Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Za każdym razem, kiedy Luke'owi wydawało się, że w Shadow widział już wszystko, nagle działo się coś co kompletnie wyprowadzało go z błędu. I choć bardzo się starał unikać wszystkich krzywych akcji mających tam miejsce, serio (!), to i tak jakimś kurwa cudem w końcu znajdował się w ich centrum. Bo choć co prawda nie był świadkiem sytuacji, kiedy prawie ktoś kropnął mu szefa, to podczas dzisiejszego wieczoru miał przez chwilę podejrzenie, że tym razem ktoś już naprawdę zarobi tu kulkę prosto w łeb. Kłótnie pomiędzy klientami co prawda nie były tu niczym nowym ani zaskakującym, ale w pewnym momencie zrobiło się naprawdę gorąco. Jeden z kłócących się facetów zaczął wrzeszczeć na drugiego coś w stylu, że jego brat zginął przez ten klub, na co drugi zareagował - według Luka - w jedyny dopuszczalny sposób, a mianowicie rzucił się na niego z łapami, które po chwili zacisnęły się na szyi tego pierwszego. No bo po co na przykład wyjść i załatwić sprawę rozmową? No nie, Luke totalnie nie popierał takich akcji, wpierdol albo nic. W każdym razie, kto miał trochę rozumku szybko odsunął się na bok, żeby nie stać się przypadkową ofiarą tego starcia dwóch samców. Ale wiadomo, zawsze musi znaleźć się ktoś, kto chce w takiej sytuacji nagrać TikToka żeby zaistnieć w necie. Tym razem trafiło na cycatą blondynę, która zamiast ewakuować się jak reszta, wyciągnęła telefon i zaczęła nagrywać bójkę w spelunie. Efekt? Laska będzie miała zajebiste wyświetlenia, bo w pewnym momencie szarpiący się kolesie wpadli wprost na nią, popychając ją na bar.
Luke przyglądał się całemu zajściu początkowo z lekkim uśmieszkiem zmieszanym z niedowierzaniem pt. "Kurwa, znowu?", ale kiedy blondyna pieprznęła o bar tuż przy nim, wskoczył na swojego białego konia, pociągnął ją za rękę i wciągnął za bar.
- Kurwa, zostaw ten telefon - rzucił do niej zirytowany, wyrywając jej telefon i odkładając pod blat, bo kretynka wciąż za najważniejszą kwestię uważała dobrą storkę, a nie swoje obite biodro. Dopiero po chwili lala załapała, że coś ją boli i zaczęła się wykrzywiać, z teatralną miną masując sobie obity bok. - Ugh, chodź, mamy na zapleczu dużo lodu - stwierdził i pociągnął ją za sobą na zaplecze. Dobry człowiek!

Makayla Wyatt
manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
/ po grach

Makayla mogłaby powiedzieć dokładnie to samo. Shadow było specyficznym miejsce. Klub jawił jej się jako źródło wszelkiego zła oraz wylęgarnia piekielnych sytuacji, które nie miały prawa wydarzyć się w innym lokalu. Z jednej strony nie miała nic przeciwko takiemu stanowi rzeczy, bo mogła wykazać się jako manager (a naprawdę lubiła swoją pracę), ale z drugiej... Gdy panował spokój, mogła skupiać się na tym, na czym znała się najlepiej - na cyferkach. Właśnie tym zajmowała się teraz na zapleczu, w swoim niewielkim gabineciku wydzielonym z jednego pomieszczenia i zupełnie nie była świadoma tego, co działo się na sali.
Nie musiała tego wiedzieć. Nie po to klub zatrudniał ochroniarzy i bramkarzy, by to ona osobiście miała szarpać się z awanturującymi się facetami. Wszyscy wiemy, jak mogłoby się to zakończyć, a złamany paznokieć byłby chyba najmniejszym z możliwych wymiarem kawy. Mogła mieć połamane inne części ciała: rękę, kark, kręgosłup... Totalnie nie spodziewała się więc tego, że kto mógłby zakłócić jej spokój i przerwać jej przeglądanie faktur. Wyjrzała ze swojej "norki", bo usłyszała głosy na zapleczu. Głos Winfielda rozpoznała bez problemu. Czasami śnił jej się nawet w nocy i Makayla budziła się wtedy z przerażeniem, bo gorszego pracownika nie było chyba nigdy w historii Shadow. Głosu drugiej osoby nie kojarzyła. Wiedziała tylko, że to jakaś kobieta niebędąca tu zatrudniona. To dlatego postanowiła sprawdzić, o co chodziło.
