eks żołnierz, artysta i dyrektor galerii sztuki — AUSTRALIAN AND OCEANIC ART GALLERY
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Ulice odbijają szary smutek nieba, w sercu czuję chłód samotnej nocy. Zapach czarnej kawy, filiżanki ciepło jak przystań, gdy wokół burzy się szaleństwo.
#13

- Jak coś to możesz włączyć muzykę.... byle nie jakieś amerykańskie rapsy, których ciągle słuchasz - powiedział, gdy już odebrał Aspen spod kwiaciarni i ruszył z piskiem opon na drogę, która miała ich zaprowadzić ku wyjazdowi z Lorne Bay. Oczywiście wątpił w to, że Aspen słucha rapsów, nie wyglądała na taką. No, ale kto mu zabroni się z nią trochę podroczyć? Nikt. Cieszył się z tego, ze zgodziła się z nim pojechać, bo nie uśmiechała mu się jazda w pojedynkę taki kawał. Jego brat miał dyżur w szpitalu więc niestety nie mógł mu towarzyszyć, a byłej żony nie chciał prosić. Już i tak była z nim na imprezie w galerii, co za dużo to nie zdrowo. Czuł jednak, że Aspen taki kilkugodzinny wyjazd się przyda, szczególnie, że przy okazji mogli się zatrzymać gdzieś na tej włoskiej pizzy. Diamini sobie nawet obczaił miejsce, gdzie mogliby zjeść. Wszystko było zaplanowane.
- Jest mi naprawdę bardzo miło, że zgodziłaś się ze mną pojechać - uśmiechnął się na chwilkę zerkając na jej twarz, by później znów przenieść wzrok na drogę. - Muszę odebrać rzeźbę od takiego jednego typka, mam nadzieję, że ją dobrze zapakuje i nie będę się musiał martwić, że coś się jej stanie. - Za połapaną sztukę nikt mu nie zapłaci, chociaż mógłby może wcisnąć jakąś teorię do tego, że złamana rzeźba symbolizuje upadek wysokiej sztuki. Coś, by wymyślił, ale oby nie musiał tego robić. - Jak tam w pracy? Kwiatki rosną? - Zapytał ponownie na nią zerkając. Był ciekaw jak jej idzie rozwijanie swojego biznesu, bo zdawał sobie sprawę, że początki zawsze są ciężkie. Aspen była inteligentną kobietą więc nie martwił się, że sobie nie poradzi.

Aspen Hall-Rohrbach
przyjazna koala
catlady#7921
Luna - Joshua - Zoey - Bruno - Ella- Eric - Cece
Florystka — Fleuriste
31 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Początkująca Businesswoman, skupiająca swoją uwagę głównie na pracy, bo życie prywatne pozostawia wiele do życzenia
#16

Trochę Aspen zdziwiła ta propozycja, aby pojechać gdzieś z Jamesem poza miasto, po jakaś rzecz na jego wystawę. Jednak skoro ostatnie dni pracowała jak szalona, w związku z paskudną pogodą starającą się zniszczyć całe jej uprawy, to stwierdziła, że może pozwolić sobie na kilka godzin przerwy. Na plantacji nie była akurat potrzebna, a w sklepie mogła ją zastąpić jakaś pracownica. Nie sądziła, żeby potrzebowała więcej niż parę godzin, że pewnie pojadą do jakiegoś pobliskiego miasteczka, może przy dobrych wiatrach wypiją kawkę i wrócą. Ot, taka króciutka wycieczka w celach służbowych.
-A to nie, jak nie mogę rapsów, to lepiej żeby była cisza-przewróciła oczami. Czy ona naprawdę wyglądała na kogoś takiego, kto słucha takich rzeczy? Czy ona kiedykolwiek słuchała takiej muzyki? Nie. Nie była totalną nudziarą z wyższych stref, która słuchała jedynie muzyki klasycznej, ewentualnie muzyki tybetańskich mnichów, ale tamten gatunek jej totalnie nie leżał. Dlatego też trąciła go lekko ręką i włączyła pierwsze lepsze radio, by cicho grało w tle ich rozmowy.
-Daj spokój, to naprawdę żaden problem.-stwierdziła. Owszem, spędzali ze sobą więcej czasu w ostatnim czasie, ale czy to było coś złego? Nie, bo absolutnie nie można było ich o cokolwiek posądzić, Aspen nigdy by nic takiego nie zrobiła. Może i wiele osób zdradzało i tak naprawdę było to coraz mniej kontrowersyjne, czy wzbudzające szok i potępienie, tak Aspen nigdy by się na coś takiego nie zdecydowała. A to, że ktoś mógłby sobie o niej i o Diaminim pomyśleć, to już nie ich problem. Oni wiedzieli, co robią w czasie spędzanym ze sobą, nie musieli się przed nikim tłumaczyć.
-Duża jest?-zapytała. Miała nadzieję, że jest to coś, co bez najmniejszego problemu wsadzą do bagażnika, okręcą kocem, czy czymś tam i po problemie. Gorzej, jak będzie to jakiś trzymetrowy posąg ze szkła, który może ulec zniszczeniu nawet jak się krzywo na niego popatrzy.
-Ledwo, to ostatnie załamanie pogody prawie zakończyło się załamaniem psychicznym u mnie. Kto to widział, aby na samym początku prowadzenia biznesu takie rzeczy na mnie spadały! Przecież ja nie mam doświadczenia w normalnych czasach-zaśmiała sobie. Na całe szczęście, niebo, które w tym momencie się nad nimi znajdowało było błękitne i nie zwiastowało niczego złego, niczego, czego można by się obawiać. I dobrze, przyda się jej trochę spokoju.

