Florystka — Fleuriste
31 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Początkująca Businesswoman, skupiająca swoją uwagę głównie na pracy, bo życie prywatne pozostawia wiele do życzenia
#18


Kiedy komuś bliskiemu urodzi się dziecko, to zawsze jest to okazja do świętowania. Gdy Giselle napisała smsa, że jej córka jest już na świecie, to Aspen nie mogła się powstrzymać od tego, aby wprosić się do nich, aby poznać tą małą kruszynę, której przyszywaną ciocią zostanie. Przygotowała w kwiaciarni piękny bukiet dla młodej mamy, a także kosz dobroci dla całej trójki. Było w nim chyba wszystko - jakieś urocze śpioszki, kosmetyki, świeca, dobra kawa, czy nawet jakiś drobiazg dla syna Diona... To akurat przygotował jakiś specjalista w sklepie, bo Aspen jednak nie miała wielkiej wiedzy, co się przydaje w takich sytuacjach. Była ledwo po trzydziestce, więc tak naprawdę czas na dziecko rozpoczynał się wśród jej znajomych, a wśród takich naprawdę bliskich osób nikt jeszcze nie posiadał potomstwa. Nie mówiąc już o tym, że Hall-Rohrbach zdawała sobie sprawę z tego, że jej samej to zapewne nigdy nie spotka i trochę nad tym ubolewała. Jednak tą myśl starała się odsuwać od siebie jak najdalej i poza sytuacjami takimi jak ta, wychodziło jej to bardzo dobrze.
Tak z pełnymi obiema dłońmi pojawiła się pod adresem podanym przez dobrą koleżankę. Był to nowy adres, pod którym Aspen jeszcze nie była, więc musiała mieć miejsce jedna z dwóch rzeczy - albo Farber przeprowadziła się do Diona, tatusia dziecka, albo wspólnie gdzieś zamieszkali. Niezależnie, która opcja była prawdziwa, to dobrze dla nich wszystkich, tworzących tą rodzinę. Bo Diona Aspen również znała - choć poznała go najpierw osobiście, a potem dopiero jako partnera Gis.
-Puk, puk, witajcie-uśmiechnęła się, widząc, jak otwierają się przed nią drzwi. Spodziewała się zobaczyć w nich lekarkę i wiele się nie pomyliła. Na wejściu wręczyła jej bukiet, a resztę prezentów trzymała przy sobie. -Świetnie wyglądasz, naprawdę-skwitowała, mierząc kobietę wzrokiem. Nie przesadzała. Może była niewyspana i wcale nie umalowana, ale to nie zawsze o to chodzi. -Jak się czujesz? Tak ogólnie i jako matka-powiedziała, kierując się za brunetką zapewne do pomieszczenia, w którym jej córeczka się znajdowała. I oceniając po ciszy, słodko spała, albo w inny sposób była grzeczna. Oczywiście, że chciała ją poznać i zobaczyć. Ciągnęło ją do maluchów w ostatnim czasie. I to właśnie jej przyrodni brat, czyli Paddy od Diona, uświadomił jej tego powód. Jednak na pewno nie chciała o tym mówić na głos. Za to mogła rozpieszczać dzieci swoich bliskich i miała taki zamiar.

Giselle Farber
pediatra — lorne bay medical centre
32 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ma przymusowy urlop od pracy w przychodni, ponieważ sama przywitała na świecie swoje dziecko. A chociaż tym stara się cieszyć, sytuacja z jego ojcem nadal wydaje się zbyt skomplikowana.
015.

welcome home, mamma
{outfit}
Do niedawna nie sądziła, że w tak niedalekiej przyszłości to jej przyjdzie powitać własne dziecko na tym świecie. Jej życie nie było przecież w żadnym stopniu do tego przystosowane – nie była niczyją partnerką, nie planowała zakładania rodziny i szczerze mówiąc, wydawało jej się także, że zupełnie się na matkę nie nadawała. Ostatnie dziewięć miesięcy spędziła więc w przerażeniu tym, jak wyglądać będzie jej przyszłość. Przez połowę tego czasu nie wiedziała przecież nawet, przy czyim boku dane jej będzie wychowywać to dziecko, jednocześnie w duchu modląc się, by nie okazało się ono Diona. Bo tak – Giselle darzyła go jakimiś uczuciami, ale wiedziała, że te nie mogły zostać odwzajemnione, dlatego nie chciała, aby coś jeszcze bardziej się między nimi skomplikowało. Nie chciała, żeby wspólnie zaczęli tworzyć rodzinę, ponieważ miała świadomość tego, że byłaby to wyłącznie ułuda. Ot, pozory tego, co mogłaby mieć, ale nie miała prawa po to sięgnąć. To przez długi czas naprawdę jej ciążyło, ale w końcu, kiedy zdecydowała się dopuścić go bliżej siebie, nie żałowała. Może nie miał zostać jej partnerem, ale był wsparciem, którego potrzebowała. I może w końcu miała nauczyć się tym cieszyć?
