(pijany) psychiatra — cairns hospital
44 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
My beer drunk soul is sadder than all the dead Christmas trees of the world.
Wpatrywał się w oliwkowe morze winorośli kołyszących się w oddali na wietrze.
Krzewy nie należały do niego. Winnica, dobrze znana nie tylko w całym Lorne Bay, ale i Queensland, graniczyła z zakupioną przez niego, jałową ziemią od niedawna; właściciele, jego d o b r z y sąsiedzi, wciąż poszerzali swe tereny. Dwukrotnie złożyli mu nawet ofertę, dzięki której pozbyłby się kilku hektarów i zatrzymał dom, ale Othello odmówił. Nie chciał, by winnica stała się nagle częścią jego życia — to wpatrywanie się w winorośle z poziomu kuchennego okna było wystarczającą torturą każdego dnia. Ale chyba nie dzisiaj. Bo dzisiaj wpatrując się w te krzewy myślał o promieniach dzieciństwa, które przez wiele lat nie ocieplały jego serca.
Widzisz, naprawdę już n i e p i j ę — rzekłszy po dziesięciu minutach, ustawił dwa gliniane kubki z jaśminową herbatą na stoliku w salonie. Oczywiście, że zaprosił do siebie Bertrama; gdy tylko dowiedział się, że jego brat tu przyjeżdża, nakazał mu jak najszybsze odwiedziny. Bo Othello czuł się samotny. Metaforycznie, bo nie pił od niemal dwóch miesięcy, fizycznie — bo nie miał nikogo. Jego rozstanie z Riss nie było dramatyczne; był chyba zbyt stary, by cierpieć na coś w rodzaju złamanego serca. Nie odczuwał pustki, kiedy zabierała swoje rzeczy z jego domu. W jego ciele nie błąkał się smutek, gdy prowadzone przez nich rozmowy, niegdyś codzienne, ograniczyły się do jednej tygodniowo. Dopiero jednak moment, w którym dziewczyna wyjechała z Lorne Bay sprawił, że Theo poczuł się tak dotkliwie s a m o t n y. Miał co prawda przyjaciół, wdawał się w romanse, ale wciąż nic nie było w stanie uleczyć jego obolałego serca. Kiedy więc kilka dni temu jego brat zjawił się w mieście, wraz z częścią swojej dużej rodziny, Othello poczuł radość. Nie wiedział bowiem wcześniej, że tak bardzo potrzebuje tych ludzi w swoim życiu. — Jeśli będziesz mieć czas za dwa tygodnie, chciałbym cię zaprosić na jedno ze spotkań. To w sumie fajna sprawa, bo każdy musi przyprowadzić kogoś bliskiego. A ja nie miałem komu złożyć takiej oferty — powiedział z uśmiechem, bo to oczywiste, że ta jego trzeźwość go cieszyła. Dwa miesiące nie były co prawda zdumiewającym wynikiem (dla kogokolwiek innego), ale Theo po raz ostatni był tak trzeźwy, gdy miał dwadzieścia pięć lat.
Kiedy jeszcze przez chwilę myślał, że śmierć Heleny nie naznaczy jego życia wiecznym cierpieniem.

bertram lounsbury
dowódca szwadronu sił specjalnych — australian defence force
42 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Słońce prażyło przyjemnie, a świeże powietrze otaczające farmę wypełniało jego płuca. Na chwilę mógł zapomnieć o tym jak wiele czasu upłynęło i znowu poczuć się jak chłopiec, którym był podczas ich wspólnego dzieciństwa w Lorne Bay, czasu, kiedy miał wrażenie wszystko dla nich było łatwiejsze.
- Widzę - odparł krótko początkowo, kiedy sięgnął po kubek z jaśminową herbatą, którą przygotował Theo. Na twarzy Albiego pojawił się delikatny uśmiech. Nie był mężczyzną wylewnym - lata spędzone w siłach specjalnych sprawiły, że nauczył się powściągać swoje emocje, stawać się ostoją spokoju, na której można było się oprzeć. I tym starał się być dla brata, chociaż zdawał sobie sprawę z tego, że między kolejnymi wyjazdami, gdzie kontakt z nim ograniczał się praktycznie do zera, a czasem spędzonym ze swoją rodziną w ich domu w Chorwacji sprawiał, że nie mógł być już dla Theo dostępnym tak, jakby chciał. Zawsze uważał, że tę jedną walkę nieustannie przegrywał. Bo nie, nie postawił na bracie kropki, nie uznał go za straconą sprawę, ale przez lata nie udało mu się wygrać z jego nałogiem, co sprawiało, że musiał zmierzyć się z posmakiem porażki. Widok brata, który faktycznie odstawił na dłuższy czas butelkę sprawiał, że Albert pozwolił sobie na delikatny uśmiech, całkowicie zmieniający wyraz jego twarzy. W końcu byli rodziną - wraz z żoną i dziećmi, Othello dopełniał jej obraz, stając się jedną z najważniejszych osób w życiu Berta. Szczególnie iż pamiętał w jak nieodpowiedni sposób zachowała się reszta ich rodziny, rodzice odwracający się od dziecka w potrzebie - tego już jako ojciec zrozumieć zwyczajnie nie umiał.
Gdy Theo zaproponował mu wzięcie udziału w spotkaniu, mężczyzna nie musiał się długo zastanawiać - jeżeli miał jakieś plany z pewnością miał je zastąpić właśnie tym spotkaniem. Odstawił gliniany kubek na poręcz, a dłoń zacisnęła się w braterski sposób na ramieniu brata. - Oczywiście, że z tobą pojadę - zapewnił. I miał się tam pojawić, bo kiedy dawał komuś słowo, to obietnicy dotrzymywał. - Jestem z ciebie dumny, Theo - dodał po chwili zastanowienia. Nie, nie miał wątpliwości co do wypowiedzianych słów. Raczej trudno było mu mówić o podobnych rzeczach, był człowiekiem czynu. A mimo to zdawał sobie sprawę, że właśnie te słowa mogą dla niego wiele znaczyć. - Razem z Padmą i dzieciakami zostajemy przynajmniej na najbliższe pół roku, więc gdybyś czegoś potrzebował, nasze drzwi są zawsze otwarte - do niedawna jeszcze nie wiedział na ile dokładnie zostaną, ale ostatecznie udało się dopiąć wszelkie sprawy logistyczne.

othello lounsbury
powitalny kokos
nick autora
brak multikont
ODPOWIEDZ