James Diamini
eks żołnierz, artysta i dyrektor galerii sztuki — AUSTRALIAN AND OCEANIC ART GALLERY
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Ulice odbijają szary smutek nieba, w sercu czuję chłód samotnej nocy. Zapach czarnej kawy, filiżanki ciepło jak przystań, gdy wokół burzy się szaleństwo.
On tam nie wiedział czego ona słucha! Może i tybetańskich mnichów, a to na bank byłoby lepsze niż amerykańskie rapsy. W sumie James, by nawet bardzo chętnie odkrył jakąś tybetańską muzykę uzdrawiającą i tak jest coś takiego, bo sprawdziłam. Nawet sobie włączyłam, może się poczuje zdrowsza nagle. James co prawda chory nie był, ale miał trochę stresu na głowie więc takie odprężające nuty mogłyby na spokojnie wlecieć. Będzie musiał to kiedyś przetestować w domu, gdy będzie sam. No, bo jednak nie zabrał Aspen ze sobą po to żeby jechać w ciszy. Wręcz przeciwnie, miała mu przecież gadać całą drogę, żeby szybciej zleciała jazda. James to był cwany jednak. - Z Tobą ciszy i tak nie będzie - stwierdził puszczając do niej oczko. - Ale to dobrze, bo głos masz ładny więc miło się go słucha - dodał, żeby sobie nie myślała, że mu to przeszkadza. Lubił z nią rozmawiać i spędzać czas, mógł się założyć, że w ciągu tych kilku godzin jazdy na pewno nie będzie ciszy.
- To dobrze - uśmiechnął się przelotnie. - Kiedyś Ci się za to jakoś odwdzięczę. - Zawiezie ją gdzieś jak będzie trzeba, albo odbierze od lekarza, czy coś. Na pewno coś się znajdzie prędzej czy później. W przyjaźni dobre było jednak to, że niektóre rzeczy robiło się bezinteresownie więc nawet gdyby teraz z nim nie pojechała, to i tak, by chciał jej pomóc z czymkolwiek, by sobie sama nie mogła poradzić. James miał chyba mały kompleks rycerzyka, który wykształcił w sobie po nieudanym małżeństwie.
- Facet mówił, że powinna się na spokojnie zmieścić jak się rozłoży tylne siedzenie. Damy radę. Zgrana z nas ekipa to coś wymyślimy. - Powiedział i nawet ją lekko szturchnął w ramię, a później zmienił bieg i dodał gazu, bo akurat wyjechali już poza granice Lorne Bay więc mógł nieco przyspieszyć. - Znalazłem tam w okolicy pizzerię, więc myślę, że mogę spełnić Twoje życzenie i Cię zabrać do tych Włoszech jeżeli masz ochotę dzisiaj na pizzę - jak nie miała to będzie trzeba coś innego wymyślić na obiad. Pewnie mają hot-dogi na stacjach benzynowych w razie co. To będzie taka druga opcja.
- O Jezu, nie denerwuj się. Złość piękności szkodzi. Połamało kwiatki? Zalało coś? - Nie znał się na tym więc mógł w ciemno tylko strzelać! - Miałaś wykupione ubezpieczenie? Mogą Ci wypłacić odszkodowanie za zniszczenia wywołane pogodą - całe szczęście on się nie musiał takimi rzeczami martwić, chociaż może też nie do końca. W końcu każdy budynek można zalać i co wtedy z obrazami? Coś się też może podpalić, albo nastąpi jakaś inna katastrofa. On się ubezpieczył chyba od wszystkiego co tylko było możliwe.

Aspen Hall-Rohrbach
przyjazna koala
catlady#7921
Luna - Joshua - Zoey - Bruno - Ella- Eric - Cece
Florystka — Fleuriste
31 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Początkująca Businesswoman, skupiająca swoją uwagę głównie na pracy, bo życie prywatne pozostawia wiele do życzenia
Taka muzyka relaksacyjna była... cóż, do relaksowania się, odpowiednia do słuchania w trakcie na przykład czytania książki, czy praktykowania jogi lub pilatesu. Jednak jako rozrywka, absolutnie się nie sprawdzało, bo każdy lubi sobie potupać nóżką, czy pośpiewać razem z radiem. Co niestety też nie było możliwe w rytm amerykańskich rapsów, bo chyba nikt tak szybko nie jest w stanie wypowiadać kolejnych słów, a liczba przekleństw nie przeszłaby w życiu przez usta Aspen. Kto w dzisiejszym świecie nie miał stresu w życiu, ten chyba już nie żył. Bo świat był na tyle łaskawy, że stresować można się było wszystkim, ciężką i odpowiedzialną pracą, relacjami ludzkimi, pogodą czy nawet polityką kraju na drugim końcu świata. Jednak można było to odreagowywać w różny sposób, niekoniecznie słuchając takich jęków. Można na przykład było wybrać się na wycieczkę w doborowym towarzystwie i to mogło dobrze zrobić im obojgu jak widać.
-Bo jestem gadułą?-zaśmiała się. Cóż, być może coś w tym było, wolała rozmawiać na jakiś temat, niż siedzieć w ciszy. Nie znała się na wielu rzeczach, ale była zawsze gotowa czegoś nowego się dowiedzieć, a z Jamesem mieli kilka wspólnych zainteresowań, więc tematów do rozmów nie powinno im zabraknąć. -Dziękuje, ale nie musisz mi słodzić-cóż, to nie był taki typowy komplement, więc nie do końca wiedziała, jak na niego zareagować. Bo nie bójmy się tego powiedzieć, do Krystyny Czubówny to się nawet nie umywała.