- Okej, co się tu dzieje? - spytała od razu. Sięgnęła nawet po swoją komórkę, gotowa zadzwonić po policję, by ta zgarnęła w końcu zboczonego Luke'a, który bez przerwy zaciągał na zaplecze niewinne kobiety (a może robił to w jednym z jej snów?), ale dość szybko zdała sobie sprawę z tego, że tym razem Winfield tylko pomagał blondynce, która najwyraźniej doznała jakiegoś urazu.
- Co tam się stało? - spojrzała w kierunku przejścia prowadzącego na salę.

Luke Winfield
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Właśnie za te piekielne sytuacje Luke lubił tę robotę. Nie to, że praca sama w sobie dawała mu satysfakcje, no bo bez przesady, szanujmy się. Pracował dla kasy, bo przecież musiał za coś żyć, a nie miał na oku jakiejś bogatej wdowy którą mógłby pocieszyć. Ciężkie, ciężkie życie. Może i faktycznie Winfield nie należał do najlepszych pracowników w Shadow - często się spóźniał, pił z klientami na koszt klubu, ładnym dziewczynom stawiał czasem darmowe drinki i w ciągu pracy potrafiłoddawać się godzinnym pogaduchom ze znajomymi oraz dwugodzinnym z ludźmi, których dopiero poznał. Ale jego największa słabość była również jego największą mocą! Klienci lubili Luke'a i Winfield naprawdę mocno wierzył w to, że gdyby jego zabrakło w Shadow to obrót znacznie by zmalał. Tak, ego miał wyjebane w kosmos i naprawdę uważał siebie za stały element klubu, taki nie do przesunięcia.
Makayla weszła akurat w momencie, kiedy poturbowana blondyna podwijała przed nim swoją i tak już kusą bluzkę do góry. Luke oczywiście pełen skupienia oglądał sobie jej obite ciałko niczym rasowa doktor Quinn na prerii czy gdzie ona tam koczowała. I był bardzo zaskoczony słysząc głos szefowej, więc przez moment patrzył tylko na nią, potem przerzucił wzrok na blondi, potem znowu na Makaylę i znowu na blondi.
- O Jezu, Kay, to w ogóle nie jest tym, na co wygląda. Nie ruchamy się, tylko pomagam Mirandzie, bo trochę ją tych dwóch typków poturbowało - wyjaśnił, a blondi przytaknęła mu głową z rozdziawioną miną dodając coś w stylu "Aha, tak było". W międzyczasie wyjął woreczek z lodem i przyłożył go do biodra dziewczyny, a kiedy ta lekko syknęła z bólu, dodał: - Chwilę będzie bolało, ale potem gwarantuję ci, że przestanie. Zaufaj mi - puścił jej oczko, po czym znowu spojrzał na panią kierowniczkę. - Dwóch typów zaczęło się napierdalać i zrobiło się małe zamieszanie. Miranda oberwała o bar, ale tamtych chyba już zdjęła ochrona. Sytuacja opanowana, możesz wracać do tego swojego kalkulatora - oznajmił, głową pokazując jej na drzwi. Serio, miał dobre intencje! Sytuacja opanowana, laska opatrzona i może nawet jakoś ładnie mu się odwdzięczy za bohaterstwo, wszystko gra!
Makayla Wyatt
manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
O tak. Ego Luke'a było czymś, z czymś niektórzy pracownicy Shadow nie potrafili sobie poradzić. Mało to osób skarżyło się na jego zachowanie? Gdyby zebrała to wszystko do kupy, musiałaby go pewnie wyrzucić. I szczerze?Obiecała sobie, że następnym razem już naprawę wyrzuci go z pracy. Nie to, żeby polowała na biednego Winfielda, ale od jakiegoś czasu miała go na celowniku. To dlatego musiała zareagować na to, co działo się na zapleczu. Przecież gdyby Luke zaciągnął tam jakąś laskę... Już teraz zacierałaby ręce i wypisywałaby jego dyscyplinarkę, ale zdaje się, że na tę przyjemność będzie musiała jeszcze trochę poczekać.
