prawnik — atwood llp
32 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Najgorszym człowiekiem świata została, bo lubi najwyższe progi, wielkie pieniądze i władzę. Ale paragrafy i przepisy ją nudzą, prawo jest jak matematyka, a w życiu chodzi o poszukiwanie ulotnego, o emocje i otchłań.
+ Sonny Jameson

Kolejna służbowa delegacja znowu wymagała przeprowadzki w jakieś wyszukane miejsce na co najmniej kilka miesięcy. Nie była to dla Macmillan żadna pierwszyzna, jej niepisane stanowisko prawej ręki prezesa wiązało się z pewnymi niedogodnościami, które ona już uważała chyba za swoją codzienność. Przyzwyczaili się już razem z mężem do tego że żyją na dwa domy, często znajdujące się w innych krajach a nawet na innych kontynentach. Taki styl życia. Wyczekiwała jedynie informacji - gdzie. Branżowe plotki dosyć jasno wskazywały na jakiś większy rynek, więc spodziewała się któregoś z europejskich miast. Ewentualnie, od biedy już Dubaju.

Cairns. Kurwa, kurwa, kurwa czy tego pieprzonego, jebanego miasta nie może pochłonąć jakiś ogień piekielny albo jakieś plagi egipskie? Kurwa, kurwa, kurwa, terapeuta ostrzegał, że to wszystko się tak skończy. Tak nie miało jednak oznaczać samotnego ataku paniki na samym środku jej prywatnego, obrzydliwie cudownego salonu. Usilnie próbowała walczyć z hiperwentylacją, w tym samym czasie wygładzając falbankę na jednej z wyszukiwanych poduszek zdobiących kanapę. Będzie dobrze, poradzisz sobie, to tylko na chwilę.

Naprawdę starała się załatwić to na zimno. Tak zimno, jak gdyby te jej przeklęte idealne komplety od Chanel skrywały zupełnie martwe serce. Nie chciała się anonsować, nie chciała się wychylać. Ale przecież prezes nie mógł się powstrzymać. Poczciwy był z niego chłopina, ale jęzor miał niezwykle wręcz rozwiązły jak na prawnika. Nie zdążyła się nawet porządnie spakować a wszyscy w pieprzonym, jebanym Lorne Bay już wiedzieli, że ona tam w najbliższym czasie będzie. Najbardziej oczywiście cieszył się jej drogi tatuś, tak odzwyczajony od obecności swojej najkochańszej córeczki na miejscu. Kiedy więc szczęśliwie udało się jej w końcu odhaczyć ich pierwsze spotkanie, mogła dopuścić do siebie myśl, że tu się na zimno po prostu nie da.

Pierwszy wieczór w mieście zakończyła więc wizytą w Shadow. Swoją wyuczoną rolę doskonałej żony zostawiła w domu razem z obrączką i elegancją małej czarnej od Chanel. Małą czarną owszem, odziała, ale tą od Saint Laurenta, wzbudzającą odrobinę bardziej wyuzdane skojarzenia. Szpilki, niebotycznie wręcz wysokie, gdyby tylko mogły to wręcz szczułyby czerwonymi podeszwami. Drogi Boże, w Nowym Jorku nigdy nawet nie pomyślałby aby się tak ubrać. Nie pomyślałaby też pewnie by wywracać oczami i teatralnie wzdychać, kiedy zupełnie przypadkowy typ prawie wlazł na nią przy barze.
- Ja pierdolę - bo komu w końcu przystoi takie słownictwo, jeśli nie idealnej żonie przeniesionej tu prosto z serca Manhattanu? - Czy możesz łaskawie zabrać stąd tą swoją c z a r u j ą c ą o s o b o w o ś ć - tyłek w końcu, oceniła zupełnie fachowym okiem, miał całkiem zgrabny. - I wkurwiać ludzi gdzie indziej? - generalnie to facet miał w sobie coś takiego, że stara Michelle nie miałaby nic przeciwko, by przeleciał ją - byle porządnie! - jeszcze tego samego wieczora. Ta nowa, rzekomo cudownie odmieniona jednak, wpadła tutaj jedynie na kilka niezobowiązujących drinków, i może ewentualnie zaciągnąć trochę języka u miejscowych. Nie planowała go wpychać w usta nawet najbardziej nieziemskiego kolesia w całym Shadow. Do tego pan czarująca osobowość musiałby się bardzo postarać.
