Importer samochodów — Venice-Cars - jdg
41 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
- Może coś jak "kontrolowana niespodzianka"? Było coś takiego? Raczej nie. Może chodziło po prostu o skalę - lubił nieoczekiwane zdarzenia które nie burzyły mu jednak życia. Ot, takie przyjemne zaskoczenia w stylu wolne najlepsze miejsce parkingowe albo promocja na często kupowany produkt... Ot, takie starcze radości w życiu, które starał się za wszelką cenę poukładać.
Po prostu zasługujesz na coś lepszego. Ale fakt, jest tu całkiem znośnie. I ustronnie. I oby spokojnie. Oby do rozwiązania sprawy... O resztę mógł się przecież postarać tak, żeby maksyma "nieważne gdzie, ważne z kim" sprawdziła się koncertowo.
Spoiler
Jak wspomniał wcześniej - warunki były lekko spartańskie a domek pamiętał znacznie lepsze czasy. Czas trochę się w nim zatrzymał i to jeszcze zanim Megan przyszła na świat. Właściwie przypominał erę, kiedy to on był w jej wieku, może nieco starszy. Jesteś wyjątkowo słodką kotką, mrucz do woli. Działało to na niego. Nawet bardzo mocno działało, był jednych z tych mężczyzn dla których "doznania akustyczne" były istotnym elementem miłosnej gry.
Czy chciał ją nauczyć cierpliwości? Niekoniecznie. Raczej chciał dostarczyć solidnej dawki przyjemności jednocześnie wiedząc, że jest dość mocno zmęczony i na "wyczynowy" seks nie ma najmniejszych szans. A przynajmniej nie dłużej niż dosłownie kilka minut, po co więc działać na szybko, jeśli można spróbować czegoś nowego.
Być może zadzieje się magia. Chociaż nie ma co obiecywać na zapas. Zawsze może się okazać, że jest już zbyt nakręcona, żeby spokojnie przyjąć to, co chciał jej zaoferować. I w sumie nie było w tym nic złego, nie było jednak wówczas co oczekiwać czegoś szczególnego.
Klęczał między jej udami i lekko przysunął do siebie tak, żeby oparła się lędźwiami o krawędź kanapy. Jego usta pojawiły się tam, gdzie jeszcze niedawno były kciuki, uwrażliwiając na dotyk sfery intymne. Gdy był już kawałeczek od celu, do akcji włączył się język a właściwie jego koniuszek. Długimi pociągnięciami sunął wzdłuż krawędzi bielizny, jakby chciał zapytać, co jest tuż poza lekką, tekstylną granicą. Sprawdzał to, lekkimi naciśnięciami połączonymi z wyginaniem samego koniuszka języka w lekki haczyk. Gdy poczuł, że materiał robi się zbyt wilgotny do dalszej zabawy, przesunął dziewczynę jeszcze kawałek do siebie tak, aby leżała już na plecach. Ostania część jej ubrania powędrowała na podłogę, w okolice koszulki. Czas na zmianę tempa.
Teraz, mając ją przed sobą w całej okazałości nie był już tak subtelny. Usta i język śmiało szukały łechtaczki i znalazły ją bez większych problemów. W ciągu następnych chwil była wielokrotnie odwiedzana w drodze do warg i z powrotem. Kirk zaczął też wsuwać język w zupełnie już czerwoną i nabrzmiałą z podniecenia waginę.
Megan Miller
born to lose live to win
towarzyska meduza
Kirk
uczennica — lorne bay
18 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Przyjechała do Lorne na tydzień, została nieco dłużej
– Komplikujesz po całości – zamiast się przyznać i otwarcie stwierdzić, że zaskoczenie nie jest czymś, co przypadło mu do gustu. Nie każdy musi lubić niespodzianki i już. Nie ma w tym absolutnie nic złego. – Czym sobie zasłużyłam na luksusy – retoryczne pytanie. Bo co? Bo była młoda, ładna i zgrabna? Czy może dlatego, że nie okazała się do końca pustą lalką, do stereotypu której doskonale pasuje na pierwszy rzut oka. To, że do czegoś została przyzwyczajona wcale nie oznacza, że nie umie bez tego funkcjonować i żyć. Wbrew pozorom doskonale odnalazła się w niewielkim domku i nawet nie doznała napadu klaustrofobii po przekroczeniu progu.
