: 02 lip 2023, 22:03
Claire w zasadzie nie wiedziała jeszcze jak bardzo jej ta przyjaźń z Acem wyjdzie na dobre. Właściwie, uważam, że to jest całkiem spoko motyw, że nagle Claire zapragnie zaprzyjaźnić się z Montgomerym, bo jednak przyjaźń to naprawdę solidny fundament każdej relacji. Nie tylko romantycznej. To trochę jak z rodziną też – trzeba ją kochać, bo to przecież rodzina, ale jeśli danego członka rodziny się lubi poza tym, że kocha się z oczywistej konieczności obdarzenia miłością rodzinną, to jest zawsze dodatkowy czynnik. Takie rozważania zapewne krążyły też po głowie pijanej Claire.
Przytaknęła więc ochoczo na słowa Vanessy. — Za głosem sercem — powtórzyła z głębokim przekonaniem, jakby to była co najmniej prawda życiowa. W owym momencie głos serca prowadził Claire jak najbardziej do Zety. Dlatego tak bardzo jej było przykro, że go tutaj z nimi dzisiaj nie było. Zapewne dlatego Vanessa mogła się z nią utożsamiać. Bo przecież Percy’ego też tutaj zabrakło. — W zasadzie nie wiemy. Myślisz, że Zeta ma na niego jakiegoś haka? — W sumie to było zastanawiające. Może faktycznie Ace wcale tak chętnie nie pilnował jej, by trzymała się na dystans od jego najlepszego kumpla. Bo w zasadzie czy to była jego sprawa? Absolutnie nie. Może natomiast Zeta mu coś obiecał w zamian za bycie oczywistym powstrzymywaczem jej przed zrobieniem jakiegokolwiek ruchu romantycznego w kierunku Corrente.
— Ślepy na wdzięki! — powtórzyła z mocą i nawet skinęła głową w kierunku Vanessy. Znów chciała jej przybić piąteczkę, bo najwyraźniej znalazła dziewczynę, która ją w pełni rozumie. Naprawdę. I to chyba nawet lepiej niż Harper, o zgrozo. — Moje wdzięki. Rzecz jasna. To niedopuszczalne — poskarżyła się marudnie. — Wydaje się też całkiem fajny. — Nie mogła uwierzyć, że owe słowa wymknęły się z jej ust i nagle je sobie zasłoniła, jakby to miało w czymkolwiek pomóc. Spojrzała z przerażeniem na Nessę. — To znaczy, nie wiem, okej! Może wcale nie jest… — Ale trudniej było już owe wyznanie cofnąć. Wbrew temu co się wydarzyło pomiędzy Claire a Acem w schowku, Claire naprawdę uważała, że Ace jest całkiem spoko gościem.
Na szczęście po chwili przeszły na temat Zety, więc Claire mogła się nieco uspokoić. — Nie… Nigdy nie surfowałam… Czy to trudne? — spytała ze zmarszczeniem czoła. Była gotowa się zapewne tego nauczyć, jeśli miałoby zbliżyć ją to do Zety. Natomiast zastanowiła się całkiem poważnie nad słowami Vanessy. — Chyba masz rację. Gdyby mnie lubił, to nie próbowałby mnie wyeliminować z tego układu, prawda? To by sporo ułatwiło zarówno mnie jak i Zecie… — Snuła swoje rozważania i nagle uśmiechnęła się szeroko. — Och, jasne — zmitygowała się nagle i spojrzała z powagą na Vanessę. Skoro już mowa o chronieniu najlepszych przyjaciółek.. — Słuchaj… Jak to jest z Ginny? Nie chcę być wścibska, ale słyszałam, że jej poprzedni facet chyba nie należał do najlepszych chłopaków pod słońcem? — A z racji tego, że przecież kilka godzin wcześniej widziała jak Ginny ciągnie za rękę Alfiego do kuchni, wolała o to zapytać.
Vanessa Corrente
Przytaknęła więc ochoczo na słowa Vanessy. — Za głosem sercem — powtórzyła z głębokim przekonaniem, jakby to była co najmniej prawda życiowa. W owym momencie głos serca prowadził Claire jak najbardziej do Zety. Dlatego tak bardzo jej było przykro, że go tutaj z nimi dzisiaj nie było. Zapewne dlatego Vanessa mogła się z nią utożsamiać. Bo przecież Percy’ego też tutaj zabrakło. — W zasadzie nie wiemy. Myślisz, że Zeta ma na niego jakiegoś haka? — W sumie to było zastanawiające. Może faktycznie Ace wcale tak chętnie nie pilnował jej, by trzymała się na dystans od jego najlepszego kumpla. Bo w zasadzie czy to była jego sprawa? Absolutnie nie. Może natomiast Zeta mu coś obiecał w zamian za bycie oczywistym powstrzymywaczem jej przed zrobieniem jakiegokolwiek ruchu romantycznego w kierunku Corrente.
— Ślepy na wdzięki! — powtórzyła z mocą i nawet skinęła głową w kierunku Vanessy. Znów chciała jej przybić piąteczkę, bo najwyraźniej znalazła dziewczynę, która ją w pełni rozumie. Naprawdę. I to chyba nawet lepiej niż Harper, o zgrozo. — Moje wdzięki. Rzecz jasna. To niedopuszczalne — poskarżyła się marudnie. — Wydaje się też całkiem fajny. — Nie mogła uwierzyć, że owe słowa wymknęły się z jej ust i nagle je sobie zasłoniła, jakby to miało w czymkolwiek pomóc. Spojrzała z przerażeniem na Nessę. — To znaczy, nie wiem, okej! Może wcale nie jest… — Ale trudniej było już owe wyznanie cofnąć. Wbrew temu co się wydarzyło pomiędzy Claire a Acem w schowku, Claire naprawdę uważała, że Ace jest całkiem spoko gościem.
Na szczęście po chwili przeszły na temat Zety, więc Claire mogła się nieco uspokoić. — Nie… Nigdy nie surfowałam… Czy to trudne? — spytała ze zmarszczeniem czoła. Była gotowa się zapewne tego nauczyć, jeśli miałoby zbliżyć ją to do Zety. Natomiast zastanowiła się całkiem poważnie nad słowami Vanessy. — Chyba masz rację. Gdyby mnie lubił, to nie próbowałby mnie wyeliminować z tego układu, prawda? To by sporo ułatwiło zarówno mnie jak i Zecie… — Snuła swoje rozważania i nagle uśmiechnęła się szeroko. — Och, jasne — zmitygowała się nagle i spojrzała z powagą na Vanessę. Skoro już mowa o chronieniu najlepszych przyjaciółek.. — Słuchaj… Jak to jest z Ginny? Nie chcę być wścibska, ale słyszałam, że jej poprzedni facet chyba nie należał do najlepszych chłopaków pod słońcem? — A z racji tego, że przecież kilka godzin wcześniej widziała jak Ginny ciągnie za rękę Alfiego do kuchni, wolała o to zapytać.
Vanessa Corrente