powitalny kokos
m
człowiek od brudnej roboty — w Shadow
38 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
pewnego dnia po prostu zjawił się tutaj na swoim motocyklu i został, pewnie słyszałeś tysiąc wersji tej opowieści, ale żadna nie jest prawdziwa, choć wszystkie są absolutnie wyjątkowe
Problemy w jego życiu były tak wyuzdane, że jeśli występowały to tylko grupowo i ruchały go bez poślizgu, zgodnie ze starą zasadą, że nic cię nie przeora tak jak egzystencja. Ta jego momentami zaś przypominała wściekłą jazdę bez trzymanki, bo kierownicę ukradł jakiś przygłup. Właśnie tak przez praktycznie cały czas czuł się Santino, który za pełną wersję imienia karał nie tylko zimnym wyrazem twarzy, a wizytą na pogotowiu ratunkowym. Tak miał prawo mówić do niego jeden człowiek i nie pozwalał, by byle kurewki traktowały to imię jak własne. Tak praktycznie rzecz ujmując absolutnie niczego nie pozwalał sobie zabrać, więc na progu czwartej dekady życia był człowiekiem z zachwycająco małym bagażem.
Pozornie, bo gdzieś tam w szafie walały się trupy jego byłych, ale jak Sinobrody podwieszał je tylko wyżej i wzruszał ramionami. Przeszłość zdawała się znaczyć dla niego tyle samo co przyszłość, której nie miał. Jedyną opcją zostawała zaś teraźniejszość i właśnie na niej skupiał swoją uwagę, choć był człowiekiem obecnie mocno zdenerwowanym. Eufemizm jak się patrzy, bo od dłuższego czasu mielił w zęby najbardziej podłe przekleństwa, ale żadne z nich nie przynosiło rezultatu. Podejrzewał, że pewnych kwestii nie dało się po prostu załatwić ogromnym ryjem i pięściami, a tego typu odkrycie przyprawiało go wręcz o zawał.
Z tego też powodu nareszcie uniósł ręce do góry w geście przegranej i ruszył do baru, gdzie znajdowało się pocieszenie w butelce, w cipie jakiejś chętnej dwudziestolatki i nonszalancko rozwalonym proszku w śmietniku przez jakieś bananowe dzieciaki. Przecież nie wyda całej wypłaty na porządnego bucha, prawda?
Z zamyślenia wyrwał go głos paniusi, która wzięła się z telewizji i pod tym stwierdzeniem ukrywała się jego wizja, że faktycznie wyszła na tych obcasikach i zmaterializowała się w [iShadow[/i]. Nie wiedział czy to czyni ją głupią czy głupszą. Najgłupsze zaś było zaczynanie do kogoś, kto mógłby ją powalić jednym ciosem i okraść ją z tej torebeczki.
Na pewno miała na kokę.
Ta myśl sprawiła, że złapał ją za w pasie i przerzucił na ramię. Jeszcze ta elegantka nie wiedziała, że tu pracuje.
- Naćpanych i agresywnych nie obsługujemy - i zaparł się mocno z uwagi na jej protesty, wyrażone zapewne pięścią i werbalnym słownictwem, które można było umieścić gdzieś w okolicy rynsztoka.
Musiał jednak przyznać, że dupę miała zacną, choć pewnie nie nówkę i wielu w niej już parkowało.

michelle macmillan
powitalny kokos
nick autora
brak multikont
prawnik — atwood llp
32 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Najgorszym człowiekiem świata została, bo lubi najwyższe progi, wielkie pieniądze i władzę. Ale paragrafy i przepisy ją nudzą, prawo jest jak matematyka, a w życiu chodzi o poszukiwanie ulotnego, o emocje i otchłań.