Spoiler

O ile bardzo głośne krzyki i jęki rozchodzące się na dziesiątki metrów poza sypialnie nie były w jej stylu (bo takowy zaczął się już kształtować), tak pomruki były czymś, czego nie umiała zahamować. To działo się samo i świadczyło o tym, jak bardzo jest jej dobrze. A teraz było szczególnie. Zwłaszcza, że czekała ją kontynuacja zabawy w nieco innej pozycji, na kanapie.
Rozsunięte nogi były idealną przestrzenią, w która wpasował się on – sprawca całego zamieszania. Niby zmęczony, ale nadal chętny do zabaw, nawet w tak niewymagającym ruchowo wydaniu. Jeśli chodzi o Meg, nie miała nic przeciwko, absolutnie. Skoro tylko mogła skorzystać z takiej formy odwdzięczenia się za masaż – proszę bardzo. Odmowa byłaby wręcz niekulturalna…
– Wstydzę się patrzeć, ale nie mogę zamknąć oczu – a raczej nie chce, ale ta kwestia została przemilczana. Subtelne pieczenie w okolicy policzków były znakiem, że zaczęła się rumienić. Widok głowy Kirka między jej udami i język sunący zaczepnie po skraju bielizny spowodował, że zaczęła oddychać przez usta. Materiał stał się jeszcze bardziej wilgotny i było to coś, nad czym dziewczyna za nic w świecie nie umiała zapanować.
– Czekaj – oblizała spierzchnięte usta łącząc kolana, aby umożliwić Kirkowi zsuniecie majtek. Obyło się bez większych komplikacji i w bardzo krótkim czasie bielizna znalazła się tuż obok bluzki. Leżąc już na kanapie, nie bardzo wiedziała co ma zrobić z dłońmi więc asekuracyjnie jedną zacisnęła na udzie, drugą zaś na piersi.
Równo z podkręceniem tempa przez mężczyznę, przyspieszył również kobiecy oddech. Co pewien czas wypinała niecierpliwe biodra chcąc czuć więcej tego czym ją raczył. Raz po raz zaciskała palce na gładkiej skórze czując jak tysiące bodźców kumuluje się w podbrzuszu, aby za pare chwil przerodzić się w orgazm. Dochodząc do miejsca, w którym zostawienie jej byłoby karaną zbrodnią, zakomunikowała bardzo stanowczym głosem – Włóż go – nie biorąc pod uwagę, czy Kirk był na to gotowy, miała zamiar dojść szybko, ale nim to nastąpi, pragnęła go poczuć.
Kirk Smythie
towarzyska meduza
Megan Miller
Importer samochodów — Venice-Cars - jdg
41 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
To raczej chęć utrzymania poziomu. Jakby nie patrzeć, jesteś moim gościem. Progi były skromne i były jego, więc właściwie wszystko się zgadzało. Chociaż zasady nie były klasyczną gościną a raczej były na tyle partnerskie na ile się dało. Cóż, zbyt liberalne podejście odbiło mu się czkawką w Lorne, więc musiał starać się zachować balans.
Spoiler
Byli w miejscu gdzie krzyki miały dwojaki efekt - na ogół rozpływały się w ciemności - nie było nikogo, kto mógłby je usłyszeć. Z drugiej strony, jeśli ktoś już znalazłby się w okolicy, bezproblemowo wyłapałby źródło dźwięku. Może także rozpoznałby rodzaj krzyku, bo ten miał przecież wiele odmian. No ale cóż, nie było dane im się przekonać.
Kirk jak prawie każdy facet lubił być utwierdzany w przekonaniu, że robi dobrze. W tym, że robi JEJ dobrze. Jęk rozkoszy brzmiał w tej kategorii jak muzyka.
Masaż za masaż... brzmiało uczciwie? Chociaż masaż po jego stronie ograniczył się do naprawdę minimalnych ruchów palcami, nieopodal wejścia do coraz bardziej mokrego wnętrza i nieopodal kapturka, skrywającego guziczek zdolny odpalić atomową rozkosz.
