trust me, it isn't a date
: 23 lut 2023, 11:21
d w a
Biorąc udział w walentynkowej loterii, nie liczyła na żadnego rodzaju randkę w absolutnie romantycznych okolicznościach, a na jedną z głównych nagród w postaci nowego samochodu bądź zastrzyku gotówki. Po wejściu na pokład samolotu do Australii, zostawiła za sobą rodzinę, przyjaciół, a także większość majątku, który - jak wierzyła - będzie na nią czekał aż do dnia powrotu do Chicago. Nie posiadała jednak własnego auta ani większości odłożonych przez nią i zmarłego małżonka pieniędzy przez wgląd na fakt, że jego konto zostało zamrożone, a jej nie pękało w szwach. Los nie kosztował jej wiele, więc kupiła jeden, a po upływie dwóch tygodni otrzymała informację o wygranej jednej z nagród pobocznych. Nie było to coś czego oczekiwała, jednak i tak ucieszyła się, że udało jej się coś pierwszy raz w życiu wygrać. W ostatnim czasie niewiele miała takich chwilach radości, więc nie zamierzała kręcić.
Nie bardzo wiedziała z kim mogła udać się na ten cały kameralny pokaz dzieł kina niezależnego. Jakimś cudem przeoczyła także wzmiankę o tym, że owe dzieła miały mieć romantyczny wydźwięk, wierząc, że to po prostu zwykły pokaz; bez żadnych udziwnień. Wiedziała już, że August tego dnia pracował i w zasadzie nie chciała go kłopotać - i tak robił dla niej wiele. Pomyślała jednak o grahamie, którego znała co prawda niezbyt dobrze ale wciąż utrzymywała, że winna mu była podziękowania za podwózkę i pomoc. Zaryzykowała i wysłała mu smsem luźną propozycje wspólnej wycieczki do Port Douglas. Zarzekła się też, że opłaty dotyczące choćby paliwa były po jej stronie - reszta należała do organizatorów konkursu.
Jako, że był to kameralny pokaz, uznała, że powinna ubrać coś nieco bardziej eleganckiego aniżeli jeansowe szorty czy sweterek, dlatego z szafy wyciągnęła prostą, czarną sukienkę i buty na obcasie, jednak nie kombinowała zbytnio z fryzura i makijażem. Nie była to przecież randka, a wyjście z nowym znajomym, tak to postrzegała. Nie spieszyło jej się randkować ani flirtować, bo wciąż obowiązywała ją przecież żałobę męża, której przestrzegała. Skąd zresztą mogła wiedzieć, że za miesiąc lub dwa nie wróci do Chicago?
Po około trzydziestu minutach dojechali na miejsce. Auto pozostawili przy wejściu na plaże i uprzednio pozbywając się obuwia, weszli na schłodzony wieczornymi temperaturami piasek. W oddali widziała rozstawioną plandekę na której miały być wyświetlane filmy, więc skierowali się właśnie w tamtą stronę. Ku jej zdziwieniu, skierowano ich na jeden z rozłożonych przed ekranem kocy oraz wręczono im szampanem wraz z koszem poczęstunkowym. Nie tego się spodziewała, a i zmieszanie na jego twarzy dostrzegła.
— Nie tego się spodziewałam — odparła ciszej, rozglądając się po reszcie ludzi, zajmujących koce w odległości kilku metrów od nich. Ułożyła obcasy na piasku i nerwowo wypuściła powietrze z ust. Nie bardzo wiedziała jak powinna się zachować, bo miała wrażenie, że mężczyzna miał ją za wariatkę, która pod pretekstem pokazu wciągnęła go w randkę niespodziankę. Nie takie miała intencje. — Przepraszam, to jakaś pomyłka. Jeśli chcesz.. możemy wracać z powrotem — odparła, zastanawiając się czy powinna w ogóle rozsiadać się na kocu — Albo coś przekąsić i napić się szampana — rzuciła niepewnie, nie chcąc też by jedzenie i alkohol się zmarnowały. Co prawda on wypić nie mógł ale zjeść na pewno! Może też puszczą coś ciekawego do obejrzenia?
Graham Flanagan