- Gdybyś tylko spróbował pomyśleć o tym, żeby "ruchać się" z kimś na zapleczu tego klubu, byłaby to ostatnia rzecz, o jakiej w ogóle pomyślałbyś w swoim życiu.
Nie, to nie ona wyrządziłaby mu krzywdę. Zrobiłby to Nathaniel, któremu Makayla nie omieszkałaby donieść o wybrykach barmana. Najpierw zostałby zwolniony, a potem zabity. To byłoby idealne podsumowanie pracy Luke'a w tym miejscu.
- Wszystko w porządku? Wezwać karetkę? - tym razem pytała już blondynkę. Nie wyglądała na szczególnie lotną, to fakt, nawet Winfield poradziłby sobie z jej obrażeniami, ale nie chciała również, by coś stało jej się już wtedy, gdy wyjdzie na zewnątrz. Klub z pewnością nie potrzebowało reklamy z gatunku "Breaking News: blondynka wyszła z Shadow i umarła na wycieraczce".
Gdyby spojrzenie mogło zabijać, to Luke byłby teraz martwy. To nie tak, że nie dało się z nią pożartować, bo miała poczucie humoru (nie tak proste, jak na przykład Luke, ale miała). Doceniała również to, że zainteresował się losem biednej dziewczyny, ale nie upoważniało go to do czynienia uwag o kalkulatorze, w dodatku przy gościach klubu. Mogłaby teraz go udusić i z pewnością każdy sąd by ją uniewinnił, nawet jeśli brało się pod uwagę jej kryminalną przeszłość.
- Chyba trochę się zapominasz. Może to ty chcesz wrócić? Na przykład do kolejki do pośredniaka?
Wbiła w niego wzrok. Za moment wbije w niego szpikulec do lodu.

Luke Winfield
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Whaaat? To ja poproszę tę listę nazwisk w takim razie. Ze współpracownikami (oprócz jednego niechlubnego przypadku) Luke miał co najmniej dobre relacje. Wiadomo, z niektórymi kumplował się bardziej (na przykład często bywał powiernikiem dramatów rodzinnych dziewczyn tańczących na rurze), a z niektórymi ten kontakt zaczynał się i kończył na grzecznościowym "Siema, jak leci?". W każdym razie wciąż uważał, że jego największym plusem było generowanie sporej ilości przychodu. Napiwków oczywiście w to nie wliczał, bo te rzecz jasna chował wyłącznie do własnej kieszeni i z nikim nie miał zamiaru się dzielić. A już zwłaszcza wtedy, kiedy ktoś zamiast dziesięciu dolarów sypnął przypadkiem stówką.
Na słowa Makayli zrobił mniej więcej taką minę, bo cóż, nie tak dawno temu wylądował na zapleczu z Cami. I co prawda ostatecznie do niczego oprócz wymiany śliny nie doszło, to Luke jednak wyszedł stamtąd z jej majtkami w kieszeni jako zakładnikiem.
- No daj spokój, przecież nie jestem głupi, żeby robić takie rzeczy - prychnął wywracając oczami, zupełnie tak jakby Wyatt wyrzuciła z siebie jakiś kompletnie nierealny scenariusz.
- Trochę mnie boli biodro, ale chyba przeżyję... Mogę już iść? - spytała zerkając niepewnie na Makaylę (widzisz, jak jej obecność stresuje gości), po czym wstała, wyjęła z torebki chusteczkę na której spisała szminką swój numer i następnie wręczyła ją barmanowi puszczając oczko. Luke no cóż, schował chusteczkę do kieszeni, a nuż się kiedyś przyda jak w jego życiu nastąpi jakaś klęska nieurodzaju.