Nie wstydź się. To twoje ciało. I moje tuż obok. Zupełnie naturalna rzecz. Można by powiedzieć, że jedna z najbardziej naturalnych rzeczy na świecie.
Gdy ostatni bastion tekstyliów znalazł się już na podłodze, Kirk stał się znacznie mniej subtelny - intensywność pieszczot rosła i bardzo kręcił go widok dotykającej się dziewczyny. Starał się łapać z nią kontakt wzrokowy i ośmielać ją do dalszych starań. Jego cel był stosunkowo prosty - chciał doprowadzić ją do orgazmu samymi pieszczotami oralnymi i czuł, że jest coraz bliżej. Raz, że dziewczyna nabierała coraz większych rumieńców dwa - że napinała mięśnie brzucha i ud, co było niezawodnym sygnałem, że "coś się dzieje".
Plan musiał ulec jednak zmianie - nie robi się na przekór szczytującej kobiecie - jeśli o coś prosi, powinna to dostać, żeby orgazm nie uleciał wraz z rozczarowaniem brakiem współpracy. Mężczyźnie nie pozostało więc nic innego jak zsunąć spodnie i wykonać jej polecenie. Ton nie wskazywał na prośbę. Może i będzie się z nią droczył w przyszłości. Jeśli mają jeszcze jakąś przyszłość... ale nie dziś. Dziś i on nabrał na nią wystarczającą ochotę, by wszelkie przedłużanie stawało się mało znośną torturą dla dwojga. Dziewczyna nie musiała nawet zmieniać pozycji - główka jego penisa przesunęła się tylko raz po gładkim wzgórku, by bezproblemowo znaleźć właściwą drogę. Jej wnętrze wydawało mu się nienaturalnie wręcz gorące. Nie czuł się na siłach na szybką "sportową" jazdę, więc postawił na długie, niezbyt szybkie ale głębokie pchnięcia. Także jęknął, pokonując opór jej ciała. Czuł dreszcze rozkoszy które bombardowały mu lędźwie, będąc odczuwalne nawet na pośladkach. Złapał Meg oburącz w talii, dłonie kładąc bliżej kształtnych bioder. Lekkie napięcie pleców umożliwiło podniesienie dziewczęcych pośladków dosłownie o trzy cale nad pokrycie kanapy. Zmniejszyło to też możliwość głębokości pchnięcia, poprawiło jednak kąt, dając mocny napór na przednią ściankę pochwy. Pomimo to wiedział, że on będzie potrzebował znacznie więcej czasu...
Megan Miller
born to lose live to win
towarzyska meduza
Kirk
uczennica — lorne bay
18 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Przyjechała do Lorne na tydzień, została nieco dłużej
Spoiler

Właśnie to ciało tuż obok było tak niezwykle peszące. To co robił dłońmi, językiem, jak spoglądał na dziewczęcą twarz… wszystko razem dawało rozkosz i wstyd jednocześnie. Niecodzienna mieszanka emocji mogłaby popsuć nastrój, ale podniecenie wzięło górę gdzieś kilkanaście sekund przed szczytem. Jej własne słowa dotarły do uszu, a później do mózgu sprawiając, że mogłaby powiedzieć „nie poznaje siebie”. Bo przecież ja taka nie jestem.
Jaka?
Wulgarna? Szczera? W komunikowaniu swoich potrzeb, zwłaszcza tych pilnych, nie ma absolutnie nic złego. Szczególnie, że nie spotkało to się ze zdziwieniem, oburzeniem, czy poddenerwowaniem.
Niema zgoda wyrażona ruchami.
Podobało jej się to. Z zagryzioną wargą obserwowała jak mężczyzna ściąga z siebie bieliznę, odrzuca ją gdzieś na bok i obejmuje mocno sterczącego penisa. Bez większego wstępu wsunął się do środka powodując uczucie ukłucia. Zwłaszcza, że wszedł naprawdę głęboko. Mimo to mruknęła wiedząc, że przy takiej ilości wilgoci nie stanie jej się żadna krzywda. Ruch nie był taki jak przy finale, ale długie posunięcia były równie przyjemne. Dźwięk uderzanych o siebie ciał dopełniał rytm sączącej się w tle muzyki. Dopiero gdy Kirk uniósł jej tyłek trochę wyżej, poczuła jak główka penisa podczas ruchu, zaczyna szorować po jej wnętrzu od strony brzucha. To było to. Prawdopodobnie właśnie na to czekała. Każde posunięcie dokładało kolejną cegiełkę do czegoś wielkiego. Czegoś, co z każdą kolejną chwilą zbierało się w podbrzuszu przechodząc również przez lędźwie.