+ Sonny Jameson

Macmillan nie należała przecież nigdy do tego zacnego grona, które przejmuje się personelem jakiegokolwiek miejsca, tym bardziej jakieś lokalnej speluny (cześć Nate, też Cię kocham!) w klimacie Shadow. Bo może i owszem, Michelle ponad połowę swojego życia spędziła poza Lorne Bay, ale zanim się gdziekolwiek wybrała, była na tyle zapobiegliwa by chociaż otaksować informacje dotyczące tej miejscówki w wynikach Google. Shadow więc wydawało się miejscem idealnym na dziś z co najmniej kilku powodów - raz, że tutaj raczej nie bywają jej ewentualni współpracownicy (naiwnie zresztą wierzyła, że większość nie wyściubia nosa poza Cairns), dwa - tutejsza gawiedź, dodatkowo odpowiednio podlana alkoholem może być wręcz cudownym źródłem informacji. O wszystkim. I wszystkich. Wódka w końcu rozwiązuje język jak nic innego. Nie dane było jej się - jeszcze - o tym przekonać, gdyż imperator przedmiotowego traktowania kobiet, wielki pan maruda we własnej osobie, tak oburzył się tym co o pół raza za dużo szczeknęła jakaś drobna blondynka, że ją wyniósł na zewnątrz. Żeby mi to było jasne - ktoś śmiał przekroczyć jej wszelkie strefy osobiste (w XXI wieku za tak bezkarne macanie tyłka dostawało się w końcu po ryju) i zepsuć jej zabawę. Może i w pierwszym odruchu pozwoliła sobie go parę razy walnąć - czego pewnie nawet nie zarejestrował - i puściła mu całkiem niezłą tyradkę w języku zbliżonym do łaciny podwórkowej, ale kiedy już tak stanęli obok siebie na zewnątrz, odrobinę jej przeszło.
- Rozumiem, że mówisz wyłącznie o sobie a ja byłam ci jedynie potrzebna do towarzystwa? - rzuciła może i oschle, ale cóż, również jej aktualny towarzysz do najprzyjemniejszych w mieście nie należy. Byliby zupełnie cudownym duetem. Póki co jednak, spojrzała w dół na to, co przez ten jego ochroniarski wybryk zadziało się najlepszego z jej sukienką. I tak pieprzona jest krótka, a teraz podjechała już tak wysoko, że samej Michelle może i wydawało się to teraz festyniarskie. Dziwnie jednak korespondowało i z tym miejscem, i z szacownym panem odważnym, który z jakiegoś powodu jeszcze stąd nie zniknął. Ze swojej cudownej torebeczki wyciągnęła w końcu papierosy, to trzeba było przepalić. W tym samym momencie dotarła do niej prawda objawiona - typ obczajał ją w tak podły sposób, że nawet się z tym nie krył. Dla i tak rozbujałego ego blondynki była to wystarczająca zachęta na dzisiejszy wieczór. - Podobało ci się - bardziej stwierdziła, niż zapytała. Może i nie była zwyczajnym bywalcem takich miejsc, ale bez pudła umiała wyczuć zainteresowanych dobraniem się do jej zgrabnego tyłka. Brzmiało jak całkiem niezły plan na tą noc. Odpaliła swojego papierosa, po czym wyciągnęła paczkę w jego stronę, międzynarodowy i uniwersalny znak częstowania kogoś fajką. Bierzcie i jedzcie, czy jak to tam mówi pismo. Choć sama Macmillan liczyła dziś jedynie na odpowiednie bierzcie.
powitalny kokos
m
człowiek od brudnej roboty — w Shadow
38 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
pewnego dnia po prostu zjawił się tutaj na swoim motocyklu i został, pewnie słyszałeś tysiąc wersji tej opowieści, ale żadna nie jest prawdziwa, choć wszystkie są absolutnie wyjątkowe
Tak naprawdę miał w głębokim poważaniu co tutaj robi ta śmieszna blondyna. Nie był z tych, którzy myślą globalnie. Wręcz przeciwnie, z jego skłonnością do plotkowania i wszczynania burd wyglądał jak jeden z tych lokalsów, którzy jak trzeba to sięgną po widły i wypędzą ze swojej wioski postęp. Ten zaś najwyraźniej miał twarz kobiety, która zjawiła się tutaj, by podreptać butami za kilka tysięcy i pokazać wieśniakom, że ona odtąd tu wprowadza rządy.
Po jego trupie, bo skoro jego głównym (i jedynym, na resztę był za głupi) zajęciem było pilnowanie tutaj porządku, a ta sielanka została najwyraźniej zakłócona przez pojawienie się tego diabła w sukience czy spódnicy.
