piekarz/budowlaniec/striptizer — trochę wszędzie
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
wyrabia bułki, biega na budowie, a potem ukrywa zmartwienia w białym proszku, żyjąc w swojej fantazji, a nie prawdziwym życiu
Tak, zdecydowanie to. Sadyzm. Prawie jak wtedy, kiedy człowiek decydował się topić swoje simsy w basenie, albo usuwać drzwi i czekać aż umrą. Tak, nikt nie wyciągał z człowieka zwyrola jak właśnie ta gra, ale jakie cool potem były te nawiedzone domy pełne duchów, które zostawiały mokre plamy, jeśli właśnie przez utonięcie je zamordowano! Same egzorcyzmy w postaci po prostu usuwania nagrobków też były całkiem zabawne. I te podrywanie pokojówki. Nico pewnie w takich grach właśnie takie rzeczy próbował zrobić, zaliczyć pokojówkę, budować dom z muzyką i imprezami, próbować się zakumplować ze śmiercią. I cóż, różne sposoby zabijania simsów też na bank się przewijały! I na pewno odkrywał wszystkie kody jakie tylko były wypuszczane…
- Chcesz mi powiedzieć, że nie wierzysz, że te wszystkie filmy o mafii są oparte na faktach? - zapytał zgrywając wielką powagę, chociaż prawda jest taka, że nigdy tego nie sprawdzał. I no ja nie wiem czy w Australii są takie same problemy z gangami i czy mafia i brudni policjanci rządzili nie tak dawno miastami… kolejny gier rok tu, a ja dalej nie znam australijskiego życia. I w sumie nie spotkałam w grze ani kangura, ani koali, no ciężka sprawa… chociaż Harper trochę była taką denerwującą koalą, przynajmniej dla Nico, hehe.
- A Vito Corleone to czym się na początku zajmował? - no dobra, widział tylko film, książki na pewno nie czytał, ale jednak Vito kręcił swoje na boku.
- Czy to nie ten koleś który mówił kobietom, że ich orgazmy są niedojrzałe i że drzemie w nas pierwotne coś, co przejmuje kontrole? -no dobra, coś mu jednak na tych lekcjach, a przynajmniej te najciekawsze sprawy! I no Freud miał wiele ciekawych teorii, ale w kwestii seksualności kobiecej trochę narozrabiał.
- Ale ty nie jesteś dziennikarzem śledczym. Śledziłaś w ogóle kiedykolwiek kogoś w życiu, poza biedakami w których się kochałaś w szkole? - zagadnął, bo oczywiście nie mógł się powstrzymać od takiej małej, drobnej szpilki.
- Podobno jak kobieta mówi nie, to tak naprawdę ma na myśli coś innego - prychnął, a potem zaśmiał się cicho - zabujałaś się w jakimś starym pryku, koniec świata - pokręcił głową, oczywiście bardziej żeby ją wkurzyć. A z drugiej strony… no cicha woda i tak dalej, nie?
- To co się krępujesz, działaj sama, zamorduj kogoś i odpisz sprawę. Będziesz jak zodiak, ale sama będziesz publikować listy i nie będą zakodowane - zauważył, gdzieś chyba po drodze zapominając, że przecież był na nią super obrażony i w ogóle nie chciał z nią gadać. Upsi?
- Czyli czekasz aż ktoś kogoś zabije na twoich oczach, a potem podbiegniesz po wywiad ze sprawcą i najlepiej ofiarą też? - podsumował z udawaną powagą, tak żeby załapała, jak bardzo się z niej nabija w tym momencie.
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
Kto nigdy nie zabijał brutalnie simów ani nie romansował z każdym napotkanym sąsiadem, niech pierwszy rzuci kamień! Nawet Harper, ta grzeczna Harper uwielbiała znęcać się nad swoimi postaciami. Chociaż jeszcze bardziej lubiła po prostu budować dom i ściągać tyle dodatków, że komputer rodziców odpalał się z tego przeładowania dwie godziny. To były czasy, uczyły cierpliwości. A nie to co teraz, wszystko takie dostępne i na wyciągnięcie ręki, zero uroku w tym wszystkim.
