You are not hard to love
: 02 kwie 2023, 19:01
42.
Daleka była od kobiet pozwalających sobie na stresowanie się pierdołami. Raczej szła na żywioł, nie planowała wszystkiego skrupulatnie, bo nie odnajdywała w tym sensu. Mimo to dzisiejszego dnia czuła się trochę niepewnie. Weszła do pokoju na parterze, który już od dawna określała mianem tego należącego do Periclesa, bo zawsze gdy u niej się zatrzymywał, właśnie go zajmował. Nie było to niczym specjalnym... ot pomieszczenie z materacem na paletach i szafą, ale przez ostatni tydzień nieco je podrasowała. Dodała stare biurko na ozdobnych nóżkach, które sama wypiaskowała w wolnej chwili. Dwie ze swoich roślin w plecionych donicach, zaplatany dywan i dodatkowy regał, na którym Perry mógłby coś położyć. Lubiła swoje wnętrza, jej dom miał bez wątpienia dużo z jej charakteru i estetyki, więc była z siebie całkiem zadowolona, ale... ale też najbardziej nie stresowały ją wcale warunki, w jakich jej kuzyn będzie żył, a fakt, że nieco później miał dołączyć do nich Jasper. Nie wyobrażała sobie, że panowie mieliby się poznać w sytuacji, w której Jay z gołym tyłkiem schodziłby po coś do picia, albo nie daj boże, w jeszcze gorszej. Zależało jej, by było to wszystko poprawne, takie jak należy, bo też chciała by sam Pericles miał świadomość, że jego kuzynce tym razem naprawdę zależy i nie znalazła sobie kolejnego drania na chwilę. No i też, co nawet ważniejsze, chciała, żeby się polubili, zawsze z tyłu głowy miała potrzebę zabiegania o to, by jej kuzyn czuł się komfortowo, bo wiedziała, że często gęsto wyglądało to inaczej, a ta dwójka Campbellów trzymała się przecież razem.
- Hej Perry... wziąłeś wszystko, co jest ci potrzebne? - otworzyła drzwi, kiedy jej kuzyn już się zjawił. - Wiesz, jak coś możemy potem jeszcze podjechać moim samochodem, albo jak trzeba, to Jasper ma większy służbowy - zaproponowała, przepuszczając go w wejściu i przyglądając mu się przy tym, jakby chciała zobaczyć, czy i tym razem nigdzie nie znajdzie dowodów pobicia. Od ostatniego razu stała się na tym punkcie wyczulona. - Jak się czujesz? - zapytała od razu, wyciągając dla siebie papierosa, którego chwilę po tym odpaliła. - Wszystko okay? - dopytała jeszcze, uznając, że dobrze będzie, jeśli da mu przestrzeń na wygadanie się, póki są we dwoje, gdyby tego potrzebował.
pericles campbell
Daleka była od kobiet pozwalających sobie na stresowanie się pierdołami. Raczej szła na żywioł, nie planowała wszystkiego skrupulatnie, bo nie odnajdywała w tym sensu. Mimo to dzisiejszego dnia czuła się trochę niepewnie. Weszła do pokoju na parterze, który już od dawna określała mianem tego należącego do Periclesa, bo zawsze gdy u niej się zatrzymywał, właśnie go zajmował. Nie było to niczym specjalnym... ot pomieszczenie z materacem na paletach i szafą, ale przez ostatni tydzień nieco je podrasowała. Dodała stare biurko na ozdobnych nóżkach, które sama wypiaskowała w wolnej chwili. Dwie ze swoich roślin w plecionych donicach, zaplatany dywan i dodatkowy regał, na którym Perry mógłby coś położyć. Lubiła swoje wnętrza, jej dom miał bez wątpienia dużo z jej charakteru i estetyki, więc była z siebie całkiem zadowolona, ale... ale też najbardziej nie stresowały ją wcale warunki, w jakich jej kuzyn będzie żył, a fakt, że nieco później miał dołączyć do nich Jasper. Nie wyobrażała sobie, że panowie mieliby się poznać w sytuacji, w której Jay z gołym tyłkiem schodziłby po coś do picia, albo nie daj boże, w jeszcze gorszej. Zależało jej, by było to wszystko poprawne, takie jak należy, bo też chciała by sam Pericles miał świadomość, że jego kuzynce tym razem naprawdę zależy i nie znalazła sobie kolejnego drania na chwilę. No i też, co nawet ważniejsze, chciała, żeby się polubili, zawsze z tyłu głowy miała potrzebę zabiegania o to, by jej kuzyn czuł się komfortowo, bo wiedziała, że często gęsto wyglądało to inaczej, a ta dwójka Campbellów trzymała się przecież razem.
- Hej Perry... wziąłeś wszystko, co jest ci potrzebne? - otworzyła drzwi, kiedy jej kuzyn już się zjawił. - Wiesz, jak coś możemy potem jeszcze podjechać moim samochodem, albo jak trzeba, to Jasper ma większy służbowy - zaproponowała, przepuszczając go w wejściu i przyglądając mu się przy tym, jakby chciała zobaczyć, czy i tym razem nigdzie nie znajdzie dowodów pobicia. Od ostatniego razu stała się na tym punkcie wyczulona. - Jak się czujesz? - zapytała od razu, wyciągając dla siebie papierosa, którego chwilę po tym odpaliła. - Wszystko okay? - dopytała jeszcze, uznając, że dobrze będzie, jeśli da mu przestrzeń na wygadanie się, póki są we dwoje, gdyby tego potrzebował.
pericles campbell