-Daj spokój, już mi się odwdzięczasz, pozwalając mi się oderwać nieco od pracy i wyluzować-zauważyła. Nie robiła tego po to, aby Jamesowi pomóc w dźwiganiu rzeźby, ani też w tym, aby nie musiał prowadzić kilku godzin w każdą stronę, bo mogła go zmienić za kółkiem. Choć nie, właśnie po to robiła, a nie w celu, aby miał u niej dług wdzięczności, czy spłacając go. A to oderwanie się od rzeczywistości to było właśnie to, na co chciała sobie pozwolić w trakcie tego dnia. -Wow, spory-myślała bardziej że chodzi o jakieś zawiniątko, które po prostu z powodu kruchości nie może zostać wysłane pocztą czy kurierem. A tu takie dzieło... Cóż, faktycznie sobie poradzą, bo jak nie oni, to kto? No właśnie.
-Chętnie. Pizzę i aperolka-zaśmiała się, bo jak to tak włoski wieczór, czy tam posiłek bez dobrego wina, czy właśnie aperola? To się nie godzi. Wiedziała, że Diamini nie będzie mógł sobie pozwolić, więc ona też pewnie zrezygnuje, odkładając to na inną okazje, kiedy oboje będą mogli liczyć na taksówkę, czy spacer do domu. -Połamało, zalało... No działo się w trakcie tych burz i wichur. Straty jakieś są, ale nie koszmarne-przyznała. Chyba po latach mieszkania na farmie mogła stwierdzić, że staje się rolnikiem i martwiła się o plony. Kto by pomyślał, że ona będzie chciała ubrudzić swoje wystylizowane, idealnie opiłowane paznokcie ziemią i nawozem do kwiatów. -Generalnie tak, ale chyba szkoda zachodu przy takiej skali-stwierdziła. Boże, na całe szczęście kupiła ten cały biznes od osoby, która od lat się nim zajmowała, więc właściwie to wszystko miała przygotowane, tylko trzeba było przepisać na nią. Tyle szczęścia w nieszczęściu. -A Ty nie odczułeś u siebie w domu czy galerii żadnych szkód?-zapytała. Poza farmą, raz utknęła samochodem w błocie na drodze dojazdowej do domu, więc nie zdziwiłaby się, jakby i Diamini miał jakieś szkody u siebie.

James Diamini
eks żołnierz, artysta i dyrektor galerii sztuki — AUSTRALIAN AND OCEANIC ART GALLERY
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Ulice odbijają szary smutek nieba, w sercu czuję chłód samotnej nocy. Zapach czarnej kawy, filiżanki ciepło jak przystań, gdy wokół burzy się szaleństwo.
Uśmiechnął się do niej ślicznie. - Tak, jesteś - nie przeszkadzało mu to jednak, bo lubił jej słuchać. Zazwyczaj mówiła dość mądrze, a przecież jest takie przysłowie, że mądrego to miło posłuchać, no i tu się z tym zgadzał. Gdyby nie lubił jak gadała to, by jej ze sobą nie zabrał i pewnie ograniczyłby z nią kontakt, a tak to w sumie można powiedzieć, że przeżywali pewnego rodzaju renesans swojej znajomości. Naprawdę dobrze się ze sobą rozumieli i James był bardzo ucieszony, że ich przyjaźń się tak rozwinęła mimo wszelkich przeciwności. - A tam słodzić, mówię tylko prawdę. - Odpowiedział wzruszając lekko ramionami i nieco mocnej wcisnął pedał gazu żeby przyspieszyć skoro droga zrobiła się już prosta i nieco bardziej można było zaszaleć z prędkością. Nie żeby James był jakimś kierowcą radiowym, ale miał wprawę w kierowaniu różnymi pojazdami, szczególnie wojskowymi. Taka prosta droga to było nic w porównaniu do wąskich, kamienistych ścieżek gdzieś na Bliskim Wschodzie.
- Aż tak jesteś spięta? - Zapytał zerkając na nią. - Nie powinnaś się zbyt mocno stresować, to nie wróży nic dobrego. Pamiętaj, że zdrowie psychiczne jest ważniejsze niż jakikolwiek biznes. - Diamini wiedział co mówi, chociaż jego psychika była w średnim stanie. Nie miało to zbyt wiele wspólnego z galerią, a raczej z okropnymi obrazami, które widział w czasie wojska i późniejszych misji. Niestety te wspomnienia bardzo często do niego wracały, szczególnie w snach.
Później jednak trochę się wyjaśniło dlaczego tak ją dopadł stres. James nigdy nie myślał o tym jak pogoda wpływa na lokalnych przedsiębiorców, aż mu się nawet głupio zrobiło, że wcześniej na to nie wpadł. - Da się to jakoś naprawić? - Nie znał się na tym więc musiał pytać. - Czy to już raczej wszystko idzie do wyrzucenia? - Zastanawiał się czy jest jakaś opcja, by jej pomóc, ale na razie miał trochę za mało informacji, by na coś wpaść. Mógł jej tylko zaoferować swoje muskuły do noszenia ziemi.
- Na ogrodzie były kilka połamanych gałęzi, ale nic wielkiego się na razie nie działo. Chyba wolę nie zapeszać. Galeria się trzyma, nie zalało nas, ani nic... chociaż było trochę mniej odwiedzających. - No, ale lepsze to niż połamane krzewy i kwiatki nadające sie na kompost. - Może ta nowa rzeźba jakoś przyciągnie ich uwagę do zwiedzania - a co najważniejsze do kupowania, bo po to te dzieła sztuki w galerii były. Miał je sprzedać za dobrą cenę.