Mimo chęci poczucia wszystkiego szybciej i mocniej, wiedziała, że na więcej nie może liczyć. Trud podróży zrobił swoje więc będzie musiała sobie pomóc sama. Już raz tak zrobiła więc może i tym razem. Celem był orgazm, a on lubi ulecieć pozostawiając jedynie posmak rozczarowania. Nie mogła na to pozwolić. To jak świadome odbieranie samej sobie nagrody za trud włożony w osiągnięcie go.
Krótka podróż prawej dłoni rozpoczęła się w okolicy pępka i skończyła na nabrzmiałej łechtaczce. Wystarczyło kilka ruchów, a oddech Meg znacznie przyspieszył. Temperatura wzrosła, a powietrze stało się gęstsze. Spinając uda, wyginając plecy i prężąc ciało, jęknęła przeciągle. Ogień orgazmu zalał jej ciało docierając do najbardziej oddalonych zakamarków. – Tak – westchnęła tym razem czując jak bardzo jest mokra i rozgrzana jednocześnie.
– To jest uzależniające – uniosła do góry brew licząc na to, że niebawem nastąpi kolejny szczyt i koniec. Tym razem nie jej samej.
Kirk Smythie
towarzyska meduza
Megan Miller
Importer samochodów — Venice-Cars - jdg
41 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.

Megan Miller
born to lose live to win
towarzyska meduza
Kirk
uczennica — lorne bay
18 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Przyjechała do Lorne na tydzień, została nieco dłużej
Spoiler

Orgazm przetoczył się przez kobiece ciało pozostawiając po sobie jedynie wspomnienie i szybkie bicie serca, które na dobrą sprawę idealnie współgrało z równie odbiegającym od normy oddechem. Pozostawiona w okolicy krocza dłoń, wolno i niezmiernie delikatnie sunęła po wzgórku rozsuwając palce aby zjechać nieco niżej, na wargi. Mocno nabrzmiała łechtaczka była ostatnią częścią ciała, która teraz potrzebowała mocnych, nachalnych bodźców. Wielokrotny orgazm to nie miejska legenda, ale na ten moment był czymś nieosiągalnym. Megan potrzebowała przerwy, a w tym konkretnym wypadku wielce prawdopodobne, że osiągnąwszy metę, nie pokusi się o kolejny start.
Dość jednak o niej samej. Nie była pępkiem świata i jedyną osobą w tym pomieszczeniu, która oczekiwała spełnienia. Skoro już udało się przeżyć orgazm, to czas pozwolić na tą rozkosz drugiej osobie. Lekka zmiana pozycji przyniosła ulgę nie tylko Kirkowi, ale także jej. Napięte mięśnie w końcu mogły nieco się rozluźnić.
– Lubisz to ze mną robić – stwierdziła zabierając ze skroni blond kosmyk, który znalazł się tam przy okazji szybszego tempa i jakoś do tej pory jej nie przeszkadzał, ale teraz zaczął.
Wzrok Meg pilnie śledził mimikę twarzy mężczyzny, po chwili ześlizgując się w dół na klatkę i napięty brzuch, który zaczął lekko lśnić. Efekt wysiłku fizycznego był niezaprzeczalnym powodem do kolejnego, szybkiego odświeżenia się pod prysznicem. – Chcesz mnie od tyłu? – uniosła kącik ust w iście szatańskim uśmiechu. Nie mając zamiaru niczego narzucać, ani sugerować, dbała jedynie o kondycję i kręgosłup swojego notabene żywego wibratora. W zamyśle miał posłużyć o wiele dłużej niż jedną noc.