W tym co podwijało się tak jakby kupiła to na bazarze albo w supermarkecie, a nie od projektanta. Najwyraźniej nawet te pedały z branży fashion wiedziały, co działa na mężczyzn, a raczej na tak podłych wzrokowców jak Jameson. Musiał jednak przyznać, że po wiązance szalonych przekleństw wreszcie się ocknęła i zaczęła mówić całkiem do rzeczy.
- Gdzie studiowałaś? W Sydney uczą takiego języka? Wiesz co mówiła moja droga mamusia? Że kobiety są piękne, gdy się pięknie wyrażają - kpił w niej najlepsze i wcale nie zapalił jej papierosa ani też nie poczęstował się tym jej. Drogim, ale cienkim i zupełnie niemęskim. Wyjął swoją paczkę i dało się poczuć już po pierwszym buchu, że były to mocne, bo parzyły płuca i jego oczy w ten jeden specyficzny sposób. Nie zamierzał jednak wyjść na jakiegoś pozera, bo przecież taka brzydka nie była, a na pewno nadziana, a to dodawało ze sto procent do jej atrakcyjności.
Z tego też powodu stał tutaj i kręcił kółka z dymu patrząc na nią faktycznie tak jakby ją oceniał. Na ósemkę nie zasłużyła, była solidną siódemką, a tego typu dziewczyny z kompleksami nieźle szorowały kolana po podłodze, jeśli okazywało im się swoją pogardę. Może i jego myślenie było seksistowskie, ale i po niej nie spodziewał się głębszych przemyśleń. W końcu w jej uśmiechu czaiło się pragnienie, by faktycznie ją obczajał i by była dla niego jakąś egzotyczną przygodą.
W końcu zawsze mógł ją przerżnąć na tych taczkach, które w końcu posłużą do wywiezienia jej. Plan niemalże idealny, zwłaszcza, że dotknął przelotnie jej tyłka i był zachwycony.
- Zastanawiam się tylko ile dałaś za tę szmatę. Podwija się łatwo, rwie się pewnie nawet łatwiej… - wyjął gumę i zaczął ją obcesowo żuć przepalając tym śmierdzącym papierosem.

michelle macmillan
powitalny kokos
nick autora
brak multikont
prawnik — atwood llp
32 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Najgorszym człowiekiem świata została, bo lubi najwyższe progi, wielkie pieniądze i władzę. Ale paragrafy i przepisy ją nudzą, prawo jest jak matematyka, a w życiu chodzi o poszukiwanie ulotnego, o emocje i otchłań.
+ Sonny Jameson

Owszem, przez dłuższy moment właśnie zastanawiała się co ona jednak tu robi. A raczej co ona robi dokładnie tutaj, przed barem/klubem/pubem, przy którym najgorsze speluny świata wyglądały jak lokale pięciogwiazdkowe (Macmillan tak przynajmniej zakładała, w żadnym w końcu nigdy nie była), rozmawiając z jakimś typem (nadal przystojnym), który zamiast mózgu miał orzech. I to na dodatek wielkości co najwyżej pistacji. Choć pewnie mogłaby go spytać czy facet w ogóle wie co to takiego jest. Na bank nie wiedział.
- Sydney? A co, ziemia jest płaska, a to że istnieje cokolwiek więcej poza Australią to wymysł rządu? - prychnęła. Może i studia (i wynika na to, że zresztą całe późniejsze życie też) to zasługa jej najdroższego tatusia, ale nie zmieniało to faktu, że była w opór wręcz dumna z tego swojego Oksfordu czy Nowego Jorku. Ale przecież nie będzie się z tego tłumaczyć typowi, który najwyraźniej uznał ją za jakieś zagrożenie (metr pięćdziesiąt w kapeluszu i pięćdziesiąt kilo żywej wagi, istny pitbull) i wyniósł z tego... przybytku. Trzeba było jednak przyznać, że może inteligencją nie grzeszył, ale nadal miał w sobie coś takiego, że nadal tutaj stała i kontynuowała rozmowę. Oficjalnie jednak, tylko paliła papierosa. - Mmmm, maminsynek - skomentowała, zaciągając się w międzyczasie po raz kolejny. - Lubię takich - może niekoniecznie ten wyraz miał dotyczyć akurat sympatii, ale może przyszły członek Mensy (w dniu zakończenia apokalipsy chyba), może się kiedyś tego domyśli. Zaciągnęła się jeszcze raz, i jeszcze raz, po czym jak przystało na porządnego obywatela rzuciła niedopałek pod nogi, wprost na chodnik i dodatkowo wykończyła go butem. Pewnie szkoda podeszw, ale co tam, kupi sobie nowe, kiedy te się za bardzo podrapią. Eh, te problemy pierwszego świata.
