Architekt — lorne bay
30 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Whatever our fate is or may be, we have made it and do not complain of it.
#4

Miała dzisiaj w planach spotkać się z ojcem. Ten jak zwykle był ciągle czymś zajęty i znalezienie wolnej chwili było dla niego niesamowicie trudnym zadaniem. W końcu się to jednak udało i miał być dla niej dostępny po spotkaniu z burmistrzem. Jak się oczywiście okazało to jego całe spotkanie się dość mocno przedłużyło i biedna Zoey się nieco wkurzyła czekając na ojca w umówionym wcześniej miejscu. To nie był pierwszy raz, gdy jej tatuś miał poważne problemy z przybyciem w jakieś miejsce na czas. Strasznie to było irtytujące, ale McTavish starała się to zrozumieć i nie robić mu jakiś wielkich awantur. Chciałaby powiedzieć, że ciężko jest być córką polityka, ale trochę byłoby to kłamstwem. Miała o wiele lepszy start w dorosłe życie niż większość ludzi, naprawdę jej się udało i widziała, że wielka w tym zasługa jej ojca, który naprawdę ciężko pracował. Widziała ile rzeczy był w stanie poświęcić, w tym niestety spotkania z rodziną, ale zdawała sobie też sprawę z tego, że fakt iż nie spędzał ze swoją żoną czy córką tyle czasu ile by chciał, też było dla niego ciężkie i smutne. Dlatego nigdy mu tego nie wypominała i po prostu starała się jak mogła żeby mu jakoś pomóc.
Dzisiaj właśnie zamiast tupać nóżką i się obrażać postanowiła po prostu wziąć dupe w troki i pójść do tego ratusza żeby ojca zgarnąć od razu po spotkaniu. W ten oto sposób natknęła się na jednego z ochroniarzy, który pracował dla jej ojca. - Dzień dobry - powiedziała uśmiechając się szeroko do Joela. - Wiadomo ile jeszcze mój ojciec będzie zajęty? - Zapytała, bo ochroniarze czasem wiedzieli różne rzeczy i mógł jej udzielić jakiegoś updateu.

joel dewitt