- A co, zdradził ci to twój wujek-mafiozo? - uniosła drwiąco brew, choć dobrze wiedziała że życie kolorowe nie jest i takim Neapolu na przykład istnieje sobie mafia Kamorra, na Sycylii Cosa Nostra. Ale to była tajemnica poliszynela i wątpiła, że ktoś chciał zadzierać z tak niebezpiecznymi ludźmi robiąc o nich film. Więc lepiej było wierzyć, że filmy typu Ojciec Chrzestny to jednak totalna fikcja, bo inaczej kto wie czyje głowy by poleciały! - Od teraz będę ci mówiła Vito Corleone z Lorne Bay - posłała mu kąśliwy uśmieszek, też trochę zapominając że ją wkurzył każąc jej się pieprzyć nie tak dawno temu.
- Taaa. Ale najnowsze badania wskazują na to, że nie ma w ogóle rozróżnienia między orgazmami, więc każdy jest super - odparła na pewniaku, po chwili żałując swoich słów. Nie była najbardziej doświadczoną dziewczyną na świecie, okeej, i bała się że jej braki zaraz wyjdą. Bo co innego przeczytać i się doedukować, a co innego to przeżyć.
- Ale będę... niedługo. Kiedyś - wywróciła oczami. Tak naprawdę, jakby chciała być szczera przed sobą, to by określiła siebie jako studentkę dziennikarstwa, która jest w ciemnej dupie i nie wie czy to światło na końcu to światło dzienne, ale boi się wyjść i sprawdzić.
- Nie, Nico, jak dziewczyna mówi, że jej nie jarasz, to znaczy że jej nie jarasz - zmarszczyła brwi, bo przecież nie to nie i koniec kropka! Nawet jeśli kryło się za tym "nie, ale tak naprawdę tak i jeśli zrobisz inaczej to się obrażę" albo "nie i koniec kropka, ale nalegaj, żebym jednak mogła powiedziec tak". - I przestań to powtarzać, wcale się w nim nie zabujałam! Swoją drobą powinieneś zrobić badania genetyczne, bo wcale bym się nie zdziwiła jakbyś był jego zaginionym synem, ten sam typ wrednego człowieka co ty - i jeszcze opierdol na koniec, na dokładkę. Typowa baba.
- Ha, ha, ha - odparł ironicznie, spoglądając na niego i mrużąc oczy. - A może ty kogoś sprzątniesz i ja to opiszę? Ja będę miała świetny artykuł, ty pójdziesz siedzieć. Będę ci wysyłała paczki z jedzeniem - zatrzepotała niewinnie rzęsami. Tak naprawdę wcale nie życzyła Nico takiego żywota, ale przecież musiała się powyzłośliwiać.
- Nie, nie i nie - odparła krótko. - Jeny, jak ty wszystko bierzesz dosłownie. Byłabym wtedy świadkiem naocznym, rozumiesz? Nie musiałabym gadać z nikim, nawet ofiarą, moja relacja byłaby wystarczająco ciekawa - wyjaśniła mu, chociaż kiedy wybrzmiało to na głos, wcale nie brzmiało jak jakiś super plan... - Ugh, muszę się jednak napić czegoś z alkoholem. Barman! BARMAN! TUUUU! - zaczęła się wydzierać, niemal kładąc na barze, ale znowu - spotkała ją jedna, wielka ignorancja. - Weź mi coś zamów - westchnęła i zerknęła błagalnie na swojego niespodziewanego towarzysza, z którym siedziała i rozmawiała już dłużej, niż mogłaby przypuszczać i... wcale nie miała ochoty tego kończyć.
piekarz/budowlaniec/striptizer — trochę wszędzie
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
wyrabia bułki, biega na budowie, a potem ukrywa zmartwienia w białym proszku, żyjąc w swojej fantazji, a nie prawdziwym życiu
Heh, pamiętam że miałam kiedyś challange na ilość kochanek. Za to tych przyjaźni w jedynce potrzebnych do awansów już mi się nie chciało nabijać… w pewnym momencie miałam nawet sima, który był odpowiedzialny właśnie za ogarnianie życia społecznego dla nich, żeby nie musieć wszystkim zawracać tym głowy. Ah, stare, dobre czasy. Nico to pewnie grał sobie tylko u kumpli na chacie, bo sam nie miał nic u siebie, ani komputera, ani konsoli. Może potem jakąś zajebał dzieciakowi w szkole, bo taki był z niego zły chłopiec. Cóż. Zły i smutny, ale może lepiej jednak porzucić tę kwestię.