- Szmatę - westchnęła z dezaprobatą. Owszem, sama nie była specjalnie przekonana do tego typu trendów (to jeszcze w ogóle można było nazwać modą?), ale wydawało się jej że będzie akurat na to wyjście pasować. I może i ten bohater od orzecha mógł się o jej sukience wyrażać pejoratywnie, ale był na tyle łatwy do rozpracowania, że bez pudła strzelała, że mu się podoba. Ona w tej sukience, ta sukienka na niej, albo wizja zdzierania z niej tej sukienki, jeden pies. Nie miało to specjalnego znaczenia. - Jak zasłużysz to może się przekonasz - oceniła surowo, przecież nie mogła tak łatwo wyskakiwać z majtek przed pierwszym, lepszym gorącym gościem. Trzeba było zachować choć pozory jakieś klasy, nawet w tak podłych okolicznościach przyrody jakim było samo Shadow.
powitalny kokos
m
człowiek od brudnej roboty — w Shadow
38 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
pewnego dnia po prostu zjawił się tutaj na swoim motocyklu i został, pewnie słyszałeś tysiąc wersji tej opowieści, ale żadna nie jest prawdziwa, choć wszystkie są absolutnie wyjątkowe
Może i był pod pewnymi względami zacofany, ale wcale nie był taki głupi na jakiego wyglądał. Zazwyczaj na takiego jednak pozował, bo już dawno zauważył, że bycie za mądrym często doprowadza do problemów, a on przecież ich nie szukał. Wręcz przeciwnie, może i czasami dostał po mordzie lub w zęby, ale najczęściej preferował chowanie się przed światem. Konkretniej to chował się głównie przed jednym gangsterem, któremu zajumał samochód, ale jego paranoja zazwyczaj sięgała tak głęboko, że obawiał się praktycznie każdego, kto wydawał się nie pasować do jego przedstawionego świata.
Zaś ta cała panienka blond o aparycji aniołka wyglądała tak pokracznie na tle Shadow, że wiedział na pewno, że skądś się musiała urwać. Nie było szans, żeby na tej podłej ziemi w Lorne urósł taki okaz. Może i była jak przystało na miejscowych bardzo pyskata i ordynarna, ale nadal coś w niej (te cholerne buciki z czerwoną podeszwą) mówiły mu, że jest bogata i że zwiastuje problemy.
Te zaś dla niego zawsze oznaczały dodatkowy ból głowy, więc podchodził do nich i do niej z rezerwą. To znaczy przeruchać by mógł, ale już zwierzanie się w pościeli nie wchodziło w grę.
- A to poza Australią jest coś oprócz wody? - wiedział, akurat z geografii był niezły, ale nic nie stało na przeszkodzie, by trochę się z dziewczęcia pośmiać, zwłaszcza że wygląda na taką, która z łatwością połknęła kij w dupie… i pewnie dzięki temu i w umiejętnościach oralnych nie była taka najgorsza.
Tak, bo im dłużej na nią patrzył (a robił to z dezaprobatą, ale wciąż), tym mocniej odczuwał, że jest jedną z tych, które ten prymitywny wizerunek chama kręci. Za to jego jarało traktowanie jej jak pospolitej szmaty. Można by rzec, że dobrali się całkiem idealnie.
- Och, jaka wnikliwa analiza. Powinszować, koleżanko - prychnął i zapalił kolejnego papierosa. Przez tego typu romanse nabawi się nie dość, że nerwicy to jeszcze raka. - I odpuść sobie, nie masz u mnie szans z tymi ciuchami od Chanel czy innego pedała - wywrócił oczami, a jednak nadal jak i ona, stał tu i się jej przyglądał zaciągając się wolno papierosem.