Aspen Hall-Rohrbach
przyjazna koala
catlady#7921
Luna - Joshua - Zoey - Bruno - Ella- Eric - Cece
Florystka — Fleuriste
31 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Początkująca Businesswoman, skupiająca swoją uwagę głównie na pracy, bo życie prywatne pozostawia wiele do życzenia
Cóż, chyba miano gaduły nie było najgorszą rzeczą, jaką można było powiedzieć o osobie, prawda? Może nie było to największa zaleta człowieka, ale nie ma się co boczyć. Zwłaszcza, że zabrzmiało to tak, jakby James nie miał nic przeciwko temu. Może nie powiedział tego na głos, ale tak można było założyć. Zwłaszcza, że chyba było to do przewidzenia, że będzie się odzywać, skoro mieli przed sobą wiele godzin w samochodzie, a do tego pewnie jeszcze jakiś czas na miejscu ich destynacji. Brunetka wiedziała również, że James to jej od dawnych lat lubił czasem podokuczać i ich relacja była trochę typu "kto się czubi, ten się lubi". Ona chyba trochę wyrosła z takiego podejścia do świata, więc może stąd to lekkie oburzenie, że jak to tak można mówić, że jest gadułą! -I tak miło to słyszeć-powiedziała. Zawsze doceniała słowa mile łechcące jej ego, czy po prostu komplementy w jej stronę. I może czasem bawiła się w grę "oh stop it", ale to nie było ważne. Lubiła słuchać takich wyznań, sama też starała się raz na jakiś czas coś takiego powiedzieć innym, żeby sprawić im przyjemność.
-Wow-mruknęła cicho, czując jak Diamini depnął w pedał gazu. Nie żeby jakoś specjalnie się przestraszyła, czy bała tak szybkiej jazdy, ale nie była do niej przyzwyczajona. -A akurat praca, zwłaszcza przebywanie na plantacji sprawia, że się odstresowuje i od razu życie staje się piękniejsze-zauważyła. Owszem, szkody wywołane pogodą były raczej stresujące, ale to nie tak, że po nocach nie spała, czy obgryzała paznokcie. A wiadomo było, że czasem coś ją męczyło czy stresowało. To była właśnie dorosłość i obowiązki, posiadanie własnego biznesu i branie odpowiedzialności za coś.
-Różnie, części nie udało się uratować, część zdobi mi dom, bo jeszcze żyło ale już nie nadaje się do sprzedaży, część powinna odżyć. Także koniec końców nie było źle, ale nie powiem, uprawiałam tam kąpiele błotne-zaśmiała się. Nie zawsze grzebała w ziemi swoimi idealnie wypiłowanymi paznokciami, ale wtedy w ulewy była dosłownie cała w błocie. -To dobrze, że nie powybijało okien, ani nic takiego. -zauważyła. A jeszcze lepsze było to, że tego dnia pogoda była piękna. Jakby mieli w ulewie jechać przed siebie, to nie byłoby wcale tak przyjemnie.-Na pewno się zainteresują. Ja sama nie mogę się doczekać tego, aby zobaczyć tą rzeźbę, po którą ciągniesz mnie na drugi koniec świata. -zaśmiała się. Choć prawdą było to, że dawno nie zaglądała do jego galerii, co jednak teraz zamierzała nadrobić. Serio, jak znajdzie chwilę to pójdzie odwiedzić jego wystawę. Nic pewnie u niego nie kupi, bo dom mieli już doskonale i ze smakiem urządzone, ale przynajmniej zrobi sztuczny tłum. -Wiesz czego brakuje, aby była to idealna wycieczka?-zapytała z rozbawieniem. Tak właśnie sobie uświadomiła.-Jakbyśmy jechali kabrioletem, czując promienie słoneczne na swojej skórze i wiatr we włosach. -choć wiedziała też, że niewiele osób w Australii mimo wszystko posiadało takie samochody, bo słońce było zbyt palące, aby dało się jeździć bez klimy i poparzeń słonecznych.

James Diamini
eks żołnierz, artysta i dyrektor galerii sztuki — AUSTRALIAN AND OCEANIC ART GALLERY
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Ulice odbijają szary smutek nieba, w sercu czuję chłód samotnej nocy. Zapach czarnej kawy, filiżanki ciepło jak przystań, gdy wokół burzy się szaleństwo.
Pokiwał głową i przez chwilę nie chciał się odzywać, ale aż go w środku normalnie darło. To było zbyt ciężkie, by się powstrzymać i nie udało mu się ugryźć w język. - Wolisz być na farmie niż w domu? Coś Cię stresuje na chacie, że musisz się w pracy relaksować? - Zapytał chociaż wiedział, że to nie jest jego sprawa, jednakże Aspen była dla niego ważna i zawsze chciał dla niej jak najlepiej. No więc jeżeli w jej domu działo się coś niepokojącego to czułby się zobowiązany do tego, by jej pomóc, nawet jeżeli wiązałoby się to z uprowadzeniem jej i wyjazdem na jakąś wycieczkę... upss. - Ale to dobrze, że nie cierpisz w pracy. Znasz to głupie przysłowie, że zrób ze swojego hobby swoją pracę to nie przepracujesz ani jednego dnia... niby głupie słowa, ale jednak coś w tym jest - James to akurat dobrze wiedział. Miał porównanie do tego jak bardzo męczył się w wojsku. Praca żołnierza nigdy nie była spełnieniem jego marzeń, a odkąd poświęcił się sztuce czuł, że mógłby całymi dniami siedzieć w galerii, albo w pracowni... o ile ma akurat wene na malowanie, co mu się ostatnio nie zdarzało niestety.