- Tak, razem z tym że ciekawskie dziewuszki najszybciej znikają w okolicy - rzucił z nieco krzywym uśmiechem, no ale oczywiście, że żartował, nie chciał jej przecież grozić. I nie wiedział po co by były mafii ciekawskie dziewczyny, żeby je zbierać, ale no nieważne, detale nieistotne to są przecież.
- Mów mi daddy - rzucił z udawanym seksi włoskim akcentem i nawet zrobił ten charakterystyczny włoski gest ręką. A potem wywrócił oczami, bo nie kręciły go takie odzywki. I cóż, od wysłania do pieprzenia do kąśliwych uśmieszków, ciekawy rozwój akcji.
- No i może kiedyś się dowiesz jak to jest go mieć - dodał swoją małą szpileczkę. - Ale raczej nie nauczą cię tego twoi barowi towarzysze - dodał, bo co prawda nie widział jej akcji przy barze, ale dość dobrze widział kto teraz o niej mówi i ją lustruje wzrokiem. Ciężko było to przegapić, zresztą Harper ogólnie ciężko było tutaj przegapić, robiła dużo zamieszania będąc w miejscu, do którego kompletnie nie pasowała.
- Dziennikarka śledcza z przypadku? To takie legitymacje można znaleźć w czipsach? - no był dla niej trochę ostry ale hej, skoro jego marzenia musiały umrzeć zanim się urodziły, to czemu miałby wspierać kogokolwiek innego? A już zwłaszcza denerwującą Harper!
- I co, jest jakaś kasa chociaż do zgarnięcia za takie przypadki? - zapytał niby lekko, chociaż kwestia ojca i ogólnie rodziców była dla niego cholernie bolesna. Nie obraziłby się gdyby jego ojciec gdzieś tam był nieświadomy… a nie tak jak jego prawdziwy, nie wiadomo gdzie, jak i po co.
- Jak zapłacisz mi za zabicie kogoś, to obawiam się że możesz dostać nawet wyższy wyrok ode mnie - przyznał, unosząc lekko brew. A co do jego zbrodni w życiu.. no zdecydowanie akurat tego na swoim koncie nie miał. I nigdy nie planował, chociaż po mordzie dał już niejednemu…
- Myślę że rozmowa ze zwłokami przyniesie ci więcej fejmu niż czajenie się w takiej kiecce przy barze. Poza tym martwa byś i tak nie opisała tego co zobaczyłaś - dodał nieco chłodniej, ale przecież takie były fakty. NIkt nie zostawiał świadków swojej zbrodni…
- To przypomnij mi, czemu jak normalny człowiek nie możesz po prostu pracować w gazecie z prawdziwymi dziennikarzami? - zapytał, unosząc lekko brwi. A potem wywrócił oczami i zamówił jej jakieś appletini czy inne babskie gówno. A potem sobie whisky i powiedział, że ona płaci, bo był chujem. I zamówił też przy okazji porcję frytek.
- Może minęłaś się z powołaniem i nie wiem, powinnaś zostać nianią albo nauczycielką w szkole? - zagadnął z innej beczki, bo tak przynajmniej nikt jej nie zabije, nie?
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
W sumie trochę smutne te simsy, trzeba było zdobywać sztucznie przyjaciół i zjednywać sobie ludzi, żeby coś osiągnąć. Szkoda, że w prawdziwym życiu, w pewnych środowiskach takie zagrywki to chleb powszedni. Harper bardzo starała się nie być takim człowiekiem, ale niestety, pracując przez jakiś czas w redakcji Kangurka, widziała że w życiu zawodowym królują fałszywe uśmieszki, a nie bycie prawdziwym.