- Widzisz. Zachowałem się jak trzeba - spojrzał na Makaylę krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej. Wytrzymał jej mordercze spojrzenie, bo halo, tym razem naprawdę niczego nie odjebał. No, może sobie za bardzo pozwolił z odzywką, ale to nie mogło umniejszyć jego randze bohatera, prawda?
- Kay... Makayla - poprawił się, bo w sumie nigdy przecież wcześniej nie zwracał się do niej skróconym imieniem. - To naprawdę źle wyglądało, więc jej pomogłem. Miałem ją tam zostawić? - odparł, bo jednak wciąż myślał że szefowej chodziło o sam fakt znalezienia się tutaj z blondyną, a nie o wdawanie się w pyskówki z szefową. Bo oczywiście Winfield nie widział niczego złego w swojej odzywce. - Okej, nie lubisz mnie, ale to jeszcze nie powód żeby mi grozić wyjebaniem przy każdej możliwej okazji. Zrób to jak naprawdę będziesz miała za co, nie szukaj powodu na siłę - dodał marszcząc brwi. Jeśli się nie zgadzała, to kodeks pracy jednak stał po stronie Luke'a.
Makayla Wyatt
manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
A to nie wystarczy jedno? Diane Mason to mało? Nie to, żeby biedaczka miała kablować na Luczka, po prostu... No nie wszyscy mocno go kochali. Jeśli jeszcze to do niego nie dotarło, to prawdopodobnie i tak niebawem dotrze.
Po jej minie widać było, że niekoniecznie mu uwierzyła. Mimo wszystko wolała jednak nie ciągnąć tego tematu. On był ubrany, blondyna również miała na sobie ciuchy, co więcej, pomógł klientce, więc teoretycznie Makayla mogłaby mu odpuścić. No właśnie. Mogłaby, ale nie zostawi tego wszystkiego bez komentarza. Winfield gotów byłby jeszcze uznać, że z jego powodu Wyatt zmiękła. Na pewno nie zmiękła, a nawet gdyby to zrobiła, to akurat on byłby ostatnią osobą na świecie, która miałaby na to jakiś wpływ. W obecnym momencie swojego życia miękła tylko wtedy, gdy w pobliżu był pewien sześciolatek. Kto wie, może kiedyś zmieni się to z powodu innego dżentelmena? Może nawet Luke doczeka tych czasów, kiedy kobieta stanie się milsza dla pracowników Shadow? Nie doczeka.
- Masz rację. Nie lubię cię. Nie lubię twojego stylu życia, tego, jak się zachowujesz i jak traktujesz ludzi. Ale wiesz co? Ja sobie na to nie pozwolę, dlatego potrącam ci premię od obrotu za ten miesiąc. Jeśli to nie nauczy cię szacunku do twojej przełożonej, powtórzymy to w kolejnym miesiącu. Potem w następnym... Aż do skutku.
Kodeks pracy? W Shadow to ona była kodeksem. Jesli Luke miał jakieś uwagi dotyczące stylu pracy Makayli, mógł próbować poskarżyć się właścicielowi, ale... Właśnie dlatego Nathaniel zatrudnił Makaylę - by ogarniała całe to przedszkole i nie zawracała mu głowy pierdołami. A to... Z całym szacunkiem dla Luczka... To była pierdoła. Gdyby poszedł z tym do szefa, to nie dość, że dostanie opierol, bo pominął drogę służbową, to jeszcze zostanie z miejsca zwolniony za to, że pominął drogę służbową i zawraca mu głowę.
- Mam nadzieję, że się zrozumieliśmy - wbiła w niego spojrzenie. Z pewnością nie mrugnie aż do momentu, kiedy Winfield się z nią zgodzi. A zgodzi się na pewno, bo... Jakby... Nie miał wyjścia.
- Ej, słuchajcie, bo jakaś blondyna padła przed lokalem - nagle na zapleczu pojawił się jeden z ochroniarzy.
Mogłoby wydawać się, że Makayla popędzi tam, by ratować dziewczę, mimo to wciąż tkwiła w bezruchu. Wciąż wpatrywała się w Luczka i czekała na jego reakcję. Być może za chwilę pójdą razem ratować panienkę, ale nastąpi to dopiero wtedy, kiedy Winfield przytaknie.