Jeśli coś poza nią nadejdzie ~
Kirk Smythie
towarzyska meduza
Megan Miller
Importer samochodów — Venice-Cars - jdg
41 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.

Megan Miller
born to lose live to win
towarzyska meduza
Kirk
uczennica — lorne bay
18 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Przyjechała do Lorne na tydzień, została nieco dłużej
Spoiler
Jedno krótkie zdanie było jasnym sygnałem do zmiany pozycji, która nie wymagała ponadprzeciętnych umiejętności, ani wysiłku. Młoda kobieta bez problemu ześliznęła się z kanały wypinając pośladki. Tułów oraz zaplecione w koszyczek palce spoczęły na miękkiej kanapie podczas gdy kochanek ustawiał się za nią gotów do ostatniej w tej rundzie rozgrywki. Cierpliwa i uległa Meg, wygięła kręgosłup w lekki luk zaplatając stopy na ścięgnie tuż ponad piętą. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, jak ponętnie wyglada jej tyłek w tej pozycji. Idealny owal stworzony do przyjmowania klapsów. Do tego wisienka na torcie w postaci szparki… zdecydowanie opuchnięte od podniecenia wargi stwarzały słodki widok zachęcający do penetracji gorącego wnętrza.
– Pieprz mnie – wypięła jeszcze mocniej tyłek jak kotka w rui czekając na sterczącego od podniecenia penisa. O ile za pierwszym razem pchnięcia były co najmniej niekomfortowe, tak teraz nie mogła się doczekać aż w nią wejdzie i zacznie posuwać. Coraz szybciej i mocniej. Bo tak musiało być skoro miał zamiar dojść.
Dotyk dłoni w okolicy bioder był oczywisty, była jego, trzymał ją i nie pozwolił nigdzie uciec. Słodkie poczucie zniewolenia sprawiło, że odgięła głowę lekko ku tyłowi domyślając się, że może wpleść palce w burze jasnych kosmyków. Zamiast tego mocno zacisnął palce ponad obręczą bioder pochylając się. W tej pozycji doskonale czuła jak duże przewagę fizyczną ma nad nią mężczyzna. W jednej chwili mimo braku agresji i użycia siły, poczuła się mała i totalnie bezbronna. Nie było to coś złego, nie przeszkadzało jej ani nie wadziło. Wręcz przeciwnie. Przez krótki moment była totalnie zależna od kogoś. Od jego ruchu bioder, od dźwięku uderzających o siebie ciał. – Tak – wyrwało jej się na moment przed tym gdy ukłuł ją głęboko, i znów, i kolejny raz… słyszała jego jęk, czuła jak w jej wnętrzu pulsuje penis i wiedziała, że lada chwila między udami poczuje ciepłe nasienie, ale nim to nastąpi, obróciła się na tyle, na ile było to możliwe i chwytając jedną z dłoni policzek mężczyzny, nakłoniła go do pocałunku. Głębokiego i namiętnego. Właśnie takiego, jakiem obdarowuje siebie para kochanków po seksie. Wygięta najbardziej jak to możliwe, całując kochanka, zupełnie trzeźwa, przegryzając jego wargę szepnęła – Chyba cię kocham – i zrób z tym co chcesz…
Kirk Smythie
towarzyska meduza
Megan Miller
Importer samochodów — Venice-Cars - jdg
41 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Spoiler
Zachowywała się w sposób, który nijak nie przystoi pannie z dobrego domu. Nawet w takiej sytuacji jak ta. Z drugiej strony - nieco mimowolnie przeżywała przygodę życia a hedonizm wpisywał się w nią doskonale. Nawet ten nieco przesadny i wulgarny. W końcu hamulce w tej sytuacji to wyłącznie kwestia konwenansów i wychowania. Niepotrzebna, nienaturalna bariera.
