we felt broken like a vase that'd fallen from the roof
: 28 lut 2023, 17:09
JEDEN |
Cooper jak co dzień siedział od rana do wieczora w Surf Shopie i się lenił. Klientów było jak na lekarstwo zważywszy na bardzo niekorzystną pogodę za oknem. Na ten dzień nie miał również zaplanowanych żadnych kursów surfingu, więc był to typowe środowe popołudnie, które po prostu musiało minąć. Zostały cztery godziny do zamknięcie, lecz telefon dzwoniący w lewej kieszeni sprawił, że CJ musiał zerwać się jak rażony prądem i udać się jak najszybciej do Sapphire River. Zadzwonił do niego jakiś facet, który prosił o jak najszybsze pojawienie się przy jachcie należącym do Bruce'a - przyjaciela, a nawet można powiedzieć ojca Coopera. Facet u którego pomieszkiwał od dłuższego czasu był dla niego jak ojciec, którego nigdy nie poznał. To on dawał jeść oraz pić CJ'owi oraz panience Rothwell. Gdy było źle to właśnie on potrafił przywrócić ich do porządku. Na samą myśl o tym co mogło się stać, że jakiś obcy facet do niego dzwoni zaczęły mu się trzęść ręce.
Gdy pojawił się na miejscu zobaczył kilku facetów ubranych na czarno. Nie chciał w to uwierzyć i przez całą drogę przez pomost kręcił głową. Cooper nie jest głupi i miał przeczucie co mogło się święcić. Podchodząc bliżej zorientował się, że najgorsze scenariusze się sprawdziły. Pan Bruce zmarł, a faceci w czerni są tutaj tylko po to, aby posprzątać. CJ nie mógł się pozbierać i pod nosem kilkukrotnie użył wielu niecenzuralnych wyrazów, chcąc wyrzucić z siebie gniew. Znów został rzucony na głęboką wodę przez los - pomyślał. Znów z jego życia znika osoba, która dała mu nadzieję i dach nad głową. Odpalił papierosa i kręcił się w kółko, a w między czasie napisał wiadomość do Britty, aby zjawiła się tu jak najszybciej. Mężczyźni szybko przetransportowali ciało do samochodu, a jeden z nich, będący w garniturze przekazał Cooperowi list. Powiedział, że to list od Pana Bruce'a do CJ i Britty. Chłopak od razu schował go do spodni, aby nigdzie się nie zagubił i pożegnał się z facetem, który przekazał mu najgorszą wiadomość na świecie. Usiadł na pomoście i zaczął płakać jak małe dziecko. Sięgając głębiej w przeszłość nie przypominał sobie kiedy ostatnio przyszło mu uronić łzy.
Na szczęście stosunkowo szybko na miejscu zjawiła się brunetka. CJ widząc ją z oddali wstał i podbiegł do niej bardzo szybko, przytulając się tak mocno ile sił mu pozostało. Po chwili się jednak odsunął i spoglądał na przyjaciółkę swoimi szklanymi oczami. — Bi, nie wiem jak mam Ci to powiedzieć... — pokręcił głową, a następnie odpalił kolejnego papierosa. Nie mógł trafić w płomień tak bardzo trzęsły mu się ręce.
britta rothwell
Cooper jak co dzień siedział od rana do wieczora w Surf Shopie i się lenił. Klientów było jak na lekarstwo zważywszy na bardzo niekorzystną pogodę za oknem. Na ten dzień nie miał również zaplanowanych żadnych kursów surfingu, więc był to typowe środowe popołudnie, które po prostu musiało minąć. Zostały cztery godziny do zamknięcie, lecz telefon dzwoniący w lewej kieszeni sprawił, że CJ musiał zerwać się jak rażony prądem i udać się jak najszybciej do Sapphire River. Zadzwonił do niego jakiś facet, który prosił o jak najszybsze pojawienie się przy jachcie należącym do Bruce'a - przyjaciela, a nawet można powiedzieć ojca Coopera. Facet u którego pomieszkiwał od dłuższego czasu był dla niego jak ojciec, którego nigdy nie poznał. To on dawał jeść oraz pić CJ'owi oraz panience Rothwell. Gdy było źle to właśnie on potrafił przywrócić ich do porządku. Na samą myśl o tym co mogło się stać, że jakiś obcy facet do niego dzwoni zaczęły mu się trzęść ręce.
Gdy pojawił się na miejscu zobaczył kilku facetów ubranych na czarno. Nie chciał w to uwierzyć i przez całą drogę przez pomost kręcił głową. Cooper nie jest głupi i miał przeczucie co mogło się święcić. Podchodząc bliżej zorientował się, że najgorsze scenariusze się sprawdziły. Pan Bruce zmarł, a faceci w czerni są tutaj tylko po to, aby posprzątać. CJ nie mógł się pozbierać i pod nosem kilkukrotnie użył wielu niecenzuralnych wyrazów, chcąc wyrzucić z siebie gniew. Znów został rzucony na głęboką wodę przez los - pomyślał. Znów z jego życia znika osoba, która dała mu nadzieję i dach nad głową. Odpalił papierosa i kręcił się w kółko, a w między czasie napisał wiadomość do Britty, aby zjawiła się tu jak najszybciej. Mężczyźni szybko przetransportowali ciało do samochodu, a jeden z nich, będący w garniturze przekazał Cooperowi list. Powiedział, że to list od Pana Bruce'a do CJ i Britty. Chłopak od razu schował go do spodni, aby nigdzie się nie zagubił i pożegnał się z facetem, który przekazał mu najgorszą wiadomość na świecie. Usiadł na pomoście i zaczął płakać jak małe dziecko. Sięgając głębiej w przeszłość nie przypominał sobie kiedy ostatnio przyszło mu uronić łzy.
Na szczęście stosunkowo szybko na miejscu zjawiła się brunetka. CJ widząc ją z oddali wstał i podbiegł do niej bardzo szybko, przytulając się tak mocno ile sił mu pozostało. Po chwili się jednak odsunął i spoglądał na przyjaciółkę swoimi szklanymi oczami. — Bi, nie wiem jak mam Ci to powiedzieć... — pokręcił głową, a następnie odpalił kolejnego papierosa. Nie mógł trafić w płomień tak bardzo trzęsły mu się ręce.
britta rothwell