I'm fucked up, I'm faded, I'm so complicated.
: 07 mar 2023, 23:44
Lekka irytacji i podenerwowanie towarzyszyły Jasperowi przez cały czas, odkąd miał za sobą tę aferę z Diviną i Nathanielem. W pracy bywał bardziej spięty w szczególności, gdy w pobliżu znajdował się Nate. Wobec Diviny także stał się bardziej czujny i przewrażliwiony, chociaż zapewne wraz z zanikającymi na jego twarzy zasinieniami i te nieprzyjemne emocje miały go przestać nawiedzać. Tak, czy inaczej, największe ukojenie przynosił mu czas spędzony z Pearl. Miał wrażenie, że od dawna nie był tak nakręcony i nabuzowany jak w tym czasie. Dlatego ta jej "chwilowa" absencja wcale mu się nie spodobała, ale był wyrozumiały. Miał jeszcze siłownię, ale jak na ironię, aby się do niej dostać, także potrzebował odwiedzić Pearl. Jednak kłamstwem byłoby stwierdzić, że nie mógł się obejść bez tego. Mógł, ale znał blondynkę na tyle, aby czasem przezornie sprawdzić, czy nie kombinuje czegoś za jego plecami. Kilkukrotnie znalazł ją w sytuacjach wymagających całkiem sporych tłumaczeń, więc wiedział na co ją stać. Liczył jednak na to, że faktycznie się źle czuła, a nie snuła nocami po jakich barach szukając kolejnych, tropów w tym swoim "prywatnym" śledztwie. Zwyczajnie martwił się o nią, bo nawet jeśli posiadała spore "plecy", do których się nie przyznawała to nie każdy oprych spod latarni musiał od razu wiedzieć kim była. Tak więc, dla świętego spokoju postanowił ja odwiedzić i przywieść najlepszą, włoską pizzę jaką można było znaleźć w okolicy.
- Pearl? - Drzwi od jej domu były otwarte, więc wszedł do środka bez pukania, ale pomarudził pod nosem o tym, że znów siebie nie zamknęła. - Kicia? - Nawoływał, ale odpowiadała mu głucha cisza. Odłożył więc jedzenie w kuchni i nim udał się na górę, prześledził wzrokiem znajdujące się wokół przedmioty. Dwie butelki wina stojące za koszem ze śmieciami były raczej kiepskim lekarstwem, a przed wczoraj jak nocował u Pearl na bank ich tam jeszcze nie było. Poza tym nie znalazł nic konkretniejszego, a z pewną dozą podejrzliwości skierował się w stronę schodów i tam u ich szczytu dotrzegł jej sylwetkę. - Czemu nie zamknęłaś drzwi? Siedzisz tutaj sama i prosisz się o włamanie - burknął na powitanie, po czym uśmiechnął się, bo jednak cieszył się, że ją widział. Nawet jeśli ona niekoniecznie miała na to ochotę.
pearl campbell
- Pearl? - Drzwi od jej domu były otwarte, więc wszedł do środka bez pukania, ale pomarudził pod nosem o tym, że znów siebie nie zamknęła. - Kicia? - Nawoływał, ale odpowiadała mu głucha cisza. Odłożył więc jedzenie w kuchni i nim udał się na górę, prześledził wzrokiem znajdujące się wokół przedmioty. Dwie butelki wina stojące za koszem ze śmieciami były raczej kiepskim lekarstwem, a przed wczoraj jak nocował u Pearl na bank ich tam jeszcze nie było. Poza tym nie znalazł nic konkretniejszego, a z pewną dozą podejrzliwości skierował się w stronę schodów i tam u ich szczytu dotrzegł jej sylwetkę. - Czemu nie zamknęłaś drzwi? Siedzisz tutaj sama i prosisz się o włamanie - burknął na powitanie, po czym uśmiechnął się, bo jednak cieszył się, że ją widział. Nawet jeśli ona niekoniecznie miała na to ochotę.
pearl campbell