- To tak nie działa - stwierdził, gdy uznała, że musi sobie zasłużyć. - Widzisz, zasłużyć mogę jedynie w trakcie ruchania ciebie, więc jeśli chcesz się przekonać to ewentualnie mam jakieś pół godzinki - zerknął na zegarek, ale żeby nie być gołosłownym, zbliżył się do niej i trochę jakby w zamyśleniu przejechał dłonią na jej pośladek. Wtedy ścisnął go i spojrzał jej prosto w oczy.
- Chyba, że się boisz - wybór należał do niej.

michelle macmillan
powitalny kokos
nick autora
brak multikont
prawnik — atwood llp
32 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Najgorszym człowiekiem świata została, bo lubi najwyższe progi, wielkie pieniądze i władzę. Ale paragrafy i przepisy ją nudzą, prawo jest jak matematyka, a w życiu chodzi o poszukiwanie ulotnego, o emocje i otchłań.
+ Sonny Jameson

Powiedzieć, że lubiła być w centrum uwagi - a to jak teraz skupiała na sobie spojrzenia, naprawdę solidnie łechtało jej i tak wybujałe już ego - to zupełnie jak nic nie powiedzieć. Może i pasowała tutaj teraz jak kwiat do kożucha, na dodatek w tych swoich ubrankach wartych tyle ile niejedno auto na parkingu tej speluny tego jakże luksusowego lokalu, ale teraz miała do w głębokim poważaniu. Tym bardziej że musiała znosić miejscowego goryla. Kiwnęła potakująco głową.
- Aha - miało to być jej jedyną odpowiedzią, dochodziła bowiem do wniosku, że ten ogr i tak nie zajarzył jej dowcipu, ale jakoś tak wewnętrznie poczuła się w obowiązku cokolwiek więcej mu wytłumaczyć. - Koniec świata - rzuciła już poważniej i po raz kolejny zaciągnęła się papierosem. Zagapiła się nawet gdzieś w przestrzeń, przecież z jego - przystojnej, bo przystojnej ale inteligencją nieskażonej - twarzy żadnej reakcji by nie wyczytała. Zresztą, równie dobrze tą nieszczęsną dziurę w której teraz oboje się znajdowali (miała w tym momencie na myśli całe Lorne, nie konkretnie kawałek chodnika przed Shadow) można było za rzeczony uznawać i to już całkiem wyczerpywałoby motyw.
- Mmmm, co za postępowe podejście - pokiwała głową z uznaniem. Pedała. Cały świat spuszcza się, żeby tym mniej lub bardziej binarnym, hetero, wege czy innym ogarniętym było na tym padole łez dobrze ale widocznie australijska prowincja trzyma się mocno i tutaj nadal postęp wygania się widłami i taczką. Aż popatrzyła z pewnego rodzaju smutkiem na swoją sukienkę. Biedny Yves. Od pedałów go na jakieś wsi wyzywają.
Kiedy jednak w końcu zbliżył się do niej, a co więcej chyba załapał w jaką grę będą teraz grać i śmiało bezczelnie złapał jeden z jej pośladków, rzuciła mu jedynie odrobinę znudzone spojrzenie spod lekko przymkniętych powiek. Typowa, zblazowana, bogata żonka szukająca niezobowiązującej rozrywki.
- Boisz - parsknęła odrobinę cichym śmiechem. Pokiwała głową z niedowierzaniem - chłop schlebiał sobie wyraźnie za mocno. W końcu jednak jej twarz nabrała ponownie raczej poważnego wyrazu, a ona sama po raz kolejny zaciągnęła się, z lekka chyba już przygasającym, papierosem. - Chłopcze - zaczęła w końcu uderzając tym samym już w odrobinę kpiące tony. I nawet jakiś przebiegły uśmieszek pojawił się na jej twarzy. - Jedynie na pół godziny, to jest szkoda majtek z dupy ściągać - pouczyła go poważnym tonem. Specjalistka przemówiła. Niewiadomo w kwestii czego - długości przypadkowego stosunku czy tego jak reagować na propozycje owego od równie przypadkowo spotkanego ogra. Mimo wszystko ani nie zabrała jego ręki ze swojego no pośladka, nawet nie kazała werbalnie mu tego zrobić. Generalnie, to dochodziła do coraz śmielszego przekonania, że nie miałaby nawet za złe, gdyby ją przeleciał. Jedynie resztka jakiegoś sumienia, które szeptem próbowało się odzywać jeszcze gdzieś z tyłu jej głowy, podpowiadała na nieśmiało, że wcale nie jest to najlepszy pomysł. Nieszczęśliwie jednak samo sumienie, a raczej jego resztki, nie były uznawane dziś za decyzyjne. Nie, kiedy między udami zaczynało się jej robić przyjemnie wilgotno.