Mała Winnie przyszła na świat kilka dni temu, a Giselle dopiero od dwóch znajdowała się w domu swojego przyjaciela. Miała za sobą kilka nieprzespanych nocy i była kompletnie wykończona, ale też i dziwnie szczęśliwa. Bo tak, ta mała istotka zdążyła w oka mgnieniu skraść jej serce, dlatego nie zamierzała zwlekać z procesem chwalenia się nią przed najbliższymi. Swoją drogą, miło było też zrzucić z siebie ten ciężar, jakim był ciążowy brzuch – od razu czuła się lepiej, nawet jeżeli jeszcze w pełni nie wróciła do siebie. - O rany, jak się z tym zabrałaś? Cześć - przywitała ją, zaraz też odsuwając się w drzwiach, żeby wpuścić brunetkę do środka. - Jeszcze daleko mi do świetnie, ale… Dziękuję. Naprawdę miło jest pozbyć się tego brzucha - przyznała, uśmiechając się lekko. Ruszyła w stronę pokoiku małej Winnie, jednocześnie zastanawiając się nad zadanym przez nią pytaniem. - Sama nie wiem. Chciałabym powiedzieć, że rodzicielstwo jest super, ale wcale nie jest kolorowo. Ciężko mi zmrużyć oko, bo mam wrażenie, że jak tylko je zamknę, stanie się coś złego. Wpadłam chyba w jakąś paranoję, ale nie chcę nawet myśleć, że coś mogłoby pójść nie tak. Więc… Tak, chyba już dostałam bzika - skwitowała, otwierając drzwi od sypialni małej. - Aktualnie śpi, ale proszę… Możesz poznać Winnie - zachęciła, przepuszczając brunetkę w drzwiach. Najwyraźniej czerpała szczerą przyjemność z chwalenia się swoim dzieckiem.

Florystka — Fleuriste
31 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Początkująca Businesswoman, skupiająca swoją uwagę głównie na pracy, bo życie prywatne pozostawia wiele do życzenia
Życie lubi zaskakiwać i często nie ma co trzymać się sztywno swoich własnych planów. Los lubi zaskoczyć, czy pokazać, że swoje plany można włożyć między bajki. Można to było nazywać karmą czy przeznaczeniem, w zależności od własnych potrzeb i wierzeń, ale to co było najważniejsze, to raczej to, żeby się nie załamywać i wierzyć, że każda zła passa musi się skończyć. Wiedząc, że w którymś momencie czeka szczęście, czy zadowolenie, to jakoś łatwiej się żyło. Choć nie każdy był gotowy na to, aby uwierzyć, że los się uśmiechnie.
Dobrze, że Giselle mimo tych potknięć i niepewności dała szansę nie tylko sobie, lecz i Dionowi, a także ich małej rodzinie. Na pewno nie było jej łatwo się zdecydować, czy raczej zaryzykować - to nie było nic dziwnego. Aspen totalnie nie potrafiła się utożsamić z tymi rozterkami, więc jedyne co mogła robić, to tylko oferować swoje wsparcie, czy dobre słowo. Bo o radę to chyba trudno, zwłaszcza taką cenną, gdy brak możliwości utożsamienia się z dylematem, czy brakiem doświadczenia. Jak się wie co i jak, to o wiele łatwiej wymądrzać i szastać radami na prawo i na lewo.
-Było ciężko, ale jakoś dałam radę-machnęła ręką, bo co to za problem. Musiała przejść tylko od samochodu pod drzwi mieszkania koleżanki Diona, a to nie była wyprawa na Everest! Nawet jeśli się brunetka zasapała. Wiedziała, że w wyższych sferach mężczyźni często szykują swoim partnerką coś takiego jak "Push-present" za urodzenie ich dziecka, ale nie wiedziała, czy tak naprawdę było to powszechnie praktykowane, więc ona mogła Giselle trochę porozpieszczać. Co z resztą lubiła robić, skoro miała ku temu możliwości, to czemu by nie korzystać?
-Musisz się pewnie przyzwyczaić i wszystkiego nauczyć, co?-wiedziała, że pewnie jako pediatra Farber ma pewnie jakaś wiedzę, ale teoria a praktyka to zupełnie dwie różne rzeczy, a każde dziecko się różni od siebie. W dziedzinie rodzicielstwa niestety Hall-Rhodes wiedziała też tyle co nic, więc było bardzo prawdopodobne, że gada jakieś głupoty lub wytarte frazesy.
-Czy ja wiem, czy to paranoja? Po prostu instynkt macierzyński mocno uderzył. A jak z pomocą?-zapytała, mając na myśli, czy Dion się sprawdza, czy daje jej odpocząć i tak dalej. On jako lekarz też na pewno ma doświadczenie jakieś i jest godny zaufania. Pomijając już fakt, że wychował już jedno dziecko. Jednak to był mężczyzna, a jak wiadomo, że jak ktoś chce zrobić coś sam i dobrze, to lepiej zrobić to samemu. Aspen zajrzała do łóżeczka z maleństwem w środku, starając się zachowywać jak najciszej, by aby przypadkiem nie zbudzić maleństwa, co łączyło by się zapewne z problemem dla Giselle. -Piękna, podobna do mamusi-stwierdziła zgodnie z prawdą. Choć z ojca na pewno też coś miała, w końcu jak to się dość potocznie mówi "gena nie wydłubiesz".