Luke Winfield
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Hej, jesteś bardzo nieobiektywna, skoro kierujesz się opinią swojego multi! Halo, czy jakaś inspekcja pracy może tu wkroczyć?? No i oczywiście, że gdyby Makayla mu odpuściła, to puszyłby się potem przed wszystkimi pracownikami i opowiadałby im, jak to jego uśmiech potrafił skruszyć skałę hehe. Luke miał tendencję do dopowiadania sobie różnych historii do tego, co go spotyka, więc i tutaj nie mogłoby byc inaczej. No i oczywiście nie znał szczegółów (ani nawet ogółów) życia prywatnego Makayli, więc pewnie śmieszkował z kumplami po kątach że Wyatt chodzi wściekła jak osa, bo dawno nie miała żadnego bolca. Upps, napisałam, czy pomyślałam?? Wybacz mu, on nie jest do końca normalny...
Zmarszczył brwi i skrzyżował ręce na wysokości klatki piersiowej, kiedy Makayla prowadziła swój wywód na temat jego osoby.
- Co kurwa? - zaprotestował natychmiast. - Jezu, przecież żartowałem. A to, że pomogłem klientce to się nie liczy? Miałem ją tam zostawić na pastwę losu? - i protestował dalej, wskazując dłonią na drzwi, w których przed chwilą zniknęła blondyna. Wiele był w stanie znieść, ale nie ucięcia mu premii! God, będzie musiał jeszcze intensywniej oszukiwać klientów i liczyć im za duże rachunki. UPS AGAIN.
Przez dłuższą chwilę mierzyli się tak wzrokiem, bo niee, Luke nie zamierzał odpuszczać. Ani przyznawać się do błędu, niee, zdecydowanie to wykraczało poza jego umiejętności społeczne. Odwrócił wzrok dopiero wtedy, kiedy jeden z ochroniarzy wpadł na zaplecze z, cóż, kiepską wiadomością.
- Ty tak serio? - uniósł pytająco brew znowu zerkając na Makaylę. - Trzeba zadzwonić po karetkę, daruj sobie teraz te swoje lekcje wychowawcze - dodał marszcząc czoło i nawet ruszył w stronę wyjścia z zaplecza, próbując ominąć Wyatt. Oczywiście bezdotykowo, głupi nie był. Oh, wait... - Przepuść mnie - zażądał, starając się brzmieć mimo wszystko jednak dość pokojowo. Hej, on tu właśnie leciał w zbroi i na białym koniu na ratunek mdlejącej niewiaście!
Makayla Wyatt
manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
Gdyby wkroczyła tu inspekcja pracy, to Luke wyleciałby z roboty jako pierwszy, głównie za swój stosunek do pracy, jak i do koleżanek z pracy. Ze stosunkiem do niej to ona poradzi sobie sama, bo jednak Luke musi znać swoje miejsce na ziemi, bez względu na to, jak wyglądało jej życie prywatne. Bo... Czy chodziła wściekła? Skąd. Po prostu była sobą i dbała o to, by interesy szefa jakoś się kręciły, a bolce... Nic dziwnego, że Luke nie miał o tym pojęcia. Kto by z nim o tym gadał?
- A widzisz, żeby ktoś się śmiał? - rozłożyła ręce, wskazując na pracowników. Część miała w dupie ich przepychanki, inni woleli się gdzieś schować, by tylko nie zgadzać się z Luczkiem i tylko jedna kelnerka, ciemna blondynka, chciała przez moment podnieść rękę, ale zrezygnowała, bo nikt inny tego nie uczynił. Czy wpływ na to miało spojrzenie Makayi, jakim ta obdarzyła najbliżej stojących pracowników? Dla nich to znak, by się nie wtrącać i nie angażować w całą sytuację. Po co interweniować i napytać sobie biedy?
Wygląda na to, że mieli pas, bo ona również nie zamierzała odpuszczać.
- Nie. Żartuję - nawiązała do jego wcześniejszego tłumaczenia się, ale na jej twarzy zdecydowanie nie dało się dostrzec nawet cienia uśmiechu. Nic nie wskazywało na to, by Wyatt miała nagle powiedzieć "dałeś się nabrać, wyluzuj". Przeciwnie.