powitalny kokos
m
człowiek od brudnej roboty — w Shadow
38 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
pewnego dnia po prostu zjawił się tutaj na swoim motocyklu i został, pewnie słyszałeś tysiąc wersji tej opowieści, ale żadna nie jest prawdziwa, choć wszystkie są absolutnie wyjątkowe
Jego niecne fantazje o byciu bogatym poprzez odpowiedni ożenek miały jedną istotną wadę, nad którym się nie zastanawiał. Mimo wszystko te wszystkie panienki z pretensjami (przykład pierwszy stał przed nim) nie marzyły o tym, by w ich życiu zjawił się tak nieokrzesany gbur. Wręcz przeciwnie, one pragnęły subtelnej adoracji od jakiegoś inteligenta w za ciasnych spodenkach. Wiedział, że jakby mu się chciało to nawet potrafiłby takiego zgrywać na trochę, ale najwyraźniej jeszcze nie osiągnął punktu krytycznego.
Wróć, do tej pory słuch o jego gangsterze zaginął i jak tak dalej pójdzie to miał szansę spłacić wszystkie swoje długi do 2054 roku, więc można by śmiało rzec, że robił piekielne postępy. Z tego też powodu zachowywał się nadal po swojemu i nie zamierzał zgrywać kogoś, kim nie był, by jedynie połechtać ego tej blondyneczki, która tylko z ryja wydawała się całkiem anielska.
Charakter zaś miała piekielny i dało się zauważyć, że na dłuższą metę oboje by się pozabijali, ale przecież nie zaszkodziło spędzić godziny czy dwóch na wzajemnym eksplorowaniu swoich wątpliwych zalet, choćby po to, by potem pośmiać się z tego w innym towarzystwie. Tak, jak mu się chciało to potrafił być całkiem elokwentny, choć chwilowo raczej skupiał się na tym, by jego erekcja nie rozsadziła mu spodni.
To był ważniejszy cel niż jakieś rozmowy o tolerancji. Czy wiedział, że geje istnieją? A i owszem, a tatuś mu przekazał, że będą się smażyć w piekle, więc taka wiedza o świecie mu wystarczała.
- Tak cię jara ten postępowy świat, że stoisz na wypizdowie ze mną - zauważył całkiem cwanie i spojrzał na nią spod przymkniętych powiek. Gej, nie-gej, ale ten jej cały projektant znał się na kobiecej modzie i wiedział co odsłonić, a co pokazać. Mógł mieć do niego pełne uznanie i przez moment zaświtała mu całkiem niedorzeczna myśl, którą postanowił prędko zrealizować. Najpierw jednak z lubością przesuwał palcami na jej pośladek, dość śmiało zahaczając o materiał majtek i wreszcie obracał je w swojej dłoni jakby sprawdzał ekspercko ich fakturę. Pewnie jakieś jedwabne i tak drogie, że szkoda było zdzierać, a jednak podejrzewał, że wreszcie to zrobi.
- Lubię dziewczyny z ogromnym apetytem. Nie wyglądasz na kłodę, która wstydzi się lizania - stwierdził całkiem serio, a potem rozejrzał się. Raczej nie mógł posuwać dziewczyny pod okiem swojego szefa, szefowej i klienteli Shadow, więc całkiem rozsądnie wskazał na opuszczoną łódkę. - Będę tam za dziesięć minut. Możesz już zacząć grę wstępną czy coś - rzucił na odchodne i choć wydawało się, że ta propozycja jest absurdalna, niedorzeczna i mocno bezczelna, złapał ją za podbródek i pocałował wsuwając język głęboko w jej podniebienie i sugerując, że nie będzie to pożal się, Boże, kilka minut. W końcu nie po to im organizował miejscówkę, by ją przelecieć byle jak, prawda?

michelle macmillan
powitalny kokos
nick autora
brak multikont
ODPOWIEDZ