On też miał nadzieję, że do galerii nagle zaczną przychodzić tłumy, bo zalezało mu na tym, by mieć wystarczająco dużo środków, by zdobywac nowe eksponaty, a jeżeli galeria nie będzie przynosić dochodów, to niestety nie będzie mógł sobie na to pozwolić. - I słusznie, bo to zajebista rzeźba - uśmiechnął się do niej, a później lekko zwolnił i nachylił się w jej stronę. - To nagi facet z babą... - dodał konspiracyjnym szeptem powstrzymując się z całych sił, by się nie zaśmiać. Po chwili się wyprostował i znów wdepnął mocniej na gaz, by przyspieszyć. - Oj już nie przesadzaj - wywrócił oczami. - Jeszcze by Ci jakaś muszka wpadła do oka, albo do gardła i dopiero byłby dramat. Jak chcesz to możesz głowę przez okno wystawić - zażartował sobie i nawet jej automatycznie uchylił szybę w oknie. - Idealna wycieczka to by była gdybyśmy jechali gdzieś na wakacje... na jakąś dziką plaże, gdzie można sobie surfować albo nurkować i zwiedzać rafę - aż się rozmarzył nieco. Ech, przydałyby mu się takie wakacje i kto wie, może niedługo mu sie uda coś takiego spełnić.


Aspen Hall-Rohrbach
przyjazna koala
catlady#7921
Luna - Joshua - Zoey - Bruno - Ella- Eric - Cece
Florystka — Fleuriste
31 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Początkująca Businesswoman, skupiająca swoją uwagę głównie na pracy, bo życie prywatne pozostawia wiele do życzenia
To pytanie było... w punkt. Owszem, Aspen wolała siedzieć w pracy, nawet po wiele godzin dziennie, niż wracać do rodzinnego domu, gdzie był jej mąż, a ostatnio i jego przyjaciółka. Aspen czuła się tam zbędna, wręcz intruzem. Generalnie wszędzie, gdzie jej dotychczasowe życie się toczyło, czuła się nie na miejscu i nie chciała się tam pojawiać. Dlatego też taki wyjazd, choć nieplanowany i wcale nie na urlop, brzmiał jak naprawdę wspaniały plan i coś, na co nie powinna się tak naprawdę zgadzać, to pojechała bez mrugnięcia okiem. Zwłaszcza, że miała wspaniałe towarzystwo. Już pal licho, że na starość James naprawdę się wyrobił i wyglądał jak milion dolarów, ale dobrze się jej spędzało z nim czas, totalnie odrywała się przy nim, od tego co miała na co dzień. Mogłoby się wydawać, że ktoś przyzwyczajony do naprawdę wysokich sfer, świat blichtru i pieniędzy spowoduje, że brunetka będzie rozpieszczona i tylko to będzie jej się podobać, ale absolutnie tak nie było. Takie zejście na ziemię naprawdę jej pasowało. -Można tak powiedzieć-powiedziała, zastanawiając się przez chwilę, czy mówić Jamesowi to, co leży jej na wątrobie. Z dwóch powodów nie wiedziała, czy sobie na to pozwolić, może nawet trzech. Po pierwsze, nie chciała się żalić akurat Diaminiemu, nie chciała robić z siebie ofiary i zadręczać obcych swoimi problemami. Po drugie, nie chciała naprawę nikomu robić problemów, kablować, czy obrabiać tyłka i tak dalej. Na razie jakoś sobie radziła z tymi problemami sama, choć wpływało to na jej samopoczucie.-Flann mnie zdradza, o czym wiedzą wszyscy, nawet coraz mniej to ukrywa przede mną. -a to tylko był czubek góry lodowej, w którą wpakowała się Aspen. -Czuje, że na nikogo, na kogo mogłam liczyć, nawet na własna rodzinę, nie mam co liczyć, bo to ja jestem tą okropną, która go do tego doprowadziła, bo mnie tylko zależy na jego pieniądzach. -cóż, to ją bolało trochę, niemal tak samo jak ta zdrada, w którą coraz bardziej wierzyła. Nie zależało jej na pieniądzach Rohrbacha, choć owszem, korzystała z nich. A kto by nie korzystał? Nie musiała pracować, to przez większą część ich małżeństwa nie pracowała. Nie wiedziała, że to będzie powód, by ją zdradzać za coś takiego.... Nieważne. Tyle informacji zdecydowanie wystarczy towarzyszowi Aspen.
-O ty świntuszku. Nie wiedziałam, że twoja galeria jest tylko dla dorosłych-zaśmiała się, szczerze rozbawiona. Wolała też żartować i wygłupiać się ze swoim byłym z lat nastoletnich. W końcu miała się oderwać od rzeczywistości, prawda? Na razie wychodziło jej to w miarę dobrze.