- Masz rację. Trzeba.
Jeśli myślał, że po prostu ją ominie i wyjdzie, olewając ją w ten sposób, grubo się mylił. Skutecznie zablokowała mu przejście. Czy uraził jej dumę? Owszem. Czy zamierzała puścić mu to płazem i tak po prostu o tym zapomnieć? Zdecydowanie nie. Lekcja wychowawcza dotycząca szacunku odbędzie się teraz i tutaj i potrwa tak długo, aż Luke nabierze ogłady.
- Zobacz, co z tą blondyną, o której mówił Mike - zwróciła się do jednej z kelnerek. Mimo to nawet na moment nie przestała wpatrywać się Winfieldowi prosto w oczy. Cóż, mężczyzna nie zostanie dziś rycerzem.

Luke Winfield
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Nikt się nie śmiał, bo Makayla roztaczała wokół siebie taką aurę, że w jej towarzystwie każdy członek personelu dostawał od razu kija w tyłku. Nikt też za specjalnie nie rwał się do buntu przeciwko szefowej, więc Luke był w tej swojej przypadkowej krucjacie nieco osamotniony. I tak naprawdę nie brał na poważnie gróźb Makayli, bo choć pewnie wywaliła z Shadow parę osób, to jednak Winfield czuł się w tej robocie bardzo pewnie. Nawet nie miał pojęcia, jak ja jego pycha go w końcu zgubi...
Luke jedynie przeleciał wzrokiem po twarzach współpracowników, żeby się upewnić że wszyscy są pizdami i nikt z nich go nie poprze. Co prawda nie miał pojęcia co tam było zapisane w kodeksie pracy, ale na bank jego prawa były właśnie łamane, na bank!
- Odpuść już, okej? Po prostu się rozejdźmy i zapomnijmy o sprawie - odezwał się po chwili, wzdychając ciężko. Był upartym osłem, więc nie zamierzał za szybko odpuszczać, totalnie nie leżało to w jego naturze. W niej leżały tylko zadymy, kłótnie i prowokowanie takich sytuacji jak ta.
Na polecenie Makayli kelnerka ruszyła w stronę wyjścia, oddychając pewnie z ulgą, że może oddalić się z miejsca zbrodni. Luke wciąż wlepiał w Makaylę wyczekujące spojrzenie, starając się nawet jak najrzadziej mrugać, byleby tylko nie zostało to odebrane jako jakiś objaw uległości z jego strony.
- No i po co ten cały pokaz? Co chcesz osiągnąć? - odezwał się w końcu. Zasada, że milczenie jest złotem, zdecydowanie się u niego nie przyjęła. - Serio tylko w taki sposób potrafisz pokazać, że tu rządzisz? Jakie to małostkowe - prychnął, przekręcając głowę na bok. - Nie zdobędziesz w ten sposób szacunku podwładnych, sprawisz tylko że będą się do ciebie ładnie uśmiechali a za plecami obrabiali ci dupę i przeklinali - dodał.
Makayla Wyatt
manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
O tak. Pewności siebie nie można było mu odmówić, tyle tylko, że w jego przypadku granica między pewnością siebie a skrajną głupotą, która może mieć tylko jeden finał.
- Naprawdę myślisz, że zapomnę?
Z całą pewnością nie zapomni. Kiedy tylko wróci do swojego gabinetu, wydrukuje sobie jego zdjęcie, umieści na drzwiach i zacznie używać go jako tarczy. Nie zapomni również uciąć mu premii na kolejny miesiąc. Oczywiście zrobi to wszystko dopiero wtedy, kiedy Winfield dojdzie w końcu do wniosku, że spieranie się z nią nie ma sensu, bo Makayla nie zamierzała z nim dyskutować ani zmieniać swojego zachowania.
- I co, teraz powinnam do wniosku, że jednak zależy mi na tym, żeby personel się do mnie uśmiechał? - o dziwo to ona się uśmiechnęła, ale odrobinę kpiąco, bo jego słowa nie zrobiły na niej żadnego wrażenia. Jakoś nie zależało jej na tym, by po pracy zaplatać sobie warkoczyki ze striptizerkami lub przed pracą delektować się orzeszkami z barmańską częścią załogi.
