Runaway Bride
: 06 lut 2023, 18:37
#2
Oczywiście, że Fern była ostatnią osobą, która powinna komukolwiek doradzać w sprawie ślubów. Swój własny schrzaniła w ogóle nie pokazując się przed ołtarzem. Nie zrobiła tego jednak dlatego, że przestraszyła się zobowiązania, albo nagle przestała kochać swojego narzeczonego. Zupełnie nie tak. Niestety pewną ważną rozmowę o swojej przyszłości zostawili na bardzo późny termin i tydzień przed ślubem Fern dowiedziała się, że jej ukochany chciałby mieć mała gromadkę dzieci. Ona natomiast wolałaby mieć gromadkę piesków albo kotków. Nie przepadała za dziećmi, nie widziała się w roli matki. Wiedziała, że gdyby doszło do ślubu, to któreś z nich byłoby nie do końca szczęśliwe. Chciała żeby znalazł sobie kogoś kto będzie w stanie dać mu wszystko to czego ona nie mogła. Zrezygnowała więc ze ślubu, niestety w ostatniej chwili. Z pracy zrezygnować nie chciała i przez to pojawiła się na tym zasranym ślubie próbując wcisnąć pannę młodą w sukienkę. Niestety, kobieta najwyraźniej wpadła w panikę przed ślubem i nagle okazało się, że sukienka jej nie odpowiada i uważa, że jest na nią za duża...
Fern o mały włos jej nie spoliczkowała. Znała się na sukniach ślubnych wystarczająco dobrze, by móc określić odpowiedni rozmiar i jak na dłoni było widać, że ta idealnie pasuje do rozmiarów panny młodej. Nie tylko ona to zresztą widziała. Druhny też próbowały przekonać dziewczynę do tego, że wszystko jest w porządku. Maclean miała juz jej dość więc musiała na chwilę wyjść z namiotu, w którym się panna młoda przebierała. Oczywiście, zwykły ślub w sali nie wchodził w grę... ktos sobie ubzdurał, że musi być na plaży, przez co dość mocno wiało i Fern musiała przytrzymywać sobie sukienkę, żeby za chwilkę nie świecić majtkami. Przeszła się kawałek żeby oddalić się na bezpieczną odległość od namiotu, bo bała się, że zaraz będzie musiała tam wrócić i komuś obić mordę. Zamiast tego wolała się chociaż na chwilę odprężyć i właśnie dlatego próbowała dogonić kelnera z tacą, na której nosił kieliszki szampana. Była już na tyle blisko, by wyciągnąć dłoń po ostatnią lampkę alkoholu, aż tu nagle... - Ej ja to chciałam - powiedziała nieco oburzona lustrując wzrokiem faceta, który zabrał jej szampana sprzed nosa.
Jesse Wyatt
Oczywiście, że Fern była ostatnią osobą, która powinna komukolwiek doradzać w sprawie ślubów. Swój własny schrzaniła w ogóle nie pokazując się przed ołtarzem. Nie zrobiła tego jednak dlatego, że przestraszyła się zobowiązania, albo nagle przestała kochać swojego narzeczonego. Zupełnie nie tak. Niestety pewną ważną rozmowę o swojej przyszłości zostawili na bardzo późny termin i tydzień przed ślubem Fern dowiedziała się, że jej ukochany chciałby mieć mała gromadkę dzieci. Ona natomiast wolałaby mieć gromadkę piesków albo kotków. Nie przepadała za dziećmi, nie widziała się w roli matki. Wiedziała, że gdyby doszło do ślubu, to któreś z nich byłoby nie do końca szczęśliwe. Chciała żeby znalazł sobie kogoś kto będzie w stanie dać mu wszystko to czego ona nie mogła. Zrezygnowała więc ze ślubu, niestety w ostatniej chwili. Z pracy zrezygnować nie chciała i przez to pojawiła się na tym zasranym ślubie próbując wcisnąć pannę młodą w sukienkę. Niestety, kobieta najwyraźniej wpadła w panikę przed ślubem i nagle okazało się, że sukienka jej nie odpowiada i uważa, że jest na nią za duża...
Fern o mały włos jej nie spoliczkowała. Znała się na sukniach ślubnych wystarczająco dobrze, by móc określić odpowiedni rozmiar i jak na dłoni było widać, że ta idealnie pasuje do rozmiarów panny młodej. Nie tylko ona to zresztą widziała. Druhny też próbowały przekonać dziewczynę do tego, że wszystko jest w porządku. Maclean miała juz jej dość więc musiała na chwilę wyjść z namiotu, w którym się panna młoda przebierała. Oczywiście, zwykły ślub w sali nie wchodził w grę... ktos sobie ubzdurał, że musi być na plaży, przez co dość mocno wiało i Fern musiała przytrzymywać sobie sukienkę, żeby za chwilkę nie świecić majtkami. Przeszła się kawałek żeby oddalić się na bezpieczną odległość od namiotu, bo bała się, że zaraz będzie musiała tam wrócić i komuś obić mordę. Zamiast tego wolała się chociaż na chwilę odprężyć i właśnie dlatego próbowała dogonić kelnera z tacą, na której nosił kieliszki szampana. Była już na tyle blisko, by wyciągnąć dłoń po ostatnią lampkę alkoholu, aż tu nagle... - Ej ja to chciałam - powiedziała nieco oburzona lustrując wzrokiem faceta, który zabrał jej szampana sprzed nosa.
Jesse Wyatt