Aczkolwiek odrobina wychowawczego karcenia wystąpiła - na słowa o pieprzeniu, dał jej klapsa i na chwilę przyspieszył tempo, łamiąc rytm. Widział jednak, że nie da rady tak zbyt długo, więc rzeczywiście łatwo było zinterpretować jego działanie jako "wykroczenie-kara", chociaż nie chciał robić tego w aż tak jaskrawy sposób. Wraz z orgazmem opuszczały go siły, wracał do przyziemnego świata, gdzie miał za sobą tysiące kilometrów. I ponad czterdzieści lat na karku. Dziewczyna dążyła do pocałunku, który mógł jej ułatwić wyłącznie poprzez pochylenie się w jej kierunku. Półskręt który wykonała, kusząco wyeksponował jej biust. Kirk postanowił skorzystać z okazji i ponownie pieścił dłonią jej nabrzmiałą pierś ze starczącym sutkiem, przypominającym teraz wisienkę na świeżej bezie. Nie trwało to długo, bo następnie przesunął dłoń na jej szyję a potem policzek. Gdy ich usta się rozłączyły ponownie popatrzył w jej oczy, przypominające teraz dziki, błękitny ocean w czasie burzy. Było w niej coś dzikiego, może nawet niebezpiecznego. Na pewno fascynującego.
A potem... Potem przekonał się, że to niebezpieczeństwo jest znacznie bliżej niż mogło się wydawać. Wraz z gorącymi, młodzieńczymi uczuciami ginie racjonalność. A niejednokrotnie i dyskrecja. Zaś wraz z nimi - bezpieczeństwo. Cóż, mógł próbować ją do siebie zrazić - pójdzie do ojca ze złamanym sercem i on ma przejebane.
Mógł brnąć w to dalej - Daniel w końcu się dowie i ma przejebane.
Albo podążyć za głosem serca i wziąć swój los nieco bardziej we własne ręce. Oczywiście biorąc odpowiedzialność za swoje czyny przeszłe i przyszłe. A wystarczyło trzymać rączki przy sobie... Z drugiej strony - nie wiedział jak jest z jej stałością w uczuciach.
- Albo po prostu lubisz się ze mną bzykać. Stwierdził z uśmiechem, który mógł być tylko lekkim przekomarzaniem się, absolutnie nie bagatelizowaniem. On też coś czuł do tej małej - na pewno był to rodzaj zauroczenia. Prawda?
W końcu w pewnym wieku nie wypada... ale czy ten wywód nie zaczął się aby od rozważań o hamulcach i konwenansach?
Megan Miller
born to lose live to win
towarzyska meduza
Kirk
uczennica — lorne bay
18 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Przyjechała do Lorne na tydzień, została nieco dłużej
Wszystko co dobre kiedyś się kończy, a te najlepsze chwile zdają się umykać wyjątkowo szybko zostawiając po sobie jedynie wspomnienie coraz bardziej spowite mgłą zapomnienia. Rozgrzane ciało, dotyk męskiej dłoni na piersi i ostatni w tym akcie pocałunek powinien być idealnym finałem czegoś, czego przecież nie planowali. W życiu nie chodzi o to, aby każda jego chwila odgrywała rolę elementu misternej układanki scalającej ze sobą każdy z etapów bycia na ziemi. Owszem, byłoby to bezpieczne, jak również nudne i przewidywalne. Nikt nie mógł zgadnąć, czy ta noc była dla nich ostatnią, a może pierwszą? Rozgrzane jeszcze zmysły, podniosłość chwili, wyrzut hormonów szczęścia i przekonanie, że szczerość w tym wypadku była na miejscu, pokusiła się o stwierdzenie, które nie do końca zostało przemyślane. Nie chodzi tutaj o brak pewności do tego co czuje, ale fakt, że łącząca ich relacja nie miała szans na przeżycie okresu dłuższego niż pobyt tutaj. Ta być może jednostronna miłość, zauroczenie (?) narodziła się będąc skazaną na porażkę. Pomimo tego, że luźno rzucone słowa Kirka w ramach odpowiedzi nie były tymi, które pragnęła usłyszeć, skwitowała je lekkim uśmiechem i krótkim – Może – błagając wewnętrznie, aby brzmieć jak najbardziej naturalnie i obojętnie.
– Przyniesiesz papier? Nie dojdę do łazienki – i tym samym czar i urok wyznania prysł wraz ze sprowadzeniem mężczyzny i siebie do rzeczywistości, w której to trzeba zadbać o niepobrudzenie podłogi. Łazienka była za mała na kąpiel we dwoje, więc musieli ustalić, kto skorzysta z niej pierwszy.