-No wiadomo, że kabrioletem jeździ się po pięknych, widowiskowych drogach, z dużymi okularami, szalem na włosach. Najlepiej w trakcie zachodzącego słońca-zauważyła, widząc przed oczami obrazek ze starych filmów z Hollywood. -James! Nie jestem psem... Może jakbyś miał szyberdach-nie zważając na to, że mężczyzna prowadził, lekko trzepnęła go w ramię za takie żarciki z niej. Czy nie rzucali takimi tekstami jak mieli te 18 lat?-Jeśli chcesz mnie na taki wyjazd zaprosić, to zgadzam się. -rzuciła krótko, choć nie do końca mówiła o tym na poważne. Tak się jej zdawało przynajmniej w tym momencie. -Gdzie byś najchętniej teraz wyjechał? W Europie to chyba jeszcze nie jest czas na podróże, co?-Wiele razy była poza granicami Australii i to w USA, gdzie przecież studiowała parę lat zanim związała się z Flannem, a także w Europie. Jeśli dobrze kojarzyła, to na drugiej półkuli była dopiero wiosna, a jak wiadomo że lepiej podróżować przy pięknej, wakacyjnej pogodzie. Choć raczej nigdzie się nie wybierała, musiała się zająć swoim biznesem.

James Diamini
eks żołnierz, artysta i dyrektor galerii sztuki — AUSTRALIAN AND OCEANIC ART GALLERY
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Ulice odbijają szary smutek nieba, w sercu czuję chłód samotnej nocy. Zapach czarnej kawy, filiżanki ciepło jak przystań, gdy wokół burzy się szaleństwo.
James miał chyba jakiś posrany szósty zmysł, że był w stanie na spokojnie wyczuć, że ktoś ma jakiś problem w swoim życiu. Może to ta jego artystyczna wrażliwość? Chyba wolałaby tego nie mieć i być mniej emocjonalny, przez co na bank, by mu w życiu było łatwiej. Może wtedy jego małżeństwo dalej by trwało, bo nie przejmowałby się tym, że jego żona spędza całe dnie w pracy i pewnie ma romans gdzieś na boku. Tak, dalej podejrzewał, że Selene nie była mu wierna, ale nikomu o tym nie mówił oprócz jej, a ta nigdy nie zaprzeczyła. - Słucham? - Zapytał mocno zdziwiony i normalnie, aż mu ciśnienie się podniosło. Co za zjebany frajer?! James trochę się zdenerwował, bo nie było mowy o tym, by Aspen zasłużyła sobie na takie traktowanie, nikt sobie nie zasłużył. Była przecież idealną żoną, przynajmniej w jego oczach, więc wydawało mu się, że Flann ma jakiś wielki problem sam ze sobą i trzeba mu nastawić kręgosłup moralny, czym Diamini chyba będzie musiał się zająć. Normalnie aż go świerzbiły ręce więc musiał je zacisnąć dość mocno na kierownicy. Nie był fanem przemocy, ale gdyby w tym momencie spotkał jej męża to na bank nie skończyłoby się to dobrze. Słysząc dalej jej wywód to aż włączył kierunkowskaz i zjechał na pobocze, by się tam na chwilę zatrzymać. - Aspen, to nie jest Twoja wina. Jak ktokolwiek o zdrowych zmysłach może Cię obwiniać o to, że Twój mąż nie potrafi trzymać penisa w spodniach... to nie jest jakiś wybitny wyczyn - sam miał więc wiedział, że się da być wiernym swojej żonie, nawet jeżeli w małżeństwie nie układa się najlepiej. Przeżył to na własnej skórze. - Co masz zamiar z tym zrobić? - Zapytał przyglądając się jej, bo teraz, gdy auto stało w miejscu mógł na spokojnie to zrobić. - Jeżeli chcesz sie wyprowadzić to zawsze możesz u mnie pomieszkać, mam dodatkowy pokój - zaproponował, bo chciał jej pomóc na tyle na ile był w stanie. Wiedział jak to jest, gdy związek sie rozpada.
Po chwili znów wrócili na trasę, a James starał się zachowywać normalnie względem niej, chociaż trawiła go złość, że musiała paść ofiarą takiego chujowego człowieka jakim był jej mąż. - Oj tam, młodzież gorsze rzeczy widziała - pewnie oboje mogliby się zawstydzić gdyby posłuchali o czym młodzi ludzie dzisiaj rozmawiają i co oglądają. Goła dupa i kawałek cycka to dla nich nic wielkiego. - Możemy nad tym pomyśleć kiedyś - rzucił, bo teraz, gdy wiedział jak wygląda jej sytuacja rodzinna to czuł się nawet zobligowany do tego, by ją odciągnąć od tych problemów. Taka podróż nie byłaby niczym złym. - Hmmm myślę, że Włochy albo Hiszpania chociaż trochę mnie kusi też Albania albo Czarnogóra, podobno to piękne rejony - nie był tam to nie wiedział na sto procent, ale chciałby zobaczyć. - Zawsze jest dobry czas na podróże... w sumie może się okazać, że niedługo rzeczywiście będę tam leciał, bo moja była żona poprosiła mnie żebym z nią poleciał do jej rodziny w Grecji - nie był wielkim fanem tego pomysłu, ale nie potrafił tez tak po prostu Selene odmówić, był dobrym człowiekiem!

Aspen Hall-Rohrbach
przyjazna koala
catlady#7921
Luna - Joshua - Zoey - Bruno - Ella- Eric - Cece
Florystka — Fleuriste
31 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Początkująca Businesswoman, skupiająca swoją uwagę głównie na pracy, bo życie prywatne pozostawia wiele do życzenia
Cóż, w przypadku Aspen chyba nie trzeba było być wielkim detektywem, aby zauważyć, że coś ją gryzie. Czy ona chciała, aby każdy widział po niej, że coś leży jej na wątrobie? Niekoniecznie, bo tak czy siak, to nie chciałaby wszystkim naokoło opowiadać, co się jej w życiu nie udało. Jednak nie zawsze dało się robić dobrej miny do złej gry i ktoś taki, jak przyjaciel (bo fakt, że kiedyś się spotykali chyba schodził na dalszy plan w tym momencie) miał pełne prawo zauważyć, że coś jest nie tak. Choć nie da się ukryć, że nie każdy by to zrobił, a jeszcze mniej osób faktycznie by zapytało, co się dzieje.