Wywróciła oczami na tekst o ciekawskich dziewuszkach, a następnie skrzywiła się teatralnie. Od razu pożałowała swojej deklaracji, nawet wymownie włożyła swoje dwa palce do buzi, żeby Nico nie miał wątpliwości, że zaraz zwymiotuje.
- Wolałabym rzucić się pod auto niż kiedykolwiek tak cię nazwać, Tribbiani - uniosła zaczepnie brew. I nawet roześmiała się widząc włoski gest Nico, totalnie tak jak w każdym serialu, w którym pojawiał się jakiś Włoch.
- Nie poleciałabym na ani jednego faceta, który tu przebywa. Jestem tu czysto zawodowo - oznajmiła pewnie, bo cóż, miała w sobie przekonanie, że przychodzą tutaj tylko ćpuni i zwyrole. No offence, Nico, nic osobistego. Oczywiście nie była świadoma, że ktoś jej się w ogóle przygląda, bo łatwiej było wmawiać sobie, że jest tutaj niewidzialna i absolutnie nic złego jej się tutaj nie stanie.
- Tak, do tego musisz poprosić panią kasjerkę o specjalny album, do którego wlepiasz naklejki z punktami, a potem wymieniasz go na dziennikarską legitkę - wywróciła oczami. Jego gadanie ani trochę nie zbiło jej z pantałyku, ba wręcz była z siebie dumna, że tak dzielnie pokonuje te wszystkie przeszkody, jakie Nico przed nią stawia!
- Jeśli wywalczysz w sądzie alimenty, to tak. Ale najpierw wybulisz drugie tyle co dostaniesz na prawnika - odparła, no długa i kręta droga do tej kasy za bycie synem. Totalnie nie była świadoma tego, że stąpa po bardzo wrażliwych tematach.
- No i dlatego mówię o paczkach do więzienia, to moja zapłata za milczenie - zaśmiała się, bo trochę ją bawiło to jak właśnie opracowywała z Nico szczegóły tej genialnej zbrodni. - Ugh, psujesz całą zabawę. Daj mi chociaż sobie wyobrazić, że moje przyjście tu dzisiaj ma jakiś cel - stwierdziła wznosząc oczy ku górze, a potem sprzedała mu kuksańca w bok. Nienawidziła przyznawać się do porażek, a dzisiejszy wieczór... no cóż, był co najmniej nieudany. Pod tym zawodowym względem, bo towarzysko wypadał o wiele lepiej. O dziwo i o zgrozo.
- Bo to satysfakcjonujące robić coś samemu, na własny rachunek - odparła, a kiedy dostała swój drineczek, przez chwilę obracała go w dłoniach. Wcześniej oczywiście z ciężkim westchnięciem zapłaciła, spoglądając przy tym wymownie na Tribbianiego.
- Dlaczego wymieniłeś akurat zawody związane z dziećmi? - uniosła pytająco brew. - Nie każda kobieta musi lubić dzieci. No dobra, ja akurat lubię, ale nie czuję powołania do zajmowania się nimi tyle godzin dziennie - spojrzała na niego z zaciekawieniem, żądna poznania jego systemu przypisywania jej do akurat takich zawodów.
piekarz/budowlaniec/striptizer — trochę wszędzie
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
wyrabia bułki, biega na budowie, a potem ukrywa zmartwienia w białym proszku, żyjąc w swojej fantazji, a nie prawdziwym życiu
No smutne, ale inaczej musiałby być grą RPG czy jak się tam nazywają te, gdzie się człowiek loguje i gra z faktycznymi graczami, co nie. I jest to jakaś metafora tego, że w życiu liczą się głównie znajomości w szybki postępie kariery.. i w ogóle, no generalnie w życiu znajomości to okazje, szanse i możliwości, z których warto korzystać. Czy raczej po prostu opłaca się korzystać, networking rulez czy coś tam.
I daaamn, jeśli ona była w portalu plotkarskim, to tam nie ma absolutnie nic, w co warto ufać i wierzyć. Same ustawki, fałszywe relacje i zagruwki PRowe. I sponsorowane wszystko, reklama na reklamie reklamą goni.