Szybki prysznic, żadnych przemyśleń pod strumieniem gorącej wody.
Nie tym razem.

Odświeżona i mocno zmęczona Megan grzecznie przeszła w stronę niewielkiego pokoju będącego ich sypialnią. Złączone łóżka nie wyglądały źle, natomiast odstęp między materacami był w tej chwili jedną wielką metaforą jej miłości i jego umiłowania do bzykania.
Westchnęła.
Założywszy kosmyk włosów za ucho usiadła po turecku na materacu opierając ciężar ciała na jednej z dłoni. Tym samym chciała wstępnie przetestować twardość posłania. Metoda prosta i nie dająca za wiele odpowiedzi. Nie zapadła się niczym w gąbce w parku trampolin więc duża szansa, że nie będzie źle.
Gdy i Kirk do niej dołączył szybko zaczęła temat mocno odbiegający od tego co miało miejsce jeszcze kilkanaście minut temu. – Masz jakieś wieści od rodziców?
Kirk Smythie
towarzyska meduza
Megan Miller
Importer samochodów — Venice-Cars - jdg
41 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Mało romantyczny koniec całkiem romantycznej akcji. Wycieczka po papier toaletowy... No cóż, czasem najbardziej górnolotne myśli i sytuacje sprowadzają się do "nie naróbmy syfu". I tak właśnie było w tej sytuacji. Udało się nie narobić syfu, jednocześnie obyło się bez przytulanek, zapewnień o uczuciu i o tym jak to było dobrze. W sumie profit...
Miał o czym myśleć pod prysznicem jednak... wcale nie zbierało mu się na jakieś głębokie przemyślenia. W tę sytuację wpakował się już chwilę temu, zdążył w niej okrzepnąć. Po prawdzie, początkowo miał do siebie wyrzuty o to, że dopuścił do tej całej sytuacji. Zachowanie to, należało ocenić jako wybitnie nieodpowiedzialne, wręcz szczeniackie. Niehonorowe? Też. Szczególnie wobec ojca dziewczyny. Ogólnie rzecz biorąc, zasłużył na wszelkie potępienie.
Jednak nie było mu jakoś szczególnie wstyd. Oboje wydawali się w układzie szczęśliwi, grali w otwarte karty i oboje znali zasady gry. Raczej od A do Z, jeśli pojawiały się jakieś nieścisłości czy różnice w percepcji, starali się oczyszczać sytuację na bieżąco. Zdrowo. I dobrze wróżąc na przyszłość. Nawet, jeśli "przyszłość" oznaczała w ich przypadku kilkanaście najbliższych godzin.
Niestety nic. Prawdopodobnie wysłaliby tu kogoś. Numery i telefony są spalone. Jest jeszcze jeden kanał kontaktu, który ci pokażę. Może nawet się uśmiejesz. Powiedział, wstając z kanapy, na której posiedział w sumie mniej niż pół minuty. Ale szykowało się całkiem niezłe show. Kirk podszedł do komputera stacjonarnego, stojącego obok głuchego od wyjazdu strażników radia. Nacisnął okrągły, szary przycisk na pożółkłej obudowie. Błyskawicznie mogli usłyszeć szum wentylatora przy zasilaczu i przeciągły, robotyczny dźwięk speakera. Ekran płaskiego, acz wiekowego monitora powitał ich ekranem startowym BIOSu, na którym Kirk wybrał Unixa. Dalsza sekwencja wyglądała jak hackowanie w filmie z lat 80 - ekran z kilkoma kolorami, długie linijki tekstu. Po kilku chwilach pojawił się program którego pikselowate logo sugerowało przeznaczenie - nazywał się BitchX. Facebook mojego dzieciństwa. Kirk uśmiechnął się pod nosem. Albo jak kto woli - IRC. Coś jak prymitywny czat. Da się namierzyć IP komputera, ale po prawdzie mało komu chce się bawić tak przestarzałą technologią. To coś jakbyśmy wysyłali sobie gołębie pocztowe - tak głupie i archaiczne, że nikt nie bierze tego pod uwagę. Do tego znacznie mniej oczywiste i popularne niż darkweb. Najważniejsze, to