Giselle Farber
pediatra — lorne bay medical centre
32 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ma przymusowy urlop od pracy w przychodni, ponieważ sama przywitała na świecie swoje dziecko. A chociaż tym stara się cieszyć, sytuacja z jego ojcem nadal wydaje się zbyt skomplikowana.
Najgorsze w tym wszystkim było to, że ludzie dookoła doszukiwali się w tym czegoś więcej. Starali się wmówić ich dwójce, że to musiała być miłość – choć może zachowywano się tak wyłącznie w stosunku do niej? Jej staroświeccy rodzice czekali na to, aż na palcu Giselle zagości pierścionek, a przecież to wcale nie zamierzało nadejść, ponieważ ona i Dion nie mieli tworzyć prawdziwej rodziny. Mieli wychowywać razem dziecko, które na świat miało przyjść w wyniku przypadku i ich lekkomyślności, ale przez to nie zamierzali za bardzo komplikować sobie życia. Farber chciała – skrycie naprawdę pragnęła, żeby między ich dwójką zadziało się coś więcej, ale to, że była realistką, skutecznie trzymało ją w ryzach. Między nimi nic nie mogło się zmienić.
- Dzięki - odparła, już teraz świadoma tego, że przyniesione przez brunetkę prezenty na pewno się nie zmarnują. Giselle nie była jeszcze matką zaprawioną w boju, ale hej, znała się przecież na dzieciach, ponieważ z tym wiązał się jej zawód. Nie znaczy to jednak, że wszystko miała w małym paluszku. I tego odrobinę żałowała. - Zdecydowanie. Wiesz, wydawać by się mogło, że skoro jestem pediatrą, z łatwością odnajdę się w roli matki, ale nic bardziej mylnego. Pochłonęłam przed porodem tonę tych wszystkich poradników, ale mam wrażenie, że przez to wiem jeszcze mniej. Dobrze, że Dion ma w tym wszystkim wprawę, bo bez niego prawdopodobnie popłakałabym się już przy pierwszej zmianie pieluszki. I to wcale nie od hormonów - skwitowała może i nieco w żartobliwym tonie, ale prawda była taka, że jej przyjaciel był dla niej przeogromnym wsparciem. Bez niego nie dałaby rady tego wszystkiego zrobić, co wyłącznie potwierdzało, jak głupia była, kiedy próbowała go od siebie odepchnąć. - Nie miga się - przyznała otwarcie, bo też nie miała powodów, żeby cokolwiek ukrywać. Nie trafiła na kogoś, kto wszystkie obowiązki zrzucałby na nią. - Sam wychował Paddy’ego, więc z Winnie jest mu teraz łatwiej - stwierdziła, obejmując się ramionami i przystając przy kołyskę, w międzyczasie spoglądając też na swoją córkę. Usłyszawszy komentarz brunetki, uśmiechnęła się łagodnie. - Napijesz się czegoś? Sama nie wypiję z tobą jeszcze kawy, ale mam szereg pysznych, owocowych herbat - zaoferowała, ale na razie nie ruszyła się z miejsca. Znajdowała się jeszcze na tym etapie, kiedy i jej wpatrywanie się w swoje dziecko bynajmniej nie miało się znudzić.
Florystka — Fleuriste
31 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Początkująca Businesswoman, skupiająca swoją uwagę głównie na pracy, bo życie prywatne pozostawia wiele do życzenia
To nie tak, że kobieta potrzebuje mężczyzny do szczęścia, że skoro ma dziecko, to musi mieć pierścionek i wybranka serca, bo inaczej będzie obgadywana, wytykana palcami lub skazana na wieczne nieszczęście. Aspen nie sądziła, że w dzisiejszych czasach coś takiego ma miejsce, bo teraz wszyscy raczej uważali, że zdanie innych osób należy sobie wsadzić głęboko w d....dużą szafę w piwnicy. Aspen w tym momencie była mężatką i ... i wcale nie czuła się szczęśliwa. Jednak naprawdę ostatnie co miała zamiar tego dnia poruszać to właśnie to, co się dzieje w jej małżeństwie i jak ona się czuje. Już pal licho, czy była gotowa powiedzieć to na głos, czy jednak nie przejdzie jej to przez usta (co również było prawdopodobne), ona tu przyjechała dla Giselle i małej Winnie.
Jednak to, że Dion i Ferber byli przyjaciółmi, wcale nie musiało znaczyć, że nie ma co liczyć na coś więcej. Jakoś żadne z nich, choć to kobietę znała bardziej, nie wydawało się być kimś, kto ceni sobie relacje typu friends with benefits, więc coś ich do tego łóżka pchnęło. Aspen nie oceniała, tylko podejrzewała, że jakaś iskierka głębszych emocji jest między tą dwójką. W tym momencie sądziła, że przyjaźń jest o wiele lepszą podstawą związku niż namiętność.