- W ogóle nie znasz się na zabawie, ale to akurat nic nowego - pokręcił głową. Nie pokazała mu się ze zbyt rozrywkowej strony, w końcu uciekła od swojej imprezy do sypialni… no trochę go korciło żeby spytać o los ktowy, którą jej podarował, ale podejrzewał, że po prostu ją wywaliła.
- Nie myślałaś o wstąpieniu do zakonu? Byłoby ci tam wspaniale - wywrócił oczami, bo taką cnotkę trochę z siebie tutaj robiła. Na pewno niejeden facet by się nadawał na małe łomotanko, nie żeby Nico tu na kogoś leciał, ale.. no nie wierzył, że ona nie jest nikim totalnie zainteresowana. - Same laski wokól ciebie ubrane w twoim stylu, możesz wielbić słowo pisane, a do tego wzdychać do starych facetów-mentorów - podsumował krótko zakonne życie i ewentualnych księży na jej drodze, a potem posłał jej rozbawiony uśmiech. Już sobie ją wyobraził w pignwinim wdzianku.
- Żeby być tu zawodowo chyba musiałabyś mieć jakąś gazetę dla której pracujesz… - rzucił nieco wrednie, ale jeśli zamierzała w ten sposób rozwijać swoją kariere, to przecież może być nieco niebezpieczne. Zwłaszcza, że jakieś sto osób mogło ją tu teraz podsłuchać, że przychodzi tu żeby być kapusiem.
- Super, a są jakieś nagrody pocieszenia, jak nie zbierzesz wszystkich? - zapytał z lekkim rozbawieniem, skoro już weszli w jakieś absurdy, to czemu nie pociągnąć ich na wyższy poziom.
Na jej odpowiedź w sprawie rodzica nie odpowiedział. Bo nie miał alimentów, nie miał nic od swojego ojca, więc.. nie, uznał że lepiej to przemilczeć, schować nos w drinku.
- Nic dziwnego że jesteś singielką, skoro tylko takie układy proponujesz facetom - pokręcił głową z westchnieniem ciężkim. A potem pokręcił głową, no bo halo, beznadziejny biznes oferowała, co nie.
- To miejsce z alkoholem, większość ludzi przychodzi tutaj w bardzo konkretnym i przyjemnym celu - przypomniał jej, a kiedy go szturchnęła, nie pozostał jej dłużnym i też dźgnął ją palcem między żebra. Ale skrzywił się, bo jej cekiny go dziabnęły!
- No i jak ten rachunek? - zagadnął z rozbawionym uśmiechem, bo heh, tak mi ładnie wyszła gra słów między tym dialogiem i tym co zrobił, że aż żal nie skorzystać. No taką już mieli dynamikę, że musiała go karmic, co nie. Ostatecznie psuła mu totalnie wieczór, przecież miał inne plany.
- Wyglądasz na taką - pokiwał głową - brakuje tylko linijki w ręce i możesz wytykać dzieciom każdy krzywy przecinek, literówkę i gonić ich rodziców zapłacili w końcu na tę radę rodzicielską - wywróci oczami, a jak dostał fryty, to oczywiście zabrał się za jedzenie… i jedną z tych frytek nawet w nią rzucił. - Niszczyłabyś marzenia wszystkich dzieciaków, zadawała tony zadań domowych i wystawiała same dwóje - dodał, totalnie uciekając od tej wizji opiekuńczej, ciepłej Harper w zawodzie.
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
True strony, Harper napatrzyła się w portalu plotkarskim na te interesowne znajomości. I z jednej strony nigdy nie chciała być taką osobą, ale z drugiej... hej, czy ona właśnie kilka godzin temu nie napisała do Nico chcąc go tu zwabić i wyciągnąć informacje? Nawet jeśli teraz normalnie gadali, to jednak intencje Harper początkowo były zupełnie inne, so sad. No ale, Jackson pewnie by poparł taki sposób działania, zero sentymentów. Albo by ją zjebał, 50% szans.
