Jeju nie wiem kiedys wymysle
: 13 lut 2023, 21:36
#8
Życie życie jest… chujowe. W przypadku Nico przynajmniej. Zwłaszcza kiedy musi wstawać rano i zapierdalać do roboty, uwijać się z bułkami, chlebkami i chałkami. Może i to wszystko sprawiało, że był silny i miał sprawne ręce, co niejedna kobieta potem doceniała, ale jednak w jego przypadku, chętnie wybrałby zamiast tej całej sprawności i ciągłego zapierdolu po prostu spokój, wygodne łóżko i sen. Jego łóżko oczywiście nie było super wygodne, było krzywe, skrzypiące i zdecydowanie wymagało wymiany materaca na nowy, ale póki co to nie leżało na szczycie jego listy priorytetów. Bardziej interesował go przeciekający dach i rozwalony piec w domu mamy, który powoli już poddawał się i zaczynał permanentnie nawalać. A kupno nowego to dużo hajsu, którego on wciąż i wciąż nie miał. Pewnie by trochę zaoszczędził gdyby odstawił ćpanie, ale póki co miał także i w tym zakresie inne priorytety, co nie. A co jak co, ale prochy były jego największym szczęściem w życiu… lub wręcz jedynym. Więc nie można się pozbywać takiej przyjemności, prawda? A no prawda.
Skończył swoją szychtę w piekarni i wyszedł trochę jak zwykle umazany mąką, ale nie przeszkadzało mu to. Wstąpił po kawę i proszę, całkiem znajoma twarz mu się ukazała. Bo wiedział z kim kręci się nawiedzona Harper, co nie. I próbowała mu się wbić w kolejkę, więc jak widać, wiedźmy mają wspólne sabaty! - No dalej księżniczko, dasz radę zauważyć, że koniec kolejki jest tam - od razu ją naprostował, a potem zmarszczył brwi. - Nie tylko ty potrzebujesz kofeiny tego poranka, nie jesteś pępkiem świata - dodał, bo chociaż Vanessa Corrente nic mu nie zrobiła, to doskonale wiedział, że Harper miała takie mniemanie o sobie, więc na wszelki wypadek lepiej przypomnieć każdej z nich, co nie?; A no właśnie. Poza tym naprawdę potrzebował dzisiaj kofeiny, przecież był przytomny od 3 nad ranem! To bolało.
Życie życie jest… chujowe. W przypadku Nico przynajmniej. Zwłaszcza kiedy musi wstawać rano i zapierdalać do roboty, uwijać się z bułkami, chlebkami i chałkami. Może i to wszystko sprawiało, że był silny i miał sprawne ręce, co niejedna kobieta potem doceniała, ale jednak w jego przypadku, chętnie wybrałby zamiast tej całej sprawności i ciągłego zapierdolu po prostu spokój, wygodne łóżko i sen. Jego łóżko oczywiście nie było super wygodne, było krzywe, skrzypiące i zdecydowanie wymagało wymiany materaca na nowy, ale póki co to nie leżało na szczycie jego listy priorytetów. Bardziej interesował go przeciekający dach i rozwalony piec w domu mamy, który powoli już poddawał się i zaczynał permanentnie nawalać. A kupno nowego to dużo hajsu, którego on wciąż i wciąż nie miał. Pewnie by trochę zaoszczędził gdyby odstawił ćpanie, ale póki co miał także i w tym zakresie inne priorytety, co nie. A co jak co, ale prochy były jego największym szczęściem w życiu… lub wręcz jedynym. Więc nie można się pozbywać takiej przyjemności, prawda? A no prawda.
Skończył swoją szychtę w piekarni i wyszedł trochę jak zwykle umazany mąką, ale nie przeszkadzało mu to. Wstąpił po kawę i proszę, całkiem znajoma twarz mu się ukazała. Bo wiedział z kim kręci się nawiedzona Harper, co nie. I próbowała mu się wbić w kolejkę, więc jak widać, wiedźmy mają wspólne sabaty! - No dalej księżniczko, dasz radę zauważyć, że koniec kolejki jest tam - od razu ją naprostował, a potem zmarszczył brwi. - Nie tylko ty potrzebujesz kofeiny tego poranka, nie jesteś pępkiem świata - dodał, bo chociaż Vanessa Corrente nic mu nie zrobiła, to doskonale wiedział, że Harper miała takie mniemanie o sobie, więc na wszelki wypadek lepiej przypomnieć każdej z nich, co nie?; A no właśnie. Poza tym naprawdę potrzebował dzisiaj kofeiny, przecież był przytomny od 3 nad ranem! To bolało.