-Wiesz, jestem pewna, że to Twoje doświadczenie na pewno będzie zbawienne-zaprzeczyła. Może książki i medycyna nie powodowały, że człowiek stanie się najlepszą matką na świecie, bo na pewno trzeba czuć to coś, mieć instynkt macierzyński. -Przynajmniej w kwestiach zdrowotnych nie będziesz panikować i wydzwaniać do lekarza, że mała stęknęła, czy zjadła o 10 gramów za mało-zauważyła. W tym momencie nie była pewna, jaką dokładnie specjalizacją pała się Dion, ale świtało jej że również coś związanego z dziećmi. -A jak Paddy sprawdza się w roli starszego brata?-Wiadomo, że wiele takie dziecko nie może, ale zawsze brzdąc mógłby być obrażony i stwarzać problemy, czy być zazdrosnym. A to na pewno nie byłoby miłe, czy łatwe do okiełznania, kiedy rodzice tak naprawdę w pełni są skupieni na maluszku.
-Jasne, może być zielona herbata jeśli masz-powiedziała, również, nie przenosząc wzroku z zawiniątka w kołysce. Oh, jeśli hormony w tym momencie nie wariują młodej mamie, to pani Hall-Rohrbach zaczynały, domagając się spłodzenia takiego samego dziecka.

Giselle Farber
pediatra — lorne bay medical centre
32 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ma przymusowy urlop od pracy w przychodni, ponieważ sama przywitała na świecie swoje dziecko. A chociaż tym stara się cieszyć, sytuacja z jego ojcem nadal wydaje się zbyt skomplikowana.
Giselle teoretycznie wychodziła z takiego samego założenia, a jednak to wcale nie jest tak, że wszyscy podzielali ich zdanie. Farber wiedziała przecież, że pomimo tego, iż jej rodzice próbowali ją wspierać, o niebo lepiej czuliby się, gdyby na jej palcu gościł pierścionek, a oni nie musieliby wspominać o tym, że ich wnuczka pochodziła z nieprawego łoża. Niestety starsze pokolenia nadal miewały to staromodne podejście, którego młodsi nie podzielali, ale dzielnie musieli to znosić, prawda? Giselle zaciskała zęby, słuchała uwag matki i starała się udawać, że radzi sobie całkiem dobrze. Bo przecież radziła, prawda? Nie potrzebowała do szczęścia faceta, ponieważ ten, którego pragnęła, i tak był dla niej nieosiągalny. To ci dopiero ironia, co? Miała go na wyciągnięcie dłoni - ba, miała z nim już nawet dziecko, a on i tak pozostawał poza jej zasięgiem. Co więcej, sama nie zamierzała tego zmieniać. Zdecydowanie nie potrzebowała jeszcze więcej komplikacji.
Uśmiechnęła się łagodnie, w głębi duszy licząc na to, że Aspen miała rację. Wiedziała, że jej praca mogła pomóc jej w wielu trudnych chwilach, ale nie należy zapominać, że przecież zajmowanie się własnym dzieckiem jest czymś zupełnie innym. Nawet problemy zdrowotne, które u kogokolwiek innego uznałaby za banalne, w przypadku własnego dziecka z łatwością mogłaby przez to spanikować. Potrzebowała więc głosu rozsądku, jakim miał okazać się Dion - może więc w wychowaniu będą stanowić całkiem zgrany duet? - Chciałabym w to wierzyć, ale nie dam sobie ręki uciąć za to, że nie wpadnę w paranoję, kiedy zacznie gorączkować - stwierdziła zgodnie z prawdą. Tego nie mogła zagwarantować. - Cieszy się, a to naprawdę dobrze. Przez długi czas był jedynakiem, więc uwaga Diona spoczywała tylko na nim i… trochę się bałam. Wiesz, jakie są dzieci. Wolałabym, żeby ta sytuacja za bardzo go nie przytłoczyła - tym bardziej, że już dla niej i dla jego ojca była ona wystarczająco trudna. Teraz jednak, nie myśląc już o tym, poprowadziła brunetkę do kuchni, gdzie wstawiła wodę na herbaty. Skinęła głową w stronę jednego z krzesełek, w ten sposób sugerując by zajęła miejsce. - A co u ciebie? Ostatnio tonę w pieluszkach, chętnie posłucham o czymś innym - poprosiła, no bo halo, nie była przecież taką egoistką, żeby wyłącznie nawijać o sobie i nie oczekiwać czegoś w zamian. Chciała wiedzieć, co działo się w jej życiu.
