how to ruin someone's perfect day
: 24 mar 2023, 00:20
Półmrok poranka oblepiał każdą cząstkę posterunku; rozlał się na podłodze, po której co jakiś czas brodzili funkcjonariusze z zaczerwienionymi od brutalnej pobudki oczyma, przykleił do ścian, które już wieki temu należało przemalować na mniej jaskrawy i nieco czystszy kolor, a także ustawiony został na biurku z ciemnego drewna, zaraz obok wizytownika z wygrawerowanym estetycznie nazwiskiem FINNEAS BARRINGTON, doprawionym niżej INSPEKTOR. Sylwetka mężczyzny ochrzczonego tym tytułem jednakże jaśniała — swoim własnym, szczególnym i ostrym blaskiem; jak zawsze, gdy przychodziło mu spotykać się z sukcesem w prowadzonym akurat śledztwie. Sięgając po stos papierów; tekturowe strony przełożone białymi kartkami, porośnięte małym i grubo zapisanym drukiem, pędził już w stronę stanowiska jednego z sierżantów.
— Wróciłeś w samą porę, jeśli wszystko dobrze pójdzie, za kilka dni w końcu przyskrzynimy De Lucę — oznajmił z uśmiechem, rzuciwszy na biurko teczkę z papierami. Nie myślał o tym, co zaszło zaledwie kilka dni wcześniej — między nim, Judem, zgubnym poczuciem nieśmiertelności i niezdrową ciekawością o treści “jakby to było spróbować?” — teraz liczył się tylko człowiek będący głową mafii, którego w końcu (jako jedyni w całym stanie Queensland) mieli szansę aresztować i skazać na co najmniej kilka lat. — Rzuć okiem na akta, w sali przesłuchań czeka ktoś, kto dużo wie o jego wnuku. Mając Wrottesley’a, wszystko powinno pójść już gładko. — W jego karmelowych oczach błyszczało przekonanie. Finneas w i e d z i a ł, że teraz sprawa nabierze tempa i kolejne bezbłędnie poprowadzone śledztwo, zakończone gromkim, międzykrajowym sukcesem, dopisane zostanie do jego nazwiska. — Jeśli zdążysz się zapoznać ze sprawą, myślę, że możesz mi się przydać przy przesłuchaniu. To tylko kwestia czasu, jak chłopak pęknie, ale muszę być pewien, że potem nie stchórzy. Trzeba odpowiednio przemówić mu do rozsądku — dodał, jaśniejąc nad westbrookowym stanowiskiem.
— Wróciłeś w samą porę, jeśli wszystko dobrze pójdzie, za kilka dni w końcu przyskrzynimy De Lucę — oznajmił z uśmiechem, rzuciwszy na biurko teczkę z papierami. Nie myślał o tym, co zaszło zaledwie kilka dni wcześniej — między nim, Judem, zgubnym poczuciem nieśmiertelności i niezdrową ciekawością o treści “jakby to było spróbować?” — teraz liczył się tylko człowiek będący głową mafii, którego w końcu (jako jedyni w całym stanie Queensland) mieli szansę aresztować i skazać na co najmniej kilka lat. — Rzuć okiem na akta, w sali przesłuchań czeka ktoś, kto dużo wie o jego wnuku. Mając Wrottesley’a, wszystko powinno pójść już gładko. — W jego karmelowych oczach błyszczało przekonanie. Finneas w i e d z i a ł, że teraz sprawa nabierze tempa i kolejne bezbłędnie poprowadzone śledztwo, zakończone gromkim, międzykrajowym sukcesem, dopisane zostanie do jego nazwiska. — Jeśli zdążysz się zapoznać ze sprawą, myślę, że możesz mi się przydać przy przesłuchaniu. To tylko kwestia czasu, jak chłopak pęknie, ale muszę być pewien, że potem nie stchórzy. Trzeba odpowiednio przemówić mu do rozsądku — dodał, jaśniejąc nad westbrookowym stanowiskiem.