- Nie wiem, czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale nie pracujesz w australijskim oddziale Mensy. To nie szpital neurochirurgiczny, tylko nocny klub. Nie jestem tu po to, żeby zapewniać ci komfort psychiczny. Jestem tu po to, żeby dbać o interesy Nathaniela.
Do wykonywania jego obowiązków wystarczyłaby średnio inteligentna, ale odpowiednio wytresowana małpa. Co więcej, może właśnie ona, jako ciekawostka, przyciągałaby do Shadow dodatkowych klientów? I nie, nawet jeśli Luke przyjdzie do pracy w stroju goryla, nie zmieni to zdania Makayli na jego temat. Był już na jej krótkiej czarnej liście osób do odstrzału.
- Właśnie dlatego masz słuchać moich poleceń i ze mną nie dyskutować. Na twoje miejsce mam już dwie chętne osoby, więc jeśli nie podoba ci się praca na moich warunkach, to wypierdalaj.
Tak, to ten moment, kiedy Luke musiał zdecydować.

Luke Winfield
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Słuchał Makayli z zaciśniętymi ze złości ustami. Ledwo się powstrzymał przed wdaniem się w nią w ciąg daszy pyskówki. O dziwo udało mu się ugryźć w język, bo znając Wyatt naprawdę nie żartowała, miała w dupie dobre relacje ze swoimi pracownikami i była skłonna go wyjebać. A pech chciał, że Luke potrzebował tej pracy. Ba, potrzebował jakiejkolwiek pracy, bo potrzebował hajsu, który powinien swoją drogą spadać z nieba. Ech, dużo było niesprawiedliwości na tym świecie.
W każdym razie Makayla niestety miała rację - Luke wykonywał tutaj żadnej pracy w stylu rocker science. Klient zamawiał, on nalewał mu drinka. Jego zadaniem było głownie nie pomylić zamówień i sprawienie, żeby klient zostawił tutaj jak najwięcej hajsu, a najlepiej to żeby się jeszcze pomylił na korzyść Luke'a. Proste zadania. Dlatego wziął na poważnie jej słowa o tym, że może raz - dwa go kimś zastąpić. Nawet jeśli Luke był lubiany przez klientów, to przecież nowa osoba również mogła taka być. Mało prawdopodobne, ale jednak możliwe.
- OKEJ - oznajmił w końcu, wypuszczając powietrze z ust. - Dobrze, będę wykonywał wszystkie polecenia i będę się ciebie grzecznie słuchał, mamo - dodał cichutko, pod nosem, bo tak się właśnie czuł - jak skarcony dzieciak. Wyminął Makaylę i ruszył w stronę wyjścia na zewnatrz dla personelu. Musiał się przewietrzyć i uzupełnić poziom nikotyny w organizmie. Na zewnątrz stała jedna z kelnerek, która patrzyła na niego wyczekująco, ewidentnie była rządna jakichś smaczków.
- Nie no, słuchaj, dramat z tą Wyattówą, jeśli nie odwoła tego co powiedziała, to ja stąd po prostu wypierdalam - oznajmił odpalając fajkę, a następnie zaciągając się nią ile sił w płucach. Tak czuł, że w końcu oberwie mu się za to, że najpierw mówi i działa, a dopiero gdzieś na szarym końcu świta mu jakaś myśl czy idea tego wszystkiego. Nigdy nie odwrotnie.
- O kurcze... No ale ten, to co ci powiedziała? - dopytała z zainteresowaniem. Może nawet trochę się przejęła, bo kto wie, może będzie następna.
- Nooo.... Żebym wypierdalał, jak mi się nie podoba - machnął lekceważąco ręką. Ale wciąż - to byłaby jego decyzja, prawda? Jeśli znowu spierdoli, to dlatego, że on tego chciał, a nie dlatego, że Makayla sobie tego zażyczyła!

/zt x2
Makayla Wyatt
ODPOWIEDZ