Florystka — Fleuriste
31 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Początkująca Businesswoman, skupiająca swoją uwagę głównie na pracy, bo życie prywatne pozostawia wiele do życzenia
To chyba było normalne, żeby nie powiedzieć spodziewane, że kolejne pokolenie będzie zachowywało się inaczej, niż poprzednie. Rodzice często byli w stanie zaakceptować, a nawet zrozumieć to, jak zachowywały się ich dzieci, ale trudno było oczekiwać, aby ich wybory były takie same. Nie było to nic dziwnego, w końcu pomiędzy kolejnymi pokoleniami różnice były większe i każdy ocenia sytuację według tego, jak dla niego byłoby jak najlepiej. Aspen uważała, że należy się cieszyć, że rodzice akceptują ich zachowania, bo nie jednokrotnie widziała jak jakieś błahe nieporozumienia powodowały, że ludzie przestają ze sobą totalnie rozmawiać. Oj, wiedziała to nieco zbyt dobrze w ostatnim czasie, poznawała to na własnej skórze.
Mieć dziecko wspólnie to jeszcze nic nie znaczy - jednak razem je wychowywać, być w dobrych stosunkach i wciąż mając problem z tym, aby się do siebie zbliżyć czy zobaczyć pragnienia i uczucia drugiej osoby. Mogłoby się wydawać, że to jest bardzo dobry początek, ale może druga strona jakoś inaczej do tego podchodziła? Aspen chyba za mało wiedziała o tym wszystkim, o życiu prywatnym Giselle, aby móc się wymądrzać. Co tak czy siak pewnie nie byłoby mile widziane, bo kto lubi słuchać co inni ludzie sądzą na temat osobistych wyborów i sytuacji? Jak poproszą o poradę, to coś zupełnie innego.
Znajomość medycyny na pewno będzie pomocne - co nie znaczy, że spowoduje, że wszystko będzie piękne i łatwe, po prostu będzie nieco łatwiejsze... -No dobrze, ale nikt nie mówi, że nie masz prawa panikować, tylko że jak już ochłoniesz i weźmiesz głęboki oddech, to bez problemu sobie z tym poradzisz-powiedziała. Czy miała rację, raczej trudno powiedzieć, dopóki Aspen nie zostanie matką. A na to się nie zapowiadało w najbliższym czasie. -Dzieci też często pragną rodzeństwa-zauważyła. Jednak totalnie rozumiała ten strach, w końcu nowa siostra to tak naprawdę nie jedyna zmiana dla małego chłopca, co może spowodować, że nie wie jak się zachować, co czuć i tak dalej. -No, w każdym razie cieszę się, że jakoś wam się w tej małej rodzinie układa-niezależnie od tego, czy Farber była z Dionem, czy nie, to i tak byli rodziną, zwłaszcza jeśli mieszkali ze sobą, nawet tymczasowo.
-Dzięki-powiedziała, zajmując miejsce przy stoliku i się zastanowiła. Co mogła powiedzieć, aby jednak wspomnień co tam u niej się dzieje, ale aby nie za bardzo narzekać, czy żalić się, robiąc z siebie ofiarę. -Jak mam być szczera, to ... No bywało lepiej, nie łudźmy się.-spojrzała na Gem, jakby nie będąc pewną, czy powinna kontynuować i mówić więcej. Nie przyszła tutaj się żalić, to było pewne.

Giselle Farber
pediatra — lorne bay medical centre
32 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ma przymusowy urlop od pracy w przychodni, ponieważ sama przywitała na świecie swoje dziecko. A chociaż tym stara się cieszyć, sytuacja z jego ojcem nadal wydaje się zbyt skomplikowana.
Tak naprawdę wiele zależy od tego, w jakich wartościach zostaliśmy wychowani, choć jednocześnie duży wpływ ma również środowisko, w jakim zaczniemy obracać się jako młodzi ludzie. Giselle wiedziała, że chociaż jej rodzice i tak byli bardziej wyrozumiali niż inni, pewnych rzeczy nie byliby w stanie zrozumieć i obawiała się, że właśnie tak będzie z tą nieplanowaną ciążą. Miała świadomość tego, że jej matka będzie próbowała popchnąć ją w ramiona przyjaciela, a chociaż jej uczucia krzyczały, że właśnie tego chciała, obecnie uważała, że to nie byłoby właściwe posunięcie. Ich ostatnie zbliżenie dostatecznie między nimi namieszało, a obecnie musieli przecież martwić się nie tylko sobą, ale też i tym maleństwem, które sprowadzili na świat. Farber nie chciała pozwolić, aby ktoś skrzywdził jej córkę, a już na pewno nie chciała zrobić tego sama.
Doceniała to - doceniała, że Aspen nie była jedną z tych osób, które od samego początku próbowały doszukać się czegoś więcej w jej relacji z Dionem, a nawet jeżeli myślała w ten sposób, nie mówiła o tym głośno i dzięki temu zapewniała Farber pewien komfort. To naprawdę wiele dla niej znaczyło. - Wiem, ale to nie jest standardowa sytuacja. Paddy przez całe życie był sam z Dionem, a nagle w tym wszystkim pojawiam się ja i dodatkowe dziecko. Naprawdę bałam się, że zniesie to gorzej - przyznała, mówiąc to zupełnie szczerze. Może i była zaledwie pediatrą, ale to wcale nie znaczy, że nie była w stanie zrozumieć tego, co działo się w dziecięcej psychice w takich sytuacjach. Nadal nie miała stuprocentowej pewności co do tego, że nie zmieni się to z biegiem czasu, ale teraz starała się o tym nie myśleć. Wolała skupić się na innych, przyjemniejszych kwestiach, jak choćby zapewnienie komfortu tej małej istotce, która w najlepsze spała teraz w swojej sypialni. Kiedy natomiast zrobiła im herbaty, które postawiła na stoliku, a jej uwaga spoczęła na Aspen, uniosła jedną brew ku górze. - Chcesz o tym pogadać? - zapytała, nie widząc żadnych przeciwwskazań. Bo nie, nie była jedną z tych matek, które dostrzegały tylko własne dziecko i czubek własnego nosa. Miała znaleźć czas również dla bliskich i może nawet tego potrzebowała? Nie chciała przecież zamknąć się w swojej bańce.