nie podawać żadnych danych - logujesz się po nicku do pokoju czatu, którego adres to cyferki oddzielone kropkami. Powiedział, wklepując zapamiętaną sekwencję. Potem proste, pięciocyfrowe hasło. Pokój był pusty, co oznaczało, że nie ma tu żadnego aktywnego użytkownika. Gdyby Daniel zostawił mi jakąś wiadomość, byłaby widoczna tutaj. Wskazał na ekran, który świecił wielkim, czarnym prostokątem. Brak wieści. Nie mieliście jakiejś tajnej skrzynki mailowej albo czegoś takiego? Wiesz, sekretny sposób przekazywania informacji, na przykład tak, żeby drugie z rodziców nie podejrzało? Albo planu B... Chyba, że Daniel poczuł się tak pewnie, że stwierdził iż jest nietykalny i całkowicie bezpieczny. Laptop ma VPN, możemy się zalogować do normalnej sieci. Chociaż czuł, że to absolutnie nic nie da. Utknęli tu na nie wiadomo jak długo... Plus był taki, że pieniędzy starczy im na nawet kilka miesięcy życia. Gorzej z jego firmą - pracownicy utrzymają ją na równym poziomie, ale jeśli pojawią się trudności... może nie być do czego wracać.

Megan Miller
born to lose live to win
towarzyska meduza
Kirk
uczennica — lorne bay
18 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Przyjechała do Lorne na tydzień, została nieco dłużej
Stwierdzenie „jeszcze jeden kanał kontaktu” przywodziło na myśl coś w stylu gołębia pocztowego, albo znaków dymnych dawanych sobie wzajemnie przez dzikie plemiona zamieszkujące kiedyś te strony. Któż wie, czy po dzień dzisiejszy nie ma tutaj śladów dawnych istnień, skrytych gdzieś w najdalszych zakamarkach buszu. Oby tylko sama Meg nie dołączyła nigdy do grona tych, o których mówi się w czasie przeszłym biorąc pod uwagę różnorodność fauny i flory oraz to, jak bardzo słabą ma orientacje w terenie. – Zaskocz mnie – odparła z lekką nutką niepewności nie mając zielonego pojęcia, co tym razem ma na myśli Kirk. Wszystko co związane z telefonem odeszło w zapomnienie i ku zdziwieniu samej nastolatki, nie odczuwała już tak silniej potrzeby sprawdzania mediów społecznościowych. Nie będąc aktywną od dłuższego czasu, umarła. To znaczy jej śmierć dokonała się w wirtualnym świecie. Zakładając, że najbliżsi znajomi ciągle o niej myślą i pamiętają, może od czasu do czasu nawet rozmawiają na jej temat? Nie raz fantazjowała o tym jak wraca, a oni wszyscy rzucają jej się na szyję zalewając morzem pytań. Byłaby wtedy w centrum uwagi, na piedestale.
Wielki powrót córki gangstera…
Westchnąwszy cicho pod nosem, podniosła się z łóżka i poszła za mężczyzną.
– Jakby miał zaraz odlecieć – skomentowała dźwięk wprawionego w ruch wiatraka. Laptopy chodzą o wiele ciszej, chociaż ponoć te starsze miały tendencje do przegrzewania się . – O – uniosła do góry obie brwi czując się jak na pokazie w muzeum elektroniki. Wszystko wydawało się takie proste i skomplikowane jednocześnie.
Nie, to nie było dla niej. Mimo to patrzyła na ekran oczekując…? No właśnie. Sama nie wiedziała czego do końca chciała.
Pusto.
Megan Miller pokręciła przecząco głową. – Coś ty. Żadnych tajnych skrzynek, numerów telefonu ani szyfrowanych wiadomości – na końcu języka miała „nie mieliśmy przed sobą tajemnic” ale oboje wiedzieli, że to ogromne kłamstwo. Może gdyby prawda wcześniej wyszła na jaw, ustaliliby co robić w razie kłopotów. Niestety tak się nie stało.
– Nie, nie dziś. Jestem już zmęczona - i dostatecznie rozczarowana.

Kirk Smythie
towarzyska meduza
Megan Miller
ODPOWIEDZ