- Strach pomyśleć, co ty uważasz za dobrą zabawę. Uganianie się za spódniczkami na czas i ranienie bliskich? - spytała z miną niewiniątka, pijąc oczywiście do jego rzekomej zdrady jej psiapsi. A krowę owszem, wciąż trzymała, bo nie miała serca jej wyrzucać. Ostatnio się dorobiła bratanicy, już takiej 2-letniej od razu heh, magia pbf, więc trzymała takie zabawki dla przyszłych pokoleń.
- Zdecyduj się w końcu, czy jestem ubrana jak zakonnica czy jak dziewczyna szukająca tu przygodnego seksu - wywróciła oczami. No dobra, wiedziała że Nico chodziło właśnie o to, że jest ubrana jak nie ona, no ale przecież nie tupnie nóżką i nie zacznie protestować, że wcale nie jest zakonnicą, bo wyszłaby karykaturalnie. Lepiej się powyzłośliwiać.
- Napisałam parę artykułów, które zostały opublikowane, skoro aż tak się to interesuje - ehe, parę. Dwa. Jeden, bo jej znajoma prawniczka miała znajomości w poczytnym miesięczniku, drugi bo rozsypała swoje wizytówki na posterunku policji i zgłosiła się do niej jedna dziewczyna, która chciała rozgłośnić temat zaginionej siostry. Koniec, super kariera, zmieści się w dwóch linijkach zeszytu.
- Tak, nagrodą pocieszenia jest pluszak świeżak, możesz wybrać dowolny owoc - odparła i nawet lekko się uśmiechnęła, bo o dziwo odnajdywała się w tym jego tonie rozmowy. Mimo, że wciąż jej cisnął i się z niej nabijał. Wywróciła za to oczami słysząc jego słowa o singielce, nie chciało jej się znowu mu tłumaczyć że jest niezależną kobietą, która nie potrzebuje w życiu faceta. No chyba, że chodziło o wprowadzenie jej do klubu i kupienie drinka kiedy barman myślał, że przyszła tu jako reprezentantka podstawówki nr 7.
- A ty w jakim celu tu przychodzisz? - spytała z zaciekawieniem. A potem parsknęła śmiechem kiedy zobaczyła że pokonały go jej cekiny. To nie kiecka, to prawdziwa zbroja.
Spojrzała na niego morderczym wzrokiem, przekrzywiając głowę na bok. Jej mina mówiła między innymi to, że do końca miesiąca będzie się musiała żywić jedynie marchewkami ze swojego ogródka. Ewentualnie gruzem... Z kolei kiedy dalej go posłuchała, uniosła brwi ku górze i aż otworzyła szeroko usta. I nie, tam akurat frytka nie trafiła, ale odbiła się od jej nosa i ostatecznie wylądowała na ziemi.
- Właśnie opisałeś babkę od angielskiego w naszym liceum, tę jak jej było... Monroe - stwierdziła z lekkim fochem. - Serio, z nią ci się kojarzę? Przecież to była największa su... najgorsza facetka w całej szkole. No wiesz!? - no oburzyła się, bo przez tę piczę Harper prawie ominął czerwony pasek w liceum. Drama alert. A potem chwyciła za frytkę wystającą z jego pudełka i rzuciła w niego w akcie zemsty!
piekarz/budowlaniec/striptizer — trochę wszędzie
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
wyrabia bułki, biega na budowie, a potem ukrywa zmartwienia w białym proszku, żyjąc w swojej fantazji, a nie prawdziwym życiu
No tak, była podstępną i wstrętną kobietą. Na dodatek była dla niego bardzo chamska i obcesowa, a on nie zostawił jej na pożarcie wilkom. Nie żeby coś, ale totalnie Nico okazał się w tej dzisiejszej historii biednym i wykorzystanym człowiekiem, a Harper… no prawdziwą harpią! Sępem, Hadesem, całym złem. Tak, trzeba się tym napawać póki trwa, bo jednak Nico to był Nico, zaraz na pewno coś w życiu spierdoli.