Florystka — Fleuriste
31 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Początkująca Businesswoman, skupiająca swoją uwagę głównie na pracy, bo życie prywatne pozostawia wiele do życzenia
Oczywiście, że wszystko zależało nie tylko od tego, jakie wartości się samemu wyznaje, ale także od tego, wśród jakich ludzi się człowiek obraca. I nie zawsze dało się tych ludzi wybierać. Owszem, jak się z rodziną nie miało nic wspólnego poza nazwiskiem, to nie warto było co pielęgnować tej relacji tylko dlatego, że wypada. Jednak czasem podejście do jednego tematu mogło być zgoła inne, a w każdym innym aspekcie życia się dogadywać- wtedy należało po prostu zacisnąć zęby. Sama Aspen uważała się za dość nowoczesną osobę, zwłaszcza jeśli chodzi o poglądy. Nie miała nic przeciwko osobom innym niż ona, niezależnie czy chodziło o orientację, czy poglądy, chęci posiadania potomstwa, sypianie z kimkolwiek. Była po prostu tolerancyjna, lecz wszystko miało swoje granice - dopóki nikt nie oczekiwał od niej, że zmieni swoje zdanie czy podejście tylko dlatego, że jest inne. Stąd gdy ona w dość młodym wieku i z wielką ochotą wyszła za mąż, totalnie rozumiała, że to nie jest pisane dla wszystkich. Choć jak się okazywało po czasie, dla niej to też nie było, ale to już zupełnie osobny temat.
Aspen była osobą, która na pewno namawiałaby, aby spróbować, żeby dać sobie szansę. Jednak dopóki ktoś się jej nie pytał o zdanie, to nie wtrącała się w cudze życie. Stąd Giselle, jakby zapytała o poradę, lub jak to wygląda w oczach przyjaciółki, to by się dowiedziała. A czasem warto porównać cudze zdanie, czy poglądy ze swoimi, aby mieć pogląd na sprawę z różnych stron.
-Oczywiście, że to nie jest standardowa sytuacja, dlatego musicie podjąć decyzje takie, aby cała wasza czwórka wyszła na tym dobrze. Nie tylko dzieci-zauważyła, bo śmiała podejrzewać, że zarówno Dion jak i mama małej Winnie, będą stawiać swoje potomstwo na pierwszym miejscu, a to nie do końca musiało być dobre rozwiązanie. -Nie jest to sytuacja, którą można porównać z innymi osobami i postąpić dokładnie tak samo, ale to chyba nigdy nie jest najlepsze rozwiązanie-choć oczywiście, człowiek się chwyta myśli "skoro u nich zadziałało, to czemu nie miałoby i u mnie być rozwiązaniem?"
-Nie koniecznie, bo sama jeszcze muszę to wszystko przetrawić-zauważyła, będąc totalnie świadomą, że w tym momencie była wciąż rozgoryczona, więc mogła powiedzieć parę słów, które nie były zbyt zgodne z tym, jak sytuacja naprawdę wyglądała.-No ale nie da się ukryć, że nie układa się nam z Flannem. Ja byłabym skłonna zawalczyć o nas, ale z jego strony nie widzę żadnego zainteresowania-wzruszyła ramionami. Najłatwiej powiedzieć "zostaw go, rozwiedź się, uciekaj". Jednak czasem jednak są inne rozwiązania i ku nich skłaniałaby się Aspen na początek, tylko wiadomo - do tanga trzeba dwojga, a ona w małżeństwie czuła się niesamowicie samotna ostatnimi czasy.

Giselle Farber
pediatra — lorne bay medical centre
32 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ma przymusowy urlop od pracy w przychodni, ponieważ sama przywitała na świecie swoje dziecko. A chociaż tym stara się cieszyć, sytuacja z jego ojcem nadal wydaje się zbyt skomplikowana.
Nie lubiła nakładania na nią presji, ponieważ przez to nigdy nie czuła się swobodnie. Kiedy natomiast zaszła w ciążę, a w jej życiu zapanował przeogromny chaos, ostatnie, czego potrzebowała to dodatkowe utrudnienia w postaci rodziców suszących jej głowę o to, jak marnowała sobie życie. Bo owszem, była przekonana, że w którymś momencie właśnie takie stwierdzenie by padło, co byłoby prawdopodobnie skutkiem tego, jak po raz kolejny spróbowałaby wytłumaczyć im, że relacja łącząca ją z Dionem nie była niczym więcej, jak nieco bardziej skomplikowaną przyjaźnią. Nie mogła jednak oczekiwać, że oni to wszystko zrozumieją, skoro sama jeszcze ewidentnie się w tym gubiła. I nic nie wskazywało na to, że prędko zdoła się odnaleźć.
