaniu w ów beznadziejnej mieścinie uznała to za dobrą do porozmawiania Riseborough.
- Desiree, masz to zanieść do VIP roomu. – Menager wskazał tacę z drogą butelką whisky i dwiema szklankami z lodem. Młoda kobieta nie mogła spodziewać się, że osobą oczekującą na nią we wspomnianym pomieszczeniu będzie McQueen, którą zwyzywała od burdel mamy a co nie było najgorszą wymierzoną ku niej obelgą.
Siedząc na kanapie Jackie przeglądała aukcje unikatowych płyt winylowych tuż po tym, gdy obejrzała stronę internetową artysty Flanna Rohrbacha i przy okazji także Julii Crane (a co, wszyscy byli powiązani). Kiedy drzwi się otworzyła uniosła wzrok na młodą blondynkę, u której spodziewała się dostrzec ogrom niezadowolenia, którym wtórowałyby obraźliwe słowa.
- Nie jestem matką, której potrzebujesz – powtórzyła słowa Desiree z ich ostatniego spotkania, które w tej chwili potwierdziła. – Jednak po coś przychodziłaś do hotelu i jak sama stwierdziłaś – potrzebujesz. – Mogło jej się to wymsknąć, ale w złości, irytacji lub innych emocjach człowieka mówił prawdę o tym, co krył w swym wnętrzu. Świadomie czy nie, Desiree wyznała swoje pragnienia. – Usiądź. – Wskazała wolne miejsce na półokrągłej kanapie. – Napij się. Opłaciłam menagerowi twój wieczór w pracy, więc tak czy siak dostaniesz wypłatę. – Odczekała aż kobieta zdecyduje co zrobić i zakładając, że postanowiła zostać (skoro i tak dostanie kasę) Jackie bardzo długo przyglądała się jej w milczeniu. Znów tym samym wzrokiem co w biurze w hotelu; przenikliwym, spokojnym i niezwykle uważnym, jakby próbowała wniknąć w jej duszę (ale bardziej niczym wąż a nie kochanek pragnący spełnić marzenia).
- Czemu chciałaś mnie poznać? – Uznała, że nie musi tłumaczyć Desiree, że już wie o prawdziwości jej słów. Sama jej postawa świadczyła o tym, że dotarła do prawdy i teraz pragnęła rozwikłać niektóre zagadki. – Czego oczekiwałaś? – A czego ci nie dałam; wydawało się mówić surowe spojrzenie lazurowych oczu. Nie oszukujmy się. Jackie dobrze wiedziała, że długowłosa blondynka się zawiodła i wcale nie zamierzała tego zmieniać. Kierowała nią typowa terapeutyczna ciekawość.
Desiree Riseborough