Cóż, w dzisiejszym świecie trudno znaleźć jest prawdziwą miłość i szacunek u drugiej osoby, wierność nie była zbyt często spotykaną cnotą. Co było tego powodem, trudno stwierdzić, ale raczej nie było to nic nowego. Może skala się tylko zmieniła? Albo fakt, że w dobie elektroniki trudniej to było tak naprawdę ukryć. Z resztą, nawet w dobie ich rodziców nie było to nic niespotykanego. Powszechnie było wiadomo, że i państwo Hall mieli za sobą problemy z wiernością w przeszłości, choć im akurat udało się je pokonać. -Cóż, na razie będę udawać, że nic na ten temat nie wiem, przynajmniej dopóki nie będę mieć twardych dowodów, bo na razie to tak naprawdę moje domysły...-przyznała. Niektórzy od samego początku ich związku wspominali o tym, że Flann ją zdradza, non stop i z dziesiątkami panienek. Aspen nigdy w to nie wierzyła, nie sądziła, że jest to prawdą, a teraz... Teraz była w stanie w to zdecydowanie uwierzyć. Może ze względu na to, że zachowanie jej męża się zmieniło w porównaniu do tego, jak zachowywał się wcześniej? Po prostu czuła gdzieś w sobie, że tym razem te wszystkie plotki mają w sobie więcej prawdy niż zazwyczaj. Co teraz? No cóż, jeśli okaże się, że miała rację, to raczej czekał ją rozwód, a potem układanie sobie życia od nowa. A jeśli nie? Cóż, chyba trudno będzie wrócić do tego, co było do tej pory, ale na pewno trzeba by to przemyśleć.
-Dzięki, zapamiętam-cóż, sama myśl o wyprowadzce z domu, jako geście dość wiele mówiącym, niemal takim, od którego nie ma już odwrotu, trochę ją przerażała.
-Oni nawet gorsze rzeczy robili, ale wiesz, nie wypada pewnych rzeczy-stwierdziła. Cóż, kiedyś Aspen była bardziej szalona niż teraz, na starość zdecydowanie wydoroślała i stała się nieco nudniejsza. Choć kto wie, może jeszcze potrafiła się rozerwać, tylko dawno nie miała ku temu okazji?
-Pożyjemy zobaczymy, James, ale dzięki za propozycję-może taki wyjazd zdecydowanie by się jej przydał, może wyjazd z przyjaciółką, czy w innym babskim gronie byłby normalny, ale wyjazd z byłym? Na pewno od razu wszyscy by sobie dośpiewali, że to Aspen jest tą zdradzającą stroną, a to chyba ostatnie czego brunetka w tym momencie potrzebowała. -We Włoszech byłam, polecam. Hiszpania to wiadomo, ale w tych pozostałych krajach nie byłam i nie mam pojęcia-cóż, była mieszkanką Australii od niemal 30 lat, nic więc dziwnego, że nie do końca znała geografię Europy i wszystkie kraje, które miały dostęp do ciepłego morza.
-utrzymujesz z nią taki kontakt?-cóż, coś tam wiedziała, że nie rozstali się w jakiejś wielkiej nienawiści, lecz wspólne wyjazdy do Europy to coś więcej niż "tolerowanie się" czy nie robienie z małżonka czy małżonki laleczki voo doo!

James Diamini
eks żołnierz, artysta i dyrektor galerii sztuki — AUSTRALIAN AND OCEANIC ART GALLERY
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Ulice odbijają szary smutek nieba, w sercu czuję chłód samotnej nocy. Zapach czarnej kawy, filiżanki ciepło jak przystań, gdy wokół burzy się szaleństwo.
On z doświadczenia widział, że udawanie jest chyba najgorszym co może byc w związku. On przez całe miesiace udawał, że nie przeszkadza mu fakt iż Selene spędzała większość czasu w pracy zamiast z nim, że zapominała o ich wspólnych wyjściach i nie brała udziału w żadnych istotnych dla niego chwilach związanych z galerią. Udawał, że jest w porządku, bo nie chciał wyjść na gbura, który zabrania jej pracować albo ma problem z tym, że kobieta robi karierę. Później udawał, że nie przeszkadza mu to, że nie chce z nim sypiać, aż w końcu wpadł w dość sporą paranoje i był pewien, że żona go po prostu zdradzała z kimś innym, a on był po prostu dla niej niewystarczający. Selene była sędzią, miała wspaniałe wykształcenie i była zamożna, a on? Biedak, eks wojskowy, któremu się marzyło życie artysty. - Nie lepiej z nim o tym pogadać? Wyjaśnić sobie wszystko? - Zapytał, bo podobno komunikacja w związku była najważniejsza, chociaż on się o tym przekonał niestety po fakcie. - W każdym razie, gdybyś chciała żeby mu ktoś złamał nos, to wiesz gdzie mnie szukać - powiedział i puścił jej oczko delikatnie się przy tym uśmiechając. Chciał by zdawała sobie sprawę z tego, że ją wspierał, nawet tak fizycznie, jeżeli trzeba było komuś spuścić łomot. Co prawda James brzydził się przemocą, ale czasem nie było innego wyjścia.