Zagryzła lekko dolną wargę, ewidentnie zastanawiając się teraz nad tym, co powiedziała jej brunetka. Wydawało jej się, że z własnych pragnień powinna zrezygnować, ponieważ one mogły jedynie skomplikować to, co zdołali z Dionem ustalić. Giselle naprawdę chciała być jak najlepszą matką dla Winnie, a przy okazji pomóc też przyjacielowi z synem, z którym przez długie lata musiał radzić sobie sam. Teraz już tak to nie wyglądało - naprawdę mógł na nią liczyć. - Ten sposób chyba nigdy się nie sprawdza, więc nawet nie wpadłabym na to, żeby próbować - oznajmiła, a jej usta wykrzywiły się w uśmiechu. No bo właśnie, inspirowanie się innymi osobami nie stanowiło właściwego podejścia tym bardziej, że często to, co widzimy, jest wyłącznie częścią tego, co dzieje się naprawdę. Ludzie mają przecież tendencję do ukrywania rzeczy, które im wydają się wstydliwe - najważniejsze to przecież stwarzać pozory, prawda?
Zacisnęła usta w wąską linię. Problemy małżeńskie to coś, czego sama nigdy nie doświadczyła, ponieważ żaden z jej związków nie zabrnął tak daleko. Giselle miała tendencję do sabotowania ich i doprowadzania do tego, że większość rozpadała się, zanim jakoś mocniej się zaangażowała. Nie znała zatem tego rodzaju trudności, ale to wcale nie znaczy, że nie umiała jej współczuć. W końcu to, że druga strona nie odwzajemniała dostatecznie zainteresowania jest już czymś, co Farber znała całkiem dobrze. - Próbowałaś z nim o tym rozmawiać? - zapytała, obracając w dłoniach kubek z herbatą. Doradzać w kwestii rozwodu jej nie zamierzała, ponieważ to powinna być decyzja, którą Aspen podejmie w zgodzie z sobą, ale Giselle mogła przynajmniej wysłuchać jej i zapewnić wsparcie. W tej roli może i też nie sprawdziłaby się nienagannie, ale czy przypadkiem najbardziej nie liczy się to, że zamierzała być obok? Tak jej się wydawało.
Florystka — Fleuriste
31 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Początkująca Businesswoman, skupiająca swoją uwagę głównie na pracy, bo życie prywatne pozostawia wiele do życzenia
Chyba nikt nie lubi działać pod presją. Zwłaszcza taką, która spadła na nich z czyjejś strony. Rodziców, społeczeństwa, partnera... Jeszcze ta narzucona przez samą siebie była chyba najłatwiejsza do pokonania. Choć w tym aspekcie było jasne, że naciski nie mogą się sprawdzić, bo rodzicielstwo, związki i dzieci były bardzo delikatnym tematem, gdzie nie ma schematów, które sprawdzają się u wszystkich. Choć oczywiście, że łatwo powiedzieć! Aspen to wszystko wiedziała, Giselle z Dionem też byli świadomi, tak samo jak pewni wszyscy inni. A jednak dobre chęci wygrywały i starało się pomóc. Nie bez powodu mówi się, że dobrymi chęciami to piekło jest wybrukowane.
A dlaczego miałaby poświęcać siebie? Czy ona była temu winna, była jaką ofiarą lub dobrowolną męczennicą? Nie, kobieta była też osobą ważną, żeby nie powiedzieć, że najważniejszą. Aspen była zdecydowanie zwolenniczką wyzwolonych kobiet, które dbają o siebie na równi ze swoimi dziećmi i innymi osobami! Może stwierdzenie happy wife, happy life było cringe'owe i żałosne, jednak jeśli jedna ze stron była nieszczęśliwa, umęczona to nie można liczyć, że wszystko się będzie dobrze układać!
-Zawsze miałam Cię za rozsądną osobę, ale nie mów, czasem jest kuszące postąpić tak jak ktoś inny i spodziewać się takich samych efektów. Droga na skróty, czasem warto, co?-zaśmiała się. Gdyby to tylko było takie proste, gdyby można było uczyć się na cudzych błędach - świat byłby piękniejszy! Jednak to byłoby zbyt piękne, aby było prawdziwe.