I no Jack by skrytykował metodę, ciuch i próbę znalezienia tematu. Oczywiście że polecałby zaprzyjaźnienie się tutaj z barmanem, ale tak żeby jednak nikt jej na sali nie widział. Eh, no dziewucha jest bez niego jak dziecko we mgle, so sad że tu takie małe wsparcie dla starych postaci i nikt nie dba o ich populację, czy ich obecność… taka jest cena niechęci do różnorodności i kreatywności, co zrobisz, jak nic nie zrobisz.
- Strzelanie do przechodniów z procy, topienie małych kotków i piesków, oraz podrywanie chętnych i elastycznych kobiet z okolicy - odpowiedział, kompletnie nie oddając dwa do dwóch i nie łapiąc, że teraz próbowała mu pocisnąć przez domniemaną zdradę. Nie myślał o tym już od dawna, bo w sumie po co? To tylko była kolejna osoba, która go zawiodła, no i kolejna sytuacja, kiedy musiał kłamstwem wyjść na swoje. I cóż, trochę zapomniał, że przecież Harper się przyjaźniła z jego eks…. tymczasowo anyway. Bo kto wie, może ona mu zaraz przypomni. A może nie.
- Tu i teraz to jedno, a twoje codzienne outfity to drugie - odpowiedział z taką miną, jakby pytała go o największą oczywistość. No bo trochę pytała.
- No napisałaś i co z nimi? Nikogo nie zainteresowały na tyle żeby cię zatrudnić, czy wysłać na jakiś konkretny wywiad w jakiejś sprawie? - zapytał, chociaż no nie planował żeby to zabrzmiało tak,... oschle, podle, okrutnie. No ale kilka artykułów brzmiało jakby ich było tak z 10, nie wiedział, że były tylko 2. A to przecież nie tworzy nawet porządnego portfolio.
- Nawet nie będę udawać, że wiem o czym mówisz - przyznał po chwili zastanowienia, bo no jakie pluszaki świeżaki? Nie znał się na zabawkach, ale wolał nie pytać, czy są ludzie, którzy kupują jakieś um… nieświeże zabawki….
[b[- Bo lubię takie coś zwane alkoholem. Muzyka też nie jest zła. no i nie ma tutaj sztywniar, które co chwile się człowieka czepiają o wszystko, za to sporo osób, które chcą się po prostu dobrze zabawić [/b]- odpowiedział po chwili zastanowienia. Tak naprawdę przychodził tu też dlatego, że nikt nie patrzył na niego z góry, że łatwo się tutaj schować w tłumie tak samo nieszczęśliwych ludzi i że generalny klimat sprzyjał temu, czego akurat potrzebował. No i tutaj dostawał swoje działki, ale tego Harper nie musiała… czy wręcz nie mogła wiedzieć, na bank by go wydała w pięć sekund. A potem by coś o tym napisała.
- No a kto powiedział, że przy tobie się dobrze i lekko żyje? - zapytał i pokręcił głową, a potem zjadł jeszcze trochę frytek - poza tym nie udawajmy, że nie masz takiej samej listy wymagań wobec każdego tylko nie siebie, nie trzymasz nosa wyżej niż brody, kiedy idziesz ulicą i każdego uważasz za gorszego od siebie, hm? - rzucił, po czym zorientował się, co właśnie powiedział - poza tym ewidentnie macie takie same policzki i tyłek, nawet chodzicie podobnie - dodał, żeby jakoś zmienić tor rozmowy i żeby nie wyciągnęła teraz złych wniosków.
- Dobra, koniec mojego niańczenia cię, dzwoń po mamę i niech cię stąd zabierze zanim przehandluję cię na kolejną porcję frytek - podsumował, najpierw biorąc dwie fryty i w nią nimi rzucając, a potem dopił drina i dojadł fryty. Tak, była na nią pora bo ta rozmowa zaczęła się robić dziwnie niebezpieczna. A on potrzebował czegoś więcej niż tylko alkoholu, dlatego bezpardonowo złapał ją za ramię, a potem ładnie wyprowadził na zewnątrz, gdzie dopilnował żeby jednak się stąd zwinęła w bezpieczny sposób, aka nie w worku na zwłoki. Gentleman.

/zt x2!
ODPOWIEDZ