- Tylko pamiętaj, że ja się już coraz młodszy to nie robię - nie ma co za długo się zastanawiać, bo jeszcze James posiwieje i się roztyje, a wtedy to żadne wyjazdy nie będą już dla niego, bo się zasapie po 200 krokach. - No to widzisz, zawsze można się wybrać tam gdzie jeszcze nie byłaś, chociaż na razie masz inne rzeczy na głowie niż wyjazdy - a szkoda, że dorosłe życie było takie przygnębiające, no ale trudno. Co zrobisz jak nic nie zrobisz?
- Tak, mieliśmy ciche miesiące po rozwodzie, ale nasze relacje się poprawiły odkąd zmarł nasz przyjaciel. Spotkaliśmy się na jego pogrzebie i chyba jakoś tak oboje potrzebowaliśmy rozmowy. A z kim możesz być bardziej szczery niż z byłą żoną? Znamy się jak łyse konie więc te rozmowy przychodzą dość naturalnie. Zaprosiłem ją żeby poszła ze mną na bankiet do galerii, byłem pewny, że nie przyjdzie, bo jak byliśmy małżeństwem to miała zawsze tysiące wymówek, by w takich eventach nie uczestniczyć, a tu takie zaskoczenie. Było całkiem fajnie. Widzisz, czasem lepiej sie rozstać i zostać przyjaciółmi niż być małżeństwem za wszelką cenę - on i Selene byli tego idealnym przykładem. Teraz było im lepiej. - Ale dobra, dość tych smutów, nie po to Cię tu zabrałem, żeby rozmawiać o tym jak nam w życiu nie wyszło - to miała być wesoła podróż dlatego zaczął szukać w radiu jakiejś piosenki, która bedzie idealna do śpiewania, a gdy już mu się to udało to zaczał ją sobie śpiewać i zachęcił Aspen do zrobienia tego samego.

Aspen Hall-Rohrbach
przyjazna koala
catlady#7921
Luna - Joshua - Zoey - Bruno - Ella- Eric - Cece
Florystka — Fleuriste
31 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Początkująca Businesswoman, skupiająca swoją uwagę głównie na pracy, bo życie prywatne pozostawia wiele do życzenia
Oczywiście, że udawanie, że się tego nie widzi, czy ignorowanie swoich podejrzeń wcale nie było najlepszym rozwiązaniem, ale z tego co ona wiedziała, czego udało się jej dowiedzieć w ostatnim czasie, wcale nie było najgorszym wyjściem. Chyba nie ma wiele osób, które na pytanie o to, czy zdradzają, odpowiedziałoby twierdząco, zdając sobie sprawę, że tak naprawdę nie ma na to dowodów. Jakby taka osoba chciała się wymiksować ze związku, zobowiązania, to przecież sama by zaproponowała rozstanie. A z jakiegoś powodu Flann tego nie robił. Dlatego też, Aspen czuła, że musi mieć coś więcej niż przeczucie, aby skonfrontować męża z tą informacją. Kiedy to nastąpi i w jaki sposób, to się dopiero okaże. Na ten moment brunetka wolała spędzać czas poza domem, czy to pracując, czy jeżdżąc po okolicy ze swoim byłym chłopakiem.
-Na ten moment wydaje mi się, że nie mamy o czym rozmawiać. -stwierdziła tylko. Również dlatego, że taka potencjalna przeprawa była czymś, co kobietę niesamowicie stresowało, z oczywistych powodów.-Nie, zostawmy jego nos w porządku. Prędzej jakaś laleczka voo doo by mnie interesowała, w wiadomym celu...-aż się zaśmiała. Cóż, wiedziała co by w pierwszej kolejności zrobiła, sprawiła że mężulek miałby problemy z potencją, a później może jakieś bóle wątroby, czy coś innego. Nieważne, i tak nie wierzyła w takie cuda, z resztą nigdy by też nie zdecydowała się na to, by skorzystać z takich możliwości. Wbrew pozorom była dobrą dziewczyną.
-Przykro to powiedzieć, ale ja też nie...-zauważyła. Aspen zawsze kręcili nieco starsi od niej chłopcy, najlepszym dowodem był na to James, a potem jej mąż. Żaden nie był starszy o wiele lat, ale o trochę ale było to zauważalne. Dlaczego więc teraz, totalnie teoretycznie, miałoby przeszkadzać jej to, że Dimini ma pięć lat więcej niż ona? Gorzej, jakby miał dwadzieścia lat więcej i był już lekko zdziadziały.
-Jakoś ciężko mi to sobie wyobrazić, wybacz że zapytam... Dlaczego tak naprawdę się rozstaliście?-niby coś tam słyszała, ale chyba nie ze wszystkimi szczegółami. Sądziła, że skoro i z byłą się już zdążyli pogodzić, to i rozmowa na ten temat nie będzie jakoś specjalnie problematyczna czy ciężka. Choć oczywiście, jeśli James nie będzie chciał, to nie będzie musiał o tym rozmawiać. I tak paplali już tyle, że nie wiadomo nawet kiedy cała podróż, w jedną stronę, im minęła. -Po prostu widać, że jesteśmy już starzy, ot co-stwierdziła. Jak byli młodzi i głupi, to zdecydowanie inne myśli chodziły im po głowach i rozmawiali o zupełnie innych rzeczach. Teraz tylko brakowało im wymieniać się poleceniami tabletek na zgagę. Kobieta nie zdecydowała się na śpiewanie, może lepiej dla obojga, ale lekko poruszała się w rytm muzyki, uderzając palcami o swoje kolano.

James Diamini
ODPOWIEDZ