Może nie było to wcale takie złe? Gdyby Aspen nie pchała się do małżeństwa przed laty, to teraz byłaby szczęśliwsza? A może wręcz przeciwnie, miałaby wielokrotnie złamane serce i inne problemy? Przecież przez całe lata wydawało się, że jest szczęśliwa. Może nie najszczęśliwsza, ale się im układa, czasem lepiej, czasem gorzej. A tu taki klops. -O tym, że nam się nie układa i w sumie chciałabym to naprawić?-zapytała, bo nie bardzo rozumiała to pytanie. Hall-Rohrbach była przekonana, że jej mąż zdaje sobie sprawę z tego, jak wygląda teraz ich małżeństwo i jemu to znowu tak nie przeszkadza. -Nigdy nie byliśmy idealnym małżeństwem, dawałam mu sporo swobody, bóg jeden wie, jak z niej korzystał. Teraz jest inaczej. -wyjaśniła. Musiała sama to przetrawić i podjąć sama decyzję. Lub czekać na jakieś wydarzenie, które to przesądzi. Bo w gdzieś w głębi, brunetka spodziewała się, że może kiedyś znaleźć jakiś dowód zdrady, a wtedy to było jasne.-Nie chcę Cię zadręczać swoimi problemami. Jakoś to będzie, albo nam się uda, albo nie. Trzeciej opcji nie ma -wzruszyła ramionami. Na prawdę doceniała to, że mając tyle na głowie, noworodka, dziecko i potencjalnego partnera, ta jeszcze ma chęci wesprzeć swoją przyjaciółkę. To chyba był główny powód, dla którego Aspen nie chciała zwierzać się teraz nikomu. No i trochę wstyd, że nie potrafiła się sprzeciwić, postawić sprawę jasno, albo oboje się ogarną i zawalczą o związek, albo się rozwodzą, bo to nie ma sensu. Jednak bardzo doceniała Farber, tak samo jak Jamesa Diaminiego, któremu mogła się wyżalić, który ją wspierał. A to było dość dziwne, w końcu kiedyś się spotykali. W czasach, kiedy Aspen chodziła do liceum, ale jednak.

Giselle Farber
pediatra — lorne bay medical centre
32 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ma przymusowy urlop od pracy w przychodni, ponieważ sama przywitała na świecie swoje dziecko. A chociaż tym stara się cieszyć, sytuacja z jego ojcem nadal wydaje się zbyt skomplikowana.
Wydawało jej się, że miała zbyt wiele do stracenia. Jej uczucia nie były tymi, których odwzajemnienia była pewna. Wręcz przeciwnie, wydawało jej się, że Dion traktował ją wyłącznie jak swoją przyjaciółkę, zatem niczego więcej poza tą przyjaźnią od niej nie oczekiwał. Była w stanie się z tym pogodzić, choć jednocześnie nie potrafiła się w tych uczuć wyleczyć. Niezależnie od tego, jak bardzo próbowała, Winslow ostatecznie robił coś, czym całkowicie zawracał jej w głowie i sprowadzał do wniosku, że był najbardziej niesamowitym facetem pod słońcem. Zatem nie, nie uważała, aby w jakikolwiek sposób poświęcała własne szczęście, ponieważ zwyczajnie nie sądziła, że mogłaby tego szczęścia przy jego boku doczekać. Wiedziała natomiast, że miał być najlepszym ojcem, jakiego mogłaby sobie dla Winnie wymarzyć. Właśnie dlatego to na rodzicielstwie zamierzała się skupić - chciała dać swojemu dziecku to, co najlepsze, jednocześnie nie narażając go na ciągłe konflikty między rodzicami. A przecież czymś takim skutkowały uczucia.
Zerknęła na koleżankę z powątpiewaniem, a później lekko pokręciła głową. Jasne, że chodzenie na skróty czasami wydawało się kuszące, ale przecież nie była na tyle naiwna, aby uwierzyć, że to naprawdę mogło zadziałać. Wszystko, co posiadała, było wynikiem ciężkiej pracy, a sama Giselle zwykle lubiła stawiać przed sobą wyzwania. Nie lubiła jedynie znajdować się w społecznie skomplikowanych sytuacjach, a tak bez wątpienia można określić jej relację z ojcem Winnie. Im dłużej słuchała brunetki, tym bardziej utwierdzała się jednak w przekonaniu, że najwyraźniej żadna relacja nie była prosta, a ona sama może dobrze zrobiła unikając poważniejszych związków? Tylko czy przez to rzeczywiście czuła się lepiej? - Wiesz przecież, jak jest z facetami. Na pewne rzeczy są po prostu ślepi i jeśli nie powiesz im czegoś wprost, sami tego nie zauważą - wspomniała, po czym lekko wzruszyła ramionami, a jej usta wygięły się w bliżej nieokreślonym uśmiechu. Naprawdę była zdania, że faceci są wyjątkowo niedomyślni. - Niczym mnie nie zadręczasz, Aspen. Może w żaden sposób ci nie doradzę, bo to powinna być twoja decyzja, ale to wcale nie znaczy, że nie mogę cię wysłuchać. Jestem tutaj i nigdzie się nie wybieram, więc… Możesz na mnie liczyć - zapewniła, po czym uśmiechnęła się pokrzepiająco. Nie chciała, żeby dziewczyna odcinała ją od siebie, ponieważ wydawało jej się, że Giselle miała zbyt dużo na głowie. Jasne, miała swoje problemy, ale to niczego nie zmieniało. Nadal mogła być tu również dla niej.
ODPOWIEDZ